Skocz do zawartości

[GRA]W pogoni za nieznanym (Arcybiskup z Canterbury)


Elion_Time001

Recommended Posts

KP:

Spoiler

Imię: Emma

Nazwisko: Humps

Wiek: 15 lat

Wygląd: Średniego wzrostu dziewczyna o kształtach raczej przeciętnych. Dość sprawna fizycznie. Włosy ma do ramion, kręte, brązowe i zazwyczaj spięte w ciasny kok. Piegi na twarzy (których zresztą próbowała się wielokrotnie pozbyć) i ciemnobrązowe oczy. Nie należy do osób pięknych, ale i nie jest brzydka. Nosi kolczyki nie do pary, bo wiecznie je gubi.

Charakter: Zastanowi się dwa razy zanim nic nie powie. Lubi żartować i się śmiać, ale nie jest beztroska. Kieruje się logiką i należy do osób opanowanych. Ciekawa świata, bywa złośliwa. Jeśli już coś ją konkretnie wkurzy, to trzeba ją powstrzymywać przez rzuceniem się na to coś z pięściami.

Historia: Urodziła się w małej, nadmorskiej miejscowości - Doolin w Irlandii. (Klimat typowo morski - chłodny i mokry) Mieszka w domku jednorodzinnym i jest jedyną córką lekarza i bibliotekarki. Przez piętnaście lat życia Emmy niewiele się działo - ot, jako dobra uczennica skończyła szkołę podstawową i średnią. W momencie akcji jest na wakacjach i niezwykle się nudzi - znajomi Emmy w większości wyjechali, a ona większość czasu spędza na spacerach, rysowaniu i przeglądaniu internetu. W skrócie - nudzi się niemiłosiernie, więc skupiła uwagę na nadmorskich klifach i ich potencjalnych sekretach.

Ciekawostki: Uwielbia rekiny i interesuje się biologią/geografią. Potajemnie jest romantyczną duszą i kilka razy planowała sobie swojego idealnego męża (ostateczna wersja jest lojalna, odpowiedzialna i inteligentna, nie zapominając o konkretnym wzroście i czarnych włosach).

seas-monster.jpg

 

Po każdym mieście krążą legendy o tajemniczych i niewyjaśnionych zjawiskach, Doolin nie było wyjątkiem. Nieraz można było usłyszeć różne pogłoski o duchach, nawiedzających opuszczone miejsca, czy nawet zaobserwowanych przez ludzi, morskich stworach, które nie miały żadnego prawa istnieć w naszym świecie. Ludzie lubią niewyjaśnione, ponieważ stwarzają one całkowicie nowy wymiar tego świata, czerwoną linię, którą niezwykle trudno przekroczyć. Wiele osób po prostu nie chce zniszczyć tej iluzji, która mogłaby być rozwiana przy odkryciu prawdy... albo z góry nie wierzą w banialuki, które rozpowiadają tak zawzięcie inni.

 

Są jednak ludzie, którzy uporczywie próbują odkryć, cóż takiego kryje się za takimi historyjkami, a jedną z takich osób byłaś właśnie Ty. Może to sposób na pozbycie się nudy? A może zwykła ciekawość? Prawdopodobnie oba. Księżyc w pełni wisiał wysoko na niebie, odbijając się we wzburzonej tafli wody. Wiatr wiał, a chłód przeszywał cię na wylot. Trzeba było wziąć jakieś cieplejsze ubrania.... Wciąż jednak, nic cię nie powstrzymywało przed wpatrywaniem się w ciemny ocean. Jedną z bardziej znanych legend w tych okolicach jest pogłoska o statku widmo, który podobno pojawia się o każdej pełni księżyca. Mawiają, że niegdyś, w trakcie burzy, ów masztowiec został roztrzaskany o tutejsze klify. Nawet teraz jest wiele osób, które są przekonane o tym, że faktycznie go widziały. Dziś był perfekcyjny dzień, aby sprawdzić, czy plotki okażą się prawdą. Stałaś teraz przy krańcu jednego z klifów, wypatrując podejrzanych świateł.

 

- Zawsze ktoś się przytrafi o tej porze.... - usłyszałaś młodzieńczy głos a sobą. Nagle w twoją stronę zostało skierowane mocne światło, prawdopodobnie latarki, przez co nie mogłaś w pierwszej chili zobaczyć, któż do ciebie mówi. - Ty, co tutaj robisz?

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem widok oceanu wprost przeszywał niepokojem. To były te wietrzne dni niosące ze sobą zapowiedź sztormu, kiedy niebo zdawało się być ciężkie jak ołów i przybierało nawet jego barwę, a wzburzone morze poprzecinane białymi grzywami fal przywdziewało czerń.

Ale to nie była jedna z tych nocy. Emma specjalnie sprawdziła pięć różnych prognoz pogody, bo łażenie po klifach nocą nie było mądrym wyjściem. A jeśli klify dodatkowo były mokre, było to wprost głupie. Rodzice by ją zatłukli.

Właściwie gdyby wiedzieli gdzie teraz jest, też by ją zatłukli. Ale Emma postanowiła chociaż raz w życiu być problematyczną nastolatką, co było co prawda tylko pretekstem, ale całkiem niezłym. W jej mniemaniu. Czekała aż pojawi się ten legendarny statek widmo którym straszyli ją rodzice i dziadkowie. Ciekawe, czym straszy się dzieciaki w górach.

- Stoję - odparła głośno Emma, unosząc rękę by uchronić oczy przed oślepiającym światłem latarki. - I podziwiam widoki. Spokojnie, to nie próba samobójcza. Ale będzie nią, jak ta latarka nie przestanie mnie razić w oczy i potknę się o jakiś kamień - stwierdziła, zastanawiając się czy przez przypadek nie wlazła na czyjś teren prywatny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Młodzieniec jeszcze przez chwilę nie obniżył latarki, jednie odrzekł rozbawiony.

 

- Cóż, mnie by to było zdecydowanie na rękę, może zjadłyby cię morskie bestie - zaśmiał się cicho. W końcu jednak ostre światło zanikło. Teraz skierowane było w ruchliwą taflę oceanu. Potrzebowałaś jednakże jeszcze chwili, aby przyzwyczaić się do ciemności. - Niezbyt dużo osób fatyguje się w środku nocy, aby podziwiać piękne widoki, zdajesz sobie z tego sprawę? - dodał po chwili młodzieniec, któremu mogłaś się w końcu przyjrzeć. Był to troszkę wyższy od ciebie chłopak. Włosy miał czarne jak noc, a oczy... chyba zielone, ale wiadomo jak barwy mieszają się czasem w ciemności. Nosił na sobie dosyć przewiewną bluzę, nawet pomimo tak mroźnej pogody. - Jesteś kolejną osobą, wierzącą w durne bajki?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Gdybym wierzyła w bajki, to nie musiałabym tu przychodzić. Poza tym, traktuję to jako powrót do dzieciństwa - stwierdziła. - Oko w oko z niewypowiedzianą groźbą czekającą na mnie, jeśli nie zjem pomidorowej. Dowiem się, czy było warto jeść ją przez te wszystkie lata - wzruszyła ramionami i wyszczerzyła się radośnie. Przyjrzała się chłopakowi, kiedy już jej oczy przyzwyczaiły się do ciemności i odwykły od światła latarki. Cóż, robił dobre pierwsze wrażenie, to na pewno.

- Więc przyszedłeś tu, żeby podziwiać piękne widoki? - zażartowała. - Chyba że wlazłam ci na posesję. Do teraz nie mam pojęcia które klify podchodzą pod czyjś teren, a które nie. Wlazłam? Mam sobie iść? - zapytała, pokazując palcem drogę powrotną. - Tylko nie odsyłaj mnie drogą morską, dobra?

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Młodzieniec wzruszył tylko ramionami.

 

- Więc jednak. Nie masz tutaj w takim razie czego szukać. Ostatnio po okolicy rozprzestrzeniają się dziwne plotki i ludzie przyłażą w poszukiwaniu "nieznanego", szkoda czasu.  - odparł trochę zimno. Oczywiście nie wydawał się przychylnie nastawiony do takich ludzi. Choć przyznać trzeba było, jeśli tak, jego obecność tutaj faktycznie była dziwna. - A jeśli powiedziałbym, że to moja posesja, wróciłabyś do domu? Niestety, ten klif do nikogo nie należy - westchnął cicho. - Ja w tym momencie odganiam zawadzających poszukiwaczy przygód.

 

Kątem oka dojrzałaś dziwne, malutkie światło w oddali, które przez chwilę wynurzyło się ponad taflę wody, aby zaraz pod nią zniknąć. Co to właśnie było...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie jestem szalonym poszukiwaczem nieznanego - odpowiedziała, dość obojętnie zresztą. - Moja wizyta tutaj właściwie ma cel czysto rekreacyjny. Nie wierzę, że cokolwiek zobaczę. No, cokolwiek poza tobą, klifami, morzem i księżycem. Nie musisz mnie odganiać, jestem miejscowa. Wiem, czym grozi nieostrożność - urwała. Jej wzrok przykuło światło od morza. Z początku zinterpretowała to jako błysk z latarni morskiej, ale...

Ale nie pochodził z właściwej strony.

- Zaraz. Zawadzających? W czym ci przeszkadzają goście na klifach? - zapytała, odwracając głowę ku nieznajomemu. Na twarz przybrała oczywiście wyraz sugerujący, że absolutnie niczego dziwnego nie zauważyła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeśli nie wierzysz, że cokolwiek zobaczysz, to po co tak zawzięcie wpatrujesz się w ocean, co? - młodzieniec zdecydowanie był dociekliwy. Tak łatwo sobie nie pójdzie. Na twoje pytanie tylko przewrócił oczami. - W tym, że wsadzają nos w nie swoje sprawy. - odrzekł bez zastanowienia. 

 

Nagle na morzu pojawił się jakiś, jasny kształt, w oddali. Czy to mogła być prawda? Czy statek widmo istniał, a jego załoga błąkała się w tych stronach, nie mogąc zaznać spoczynku? Jasny kształt począł zbliżać się powoli do brzegu, a jego zarysy stawały się wyraźniejsze. Był to, doskonale widoczny, nawet pomimo nocnych ciemności, dwumasztowiec. Na jego żaglu widniał symbol lekko przypominający węża. Młodzieniec nie spoglądał w morze, tylko na ciebie, toteż nie dostrzegł nic dziwnego.

Edytowano przez Elion_Time001
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W tym momencie to ty wsadzasz nos w nie swoje sprawy, drogi panie - odparła Emma. Mógł sobie być całkiem niezły wizualnie, ale Emma z zasady zachowywała się adekwatnie do zachowania w stosunku do niej.

Ale jej uwagę szybko przykuło miejsce na morzu, z którego - jak jej się wcześniej wydawało - odchodziło światło. Zmrużyła oczy i im bliżej statek był, tym konkretniejszy kształt przyjmował.

Emma odwróciła się do nieznajomego z cwaniackim uśmiechem na twarzy.

- Wycieczkowiec? O tej porze? - zapytała, pokazując palcem. - Niesamowite.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czyżby?... - zaczął i pewnie wykłócałby się dalej, gdybyś nagle nie odwróciła jego uwagi. Młodzieniec odwrócił się, aby zaraz dostrzec podejrzany trójmasztowiec. Przez chwilę wpatrywał się w obiekt, który otoczony był niepokojącą, jasną poświatą. - F-faktycznie niesamowite. O tej porze nie powinno tutaj być żadnych statków... W ogóle mało tędy przepływa.... to prawie jakby...- odrzekł trochę niepewnie, zatrzymując się w połowie zdania, szybko odwracając wzrok od dziwnego obiektu. - A-ale co to ma wspólnego z naszą rozmową? - wyglądało to, jakby trochę na siłę unikał tego, dziwnego zjawiska.

 

A statek powolutku i mozolnie zbliżał się do brzegu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowując, lepiej że jadła pomidorową. 

Emma przez chwilę wpatrywała się w statek. Zaczęła nawet rozmyślać, czy przypadkiem nie jest to ściema. Jasne, wszystko można było wyjaśnić hologramem, ale... W Science-fiction. W Doolin nikt nie mógł mieć tak zaawansowanych urządzeń, by wytworzyć tak realistyczny obraz. 

Głos chłopaka sprowadził ją na ziemię. Spojrzała na niego trochę zdezorientowana. 

- Nic. Dzięki za poświęcony czas, trzymaj się. Idę na plażę zbadać tę sprawę. W końcu statki widmo nie istnieją, nie? - zapytała, uśmiechnęła się i zasalutowała. A potem ruszyła w dół, w stronę małej plaży między klifami. Stamtąd będzie lepszy widok, a że znała każdy metr tej plaży, będzie też gdzie się ukryć w razie czego. 

Była ciekawa, czy nieznajomy pójdzie za nią. Ale przede wszystkim była niesamowicie podekscytowana samym statkiem. To dopiero coś!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zasalutowałaś więc i zbiegłaś. Chłopak wyglądał, jakby potrzebował chwili, aby przyswoić cóż takiego właśnie powiedziałaś, po czym faktycznie popędził za tobą. Wiedziałaś, ponieważ światło latarki od razu dawało znać o jego obecności.

 

- Głupia jesteś, czy co? Po ciemku w takie miejsce? - krzyknął - Z-zresztą, tak. Statki widmo nie mają prawa istnieć! D-duchy nie istnieją.... a zresztą, słyszałem, że są obłożone klątwą.... - odrzekł zaprzeczając sam sobie, gdy już cię dogonił. Na pewno lepiej było widać drogę dzięki latarce. - Chwila moment.... to tego wypatrywałaś? - dodał zaraz trochę zdezorientowany. Zdaje się, że zaszło jakieś nieporozumienie.

 

Tak udało ci się dotrzeć do malutkiej plaży, tuż przy klifach, a stamtąd miałaś wspaniały widok na zbliżający się trójmasztowiec. Mogłabyś przysiąc, że statek ma zamiar wpłynąć prosto na klify (Jeśli byłby materialny, to znaleźliście się w bardzo nieprzychylnej pozycji, gdyż tylko stoicie na jego drodze). Chłopak za to przycisnął się praktycznie do wielkiej, skalnej ściany z tyłu, chcąc być wyraźnie jak najdalej tego widma. Wciąż jednak, nie mógł cię chyba zostawić na pastwę losu, ciemności i duchów. 

 

- I-i co ty niby masz zamiar z tym zrobić, co? Dać się zgnieść?! - rzekł nerwowo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-- Nie, nie dam się zgnieść - szepnęła i podbiegła do niego, przywierając do ściany podobnie jak on. Uśmiechnęła się, widząc przed sobą upiorny trójmasztowiec. Wzrokiem poszukała jakiegoś zagłębienia skalnego, w którym można byłoby się ukryć. Jeśli dobrze pamiętała, klify miały sporo drobnych grot i jaskini wypłukanych przez słoną wodę. 

Zwróciła oczy na twarz chłopaka. Klątwa? No pewnie, po co ktoś miałby się snuć statkiem po śmierci jak nie ze względu na klątwę? 

- Ty coś wiesz o tym statku, prawda? - szepnęła. - To widać. Jesteś zbyt nerwowy, zupełnie jakbyś wiedział co nam grozi. 

Urwała i zamilkła, szukając kryjówki. 

- To co nam grozi?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak pokręcił głową. 

 

-N-nic nie wiem! Naprawdę.... - milczał przez sekundę, aż w końcu dodał cichutko. - Po prostu... nie lubię duchów...nie wierzę w duchy... są takie niematerialne, nie można im nic zrobić, ta bezradność jest przerażająca. - znowu mówił zaprzeczając samemu sobie, starając się nie wpatrywać za bardzo w statek. Czyżby był po prostu zwykłym tchórzem? W końcu westchnął cicho i odrzekł - Może... słyszałem coś tam o statku Lacerta. Dziadek o nim wspominał w jednej ze swoich historyjek. M-mówił, że statek zabierze do swojego świata każdego, który stanie na jego drodze, a ja nie mam zamiaru sprawdzać, czy to prawda. - Młodzieniec wahał się jeszcze przez chwilę, ale zerkając na zbliżający się trójmasztowiec, odezwał się ostrym tonem. -  N-nie mamy czasu na bzdety, prawdopodobnie będziesz zadowolona, jeśli będziesz miała dobry widok na ducha, prawda? Chodź, wiem gdzie możemy się ukryć, chodź za mną. - Praktycznie pociągnął cię za nadgarstek, prędko kierując się w prawo.

 

Kawałek stąd dojrzałaś dość wąskie wejście... chyba do jakiejś jaskini.... cóż, człowiek mógłby bez trudu tam wkroczyć. Było tutaj coś takiego wcześniej...? W każdym razie, wejście osadzone było na trochę niższym poziomie, niż grunt, na którym staliście, a woda wlewała się praktycznie do środka. Chłopak zeskoczył na dół, zaciągając cię do wnętrza, było tam nienaturalnie chłodno, dużo gorzej, niż na dworze. W końcu nieznajomy puścił cię, nie mając nawet zamiaru wyglądać znowu na zewnątrz, ty za to mogłaś mieć widok na statek, który powoli zbliżał się do brzegu. Był już tak blisko, że miałaś wrażenie, jakby z każą, następną chwilą mógłby roztrzaskać się o spory klif.

 

- Jak myślisz... - zapytał cicho chłopak. - Dlaczego ten statek ciągle powraca...?

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to dopiero... Jaskinia, której Emma nie znała. Niezwykłe. Szła za chłopakiem, mając nadzieję, że ten wie co robi. Ostatecznie wiedział chyba lepiej niż ona, odnajdując tę kryjówkę. Zazwyczaj w takich grotach było zimniej niż na zewnątrz, ale ta biła rekordy. Emma nie omieszkała tego skomentować.

- Niezły chłodek... Hej, dzięki. Nie uwierzysz, ale nie znałam tej kryjówki. Ale czad - rzuciła radośnie. A potem zwróciła uwagę na zdenerwowanie chłopaka. Dziwne. Zdawało się, że wie o statku-widmo o wiele więcej, niż standardowy miejscowy. O wiele więcej, niż ona.

- Myślę, że wraca... - Przez dziurę przyglądała się trójmasztowcowi, starając się dostrzec szczegóły - przede wszystkim duchy ludzi. Trzymała bezpieczny dystans, nie chcąc nazbyt wychylić się z jaskini. Dopiero będąc tak blisko poczuła strach. Zjeżyły jej się włoski na karku, na rękach pojawiła się gęsia skórka. Choć może to ostatnie przez zimno groty? W każdym razie o wiele pewniej czuła się z nieznajomym u boku, wdzięczna za jego obecność.

- Oglądałeś "Piratów z Karaibów"? Jeśli tu jest tak jak tam... No wiesz, Czarna Perła przewoziła gości, którzy nie mogli umrzeć. To była klątwa. Może ci tutaj też są przeklęci? Albo mają niedokończone sprawy. Zazwyczaj dlatego wracają duchy. No, te z filmów i książek, ale w każdej legendzie jest ziarnko prawdy. Myślisz że duchy ze statku wyglądają jak trupy? Swoją drogą, jaka to jednostka? Mam na myśli kwestię historii.

Odwróciła się do towarzysza w momencie w którym zdała sobie sprawę, że nie wie jak się nazywa. Wyciągnęła do niego rękę.

- Nazywam się Emma. A ty jesteś...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie dziwie się, że jej nie znasz - odrzekł chłopak bez większego wytłumaczenia, odnosząc się do twojej pierwszej wypowiedzi. - Lepiej jednak nie schodź głębiej w takim razie, bo zamarzniesz na śmierć, przy twojej kondycji.

 

Ty za to przyglądałaś się statkowi. Ale... na nim było praktycznie pusto. Dostrzegłaś tylko jedną, niską sylwetkę przy strzeże. Mężczyzna uparcie parł statkiem na przód, będąc prawdopodobnie doskonale świadomym wszelkich konsekwencji.

 

- Hm...niedokończone sprawy, co? Ale w takim razie, coś więcej musiało być do tego zdarzenia, niźli nam mówią. Może... - zamilkł się na chwilę i ostro pokręcił głową - N-nie, nie, nie będę się znowu mieszał w sprawy z duchami. - rzekł, kierując słowa bardziej do samego siebie. Chwilę musiałaś poczekać, aż w końcu odpowiedział na twoje pytanie. - Podobno był to statek handlowy...chyba płynął gdzieś w stronę Portugalii, ale zaginął po drodze, właśnie w tym miejscu. Ciekawe czemu wybrał tak dziwną trasę...? - rzekł ten, który nic nie wie. - A-ale pierwszy raz widzę ten statek na oczy....

 

Młodzieniec wyglądał, jakby pogrążył się na chwilę w myślach, puki nie przerwałaś mu, wyciągając do niego rękę.

- No tak... - odrzekł, niechętnie uciskając twoją dłoń.... teraz zauważyłaś dopiero, że od początku trzymał latarkę w lewej ręce. Widać był leworęcznym dzieckiem. - Theodor Spiritus... - przedstawił się krótko

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emma zmrużyła oczy. Theodor Spiritus, niewierzący w duchy i w statki-widmo wiedział o statku aż nazbyt wiele. W dodatku kiepsko kłamał i jeszcze gorzej ukrywał to, że coś wie. I...

Szybka analiza wszelkich dzieł popkultury związanych z duchami. "Szósty zmysł", 1999. Jeden z największych plot-twistów w życiu Emmy, gdy okazało się, że główny bohater jest duchem.

Uścisnęła dłoń chłopaka, jakby chciała sprawdzić czy aby na pewno jest materialna. Zaraz potem pomyślała sobie, że to przecież głupie - chłopak tu był, cielesny tak jak ona.

Ale był też statek-widmo. I nienaturalnie zimna jaskinia. A Theodor był dziwny, miał dziwne nazwisko i dziwnie dużo wiedział o historii statku o którym rzekomo nie miał pojęcia.

- Nie widzisz go pierwszy raz. Zaczynam cię podejrzewać, Theodorze, ale nie powiem ci o co dopóki tego nie odkryję. Ukrywasz coś przede mną... A ja się dowiem co! - szepnęła. - Ile masz lat?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt faktem, dłoń chłopaka była materialna i ciepła, nic nie wskazywało, jakby mógłby być duchem, w jakikolwiek sposób. Ale prawdą było, że za dużo to wiedział.

 

- N-nie? - Zapytał Theo, trochę niepewnie, jakby sam zaczął wątpić w swoje słowa. - Jestem pewien, że zapamiętałbym coś tak wielkiego! - dodał w końcu, potrzebując najwyraźniej chwili na zastanowienie się. - Przebywam tutaj ledwo od miesiąca, jeszcze nie wszystko wiem...! - Odwrócił wzrok. Tak, wspaniałym kłamcą to on faktycznie nie był. 

 

Zaskoczyłaś go mocno następnym pytaniem, wyglądał, jakby przez chwilę nie mógł znaleźć odpowiednich słów.

 

- ....Szesnaście. Na pewno - stwierdził w końcu, pewnym siebie tonem. - A po co ci to wiedzieć?

 

Spoglądnęłaś znowu na statek-widmo, który wrył się już na plażę. Boże, nawet dźwięku przy tym nie wydał. Mogłaś podziwiać, jak widowiskowo roztrzaskuje się o klif i rozpada praktycznie bezszelestnie. Stwarzało to naprawdę straszną atmosferę. Części, które wpadały do morza nie powodowały jego wzburzenia, a części spadające na plażę znikały, gdy tylko dotknęły powierzchni ziemi, rozpływając się wśród nocnych ciemności. Tak oto, po dobrej chwili, wielki trójmasztowiec kompletnie zniknął z powierzchni ziemi, a jedynym źródłem światła została mała latarka trzymana przez czarnowłosego młodzieńca, który spoglądał na ciebie niepewnie.

 

- Zniknął już... prawda? - odezwał się ostrożnie.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak... Z ciekawości - ucięła, przyglądając się upiornemu, makabrycznemu widowisku. Roztrzasłal się... Czy to wydarzyło się w przeszłości? Wpłynęli na skały? Pytanie czy przez błąd nawigatora czy sztorm, czy może jeszcze inny czynnik.

- Tak. Rozbił się. To tylko... Projekcja astralna - rzekła. - Najpewniej niegroźna. Może oni nie wiedzą, że umarli? I co jakiś czas zwyczajnie odtwarzają moment katastrofy. Co ile statek się pojawia, Theo? - zapytała, wiedząc że chłopak... Wie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak w końcu zdołał wyglądnąć z jaskini. Oświetlił latarką plażę, w którą przed chwilą wbił się statek. Zaraz jednak usłyszał twoje kolejne pytanie.

 

- Według miejscowych, co miesiąc, o pełni księżyca.... - odpowiedział prędko, ale zaraz zakrył usta dłonią, zdając sobie sprawę z głupoty swoich słów - Z-znaczy, ja... mniejsza już z tym. Nie wiem, po co się mnie o to pytasz. Musiałaś posiadać już taką informację, jeśli akurat dzisiaj, o północy, znalazłaś się na klifie, wypatrując tego statku. W końcu, wczoraj cię tutaj nie było, prawda? - stwierdził zrezygnowany, po czym już spokojnie wygramolił się z jaskini i wspiął się na plażę. Widocznie przestał już być taki nerwowy, gdy tylko duszek zniknął. - Statki rozbite przez sztorm przeważnie nie powracają. Najwyżej sternik faktycznie może przeżywać swój błąd i to nie daje mu odejść, zdarzają się takie przypadki. Statki widmo to skomplikowana sprawa, potrzeba by było więcej informacji...Meh... zupełnie zapomniałem o tej legendzie, darowałbym sobie dzisiejsze poszukiwania... - ostatnie zdanie mruknął ciszej, bardziej do siebie. Zaraz znowu spojrzał na twoja osobę - No, widziałaś swój stateczek z bajek, to chyba powinnaś się już zbierać, co? Robi się coraz później.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Poszukiwania czego? - zapytała Emma, niby to od niechcenia. - Mogę ci pomóc. Nieszczególnie chce mi się iść spać, a jeśli faktycznie mieszkasz tu od miesiąca to może pomoże moja znajomość terenu. To czego szukasz? Skarbu? Zwłok? Nie wstydź się, nikomu nie powiem - odpowiedziała. - Poza tym zamierzałam wrócić na klif.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie twoja sprawa. - zmierzył cię wzrokiem, po czym przez chwilę nad czymś głęboko się zastanawiał. - Hm... cóż, prędzej czy później i tak byś tam wlazła pewnie. W takim układzie rzeczy, niech ci będzie. Bardziej niż poszukiwania, po prostu wypatruję czegoś... słyszałaś, że ostatnimi czasy zaobserwowano przy brzegu dziwną, morską kreaturę? Sprawdzałem, czy to prawda, ale wydaje się, że to kolejne, miejscowe banialuki. W końcu szperałem tutaj aż od czterech dni

 

Hm... jak teraz o tym wspominał, to gdzieś mogłaś o tym usłyszeć, ale to tylko takie puste plotki były.

 

- Myślałem, że może mieć jakiś związek z tym, co ostatnio znalazłem, ale najwyraźniej po prostu nie istnieje. - wzruszył ramionami, po czym ponownie spojrzał w twoim kierunku. - Wydajesz się przydatna...Chcesz zobaczyć coś fajnego? - Chłopak uśmiechnął się chyba po raz pierwszy od waszego spotkania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc miał mięśnie twarzy, a to szokująca informacja. Odwzajemniła delikatnie uśmiech i kiwnęła głową.

- Tylko jeśli rzeczywiście jest fajne. Prowadź - poprosiła, zerkając jeszcze raz za siebie, tak jakby liczyła na ponowne pojawienie się statku. Ale statku nie było. Była jaskinia, był Theo i była potencjalnie ciekawa rzecz. Związana z tajemniczą 'kreaturą'? Może jej leże? W takim razie było to całkiem niebezpieczne.

- Czy to coś jest związane z panującym tu chłodem? Nie chodzi o to, że mi to przeszkadza. Ale przyznasz, że jest zimniej niż w zwykłej jaskini. Zimniej, niż być powinno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Statek niestety się nie pojawił, zniknął prawdopodobnie na cały, kolejny miesiąc. Chłopak za to zszedł ponownie do jaskini.

 

- Uważasz, że teraz jest zimno? - zapytał ironiczne, machając ręką na znak, abyś poszła za nim. - Uważaj, aby się nie poślizgnąć.

 

Cokolwiek miał na myśli, wyruszyliście. Tak oto schodziliście coraz niżej, a temperatura spadała coraz bardziej. To faktycznie była dziwna jaskinia. Mogłaś być tylko zła na siebie, że nie ubrałaś się cieplej. Theo oświetlał latarką drogę przed wami. Powoli na skalistych śladach zaczęły pojawiać się ślady faktycznego lodu. Wtedy doszło do ciebie, jak zimno faktycznie tutaj było. Lód poczynał pokrywać całe boczne ściany, tworząc wkrótce prawdziwą, kryształową jaskinię, nawet podłoże było gdzieniegdzie pokryte zamrożoną wodą, przez co faktycznie łatwo było się poślizgnąć. W końcu teren wyrównał się lekko i znaleźliście się w wielkim pomieszczeniu, pokrytym bardzo głęboką warstwą lodu ze wszystkich stron. Długie przebywanie tu na pewno sprawiłoby, że nabawiłabyś się jakiegoś choróbska, w końcu temperatura jaka tu panowała prawdopodobnie spadała poniżej zera. Chłopak za to wydawał się być totalnie przyzwyczajony do takich temperatur, zważając na jego lekki ubiór.

 

- Widzisz? Fajne, co? - rzekł, odwołując się do twojej wcześniejszej wypowiedzi. Wtedy skierował latarkę centralnie w jedną ze ścian. 

 

Gdy podeszłaś ujrzałaś coś niebywałego. W lodzie zamrożone były różne, morskie istoty. Ryby z wielkimi zębiskami i światełkiem na łbie, nawet jakieś ośmiornice i płaszczki. Niektóre były jednak niecodziennie duże, najbliższa ryba miała chyba z trzy metry długości, a w tym, pojedynczym świetle wyglądała lekko przerażająco, z bardzo szeroko otwartą paszczą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Łał - mruknęła zafascynowana Emma, podchodząc do każdego z 'zamrożonych' eksponatów. Ogromne i przerażające. Majestatyczne. Emma wypuściła obłoczek pary z ust i to przypomniało jej o tym, jak bardzo zimno jest. Zastanawiające, że nie przeszkadzało to zupełnie Theo. 

Stąpała ostrożnie, badając morskie drapieżniki i obejmując się ramionami. Ale chłód był teraz bodźcem ledwie drugorzędnym w obliczu tego, co miała przed oczami. Zmarszczyła brwi. 

- Musiały zamarznąć szybko. Bardzo szybko. I spójrz, to dziwne... Dlaczego jest tu tak wiele olbrzymów różnych gatunków? - Spojrzała na Theo z błyskiem badacza w oku. - Nie znam się na działaniu prehistorycznych stworów, ale łańcuch pokarmowy musiał działać jak teraz. Drapieżniki konkurują. A tu są na niewielkiej przestrzeni w takiej ilości? Musiał tu się odbyć jakiś kataklizm... - Dotknęła lodowej ściany, podchodząc do zamrożonej ośmiornicy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta, malutka ośmiornica była chyba najnormalniej wyglądającym stworzeniem, pośród wszystkiego, co mogłaś tutaj zaobserwować. Dotykając lodu poczułaś pieczenie z powodu zimna, więc prędko musiałaś odsunąć rękę.

 

- Zdecydowanie... W tym mieście można doszukać się wielu dziwnych rzeczy... - stwierdził, przesuwając światło latarki trochę dalej. - A zerknij tutaj. Mam wrażenie, że ktoś się już tutaj bawił, przed nami...

 

Tam gdzie wskazał chłopak była spora dziura, wycięta w lodowcu, niby ktoś sam postanowił wziąć sobie trochę z tych stworzonek. 

 

- Sam myślałem, aby spróbować rozmrozić parę z nich, kto wie cóż takiego się stanie. - uśmiechnął się, w jego głosie można było usłyszeć podekscytowanie. - Ale to nie wszystko, co się tutaj znajduje.

 

Zaraz skierował jeszcze światło latarki. na przeciwległą ścianę, a tam, w okowach lodu, ukazała się jeszcze większa bestia, przerastająca nawet czteroosobowe auto. Przypominała trochę prehistorycznego Elasmozaura, posiadała jednak trzy pary oczu na swoim łbie, oraz światełko, podobne do ryb głębinowych. Światło odbiło się od czerwonych ślepi tego stworzenia.

Edytowano przez Elion_Time001
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...