Skocz do zawartości

Kod Equestria[NZ][Multiwersum][Przygodowy][Przemoc][Sci-Fi][Fantasy][Ludzie][Alternatywne Uniwersum][Kod Lyoko][Equestria Girls]


Recommended Posts

Spoiler
14.04.2017 at 16:16 Lyokoheros napisał:

 

Cóż...eqestriańska Sunset była w świecie ludzi - jak wyliczyłem - już 40 miesięcy przed akcją pierwszego filmu, tak więc jej ziemska bliźniaczka miała naprawdę sporo czasu na swoje badania. 
Tu moje wyliczenia:

 

 

Ale niekoniecznie musiała już wtedy zacząć badania, prawda? Chyba nie stała i nie czekała, aż się jakaś dziwna energia pojawi.
Zresztą to nieistotne, jak długo prowadziła badania, ja się zastanawiam, jak mogła z nich wyciągnąć takie wnioski.

Cytuj

Już jakiś czas temu, gdy prowadziłam swoje badania, odkryłam echa pewnej dziwnej energii... to powtarzało się co dziesięć miesięcy, już kilka razy... ciężko było zlokalizować echo tych anomalii, a tym bardziej ustalić ich naturę... ale ubiegłej jesieni pojawiła się wielka fala dziwnej energii i udało mi się zlokalizować jej źródło, a te eksplozje zaczęły się powtarzać coraz częściej, ale prawie zawsze pochodziły z tej szkoły lub jej okolic. Nie wiem jak ta tajemnicza energia działa, ale jest bardzo silna, natrafiłam też na ślad kogoś, kto nie był z tego świata, nawet dwóch osób, jednej będącej tu ciągle, od dłuższego czasu, o ile się nie mylę już kilka anomalii przed tą eksplozją, i drugiej, która pojawiała się co jakiś czas, mniej więcej wtedy gdy się nasilały. A w jednym z nowszych "rozbłysków" z odczytów wynikało, że przy jej ostatnim pojawieniu się była tu też druga taka osoba, ale stąd. Dlatego wysnułam teorię, że między różnymi wymiarami mogą istnieć "dusze bliźniacze". Przynajmniej jeśli te wymiary są ze sobą jakoś związane. Co oznacza, że również ja muszę mieć taką duszę bliźniaczą, podobnie jak pewnie większość z was.

Dziwna energia? W porządku. Mogła zlokalizować jej źródło? Pewnie tak. Ślad osób z innego świata? To już jest lekko naciągane. Ale najbardziej mnie zastanawia ta "druga taka osoba, ale stąd". Skąd niby mogła to wiedzieć? Bez żadnej magii? Nie satysfakcjonuje mnie jej opis.

 

14.04.2017 at 16:16 Lyokoheros napisał:

Gdyby nie staranne przygotowania nie miałby szans. Ale długi czas uważnie obserwował i stworzył perfekcyjny plan.

Właśnie - perfekcyjny. Póki co postać nie ma żadnych słabości. Nie wiem, może w późniejszych rozdziałach zdołasz to sensownie rozwiązać, będę czekać. Tego jestem chyba najbardziej ciekawa.

 

14.04.2017 at 16:16 Lyokoheros napisał:

W kwestii Starlight... błąd. Faktycznie, na pierwszy rzut oka wydaje się, że mamy taką narrację, ale jak przyjrzeć się bliżej to kompletna bzdura. 

Chyba za bardzo starasz się dostrzec logikę i spójność w serialu dla dzieci, który nie jest ani spójny, ani logiczny. Nie sądzę, żeby to aż tak dobrze przemyśleli.
Starlight miała większą moc od Twilight (choć Twilight zdecydowanie jest najmniej potężnym z alicornów). Zapracowała na to, podczas gdy Twilight lekko to zaniedbała.
Starlight może i nie ma połowy mocy kucyków w Equestrii, ale znaczną jej część - owszem. Spójrzmy na jednorożce w serialu - większość z nich nie robi wiele poza telekinezą, ewentualnie czary związane z ich talentem. Te naprawdę uzdolnione, jak Starlight, Sunset czy Sunburst to zapewne mały ułamek całości.
Shining potężnym magiem? Hmm, chyba nie bardzo...
Zresztą właśnie przyszło mi coś do głowy - czy moc magiczną faktycznie można dzielić w ten sposób? Czy to nie czasem tak, że każdy kucyk rodzi się z taką samą ilością magii i od niego zależy, jak ją wykorzysta? A alicorny mają po prostu większy potencjał magiczny - ale to nie oznacza, że go w pełni wykorzystują.
Skoro Xana to potężny program komputerowy, czy to naprawdę ważne, jak wygląda? Moc i tak ma taką samą. Właściwie to pewnie mógł dowolnie zmieniać postać, chociażby, żeby się maskować.

 

14.04.2017 at 16:16 Lyokoheros napisał:

... cóż w największym skrócie moim zdaniem tak naprawdę do żadnej podróży w czasie nigdy nie doszło

Generalnie twoja teoria jest całkiem ciekawa, ale myślę, że to po prostu serial, a ten odcinek w szczególności, jest nielogiczny. To nie miało być sensowne, tylko ładnie wyglądać i być przyjemne do oglądania. Bez zbytniego rozstrząsania.
Ale ok, możesz mieć inny kanon, jeśli chcesz. Tylko raz się trzymasz sztywno kanonu serialu i powołujesz się na przykłady z niego, a raz wymyślasz własny.

 

14.04.2017 at 16:16 Lyokoheros napisał:

Nie wiem jak to wyliczyłaś.

Dobra, w kwestii czasu muszę ci oczywiście przyznać rację. Szczerze to nie liczyłam tego ani nie sprawdzałam, tak jakoś mi się skojarzyło, widocznie mi się pokićkało. Także zwracam honor.

 

14.04.2017 at 16:16 Lyokoheros napisał:

Był czas by mu zaufać. I gdyby nie moc Xany do naginania woli innych to by nie zdradził.

Ale jak sam napisałeś, Discord jest istotą kapryśną i niezrównoważoną, i nawet po resocjalizacji wyciął kilka numerów. Tak naprawdę z kucyków obchodzi go tylko FS. Celka mogła nie spodziewać się zdrady, ale jakieś haczyka już tak. Raczej nie często zapraszał ją na ciacho.

Jak mówiłam, Kod Lyoko słabo kojarzę, ale odnoszę wrażenie, że akurat Xana i Discord są sobie równi? A skoro Discord już raz został oszukany, powinien być ostrożniejszy.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu karlik napisał:

Ale niekoniecznie musiała już wtedy zacząć badania, prawda? Chyba nie stała i nie czekała, aż się jakaś dziwna energia pojawi.

Owszem, nie musiała, ale to nie znaczy, że w naukowca nie bawiła się od dawna i nie prowadziła badań od dawna... jak powiedziała natrafiła na nie po prostu gdy prowadziła swoje badania. Zawsze chciała odkryć coś niezwykłego i dokładała ku temu wszelkich starań. Gdy tylko trafiła na ten trop - a nawet jeśli nie było to już gdy przybyła Sunset to i tak nawet badając od 1 czy 2 rozbłysku po przybyciu Sunset.

No i generalnie odkrycia ludzkiej Sunset - co nie powinno być chyba oczywiste - wykraczają poza współczesną nam naukę(podobnie jak np badania i technologia odkryta przez Waldo Schaeffera w Kod Lyoko - wszak tego co tam się działo współczesną nauką nijak nie wytłumaczysz), w badaniach swych dotarła do można by rzec, "głębszego poziomu rzeczywistości" z którego więcej można odczytać(zresztą będą), ma on oczywiście pewien związek z equestriańską magią, na tym poziomie była właśnie określić pewien element nie pasujący do reszty, pewien nazwijmy to "identyfikator świata", podobnie jak identyfikator osoby. W danym świecie zasadniczo bezwględnie dla danej osoby unikalny... jak wynikało z jej badań, a potem w pewnym momencie odkryła, że w Canterlocie pojawiła się osoba z innego świata posiadająca ten identyfikator taki sam jak jakaś która tam była(oczywiście chodzi tu o dwie Twilight - najpierw też rozpoznajac identyfikator ludzkiej Twilight, który był poza częścią dotyczącą świata, identyczny jak u jej kucykowej bliźniaczki). Generalnie cała ta kwestia nie zostanie jeszcze w pełni zbadana w tym opowiadaniu(nawet jeśli magia pozwoli znacznie bardziej się w to zagłębić), choć to co już wiedzą i tak okaże się bardzo przydatne...no, ale znów uprzedzam fakty.

 

56 minut temu karlik napisał:

Właśnie - perfekcyjny. Póki co postać nie ma żadnych słabości.

Doprawdy? Jedna została już pokazana, choć na razie nie widać jeszcze szczególnych skutków... choć nie w zasadzie widać. Przecież prawie że cały 3 rozdział jest tego skutkiem. Chodzi oczywiście o nadmierną pewność siebie. Mógłby uwięzić, zabić czy w inny sposób unieszkodliwić Spike'a. Ale uznał, że już nic go nie powstrzyma więc schoda zachodu. Że ma już wygraną w kieszeni. Poza tym jego moc - choć wielka - ma swoje ograniczenia. Również jego bezuczuciowość jest w zasadzie słabością, bo nie pozwala mu tak naprawdę w pełni zrozumieć sedna equestriańskiej magii. Jego plan wydaje się idealny, ale choć sam o tym nie wie popełnia błędy. 

Zaślepia go pycha... zresztą tak samo było i w serialu.

 

57 minut temu karlik napisał:

Chyba za bardzo starasz się dostrzec logikę i spójność w serialu dla dzieci, który nie jest ani spójny, ani logiczny. Nie sądzę, żeby to aż tak dobrze przemyśleli.

Ależ jest - posiada może pewne drobne wady, jak odcinek "Pora na czas", ale generalnie jest spójny i logiczny. Tylko, że mechanizmy nim rządzące są dość złożone i skomplikowane. Może i nawet twórcy tego wszystkiego tak dokładnie nie przemyśleli, ale nie zmienia to faktu, że - zamierzenie czy nie zamierzenie - ostatecznie wykreowali pewien spójny obraz świata i rządzących nim zasad, które odpowiednio wnikliwie analizując posiadane dane można ustalić. 

90% założeń Kodu Equestria to są właśnie wnioski z serialu. Reszta to moja nadbudówka czy to w postaci historii Equestrii czy dołożenia tego co było niezbędne by mogło dojść do tego spotkania światów, które stało się osią napędową fabuły. 

Ta interpretacja może być mniej lub bardziej przekonująca, ktoś może się z nią zgadzać lub nie, ale:

-jest w pełni spójna

-opiera się bezpośrednio na serialu, wszelkie dodatki jedynie uzupełniają wnioski z niego(np historia Equestrii i część postaci historycznych, zwłaszcza przed czasami incydentu z Windigos)

-w Kod Equestria stanowi kanon

 

44 minuty temu karlik napisał:

Starlight miała większą moc od Twilight (choć Twilight zdecydowanie jest najmniej potężnym z alicornów). Zapracowała na to, podczas gdy Twilight lekko to zaniedbała.

To twierdzenie nie jest właściwie niczym poparte, szczególnie że jak mówiłem z serialu wynika coś odwrotnego. 

Jedyne co się zgadza to fakt, że Twilight jest najsłabszym alikornem(poza Flurry). Ale ciężko się dziwić, skoro ma nieco ponad 20 lat, podczas gdy Celestia i Luna ponad 3000, a Cadance około 1000(przynajmniej jeśli mówimy o interpretacji z tego opowiadania, opartej jednak ściśle na serialu). No i teza o tym, że Twilight zaniedbałą swój magiczny rozwój jest wątpliwy, gdyż widać było, że również w Ponyville dalej ćwiczyła się w magii. Owszem tylko czasem, ale przecież nie mogli tego pokazywać na każdym kroku bo byłoby to nudne.

I "alikornów", nie "alicornów"! Ten bład jest naprawdę irytujący. To tak jakbyś pisała "unicornów", zamiast "jednorożców".

 

49 minut temu karlik napisał:

Starlight może i nie ma połowy mocy kucyków w Equestrii, ale znaczną jej część - owszem. Spójrzmy na jednorożce w serialu - większość z nich nie robi wiele poza telekinezą, ewentualnie czary związane z ich talentem. Te naprawdę uzdolnione, jak Starlight, Sunset czy Sunburst to zapewne mały ułamek całości.

Owszem, spora część jednorożców nie dysponuje wielką mocą magiczną, te naprawdę uzdolnione owszem stanowią niewielką część ich populacji, ale Starlight, Sunset, czy Sunburst(choć akurat jego moc magiczna jest mała) bez wątpienia nie są jedynymi naprawdę uzdolnionymi. Niemniej jednak nawet te mogące posługiwać się tylko telekinezą mają pewną moc magiczną(ba pewien jej ładunek znajduje się nawet w pegazach czy kucykach ziemskich, choć u nich jest ona czysto pasywna, no u pegazów może ciut mniej), a są ich tysiące.

 

51 minut temu karlik napisał:

Shining potężnym magiem? Hmm, chyba nie bardzo...

Był zdolny wytworzyć potężną tarczę, broniącą całego miasta(i to miasta stołecznego, które bez wątpienia nie było malutkie!), Twilight też mówiła do niego o obronie królestwa "mocą którą tylko on posiada", co jasno wskazuje, że Shining ma dużą moc magiczną, choć jego specjalizacja jest dość wąska(zaklęcia obronne). Biorąc pod uwagę, że to brat Twilight - potężnej czarodziejki i Elementu Magii - to całkiem logiczne.

 

godzinę temu karlik napisał:

Zresztą właśnie przyszło mi coś do głowy - czy moc magiczną faktycznie można dzielić w ten sposób? Czy to nie czasem tak, że każdy kucyk rodzi się z taką samą ilością magii i od niego zależy, jak ją wykorzysta?

Nie. Serial wskazuje raczej na to, że różne kucyki mają różny poziom mocy magicznej i nie ma żadnych poszlak świadczących o tym by mogły jakoś wpłynąć na swój poziom mocy tudzież by niektóre jej do końca nie wykorzystywały. Oczywiście samo korzystanie z magii jako takie to też coś czego muszą się nauczyć, ale nic nie wskazuje na to, by kucyk, który opanuje już używanie magii i będzie miał powiedzmy tylko zdolność telekinezy nie będzie posiadał całej swoje mocy magicznej. 

 

godzinę temu karlik napisał:

A alicorny mają po prostu większy potencjał magiczny - ale to nie oznacza, że go w pełni wykorzystują.

Owszem mają większy. I to dalece przewyższający zwykłe kucyki. 

Tylko, że teza o niewykorzystywaniu swej mocy magicznej jest dość bezpodstawna. 

 

godzinę temu karlik napisał:

Skoro Xana to potężny program komputerowy, czy to naprawdę ważne, jak wygląda? Moc i tak ma taką samą. Właściwie to pewnie mógł dowolnie zmieniać postać, chociażby, żeby się maskować.

Tu nie chodzi o wygląd, ale o poziom mocy. Który u jednorożca jest o całe rzędy wielkości mniejszy niż u alikorna. Dlatego też przybrał właśnie taką formę, jako jednorożec nie byłby tak potężny. I w tym świecie zasadniczo nie jest już programem, a kucykiem. 

I owszem Xana umiał przybierać inną postać, żeby się maskować, ale tak samo Trixie mogłaby sobie wparadować do Ponyville ze skrzydłami. Ale to żeby sobie taką formę nadała(nieważne czy to fizycznie, czy tylko wizualnie) nie uczyniłoby jej tak naprawdę alikornem, to nie sam fakt posiadania skrzydeł nim czyni, ale właśnie wielka moc magiczna. Iluzja to tylko iluzja. Podobnie jak czysto biologiczna metamorfoza. 

 

godzinę temu karlik napisał:

Generalnie twoja teoria jest całkiem ciekawa, ale myślę, że to po prostu serial, a ten odcinek w szczególności, jest nielogiczny. To nie miało być sensowne, tylko ładnie wyglądać i być przyjemne do oglądania. Bez zbytniego rozstrząsania.
Ale ok, możesz mieć inny kanon, jeśli chcesz. Tylko raz się trzymasz sztywno kanonu serialu i powołujesz się na przykłady z niego, a raz wymyślasz własny.

Wyjaśnienia typu "to po prostu serial" to po prostu intelektualne lenistwo. 

Ja CAŁY czas trzymam się kanonu z serialu, a to co pisałem o podróży w czasie jest własnie wnioskiem z samego serialu. To nie jest wymyślanie własnego kanonu. 

Swoje rzeczy dodaje dopiero w tych punktach, w których serial nie dawał jednoznacznych informacji. Tutaj wszystkie szczegóły prowadziły do tego wniosku. 

 

godzinę temu karlik napisał:
14.04.2017 at 16:16 Lyokoheros napisał:

Był czas by mu zaufać. I gdyby nie moc Xany do naginania woli innych to by nie zdradził.

Ale jak sam napisałeś, Discord jest istotą kapryśną i niezrównoważoną, i nawet po resocjalizacji wyciął kilka numerów. Tak naprawdę z kucyków obchodzi go tylko FS. Celka mogła nie spodziewać się zdrady, ale jakieś haczyka już tak. Raczej nie często zapraszał ją na ciacho.

Jak mówiłam, Kod Lyoko słabo kojarzę, ale odnoszę wrażenie, że akurat Xana i Discord są sobie równi? A skoro Discord już raz został oszukany, powinien być ostrożniejszy.

Ale wciąż - numerów niegroźnych i zasadniczo nie mających nikogo skrzywdzić(może poza atakiem zazdrości i próbą wysłania TreeHugger do innego wymiaru). 

No i jednak nie tyle obchodzi to tylko Fluttershy, co obchodzi go głównie ona(o Pinkie nawet wcześniej mówił, że ją lubi;)).

W dodatku Discord sprytnie rozegrał to jako "przeprosiny", więc Celestia nie miała powodu, by podejrzewać go w tym momencie o złe intencje. Nie miała powodu by odmówić zaproszeniu. 

No i Discord był ostrożny. Od samego początku podchodził z dużym dystansem do argumentów Xany, a nawet gdy jeden jakoś go poruszył, to szybko zaczął odpędzać te myśli. Cały problem polegał na tym, że one już mu wystarczyły. Gdyby Discord nie był tak potężny to mógłby przejąć nad nim kontrolę i bez tego - trudność przejęcia nad kimś kontroli zależy od trzech czynników: mocy magicznej celu, jego siły woli, no i jego zdecydowania. Xana musiał znacznie osłabić u Discorda trzeci czynnik, a i tak potrzebował wspomagania się mocą wież, by przejąć nad nim kontrolę. Oczywiście najtrudniejsze jest samo złamanie cudzej woli, to wymaga zawsze najwięcej mocy magicznej(w ilości proporcjonalnej do trzech wcześniej wspomnianych czynników, które w dodatku mają raczej charakter iloczynowy niż sumaryczny), samo utrzymanie kontroli niemal je nie wymaga. 

Zasadniczo przejąć kontrolę nad przeciętnym kucykiem mógłby bez problemu i własną mocą. U Discorda nawet po maksymalnym "osłabieniu" celu wciąż musiał się uciec do tych magicznych węzłów. No i by uniemożliwić mu ucieczkę do podpatrzonej od Celestii sztuczki, którą ochroniła Elementy przed Discordem.

Nie rozumiem też w jakim sensie Xana i Discord są sobie równi? Co do mocy magicznej, czy czego? 

Sama moc Xany - jego własna moc, czyli niewzmocniona wieżami - jest znacznie mniejsza nić Discorda, mniejsza też niż u Luny czy Celestii. Ale przez te lata wynalazł sposób by zrekompensować sobie jej braki. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Przyznaję, wcześniej wolałem tylko poczytać waszą wymianę zdań, a samemu się wcisnąć tylko z odczuciami co do kolejnego rozdziału, ale jedną rzeczą mnie zaintrygowałeś. 

16 minut temu Lyokoheros napisał:

Ale ciężko się dziwić, skoro ma nieco ponad 20 lat, podczas gdy Celestia i Luna ponad 3000, a Cadance około 1000(przynajmniej jeśli mówimy o interpretacji z tego opowiadania, opartej jednak ściśle na serialu).

Twilight jak Twilight, nie ma co wnikać w te obliczenia. Wiek sióstr również nie jest jakimś sporym problem (ponad 2000 lat mają na pewno), ale skąd wytrzasnąłeś wiek Cadance? To mnie zaciekawiło (skoro już prowadzimy taką rozmowę o logice i dowodach). Nie jest to złośliwość, po prostu najzwyczajniej w świecie jestem ciekaw jak doszedłeś do tego wniosku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż to zasadniczo dość proste. Oparłem się na pewnych przesłankach z serialu po prostu. Co prawda nie jest to coś automatycznie wynikającego z niego, nie jest to jedyne możliwe wyjaśnienie, ale bez wątpienia z nim spójne. 

Będzie to później wyjaśnione w opowiadaniu, bo będą do tego odniesienia(pierwsze tak około 8 rozdziału), jeśli jednak chcesz przeczytać już teraz, to proszę(niby nie jest to spoiler z samej bieżącej fabuły opowiadania, ale niektórzy mogą woleć mieć niespodziankę):

Spoiler

Pamiętasz odcinek Kryształowe Królestwo? W ostatnich scenach, gdy Cadance przechwyciła Kryształowe Serce kryształowe kucyki mówiły o niej "to nasza nowa królowa", "kryształowa pani". I moim zdaniem brzmiało to jakby... rozpoznały w niej swoją prawowitą władczynie. Nie tylko uznały ją za władczynię, ale ją w niej rozpoznały. 

Wniosek stąd był prosty - Cadance jest prawowitą dziedziczką tronu Kryształowego Królestwa. 

A skoro tak to Sombra był po prostu uzurpatorem. Co pasuje zasadniczo do jego obrazowania i relacji kucyków. 

Jak więc to było?

Ponad tysiąc lat temu Kryształowym Imperium władali rodzice Cadance(która była pegazicą), a gdy ta byłą jeszcze bardzo mała Sombra zgładził jej rodziców i przejął władzę. Chciał zabić i ją, ale jeden ze strażników zabrał ją i ukrył z dala od miasta.

Później oczywiście Sombra został pokonany, a Królestwo zniknęło. Jednak mała Cadandce była już za jego granicami i nie dotknęła jej klątwa.

Dalsza część bazuje już nieco na książce "Twilight Sparkle i Zaklęcie Kryształowego Serca", a właściwie relacjach z drugiej ręki o wydarzeniach z niej. 

Dorosła w wiosce kucyków ziemskich, a później stała się alikornem i została przygarnięta przez Celestię(nie wiem jeszcze do końca w jakiej kolejności, ale to nieistotny dla obecnej fabuły KE szczegół, który planuję raczej dostosować do książki), która była dla niej jak matka(zresztą Celestia zrozumiała potem kim jest Cadance, no i oczywiście dobrze znała jej rodziców). 

No i będąca alikornem przeżyła te tysiąc lat, a jeszcze więcej ma przed sobą. Nie bez powodu też to ona z Shiningiem została wysłana do Kryształowego Królestwa;)

Mam nadzieję, że takie wyjaśnienie jest satysfakcjonujące nieco więcej  będzie już w samych rozdziałach.

 

No i jeszcze jedna kwestia co do zwiększania mocy. Ten brak przesłanek co do możliwości powiększania jej sobie dotyczył naturalnie zwykłych kucyków. 

Alikorny natomiast  w sposób wyraźny są bardzo niezwykłe, w dodatku porównanie Twilight, Cadance Celestii i Luny wraz z informacjami o ich wieku oraz paroma scenami z serialu doszedłem do wniosku, że u alikornów moc rośnie z wiekiem(choć oczywiście ciężko stwierdzić dokładnie w jakim tempie), a wraz z nią zmienia się i ciało - i tak za 1000 lat Twilight będzie mieć sylwetkę podobną do Cadance, zaś grzywa Cadacne może już będzie taka półmaterialna jak u Celestii czy Luny.

 

Aha i niedługo pewnie będzie 4 rozdział... zostały ostatnie szlify. 

 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoliers

Spoiler

 

Nie no, ta Sunset coraz bardziej mi się podoba (nie wiem czemu lubię takie charakterki, może dlatego, że wtedy postacie są bardziej żywsze, normalniejsze, a nie wyidealizowane), ale z tą fortuną to już lekka przesada (chociaż może zrzędzę).

Zadziwia mnie jednak fakt jak łatwo dały się przekonać do tej akcji z wyssaniem mocy. Szczególnie Ranibow po której się spodziewałem większego oporu.

Nie no, ale akcja się rozkręca, nie powiem, niby przegadanie, ale jest lżej i przyjemniej się czyta niż poprzedni rozdział.

Co do postaci to zadziwia mnie fakt, że lepiej operujesz taką postacią jak Pinki (oddajesz w pełni jej ,,dziwactwo") niż postaciami o logiczniejszym toku rozumowanie. Z twoich wypowiedzi odnoszę wrażenie, że powinno być na odwrót. Choć tak, Sunset z ludzkiej wersji jest żywa i przyjemna w odbiorze.

 

Co do samej treści zauważyłem pewne psujące efekt zdania, choćby:

Cytuj

Niedługo potem wszystkie były już razem w gabinecie Celestii.

Lepiej by było zrobić to jako przeskok do następnej sceny i pokrótce opisać gabinet dyrektor, a nie robić coś takiego. Więcej pracy, ale lepiej brzmi.

 

Cytuj

Potem wyjaśniły Big Macowi pokrótce o co chodzi, spakowały instrumenty i ruszyły w drogę.

Zaznaczyłem to tekście, ale wspominam o tym tutaj. Kompletnie zbędny zapychacz. Oczywistość. Można odnieść wrażenie, że czytelnik jest traktowany jak idiota z brakiem wyobraźni (może trochę za ostre słowa). Zbędne. Krótkie zdanie, a jednak może zniechęcać.

 

Z tekstów to wszystko co mi się najbardziej rzuciło w oczy.

 

A, no i ten lokaj. Nie powinien choć trochę się zdziwić na widok dwóch panienek? (Pewnie znowu truję dupę :v)

 


 

No i standardowy tekścik - jestem ciekaw jak to dalej poprowadzisz i czekam na kolejne rozdziały.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako,że się odnosimy do najnowszych wydarzeń to też umieszczę w odpowiedź w spoilerze

Spoiler

Prawdę powiedziawszy ja niespecjalnie ją lubię. Ciut zbyt wredna... znaczy momentami sceny z nią wychodzą w pewien sposób zabawnie(jak to gdy prawie przyskrzyniła aparaturą ręce drugiej Sunset, ale przejęła się tylko aparaturą), zresztą parę niezłych momentów jeszcze będzie miała, w końcu idzie z nimi. No i choć wredna to znajdą się tacy, którzy w miarę z nią znajdą wspólny język. 

W kwestii bogactwa... jej rodzice to największe szychy na Evertonie, który jest w tym świecie jedną z najbardziej prestiżowych uczelni... więc nie dziwota, że jej rodzina jest bogata i wpływowa. 

Z wyssaniem mocy... z jednej strony fakt, z drugiej tu chodziło o świat Sunset. No i oczywiście Twilight, której tyle przecież zawdzięczają. Myślę, że nawet dla Rainbow to istotny argument by na coś takiego się zgodzić... choć faktycznie pomyślę jeszcze o tym. 

 

Co do postaci... mnie też to zadziwia, szczególnie dlatego, że jest to tak odbierane. Może to po części dlatego, że w oddanie tych postaci - tak różnych ode mnie - wkładam tyle wysiłku, że w efekcie tak dobrze to wychodzi, podczas gdy u innych, aż tak zwiększonych wysiłków pewnie nie podejmuje.

No i nie mogę ukrywać, że częściowo w tych postaciach pomógł mi Night Sky, który  - nie tylko teraz, ale i w późniejszych rozdziałach - podrzucił kilka dobrych pomysłów w tej kwestii. 

 

Co do cytowanych fragmentów, to z pierwszym w sumie racja(choć zająć się tym będę miał czas dopiero po świętach), a drugi... hm... pisałem już w dokumencie i widziałem, że mi odpisałeś, ale powtórzę się moim zdaniem takie urwanie i od razu przejście do akcji w domu drugiej Sunset byłoby sztuczne... no może faktycznie można by tamto zdanie lepiej zredagować, pomyślę jeszcze nad nim. 

 

Co się tyczy lokaja... przecież to fropesjona... wróć profesjonalista. Swoje emocje generalnie zachowuje dla siebie. 

Generalnie pracuje u rodziny Sunset już od dawna(wydaje mi się, że było widać iż dobrze zna Sunset, w tym to, że się specjalnie innymi nie przejmuje), w dodatku też Sunset ma trochę bzika na punkcie swojej teorii i rzecz jasna nieraz i nie dwa opowiadała o niej rodzicom(choć Ci, jakkolwiek nie wykluczali jej prawdziwości, to jednak podchodzili do niej z większym dystansem niż córka), sam lokaj też nieraz o tym wie, podobnie jak o jej tezie dotyczących dusz bliźniaczych(nie miała specjalnych oporów z mówieniem mu o tym bo był on dość wierną osobą i umie dochować tajemnicy, jest przez rodzinę darzony zaufaniem i w pewien sposób przywiązany do niej - co zresztą chyba trochę widać po tym jak ucieszył się, że jego panienka znalazła sobie przyjaciółki). Oczywiście nie mógł ocenić wiarygodności tej tezy, ale samą tezę znał, więc zobaczenie drugiej Sunset nie było dla niego takim szokiem.

Aha i zastanawiam się czy nikomu nie rzuciło się coś w oczy w związku z lokajem... coś związanego z tym o czym pisałem na samym początku...

 

A kolejny rozdział dopiero po świętach i też nie wiem czy od razu(ten pierwotnie miał być w piątek... albo nawet czwartek, a wyszło, że dziś w nocy).

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoiler
33 minuty temu Lyokoheros napisał:

Z wyssaniem mocy... z jednej strony fakt, z drugiej tu chodziło o świat Sunset. No i oczywiście Twilight, której tyle przecież zawdzięczają. Myślę, że nawet dla Rainbow to istotny argument by na coś takiego się zgodzić... choć faktycznie pomyślę jeszcze o tym. 

Niby racja, ba, co do większości to nawet można się zgodzić, ale Rainbow podeszła do tego zdecydowanie za łagodnie i za chętnie.

33 minuty temu Lyokoheros napisał:

Co się tyczy lokaja... przecież to fropesjona... wróć profesjonalista. Swoje emocje generalnie zachowuje dla siebie. 

Generalnie pracuje u rodziny Sunset już od dawna(wydaje mi się, że było widać iż dobrze zna Sunset, w tym to, że się specjalnie innymi nie przejmuje), w dodatku też Sunset ma trochę bzika na punkcie swojej teorii i rzecz jasna nieraz i nie dwa opowiadała o niej rodzicom(choć Ci, jakkolwiek nie wykluczali jej prawdziwości, to jednak podchodzili do niej z większym dystansem niż córka), sam lokaj też nieraz o tym wie, podobnie jak o jej tezie dotyczących dusz bliźniaczych(nie miała specjalnych oporów z mówieniem mu o tym bo był on dość wierną osobą i umie dochować tajemnicy, jest przez rodzinę darzony zaufaniem i w pewien sposób przywiązany do niej - co zresztą chyba trochę widać po tym jak ucieszył się, że jego panienka znalazła sobie przyjaciółki). Oczywiście nie mógł ocenić wiarygodności tej tezy, ale samą tezę znał, więc zobaczenie drugiej Sunset nie było dla niego takim szokiem.

Prosta rzecz, a jak zawsze mi umknęła. W tym temacie zwracam honor. (Czyli miałem rację z tym truciem dupy.:v)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, ten opis badań jest już dla mnie zadowalający. Tylko szkoda, że musiałam dopytywać - to powinno wynikać z tekstu.

 

15.04.2017 at 20:41 Lyokoheros napisał:

Doprawdy? Jedna została już pokazana, choć na razie nie widać jeszcze szczególnych skutków... choć nie w zasadzie widać.

Jak dla mnie nie było to jeszcze widoczne, ale pożyjemy, zobaczymy. Może w dalszych rozdziałach lepiej to pokażesz. Ale...

 

15.04.2017 at 20:41 Lyokoheros napisał:

Sama moc Xany - jego własna moc, czyli niewzmocniona wieżami - jest znacznie mniejsza nić Discorda, mniejsza też niż u Luny czy Celestii. Ale przez te lata wynalazł sposób by zrekompensować sobie jej braki. 

...sam przyznajesz, że jego moc wcale nie jest taka duża. A jego siła polega głównie na umiejętnym planowaniu i kontroli umysłów. Więc tak - wciąż utrzymuje, że moc alikorna nie jest mu potrzebna.

 

15.04.2017 at 20:41 Lyokoheros napisał:

Ależ jest - posiada może pewne drobne wady, jak odcinek "Pora na czas", ale generalnie jest spójny i logiczny. Tylko, że mechanizmy nim rządzące są dość złożone i skomplikowane. Może i nawet twórcy tego wszystkiego tak dokładnie nie przemyśleli, ale nie zmienia to faktu, że - zamierzenie czy nie zamierzenie - ostatecznie wykreowali pewien spójny obraz świata i rządzących nim zasad, które odpowiednio wnikliwie analizując posiadane dane można ustali

Tych wad jest dużo więcej. Podróże w czasie to generalnie jest bardzo ładny i ciekawy motyw, tylko że praktycznie nie da się go całkowicie sensownie zrealizować. Ale zbaczam z tematu.

Także w serialu luk jest wiele i można je dowolnie zapełnić, więc nie możesz mi wmawiać, że twoja interpretacja (śmiesznie to brzmi w kontekście tego serialu) jest jedyną słuszną.

15.04.2017 at 20:41 Lyokoheros napisał:

To twierdzenie nie jest właściwie niczym poparte, szczególnie że jak mówiłem z serialu wynika coś odwrotnego. 

Jak dla mnie, z serialu wynika, że Starlight ma większą moc. Albo i mniejszą, ale lepiej ją wykorzystuje. Może i widzisz to inaczej - w porządku.

 

15.04.2017 at 20:41 Lyokoheros napisał:

I "alikornów", nie "alicornów"! Ten bład jest naprawdę irytujący. To tak jakbyś pisała "unicornów", zamiast "jednorożców".

Idąc tym tokiem rozumowania, najpoprawniejsza forma to "pegazorożców". :derp2:

A tak na serio, to wydaje mi się, że skoro jest to wyraz pochodzenia obcego, obie formy są prawidłowe, ale w sumie nie znam się na tym. Jeśli to cię tak irytuje, postaram się tu używać "alikornów".

 

15.04.2017 at 20:41 Lyokoheros napisał:

Owszem, spora część jednorożców nie dysponuje wielką mocą magiczną, te naprawdę uzdolnione owszem stanowią niewielką część ich populacji, ale Starlight, Sunset, czy Sunburst(choć akurat jego moc magiczna jest mała) bez wątpienia nie są jedynymi naprawdę uzdolnionymi. Niemniej jednak nawet te mogące posługiwać się tylko telekinezą mają pewną moc magiczną(ba pewien jej ładunek znajduje się nawet w pegazach czy kucykach ziemskich, choć u nich jest ona czysto pasywna, no u pegazów może ciut mniej), a są ich tysiące.

 

Faktycznie Sunburst nie jest potężnym magiem, on raczej zajmuje się teorią. Więc w zasadzie z wszystkich jednorożców, które znamy, naprawdę wielką moc ma tylko Starlight. Może być więcej takich jednorożców, ale to i tak tylko garstka. Myślę, że śmiało można by uznać, że moc tych kilku najpotężniejszych jest równa mocy wszystkich pozostałych.

 

15.04.2017 at 20:41 Lyokoheros napisał:

Nie. Serial wskazuje raczej na to, że różne kucyki mają różny poziom mocy magicznej i nie ma żadnych poszlak świadczących o tym by mogły jakoś wpłynąć na swój poziom mocy tudzież by niektóre jej do końca nie wykorzystywały. Oczywiście samo korzystanie z magii jako takie to też coś czego muszą się nauczyć, ale nic nie wskazuje na to, by kucyk, który opanuje już używanie magii i będzie miał powiedzmy tylko zdolność telekinezy nie będzie posiadał całej swoje mocy magicznej. 

Nie można tego do końca udowodnić, ale i nie można udowodnić, że jest to błędne stwierdzenie. To tylko taka luźna teoria, ale w zasadzie równie dobra jak każda inna. Co prawda różny poziom mocy jest bardziej prawdopodobny, ale tego też nie można tak do końca udowodnić.

 

15.04.2017 at 20:41 Lyokoheros napisał:

Wyjaśnienia typu "to po prostu serial" to po prostu intelektualne lenistwo. 

Ja CAŁY czas trzymam się kanonu z serialu, a to co pisałem o podróży w czasie jest własnie wnioskiem z samego serialu. To nie jest wymyślanie własnego kanonu. 

Swoje rzeczy dodaje dopiero w tych punktach, w których serial nie dawał jednoznacznych informacji. Tutaj wszystkie szczegóły prowadziły do tego wniosku. 

Też nie za bardzo lubię, jak ktoś tak mówi, ale cóż, czasem trzeba to przyznać. W serialu luk jest dużo i tak, wypełniając je, w pewnym sensie tworzysz własny kanon. A jeśli coś trzeba w ten sposób rozkminiać, to nie jest to jednoznaczna informacja.

 

15.04.2017 at 20:41 Lyokoheros napisał:

Był zdolny wytworzyć potężną tarczę, broniącą całego miasta(i to miasta stołecznego, które bez wątpienia nie było malutkie!), Twilight też mówiła do niego o obronie królestwa "mocą którą tylko on posiada", co jasno wskazuje, że Shining ma dużą moc magiczną, choć jego specjalizacja jest dość wąska(zaklęcia obronne). Biorąc pod uwagę, że to brat Twilight - potężnej czarodziejki i Elementu Magii - to całkiem logiczne.

To jest potężny czar, ale to jest tylko jeden czar. Na takiej zasadzie można by powiedzieć, że Rarity jest potężnym magiem, bo zna zaklęcie, którego prawie nikt inny nie zna - a to byłaby kompletna bzdura, prawda? Potężni czarodzieje to Twilight, Starlight, Sunset, Starswirl.

 

15.04.2017 at 20:41 Lyokoheros napisał:

Ale wciąż - numerów niegroźnych i zasadniczo nie mających nikogo skrzywdzić(może poza atakiem zazdrości i próbą wysłania TreeHugger do innego wymiaru). 

No i jednak nie tyle obchodzi to tylko Fluttershy, co obchodzi go głównie ona(o Pinkie nawet wcześniej mówił, że ją lubi;)).

W dodatku Discord sprytnie rozegrał to jako "przeprosiny", więc Celestia nie miała powodu, by podejrzewać go w tym momencie o złe intencje. Nie miała powodu by odmówić zaproszeniu. 

No właśnie - próba wysłania Tree Hugger do innego wymiaru to była bardzo poważna sprawa. Mimo że, mogłoby się wydawać, był już prawie całkowicie zresocjalizowany.

Lubił Pinkie, owszem, ale raczej to nie nią się przejął w chwili zagrożenia.

Także Celestia powinna zawsze mieć do niego ograniczone zaufanie, a nie była nawet zbytnio podejrzliwa.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu karlik napisał:

Ok, ten opis badań jest już dla mnie zadowalający. Tylko szkoda, że musiałam dopytywać - to powinno wynikać z tekstu.

Postaram się pamiętać przy późniejszych poprawkach. Generalnie po jakimś czasie(finale 7 serii?) planuję wrócić do tych wszystkich rozdziałów i je popoprawiać(być może nieco bardziej dostosowując do ewentualnych nowości z 7 serii... ale tylko być może). Albo i w międzyczasie będę wracał i robił mniejsze aktualizacje. Zobaczy się jeszcze. 

 

5 godzin temu karlik napisał:
15.04.2017 at 20:41 Lyokoheros napisał:

Doprawdy? Jedna została już pokazana, choć na razie nie widać jeszcze szczególnych skutków... choć nie w zasadzie widać.

Jak dla mnie nie było to jeszcze widoczne, ale pożyjemy, zobaczymy. Może w dalszych rozdziałach lepiej to pokażesz. Ale...

Zabawne, że pisze to osoba, która tak drobiazgowo analizowała kwestię badań Sunset;) 

Generalnie to ta wada pokaże się jeszcze nie raz, a skutki popełnionego już w drugim rozdziale błędu będą później bardziej widoczne...

Choć myślałem, że większość już doda dwa do dwóch. No, ale jak ma się tylko jedną dwójkę to może to być trudniejsze. 

 

5 godzin temu karlik napisał:
15.04.2017 at 20:41 Lyokoheros napisał:

Sama moc Xany - jego własna moc, czyli niewzmocniona wieżami - jest znacznie mniejsza nić Discorda, mniejsza też niż u Luny czy Celestii. Ale przez te lata wynalazł sposób by zrekompensować sobie jej braki. 

...sam przyznajesz, że jego moc wcale nie jest taka duża. A jego siła polega głównie na umiejętnym planowaniu i kontroli umysłów. Więc tak - wciąż utrzymuje, że moc alikorna nie jest mu potrzebna.

Nie jest taka duża jak najpotężniejszej istoty w tym uniwersum, mogącej praktycznie bez limitów bawić się rzeczywistością. Jest mniejsza niż moc NAJPOTĘŻNIEJSZYCH obecnie żyjących alikornów(Celestia i Luna mają w końcu po 3000 lat, choć Lunie to właściwie ten 1000 spędzony na księżycu możnaby odjąć). 

Nie znaczy to jednak, że jego siła nie jest większa niż u takiej Twilight. A i Cadance może mógłby pokonać(choć to bardziej dlatego, że jej magia ma w większości mało ofensywny charakter, więc też raczej sposobem niż siłą). 

Kontrola umysłów jest może jego charakterystyczną zdolnością, ale zdecydowanie nie jedyną i jego siła dalece wykracza tylko po za to. Właściwie to bez mocy alikorna nie byłby wstanie rzucić tak potężnego czaru jak ten pozwalający wytworzyć wieże. 

 

5 godzin temu karlik napisał:
15.04.2017 at 20:41 Lyokoheros napisał:

Ależ jest - posiada może pewne drobne wady, jak odcinek "Pora na czas", ale generalnie jest spójny i logiczny. Tylko, że mechanizmy nim rządzące są dość złożone i skomplikowane. Może i nawet twórcy tego wszystkiego tak dokładnie nie przemyśleli, ale nie zmienia to faktu, że - zamierzenie czy nie zamierzenie - ostatecznie wykreowali pewien spójny obraz świata i rządzących nim zasad, które odpowiednio wnikliwie analizując posiadane dane można ustali

Tych wad jest dużo więcej. Podróże w czasie to generalnie jest bardzo ładny i ciekawy motyw, tylko że praktycznie nie da się go całkowicie sensownie zrealizować. Ale zbaczam z tematu.

Także w serialu luk jest wiele i można je dowolnie zapełnić, więc nie możesz mi wmawiać, że twoja interpretacja (śmiesznie to brzmi w kontekście tego serialu) jest jedyną słuszną.

Dużo więcej mówisz? To wymień kilka. Takich prawdziwych, których nie idzie wytłumaczyć. Coś co da się wytłumaczyć spójną z serialem teorią ciężko uznać za wadę. Bo nie zaburza to jego spójności i logiczności. Pamiętaj, cały czas mówię tylko o serialu i naturalnie nierozerwalnie z nim związanych filmach. Bo ja kojarzę tylko 2 - skrzydła u ludzkiej Twilight w Legendzie Everfree i błąd logiczny z samoinicjującą się pętlą czasową.

A podróże w czasie... to da się sensownie zrealizować. Fakt, takie przykłady możnaby policzyć na palcach jednej ręki, ale jednak są takie przydkłady. Choćby Powrót Do Przeszłości w "Kod Lyoko"(gdzie problemów z logicznymi sprzecznościami nie ma dzięki temu, że to bardzo nietypowa forma podróży w czasie, więc niektórzy mogliby tego nie zaliczyć), ale bez błędów logicznych "obyło się też w "Miraculum"

Spoiler

Odcinek z czasołamaczką - nie doszło do logicznej sprzeczności, a założenia serialu pozwoliły bardzo wygodnie ominąć problem dwóch takich samych osób

"SpellForce"

Spoiler

Podróż w czasie Rohena, która wywołała co prawda pętle czasową, ale nie była ona samoinicjująca się(czyli mogła zostać zainicjowana, gdy je "jeszcze" nie było, przed pierwszą iteracją), co byłoby błędem logicznym(a tak było w "Porze na czas"). Istniało wyjaśnienie jak mogła zajść. Naturalnie w pierwszych iteracjach wydarzenia przebiegły "nieco" inaczej. 

czy ewentualnie "W pułapce czasu"(no, tu już możnaby się kłócić, bo to jednak może być dyskusyjne, gdyż wymaga dość wątpliwych założeń).

Wracajac jednak do tematu - luki owszem pewne są, ale póki nie są to sprzeczności(sprzeczności i luki to dwie różne rzeczy!), to serial nie traci spójności i logiczności. 

Rozbieranie światów na czynniki pierwsze i rozgryzanie ich działania to praktycznie moje hobby, więc z całą pewnością mogę powiedzieć - świat z MLP JEST SPÓJNY I LOGICZNY. Nawet jeśli ta logika wymyka się takiemu standardowemu racjonalno-naukowemu myśleniu(w czym prym wiedzie oczywiście wszechobecna euestriańska magia).

 

 

I powiedz mi... gdzie napisałem, że moja interpretacja jest jedyną słuszną?(No i nie mam pojecia czemu akurat w kontekście tego serialu to brzmi śmiesznie) Nigdy czegoś takiego nie powiedziałem. Powiedziałem, jedynie, że jest spójna i w pełni oparta na serialu. Sam napisałem o tym, że posiada dodatki uzupełniające wnioski z niego, ale nigdy nie napisałem, że są to jedyne możliwe wnioski. 

Oczywiście im większy materiał bazowy(a tu jakby nie patrzeć jest naprawdę spory) tym trudniej o większą liczbę naprawdę różnych od siebie wynikających z niego i spójnych interpretacji. Każda(o ile zachowa te cechy - bycie wyprowadzoną z serialu, w pełni spójną i z dodatkami jedynie takimi, które serialowi nie przeczą i nie niszczą spójności z nim) będzie ustaleniem tych mechanizmów. Ani razu w moje poprzedniej wypowiedzi nie użyłem wyrażenia "jednoznacznym ustaleniem". 

Nawet gdyby twórcy mieli jakiś konkretny mechanizm pomyślony z serialu nadal będzie mógł równie dobrze wynikać jakiś inny. 

Oczywiście różne interpretacje tych mechanizmów mogą być dla różnych odbiorców mniej lub bardziej przekonujące, niektóre mogą się z nowymi faktami okazać błędne, niektóre mogą się potwierdzić(co ciekawe z moim teoriami często tak było), a jeszcze inne wymagać pewnego doprecyzowania lub odniesienia się do nowych faktów. 

Ale zwykle wciąż pozostaje więcej niż jeden możliwy wniosek na dany temat. Zwłaszcza gdy chodzi o szczegóły. Dajmy na to stan społeczny Twilight. Jest wiele drobnych przesłanek mogących sugerować bycie niską szlachtą, ale nie ma niczego co bezpośrednio przeczyłoby bardziej królewskiemu rodowodowi czy odwrotnie - bycia zwykłym mieszczuchem(na co wskazywać mogłyby maniery Twilight podczas jedzenia sianoburgera...). 

Owszem tworzę własny kanon, ale wciąż jest on po prostu rozwinięciem oryginalnego i zdecydowana większość z nim jest wzięta bezpośrednio z niego. 

 

5 godzin temu karlik napisał:

Jak dla mnie, z serialu wynika, że Starlight ma większą moc. Albo i mniejszą, ale lepiej ją wykorzystuje. Może i widzisz to inaczej - w porządku.

A umiesz to uzasadnić? Bo bez uzasadnienie to są puste słowa. Ja uzasadniłem przypadki na które się powoływałem lub mówiłem wprost, że to dodatek luźno sugerowany przez serial lub wcale przezeń nie sugerowany. Owszem wyjaśnienie z pozornością podróży w czasie patrząc na sam ten jeden odcinek jest naciągana, nie była też bezpośrednio sugerowana przez serial, ale posiada dwie ważne zalety:

-usuwa błąd logiczny, gdyż sama możliwość rozwinięcia się jednych z linii czasowych wyklucza inne(w sensie jeżeli przeszłość z panowaniem Nightmare Moon jest możliwa, to znaczy, że pokonała ona Celestię, a to nie mogło się zmienić przez niezjednoczenie się powierniczek Elementów. Więc Celestia byłaby w każdej linii czasowej pokonywana przez Nightmare Moon, a więc ewentualnie to ona walczyłaby z Sombrą)

-założenie, że podróż się odbyła wywołuje dodatkowo duże niespójności z innymi odcinkami właśnie ze względu na to co robiła tu Starlight

 

Zasadniczo z drugim wytłumaczeniem jeszcze jako tako byłbym wstanie się zgodzić. Ale z tym, że czysto siłowo Starlight jest lepsza od Twilight czy może być lepsza o alikorna - to już zdecydowanie nie i takiej tezy moim zdaniem nie da się obronić(oczywiście argumentów wysłucham, ale chcę by to były prawdziwe argumenty(więc nie, "dla mnie z serialu wynika" nie jest argumentem) no i by nie powodowało to niespójności... co znaczy, że musiałabyś zbić równanie magii, wyjaśnić jakoś kwestię tych przegrzanych rogów, i to, że Twilight gdy nie była zaskoczona z łatwością się przed Starlight obroniła...). 

I tu dotykamy ważnego problemu. "Siła" i "złożoność" zaklęcia to nie to samo(co z gruntu pokazuje bezsensowność Twojego późniejszego odwołania się do Rarity, zaklęcie wyszukiwania kryształów nie wymaga raczej dużej mocy magicznej, choć jest dość złożone i nie każdy potrafi się go nauczyć. Możliwe nawet, że Rarity odkryła je po części instyktownie i nie umiałaby nikogo nauczyć - ale to nic nie mówi o poziomie jej mocy magicznej). Oczywiście złożone czary często wymagają dużej moce magicznej, ale niekoniecznie, czasem ich złożoność, pozwala "przechytrzyć" silniejszą magię przeciwnika. Idealnym przykładem jest... zaklęcie ochronne nałożone przez Celestię na Elementy Harmonii. Serial nie pozostawia złudzeń, że jego moc jest większa, a mimo to Celestia była wstanie użyć zaklęcia by go powstrzymać. Podobnie zaklęcie ze znaczkami - prawdopodobnie nie potrzebowało specjalnie wielkiej magicznej mocy, ale było skomplikowane, pozwalało zablokować silniejszego przeciwnika.

Jedynym przykładem zaklęć czysto siłowych są w zasadzie chyba tylko... magiczne promienie i magiczne tarcze(choć i te można rzucać na kilka sposobów jak widzieliśmy). 

I tu dochodzimy do kwestii Shininga.

Zaklęcie tarczy zdecydowanie ma charakter "siłowy"(a już na pewno tarcza dla całego miasta nie jest bardzie skomplikowana niż tak otaczająca samego rzucającego, wymaga po prostu więcej mocy), cała fabuła "Ślubu w Canterlocie" wyraźnie to pokazuje. Z tego wniosek, że moc Shininga zdecydowanie jest ponadprzeciętna. 

Oczywiście nie jest tak potężny jak Twilight, Starlight, Sunset czy Starswirl(który prawdopodobnie też nie był silniejszy od księżniczek(w zasadzie nie da się nawet stwierdzić, czy żył w tym czasie co one, wydaje się to patrząc na sam serial dość mało prawdopodobne, zaś u mnie - zginął parę tysięcy lat przed ich narodzinami), a jedynie potrafił używać znacznie bardziej złożonych zaklęć(międzywymiarowa teleportacja na ten przykład, czyli to co zrobił z syrenami)). 

 

No i tu...

5 godzin temu karlik napisał:

To tylko taka luźna teoria, ale w zasadzie równie dobra jak każda inna. Co prawda różny poziom mocy jest bardziej prawdopodobny, ale tego też nie można tak do końca udowodnić.

...sama sobie przeczysz. Jeśli z różnych teorii jedna jest bardziej prawdopodobna to właśnie ta jest lepsza. O ile o czym innymi nie świadczą takie czynniki jak kwestie spójności naturalnie. 

 

Zasadniczo to magia Equestriańska jest jednym z moich ulubionych tematów do rozkminiania w tym uniwersum, myślę że mogę powiedzieć iż stworzyłem kompletną teorię magii equestriańskiej. Teorii tej naturalnie użyłem w Kod Equestria. W zasadzie nawet myślałem o tym, by - ale to pewnie nie wcześniej niż po Pyrkonie - napisać serię artykułów z jej dokładnym wyprowadzeniem. Będącą z jednej strony rozwinięciem teorii Vaina, a z drugiej polemiką z nią. 

Bo nie ukrywam, że w swojej interpretacji inspirowałem się i teoriami innych(głównie Brony Notiona, to jego filmiki zwróciły mogą uwagę na magiczny charakter kryształów), choć akurat teorię Vaina poznałem już po stworzeniu większości swojej. Jakkolwiek w wielu punktach doszliśmy do podobnych wniosków. 

W kwestii mocy to cóż myślę, że tą dyskusje sensowniej jest prowadzić co najwyżej w innym temacie, nie wszyscy czytelnicy muszą chcieć aż tak to rozkminiać jak ty czy ja. 

Zaś tu gdy dyskusja toczy się w kontekście KE, a w nim moje teorie są kanonem(wewnętrznym, ale jednak). 

W każdym razie dla jasności podam kilka rzeczy, które dla mnie wynikają z serialu, ale które niektórzy może widzą inaczej:

-alikorny są o całe rzędy wielkości potężniejsze od zwykłych jednorożców, nawet tak utalentowanych jak Starlight

-moc alikorna rośnie z wiekiem

-alikorny nie są nieśmiertelne, ich długość życia wynosi około 3000-4000 lat(Cadance ma 1000 lat a Luna i Celestia po około 3000 - wliczając czas spędzony przez pierwszą na ksieżycu). 

-sylwetka alikorna staje się coraz bardziej "alikornia" z wiekiem, z wiekiem też pojawia się falująca grzywa, będąca efektem ogromnej mocy magicznej

-bycie alikornem nie ma nic wspólnego z genetyką. Twilight ciągle ma geny jednorożca, a Cadance pegaza, zaś Flurry... genetycznie może być albo pegazem albo jednorożcem, ale tego nawet nie wymyśliłem konkretnie, bo to nie ma znaczenia

-podróż w czasie odbyta przez Starlight i Twilight była jedynie pozorna, to była tylko symulacja

-poziom mocy magicznej kucyków jest różny

-poziom mocy magicznej da się nadrobić sprytem i złożonością zaklęcia

-czym innym jest złożoność zaklęcia a czym innym ilość mocy potrzebna do jego rzucenia

Oczywiście w tym opowiadaniu będę się dalej odnosił do mojej teorii magii i nieraz odsłaniał kolejne jej szczegóły. 

 

Co się zaś tyczy Discorda

5 godzin temu karlik napisał:
15.04.2017 at 20:41 Lyokoheros napisał:

Ale wciąż - numerów niegroźnych i zasadniczo nie mających nikogo skrzywdzić(może poza atakiem zazdrości i próbą wysłania TreeHugger do innego wymiaru). 

No i jednak nie tyle obchodzi to tylko Fluttershy, co obchodzi go głównie ona(o Pinkie nawet wcześniej mówił, że ją lubi;)).

W dodatku Discord sprytnie rozegrał to jako "przeprosiny", więc Celestia nie miała powodu, by podejrzewać go w tym momencie o złe intencje. Nie miała powodu by odmówić zaproszeniu. 

No właśnie - próba wysłania Tree Hugger do innego wymiaru to była bardzo poważna sprawa. Mimo że, mogłoby się wydawać, był już prawie całkowicie zresocjalizowany.

Lubił Pinkie, owszem, ale raczej to nie nią się przejął w chwili zagrożenia.

Także Celestia powinna zawsze mieć do niego ograniczone zaufanie, a nie była nawet zbytnio podejrzliwa.

Celestia i nieufność... nie to mi nie pasuje do siebie. Szczególnie, że zdaje się całkiem lubić Discorda i miała dystans do jego wybryku.

Z Tree Huger... z jednej strony tak, ale z drugiej z jego możliwościami był spokojnie wstanie zrobić jej coś gorszego, ponadto się względnie łatwo opanował. No i nie chodziło tu wcale o szkodzenie kucykom co o - nieuzasadnioną - zazdrość o Fluttershy. 

No i nieopanowanie emocji to co innego niż rozmyślne, przemyślanie działanie. A czymś takim jest zdrada. Tamten atak nie wskazywał raczej, że Discord mógłby w rozmysłem działać przeciw kucykom. Paradoksalnie właśnie wręcz przeciwnie. 

 

 

A i właśnie jeszcze kwestia językowa, czyli "alikorny". 

5 godzin temu karlik napisał:
15.04.2017 at 20:41 Lyokoheros napisał:

I "alikornów", nie "alicornów"! Ten bład jest naprawdę irytujący. To tak jakbyś pisała "unicornów", zamiast "jednorożców".

Idąc tym tokiem rozumowania, najpoprawniejsza forma to "pegazorożców". :derp2:

A tak na serio, to wydaje mi się, że skoro jest to wyraz pochodzenia obcego, obie formy są prawidłowe, ale w sumie nie znam się na tym.

Nie. 

Po pierwsze forma pegazorożce nie jest poprawną, bo nigdy nie pojawiła się w polskim dubbingu. Używano nazwy alikorn. Fonetycznie jest ona owszem identyczna z angielskim "alicorn", ale to wciąż dwa różne słowa. 

"Pegazorożce" może i byłyby dobrym przekładem tej nazwy, gdyby alikorny były po prostu połączeniem jednorożca i pegaza. Ale nie są. Są czym znacznie więcej

-są bardzo długowieczne, może i nieśmiertelne

-posiadają też cechy kucyków ziemskich(siła) 

-mają wyjątkowo duży potencjał magiczny, nadnaturalnie wielką moc magiczną

-mają zupełnie inną budowę ciała i inne skrzydła od pegazów

-grzywy niektórych są półmaterialne, a przynajmniej "poruszające się na wietrze"

-normalnie żaden kucyk się nimi nie rodzi, można się nimi jedynie stać(co jednoznacznie wynika z odcinka "Kryształowanie"... ale matka alikorniej matki jest tak silna, że jej dziecko też będzie nią przesiąknięte i przybierze taką formę)

Tak więc widać, że to jest właściwie zupełnie nowy rodzaj istoty. Dlatego zasługuje na nową nazwę. 

I tak jak skrzydlate konie z mitologii greckiej nie otrzymały nazwy "skrzydłonie", "skrzydłokonie", "konioskrzydły" czy innej tego typu nazwy tylko spolszczoną formę słowa pegasus(pegaz), tak my mamy polskie słowo będące spolszczeniem angielskiego alicorn(alikorn - tu mniej zmian było potrzebne). 

W sumie to lepszym przykładem od formy "unicornów" byłaby forma "pegasusów".

Edytowano przez Lyokoheros
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

20 godzin temu Lyokoheros napisał:

Nie jest taka duża jak najpotężniejszej istoty w tym uniwersum, mogącej praktycznie bez limitów bawić się rzeczywistością. Jest mniejsza niż moc NAJPOTĘŻNIEJSZYCH obecnie żyjących alikornów(Celestia i Luna mają w końcu po 3000 lat, choć Lunie to właściwie ten 1000 spędzony na księżycu możnaby odjąć). 

Nie znaczy to jednak, że jego siła nie jest większa niż u takiej Twilight. A i Cadance może mógłby pokonać(choć to bardziej dlatego, że jej magia ma w większości mało ofensywny charakter, więc też raczej sposobem niż siłą). 

Kontrola umysłów jest może jego charakterystyczną zdolnością, ale zdecydowanie nie jedyną i jego siła dalece wykracza tylko po za to. Właściwie to bez mocy alikorna nie byłby wstanie rzucić tak potężnego czaru jak ten pozwalający wytworzyć wieże. 

Sęk w tym, że serial nie do końca pokazuje nam, jakie możliwości mają alikorny, a jakie jednorożce. Celestia i Luna zajmują się głównie kontrolą ciał niebieskich, a Cadance ochroną królestwa. Przed odcinkiem z Tirekiem nie pomyślałabym, że faktycznie mają tak dużą moc. Wiemy natomiast, że Starswirl był bardzo potężnym magiem i Celestia nie musiała z niego robić alikorna, a mimo to nawet tworzył zaklęcia, jak to do podróży w czasie. Także choć to alikorny mają większą moc, praktycznie nie mają czasu na rzucanie potężnych zaklęć, tym zajmują się jednorożce, co też [spoiler do pierwszego odcinka nowego sezonu!]



było widać w wizji Twilight.

20 godzin temu Lyokoheros napisał:

Rozbieranie światów na czynniki pierwsze i rozgryzanie ich działania to praktycznie moje hobby, więc z całą pewnością mogę powiedzieć - świat z MLP JEST SPÓJNY I LOGICZNY. Nawet jeśli ta logika wymyka się takiemu standardowemu racjonalno-naukowemu myśleniu(w czym prym wiedzie oczywiście wszechobecna euestriańska magia).

Moim zdaniem jeśli trzeba dorabiać skomplikowane teorie, to znaczy, że nie jest to taki idealnie spójny i logiczny świat. I czasem można umieścić w fanfiku coś, co kłóci się z serialem i dobrze na tym wyjść.

A jak chcesz przykłady bzdur i sprzeczności, to proszę bardzo:

Canterlot Wedding - brat Twi i Cadance pojawiają się znikąd (dziwne, że wcześniej o nich nie wspomniała), a potem mamy jeszcze Amending Fences, gdzie okazuje się, że Twilight jednak miała przyjaciół

- ten odcinek z 6 sezonu z retrospekcją AJ - nie ma już jej rodziców, ale jeszcze nie ma Apple Bloom 

- The Cutie Remark - może i masz do tego teorię, ale jak dla mnie jest dość naciągana

Z takich mniejszych rzeczy to setki identycznych strażników Celestii, kucyki hodujące gadające krowy czy też pory roku (nie mają sensu, bo u nich przecież to Słońce krąży wokół Equestrii).

EG pozwolę sobie przemilczeć, bo to - szczególnie pierwsza część - jedna wielka dziura fabularna.

I nie piszę tego po to, żebyś mi do każdej dorabiał teorię (i bardzo cię proszę, żebyś tego nie robił, bo nie ma to nic wspólnego z tematem), tylko żeby ci pokazać, że serial ma wady i sam fakt, że trzeba się zastanawiać, jak coś wyjaśnić, oznacza, że do końca logiczny nie jest.

21 godzin temu Lyokoheros napisał:

A umiesz to uzasadnić? Bo bez uzasadnienie to są puste słowa.

A umiem. Przyznam się, że z tym, że Starlight ma większą moc nieco się zagalopowałam, ale ona i Twilight są sobie równe, co sama Twilight przyznaje:

Cytuj

No. You were right. I can't stop you. But you can't stop me from trying, and we could be stuck doing this for all eternity!

Nie muszę obalać twojego równania. Jak dla mnie jest to po prostu jedna z tych niespójności serialu, i tyle.

No i sam przyznajesz, że zaklęcie o większej mocy można pokonać zaklęciem bardziej złożonym. Ale Twi i Starlight walczyły, jak sam to nazwałeś, zaklęciami siłowymi - w których to były sobie równe.

 

Co do alicornów/alikornów, może i masz rację, ale spójrzmy na rasy psów chociażby. Mamy chihuahua i chow chow, a nie cziłała i czał czał. A alikorn, to - jakby nie patrzeć - rasa konia. :derp6:  Alikorn jest dobry, ale nie sądzę, żeby alicorn było błędne.

A co do wieku Cadance i tego, że była pegazem - powoływanie się na te książki to zły pomysł. Równie dobrze mogę powołać się na komiksy, z których to wynika, że Cadance jest w wieku Shining Armora. Źródła inne niż serial to nie kanon.

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle tylko, że skoro istnieje w polskim forma alirkorn, to oczywistym jest, ze forma "alicorn" jest w języku polskim błędna. 

 

I wiem, że źródła pozaserialowe to nie kanon, co najwyżej półkanon, ale gdy potwierdzaja to co z samego serialu wynika nie ma powodu by się do nich nie stosować lub nimi nie inspirować(a akurat tego, że nie była zawsze alikornem możemy i tak być pewni, serial też sugeruje możliwość pochodzenia z Krysztalowego Królestwa - w każdym razie nijak temu nie przeczy, więc przyjmując takie założenia nie wychodzę właściwie poza kanon, wciąż trzymam się w tym co jest z nim spójne). 

 

Po za tym twierdzenie "nie muszę tego obalać, bo to dla mnie jedna z niespójności" to również NIE JEST argument. Pomijasz fabularny fakt, bo tylko tak umiesz obronić swoją tezę. Tak więc jeżeli chcesz by Twoja teoria faktycznie była wiarygodna to albo musisz je obalić, albo udowodnić, że nie ma ono znaczenia.

Zresztą tamta wypowiedź wcale niekoniecznie dowodzi równości mocy magicznej, a to dlaczego Starlight tak świetnie sobie radziła ma inne znacznie logiczniejsze wytłumaczenie. 

Czyli tak naprawdę nic nie uzasadniłaś - Twoje argumenty można z łatwością zbić, a przeciwne najzwyczajniej w świecie zignorowałaś.

 

12 minuty temu karlik napisał:

Moim zdaniem jeśli trzeba dorabiać skomplikowane teorie, to znaczy, że nie jest to taki idealnie spójny i logiczny świat.

Spójność i logiczność nijak nie jest zależna od tego czy teorie są potrzebne czy nie. Te dwie cechy, niemalże ze sobą tożsame zależą od tego czy istnieją jakieś sprzeczności i czy to co się dzieje można jakoś wytłumaczyć, czy nie pojawiają się błędy logiczne. Ilość czy stopień skomplikowania potrzebnych teorii nie ma tu nic do rzeczy. Powiem więcej, otwierając drogę do takich teorii i rozkmin świat tylko zyskuje i staje się bogatszy, pełniejszy.

Ty jednak przyjmujesz sobie jakąś dziwną definicję spójności i logiczności by udowodnić, że serial taki nie jest, by... no własnie? Właściwie po co?

 

14 minuty temu karlik napisał:

I czasem można umieścić w fanfiku coś, co kłóci się z serialem i dobrze na tym wyjść.

No... i tak i nie. Owszem można czasem pojedynczej rzeczy zaprzeczyć, ale by na tym naprawdę dobrze wyjść to trzeba zadbać o to by nie zaburzyło to logiki i spójności. A to nie zawsze jest łatwe, po za tym nawet jak się uda, to nie zawsze taka operacja faktycznie coś daje. Bo za każde odstępstwo od kanonu trzeba dać czytelnikowi coś w zamian. Im większe tym więcej. 

 

Zaś te rzekome bzdury... cóż wypisywanie wielu z nich to zwykłe szukanie dziury w całym lub nawet po prostu nieuważne oglądanie.

17 minut temu karlik napisał:

Canterlot Wedding - brat Twi i Cadance pojawiają się znikąd (dziwne, że wcześniej o nich nie wspomniała),

Jakby był jakikolwiek powód by wcześniej o nich wspominała... nie było, szczególnie, że od jej przeprowadzki do Ponyville minęło mniej niż pół roku.

18 minut temu karlik napisał:

a potem mamy jeszcze Amending Fences, gdzie okazuje się, że Twilight jednak miała przyjaciół

Bo oczywiście rozwinięcie wątku z pierwszego odcinka jest bzdurą, szczególnie, że Twilight sama mówiła, że tak naprawdę swoich dawnych "przyjaciółek" nie traktowała jak przyjaciółki ani o nich tak nie myślała na dobrą sprawę. Wystarczy obejrzeć odcinek by widzieć, że tu nie ma sprzeczności. 

21 minut temu karlik napisał:

- ten odcinek z 6 sezonu z retrospekcją AJ - nie ma już jej rodziców, ale jeszcze nie ma Apple Bloom 

...bo oczywiście cały czas musiała być wtedy przy nich i te 10 lat temu nie była takim małym dzieckiem, które by większość dnia leżało w łóżeczku...

21 minut temu karlik napisał:

- The Cutie Remark - może i masz do tego teorię, ale jak dla mnie jest dość naciągana

Ta teoria nie tylko nie jest naciągana, ale też idealnie wpasowuje się w mechanizm działania Znaczkowej Mapy, a i późniejsze symulacje celowo tworzone przez Twilight niejako potwierdzają taką możliwość. 

23 minuty temu karlik napisał:

Z takich mniejszych rzeczy to setki identycznych strażników Celestii,

Tak bo niby magiczne dostosowanie koloru sierści nie jest wcale możliwe... ba do tego nawet niekoniecznie musi być potrzebna magia.

24 minuty temu karlik napisał:

kucyki hodujące gadające krowy

To to już w ogóle dziwnie wymyśliłaś, bo nie mam pojęcia co w tym Tobie nie pasuje. 

28 minut temu karlik napisał:

też pory roku (nie mają sensu, bo u nich przecież to Słońce krąży wokół Equestrii).

Bo oczywiście w przyrodzie są one tylko z tego względu przydatne... pory roku jak najbardziej mają sens, niezależnie od tego co wokół tego krąży.

29 minut temu karlik napisał:

EG pozwolę sobie przemilczeć, bo to - szczególnie pierwsza część - jedna wielka dziura fabularna.

Jedynym - acz nie nierozwiązywalnym - problemem jest tu właściwie kwestia zamieszkania, utrzymania się i innych tego typu formalności w wypadku Sunset. Niemniej jednak, później takich dziur właściwie nie ma, w dodatku cały czas wszystko pozostaje idealnie spójne z serialem.

Niestety, ale tu tylko wykazałaś się albo intelektualnym lenistwem, albo nieuważnym oglądaniem/zapominaniem faktów, zwykłym malkontenctwem, albo problemami z logicznym rozumowaniem. Bo Twoje rozumowanie w kwestii błędów jest generalnie bardzo słabe.

 

Aha i używanie angielskich tytułów jest dość dezorientujące, nie każdy przecież w ogóle zwraca na nie uwagę, lepiej używać polskich.

 

33 minuty temu karlik napisał:

Sęk w tym, że serial nie do końca pokazuje nam, jakie możliwości mają alikorny, a jakie jednorożce. Celestia i Luna zajmują się głównie kontrolą ciał niebieskich, a Cadance ochroną królestwa. Przed odcinkiem z Tirekiem nie pomyślałabym, że faktycznie mają tak dużą moc.

Z tym nie mogę się zgodzić. Po wielu różnych szczegółach było widać, że możliwości Twilight po przemianie wzrosły. 

I o ile w kwestii mocy magicznej Luny nie było żądnych wskazówek, to już w wypadku Celestii jasno powiedziane zostało, że jej moc jest ogromna. Gdy Chrysalis ją pokonała powiedziała, że miłość Shining Armora uczyniła ją silniejszą nawet od Celestii. Sposób w jaki to powiedziała dość wyraźnie sugeruje, że Celestia jest najsilniejszą istotą w Equestrii i że jej moc dalece przewyższa tą jaką mógłby się poszczycić jednorożec. 

Podobnie też Cadance potrafiła sobie poradzić z atakującym Kryształowe Królestwo Sombrą(i to przez kilka dni!), a Shining nie miał z nim szans, był za słaby.

Już przed pojedynkiem było wyraźnie zasugerowane, że alikorny mają niesamowitą moc magiczną. 

 

3 godziny temu karlik napisał:

Wiemy natomiast, że Starswirl był bardzo potężnym magiem i Celestia nie musiała z niego robić alikorna, a mimo to nawet tworzył zaklęcia, jak to do podróży w czasie. Także choć to alikorny mają większą moc, praktycznie nie mają czasu na rzucanie potężnych zaklęć, tym zajmują się jednorożce, co też [spoiler do pierwszego odcinka nowego sezonu!]

 

  Ukryj zawartość

 

 


było widać w wizji Twilight.
 

 

 

W zasadzie... to o mocy Starswirla wiele nie wiemy. Wiemy,na pewno, że był wielkim znawcą magii i twórcą nowych zaklęć... ale to samo w sobie niewiele mówi o samym poziomie mocy magicznej jako takim. Oczywiście zapewne był on duży, ale zbyt dokładnie tego nie wiemy. 

Natomiast kwestia zaklęcia do podróży w czasie jest wątpliwa ze względów logicznych. 

Dotychczas pokazane alikorny po prostu generalnie nie zajmują się w większości badaniem magii, a w każdym razie nie jest to ich główne zajęcie. Faktycznie większość kucyków zajmujących się stricte magią(co niekoniecznie oznacza rzucanie potężnych zaklęć - patrz Sunburst) to jednorożce... a co do spoilera

Spoiler

To on pokazał tylko to, że Sunburst i Starlight pracowali nad zaawansowanym zaklęciem, a nie że "jednorożce zajmują się rzucaniem potężnych zaklęć"

Plus nie da się "zrobić z kogoś alikorna". Ta przemiana dokonuje się sama na skutek dokonania niezwykłych czynów. "Sposób na zaklęcie" i "Kryształowanie" jasno o tym mówią. 

 

No i tak dopiero teraz zauważyłem jedną niesamowitą sprzeczność w Twoim rozumowaniu. Z jednej strony czepiasz się robienia z Xany alikorna... ale z drugiej próbujesz udowadniać, że w alikornach nic tak niezwykłego nie ma, że może je pokonać zwykły jednorożec...

No, ale ja wracam do 5 rozdziału, jeszcze kilka rzeczy tam wymaga doszlifowania. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

19 godzin temu Lyokoheros napisał:

Po za tym twierdzenie "nie muszę tego obalać, bo to dla mnie jedna z niespójności" to również NIE JEST argument. Pomijasz fabularny fakt, bo tylko tak umiesz obronić swoją tezę. Tak więc jeżeli chcesz by Twoja teoria faktycznie była wiarygodna to albo musisz je obalić, albo udowodnić, że nie ma ono znaczenia.

Zresztą tamta wypowiedź wcale niekoniecznie dowodzi równości mocy magicznej, a to dlaczego Starlight tak świetnie sobie radziła ma inne znacznie logiczniejsze wytłumaczenie. 

Czyli tak naprawdę nic nie uzasadniłaś - Twoje argumenty można z łatwością zbić, a przeciwne najzwyczajniej w świecie zignorowałaś.

Cóż, ty z kolei ignorujesz mój argument, tak właściwie go nie zbijasz, tylko stwierdzasz, że jest bez sensu, bo nie jest zgodny z twoją tezą. Ty lubisz wymyślać teorie, żeby (prawie) wszystko się zgadzało i w porządku, ja podaję argument, który jest wprost podany w serialu. Nie możesz powiedzieć, że nie mam racji, ja nie mogę powiedzieć, że ty jej nie masz. Czyli w serialu jest sprzeczność. I to chyba tyle, bo oboje jesteśmy uparci i moglibyśmy to tak rozstrząsać jeszcze długo, tylko po co?

 

20 godzin temu Lyokoheros napisał:

Spójność i logiczność nijak nie jest zależna od tego czy teorie są potrzebne czy nie. Te dwie cechy, niemalże ze sobą tożsame zależą od tego czy istnieją jakieś sprzeczności i czy to co się dzieje można jakoś wytłumaczyć, czy nie pojawiają się błędy logiczne. Ilość czy stopień skomplikowania potrzebnych teorii nie ma tu nic do rzeczy. Powiem więcej, otwierając drogę do takich teorii i rozkmin świat tylko zyskuje i staje się bogatszy, pełniejszy.

Ty jednak przyjmujesz sobie jakąś dziwną definicję spójności i logiczności by udowodnić, że serial taki nie jest, by... no własnie? Właściwie po co?

Skoro teorie są potrzebne, żeby coś miało sens, to znaczy, że to nie jest logiczne. Nie wydaje mi się, żebym wymyślała tu jakieś nowe definicje.

 

20 godzin temu Lyokoheros napisał:

Bo oczywiście w przyrodzie są one tylko z tego względu przydatne... pory roku jak najbardziej mają sens, niezależnie od tego co wokół tego krąży.

Co prawda prosiłam, żebyś nie odnosił się do każdego z tych błędów z osobna, ale tutaj muszę sprostować. Nie chodzi mi o to, czy są potrzebne, czy nie, tylko o to, skąd się biorą. Na Ziemi, z tego co wiem, wynikają z ruchu obiegowego Ziemi i nachylenia jej osi. Skąd więc biorą się w Equestrii, gdzie Słońce krąży wokół ich świata, a Celestia raczej nie ma powodu, żeby zmieniać jego położenie? W dodatku twórcy są pod tym względem dość niekonsekwentni i przez większość czasu panuje coś na wzór wiosny/lata, a zima jest wtedy, kiedy wymaga tego fabuła odcinka.

 

20 godzin temu Lyokoheros napisał:

Jedynym - acz nie nierozwiązywalnym - problemem jest tu właściwie kwestia zamieszkania, utrzymania się i innych tego typu formalności w wypadku Sunset. Niemniej jednak, później takich dziur właściwie nie ma, w dodatku cały czas wszystko pozostaje idealnie spójne z serialem.

Oj, to nie jedyny problem, który tam widzę. Ale tę kwestię sobie odpuszczę, bo mogłaby wyniknąć z tego dyskusja dłuższa nawet od tej, a tego nie chcemy.

 

20 godzin temu Lyokoheros napisał:

Niestety, ale tu tylko wykazałaś się albo intelektualnym lenistwem, albo nieuważnym oglądaniem/zapominaniem faktów, zwykłym malkontenctwem, albo problemami z logicznym rozumowaniem. Bo Twoje rozumowanie w kwestii błędów jest generalnie bardzo słabe.

Miło. Z malkontenctwem nie mogę się nie zgodzić, reszty jakoś nikt dotąd mi nie zarzucił. Cóż.

 

20 godzin temu Lyokoheros napisał:

Aha i używanie angielskich tytułów jest dość dezorientujące, nie każdy przecież w ogóle zwraca na nie uwagę, lepiej używać polskich.

Ja bym powiedziała, że więcej osób zna właśnie angielskie tytuły, więc to nimi się posługuję, bo polskie sama słabo kojarzę.

 

Co do alikornów - ja nie widzę sprzeczności w swoim rozumowaniu. Ja po prostu nie rozumiem, dlaczego ludzie tak ich się uczepili. W serialu mamy 4 (teraz 5), jeszcze o jednym było wspomniane w Hearts & Hooves Day (czy też, jak wolisz, Dniu Serc i Podków, brr) i wszystkie to księżniczki. Ich rola polega na rządzeniu, ochranianiu, doradzaniu. Moc mają wielką, ale wykorzystują ją właściwie tylko w poważnych przypadkach, jak walka z Tirekiem. Jak sam to nazwałeś, są to zaklęcia siłowe. A Xana, z tego co wiem, nie musi ich używać, od tego ma odpowiednich ludzi kucyki. Natomiast bardziej złożonymi zaklęciami zajmują się głównie jednorożce - a takim zaklęciem wydaje mi się tworzenie wież. Także mi osobiście bardziej pasowałby jako jednorożec, i już nawet nie chodzi mi o unikanie sztampy na siłę.

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Część pierwsza - tytuły.

18.04.2017 at 23:53 Lyokoheros napisał:

Aha i używanie angielskich tytułów jest dość dezorientujące, nie każdy przecież w ogóle zwraca na nie uwagę, lepiej używać polskich.

Pragnę zwrócić uwagę na to, że może to być broń obusieczna. Bo widzisz, to działa w drugą stronę - tak samo jak nie wszyscy kojarzą tytuły angielskie tak samo nie wszyscy kojarzą tytuły polskie.

Oto przykład:

22 godziny temu karlik napisał:

Ja bym powiedziała, że więcej osób zna właśnie angielskie tytuły, więc to nimi się posługuję, bo polskie sama słabo kojarzę.

Mi osobiście trudno stwierdzić czy większość kojarzy tytuły polskie czy angielskie. 

Teoretycznie rozwiązanie jest proste - mamy coś takiego jak MLPWiki, więc można tam sprawdzić tytuł i polski i angielski. Po prostu podawać w komentarzu obydwa tytuły - angielski i polski. 

(Ech, po diabła ja się męczę? I tak się nikomu nie będzie chciało sprawdzać.)

Od siebie dodam, że niestety oglądam to na tyle rzadko, iż sam słabo kojarzę jakiekolwiek tytuły (tym bardziej angielskie), więc jak rzucacie tytułami bez jakiegoś konkretniejszego, bardziej charakterystycznego faktu z odcinka to i tak muszę sprawdzać Nie zdziwiłbym się gdyby tak miała niejedna osoba. W takim wypadku nieważne czy tytuł będzie polski, czy angielski, i tak trzeba szukać w internecie.

Ale tak, by uniknąć kłótni, który tytuł jest bardziej poprawny, sugeruję od razu podawać oba tytuły. (Wyolbrzymiam z tymi ,,kłótniami", wiem.:P)

 

Na razie to niestety tyle. Spróbuję w bardziej odpowiedniej porze poruszyć jeszcze jedną, czy parę kwestii. (Pożyjemy, zobaczymy.)

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jednak jestem.

 

Część druga - Alikorn/Alicorn.

Poszperałem trochę w słownikach i Wikipedii, popytałem parę osób i mam pewność, że słowo Alikorn nie istnieje w języku polskim. Samo słowo ,,Alicorn" wywodzi się z łaciny i oznacza róg jednorożca (tu strona na której to znalazłem) (i przy okazji - podziękowania dla pewnej pani, która mi to wyjaśniła). Do serialu zostało wciągnięte dopiero w 3 sezonie... (bla, bla, bla, bla... Pewnie nikogo takie rzeczy i tak nie interesują).

O co mi chodzi? Rozchodzi się o to, iż skoro słowo ,,Alikorn" nie istnieje w języku polskim to nie możemy twierdzić, że używanie ,,Alicorn" jest błędem. Samo ,,Alikorn" jakoś tak wplątało się do fandomu. Próba spolszczenia albo coś.

I żeby nie było: sam jestem zwolennikiem formy spolszczonej (Alikorn) (pewnie moje faworyzowanie polskiego dubbingu i ogólnie nienawiść do języków obcych wzięła z tego, iż sam mam poważny problem z nauką języka angielskiego :P) ale wydaję mi się bez sensu twierdzić, że forma ,,Alicorn" jest błędna, skoro słowo ,,Alikorn" nie istnieje w języku polskim. (Ale ja się powtarzam.)

 

Taa, to chyba na tyle. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra to najpierw w kwestii tego z porzednich postów, co bezpośrednio nie dotyczy KE... 

Spoiler

 

...i to co dotyczy już bardziej bezpośrednio fabuły... 

Spoiler
19.04.2017 at 22:05 karlik napisał:
18.04.2017 at 23:53 Lyokoheros napisał:

Po za tym twierdzenie "nie muszę tego obalać, bo to dla mnie jedna z niespójności" to również NIE JEST argument. Pomijasz fabularny fakt, bo tylko tak umiesz obronić swoją tezę. Tak więc jeżeli chcesz by Twoja teoria faktycznie była wiarygodna to albo musisz je obalić, albo udowodnić, że nie ma ono znaczenia.

Zresztą tamta wypowiedź wcale niekoniecznie dowodzi równości mocy magicznej, a to dlaczego Starlight tak świetnie sobie radziła ma inne znacznie logiczniejsze wytłumaczenie. 

Czyli tak naprawdę nic nie uzasadniłaś - Twoje argumenty można z łatwością zbić, a przeciwne najzwyczajniej w świecie zignorowałaś.

Cóż, ty z kolei ignorujesz mój argument, tak właściwie go nie zbijasz, tylko stwierdzasz, że jest bez sensu, bo nie jest zgodny z twoją tezą. Ty lubisz wymyślać teorie, żeby (prawie) wszystko się zgadzało i w porządku, ja podaję argument, który jest wprost podany w serialu. Nie możesz powiedzieć, że nie mam racji, ja nie mogę powiedzieć, że ty jej nie masz. Czyli w serialu jest sprzeczność.

No właśnie nie. 

Wskazana przez ciebie wypowiedź jak powiedziałem nie odnosiła się bezpośrednio do mocy magicznej. Co więcej sposób w jaki to mówiła - zarówno w cytowanej przez Ciebie wersji angielskiej jak i w polskiej - odnosił się raczej do ich obustronnego uporu i ewentualnie umiejętnego wykorzystywania mocy magicznej. Szczególnie, że generalnie nie raz Starlight stosowała bardziej spryt i podstępy niż moc magiczną by powstrzymać ponaddźwiękowe bum. Wtedy mniej się o tym rozpisałem, ale powiedziałem właściwie to samo, pokazałem, dlaczego ten argument nie jest argumentem. Bo odniesienie się do mocy magicznej nie jest ani jedyną ani najbardziej prawdopodobną interpretacją tego zdania. 

Szczególnie, że byłoby to sprzeczne z innymi danymi z serialu(które wymieniałem wcześniej), więc nie twój argument nie jest tak do końca wprost podany w serialu. Twój argument jest jedynie wątpliwą interpretacją wypowiedzi z serialu.

Szczególnie, że istnieje zupełnie inne wyjaśnienie tego jak dobrze Starlight sobie radziła z Twilight gdy dochodziło do walk. Wyjaśnienie pozwalające zachować spójność, a więc z definicji lepsze. 

Wyjaśnienia pozwalające zachować spójność z definicji są lepsze od tych które tą spójność burzą lub ignorują fakty z serialu(np uznając je za niespójność... czym w sumie też burzą spójność).

 

19.04.2017 at 22:05 karlik napisał:

Skoro teorie są potrzebne, żeby coś miało sens, to znaczy, że to nie jest logiczne. Nie wydaje mi się, żebym wymyślała tu jakieś nowe definicje.

Więc fizyka i np układ słoneczny nie są logiczne, a Einstein, Kepler, Newton itd. to tacy wariaci, co to niepotrzebnie próbowali wyjaśnić coś co nie jest logiczne(parafrazując mojego znajomego, który czyta ten temat).

W końcu to, że jest grawitacja, przez co wszystko się przyciąga, a planety nie spadają na słońce jest bez sensu! Bez odpowiedniej teorii. A przecież wcale nie jest to nielogiczne, a fizyka naszego świata nie jest niespójna.

A moje teorie wcale nie są bardziej skomplikowane niż chociażby właśnie grawitacja i ruch obrotowy planet. 

Tak więc owszem - wymyślasz tu nowe definicje. 

 

19.04.2017 at 22:05 karlik napisał:

W dodatku twórcy są pod tym względem dość niekonsekwentni i przez większość czasu panuje coś na wzór wiosny/lata, a zima jest wtedy, kiedy wymaga tego fabuła odcinka.

Skąd założenie o równych odstępach czasowych między odcinkami i ich w pełni chronologicznym ułożeniu? Gdy uświadomimy sobie, że jest bezpodstawne(ba układ niektórych odcinków nawet w oczywisty sposób temu przeczy! Szczególnie, że fabularnie kolejność w obrębie serii generalnie nie ma na ogół większego znaczenia, jeżeli w ogóle, a odcinki serii 1-3(poza początkowymi i finałowymi oraz tymi odnoszącymi się bezpośrednio do Gali Grand Galopu i tymi, które dzieją się w kryszczałowym królestwie) można wręcz dowolnie poprzestawiać) 

 

19.04.2017 at 22:05 karlik napisał:
18.04.2017 at 23:53 Lyokoheros napisał:

Niestety, ale tu tylko wykazałaś się albo intelektualnym lenistwem, albo nieuważnym oglądaniem/zapominaniem faktów, zwykłym malkontenctwem, albo problemami z logicznym rozumowaniem. Bo Twoje rozumowanie w kwestii błędów jest generalnie bardzo słabe.

Miło. Z malkontenctwem nie mogę się nie zgodzić, reszty jakoś nikt dotąd mi nie zarzucił. Cóż.

Zauważ, może i nie. Ale zauważ, że ta lista nie była wcale czymś co stwierdzam, że na raz występuje(ba, nawet niechcący użyłem alternatywy wykluczającej(słówko albo zamiast lub)), a jedynie możliwych wyjaśnień. Tak więc już przyznając mi rację co do malkontenctwa tak naprawdę przyznałaś, że po prostu miałem rację;)

Choć akurat z odcinkiem "Kopę lat"(tym o Moondancer) to ewidentnie ignorowałaś to co było powiedziane w serialu. Podobnie w kwestii Shininga.

 

19.04.2017 at 22:05 karlik napisał:

Ja po prostu nie rozumiem, dlaczego ludzie tak ich się uczepili. W serialu mamy 4 (teraz 5), jeszcze o jednym było wspomniane w Hearts & Hooves Day (czy też, jak wolisz, Dniu Serc i Podków, brr) i wszystkie to księżniczki. Ich rola polega na rządzeniu, ochranianiu, doradzaniu. Moc mają wielką, ale wykorzystują ją właściwie tylko w poważnych przypadkach, jak walka z Tirekiem. Jak sam to nazwałeś, są to zaklęcia siłowe. [...] Natomiast bardziej złożonymi zaklęciami zajmują się głównie jednorożce - a takim zaklęciem wydaje mi się tworzenie wież.

Nie wiem gdzie widzisz jakiekolwiek uczepienie się alikornów ze strony ludzi. Ja widzę jedynie uczepienie się ich ze strony komentujących. Natomiast z tym Dniem Serc i Podków to w zasadzie... na części obrazków to był alikorn, a na innych nie. 

Z tymi zaklęciami siłowymi to nie do końca się zgadza, bo mamy jednak księżniczkę, która zajmowała się stricte magią. Twilight. Ba co więcej to wynalezienie nowego zaklęcia było tym głównym przełomowym zdarzeniem, dzięki któremu została księżniczką.

Owszem więcej badaczy magii było wśród jednorożców, ale to głównie dlatego, że ich było znacznie więcej. 

 

Co do tytułów...

19.04.2017 at 22:05 karlik napisał:
18.04.2017 at 23:53 Lyokoheros napisał:

Aha i używanie angielskich tytułów jest dość dezorientujące, nie każdy przecież w ogóle zwraca na nie uwagę, lepiej używać polskich.

Ja bym powiedziała, że więcej osób zna właśnie angielskie tytuły, więc to nimi się posługuję, bo polskie sama słabo kojarzę.

 

20.04.2017 at 21:59 Ravik napisał:
18.04.2017 at 23:53 Lyokoheros napisał:

Aha i używanie angielskich tytułów jest dość dezorientujące, nie każdy przecież w ogóle zwraca na nie uwagę, lepiej używać polskich.

Pragnę zwrócić uwagę na to, że może to być broń obusieczna. Bo widzisz, to działa w drugą stronę - tak samo jak nie wszyscy kojarzą tytuły angielskie tak samo nie wszyscy kojarzą tytuły polskie.

Oto przykład:

19.04.2017 at 22:05 karlik napisał:

Ja bym powiedziała, że więcej osób zna właśnie angielskie tytuły, więc to nimi się posługuję, bo polskie sama słabo kojarzę.

Mi osobiście trudno stwierdzić czy większość kojarzy tytuły polskie czy angielskie. 

Teoretycznie rozwiązanie jest proste - mamy coś takiego jak MLPWiki, więc można tam sprawdzić tytuł i polski i angielski. Po prostu podawać w komentarzu obydwa tytuły - angielski i polski. 

Nie wiem na czym opierasz swoje przeświadczenie o większej znajomości angielskich tytułów Karlik. Znaczy globalnie to owszem, nie ma wątpliwości, ale w Polsce? Powiedziałbym, że to raczej wątpliwa teza. Szczególnie, że jesteśmy na polskim forum, a nie angielskim. Więc używanie tytułów innych niż polskie to co najwyżej jakaś dziwna fanaberia. Nie ma żadnego logicznego powodu by w dyskusji prowadzonej po polsku używać niepolskojęzycznej wersji tytułu, zwłaszcza gdy jest ona oficjalna. 

Po za tym jeżeli ktoś z jakichś dziwnych powodów nie kojarzy polskich tytułów(ja generalnie na angielskie po prostu wcale nie zwracałem uwagi... jedynie od 6 serii kojarzę nieco więcej, bo tą oglądałem też z napisami, ale i tak częściej nawet fanowskie tłumaczenia oryginalnych tytułów(np Czasu się podmieniają) niż ich właściwe brzmienie), to generalnie łatwiej i szybciej mając polski tytuł sobie sprawdzić angielski na wiki.

Podawanie obydwóch byłoby raczej dość uciążliwe. Po za tym często nawet nie znając polskiego można się domyślić który to odcinek(np "Powród do Harmoni", "Ślub w Canterlocie", "Kryształowe Królestwo", "Księżniczka Twilight Sparkle", "Królestwo Twilight", "Znaczkowa Mapa", Kryształowanie" itp.)

 

I co do słowa "alikorn".

22.04.2017 at 00:26 Ravik napisał:

Poszperałem trochę w słownikach i Wikipedii, popytałem parę osób i mam pewność, że słowo Alikorn nie istnieje w języku polskim. Samo słowo ,,Alicorn" wywodzi się z łaciny i oznacza róg jednorożca (tu strona na której to znalazłem) (i przy okazji - podziękowania dla pewnej pani, która mi to wyjaśniła). Do serialu zostało wciągnięte dopiero w 3 sezonie... (bla, bla, bla, bla... Pewnie nikogo takie rzeczy i tak nie interesują).

O co mi chodzi? Rozchodzi się o to, iż skoro słowo ,,Alikorn" nie istnieje w języku polskim to nie możemy twierdzić, że używanie ,,Alicorn" jest błędem. Samo ,,Alikorn" jakoś tak wplątało się do fandomu. Próba spolszczenia albo coś.

I żeby nie było: sam jestem zwolennikiem formy spolszczonej (Alikorn) (pewnie moje faworyzowanie polskiego dubbingu i ogólnie nienawiść do języków obcych wzięła z tego, iż sam mam poważny problem z nauką języka angielskiego ) ale wydaję mi się bez sensu twierdzić, że forma ,,Alicorn" jest błędna, skoro słowo ,,Alikorn" nie istnieje w języku polskim. (Ale ja się powtarzam.)

Tu się nie mogę zgodzić. Znaczy ok słowo wywodzi się z łaciny itd. ale... to jest po prostu etymologia słowa. Słowo to w języku polskim zachowało się podobnie jak angielskie "computer", które zmieniło się po prostu w "komputer". 

Alikorn jest polskim słowem, jego brak w słownikach tego nie zmieni. Owszem jest to słowo "fandomowe", powstałe w pewnym konkretnym uniwersum(nie jestem pewien, ale o ile dobrze zrozumiałem tamten artykuł to w tym znaczeniu pojawiło się właśnie w MLP, nie jestem pewien czy nawet w innych utworach, gdzie występowały skrzydlate jednorożce(zresztą jak wcześniej mówiłem alikorn jest czymś znacznie więcej niż po prostu skrzydlatym jednorożcem) były one nazywane alikornami, o używaniu nazwy było jedynie na początku dość ogólnikowo), które nie weszło właściwie do "ogólnego" języka polskiego, ale jest to nadal polskie słowa. 

Posłużę się dla zilustrowania tego prostym przykładem, który to sobie tematycznie dobiorę z Kod Lyoko. Ba nawet więcej niż jeden tam się znajdzie: dewirtualizacja i xanifikacja. 

Pierwsze słowo - dewirtualizacja - oczywiście pochodzi od wirtualizacji(którym to słowem mógłbym też się posłużyć, ale ono już w słowniku języka polskiego występuje, bo ma też inne niezwiązane z Kod Lyoko znaczenie, no przynajmniej nie bezpośrednio bo to pojęcie z informatyki, natomiast już dewirtualizacji w słowniku nie ma o ile się nie mylę), czyli procesu przenoszenia się człowieka do wirtualnego świata i uzyskania w nim wirtualnej powłoki(gdzie ląduje jego umysł i dusza, ciało natomiast jest rozbijane na atomy i zamieniane w czystą energię, po czym odtwarzane podczas rematerializacji(w sumie to może i to słówko mogłoby być przykładem), w zasadzie wirtualizacja może też oznaczać jedynie samo powstawanie wirtualnego wcielenia w wirtualnym świecie, niemniej jednak proces dematerializacji też często się włącza w to pojęcie).

Sama dewirtualizacja natomiast oznacza po prostu zniszczenie(zniknięcie) wirtualnego wcielenia. Można porównać je do wirtualnej "śmierci", czy określić jako dematerializację w świecie wirtualnym. Choć zasadniczo nie jest to śmierć, bo po dewirtualizacji następuje w zasadzie samoistnie proces rematerializacji, czyli odtwarzania materialnego ciała danej osoby. Oczywiście nie następuje ona w wypadku obiektów czysto wirtualnych, czy też osób, które miały nieszczęście zostać poddane tak zwanej wiecznej wirtualizacji. 

Drugie słowo - xanifikacja(choć można je spotkać też w wariancie xanafikacja czy xanizacja, przy czym ten ostatni jest raczej błędny) - oznacza opętanie jakiejś osoby przez Xanę(czemu towarzyszy też normalnie też nadanie pewnych nadludzkich możliwości, choć ten element akurat w "equestriańskiej" xanifikacji nie występuje, sama konrtola wygląda też nieco inaczej), przy pomocy wież. Tu nawet ciężko mi powiedzieć jaka była oryginalna wersja tego słowa(bo Kod Lyoko jest francuskie), ale angielska to o ile pamiętam "xanification".

Obydwa te słowa - xanifikacja i dewirtualizacja - zdecydowanie w języku polskim występują, z tego też powodu błędem byłoby używanie formy xanifiaction lub devirtualization. Analogicznie ma się sprawa ze słowem "alikorn". Sytuacja jest praktycznie taka sama, jedyna różnica polega na tym, że podobieństwo fonetyczne jest większe. 

 

 

No a teraz czas na właściwą część posta. Opublikowałem już 5 rozdział. Poprawki długo zajęły, przede wszystkim dlatego, że jak sugerowała Kartlik starałem się dodać więcej opisów. Wystąpiła też Zecora, a wiadomo jej wypowiedzi są o tle problematyczne, że powinny być rymowane. No i sam rozdział wyszedł naprawdę długi - 24 strony... no i sporo się dzieje. W tym to na co rzesze fanów MLP czeka - Sunset powraca do Equestrii z wielką misją ratunkową... 

Wersja Google docs 

Wersja na stronie

Spoiler

I będzie Discord;)

 

Edytowano przez Lyokoheros
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okej, przeczytane. UWAGA, będą spojlery.

 

Spoiler

Cars-wingo.jpg.f3dabb0f7abd4d5ea3b0723f7998ed41.jpg

 

 

Stronę techniczną pozostawię do skomentowania bardziej wrażliwym; zamiast tego zabiorę się od razu za fabułę.


Zaczynamy od prologu. Prolog ma do spełnienia w opowiadaniu bardzo ważną funkcję. Ma zainteresować czytelnika i zachęcić go do dalszego zagłębienia się w dzieło. 
No i na dzień dobry dostajemy w twarz sceną, którą ciężko zrozumieć, jeśli się nie zna materiału źródłowego (czyli Kodu Lyoko). Byłoby to zrozumiałe, gdybyś publikował to na forum fandomu KL, ale to jest forum fandomu MLP. Jeśli publikujesz coś tutaj, możesz spokojnie założyć, że odbiorca wie jak wygląda Applejack, ale przydałoby się wspomnieć kim jest Jérémie i czym się charakteryzuje.
Kiedy czytałem to po raz pierwszy, niedługo po publikacji, czułem się trochę jakbym trafił na streszczenie odcinka serialu publikowane w Tele Tygodniu („Janusz i Grażyna kłócą się o Karynę. Seba zwierza się Brajanowi ze swoich uczuć wobec Dżesiki. Andrzej i Pszemek odkrywają marihuanę”) – mamy całe mnóstwo postaci, o których czytelnik, który tego nie śledzi, nic nie wie, a które w gruncie rzeczy guzik go obchodzą. 
Do tego jest to ciężki spojler z ostatniego odcinka serialu. Mnie spojlery wiszą kalafiorem, ale mimo wszystko wypadałoby ostrzec bardziej wrażliwych niż ja.
Fakt, czasem stosuje się zabieg z rzuceniem w czytelnika wyrwaną z kontekstu sceną zaraz na początku. Ale jest to raczej scena z dalszego ciągu dzieła, która ma oddawać, nie wiem, napiętą atmosferę pola walki albo jakiś dramatyczny moment. I ma za zadanie wzbudzić ciekawość czytelnika, żeby się zastanawiał, jak do tego doszło.
W obecnej formie prolog wzbudza najwyżej irytację, przynajmniej moją. Gdy przy pierwszym czytaniu dotarłem do następnej sceny i zorientowałem się, że autor wcale nie ma zamiaru wyjaśniać o co chodzi, po prostu zamknąłem kartę przeglądarki. 
Później, z ciekawości, postanowiłem sprawdzić co to jest ten cały Kod Lyoko, więc odpaliłem fandomową wiki i poczytałem sobie conieco. Dowiedziałem się, ze chodzi o francuski animowany serial przygodowy dla młodzieży, traktujący o trzynastolatkach z francuskiej szkoły tworzących dość międzynarodową grupę walczącą w wirtualnym świecie ze złym programem komputerowym. Po dłuższym czasie spędzonym na tym portalu uznałem, że jestem gotowy do zmierzenia się z tym fanfikiem.
To nie powinno być konieczne. To na autorze spoczywa obowiązek sprzedania świata przedstawionego czytelnikowi w taki sposób, żeby ten wiedział, co się dzieje. 
To tym większy błąd, że materiał źródłowy czasem operuje na stosunkowo wysokim poziomie zawieszenia niewiary (chodzi o kwestie takie jak to, że osoba wkraczająca do wirtualnego świata znika w tym czasie z rzeczywistości, albo że Xana jest w stanie kontrolować maszyny nie sterowane komputerowo, a nawet ludzi). W telewizyjnym serialu przygodowym, w którym można zastosować skrót wizualny, nie jest to problem, ale kiedy zaczyna się o tym pisać, trzeba to wyjaśnić albo przynajmniej dobrze zaprezentować, inaczej potencjalny czytelnik, który nigdy z Kodem Lyoko nie miał kontaktu, stwierdzi że to bez sensu i po prostu rzuci fanfik w cholerę.

 

Okej, żeby być sprawiedliwym, trochę się jednak z tego prologu dowiadujemy. A mianowicie, że Xana to megazaawansowany program komputerowy sztucznej inteligencji, że jest zły i chce zawładnąć światem

Spoiler

giphy.gif

 

i że Wojownicy Lyoko to grupa ludzi, którzy chcą go powstrzymać.
I że go w końcu dopadają.
I że spiernicza on do Equestrii, bo gdzieżby indziej – w końcu to fanfik MLP – do końca zachowując stuprocentową pewność, że z nowego świata będzie w stanie odgryźć się swoim prześladowcom, pomimo absolutnego braku informacji, co to za świat. (Ja na jego miejscu nie byłbym taki pewien – mógł zawsze wylądować w próżni kosmicznej, wnętrzu gwiazdy albo czarnej dziurze).

 

No i dobra. Co dalej:

  • lądowanie w lesie Everfree,
  • alikorn,
  • czarno-czerwony (plus biały),
  • w momencie rozpoczęcia akcji serialu.

To wszystko jest, jak zresztą zostało już powiedziane, oklepane jak cholera, ale fanfika nie dyskwalifikuje. Zobaczmy co następne...

 

Następna jest ziejąca pustka.

Serio.

 

Okej. Xana ląduje w Equestrii. Jest alikornem i czuje w sobie wielką moc magiczną (albo nie ogarnął jeszcze swojego nowego ciała i zwyczajnie bardzo mu się chce do łazienki).
Ale nie wie nic.
Nie zna żadnych zaklęć, ba, nie wie w ogóle jak się używa magii. Nie ma bladego pojęcia, w jakim świecie się znalazł i jakie prawa nim rządzą. Jego priorytetem jest więc zdobycie informacji.
Scena, w której rozgląda się dookoła i wyciąga wnioski, całkiem mi się spodobała, zwłaszcza że pisana jest z jego perspektywy i w pełni uwzględnia fakt, że jest on programem komputerowym. Ale po tym, jak postanawia on zająć się obserwacją, przeskakujemy od razu do momentu, w którym wszystko wie, wszystko może i jest w stanie rozwalić Celestię jednym pierdnięciem.
A mówimy tu o osobniku, który w momencie zniknięcia nam z oczu nie tylko nie posiada prawie żadnych informacji na temat tego świata i zjawisk w nim zachodzących, nie tylko nie zna jeszcze żadnego sposobu na wykorzystanie swojego ogromnego potencjału magicznego, ale w dodatku wyróżnia się z tłumu niczym Hindus w pomarańczowym turbanie w prowincjonalnej Polsce. Natychmiastowy przeskok do momentu realizacji niecnego planu przejęcia władzy spowodował wrażenie, że omija mnie znacznie lepszy fanfik, ze scenami, w których Xana zdobywa fundusze na swą zbrodniczą działalność metodami nielegalnymi, półlegalnymi i legalnymi, ale zawsze absolutnie amoralnymi, albo włamuje się do Archiwów Canterlot w celu zdobycia zaklęć kontroli umysłu i inych, które pozwoliłyby mu odtworzyć umiejętności, jakie dawał mu Superkomputer.
Jak dla mnie z dużą korzyścią dla dzieła można byłoby dokonać pewnego przetasowania – zacząć go od sceny, w której Xana przejmuje kontrolę nad Powierniczkami Elementów Harmonii, a potem, kiedy będzie się miało czytelnika zaciekawionego, jak do tego doszło, opisać wszystko od początku. 
Czytałem już wiele książek i widziałem wiele filmów, w których wiedziałem doskonale dokąd zmierza akcja, ale nie miałem bladego pojęcia którędy – i muszę przyznać, że to bardzo skuteczny zabieg. Kampanię reklamową „Dnia Niepodległości” do dziś uznaje się za bardzo dobrą, a wszystko, co pokazywała, to Biały Dom wylatujący w powietrze – co w filmie następuje dość późno. Ludzie walili do kin drzwiami i oknami, żeby zobaczyć, co do tego doprowadziło.

 

Okej, idziemy dalej. Mamy Discorda i Pinkie, i niniejszym stwierdzam, że powinieneś popracować nieco nad pisaniem postaci spontanicznych.
Spontaniczność nie polega na robieniu tego samego co poprzednio, tylko z małymi zmianami. Spontaniczność to ciągłe wynajdywanie nowych sposobów na zaskakiwanie otoczenia. 
Discord, choć wielokrotnie pojawiał się w serialu, tylko raz użył chmur z waty cukrowej z czekoladowym deszczem, co z jego punktu widzenia jest całkowicie zrozumiałe. Po co miałby wymyślać po raz drugi to samo, jeśli może wymyślić coś kompletnie nowego? W końcu jest awatarem Chaosu, a Chaos to nieustanna zmienność. Twoja wersja draconequusa zachowuje się zdecydowanie za bardzo konwencjonalnie.
Pinkie za często robi rzeczy, które byłyby może zabawnie pinkaczowe w wersji animowanej, ale w tekście trochę irytują. Choć może to problem nie samej konstrukcji postaci, a sposobu opisania jej zachowania...


Zresztą w ogóle opisy są czasem skonstruowane w wybitnie mylący sposób.

 

Spoiler
Cytuj

Zanim ktokolwiek zdążył to skomentować pojawiły się trzy kucyki ze Znaczkowej Ligi, które właśnie urządziły sobie bitwę na śmietanowe śnieżki. Jasnoszara, praktycznie biała klaczka jednorożca lewitowała magią dwie białe kule i rzuciła nimi w żółtą klaczkę ziemną. Ta rzuciła się za zaspę – tak, że wystawała tylko jej ciemnoróżowa kokarda i fragment czerwonej grzywy – i zza niej rzuciła kilka pocisków. A pomarańczowa pegaziczka pognała na skuterze gdzieś w bok.

 

 

Sweetie Belle opisana jest tu w sposób statyczny, Apple Bloom się ukrywa, co sugeruje, że wcześniej była widoczna, a Scoot wręcz się od obserwatora oddala (no dobra, przesuwa się w bok), więc ciężko sobie wyobrazić, w jaki sposób mogłyby się nagle pojawić. Ktoś je teleportował?

 

Pozwolę sobie wybiec nieco w przyszłość i dla pełniejszego obrazu zwrócić uwagę na kolejne wystąpienie problemu.

 

Spoiler
Cytuj

Wieże rozświetlił czerwony blask, a w oczach Discorda pojawił się na chwilę znaczek ogiera.

 

 

Obraz, który w tym momencie pojawił się w mojej wyobraźni, wyglądał mniej więcej tak.

 

Spoiler

190a907dc8aa82f9860458dfe46293ae.thumb.png.ca8c8db53b091657f5b5bfe24930a06a.png

 

A trzeba dodać, że ja czytałem fandomową wiki i rozumiem, co się w tym fragmencie właściwie stało.

 

Niemniej podstawowy problem z opisami jest w tym fanfiku nie tylko taki, że bywają mylące, ale przede wszystkim taki, że ich jest za mało. To staje się bardziej ewidentne w dalszej części, ale tu ma swój początek.
Otoczenie jest na ogół ledwie zarysowane. A podstawową funkcją opisów powinno być nie tyle określenie gdzie rzecz się dzieje, co budowanie klimatu. A tymczasem tutaj zdarzają się opisy w stylu „a potem była wielka bitwa i Voldemort zginął”.
No dobra, może aż tak źle nie jest, bo nie przeskakujemy ważnych punktów fabularnych, ale i tak przydałoby się więcej opisów. Ponownie wybiegając w przyszłość: kiedy mamy ciężką bitwę, nie czujemy stopniowego przechylania się szali zwycięstwa na jedną ze stron, ani nawet potężnej przewagi Xany i jego popleczników. Kiedy mamy długą wędrówkę, nie czujemy trudów długiej wędrówki. Kiedy jesteśmy w Kryształowym, nie widać za bardzo, że to ostatni bastion – owszem, żołnierze i dowódcy są zmęczeni, ale nie ma śladu po tłumach uchodźców z całej Equestrii, którzy powinni zrobić całkiem spory tłok w tym niewielkim przecież kraju. A jeśli zostali ewakuowani razem z resztą mieszkańców, to miasto powinno emanować nienaturalną pustką.
Tutaj jedyne, co można o tym mieście powiedzieć, to że po prostu sobie stoi i tyle.

 

Dobra, wracamy do fabuły. Dowiadujemy się, że Xana właśnie ukończył budowę w Equestrii systemu wież, analogicznych do tych z Lyoko, aczkolwiek uzyskanych za pomocą innych metod.
To też wybitnie konwencjonalne, ale akurat w tym przypadku to ma sens. Xana, nawet jeśli uczy się wybitnie szybko, jest przede wszystkim programem komputerowym, a te mają to do siebie, że działają trochę jak ten matematyk z dowcipu, który najpierw długo męczył się z wyciąganiem gwoździa wbitego w deskę po sam łebek, a kiedy wreszcie się z nim uporał i napotkał następny, wbity tylko do połowy, stwierdził, że trzeba sprowadzić ten problem do uprzednio rozwiązanego i wbił gwóźdź do końca. Z tego powodu logiczne jest, że Xana odtworzył sobie te same moce, które miał w świecie Lyoko.
Tyle że znowu napotykamy wspomniany już problem hermetyczności fanfika. Nie dziwię się komentarzom, wspominającym o tym, że Discord zdecydowanie za łatwo dał się przekonać – jeśli ktoś nie kojarzy Kodu, to nie wie nic o sposobie działania mocy Xany.
Za to sposób przechytrzenia Mane 6 jest moim zdaniem wiarygodny. Owszem, można uznać działanie Twalota za wybitnie naiwne, a postąpienie dokładnie odwrotnie niż zalecała Zecora za głupie, ale totalnie jestem w stanie wyobrazić sobie serialową Szóstkę robiącą dokładnie to samo. To mimo wszystko wciąż bajka dla dzieci, więc postaci popełniające tego rodzaju dziecinne błędy nie są tu niczym niezwykłym.


Tymczasem Spike wzywa pomoc z innego świata – czyli ze świata Equestria Girls. (Przyznam, że po informacji o tym, że pomoc ma przybyć z innego świata, oczekiwałem przyzwania pomocy oryginalnych Wojowników Lyoko i portalu do Francji, a po cichu liczyłem na „merde, le cheval parlant!” wypowiedziane przez Jérémiego, ale trudno, nie można mieć wszystkiego).

 

Po opętaniu Powierniczek Elementów Harmonii, błyskawicznym rozwaleniu przez Xanę sił zbrojnych Equestrii, uwięzieniu Celestii i przemianie Luny w Nightmare Moon przechodzimy do świata Equestria Girls, gdzie zasadniczo nie dzieje się nic ciekawego... do momentu spotkania ludzkiej wersji Sunset Shimmer.
Alter ego naszego bekonorożca nie pojawiła się jeszcze w serii Equestria Girls, jest więc w całości twoją kreacją. Ma wypasioną chawirę, kamerdynera i rodziców nadzianych jak pierogi ruskie mojej babci. I to wszystko spoko, podobnie jak zrobienie z niej materialistki podobnej do Sunset w pierwszym Equestria Girls. 
Tyle że do tego próbuje rozpracować magię metodami naukowymi, w sposób podejrzanie podobny do alter-Twalota (co trochę do niej nie pasuje, bo jednak Sunset nie ma aż takich skłonności do zafiksowywania się na punkcie jednej rzeczy). Do tego ma laboratorium w piwnicy, a jej rola w fabule to pomoc w przedostaniu się do Equestrii (poprzez skonstruowanie piekielnej machiny analogicznej do tej zbudowanej przez Twalota w drugim EqG) plus wygłaszanie dialogów o przyjaźni, od których aż bolą zęby.

 

 

Spoiler
Cytuj

Zresztą co do tej przyjaźni... takie tam gadanie, puste słowo, nikomu jeszcze nic wartościowego nie przyniosła.

 

 

Wybacz, ale ludzie tak nie mówią. Nawet jeśli ktoś jest skrajnym cynikiem i uważa przyjaźń za bzdurę rodem z bajek dla dzieci. To brzmi wyjątkowo infantylnie, nawet jak na standardy MLP.
Rolą alter-Sunset jest też dziwienie się wszystkiemu co equestriańskie, żeby alter-M6 musiały jej co chwila wyjaśniać rozmaite aspekty świata przedstawionego. To byłoby nawet niezłe wprowadzenie w uniwersum MLP dla kogoś, kto widzi je po raz pierwszy... tylko że akurat tu, na tym forum, wszystko to już wiemy. (Czy ten fanfik nie był aby pisany bardziej pod fandom Kodu Lyoko niż MLP? Bo sprawia takie wrażenie).
Zasadniczo uważam, że na obecnym etapie można byłoby ją spokojnie wywalić i zastąpić alter-Twalotem. Wszystko, co byśmy stracili, to wiedza, którą i tak już mamy, oraz dialogi o tym, jak to przyjaźń ssie i nie ma sensu, które są strasznie drętwe. Czyli byłoby nawet lepiej.
Fanfik się wprawdzie dopiero zaczyna i może alter-Shimmerka ma jeszcze do odegrania jakąś większą rolę fabularną, ale na razie jest kompletnie zbędna.

 

Alter-M6 i dwie Sunset Shimmer przechodzą więc do Equestrii i kucyfikują się. Equestriańska Shimmerka zostaje alikornem, a alter-Twalot nie. Autor decyduje się zignorować „Legendę Everfree”, o czym informuje nas w przypisie. Nie czepiam się tej decyzji (jak to ujął jeden z moich ulubionych internetowych recenzentów, UncleMroowa, „jak dla mnie możesz zamienić Batmana na wielkiego królika, jeśli tylko wymyślisz jakieś uzasadnienie”), pozwolę sobie jednak zwrócić uwagę, że ignorowanie części materiału źródłowego jest nieco zabawne w kontekście poprzednich postów w tym wątku, pełnych niemalże redditowej obsesji na punkcie szczegółów oryginału ;)
Ale tak ogólnie, jak już wspomniałem, nie mam z tym problemu, zwłaszcza że zalikornizowana Sunset Shimmer ma potencjał jako wunderwaffe Kryształowego Królestwa, którego Xana się zupełnie nie spodziewa i którego nie ujął w swoich kalkulacjach. 


Equestria okupowana jest przez podmieńców, Discorda i Nightmare Moon, panuje wieczna noc, a wszystkimi głównym drogami maszerują wielkie armie podmieńców (z jakiegoś powodu nie lecą, choć przecież podmieńce mają skrzydła). Po dłuższym czasie, korzystając z mapy otrzymanej od Zecory, alter-M6 i dwie Shimmerki docierają do Kryształowego...
...a tam Cutie Mark Crusaders (czyli dzieci) robią za zwiadowców. W czasie wojny, kiedy to nie jest zwykła zabawa w podchody i kiedy wiąże się to z groźbą śmierci. I w czasie, kiedy dorosłe kuce (Flurry, Thorax i inni) zosatły ewakuowane, bo jest zbyt niebezpiecznie.

Co w tym obrazie jest nie tak? Hm, zastanówmy się...

 

A, i jeszcze razi mnie interpretacja niektórych postaci – serialowa Rainbow Dash nie przywołuje co chwilę procentowego ekwiwalentu jednej piątej, a serialowa Rarity nie jest jednak aż taką stuprocentową mimozą i potrafi zebrać się w sobie, kiedy trzeba się poświęcić dla przyjaciółek.

 

To na razie tyle, bo tu fabuła się kończy.
I żeby nie było, że tylko marudzę – niektóre motywy mają potencjał. Na przykład motyw wykorzystania koszmarów przez Nightmare Moon do osłabiania morale obrońców Kryształowego Królestwa. Podobnie jak przeniesienie mechaniki oryginalnego Kodu Lyoko na equestriański grunt...
Pisz dalej. Ale zwróć uwagę na przywołane powyżej kwestie, zwłaszcza na hermetyczność powodującą niezrozumienie fanfika u ludzi, którzy z Kodem Lyoko nigdy styczności nie mieli – bo na razie, na własne życzenie, odstraszasz sobie czytelników.

 

Ostateczny werdykt?

Spoiler

 

 

Edytowano przez psoras
  • +1 5
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dłuuugi komentarz... część uwag jest faktycznie bardzo cenna, ale część... ciężko traktować poważnie. Niemniej jednak cieszy mnie że dostrzegasz potencjał w tej koncepcji... generalnie zawsze uważałem, że sfera koncepcji jest moją znacznie mocniejszą stroną niż realizacja ich...

Od czego tu zacząć... może od tego, że przepraszam iż tak późno odpisuję, ale wcześniej był Pyrkon i przygotowywałem się na wolontariat na nim(tłumaczenie gier) i po prostu nie miałem kiedy odpisać na tak wielkiego posta. No i to samo w sobie trochę jednak zajęło... dlatego pojawia się dopiero teraz. 

 

Ale przejdźmy już do rzeczy(dla wygody postaram się to porozbijaćna osobne kwestie ukryte w spoilerach, by ewentualnie inni mogli sobie wybrać te kwestie, które ich najbardziej interesują i nie musieli ich szukać w ścianie tekstu). Zacznijmy od prologu.

Spoiler

Naturalnie zgadzam się, że: 

26.04.2017 at 17:45 psoras napisał:

Prolog ma do spełnienia w opowiadaniu bardzo ważną funkcję. Ma zainteresować czytelnika i zachęcić go do dalszego zagłębienia się w dzieło. 

I właśnie dlatego prolog we właśnie taki sposób zbudowałem. Faktycznie powinienem ostrzec przed spoilerami, tu się zgodzę. Niemniej jednak tu mogę one w kwestii serialu wywołać właśnie ten efekt, o którym mówiłeś - chęć odkrycia jak to się stało. 

Jest naturalnie nieco prawdy w tym, że osobę nieznającą Kodu Lyoko rzucam na głęboką wodę, niemniej jednak prolog zawiera w zasadzie wszystkie informacje potrzebne by zorientować się w sytuacji - to kim dokładnie jest Jeremie, Aelita, Waldo, Wojownicy Lyoko jest po prostu mało istotne w tym momencie. Jest jasno powiedziane co robią/jaki mieli wpływ na tą scenę(Jeremie to ten co tworzy program, który ma zniszczyć Xanę, Aelita próbuje aktywować program i jest córką Walda, który stworzył Xanę, ale teraz pomaga im - czyli Wojownikom Lyoko, którzy są jego przeciwnikami - go zniszczyć) i to zasadniczo wystarczy. W końcu i tak Xana zaraz opuszcza ten świat. Są to jakieś strzępki informacji o Xanie i jego świecie, ale celowo są one tak małe, chodzi o zbudowanie atmosfery tajemniczości wokół głównego antagonisty, tak by było wiadomo mniej więcej skąd się wziął i kto to jest, ale jednocześnie bez ujawniania wszystkiego. 

Doprawdy nie rozumiem jak to może wzbudzić irytację... w zasadzie bardziej logiczna byłaby ona gdybym zrobił tak jak mówisz - czyli gdybym zaczął od sceny opętania powierniczek... w dodatku tą scenę jednak trochę ciężej z kontekstu wyrwać. A że rozmawiałem z osobami, które pomagają mi w tworzeniu tej historii wiem, że nie jestem odosobniony w tej opinii.

No a kompletnie niezrozumiałe jest dla mnie określanie tamtego opisu jako:

26.04.2017 at 17:45 psoras napisał:

streszczenie odcinka serialu publikowane w Tele Tygodniu („Janusz i Grażyna kłócą się o Karynę. Seba zwierza się Brajanowi ze swoich uczuć wobec Dżesiki. Andrzej i Pszemek odkrywają marihuanę”) – mamy całe mnóstwo postaci, o których czytelnik, który tego nie śledzi, nic nie wie, a które w gruncie rzeczy guzik go obchodzą.

Jedno żadną miarą nie ma nic wspólnego z drugim.

I o ile niektóre fragmenty faktycznie nie wyszły mi tak dobrze jakbym chciał to akurat z prologu jestem w pełni zadowolony. 

 

No i piszesz

26.04.2017 at 17:45 psoras napisał:

To na autorze spoczywa obowiązek sprzedania świata przedstawionego czytelnikowi w taki sposób, żeby ten wiedział, co się dzieje. 

...choć jest dokładnie i wprost powiedziane co się dzieje! 

Oczywiście cały świat i wszystkie rządzące nim prawa nie zostały tu wyjaśnione, ale to odebrałoby Xanie tą atmosferę tajemniczości, którą stworzyłem wokół niego(a przynajmniej próbowałem). Natomiast kwestie dotyczące "zawieszania niewiary" o których wspominasz... to wszystko nie było zasadniczo pokazywane w prologu, więc przywoływanie ich jest nieco bez sensu... zresztą wynika to z prostego faktu, że technologia odpowiedzialna za Superkomputer, Lyoko itd. dalece wykracza poza to co zna współczesna nauka. Tylko tyle i aż tyle. 

No i - tu pozwolę sobie na mały spoiler - skąd pomysł, że kwestie ojczystego świata Xany nie zostaną szerzej wyjaśnione później?

 

 

Przejdźmy jednak do samego Xany.

Spoiler

Po pierwsze ocenianie kryteriami typu "to jest oklepane"... to czysty debilizm. Ewentualnie skrajne malkontenctwo. Które też jest głupie i które sprawia, że opinia jest znacznie mniej wiarygodna i przydatna. I mówię to zarówno jako autor jak i jako czytelnik. Szczególnie, że często tacy malkontenci przeinaczają fakty, by było na co ponarzekać. Piszesz np o barwie Xany jako czarno-czerwonej, a biały wspominasz w nawiasie, jakby tak właściwie go nie było, podczas gdy to jego podstawowy kolor, przypomnę opis jego wyglądu:

Cytuj

Tym co wyrastało z czoła okazał się długi, czarny róg o czerwonych krawędziach, były też jeszcze te wyrastające z barków czarne skrzydła, które zauważył już wcześniej. Okrywająca jego smukłe ciało biała sierść gdzieniegdzie przeplatana była nieco ciemniejszymi, kanciastymi liniami, podobnymi do wgłębień na wieżach. Jego kopyta były czarne, kolor ten sięgał w górę, pnąc się niczym oddzielny organizm, co również przypominało wieże. Na biodrze miał symbol, który stworzył Waldo, a którego on używał na wszystkich swoich potworach – kropka wewnątrz dwóch koncentrycznych okręgów, z większego z nich wychodziły cztery kreski: jedna węższa i dłuższa skierowana w górę oraz trzy mniejsze, grubsze i krótsze skierowane w dół. Nie wiedział, skąd on się tam wziął, ale w tej chwili mało go to obchodziło. Znak miał czerwoną barwę podobnie do jego przedziwnej, półmaterialnej czerwonej grzywy. Zachowującej się niczym mgła lub dym na wietrze, którego praktycznie nie było. Zdawała się ona składać z ciągów zer i jedynek, co czyniło ją jeszcze bardziej osobliwą.

Xana cały jest biały, jedynym wyjątkiem jest róg i skrzydła oraz kopyta, z których barwa ta nieco pnie się w górę(naturalnie też nie jakoś szczególnie wysoko, choć naturalnie nie kończy się taką prostą linią... zresztą powstanie jeszcze grafika Xany). Są to zaledwie dodatki czarnego, podobnie zresztą jest z czerwonym - jedynie grzywa i znaczek oraz aura magiczna. No dobra, oczy też, choć to nie było napisane. 

Ponadto jak mówiłem kolorystyka Xany wynika wprost z kolorystyki używanych przez niego wież. I zastępowanie jej inną byłoby po prostu głupie(no dobra z czarnego rogu i skrzydeł może i by można zrezygnować... w sumie rozważę to).

 

Podobnie zresztą dokładnie wyjaśniłem dlaczego jest alikornem. Są ku temu powody, przede wszystkim to, że w ten sposób jego potężna moc i wielke możliwości - które posiadał jako program SI - zostały przełożone na warunki Equestriańskie. Robienie z niego zwykłym jednorożcem nie miałoby sensu, szczególnie że bez wielkiej mocy magicznej alikornów(z którą jednorożce się nijak równać nie mogą - nawiasem mówiąc sobotni odcinek potwierdza to, że Starlight wcale nie ma takiej wielkiej mocy jak niektórzy uparcie próbują sobie wmówić) nie byłby wstanie stosować tak potężnych zaklęć jak to do tworzenia wież(choć jest to o tyle opłacalne, że na dłuższą metę zwiększają jego możliwości, bo o ile bez nich mógłby pokonać Cadance czy Twilight, to Luna i Celestia to już wciąż nie była jego liga - ale razem z wieżami i wykorzystując Discorda udało mu się je pokonać) czy kontroli umysłu(bo ono też wymaga wiele mocy). 

 

A to, że ląduje w lesie Everfree i podczas rozpoczęcia akcji serialu(no niedokładnie, ale owszem w pierwszym odcinku)... niby czemu nie? To pod wieloma względami najsensowniejsze fabularnie rozwiązanie. 

Zaś co do jego pewności, że uda mu się wykorzystać nowy świat... cóż Xana miał ogromne możliwości. Technologia stworzona przez Walda, której szczytowym osiągnięciami były właśnie wieże i "Powrót Do Przeszłości", dostęp do tego pierwszego dawał Xanie nawet możliwość łamania praw fizyki(no oczywiście nie w taki sposób jak robi to Pinkie czy Discord, ale jednak), co zaowocowało też wielką pewnością siebie Xany(co w serialu też można kilka razy zauważyć). Stąd jest przekonany, że jaki by ten świat nie był i tak znajdzie sposób by go wykorzystać. No i jak sam widzi nie wylądował ani w próżni kosmicznej, ani w czarnej dziurze.

W dodatku jako że jest alikornem jego moc była tak wielka, że nawet nie znając equestriańskiej magii ją wyczuł(kolejny powód, dla których powinien być alikornem). Co nie miało nic wspólnego z jakąkolwiek potrzebą fizjologiczną. Choć to, że nie ogarnął swojego ciała to też prawda, ale akurat z tym związku nie miała. 

 

Xana owszem, nie miał z początku pojęcia jak wykorzystać swoją moc miał też wyróżniający się wygląd... niemniej jednak choć Xana jest pewny siebie nie oznacza to, że jest nieostrożny. Nie wparowałby od tak do pierwszego lepszego miasta. Xana woli działać z ukrycia. I póki nie jest to potrzebne nie zamierzał się ujawniać. Magia Equestriańska działa tak, że mógł nauczyć się jej samodzielnie, dzięki instynktom nowego ciała i obserwacji(te 3 lata to sporo czasu). Bo cały czas obserwował z ukrycia. I zadbał o to by nikt go nie wiedział - on jednak widział wiele: od pokonania Nightmare Moon poprzez walki z Discordem(ta była dla niego najgorszym przeżyciem...), Chrysalis, Sombrą, Tirekiem... aż po przemianę podmieńców i nawet przyjęcie urządzane w pierwszym rozdziale.

Nie musiał zdobywać żadnych funduszy, a zaklęć kontroli umysłu nie wykradł z Canterlotu(zresztą efekt chociażby tych, które stworzyła Starlight... był daleki od tego co mu było potrzebne), a raczej sam je stworzył, obserwując innych magów. To co mógł robić wcześniej zbudował sam, jedynie posiłkując się wiedzą mieszkańców Equestrii, a w większym stopniu używając swego doświadczenia z technologią Walda i próbując equestriańską magię wykorzystać tak samo. A że jest ona dość plastycznym narzędziem to mu się to udało. Przekładał swoją wiedzę na  to co tam zastał, stąd wszystko to uczynił dla siebie tak podobnym. 

 

Co do tego "znacznie lepszego fanfika, który Cię omija"... hm... po prawdzie to nawet myślałem o czymś co określiłem sobie jako "Oczami Xany - Preludium Kodu Equestria", opowiadaniu opowiadającym o tym jak Xana poznawal Equestrię, obserwowął kucyki, uczył się nowego świata, dowiadywał o słabościach i wrogach jego mieszkańców, a w późniejszym etapie także zdobywał sojuszników do wykonania swego planu... ale nie wydaje mi się, by było to równie interesujące jak sam Kod Equestria(choć przyznaję, że raz w przypływie weny opisałem fragment jak Xana obserwował finał 6 sezony). Ponadto opisywanie tego wszystkiego w wielu punktach zepsułoby niespodziankę(chociażby pojawienie się Sombry i Chrysalis). Dlatego myślę, że może to jeszcze opublikuję, ale nie przed zakończeniem Kodu Equestria. Jako taki jakby suplement, dzieło dodatkowe. Jak opowiadania poboczne z Past Sins. No i nie wiem czy bym to tak od razu pisał, pewnie bym to pisał fragmentami, możliwe że nie pokolei, dodając różne epizody i obserwacje zdarzeń z różnych odcinków(wiadomo głównie finałów i początków, ale nie tylko, bo jak wiemy Xana wiedział np o Lustrzanym Stawie).

 

Ale przejdźmy może lepiej do kwestii, od której w sumie powinienem zacząć, czyli dla kogo właściwie jest pisane to opowiadanie

Spoiler

Jak już mówiłem, te niewyjaśnione wątki Kod Lyokowe wcale nie zostały zostawione po to by nie zostać wcale wyjaśnione później. Bo zostaną, mogę Cię zapewnić(włącznie z zasadą działania mocy Xany). Nawet jeśli z uzyskaniem informacji o Xanie ruch oporu będzie miał z początku wielki problem.

 

Generalnie oczywiście najoptymalniejszy dla mnie jest czytelnik znający zarówno Kod Lyoko jak i MLP. Oczywiście zdaje sobie sprawę jak wąska jest to grupa(bo niestety Kod Lyoko nie cieszy się popularnością na jaką zasługuje :( ), dlatego staram się pisać to tak by trafiało zarówno do fanów jednej jak i drugiej serii. Wiadomo, dla fanów Kod Lyoko ilość wątków Kod Lyokowych może być ciut mała(nawet jeśli przecież to one stanowią oś napędową fabuły), zaś dla fanów kucyków, być może pewne wątki mogą być ciut niezrozumiałe, nie wyłapią też wszystkich aluzji(np "Nie mówcie do mnie takim wzrokiem"). Jednak wątki te są - choć nie od razu - dość dokładnie tłumaczone. Na tyle, że raczej każdy, nawet nie znając Kodu Lyoko powinien spokojnie zrozumieć o co chodzi. 

Postaram się jednak mieć na uwadze to co mówisz o hermetyczności i być może przy poprawkach nieco jaśniej spróbować wyjaśnić niektóre kwestie. 

 

Postacie spontaniczne, czyli Pinkie i Discord

Spoiler

Czyli jednak nie bez powodu dziwiłem się, że tak chwalą to jak zachowuje się mój Discord... 

Generalnie spontaniczność sama w sobie nie jest moją mocną stroną ja sam raczej nie jestem spontaniczny. 

Niemniej jednak... nie mogę się z Tobą zgodzić tak zupełnie w 100% w kwestii Discorda. Owszem być może za mało wynajduje nowych sposóbów na zaskakiwanie otoczenia... choć jednak np czegoś takiego jak to udawanie Zecory nigdy wcześniej nie robił. No i w nieopublikowanych jeszcze częściach mam parę jego popisów, które nie przypominają raczej niczego co już zrobił(no może poza tym, że jeden przypomina coś co zrobił w 6 serii... przy czym napisane było to jeszcze zanim wyemitowano ten odcinek). 

Ale z drugiej strony przecież Discord mimo wszystko też ma jednak pewien swój styl(tak, można zwalać to na to, że to serial dla dzieci i nie mogli pokazać Discorda robiącego jakieś makabryczne rzeczy chociażby, ale fakty fabularne pozostają faktami fabularnymi, ten jego chaos mimo wszystko miał pewien styl, może nie bardzo konkretny, ale jednak). Ciężko nie dostrzec podobieństwa w tym co robił w "Powrocie Do Harmonii", "Znaczkach Raz Jeszcze" i "Starych Sprawach, Starych Miejscach". To jak tam przekształcał świat było do siebie bardzo podobne(a także do tego jak wyglądało to gdy pokonywały go Luna i Celestia). Również chmury z waty cukrowej i czekoladowy deszcz stały się takimi jego nieodzownymi elementami. No i użył ich też właśnie w finale 6 serii(dobra, nie padał z nich deszcz, tylko snułu się nisko przy powierzchni ziemi).

W dodatku cała ta impreza miała mocno wspominkowy charakter... no bo niby czemu władca chaosu nie mógłby mieć raz nostalgicznego nastroju? 

Owszem pewne większe urozmaicenie by się przydało, nie przeczę, ale to nie jest coś co tak łatwo wymyślić. 

No i Discord też niekiedy powtarzał pewne schematy, jak niektóre powtarzające się żarciki w "Żartowniś Discord", które pierwsze znudziły się nie jemu, a kucykom. 

 

A Pinkie... cóż mimo wydarzeń, które momentami są na serial trochę zbyt brutalne, staram się jednak jak najlepiej oddać jego ducha, nie przyszło mi do głowy, że opisywanie Pinkie, która robi "pinkaczowe" rzeczy... a jeśli to kwestia opisów... to co konkretnie jest z nimi nie tak?

 

No i opisy...

Spoiler

Nie rozumiem, czemu uważasz, że są mylące. Owszem mam skłonność do używania zdań wielokrotnie złożonych i dlatego czasem mogą być ciut zawiłe... ale mylące?

Komlpletnie nie wiem co mylącego jest tu:

26.04.2017 at 17:45 psoras napisał:
  Ukryj zawartość
Cytuj

Zanim ktokolwiek zdążył to skomentować pojawiły się trzy kucyki ze Znaczkowej Ligi, które właśnie urządziły sobie bitwę na śmietanowe śnieżki. Jasnoszara, praktycznie biała klaczka jednorożca lewitowała magią dwie białe kule i rzuciła nimi w żółtą klaczkę ziemną. Ta rzuciła się za zaspę – tak, że wystawała tylko jej ciemnoróżowa kokarda i fragment czerwonej grzywy – i zza niej rzuciła kilka pocisków. A pomarańczowa pegaziczka pognała na skuterze gdzieś w bok.

 

 

Sweetie Belle opisana jest tu w sposób statyczny, Apple Bloom się ukrywa, co sugeruje, że wcześniej była widoczna, a Scoot wręcz się od obserwatora oddala (no dobra, przesuwa się w bok), więc ciężko sobie wyobrazić, w jaki sposób mogłyby się nagle pojawić. Ktoś je teleportował?

Ok, mogłoby być jaśniej sformułowane skąd się wzięły, ale to jest co najwyżej ciut niejasne, a nie od razu mylące. No i nie powiedziałbym, że ten opis Sweetie Belle jest taki statyczny. Jednak opisuje ją w działaniu.

Choć przydałoby się opisać, że tam podbiegają, tu się zgadzam. 

 

No i jednak z całym szacunkiem, ale tu: 

26.04.2017 at 17:45 psoras napisał:

Pozwolę sobie wybiec nieco w przyszłość i dla pełniejszego obrazu zwrócić uwagę na kolejne wystąpienie problemu.

  Ukryj zawartość
Cytuj

Wieże rozświetlił czerwony blask, a w oczach Discorda pojawił się na chwilę znaczek ogiera.

 

 

Obraz, który w tym momencie pojawił się w mojej wyobraźni, wyglądał mniej więcej tak.

  Ukryj zawartość

190a907dc8aa82f9860458dfe46293ae.thumb.png.ca8c8db53b091657f5b5bfe24930a06a.png

 

A trzeba dodać, że ja czytałem fandomową wiki i rozumiem, co się w tym fragmencie właściwie stało.

Wykazałeś się trochę głupotą, albo przynajmniej nieznajomością uniwersum MLP. 

Określenie "znaczek" to słowo, które ma tu bardzo konkretne znaczenie, a "znaczek kogoś" to żadną miarą nie jest znaczek przedstawiający tego kogoś, tylko to co ten ktoś ma na boku - to dość oczywiste i mogłoby być niejasne lub dające taki efekt w wyobraźni tylko u kogoś, kto nie ma podstawowych informacji o Equestrii...

 

26.04.2017 at 17:45 psoras napisał:

Niemniej podstawowy problem z opisami jest w tym fanfiku nie tylko taki, że bywają mylące, ale przede wszystkim taki, że ich jest za mało. To staje się bardziej ewidentne w dalszej części, ale tu ma swój początek.

Otoczenie jest na ogół ledwie zarysowane. A podstawową funkcją opisów powinno być nie tyle określenie gdzie rzecz się dzieje, co budowanie klimatu. A tymczasem tutaj zdarzają się opisy w stylu „a potem była wielka bitwa i Voldemort zginął”.

No z tym, że opisów jest faktycznie mało to muszę się zgodzić. Faktycznie opisywanie otoczenia jakoś nigdy nie weszło mi w specjalny nawyk, może dlatego, że aż za bardzo chciałem popychać akcję do przodu i nie odczuwałem potrzeby jakiejś wielkiej liczby opisów, bo jednak wszystko to działo się w miejscach(teoretycznie) czytelnikowi znanych. No i może też trochę takiej obawy, że ludzie nażbyt mi będą zarzucać, że opisuje to co i tak wszyscy wiedzą. Przy Powrocie Xany trochę tak miałem w kilku momentach. 

 

Cieszy mnie też, że tu byłeś dość konkretny i opisałeś sytuacje(choć domyślam, się, że pewnie bardziej przykładowe, ale to już coś) gdy to się pojawia.

26.04.2017 at 17:45 psoras napisał:

kiedy mamy ciężką bitwę, nie czujemy stopniowego przechylania się szali zwycięstwa na jedną ze stron, ani nawet potężnej przewagi Xany i jego popleczników. Kiedy mamy długą wędrówkę, nie czujemy trudów długiej wędrówki. Kiedy jesteśmy w Kryształowym, nie widać za bardzo, że to ostatni bastion – owszem, żołnierze i dowódcy są zmęczeni, ale nie ma śladu po tłumach uchodźców z całej Equestrii, którzy powinni zrobić całkiem spory tłok w tym niewielkim przecież kraju. A jeśli zostali ewakuowani razem z resztą mieszkańców, to miasto powinno emanować nienaturalną pustką.
Tutaj jedyne, co można o tym mieście powiedzieć, to że po prostu sobie stoi i tyle.

Co do Kryształowego Królestwa... faktycznie powinno być lepiej opisane, by bardziej było widać co się dzieje. 

Z podróżą... no może faktycznie, przyjrzę się jeszcze tym fragmentom... 

Natomiast nie wydaje mi się by nie było widać tej przewagi Xany... doprawdy nie wiem gdzie i jakie opisy możnaby tu powrzucać, by nie zepsuć dynamiki tych wydarzeń... bo jednak to wszystko działo się bardzo szybko. A jednak dynamika też jest ważna. Może też właśnie przez to, że boję się ją zepsuć tak mało ich daję...

 

Kwestia zachowania Twilight...

Spoiler
26.04.2017 at 17:45 psoras napisał:

Za to sposób przechytrzenia Mane 6 jest moim zdaniem wiarygodny. Owszem, można uznać działanie Twalota za wybitnie naiwne, a postąpienie dokładnie odwrotnie niż zalecała Zecora za głupie, ale totalnie jestem w stanie wyobrazić sobie serialową Szóstkę robiącą dokładnie to samo. To mimo wszystko wciąż bajka dla dzieci, więc postaci popełniające tego rodzaju dziecinne błędy nie są tu niczym niezwykłym.

Z jednej strony cieszy mnie, że uznałeś ten podstęp Xany za wiarygodny, z drugiej czy na pewno było to aż tak naiwne i głupie?

Owszem z jednej strony faktycznie miały przepowiednie, miały ostrzegawczy tik Pinkie... ale czy to faktycznie był taki dziecinny błąd? Sytuacja jakby nie patrzeć była podbramkowa. Celestia i Luna pokonane, Kryształowe Serca zniszczone, Sombra powrócił i szaleje po Ponyville, a dwie najpotężniejsze księżniczki nie potrafiły go powstrzymać... no i zaraz może i je zabić. A Elementy nigdy nie zawiodły(nie w ich rękach i gdy je sobą reprezentowały). Nie miały też specjalnie żadnych innych opcji. Stawanie czoła Sombrze bez Elementów z czysto racjonalnego punktu widzenia zdawało się być w tej sytuacji jeszcze większym szaleństwem i głupotą nić ich użycie. Przynajmniej w świetle informacji, które Główna Szóska posiadała.

 

No i pomoc z innego świata...

Spoiler
26.04.2017 at 17:45 psoras napisał:

Tymczasem Spike wzywa pomoc z innego świata – czyli ze świata Equestria Girls. (Przyznam, że po informacji o tym, że pomoc ma przybyć z innego świata, oczekiwałem przyzwania pomocy oryginalnych Wojowników Lyoko i portalu do Francji, a po cichu liczyłem na „merde, le cheval parlant!” wypowiedziane przez Jérémiego, ale trudno, nie można mieć wszystkiego).

[Tu uwaga będą spoilery]

Ale kto powiedział, że Spike w pełni poprawnie odczytał przepowiednie i że chodziło o to/tylko o to?

Spoiler

Myślisz, że skąd wzięły się 3 etapy fabularne? ;)

 

Co do tego co dzieje się w świecie ludzi

Spoiler
26.04.2017 at 17:45 psoras napisał:

Po opętaniu Powierniczek Elementów Harmonii, błyskawicznym rozwaleniu przez Xanę sił zbrojnych Equestrii, uwięzieniu Celestii i przemianie Luny w Nightmare Moon przechodzimy do świata Equestria Girls, gdzie zasadniczo nie dzieje się nic ciekawego... do momentu spotkania ludzkiej wersji Sunset Shimmer.

Czyli... do pierwszej sceny w tym świecie? Wybacz, ale ten komentarz jest po prostu niepoważny. Spotkanie ludzkiej Sunset jest przecież właściwie pierwszą rzeczą która się tam dzieje. Dobra, najpierw Pinkie i Fluttershy sobie gadają, ale właśnie w trakcie rozmowy dostrzegają tą Sunset. 

 

No i co do niej:

26.04.2017 at 17:45 psoras napisał:

Alter ego naszego bekonorożca nie pojawiła się jeszcze w serii Equestria Girls, jest więc w całości twoją kreacją. Ma wypasioną chawirę, kamerdynera i rodziców nadzianych jak pierogi ruskie mojej babci. I to wszystko spoko, podobnie jak zrobienie z niej materialistki podobnej do Sunset w pierwszym Equestria Girls. 
Tyle że do tego próbuje rozpracować magię metodami naukowymi, w sposób podejrzanie podobny do alter-Twalota (co trochę do niej nie pasuje, bo jednak Sunset nie ma aż takich skłonności do zafiksowywania się na punkcie jednej rzeczy). Do tego ma laboratorium w piwnicy, a jej rola w fabule to pomoc w przedostaniu się do Equestrii (poprzez skonstruowanie piekielnej machiny analogicznej do tej zbudowanej przez Twalota w drugim EqG).

No cóż coś ją w końcu musiało ukształtować na taką jaka jest. A nadziani wpływowi rodzice to nie jest coś co się nigdy nie zdarza. 

Ponadto pamiętajmy, że dusze bliźniacze(zdecydowanie wolę to określenie, szczególnie, że jakby nie patrzyć zostało ono w tym opowiadaniu wprowadzone) - choć zawsze są podobne - nie muszą być dokładnie takie same z charakteru, bo mogą żyć w zupełnie innych warunkach, które ukształtują ich inaczej(idealnym przykładem jest właśnie Twilight - bo poza oczywiście wieloma analogiami i podobieństwami są też widoczne różnice). Nie widzę też powodu, by natrafiwszy na tak niezwykłą rzecz w swoich badaniach ludzka Sunset nie miałaby się zafiksować na tym punkcie. Owszem, przyznaje, ma w sobie pewne podobieństwo do Sci-Twi, tylko, że generalnie są one głównie w kwestiach, które odróżniały też ludzką Twilight od kucykowej. 

Ponadto, gdyby była po prostu kopią dawnej Twilight byłaby nudna. Dlatego też dodałem jej pewne cechy, przyznaję nieco podobne do Sci-Twi... ale nie widzę powodu by miało to być wadą. 

Natomiast jej machina może i częściowo jest podobna do tej co zbudowała Twilight, ale... to już o wiele wyższy poziom. Wszak możliwości jej urządzenia były większe. Nawet jeśli doszło do przeciążenia. 

 

26.04.2017 at 17:45 psoras napisał:

plus wygłaszanie dialogów o przyjaźni, od których aż bolą zęby.

  Ukryj zawartość
Cytuj

Zresztą co do tej przyjaźni... takie tam gadanie, puste słowo, nikomu jeszcze nic wartościowego nie przyniosła.

 

Wybacz, ale ludzie tak nie mówią. Nawet jeśli ktoś jest skrajnym cynikiem i uważa przyjaźń za bzdurę rodem z bajek dla dzieci. To brzmi wyjątkowo infantylnie, nawet jak na standardy MLP.

No fakt, nie wyszło to za naturalnie. Może po części dlatego, że dla mnie cynizm sam w sobie jest czymś sztucznym i nienaturalnym... jakiekolwiek praktyczne rady jak lepiej oddać jej cynizm tak by nie brzmiało to infantylnie? (Choć o tyle nie do końca zgadzam się ze stwierdzeniem "jak na standardy MLP", że infantylność tej serii jest w dużej mierze po prostu pozorna.)

 

26.04.2017 at 17:45 psoras napisał:

Rolą alter-Sunset jest też dziwienie się wszystkiemu co equestriańskie, żeby alter-M6 musiały jej co chwila wyjaśniać rozmaite aspekty świata przedstawionego. To byłoby nawet niezłe wprowadzenie w uniwersum MLP dla kogoś, kto widzi je po raz pierwszy... tylko że akurat tu, na tym forum, wszystko to już wiemy.

No tak owszem, tu na tym forum wszyscy to wiedzą. Ale jak mówiłem wcześniej opowiadanie to jest kierowane zarówno do tych co nie znają MLP jak i tych co znają(to samo zresztą tyczy się wątków Kod Lyokowych). A nie znająca Equestrii ludzka Sunset pozwala wiele rzeczy po prostu naturalnie wprowadzić. Zresztą w wielu wypadkach gdyby się nie dziwiła to byłoby to nienaturalne. No i przy okazji mogę też wprowadzić różne ciekawostki z mojej interpretacji historii Equestri(w końcu nie po to ją wymyślałem, by jej w tym opowiadaniu nie wykorzystać!) jak np wzmianka o księżniczce Unitas. 

 

26.04.2017 at 17:45 psoras napisał:

Zasadniczo uważam, że na obecnym etapie można byłoby ją spokojnie wywalić i zastąpić alter-Twalotem. Wszystko, co byśmy stracili, to wiedza, którą i tak już mamy, oraz dialogi o tym, jak to przyjaźń ssie i nie ma sensu, które są strasznie drętwe. Czyli byłoby nawet lepiej.

Fanfik się wprawdzie dopiero zaczyna i może alter-Shimmerka ma jeszcze do odegrania jakąś większą rolę fabularną, ale na razie jest kompletnie zbędna.

Tu nie mogę się nie zgodzić. Po pierwsze z dotychczasowych filmów wynika, że ludzka Twilight razem z equestriańską Sunset raczej nie byłyby wstanie stworzyć portalu, a przynajmniej w miarę bezpiecznego i stabilnego. Jak mówiłem przy okazji wiedzy serialowej którą dostajecie daje też informacje, które sam dodałem do świata. 

Nie mówiąc o samym fakcie, że ludzka Sunset to coś czego w filmach brakowało, więc strata tej postaci byłaby zdecydowanie dużą stratą samą w sobie. 

W dodatku później też będzie odgrywała w fabule rolę - czasem większą, czasem mniejszą - której inne postacie za bardzo by jej nie mogły zastąpić. Dla niejednego z późniejszych wątków i scen jest po prostu niezbędna. 

Nie mówiąc o tym, że sam fakt jej odkryć również jest bardzo ważnym elementem fabularnym, który nie pozostanie bez wpływu na dalszą historię. A te odkrycia nie mogłyby tak nagle stać się odkryciami equestriańśkiej Sunset czy Sci-Twi, bo są owocami badań znacznie dłuższych niż czas jaki minął od pierwszego filmu. No i fakt, że nic nie wiedziała o Equestrii nie pozostał bez wpływu na interpretacje wyników. 

 

 

Kwestia tego co się stało z Sunset jak się znalazła w Equestrii...

Spoiler
26.04.2017 at 17:45 psoras napisał:

Alter-M6 i dwie Sunset Shimmer przechodzą więc do Equestrii i kucyfikują się. Equestriańska Shimmerka zostaje alikornem, a alter-Twalot nie. Autor decyduje się zignorować „Legendę Everfree”, o czym informuje nas w przypisie. Nie czepiam się tej decyzji (jak to ujął jeden z moich ulubionych internetowych recenzentów, UncleMroowa, „jak dla mnie możesz zamienić Batmana na wielkiego królika, jeśli tylko wymyślisz jakieś uzasadnienie”), pozwolę sobie jednak zwrócić uwagę, że ignorowanie części materiału źródłowego jest nieco zabawne w kontekście poprzednich postów w tym wątku, pełnych niemalże redditowej obsesji na punkcie szczegółów oryginału ;)

Tak naprawdę wcale nie jest to ignorowanie materiału źródłowego. Właściwie wręcz przeciwnie. Powiedziałbym, że bardziej się go trzymam niż sami twórcy. 

Bo tamta scena - Twilight posiadająca skrzydła a Sunset nie - kompletnie przeczyła naszej całej dotychczasowej wiedzy na temat alikornów. To była okropna niespójność, ewidentny błąd fabularny. 

Jak już mówiłem - tu, albo nie tu, nie jestem pewien - jest logicznie możliwa interpretacja, że żadna z nich nie ma skrzydeł.

Choć naciągana, bo osiągnięcia Sunset nie ustępują w niczym osiągnięciom Twilight jakie miała do 3 serii. A jak dobrze wiemy od tego własnie zależy to czy kucyk zostanie alikornem. Było to bardzo wyraźnie powiedziane. Z czego wynika też, że zostanie alikornem - skoro wynika z osobistych zasług - nie może się żadną miarą przenosić między duszami bliźniaczymi.

Jest też możliwe, by obie miały skrzydła. Jeżeli uznamy, że ta scena, która rozegrała się w głowie Twilight jest osiągnięciem na tyle wielkim, by zostać alikornem - choć to jeszcze bardziej naciągane niż poprzednia opcja - to jest to możliwe. Ale osiągnięcia Sunset są większe, więc ona tymbardziej powinna je mieć. 

Naturalnie logicznie możliwą - i najbardziej sensowną, bo oddającą proporcje ich osiągnięć - jest opcja którą ja zastosowałem. Sunset jest alikornem, a ludzka Twilight oczywiście nie. 

Natomiast opcja odwrotna, którą mamy w filmie w żaden sposób nie jest logicznie możliwa. Wynika ona chyba z błędu animatorów, albo z tego, że przy pisaniu tej sceny ktoś w ogóle nie pomyślał o tym co było wcześniej i bezmyślnie nadał ludzkiej Twilight taką formę, jakby była tą equestriańską. 

 

Więc moja decyzja własnie w pełni wynikała z trzymania się szczegółów oryginału. Jak bardzo paradoksalnie by to nie brzmiało. 

 

Natomiast określenie Sunset jako "Wundewaffe"(a że to jednak niemiecki rzeczownik to to wyrażenie zawsze powinno się pisać z dużej)... po prostu mnie rozwaliło. I coś w tym faktycznie jest. Sunset jest świetną i wybitnie uzdolnioną czarodziejką. Już jako jednorożce mogła wiele, a jej moc bez porównania wzrosła po przemianie w alikorna... naturalnie nie posiada tak wielkiej mocy jak Luna i Celestia(a więc i od Nightmare Moon jest słabsza), czy nawet Cadance(w końcu ta ma za sobą tysiąc lat wzrastania w mocy magicznej), choć ogólny talent do magii i znacznie lepsza znajomość zaklęć bojowych faktycznie czynią z niej jedną z najpotężniejszych broni ruchu oporu. 

A o ile o jej istnieniu Xana naturalnie wiedział(choć jej świata nigdy nie odwiedził, ale nieraz podsłuchiwał jak Twilight o tym mówi), to nie spodziewał się, że tu wróci jako alikorn.

 

No i sprawa sytuacji(armie, sekcja młodzieżowa itd.)

Spoiler
26.04.2017 at 17:45 psoras napisał:

Equestria okupowana jest przez podmieńców, Discorda i Nightmare Moon, panuje wieczna noc, a wszystkimi głównym drogami maszerują wielkie armie podmieńców (z jakiegoś powodu nie lecą, choć przecież podmieńce mają skrzydła)

Masz rację, tu właściwie jest pewne niedopatrzenie w moim opisie. Zasadniczo nie jest wcale jednoznacznie powiedziane, że szły na piechotę("zobaczyły całą masę podmieńców przemierzających równinę," - tu nie ma nic o sposobie poruszania się), ale owszem, zdecydowanie przydałoby się jaśniej pokazać, że lecą. 

 

26.04.2017 at 17:45 psoras napisał:

Po dłuższym czasie, korzystając z mapy otrzymanej od Zecory, alter-M6 i dwie Shimmerki docierają do Kryształowego...
...a tam Cutie Mark Crusaders (czyli dzieci) robią za zwiadowców. W czasie wojny, kiedy to nie jest zwykła zabawa w podchody i kiedy wiąże się to z groźbą śmierci. I w czasie, kiedy dorosłe kuce (Flurry, Thorax i inni) zosatły ewakuowane, bo jest zbyt niebezpiecznie.

Co w tym obrazie jest nie tak? Hm, zastanówmy się...

Hm... od kiedy Flurry jest dorosła? Tu żeś gafę palnął. Choć faktycznie w jednym miejscu rozdział sugeruje jakby Thorax cały czas siebiał w jaskiniach... co zdecydowanie nie było moim założeniem... będę musiał to jakoś poprawić. 

 

Co się zaś tyczy Znaczkowej Ligi(co to w ogóle za pomysł, by używać angielskiej nazwy? Ja rozumiem, że "Crusaders" to się może pozytywnie z krzyżowcami kojarzyć, ale bez przesady...)... hm...

Zacznijmy od podstawowej kwestii czyli ile tak właściwie członkinie znaczkowej ligi mają lat? Tak dokładnie nie wiadomo oczywiście. Wiadomo na pewno, że one, Diamond Tiara i Silver Spoon są rówieśniczkami. Ile więc mogą mieć tak konkretnie... 

Zacznijmy od tego, że w chwili obecnej są 3 lata starsze niż na początku serialu. To istotna informacja.

A w jakim wieku były na jego początku? Cóż moim zdaniem lekko licząc miały wtedy co najmniej 8 lat. Ale prawdę powiedziawszy dałbym im już z 10. W końcu większość osób w ich klasie miała już znaczki, a znaczki mówią o czymś co jest powołaniem danego kucyka, o tym co czyni go wyjątkowym, o jego specjalnym talencie... więc skoro większość już miała znaczki to nie mogła to być jakaś mocno wczesna klasa moim zdaniem. 

Dodajmy do tego fakt, że zwłaszcza później klaczki wykazywały się sporą dozą samodzielności(np przy Scootaloo nigdy nie widzieliśy rodziców czy starszego rodzeństwa, mogła też z przyjaciółkami i ich siostrami udać się na biwak), ponadto np Apple Bloom poradziła sobie sama z tamtymi ciastami... no prawie. Ale generalnie odcinek ten pokazał, że jest już całkiem samodzielna i zaradna. 

Dlatego wiek 13-14 lat wydaje mi się całkiem realistyczny... czyli to już nie tak małe dzieci. 

No i któż lepiej nadaje się na zwiadowce niż ktoś mały, zwinny i szybki, łatwo mogący się ukryć przed wzrokiem nieprzyjaciela?

No i nie jest przecież tak, że osoby niepełnoletnie nigdy nie brały udziału w walkach w sytuacji gdy losy narodu wisiały na włosku...

 

W dodatku sekcja młodzieżowa co naturalnie nie tylko zwiadowcy. To także posłańcy, pomocniczy kucharzy itd. Młode kucyki pomagające tym starszym na tyle na ile mogą. Jednocześnie też starsze również robią co mogą. Ten kto jest potrzebny by pomóc na razie zostaje w królestwie, część też pomaga już wewnątrz jaskiń. W końcu trzeba to wszystko przygotować. Oczywiście, starcy(no dobra, w większości), matki z dziećmi, wszyscy ci najbardziej bezbronni są od razu wysyłani do jaskiń, podczas gdy Ci, którzy jakoś mogą się przydać zostają by pomóc. Oczywiście też większość przybyłych kucyków jest wycieńczona drogą, dlatego każda para kopyt do pomocy jest na wagę złota. 

Tak, wiem, to wszystko powinno być bardziej pokazane w tekście... i zamierzam nad tym jeszcze popracować. Kolejna poprawka tych już opublikowanych rozdziałów będzie chyba potrzebna szybciej niż się spodziewałem... bo jednak nie ma chyba sensu czekać z nią do końca pierwszego etapu fabularnego. 

 

No i kwestia postaci(Rainbow i Rarity)...

Spoiler
26.04.2017 at 17:45 psoras napisał:

A, i jeszcze razi mnie interpretacja niektórych postaci – serialowa Rainbow Dash nie przywołuje co chwilę procentowego ekwiwalentu jednej piątej, a serialowa Rarity nie jest jednak aż taką stuprocentową mimozą i potrafi zebrać się w sobie, kiedy trzeba się poświęcić dla przyjaciółek.

Zacznijmy od tej pierwszej kwestii. Fakt, serialowa Rainbow nie używa tego tekstu co chwila, ale tu... o ile pamiętam wcale nie padał on aż tak często. Chyba raz z ust ludzkiej Rainbow i raz z ust equestriańskiej. Fakt, w późniejszych rozdziałach też zdarza mi się tego używać, ale... no ten tekst jest tak trochę jakby ikoniczny dla tej postaci, trochę jak "ze wszystkich możliwych nieszczęść TO JEST NAJGORSZE!" u Rarity. 

 

Co do samej Rarity... cóż pamiętajmy, że generalnie tu mamy do czynienia głównie z ludzką Rarity. Która jest znacznie mniej przyzwyczajona do wszelkich trudów i niebezpiecznych przygód niż jej kucykowa bliźniaczka(wszak Rarity w Equestrii więcej od niej przeszła i o wiele bardziej pokazała zachartowanie), wielokrotnie widzieliśmy jak błahymi rzeczami potrafiła się załamać(jak te rozerwane rękawy gdy grały na Bitwie Zespołów... heh... już widzę jakby mi nazwymyślała za nazwanie tego powodu błahym...). No i o czym również należy pamiętać jest zdecydowanie młodsza niż jej kucykowa wersja.

Rarity kucykowa ma jakieś dwadzieścia parę lat(możliwe, że już w okolicach 25 albo i nieco więcej), zaś ludzka nie jest jeszcze dorosła, może mieć może 16-17 lat, nie więcej. 

 

Podsumowując:

Generalnie, choć jak na początku pisałem nie ze wszystkimi uwagami się zgadzam, to było też wiele bardzo cennych, a co ważniejsze, uświadomiły mi one, że powinienem jak najszybciej wziąć się za poprawki. Dlatego też już teraz zrobiłem sobie mała burzę mózgów z moimi pomocnikami, by ustalić jak najlepiej pozałatwiać te problemy, które teraz wyszły. 

 

Niestety jednak oznacza, to że publikacja kolejnych rozdziałów nieco się opóźni i obawiam się, że do końca tego tygodnia kolejny rozdział może się nie pojawić.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozbieżność opinii to rzecz normalna (nie istnieje coś takiego jak obiektywny komentarz). Niemniej wypadałoby doprecyzować parę kwestii, ponieważ, cytując „Sarnie Żniwo”, najwyraźniej nieuważnie słuchałeś, albo ja nieuważnie opowiadałem.

Najpierw kwestia Xany. To, że jest alikornem wyglądającym jak skucyfikowany Reichtangle, to akurat dla mnie nie problem (zresztą napisałem, że to fanfika nie dyskwalifikuje). Niemniej muszę się odnieść do tego:

 

2.05.2017 at 18:29 Lyokoheros napisał:

Po pierwsze ocenianie kryteriami typu "to jest oklepane"... to czysty debilizm. Ewentualnie skrajne malkontenctwo. Które też jest głupie i które sprawia, że opinia jest znacznie mniej wiarygodna i przydatna.

 

Gdyby to była to prawda, to każdy z tysięcy identycznych wierszy o tym, że wiosną to nawet słońce jaśniej świeci, jeśli tylko byłby poprawny językowo, automatycznie stawałby się arcydziełem. Twórczość nie jest zawieszona w próżni i była, jest i zawsze będzie oceniana poprzez porównywanie do innych dzieł, chociażby dlatego, bo jeśli nie ma w niej nic oryginalnego, to w zupełności wystarczy to, co już napisano.

Dobra, dość o tym.

Na temat głównego antagonisty pisałem co pisałem, bo po prostu ja bym to tak rozegrał (bardzo lubię motyw wielkich planów, którym na drodze stają pozornie zupełnie nieistotne przeszkody). Ale jeśli u ciebie przez ten cały czas po prostu siedział w lesie, rozpracowywał magię (swoją drogą natura serialowej magii nie jest w oczywisty sposób całkowicie rozpracowywalna - zanim walniesz ścianę tekstu na temat tego, jak to wszystko wynika z różnych wskazówek porozrzucanych po materiale źródłowym, informuję, że nie każdy czytelnik analizuje najmniejsze szczegóły serialu, więc jeśli zdecydowałeś się to tak zinterpretować, to wypadałoby o go tym poinformować) i gapił się spomiędzy liści na kuce, to faktycznie nie ma co o tym pisać. Ech, tyle zmarnowanego potencjału nieistotnych przeszkód w wielkim planie... :P
Czyli postanowiłeś pójść raczej w stronę uczynienia go tajemniczym antagonistą... tylko że czytelnik (a w każdym razie ja) nie bardzo tę tajemniczość odczuwa. Zdradzone jest bowiem za mało, żeby mieć poczucie, że się wie, co się dzieje, ale jednocześnie za dużo, żeby stworzyć atmosferę tajemnicy. 
Jeśli ja miałbym taki cel, to w ogóle nie mówiłbym o tym, skąd w Equestrii bierze się moc Xany. Po prostu mamy przepowiednię Zecory, potem scenę z Elementami, a potem rozpierduchę. Wszyscy w szoku, nikt nie wie co się dzieje, wiadomo tylko jedno - Xana nie tylko jest OP, nie tylko udało mu się w jakiś sposób zakląć Elementy Harmonii, żeby podporządkowały mu Powierniczki, ale w ten czy inny sposób ma po swojej stronę wszystkich serialowych antagonistów. Discord nie pojawia się aż do sceny w lochu i dopiero tam okazuje się, że jest zły, a następny rozdział dzieje się nieco wcześniej i jest od początku do końca opisem przekonywania Discorda przez Xanę (to serio jest materiał na cały rozdział, a nie na kilka zdań - jasne że Discord woli broić sam, ale wątpię, aby serio nigdy nie przyszło mu do głowy, że ze znajomymi też fajnie się rozrabia). O istnieniu wież i całej reszty dowiadujemy się dopiero w momencie gdy alter-M6 to rozpracują. Do tego czasu wiemy tyle co postacie, czyli nic.
Sama wiedza o tym, że Xana czerpie swoją moc z systemu wież, wystarczy, żeby odrzeć go z aury tajemniczości. Jasne, dalej pozostaje zagrożeniem, ale czytelnik wie, przymnajmniej mniej więcej, dlaczego.

 

No i parę pomniejszych kwestii:

 

2.05.2017 at 18:29 Lyokoheros napisał:

Wykazałeś się trochę głupotą, albo przynajmniej nieznajomością uniwersum MLP. 

Określenie "znaczek" to słowo, które ma tu bardzo konkretne znaczenie, a "znaczek kogoś" to żadną miarą nie jest znaczek przedstawiający tego kogoś, tylko to co ten ktoś ma na boku - to dość oczywiste i mogłoby być niejasne lub dające taki efekt w wyobraźni tylko u kogoś, kto nie ma podstawowych informacji o Equestrii...

Tylko że ja te informacje mam, ba, przeczytałem to już po tym, jak dowiedziałem się, jak dokładnie ukazane jest w KL opętanie przez Xanę, a i tak moja wyobraźnia podrzuciła mi taki właśnie obraz.
Po prostu wyrażenie „znaczek ogiera” zbyt mocno kojarzy się z rysunkiem konika. Zamiast tego lepiej byłoby użyć słów „symbol Xany” albo czegoś w tym rodzaju.

 

2.05.2017 at 18:29 Lyokoheros napisał:

Natomiast określenie Sunset jako "Wundewaffe"(a że to jednak niemiecki rzeczownik to to wyrażenie zawsze powinno się pisać z dużej)... po prostu mnie rozwaliło.

To słowo weszło już dawno do języka polskiego, więc piszemy je, jak wszystkie czasowniki w języku polskim, małą literą, tak jak wszystkie inne zapożyczenia z niemieckiego, typu „fach”, „dach” czy „handel”.

 

2.05.2017 at 18:29 Lyokoheros napisał:

Hm... od kiedy Flurry jest dorosła? Tu żeś gafę palnął.

Fakt, palnąłem.

 

2.05.2017 at 18:29 Lyokoheros napisał:

Co się zaś tyczy Znaczkowej Ligi(co to w ogóle za pomysł, by używać angielskiej nazwy? Ja rozumiem, że "Crusaders" to się może pozytywnie z krzyżowcami kojarzyć, ale bez przesady...)... hm...

 

Pośród członków Wielkiej Tajnej Loży Fanfikowej panował niepokój.
Zebrane w wielkiej sali postacie w identycznych czarnych płaszczach wymieniały między sobą przyciszone szepty. Obowiązujący od początku fandomu Układ ze Schragestraße był właśnie renegocjowany za zamkniętymi drzwiami i wielu zastanawiało się, jakie będą jego nowe postanowienia. Spekulacjom nie było końca, ale co rozdądniejsi, bardziej doświadczeni członkowie Loży, ci na wyższych stopniach wtajemniczenia, tłumili ciekawość nowicjuszy, zapewniając, że już niedługo wszystkiego się dowiedzą.
Nagle rozległ się szczęk otwieranych drzwi.
Wszyscy natychmiast zamilkli i zwrócili się w stronę wielkich, podwójnych wrót na końcu sali, które z wolna rozwarły się na całą szerokość.
Stali w nich ONI.
Jedyni dwaj członkowie na najwyższym stopniu wtajemniczenia. Redaktor Wielki Prereader i Moderator Dzierżący Łopatę, znani bardziej jako Kredke i Dolar.
- Postanowiliśmy - rozpoczął swoim głębokim głosem Moderator - że od dziś, na złość Lyokoherosowi, będziemy używać wyłącznie angielskich nazw własnych...
- ...zarówno na mlppolska, jak i na FGE - dokończył Redaktor.
Zabrzmiała owacja.

 

 

Spoiler

 


Na forum już dawno utarło się, że używamy angielskich nazw własnych. Jest kilka powodów:
1) Angielski to język oryginału. Istnieje całkiem spora grupa osób, nie tylko w tym fandomie, które uważają wszelki dubbing za rakotwórczy ze względu na to, że gubi się wiele aluzji czy smaczków w oryginalnym tekście - w związku z czym, w miarę swoich możliwości lingwistycznych, oglądają wszystko w oryginale. (Ja oglądam w oryginale, bo po polsku mi się nie chce). A akurat znajomość języka angielskiego jest w Polsce dość popularna, szczególnie w grupie wiekowej stanowiącej trzon fandomu.
2) Jest kilka wersji tłumaczenia. Zanim pojawił się oficjalny dubbing, były napisy dodawane m.in. przez ObsessionOctopusa i Mystherię22. I każda wersja jest trochę inna, zwłaszcza jeśli chodzi o nazwy własne. Sporo osób, nawet tych, którzy po angielsku nie rozumieli, oglądało wersje z napisami, ponieważ one pojawiały się dużo wcześniej, więc wersji dubbingowej w ogóle nie kojarzy.
3) Polski dubbing MLP może nie jest najgorszą rzeczą na świecie, ale umówmy się - nie jest to też jakieś arcydzieło.

 

Spoiler

 

 

4) No i wreszcie tak się po prostu przyjęło.
Jeśli nosisz się z zamiarem rozpętania na forum krucjaty na rzecz używania wyłącznie polskich nazw, zrezygnuj. W najlepszym razie zostaniesz zignorowany.

 

Odnośnie samej kwestii młodzieżowej grupy zwiadowczej, podczas każdej wojny obowiązywała zasada, że kobiety i dzieci (czternastolatki to też dzieci, choć same często twierdzą inaczej) należy chronić za wszelką cenę. W uniwersum MLP panuje, jak w końskim stadzie, matriarchat, więc w przypadku kobiet mogli z tej zasady zrezygnować, ale z dzieci nie - dzieci to przyszłość narodu i wysyłanie ich na front drastycznie zmniejsza szanse przetrwania populacji w przyszłości.

No chyba że już naprawdę inaczej się nie dało.

Orlęta Lwowskie czy Powstanie Warszawskie to przypadki ekstremalne. Gdybyś stworzył w tym rozdziale atmosferę oblężonej twierdzy, gdyby czytelnik faktycznie widział, że Kryształowe Królestwo to ostatni bastion, który broni się ostatkiem sił, gdyby wszędzie dookoła było widać oznaki powszechnej militaryzacji... to by było zupełnie co innego. 

 

PS. Wyjaśnienia, że twoja fanowska interpretacja jest bardziej kanoniczna od kanonu (który jest dziurawy jak sito, zresztą są ku temu powody), są bardzo zabawne. Rób tak dalej ;)

Edytowano przez psoras
  • +1 5
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu psoras napisał:

PS. Wyjaśnienia, że twoja fanowska interpretacja jest bardziej kanoniczna od kanonu (który jest dziurawy jak sito, zresztą są ku temu powody), są bardzo zabawne. Rób tak dalej ;)

Tu się musze zgodzić z tobą Psoras, w dużej mierze...

 

@LyokoherosLyo, posłuchaj proszę... Twierdzenie takie, jak zacytowałem od Psorasa, że Headcanon, bo tym są właśnie twoje teorie, moje zresztą też,, jak i każdego, który łata dziury w serialu a nie jest jego twórcą... I stawianie go wyżej niż kanon, że jest właściwszy... I "atakowanie" dużo starszych i bardziej doświadczonych od siebie członków fandomu... Owszem, można, każdy ma swoje zdanie, ale to nie jest zbyt mądre :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

E... gdzie tu widzisz atakowanie kogokolwiek? Jedyne co ja robię to negowanie absurdalnych kryteriów oceniania jako choćby w najmniejszym stopniu wartościowe.

A co do samego postu Psorasa, to pozwolę sobie zacząć od końca, potem przejdę już do nieco normalniejszej kolejności...

7 godzin temu psoras napisał:

PS. Wyjaśnienia, że twoja fanowska interpretacja jest bardziej kanoniczna od kanonu (który jest dziurawy jak sito, zresztą są ku temu powody), są bardzo zabawne. Rób tak dalej ;)

Ta "interpretacja" to rzeczy w sposób jasno i jednoznacznie wynikający z kanonu. Mimo nielicznych informacji o alikornach przez całą serię powstał ich spójny i jasno przedstawiony obraz. Jedną z jaśniej zaznaczonych kwestii było to z jakiego powodu kucyk zmienia się w alikorna. Za swoje osobiste zasługi. Tak więc czym skrajnie nielogicznycm jest, by taka przemiana mogła się przenosić między swoimi odpowiednikami - każdy musi na nią sam zapracować(no chyba, że się w takiej postaci urodzi, ale to już osobna kwestia, a Sci-Twi bez wątpienia się z taką kucykową rasą nie narodziła). W dodatku tak naprawdę nie miała się kiedy przenieść, bo gdy Twilight się zmieniła to w ludzkim świecie nie było jeszcze Equestriańskiej magii. Gdy już była to przemianę można zacząć uznawać za możliwą, ale musiałaby też mieć kiedy nastąpić(U Sunset właściwie mamy taki moment, u Sci-Twi nie). 

Jak mówiłem z 4 możliwych kombinacji zostania bądź nie alikornem przez Sunset i Sci-Twi 3 były logicznie możłiwe. Twórcy jednak nie pomyśleli i w filmie dali tą niemożliwą. To po prostu był ewidentny błąd fabularny.

Ja tu nie stawiam nad kanon niczego co sam wymyśliłem - ja jedynie neguję to co było bardzo wyraźnym błędem, bo kłóciło się z samym kanonem jako takim. 

To, że alikornem zostaje się za swoje własne niezwykłe zasługi(albo jeśli matka jest alikornem) to kanon(który wbrew temu co by się wydawało i wbrew temu jak wygląda produkcja(choć jeszcze większym paradoksem jest, że przy takim funkcjonowaniu to świat tak mocno się rozrasta z serii na serię + to co pisze w zalinkowanym temacie o produkcji mówi, że dopóki sam serial temu nie zaprzeczy to wnioski z dotychczasowej fabuły są warte więcej niż wypowiedzi jakichkolwiek ludzi z ekipy - nawet samej Lauren Faust) wcale nie jest taki dziurawy, jak ktoś na siłę dziur nie szuka czy wręcz sam ich nie robi). 

 

I faktem jest, że nie istnieje obiektywny komentarz... 

Ale też pewnych rzeczy w mojej odpowiedzi mam wrażenie nie zrozumiałeś/źle zrozumiałeś:

7 godzin temu psoras napisał:

Gdyby to była to prawda, to każdy z tysięcy identycznych wierszy o tym, że wiosną to nawet słońce jaśniej świeci, jeśli tylko byłby poprawny językowo, automatycznie stawałby się arcydziełem. Twórczość nie jest zawieszona w próżni i była, jest i zawsze będzie oceniana poprzez porównywanie do innych dzieł, chociażby dlatego, bo jeśli nie ma w niej nic oryginalnego, to w zupełności wystarczy to, co już napisano.

Zdajesz się nie odróżniać nie oceniania czegoś przez pryzmat tego czy coś już było od przyjmowania wszystkiego jak leci. Poprawność językowa nie uczyni utworu arcydziełem. Ba nawet sam świetny warsztat to w mojej opinii za mało, by uznać coś za arcydzieło. Najważniejsze jest to by dzieło coś sobą przekazywało, miała jakąś treść i pomysł. Dobrze zrealizowany pomysł. Samo wpadnięcie na jakiś pomysł nie stanowi wartości samej w sobie. Oryginalność owszem może być zaletą, ale postrzeganie jej jako wartość samą w sobie jest równie bezsensowne jak przyjmowanie wszystkiego jak leci. Jak to kiedyś - bardzo mądrze zresztą - napisał Dolar w Klubie Konesera Polskiego Fanfika:

Cytuj

[...]dobrze napisana sztampa może być lepsza niż kulawa oryginalność i zwykle jest

 

Dlatego też jeśli np(pewien drobny spoiler z dwóch klasycznych dzieł - Antropologii i Past Sins, ale że ktoś mógł nie czytać to jednak dam w spoilerze, by nie psuł sobie niespodzianki)

Spoiler

ktoś napisałby opowiadanie tym, że Lyra jest zafascynowana ludźmi, potem dowiaduje się, że tak naprawdę jest człowiekiem i trafia do ich świata byłoby gorsze od "Antropologii" tylko dlatego, że powstało później? 

Czy gdyby ktoś napisał opowiadanie w którym Nightmare Moon(albo nawet zupełnie inna antagonistka lub antagonista) staje się oddzielną istotą i odradza początkowo w ciele małej klaczki, zostaje przygarnięta przez jedną z powierniczek... byłoby gorsze tylko dlatego, że coś takiego mieliśmy w "Past Sins"?

Albo gdyby ktoś napisał coś jak Biura Adaptacyjne, ale jednak inaczej, w innym uniwersum na innych zasadach czy byłoby to gorsze od pierwotnej koncepcji TCB? 

Twierdzenie tak jest moim zdaniem istnym szaleństwem. Historia, nawet z pozoru taka sama może zostać opowiedziana w zupełnie inny sposób(ba czasem pozornie drobna zmiana narracji może wiele zmienić i kompletnie odwrócić wydźwięk historii), motywy nawet już nieraz eksploatowane mogą zostać połączone w niespotykany dotąd sposób. Albo po prostu zostać równie dobrze lub i lepiej opisane... jak więc można jako ujmę poczytywać im to, że coś podobnego - dany wątek czy historia - już było? Szczególnie, że w tą nową może być nawet lepiej wpasowany(Xana i jego kolorystyka jest tu idealnym przykładem - jego kolory mają bardzo silne oparcie w tym kim jest i skąd pochodzi i ich zamiana na inne byłaby posunięciem kompletnie nielogicznym. Czy to samo można powiedzieć o poprzednich "czarno-czerwonych" alikornach?(Lub ogólnie angatonistach?) No właśnie.)

Tak więc Twój kontrargument tak naprawdę nijak się ma do tego co mówiłem. 

Porównywać do innych dzieł można, ale robienie jakiegoś kryterium z tego czy coś już było czy nie to gruba przesada.

 

W kwestii polskich nazw i dubbingu...

Spoiler

Żaden z przedstawionych przez Ciebie powodów nie przekonał mnie do tego, że to coś więcej niż irracjonalna fanaberia. 

Gdyby nie istniała oficjalna polska wersja to miałoby to jeszcze jakiś sens, ale polska wersja istnieje i - mimo kilku wpadek, które jednak nie rzutują specjalnie na poziom całokształtu - jest naprawdę świetna. Pod względem piosenek zaś jak zwykle w polskim dubbingu jest to arcydzieło. I choć może akurat w tym wypadku większość angielskich głosów nie jest jakoś wyraźnie gorsza, to jednak wiele polskich jest po prostu lepsze.

To, że istnieją różne wersje nieoficjalne nie ma specjalnego znaczenia, skoro tylko jedna jest oficjalna. I poza przypadkami ewidentnych błędów("Jesteś alikornem? Nie wiedziałam, że one istnieją" czy "Mój Kucyk Pony") nie ma żadnego racjonalnego powodu by go nie uznawać.

Istnienie nawiązań w tekście oryginału, jak i znajomość język angielskiego to nie jest powód by tak się wynarodawiać i sztucznie używać obcojęzycznych nazw. 

 

Nie mówiąc o tym, że nie potrafię pojąć, jak można oglądać angielski dubbing(nawet jeśli jest całkiem znośny, a nawet dobry jak na tak sztuczny i nienaturalny język(zwłaszcza fonetycznie, ale nie tylko)), a nie oglądać polskiego. Zwłaszcza biorąc pod uwagę ilość pojawiających się w serialu piosenek(bo o ile piosenki to jedno z nielicznych zastosowań, do których angielski faktycznie się nadaje, to i tak polskie wersje zwykle biją na głowę oryginały... a jak nie wyjdą to są porównywalne). O samym pięknie naszego języka ojczystego nie wspominając(dlatego to właśnie brak dubbingu jest rakotwórczy raczej).

Znaczy potrafię zrozumieć osobę oglądającą najpierw z napisami, by być tak na bieżąco z fabułą jak tylko się da - sam tak robię, ale gdybym nie zaczął tworzyć pewnie wolałbym czekać na normalną, zdubbingowaną wersję - ale oglądniecie potem polskiej wersji jest dla mnie czymś równie oczywistym co oddychanie. I niemniej wyczekiwanym od obejrzenia odcinka po raz pierwszy. Zwłaszcza jeśli były w nim piosenki.

 

A na tą błazenadę z początku szkoda strzępić klawiatury.

Ale, że to nie jest przedmiotem tematu to to zostawmy - Ty przedstawiłeś swoje stanowisko, ja przedstawiłem swoje, wystarczy. 

Tak czy inaczej na pewno w swoich działach i postach zawsze będę używał polskich nazw, bo takie potworki jak "alicorn" czy co gorsza "changelingi" brzmia po prostu okropnie i niemalże odrzucają.

Po za tym choćby przez sam wzgląd na spójność wypada uszanować, że autor używa polskich nazw i choć w kontekście jego dzieła te własnie stosować. Także dlatego, że nie każdy czytający temat musi od razu skojarzyć, że "Cutie Mark Crusaders" to to samo co "Znaczkowa Liga". Owszem 99% albo i więcej zrozumie, ale nadal pozostaje ten 1%.

 

Co się jednak tyczy takich już konkretniejszych kwestii

7 godzin temu psoras napisał:

Po prostu wyrażenie „znaczek ogiera” zbyt mocno kojarzy się z rysunkiem konika. Zamiast tego lepiej byłoby użyć słów „symbol Xany” albo czegoś w tym rodzaju.

Naprawdę nie potrafię pojąć jak w uniwersum MLP ktokolwiek, kto zna je choć trochę, kto ma choćby podstawowe pojęcie o Equestrii może na skutek słów "znaczek ogiera"(czy też "znaczek klaczy", "znaczek źrebaka", "znaczek jednorożca", "znaczek pegazicy", "znaczek alikorna" itp.) może sobie wyobrazić coś innego niż znaczek znajdujący się na boku kucyka o którym jest mowa. Taka konstrukcja zresztą w tym kontekście wyraźnie mówi coś należące do kogoś, a nie coś kogoś przedstawiające. 

Owszem innych słów możnaby użyć, ale nie wydawało mi się to ani potrzebne, ani naturalne, ani pasujące do tekstu. Na pewno to rozważę przy poprawkach choć moim zdaniem obecna wersja jest jasna i jednoznaczna. 

 

7 godzin temu psoras napisał:

Odnośnie samej kwestii młodzieżowej grupy zwiadowczej, podczas każdej wojny obowiązywała zasada, że kobiety i dzieci (czternastolatki to też dzieci, choć same często twierdzą inaczej) należy chronić za wszelką cenę. W uniwersum MLP panuje, jak w końskim stadzie, matriarchat, więc w przypadku kobiet mogli z tej zasady zrezygnować, ale z dzieci nie - dzieci to przyszłość narodu i wysyłanie ich na front drastycznie zmniejsza szanse przetrwania populacji w przyszłości.

No chyba że już naprawdę inaczej się nie dało.

Orlęta Lwowskie czy Powstanie Warszawskie to przypadki ekstremalne. Gdybyś stworzył w tym rozdziale atmosferę oblężonej twierdzy, gdyby czytelnik faktycznie widział, że Kryształowe Królestwo to ostatni bastion, który broni się ostatkiem sił, gdyby wszędzie dookoła było widać oznaki powszechnej militaryzacji... to by było zupełnie co innego. 

Oczywiście, że inaczej się specjalnie nie dało. Sytuacja w Equestrii jest bardzo ekstremalna, co wydaje mi się było już dość jasno zaznaczone. Choć faktycznie należałoby to jeszcze mocniej podkreślić. Co mam też zamiar zrobić.

Niemniej jednak - o ile nie chciałbyś przedstawić konkretnych pomysłów jak to zrobić czy co konkretniej było zrobione w tej kwestii nie tak - myślę, że ten wątek najsensowniej będzie zostawić do czasu wprowadzenia poprawek(czym mam zamiar zająć się w najbliższym czasie zająć).

(No akurat matriarchat postanowiłem tu nieco zachwiać - m. in. większość najwyższych szczebli w wojsku posiadają ogiery(zresztą wojsko jest akurat sferą, której i w samym serialu matriarchat zdawał się specjalnie nie dotyczyć), większością poszczególnych sekcji w ruchu oporu też własnie ogiery dowodzą(jedyne wyjątki to sekcja młodzieżowa - Diamond Tiara oraz sekcja naukowa, którą dowodzą wspólnie Starlight z Sunburstem(choć wiadomo w tej hierarchia jest ciut mniej istotna)).)

 

 

Wracając jednak do Xany...

Spoiler
7 godzin temu psoras napisał:

bardzo lubię motyw wielkich planów, którym na drodze stają pozornie zupełnie nieistotne przeszkody[...] Ech, tyle zmarnowanego potencjału nieistotnych przeszkód w wielkim planie... 

Heh... ale kto powiedział, że tu czegoś takiego nie będzie? Xana już miał drobne potknięcia, nie dostrzegał drobnych przeszkód... które wywołają lawinę zdarzeń prowadzącą ostatecznie do jego klęski... 

 

 

7 godzin temu psoras napisał:

jeśli zdecydowałeś się to tak zinterpretować, to wypadałoby o go tym poinformować

Hm... tylko jak sobie wyobrażasz "poinformowanie czytelnika, że w założeniach świata jest to, że Equestriańską magię da się rozgryźć"? Zasadniczo zostało to już - chyba nawet w paru miejscach wyraźnie zasugerowane, więc nie wiem jak inaczej według Ciebie miałbym jeszcze poinformować czytelnika o takiej możliwości... 

Po za tym pozwolę sobie zauważyć, że o samej obszernej interpretacji equestriańskiej magii wspomniałem w poście zapowiadającym opowiadanie. No i oczywiście do niej samej będą jeszcze liczne odniesienia, które wydaje mi się mogą nieco rozjaśnić to dlaczego Xana mógł się tak łatwo Equestriańskiej magii nauczyć...

 

Co się tyczy samej tajemniczości...

7 godzin temu psoras napisał:

Czyli postanowiłeś pójść raczej w stronę uczynienia go tajemniczym antagonistą... tylko że czytelnik (a w każdym razie ja) nie bardzo tę tajemniczość odczuwa. Zdradzone jest bowiem za mało, żeby mieć poczucie, że się wie, co się dzieje, ale jednocześnie za dużo, żeby stworzyć atmosferę tajemnicy. 
Jeśli ja miałbym taki cel, to w ogóle nie mówiłbym o tym, skąd w Equestrii bierze się moc Xany. Po prostu mamy przepowiednię Zecory, potem scenę z Elementami, a potem rozpierduchę. Wszyscy w szoku, nikt nie wie co się dzieje, wiadomo tylko jedno - Xana nie tylko jest OP, nie tylko udało mu się w jakiś sposób zakląć Elementy Harmonii, żeby podporządkowały mu Powierniczki, ale w ten czy inny sposób ma po swojej stronę wszystkich serialowych antagonistów. Discord nie pojawia się aż do sceny w lochu i dopiero tam okazuje się, że jest zły, a następny rozdział dzieje się nieco wcześniej i jest od początku do końca opisem przekonywania Discorda przez Xanę (to serio jest materiał na cały rozdział, a nie na kilka zdań - jasne że Discord woli broić sam, ale wątpię, aby serio nigdy nie przyszło mu do głowy, że ze znajomymi też fajnie się rozrabia). O istnieniu wież i całej reszty dowiadujemy się dopiero w momencie gdy alter-M6 to rozpracują. Do tego czasu wiemy tyle co postacie, czyli nic.
Sama wiedza o tym, że Xana czerpie swoją moc z systemu wież, wystarczy, żeby odrzeć go z aury tajemniczości. Jasne, dalej pozostaje zagrożeniem, ale czytelnik wie, przymnajmniej mniej więcej, dlaczego.

Hm... no nie wiem, mi się wydaje, że akurat ujawniane jest dokładnie tyle, by wiedzieć co się dzieje i nic ponadto. A choć powiedziane jest o systemie wież(co było także po to by uzasadnić jak mógł opanować tak potężną istotę jak Discord), to jednak wciąż nie jest tak do końca wyjaśnione jak mu się to udało - metoda działania może i jest jako tako podana(no może możnaby to ograniczyć/wyciąć/pozostawić na późniejsze rozdziały... ), ale wciąż nie wiadomo jak mu się to udało, wiadomo tylko, że zna magiczne sztuczki nieznane żadnemu innemu kucykowi... 

Zresztą nie dałoby się tak zrobić, że o wieżach czytelnik dowiedziałby się razem z bohaterkami z ludzkiego świata. Bo to nie one jako pierwsze się o nich dowiedzą. Ale uprzedzam fakty. 

Gdyby zaś Discord pojawił się po raz pierwszy w lochu... cóż to rozwiązanie ma kilka istotnych wad. Brakłoby wtedy wytłumaczenia dlaczego nie było Luny i Celestii. Gdyby nawet było to wiadome, to nie byłoby wiadomo dlaczego Discord je do siebie zaprasza. To przyjęcie na początku jest bardziej potrzebne fabularnie niż się wydaje. 

Po za tym, że było powodem dla którego je do siebie zapraszał(a właściwie wymówką, ale one o tym nie wiedziały), to przecież również do tego odnosił się Xana podczas prób zachwiania jego wolą(więc nawet gdyby zrobić taką chronologiczną roszadę - do której jestem raczej mocno nieprzekonany, bo nie lubię takich zabiegów, wiadomo czasem jakieś wspomnienia czy coś nie zaszkodzą, ale takie zaburzenie chronologii na początku dzieła to moim zdaniem niepotrzebne zamieszanie, raczej dezorientujące czytelnika. I myślę, że mogące go niepotrzebnie zrazić - to należałoby w tym rozdziale również opisać samo przyjęcie(albo przynajmniej o nim wspomnieć) i zaproszenie księżniczek, bo to też ważny element). 

W kwestii rozrabiania ze znajomymi... cóż to po części prawda, ale o ile takie proste niewinne żarciki z nimi są jak najbardziej możliwe i w jego zasięgu to takie prawdziwe sianie chaosu, na większą skalę, razem z nimi... to było coś co nie wydawało mu się w żaden sposób możliwe, bo to przecież właśnie to co porzucił, czego się wyrzekł dla nich(ale głównie dla Fluttershy)... i choć nowe życie też zaczęło mu się podobać(zwłaszcza, że była w nim Fluttershy), to jednak wciąż miał pewne ciągoty i sentyment do starego życia... tak więc wizja pogodzenia tego co cenił w nowym i w starym... była czymś dla niego zupełnie nowym i z początku wydawała mu się wspaniała, dopóki sobie nie uświadomił, że to sprzeczności nie do pogodzenia. 

 

 

Co do samych poprawek, to przez nie pewnie publikacja kolejnych rozdziałów się nieco opóźni(szczególnie, że w sumie najpierw chciałbym przeczytać "Kanclerza" - bardzo chwalonego m. in. za opisy - by poobserwować warsztat lepszych ode mnie i być może się dzięki temu nieco nauczyć, choć możliwe, że nieco poprawek będę wprowadzał w międzyczasie). No i mam też pewną wątpliwość w kwestii najbliższego rozdziału, którą muszę rozstrzygnąć przed jego publikacją. 

Naturalnie po ukończeniu wszystkich poprawek i przejściu do kolejnych rozdziałów dam znać. 

 

Generalnie, jak słusznie zauważył jeden z moich pomocników przez może nadmierny pośpiech z wydawaniem nowych rozdziałów ucierpiały one na tym niczym "monarchia piękna"(nazwa "sukienka księżniczki", na którą zmieniła ją Sassy była naprawdę denna) stworzona przez Rarity na masowej produkcji w dzisiejszym odcinku.

Dlatego publikacja generalnie raczej zwolni... ale nie obawiajcie się, projektu na pewno nie porzucę i doprowadzę to do samego końca. 

Zbyt dobrze wiem jakie to frustrujące, gdy autor zaczyna jakieś dzieło, a potem go nie kończy, by samemu robić to innym.

Spoiler

Tak @Gandzia patrzę na Ciebie. 

 

Edytowano przez Lyokoheros
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie języka angielskiego (uznałem, że się wypowiem jako, że jestem magistrem filologii angielskiej) - jeśli mówisz, że angielski jest "sztuczny i nienaturalny" a oglądanie serialu w oryginale i używanie oryginalnych nazw to "wynaradawianie", to może mi być ciebie tylko żal, bo to znaczy, że jesteś tylko ksenofobem o wąskich horyzontach, nie widzącym poza czubek własnego, zadartego nosa. Oryginalna wersja była pierwsza, polski dubbing jest tylko tłumaczeniem - a każde tłumaczenie jest uboższe od oryginału, bo w procesie translacji nieunikniona jest utrata pewnych treści naznaczonych kulturowo, bądź też charakterystycznych dla samego języka jako takiego. Choćbyś nie wiem jak zaklinał rzeczywistość, to obiektywnie polska wersja zawsze będzie podrzędna względem oryginału. Jeśli tobie się lepiej podoba polska to ok, twoje prawo, nic mi do tego. Ale nie głoś tu wyższości tłumaczenia nad wersją pierwotną jak jakiejś prawdy objawionej, którą trzeba cierpliwie wyłuszczyć nie rozumiejącej nic tłuszczy. Dla anglika czy amerykanina to polski brzmi "sztucznie i nienaturalnie". Pomyśl o tym, zanim zaczniesz znowu obrażać język o ponad tysiącletniej historii, zawierający elementy nieporównanie starszych języków takich jak łacina, staroangielski, języki celtyckie, germańskie czy nordyckie.

Edytowano przez Poulsen
  • +1 8
  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu Poulsen napisał:

Odnośnie języka angielskiego (uznałem, że się wypowiem jako, że jestem magistrem filologii angielskiej) - jeśli mówisz, że angielski jest "sztuczny i nienaturalny" a oglądanie serialu w oryginale i używanie oryginalnych nazw to "wynaradawianie", to może mi być ciebie tylko żal, bo to znaczy, że jesteś tylko ksenofobem o wąskich horyzontach, nie widzącym poza czubek własnego, zadartego nosa. Oryginalna wersja była pierwsza, polski dubbing jest tylko tłumaczeniem - a każde tłumaczenie jest uboższe od oryginału, bo w procesie translacji nieunikniona jest utrata pewnych treści naznaczonych kulturowo, bądź też charakterystycznych dla samego języka jako takiego. Choćbyś nie wiem jak zaklinał rzeczywistość, to obiektywnie polska wersja zawsze będzie podrzędna względem oryginału. Jeśli tobie się lepiej podoba polska to ok, twoje prawo, nic mi do tego. Ale nie głoś tu wyższości tłumaczenia nad wersją pierwotną jak jakiejś prawdy objawionej, którą trzeba cierpliwie wyłuszczyć nie rozumiejącej nic tłuszczy. Dla anglika czy amerykanina to polski brzmi "sztucznie i nienaturalnie". Pomyśl o tym, zanim zaczniesz znowu obrażać język o ponad tysiącletniej historii, zawierający elementy nieporównanie starszych języków takich jak łacina, staroangielski, języki, celtyckie, germańskie czy nordyckie.

Wiesz, Poulsen, masz dużo racji. Ciekawe, czy teraz rozumiesz moje porównanie Oryginalnego twórcy - do kwadratu - względem tłumacza - do prostokąta - Otóż każdy kwadrat jest prostokątem, ale nie każdy prostokąt  jest kwadratem :) Chodziło mi tu o pewna wyższość twórczą, a wykorzystałem przenośnie - której wtedy chyba nie łapałeś, cytuje "LOL". Ale co do tysiącletniego języka... Powiem tylko, że Polski -  choć tysiąc lat temu Polski był jak dzisiejsze gry Early Access - tez istniał i się doskonalił :) To nie tak, że jest jakiś gorszy. aTOM zdołał wykorzystać jego piękno do tego stopnia, że AJ nawet gada klimatycznie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

godzinę temu Lyokoheros napisał:

Historia, nawet z pozoru taka sama może zostać opowiedziana w zupełnie inny sposób(ba czasem pozornie drobna zmiana narracji może wiele zmienić i kompletnie odwrócić wydźwięk historii), motywy nawet już nieraz eksploatowane mogą zostać połączone w niespotykany dotąd sposób.

I wiesz co? To już NIE BĘDZIE oklepane :P 

Zresztą nie wiem, coś się tego tak czepnął, powtarzam już trzeci raz, że to fanfika nie dyskwalifikuje. Masz jakiś uraz z dzieciństwa na punkcie sztampy czy jak?

 

godzinę temu Lyokoheros napisał:

Nie mówiąc o tym, że nie potrafię pojąć, jak można oglądać angielski dubbing

Normalnie, na komputerze.

Nawet jeśli używanie angielskich nazw to fanaberia, to fanaberia większości fandomu, a tak się składa, że to większość ustala normę. Wszyscy na forum (a na pewno w tym dziale) od paru ładnych lat sobie radośnie gawędzą o Sugarcube Corner, Sweet Apple Acres albo Cutie Mark Crusaders, piosenkach "Raise This Barn" czy "Smile Song" albo fabule odcinka "It's About Time", a tu nagle pojawia się Lyokoheros i żąda używania wyłącznie nazw polskich...

Nie spodziewaj się sukcesu swojej krucjaty.

 

Dyskusję dotyczącą sztampy, podobnie jak tę dotyczącą polskich nazw i dubbingu, proponuję przenieść do Stowarzyszenia Żyjących Piszących, po to ten temat jest.

I nie zgodzę się, że polskie wersje piosenek są ładniejsze od angielskich (pomijając już fakt, że mnie osobiście się najbardziej podobają niemieckie).

Nie chce mi się też sprawdzać na wikipedii, jak się co w polskim dubbingu nazywało, za każdym razem, kiedy będę pisał komentarz. Wybacz, ale będę używał nazwy, którą znam i pamiętam.

 

56 minut temu Lyokoheros napisał:

Naprawdę nie potrafię pojąć jak w uniwersum MLP ktokolwiek, kto zna je choć trochę, kto ma choćby podstawowe pojęcie o Equestrii może na skutek słów "znaczek ogiera"(czy też "znaczek klaczy", "znaczek źrebaka", "znaczek jednorożca", "znaczek pegazicy", "znaczek alikorna" itp.) może sobie wyobrazić coś innego niż znaczek znajdujący się na boku kucyka o którym jest mowa.

Widać są rzeczy na niebie i na ziemi, o których się filozofom (a przynajmniej Lyokoherosom) nie śniło. Przy okazji wiem, że nie jestem jedynym, który miał takie skojarzenia, więc zostałeś przegłosowany.

 

52 minuty temu Lyokoheros napisał:

Hm... no nie wiem, mi się wydaje, że akurat ujawniane jest dokładnie tyle, by wiedzieć co się dzieje i nic ponadto.

Masz rację, wydaje ci się.

W tej chwili Xana, z perspektywy czytelnika, to po prostu program komputerowy, który zamienił się w przepakowanego alikorna, zbudował sobie magiczne wieże i wzmacnia za ich pomocą swoje zaklęcia. Tajemnicy w tym tyle, co poezji w ziemniaku.

Oczywiście pomysł, który zaproponowałem, to tylko jeden z wielu możliwych. Zresztą wyraźnie zaznaczyłem, że to ja bym tak zrobił, ty możesz zupełnie inaczej, w końcu to nie mój fanfik.

 

PS. Hurra, więcej elaboratów o wyższości fanowskiej interpretacji nad materiałem źródłowym! :D

  • +1 3
  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

godzinę temu psoras napisał:

PS. Hurra, więcej elaboratów o wyższości fanowskiej interpretacji nad materiałem źródłowym! :D

Wiesz... Trzeba powiedzieć w prost, że to FANOWSKA twórczość, jest bardziej rozwinięta niż serial, to nie ulega wątpliwości... Ale czy stawianie Headcanonu nad Canonem jest dobre, to już jest dyskusyjne... Fanfiki starej daty, jak Past Sins, zdobyły sławę min. dlatego, że - jak na ówczesne im czasy - Nie przekraczały Canonu właśnie. Ani też zbytnio go nie zmieniały i to był plus.

 

godzinę temu psoras napisał:

to fanaberia większości fandomu, a tak się składa, że to większość ustala normę.

A co do twego bym uważał... Bo powiedzmy, że grupa 15 tysięcy pedofili powie, że gwałcenie dzieci jest dobre, a grupa 6 tysięcy matek się z nimi nie zgodzi. Demokratycznie większość wygra, ale czy taka "norma" faktycznie będzie dobra? Podobnie jest z Piractwem :D Na świecie, o ile wierzyć pewnym wyliczeniom serwisu "Torrent Freak", jest więcej piratów - albo tych co zgadzają się nawet po części z tymi ideałami, choć sami nie pobierają - niż twórców gier/filmów i oprogramowania :D Ale, dlaczego Piraci nie rządzą? Przecież są większością i działają w imię dobra :) By każdy mógł wszystko mieć.

 

Psoras, uważałbym ze stwierdzeniem o normach i większości, bo można się pokaleczyć :D

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...