Skocz do zawartości

[GRA] Długo i Zawsze Szczęśliwie (Akademia Dobra i Zła) (~Magus)


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Akademia Zła

Uczniowie powoli i ostrożnie wchodzili do klasy, najwyraźniej zaskoczeni wszechobecnym porządkiem i dziwnymi zapachami. Byli tacy, których zaskoczenie bardzo szybko zamieniło się w zainteresowanie, a nawet lekką ekscytację. Judith, choć zachowała swoją zwykłą, pustą i surową minę, obserwowała ciemnymi, błyszczącymi oczami aparaturę chemiczną, przy okazji zaciskając palce na nigdziarskiej tunice, jakby korciło ją, żeby tam podejść i dokładniej ją obejrzeć. Więcej samokontroli zachowała Elvira, chociaż nie kryła się ze swoimi zaciekawieniem i z lekko uniesionymi brwiami przesuwała wzrokiem od buteleczek do nauczycielki i z powrotem, a potem, kiedy w końcu usiadła w ławce, uśmiechnęła się, najwyraźniej nieco pod wrażeniem. Na aparaturę chemiczną zwrócił uwagę także Eudon, natomiast idący obok niego Vin wolał skupić się na czaszkach, zresztą tak samo jak Alisa, która zajęła dalekie, nieco odosobnione miejsce i teraz przyglądała się trofeom, jakby je liczyła. Jej mina była beznamiętna, a czarne jak smoła włosy opadały na jaskrawo żółte oczy, co mogło tworzyć całkiem niepokojące wrażenie. Scarlett, po tym jak usiadła w ławce, podparła brodę na zaciśniętej pięści i ze zmarszczonymi brwiami przyglądała się postawionej na biurku dziekan samotnej czaszce. Raver całą swoją uwagę poświęcił natomiast zamkniętemu w terrarium wężowi, wyglądając na chłodno zaintrygowanego i zadowolonego. Zajął zresztą ławkę, która stała najbliżej zwierzęcia, tak, że miał je tak na dobrą sprawę cały czas przed sobą. Byli także tacy uczniowi, jak Hadrion, Labrenda, Margo czy Alaric, którzy starali się za bardzo nie rozglądać, tylko zajęli wolne miejsca i teraz skupiali się już tylko na nauczycielce. Walburga także przyglądała się Crystal, ale robiła to z pewnym siebie uśmiechem, jakby jej wyjątkowa uroda była dowodem na to, że wiedźma może być elegancka. W jej spojrzeniu dało się też jednak wyczytać, że uważa dziekan za zbyt delikatną i że w jej mniemaniu nigdziarka powinna być piękna w niepokojący, odbierający dech sposób, a tak właśnie myślała przecież o własnych czerwonych oczach, chorobliwie bladej cerze, dumnej postawie i rozwichrzonych, czarnych włosach. 

 

Jako ostatnia do klasy weszła Adelia. Dziewczyna, gdy tylko zauważyła z kim będą mieć te zajęcia, cały czas starała się chować za innymi uczniami, którzy tylko spoglądali na nią pogardliwie. Tak jak na lekcji Klątw i Pułapek zajęła najbardziej oddalone miejsce, przy okazji mając szansę ukryć się za siedzącym z przodu wysokim, barczystym De, który bardzo efektywnie zasłaniał jej drobną sylwetkę. Dopiero, kiedy usiadła spojrzała ponownie w stronę biurka dziekan, zauważając, że wielu uczniów przypatruje się mu z ciekawością. Wtedy właśnie z jej ust wyrwało się westchnięcie zaskoczenia, które sprawiło, że siedząca niedaleko niej Margo odwróciła się, żeby posłać jej zirytowane spojrzenie. Adelia nie zwróciła jednak na to uwagi, przed oczami cały czas mając szczura, dokładnie tego samego, którym wczorajszej nocy torturował ją Bestia. Zaraz potem spuściła głowę, mrugając gwałtownie, żeby powstrzymać łzy. Co ona im takiego zrobiła, że tak ją gnębili? Czym sobie na to zasłużyła? Szczególnie miała na myśli Dyrektora, który porwał ją, chociaż przecież zawsze była grzeczna i spokojna. Ci wszyscy ludzie tutaj byli po prostu źli, a już szczególnie ta kobieta, dziekan, którą krzywdzenie jej najwyraźniej bawiło. Pociągnęła nosem i wytarła oczy szorstkim rękawem mundurka, przy okazji obiecując sobie, że już na tej lekcji ani razu nie podniesie wzroku. Będzie cały czas patrzeć na ławkę albo na swoje ręce i jakoś to przetrwa, do czasu, aż Lisa przybędzie ją uratować.

No właśnie. A jak w ogóle radziła sobie Lisa? Gorzka odpowiedź nasunęła jej się prawie natychmiast.

Na pewno dobrze, przecież ma o wiele łatwiej, niż ja w tej Akademii.

 

Jedyną uczennicą, która odważyła się na to, żeby się odezwać była Kim. Dziewczyna do tej pory rozglądała się z ciekawością po klasie, a teraz usiadła przed Elvirą i obserwowała Crystal wielkimi oczami, odrzucając do tyłu swój brudny, poplątany warkocz.
- Myślę, że jeśli Pani Jeziora miałaby mroczną siostrę to wyglądałaby tak jak pani, pani profesor - stwierdziła pogodnie. - Tatuś mówi, że pięknie nigdziarki są najniebezpieczniejsze, bo nigdy nie wiesz jak bardzo złe mogą być naprawdę. Chociaż to dziwne, bo w Akademii uczą Pielęgnacji Brzydoty. Ja mogłabym być piękna, gdybym odziedziczyła więcej cech po mamie-wróżce, ale nie wiem, czy Dyrektor chciałby wróżkę w swojej szkole - przechyliła głowę. - Chociaż może tak, bo pani w sumie wygląda trochę jak nimfa, a jest tu dziekanem.
Elvira zamknęła oczy, wzdychając cicho. Uczniowie odwracali się w ławkach, żeby spojrzeć z dziwnymi minami na Kim, która jednak jakby tego nie zauważała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thomas, Christian i Crystal

Obaj chłopcy powoli weszli z resztą klasy do środka. Gdy tylko znaleźli się w wewnątrz zaczęli się rozglądać po klasie by zająć wolne miejsca i ocenić wygląd wszystkiego wokół. Tak jak zwykle to miało miejsce obaj mieli zupełnie inne opinie co do tego co teraz widzieli. Thomas, gdy tylko zajął miejsce gdzieś po środku zaczął rozmyślać nad tym co zobaczył. Klasa na pewno była czysta niemal jak u lekarza, nawet ten zapach, który czuł się z nim kojarzył. Jednak widok węża i czaszek dawał wiele do myślenia. Spojrzał na dziekan czytającą jakąś książkę. Kobieta nie wyglądała na groźną, a na kogoś kto raczej bardziej sam potrzebuje ochrony. Jednak życie wiele go już nauczyło i po samym wystroju klasy domyślił się, że to tylko pozory. W tej kobiecie było coś niepokojącego. Nie bez powodu była Dziekanem Zła. Christian natomiast widząc czystość klasy i kilka dziwnych rekwizytów uznał, że kobieta najwyraźniej stara się pokazać, jaka to nie jest zła i robi to naprawdę żałośnie. Czym chciała ich przestraszyć? Czaszkami? A może żałosnym gadem i tym piszczącym szkodnikiem?

 

Oboje wyszli z zamyślenia i skierowali swój wzrok na miejsce skąd dochodził głos. Christian patrzył ponuro na nigdziarkę, wciąż pamiętając co mu zrobiła. A Thomas coraz bardziej miał wrażenie, że miał co do niej racje i w tej dziewczynie było coś dziwnego. Oboje obrócili głowy w stronę nauczycielki, gdy dotarł do nich głośny dźwięk zamykania książki. Kobieta powoli ruszyła bezszelestnie niczym zjawa w kierunku środka klasy, a mroczna suknia ciągnęła się za nią przy każdym kroku. W końcu stanęła spoglądając wyjątkowo chłodno na wszystkich nowych uczniów. W jej wzroku można było dostrzec tylko wyjątkowo niepokojący chłód i nic poza tym. Przejechała długim krwiście czerwonym paznokciem po okładce książki, sprawiając, że okładka zaczęła się niszczyć, aż w końcu jej wzrok spoczął na Kim i nagle na jej twarzy pojawił się krzywy uśmiech.

 

- Interesujące - odparła niezwykle lodowatym głosem, ale nie czuć było w jej głosie by ta była zła na uczennicę, a bardziej było można w jej tonie wyczuć szczere zainteresowanie. - Zwykle uczniowie tak szybko nie zwracają mojej uwagi - mówiła nadal patrząc na Kim i nagle lekko westchnęła. - Twój tata musi być niezwykle mądry. Każdy powinien wiedzieć, że wygląd może mylić - dodała teraz niezwykle ostro w kierunku całej klasy by zaraz jej głos znowu się uspokoił. - Jednakże po części z was można to dostrzec czyż nie? - spytała na chwilę patrząc to na takich uczniów jak Elvira czy Walburga. - Mówisz, więc że jesteś córką wróżki? - Znów spojrzała, na Kim. - Nieważne jakbyś wyglądała. Nie można oszukiwać własnej natury. Jedni zostaną zmuszeni inni sami wybiorą, ale zawsze to będzie znaczyło, że było się choć w niewielkiej części nigdziarzem - Thomas na chwilę opuścił wzrok na ławkę, słysząc to i zastanawiając się czy to mogła być prawda i od urodzenia był już choć w części nigdziarzem. - Co do pielęgnacji brzydoty... - Nagle zmrużyła nieprzyjemnie oczy jakby sama nie przepadała za tym przedmiotem. - Te lekcje pomogą wam wyciągnąć wasze wewnętrzne zło na zewnątrz, ale potem sami możecie już zdecydować czy wolicie pozostać łysą wiedźmą lub obrzydliwym starcem czy też kimś kogo wygląd nie zdradza i może równie dobrze mieszkać niepozornie nawet jako sąsiad w mieście zawszan. A ci zbyt późno dostrzegają, że ich populacja dramatycznie w tej okolicy się zmniejsza - Na jej twarzy przebiegł niebezpieczny uśmiech gdy to mówiła i znów zaczęła obserwować uczniów, właśnie wtedy nagle jej powieki lekko się zmrużyły.

 

- Zawsze jest tak samo - odparła znużona. - Przychodzicie niezwykle pewni siebie i groźni na twarzy, a jaki potem jest tego finał? - Nagle rzuciła książkę na ziemię, a ta w jednym momencie stanęła w ogniu zmieniając się popiół, który również zaczął zanikać zostawiając czystą podłogę, jakby to nie miało miejsca. Ten widok zainteresował nieco Thomasa, podobnie jak i to co mówiła kobieta. Christian nadal pozostał z niezmienną twarzą. - I żyli długo i szczęśliwie - odrzekła z niesmakiem. - Dobro się już nawet nas nie boi, tylko rywalizuje między sobą o własną baśń, wiedząc, że jej finałem będzie ich własne długo i szczęśliwie. A jak kończymy my? Wrzucani do pieca przez małe dzieci albo nasz brzuch w chwili triumfu jest otwierany przez jakiegoś wieśniaka. Czemu tak się dzieje? - Nagle po jej twarzy przebiegło coś niebezpiecznego. - Uprzedzam, że jeśli zaczniecie się tłumaczyć tym, że to wina Dyrektora, to zamiast trafić do sali udręki zostaniecie tu ze mną testując moje wyroby - Spojrzała w kierunku półki pełnej aparatury alchemicznej. - Niestety, każdy kto tego próbował nie skończył dobrze - uśmiechnęła się patrząc na ścianę, którą zdobiło dwadzieścia ludzkich czaszek. Jednak nie patrzyła na dwudziestą pierwszą, tę leżącą na biurku, czy ta mogła być wyjątkowa? - Królików doświadczalnych niestety szybko mi ubywa. Nawet szczury zauważyły najwyraźniej, że po spotkaniu ze mną ich populacja gwałtownie zanika - dodała ze smutkiem gdy zaczęła podchodzić do klatki, w której siedział jeden z nich. Widząc, że kobieta się zbliża zaczął bardziej piszczeć i drapać w klatkę, chcąc najwyraźniej uciec jak najdalej. Ta nawet nie zareagowała na ten widok, ale chwyciła go paznokciami za kark, nie robiąc sobie nic z prób wyrywania się szkodnika. - Ten jednak był wyjątkiem - powiedziała patrząc na niego zaciekawiona. - Przyszedł prosto dzisiejszego ranka pod mój gabinet. Być może to była jego ciekawość, a może znudziło już mu się życie? - pytała jakby sama siebie zbliżając się z nim do terrarium gdzie wąż nagle ożył i zaczął poruszać głową patrząc na szczura. - Choć bardzo bym pragnęła go wykorzystać w inny sposób, to niestety moja droga Annabelle dziś jeszcze nie jadła, a nie można być, aż tak okrutnym - Właśnie wtedy puściła szczura do terrarium węża. Ten nadal próbował uciekać, ale w jednej chwili wąż szybkim ruchem połknął szczura w całości i piskanie szkodnika ustało. Kobieta na te widok uśmiechnęła się zadowolona. - Smacznego kochana - Znów spojrzała na uczniów. - Tak jak w przypadku życia, mądrość się nagradza głupotę kara, a ten szczur dokonał najgłupszej możliwej decyzji - Wąż znów wyglądał na rozleniwionego, a jednocześnie zadowolonego, wciąż widać było, że część jego ciała jest nieco grubsza. Thomas patrzył zainteresowany na ten spektakl. Christian za to nie widział nic nadzwyczajnego w zabiciu tego szkodnika, gdyby to był ten wąż w jego uznaniu byłoby ciekawiej. Crystal znów zaczęła obserwować klasę.

 

- No dobrze, przejdźmy do ważniejszej sprawy, jaką są wasze talenty - Znów po jej twarzy przebiegł wyraz zadowolenia, gdy zaczynała się wszystkim po kolei przyglądać. - Każdy nigdziarz ma jakiś talent. Są bardzo praktyczne, bo mogą nam się przydać w czasie walki z naszymi zawszańskimi wrogami, ale oczywiście nie wszystkie takie są - powiedziała bardziej chłodno. - W Akademii Dyrektor osobiście wystawi wasze talenty przeciw zawszańskim. Za każdym razem jest oczywiście tak samo. Dyrektor oczarowany piosenką jakiejś księżniczki lub wierszykiem z jej strony albo popisami męskości książąt uznaje ich zwycięstwo, a was boleśnie karze. Dlatego właśnie teatr leży po stronie Dobra. Mam jednak nadzieje, że choć tym razem pojawi się wśród was jedno, które zakończy to przekleństwo. Część z was zapewne nie jest pewna czy ma jakiś talent - odparła chodząc z jednego końca klasy na drugi. - Jednak to mylne wrażenie. Wystarczy pomyśleć, w czym jesteście dobrzy, co sprawia wam przyjemność, a odpowiedź sama się odnajdzie - zmrużyła lekko oczy. - Na wstępie wyjaśniam, że nie mówię tu o czymś w stylu zabijania zawszan, w czasie Akademii nie macie, przynajmniej do próby baśni prawa robić im krzywdy - Posłała klasie kolejny chytry uśmiech. - Oczywistym jest, że część z was zapewne ma gorsze talenty od reszty i musicie się z tym pogodzić lub zacząć nad nimi pracować, tak aby stały się lepsze. Będę podchodziła do każdego z was, a wy powiecie mi swe imię i dodacie, co chcecie zaprezentować lub pokażecie mi to. Zgadza się, na tej pierwszej lekcji, jeśli ktoś choćby będzie w stanie opisać z czego jest dobry też będzie mógł zaliczyć, ale liczcie się z tym, że może być gorzej oceniony od tego, który zaprezentuje swój talent. Jeśli jednak teraz zdecydujecie się tylko go opisać, to radzę wam się zastanowić do następnej lekcji jak chcecie go pokazać, bo za same słowa nie mam zamiaru was oceniać, ta ulga jest tylko dziś - Na tym kończąc swój wywód powoli ruszyła w kierunku uczniów niczym drapieżnik szukający ofiary. Thomas poczuł lekkie nerwy, gdy ta szła w jego stronę, nie będąc pewnym czy to co chce pokazać się nada. Ta wyminęła jego ławkę i nagle stanęła nad Christianem, który wciąż pomimo tego co zostało powiedziane i pokazane patrzył na nauczycielkę z niechęcią. Nagle spostrzegł jej wzrok nad sobą i poczuł jakby jego pewność siebie, którą miał do tej pory go opuszczała, gdy go tak obserwowała. Położyła mu swoje pazury pod brodą i zaczęła oglądać jego twarz, aż nagle chytrze się uśmiechnęła.

 

- Mam wrażenie, że ktoś tu chce zrobić wrażenie na nauczycielu pielęgnacji brzydoty już pierwszego dnia. Niestety, to nie mój przedmiot - odparła znużona i puściła jego brodę. Christian chciał już coś najwyraźniej powiedzieć i miała to być chyba sprawa tego kto go tak urządził, co zresztą zauważył Thomas czekający już na karę, ale Christian nic nie powiedział widząc ponury wzrok nauczycielki i słysząc ją chwilę później. - Radzę się zastanowić nim coś powiesz. Jest coś, czego szczerze nie znoszę, a jest to marnowanie mojego czasu. Jeśli to co powiesz moim zdaniem okaże się mało interesujące, może się to dla ciebie marnie skończyć - Christian jeszcze chwilę na nią patrzył jakby myślał nad tym co usłyszał, aż opuścił lekko wzrok, na co ta się znów uśmiechnęła. - Tak też myślałam - powoli ruszyła dalej, a jej suknia ciągnęła się za nią, aż stanęła przed ławką Walburgi wpatrując się to w nigdziarkę i w jej suknię z wyraźnym zainteresowaniem.

 

- Ciekawe - powiedziała patrząc na nią. - Sama jestem zdania, że zło nie zawsze musi być odpychające, tak więc dopóki nie zaczniesz nosić kryształowych pantofli i ubierać się we wszystkie barwy tęczy taki strój jak twój obecny nie będzie mi przeszkadzał. No dobrze, skoro tak bardzo chcesz na siebie zwrócić uwagę zacznę od ciebie. Powiedz mi swe imię i pokaż lub powiedz coś co mnie zainteresuje - odparła z chytrym uśmiechem.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akademia Dobra

Jak można się było spodziewać, sprawdzanie obecności na tych zajęciach trwało wyjątkowo długo. Mniej spostrzegawczy uczniowie, którzy w pewnym momencie zaczynali wzdychać z irytacją i przewracać oczami, byli szybko uświadamiani przez kolegów, co sprawiało, że na ich policzkach wykwitały rumieńce wstydu. Wiele można by powiedzieć o niektórych uczniach w tej szkole, ale w końcu była to Akademia Dobra i każdy z nich współczuł profesorowi i natychmiast stawał się jakoś tak bardziej cierpliwy. Kiedy nauczyciel skończył sprawdzać obecność i w Teatrze Baśni na krótką chwilę zapadła cisza, szybko zostało to wykorzystane przez Magdę, która najwyraźniej nie przyjmowała do wiadomości faktu, że profesor mógł jej nie odpowiedzieć na zadane na lekcji pytanie.

- Panie profesorze... - jej głos był delikatny i taktowny - ...skoro jest pan niewidzący, to w jaki sposób namalował pan Świat Czytelników? Widziałam pana obrazy w Galerii Dobra. Czyżby zostały one namalowane zanim stracił pan wzrok? A nawet jeśli, to jak udało się panu tam dostać?

Sader uśmiechnął się tajemniczo, nie odwracając głowy w stronę Magdy. Zaraz potem oparł się wygodniej o mównicę i przeszedł do tematu lekcji, jakby w ogóle jej nie usłyszał. Było to wyraźne przypomnienie tego, że nie będzie odpowiadał na ich pytania. Magdalene powoli opuściła rękę, nie wyglądając na złą, a raczej na jeszcze bardziej zaintrygowaną. Bardziej gwałtowna była natomiast reakcja Lisy, która słysząc o "Świecie Czytelników" odwróciła się gwałtownie do tyłu, a potem wbiła wyczekujące spojrzenie w nauczyciela. Kiedy jednak nie otrzymała odpowiedzi, zmarszczyła brwi i chyba zamierzała przerwać rozpoczęty wykład i zażądać ich od profesora Sadera, ale Stephanie w porę złapała ją za ramię i pokręciła głową.

- W Galerii Dobra są obrazy Gawaldonu? - szepnęła zdenerwowana Lisa, kierując swoje słowa zarówno do współlokatorki, jak i Alana i Aidana. - Gdzie jest Galeria Dobra?

- Nie jestem pewna... ale możemy jej poszukać na przerwie...

- I w ogóle jakim cudem on widział Gawaldon? Czy on tam był? To znaczy, że wie, jak się tam dostać, tak?
Chociaż profesor jak gdyby nigdy nic kontynuował swój wstęp do historii Puszczy, na jego ustach wciąż można było zauważyć delikatny uśmiech, jakby słyszał wszystko, co mówiła Lisa do swoich kolegów.

 

Chwilę później musieli zakończyć cichą rozmowę, bo zauważyli, że wszyscy wokoło wyciągnęli pergamin i zaczęli notować. Lisa oczywiście nie miała ze sobą ani nic do pisania ani nic po czym mogłaby pisać, ale Stephanie natychmiast jej trochę pożyczyła. Nie, żeby było to potrzebne, bo przecież i tak nie zamierzała nic notować. Dzisiejszym tematem, jak można się było spodziewać, była najwcześniejsza historia Puszczy i powstanie Baśniarza według podań i legend, ponieważ nie istniało całkowicie pewne źródło z tak dawnych czasów. Lisę żadna z tych rzeczy jednak nie interesowała. To nie był jej świat, nie potrzebowała znać jego historii, nie potrzebowała żadnych notatek. Za to na pewno potrzebowała jak najszybciej dostać się do Galerii Dobra i zobaczyć w jaki sposób ślepy August Sader mógł namalować Gawaldon i dowiedzieć się dlaczego te obrazy w ogóle znalazły się w tej Akademii.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alan i Sophie

Wprawne oko Sophie zawsze potrafiło wiele dostrzec i właśnie dlatego szybko zauważyła kalectwo nauczyciela. W momencie, gdy ten spytał o obecność powiedziała głośno, że jest, ale i bez irytacji. Starała się nie ukazywać zainteresowania ślepotą profesora i traktować go jak każdego nauczyciela, czyli z oczywistym szacunkiem. Wiedziała, że to najlepsze co można zrobić w takim wypadku dla kogoś kto został tak okrutnie potraktowany przez los. Przygotowała więc swoją kartkę i pióro szykując się do lekcji.
Zaraz jednak skupiła się na księżniczce, którą zdążyła już poznać. Brak odpowiedzi profesora na jej pytanie nie był dla niej niczym nadzwyczajnym. Czytała o wielu artystach z podobnym kalectwem, którzy tworzyli niesamowite dzieła sztuki z samej w wyobraźni. Nikt nie widział poza Czytelnikami ich świata, więc nawet nie można być pewnym co namalował profesor, to mogło być po prostu jego wyobrażenie tego świata. Tak więc nie było nad czym rozmyślać. Gdy profesor zaczął mówić poczuła straszne znużenie. Nigdy nie znosiła tego typu lekcji, ale notowała mimo, że jej myśli wędrowały zupełnie gdzie indziej.

 

Spojrzałem nagle w kierunku księżniczki, która zadała pytanie. To było interesujące, tak jak milczenie profesora. Nikt nie mógł dostać się do świata czytelników poza Dyrektorem. Pytałem nawet o to kiedyś najstarszego maga naszego królestwa, a ten stwierdził, że nie zna wystarczająco potężnej magii by móc się tam dostać. Księżniczka, która zadała to pytanie nie mogła wiedzieć jak wygląda kraina Elisabeth, tylko Dyrektor ją widział. Nauczyciel, co prawda mógł to podpisać Gawaldon, ale nie jest powiedziane, że tak wyglądał ten świat. Tylko Elisabeth z nas wszystkich go widziała i sama musiałaby ocenić te obrazy. Tak jak też myślałem, to ona pierwsza wyrwała się słysząc to wszystko. Widząc, że nie ma przyborów chciałem zaoferować jej swoje, ale Stephanie mnie ubiegła. Starałem się znów skupić na temacie, aż nie zauważyłem, że Elisabeth nic nie piszę.

 

- Nie możesz być pewna co namalował - szepnąłem w jej kierunku nadal robiąc notatki. - Nikt z nas poza Dyrektorem nie widział waszego świata, podobnie tamta księżniczka go nie widziała. Nie możesz być pewna co jest na obrazach profesora, to mogły być tylko jego wyobrażenia waszego świata. Sama musisz zobaczyć te obrazy i ocenić by mieć pewność, bo tylko ty poznasz to miejsce. Poszukamy ich później, ale teraz postaraj się skupić, nawet jeśli niewiele cię to interesuje, wszystko bylebyś mogła przetrwać ten dzień, proszę - mówiłem nadal szeptem na chwilę na nią patrząc i zaraz wracając do swoich notatek.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akademia Zła

Reakcje na słowa i zachowanie dziekan Crystal były różne. Niektórzy obserwowali ją z irytacją i znużeniem, jakby uważali, że ich nauczycielka po prostu gada bzdury, ale muszą milczeć, żeby nie trafić do Sali Udręki, inni natomiast byli zafascynowani i pełni podziwu. Można też wyróżnić uczniów takich jak De, czy Prisma, których najwyraźniej w ogóle nie obchodziło to, jaka jest Crystal, chcieli po prostu jak najlepiej wypaść na lekcji, a potem bez zastanowienia z niej wyjść. Wyjątkowo kontrolować wydawała się teraz Sava, która, choć wyraźnie wkurzona, nie chciała powtórki z poprzednich zajęć. Judith natomiast wbijała wzrok w aparaturę chemiczną, rozłożoną pod ścianą i zastanawiała się, czy kobieta mogła karać ich osobiście, czy było to jednak złamaniem zasad. Ostatecznie doszła do wniosku, że była przecież dziekiokanem, więc do kogo mogliby się ewentualnie udać? Do Dyrektora? Czy może do dziekan Akademii Dobra, którą w ogóle to nie dotyczyło, a poza tym byłoby to olbrzymim wstydem dla nigdziarza. W tej Akademii najwyraźniej najważniejszym prawem było prawo silniejszego. Zmrużyła oczy i znów zaczęła spokojnie obserwować Crystal.

Całkowitym wyjątkiem była natomiast Adelia, który wytrwała w swoim postanowieniu, nawet, kiedy szczur został rzucony wężowi na pożarcie, co swoją drogą było z satysfakcją obserwowane przez Ravera, Alisę, Lavalle'a i wielu innych uczniów. Nie podniosła wzroku, wpatrując się nieco apatycznie we własne palce z wyraźnie opuszczoną głową, tak że włosy z dwóch stron zasłaniały jej twarz. Kompletnie nie obchodziło jej co mówiła ta nauczycielka, uważała ją po prostu za złą, złą do tego stopnia, że od samego słuchania można było też stać się złym, więc na pewno nie zamierzała tego robić. 

Chyba jedynymi jej słowami na których skupiła się bardziej było polecenie. W pamięci zostały jej słowa Lady Lesso, rozpadająca się dwudziestka czwórka i to co usłyszeli na Ceremonii Powitalnej, więc spróbowała chociaż pomyśleć o jakimś swoim talencie, ale do głowy nie przychodziło jej nic, co taka kobieta mogłaby uznać za interesujące.

 

Walburga wydawała się być niezwykle zadowolona z tego, że to do niej jako pierwszej podeszła nauczycielka. Siedziała dumnie wyprostowana, z wysoką uniesioną głową, prezentując wszystkim swój zmieniony mundurek. Gdzieś w klasie rozległo się prychnięcie, kiedy Crystal stwierdziła, że jej on nie przeszkadza. Walburga natomiast jedynie lekko zmarszczyła brwi, kiedy usłyszała wspomnienie o tęczowych strojach, a potem uśmiechnęła się chłodno, kiedy zostało do niej skierowane polecenie.
- Walburga z Krwawego Potoku - zaznaczyła, jakby było to ważne. - Wciąż nie odkryłam swojego specjalnego talentu, ale mogę powiedzieć, że mam naturalne umiejętności przywódcze, w końcu jestem córką władców - mówiła snobistycznie, mrużąc czerwone oczy. Miała nadzieję wypaść lepiej, niż na poprzednich zajęciach - Poza tym potrafię też robić różne specyfiki na bazie krwi. Na przykład to... - sięgnęła do kieszeni zamienionego w suknię mundurka i wyciągnęła z niej niewielką fiolkę z ciemnoczerwonym płynem. - ...jest krew z Krwawego Potoku zmieszana z kilkoma innymi składnikami. To właśnie dzięki niej mam taką idealną cerę.
Elvira zmarszczyła brwi, jakby zastanawiała się po co Walburga nosi tę fiolkę przy sobie, natomiast Kim, znów bez żadnego skrępowania, podparła brodę na rękach i spojrzała na siedzącą ławkę dalej współlokatorkę.
- Przypominasz mi trochę matkę Śnieżki, wiesz?
Walburga rzuciła jej tylko krótkie, nieco zirytowane spojrzenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thomas, Christian i Crystal

Obaj chłopcy wpatrywali się w miejsce gdzie udała się ich dziekan i na samą nigdziarkę, którą ta wybrała. Thomas był całkiem zainteresowany talentami nigdziarskimi innych uczniów, zastanawiając się czy może z nimi konkurować. Gdy zaczął więc słuchać o możliwościach dziewczyny najbardziej zainteresowała go krew, o której mówiła. Nie do końca rozumiał jak ona może wpływać na czyjąś cerę. Słyszał o wielu zastosowaniach tego substytutu, ale jako środek kosmetyczny? Christian najpewniej by jak zwykle prychnął, ale z jakiegoś powodu wciąż widział w głowie wzrok dziekan, gdy ta go ostrzegała i pierwszy raz czuł coś jakby lęk lub sam nie wiedział jak to określić. Crystal natomiast z uwagą teraz skupiła swe spojrzenie na Walburgi słuchając jej. Twarz dziekan pozostała kamienna jakby rozmyślała nad tym, o czym słuchała.

 

- Rozumiem - odparła nic więcej nie mówiąc i ruszając dalej po jej wzroku nie dało się ocenić czy kobieta była zadowolona czy raczej wściekła. Wyglądała po prostu na zamyśloną nim ruszyła dalej. Ponownie zaczęła przemieszczać się między ławkami. Na chwilę zatrzymała się tuż koło Adelii, ale z jakiegoś powodu nawet na nią nie spojrzała i ruszyła dalej. Ponownie minęła Thomasa, na co ten był nawet zadowolony. Nadal nie był pewny reakcji na to, co pokaże. Na twarzy Christiana natomiast pojawił się nerwowy pot, gdy kobieta znów ruszyła. Na chwilę jej wzrok powędrował na Elvirę i chwilę patrzyła na piękną nigdziarkę, ale to nie ją wybrała, bo nagle zatrzymała się przed ławką Judith. Spojrzała to na nią to na swoją aparaturę i nagle na jej twarzy pojawił się uśmiech taki jakby domyślała się, co od początku zainteresowało młodą nigdziarkę.

 

- No dobrze, więc może teraz ty - powiedziała lekko przechylając głowę i przyglądając się dziewczynie. - Zdradź mi swe imię, a następnie powiedz lub zademonstruj coś co mnie zainteresuje - Kobieta znów przyglądała się z ciekawością. Natomiast zarówno Thomas jak i Christian odwrócili głowę w kierunku kolejnej nigdziarki. Chociaż Christian nadal wyglądał niepewnie na twarzy.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akademia Zła

Walburga powoli schowała fiolkę do kieszeni i powiodła wzrokiem za oddalającą się nauczycielką. Jej cienkie wargi wykrzywiły się w grymasie. Znów będzie musiała czekać całą lekcję, żeby się dowiedzieć, co profesor myśli o jej słowach. Kiedy nauczycielka podeszła do Judith, ta wyprostowała się z szacunkiem i spojrzała na nią swoimi dużymi, błyszczącymi oczami. Potem oparła łokcie na blacie ławki i złączyła ze sobą końcówki ciemnych palców. Cały czas jednak wyglądała na niezwykle skupioną.

- Judith... z Piekielnego Lasu - zaczęła z lekkim wahaniem, jakby zastanawiała się, czy ciągnąć tendencję narzuconą przez Walburgę. Już teraz można było odczuć ciarki spowodowane jej świszczącym, chrapliwym głosem. Wydawało się wręcz, że mówienie musi sprawiać Judith ból, chociaż jej twarzy nie wykrzywił ani jeden grymas, który mógłby na to wskazywać. - Myślę, iż to całkiem możliwe, że moim talentem jest eliksirotwórstwo. Zawsze wychodziło mi to dobrze i czułam z tym zajęciem specyficzną więź - urwała, a potem podniosła się lekko, przy okazji spoglądając na reakcję nauczycielki, żeby sprawdzić, czy ta ma coś przeciwko. Zaraz potem odeszła od swojej ławki, śledzona przez zdziwione i lekko oburzone spojrzenia innych nigdziarzy.

 

Dziewczyna podeszła do należącej do Crystal aparatury chemicznej i zaczęła bardzo szybko przesuwać wzrokiem po fiolkach, jakby sprawdzała, co dokładnie nauczycielka wyłożyła w swojej klasie (głupio byłoby w końcu zakładać, że są to jej wszystkie składniki). Zaraz potem sięgnęła pewnie po jedną z buteleczek i uniosła ją, żeby przyjrzeć się jej pod światło wpadające przez okno. Następnie wzięła czystą kolbę i wlała do niej kilka kropel tejże mikstury, zaraz potem dodając też szczyptę jakiegoś świecącego proszku oraz dokładnie jedną kropelkę czegoś żółtego. Otrzymała bardzo mało specyfiku, ale przecież był to tylko pokaz, a podejrzewała, że dziekan byłaby niezadowolona, gdyby uczennica marnowała jej niepotrzebnie składniki. Judith przyjrzała się jasnoniebieskiemu płynowi, który jej wyszedł, a potem oderwała kawałek poszarpanej tkaniny z rękawa swojej i tak zniszczonej tuniki. Położyła skrawek na ziemię i wylała na niego te kilka kropel eliksiru z kolby. Zaraz potem materiał zajął się niebieskim płomieniem, który w zawrotnym tempie go spopielił, pozostawiając tylko małą kupkę szarego proszku na podłodze.

- To chyba... - głos jej się załamał, stając się jedynie piskiem, więc odchrząknęła, powstrzymując przy okazji chęć przewrócenia oczami. Nie wyglądała na kogoś cierpiącego, tylko znużonego. - To chyba najszybszy eliksir zapalający, który można zrobić z tego, co pani tutaj trzyma.

Przez chwilę patrzyła na popiół, a potem złożyła ręce za plecami i wróciła do ławki, najwyraźniej nie zamierzając tego sprzątać.

Uczniowie spoglądali teraz na Judith ze złością, ale także z lekkim podziwem. Nawet Elvira przyglądała jej się z zaciekawieniem, a Adelia, choć wciąż nie podniosła głowy, musiała przyznać, że obserwowała przez chwilę spod rzęs to, co robi współlokatorka.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thomas, Christian i Crystal

Gdy tylko dziewczyna otworzyła usta, Thomas spojrzał na nią, zastanawiając się przy tym, co jest powodem takiego głosu nigdziarki. Każde słowo brzmiało jakby naprawdę przykładała do tego nie wiadomo jak wiele wysiłku. Christian nie wyglądał na zainteresowanego, wciąż pamiętał o apelu i o tym jak ta dziewczyna mieszała się do nie swoich spraw, ale teraz nie bardzo miał ochotę o tym myśleć. Inną sprawą była dziekan, bo gdy tylko dziewczyna się do niej odezwała ta zaczęła przyglądać się jej bardziej badawczo niż komukolwiek innemu w tej klasie. Gdy wspomniała o swoim talencie wyglądała na zaintrygowaną, dlatego nawet się nie ruszyła, obserwując jak dziewczyna zbliżał się do jej aparatury, dając jej w ten sposób wolną rękę.

 

Teraz zarówno obaj uczniowie jak i nauczycielka wpatrywali się jak dziewczyna miesza składniki. Jednak reakcje każdego z nich były różne. Thomas i Christian nie bardzo się na tym znali, więc nawet nie wiedzieli co dziewczyna tworzy. Ale nie Crystal, która widziała dokładnie przemyślany każdy ruch dziewczyny. Zauważyła, że młoda, nigdziarka wszystko robiła jak należy i najwyraźniej odkryła swój talent, który powinna rozwijać. Gdy tylko materiał stanął w ogniu, Thomas spojrzał wyraźnie zaciekawiony. Crystal natomiast wpatrywała się dobrą chwilę w popiół, aż ten podobnie jak wcześniej spalona książka zaczął powoli zanikać. Ponownie spojrzała na dziewczynę wyraźnie zainteresowana, ale i bez emocji w oczach.

 

- Gdy lekcja dobiegnie końca masz tu pozostać - powiedziała i nagle lekko dotknęła paznokciem ławki dziewczyny. W tym momencie pojawiło się na niej krucze pióro wtopione w mebel, ale wyglądające jak prawdziwe pióro ptaka. Nic już nie powiedziała, pozostawiając dziwną rzecz bez odpowiedzi. Ponownie powoli ruszyła ku kolejnym uczniom rozglądając się, kogo wybrać. Chwilę się kręciła poszukując kolejnej "ofiary" aż w końcu stanęła. Tym razem stanęła przed chłopakiem, który przypominał wampira. Chwilę stała nad nim wpatrując się, aż w końcu się odezwała.

- No dobrze, przejdźmy dalej - powiedziała z chytrym uśmiechem cały czas patrząc na niego wzrokiem pozbawionym emocji. - Zdradź mi swe imię, a następnie powiedz lub zademonstruj coś co mnie zainteresuje - odrzekła czekając na jego występ.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akademia Zła

Judith zamrugała powoli i zmarszczyła brwi, słysząc, że ma zostać w klasie po lekcji. Czyżby jednak przekroczyła jakąś granicę? Przeczucie mówiło jej jednak, że nie powinna się obawiać, tak samo jak dziwny gest nauczycielki, która wyczarowała w jej ławce krucze pióro. Dla bezpieczeństwa wolała go nie dotykać. Cóż, wszystko się okaże. W razie czego, to nie tak, że nie była już przyzwyczajona do bólu, prawda? Przez chwilę wierciła się niewygodnie na swoim krześle, a potem, tak jak wszyscy, odwróciła, żeby zobaczyć co zaprezentuje kolejny uczeń.

Eudon, który jak zwykle siedział z opuszczoną głową, podniósł ją teraz do góry i spojrzał na dziekan przekrwionymi oczami. Być może długotrwałe patrzenie na światło sprawiało mu ból? Ciężko stwierdzić, w każdym razie sądząc po chorobliwie bladej skórze na pewno był kimś bardziej przyzwyczajonym do ciemności.

- Eudon z Jezior Pirany - powiedział, prezentując nieznacznie wydłużone kły. Adelia w swojej ławce zadrżała, słysząc kolejną okropną nazwę - Moi rodzice są wampirami, a ja odziedziczyłam niektóre ich moce, choć prawdziwym wampirem stanę się dopiero w przyszłości - powoli wstał, odgarniając do tyłu przydługie, strąkowate włosy. Zaraz potem zniknął, a przynajmniej tak mogłoby się wydawać, jednakże zarówno Crystal, jak i kilku uczniów mogło odczuć na skórze gwałtowny podmuch powietrza. Chwilę później poderwał ich głośny trzask. Eudon najwyraźniej źle odmierzył odległość albo wciąż nie potrafił się dobrze zatrzymać i uderzył w ławkę Labrendy, która spojrzała na niego z niechęcią. Nigdziarz pokiwał głową i zacisnął z irytacją oczy.

- Wciąż to dopracowuję - zaraz potem wrócił do ławki, starając się nie patrzeć na dziekan.

 

Kiedy nauczycielka podeszła do Gilberta, chłopak natychmiast usiadł wyprostowany z bardzo poważną i skupioną miną, ewidentnie mając zamiar wykazać się lepiej, niż na ostatnich zajęciach. Zaraz potem spojrzał ostrożnie na Crystal, starając się jednak unikać patrzenia jej w oczy i poprawił poszarpane rękawy tuniki.
- Gilbert z Krwawego Potoku - Walburga spojrzała na niego z uniesionymi brwiami, jakby teraz dopiero dowiedziała się o tym, że do Akademii trafił ktoś jeszcze z jej krainy - Wciąż nie jestem pewien swojego talentu, ale ojciec uczył mnie podstaw magii i mógłbym... - wyciągnął kościstą dłoń i machnął lekko palcem, ale nic się nie stało. Spojrzał na rękę z irytacją i lekkim stresem, więc z pomocą przyszedł mu siedzący dwie ławki dalej Pollux, przewracając przy okazji oczami. 
- Nie możemy w Akademii używać magii, dopóki nauczyciele nam nie pozwolą.
- Aha - wymamrotał Gilbert i opuścił rękę. - No więc... myślę, że mógłbym spróbować panią skołować, to chyba inny rodzaj sztuczki i... - znów wyciągnął dłoń, tym razem w stronę twarzy Crystal, pstrykając palcami. Wizja Crystal mogła na parę sekund nieco się rozmazać, jednak nie było to nic więcej poza łagodną i zdecydowanie nie odbierającą jej możliwości obrony mgiełką. Gilbert westchnął i wzruszył ramionami. 

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thomas, Christian i Crystal

Reakcje na słowa chłopaka były dosyć różne. Thomas nigdy nie widział wampirów, ale o nich słyszał i wiedział jak bardzo ludzie się ich boją. Skupienie ze strony Christiana nadal było zbyt marne by coś o tym myśleć. Sama Crystal natomiast wyglądała na delikatnie zaintrygowaną słysząc o pochodzeniu chłopaka. Zarówno jednak Thomas i Christian otworzyli szeroko oczy, widząc jak chłopak znika. Crystal nie wyglądała za to na zdziwioną, być może już widziała coś podobnego. Zaraz gdy nastąpił hałas zarówno nauczycielka jak i dwaj nigdziarze spojrzeli w miejsce skąd dobiegł dźwięk. Crystal zmrużyła delikatnie oczy, widząc podchodzącego do ławki chłopaka i słysząc jego słowa.

 

- Słusznie - odparła tylko w jego stronę, bez zbędnych emocji i ruszyła poszukiwać kolejnego ucznia.

Znów chwilę się kręciła między ławkami, aż w końcu zatrzymała się przed ławką kolejnego nigdziarza zadając mu te samo pytanie co każdemu do tej pory. Gdy usłyszała o magii, którą chciał jej pokazać uczeń, Crystal zmrużyła delikatnie oczy. Wiedziała jednak jak to się skończy, a mimo wszystko obserwowała chwilę zmagania chłopca, aż inny nigdziarz nie uświadomił mu czemu tak się dzieje. Zastanawiała się chwilę jak zareaguje ten nigdziarz, słysząc, że nie może używać magii. Każda reakcja miała dla niej znaczenie. Mimo to nie poddał się, a pokazał co innego. Gdy jego pokaz dobiegł końca znów na niego spojrzała i tylko lekko pokiwała głową w geście zrozumienia i ruszyła dalej chodząc między ławkami i nagle ponownie się zatrzymała. Christian był wyraźnie zaciekawiony tym co zobaczył, a Thomas podniósł wzrok widząc wpatrującą się w niego kobietę.

 

- Zdradź mi swe imię a następnie powiedz lub zademonstruj coś, co mnie zainteresuje - powiedziała tym samym głosem co zwykle, nie odrywając swojego spojrzenia od chłopaka.

- Thomas z Mruczących Gór - odparł jakby mniej pewnie niż zwykle i nagle spojrzał znów na nauczycielkę. - Czy mogę? - spytał dając jej do zrozumienia wzrokiem, że chce wyjść przed ławki, najwyraźniej potrzebował miejsca.

Crystal uniosła dłoń pokazując mu w ten sposób, że droga wolna. Thomas powoli ruszył z ławki i stanął przed ławkami innych nigdziarzy. Właśnie wtedy włożył delikatnie dłoń pod nigdziarską koszulę w okolice klatki piersiowej. Christian widząc to uśmiechnął się, uznając, że tak jak myślał, zaraz zdejmie koszulę i będzie starał się pokazać swe ciało. Tak się jednak nie stało, bo Thomas zdjął z szyi dziwny kamień, na którym były wyryte słowa w niespotykanym języku. Crystal widząc to zmarszczyła lekko brwi jakby się czegoś domyślała. Chłopak zaczął pocierać między palcami kamień, wprawne oko mogło dostrzec, że ruchy nie były przypadkowe, a każdy był przemyślany. Nagle Thomas puścił kamień na ziemię, a ten zaczął powoli się trząść i dziwnie świecić i wtedy przed oczami wszystkich pojawiło się coś co przypominało czarną zjawę w kształcie konia o krwisto czerwonych ślepiach.

 

Thomas powoli stanął przed wyraźnie zdezorientowanym upiorem, który starał się poruszyć w ciasnym pomieszczeniu. Christian wpatrywał się w to wszystko w szoku, wszystkiego się spodziewał, ale nie tego. Zastanawiał się, czym był ten stwór i skąd on go wytrzasnął. Upiór wydał jakiś dziwny dźwięk przypominający rżenie, gdy patrzył na chłopaka upiornymi ślepiami, ale zaczął się cofać pod wpływem spojrzenia Thomasa, tak, że niemal się kulił, aż jego wzrok nie powędrował ku innym nigdziarzom. Spojrzenie potwora powędrowało na Adelie, zupełnie jakby wyczuł w niej coś co go zainteresowało. Nagle wstał i zaczął się wściekle szamotać by wyminąć Thomasa i podejść do uczennicy. Chłopak starał się go zablokować, ale ten nie chciał odpuścić i nagle go wyminął. Nim jednak zrobił krok przed upiorem wylądowały cztery krucze pióra, które przypominały te na ławce Judith, ale te nie wtopiły się jak tamto w podłogę, a wyglądały jakby wypadły z żywego ptaka. Ich końce wbiły się w podłogę i gdy upiór chciał ruszyć dalej napotykał niewidoczną barierę, na którą próbował nacierać całym swoim ciałem, lecz ta nie ustępowała. Crystal wpatrywał się w całe to przedstawienie bez emocji poza tym, że przeszkodziła ruszyć upiorowi na uczennicę nie przeszkadzała nigdziarzaowi w jego zmaganiach z kreaturą. W końcu Thomas podniósł kamień i wbił go miejsce gdzie powinno być serce upiora, a ten wydał z siebie wściekły dźwięk rżenia, aż zniknął całkiem i pozostał tylko kamień, który chłopak znów włożył na szyję, a potem spojrzał na idącą w jego stronę nauczycielkę. Gdy ta tylko zbliżyła się do piór te zniknęły jakby połączyły się z jej suknią.

 

- Jest głodny - powiedziała kobieta, patrząc bez emocji na chłopaka.

- Żywi się lękiem, czym mam go nakarmić? Zawszanina mam mu podać, a może słabego nigdziarza? - spytał nieco zdenerwowany, jakby nauczycielka powiedziała mu rzecz najbardziej oczywistą. Crystal mimo to nie wyglądała na zdenerwowaną.

- To nie byłoby głupie wpuścić upiora lęków do Akademii Dobra i posłuchać wrzasków przerażenia księżniczek - Na jej twarzy pojawił się uśmiech jakby przypominała sobie coś naprawdę przyjemnego. Zaraz jednak jej twarz przybrała dawny wyraz chłodu. - Niestety nie możemy atakować zawszan w Akademii Dobra i wolałabym żeby żaden z naszych uczniów nie skończył z katatonią - Christian lekko zbladł na samą myśl, że Thomas go poszczuje tym stworem. - Radzę ci nieco o nim poczytać, to sam zobaczysz, że można czymś zastąpić jego normalny posiłek. Sam fakt, że używasz kamienia spętania ducha, którego zwykle używają czarnoksiężnicy zaskakuje. Nie wyglądasz mi na ucznia żadnego z nich, więc musiałeś go ukraść lub znaleźć, ale to, że potrafisz go użyć wykazuje zwykle dużo silnej woli. O nim też radzę poczytać, wtedy być może lepiej to opanujesz, a teraz wracaj na miejsce - odparła chłodno, a Thomas już nic już nie mówiąc ruszył ku swojemu miejscu. Widać było po jego minie, że wziął sobie słowa dziekan do serca. Nauczycielka też już nic mówiąc ruszyła dalej ku uczniom, najwyraźniej nie myśląc już o tym. Nagle stanęła nad piękną nigdziarką i delikatnie się uśmiechnęła.

 

- Dosyć intrygujące wiedźmy w tym roku trafiły do Akademii, muszę przyznać - odrzekła spoglądając na nią. - Jednak jak powiedziałam wcześniej po wyglądzie się nie ocenia. No dobrze przejdźmy do rzeczy. Zdradź mi swe imię, a następnie powiedz lub zademonstruj coś, co mnie zainteresuje - powiedziała wciąż patrząc na dziewczynę.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akademia Zła

Uczniowie wciąż wyglądali na nieco oszołomionych tym, co pokazał Thomas. Ich ciekawski wzrok śledził go od samego początku, każdy chciał w końcu jak najlepiej poznać innych nigdziarzy, żeby wiedzieć, co zrobić, by stać się lepszym od nich. Kiedy jednak w klasie pojawił się mglisty koń niektórzy odsunęli się gwałtownie do tyłu, najwyraźniej wystraszeni, a inni, jak Raver, Alisa, Sava, czy Kim, wychylili się zafascynowani do przodu, przy okazji rzucając Thomasowi spojrzenia pełne czegoś, co można by nazwać uznaniem. Oczywiście najbardziej gwałtowna była reakcja Adelii, która w końcu uniosła na sekundę głowę, a kiedy zobaczyła idącego w jej stronę potwora krzyknęła i zasłoniła dłońmi twarz, kuląc się na krześle z przyciągniętymi do piersi kolanami. Na szczęście koń wkrótce zniknął, a dziewczyna, kiedy zauważyła, że nic jej już nie atakuje, usiadła normalniej, trzęsąc się przy tym jak osika i ocierając te kilka łez, które spłynęły jej po policzkach. Tak bardzo, bardzo chciała, żeby ta lekcja się już skończyła. Spojrzała na sekundę spod rzęs na chłopaka, który poszczuł ją tym stworzeniem, a jej wzrok był pełen wyrzutu i czegoś jeszcze, co jednak szybko zostało przysłonięte przez strach i smutek, zanim znów pochyliła głowę w dół.

 

Elvira w czasie występu Thomasa nie wydawała się wystraszona. Od momentu w którym z powrotem zamknął potwora w kamieniu i ruszył w kierunku ławki, nie odrywała od niego spojrzenia, a na jej twarzy można było zauważyć ponurą satysfakcję i nawet coś w rodzaju dumy. Kiedy jednak nauczycielka podeszła do niej, natychmiast skierowała na nią całą swoją uwagę, uśmiechając się chłodno na komentarz o "interesujących wiedźmach". Dziewczyna podparła brodę na dłoni i zmrużyła błękitne oczy. Była naprawdę podobna do tej nauczycielki.

- Elvira z Nottingham - zaczęła powoli, jakby w zastanowieniu - Wciąż nie odkryłam swojego specjalnego talentu... - przyznała się od razu tonem, który jednak wskazywał na to, że ma co do niego pewne podejrzenia - ...ale zawsze lubiłam eksperymentować - uniosła lekko głowę, rozglądając się przez chwilę po klasie - Mówią, że wiedźmy potrafią usłyszeć życzenia każdego, kto dla ich spełnienia jest w stanie zrobić wszystko - uczniowie obserwowali Elvirę z ciekawością, kiedy ta nagle się odwróciła, odnajdując wzrokiem dziewczynę o gniewnym wyrazie twarzy i zniszczonych rudych włosach - Tak więc, Margo, powiedz nam, czy jest coś, czego byś nie zrobiła dla zemsty na swojej zawszańskiej kuzynce Stephanie? Zemsty za to, że nie wyszła wam wasza słodka przyjaźń? 

 

Margo po usłyszeniu jej słów zrobiła się cała czerwona i zacisnęła pięści z wściekłości. W jej oczach było jednak widać także szok, jakby kompletnie nie spodziewała się tego, że Elvira mogłaby o tym wiedzieć i jeszcze wyciągnąć to przy wszystkich uczniach i nauczycielce.

- Zamknij się! - krzyknęła, a wąż Crystal nagle poderwał się do góry i z wściekłym sykiem uderzył ogonem o terrarium. Ani Elvira ani Margo nie zwróciły na to jednak uwagi. Blondynka obserwowała z lekkim uśmiechem, jak Margo odwraca się gwałtownie i spogląda na Adelię w taki sposób, jakby miała zamiar wstać i zabić ją tu i teraz. Adelia pisnęła i zakryła twarz dłońmi, patrząc na nią przez palce i kręcąc przecząco głową, ewidentnie nie będąc w stanie wydusić ani słowa.

 

Zanim jednak cokolwiek mogłoby się wydarzyć, Elvira znów się odezwała.

- Mówią też, że wiedźma potrafi jak nikt inny siać nienawiść i niszczyć relacje między ludźmi - spojrzała wymownie na Margo, która wciąż wpatrywała się gniewnie w swoją współlokatorkę. - Ale ja uważam, że skuteczna wiedźma powinna być przede wszystkim zabójczo inteligentna i potrafić obserwować oraz wyciągać jak najwięcej z tego, co widzi. No i oczywiście... zakładać i obalać hipotezy, dla swoich własnych korzyści - Elvira skrzyżowała triumfalnie ramiona. - Margo oskarża Adelię o wyjawienie czegoś, co jej powiedziała, przy okazji udowodniając, że rzeczywiście jej coś mówiła. Ale ja z Czytelniczką nie rozmawiałam ani razu - uczniowie obserwowali ją teraz z ostrożnością - Nie było to także "życzenie zdesperowanej osoby", które mogłabym usłyszeć. Usłyszałam za to zawszankę Stephanie na Ceremonii Powitalnej, jak opowiada innemu zawszaninowi - tutaj jej uśmiech się pogłębił, jakby ten "zawszanin" oznaczał dla niej coś więcej niż tylko jakiegoś przypadkowego chłopca - kim jest dla niej ruda nigdziarka, na którą co chwilę spogląda. Usłyszałam wtedy słowa "kuzynka" i "dawniej przyjaciółka", wypowiedziane ponurym tonem. Tego wieczoru zobaczyłam też spojrzenia pełne nienawiści, jakie Margo rzucała Stephanie. Założyłam więc, że pragnie zemsty i jest to dla niej temat niewygodny. Na dzisiejszej lekcji zdecydowałam się użyć tego na moją korzyść, aby panią zadziwić. Poza tym nie tylko dostałam potwierdzenie własnych hipotez, dotyczących jej pragnienia zemsty, ale także dawkę nowych informacji: Margo opowiadała już o sobie Czytelniczce. Dziękuję, to wszystko - Elvira rozłożyła ręce, pozostawiając uczniów wpatrujących się w nią w osłupieniu.

Adelia powoli odsunęła dłonie od twarzy, wzdychając z ulgą, a Margo zacisnęła zęby i syknęła:

- Możesz mi tylko powiedzieć, dlaczego ja?

- Nawinęłaś się. Nie bierz tego do siebie, to nic osobistego - odpowiedziała cicho Elvira, tym razem nie odwracając się już w jej stronę.

Teraz wpatrywała się w Crystal, ciekawa, czy uda jej się coś wyczytać z jej twarzy.

 

Spoiler

5a0819f4a3a55_ZwierzakThomasa.jpg.6415be5e85e3ec5b8440bf91e57a58cf.jpg

Zjawa Thomasa

Art autorstwa Irmy Black

 

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thomas, Christian i Crystal

W jednej chwili zamyślenie ze strony Thomasa się skończyło gdy tylko zobaczył gdzie udała się nauczycielka. Starał się unikać wzroku dziewczyny znów czując to dziwne uczucie, które go za każdym razem prześladowało gdy na nią patrzył. Próbował sobie wmówić, że było to patrzenie jak na każdego innego nigdziarza, nie było w tym nic dziwnego i niewiele go obchodziło jak ta dziewczyna sobie poradzi, tak przynajmniej sobie próbował wmówić. Christian, który już odzyskał dawne barwy na skórze po spotkaniu z potworem Thomasa, spojrzał również w kierunku wiedźmy. Tamtemu się udało, ale nie sądził by ta również chowała gdzieś potwora do tresury. Sama Crystal natomiast spoglądała z zainteresowaniem na piękną nigdziarkę, słuchając każdego jej słowa. Nawet w momencie, w którym wspomniała o tym, że ta nie zna swojego talentu, kobieta po samych jej reakcjach wiedziała, że to jeszcze nie koniec i jak szybko się okazało miała racje.

 

Na twarzy Crystal pojawił się delikatny cień uśmiechu gdy dziewczyna zaczęła mówić do innej nigdziarki. Nie widziała powodu by przerywać. Dopóki siebie nie atakowały nie było powodów do interwencji, ale bardzo jej się podobały gierki psychologiczne blondynki. Pomimo, że żadna z dziewczyn tego nie zauważyła, to z Crystal było inaczej. Natychmiast spojrzała kątem oka na wściekłą Annabelle. Wiedziała, że to nie było typowe zachowanie jej pupilki, zwłaszcza po posiłku kiedy ta była niezwykle rozleniwiona. Spojrzała na rudą dziewczynę i się uśmiechnęła, domyślając się już wszystkiego. Dalej słuchała słów Elviry, mając wrażenie, że uczennica coraz bardziej jej się podoba, a była taka niepozorna. W pewnym momencie sama Crystal zaczęła wierzyć, że dziewczyna naprawdę usłyszała jej życzenie. A gdy powiedziała skąd tak naprawdę to wszystko wie, Crystal się chytrze uśmiechnęła do niej. Thomas teraz patrzył dobrą chwilę na nigdziarkę i był w niemałym szoku. Nigdy by nie pomyślał, że można zastosować taki podstęp. Szybko opuścił wzrok, najwyraźniej nie chcąc by ta spostrzegła jego spojrzenie. Christian niewiele z tego zrozumiał, jak dla niego było tu za dużo gadania, a za mało pokazu czegoś użytecznego, ale z całą pewnością nie postrzegała tak tego Crystal.

 

- Imponujące - powiedziała po raz pierwszy wyraźnie ożywiona nadal nie odrywając wzroku od blondynki. - Nie tylko zdołałaś wmówić niemal wszystkim, że słyszałaś życzenie nigdziarki - mówiła dalej i nagle skierowała wzrok na rudą dziewczynę. - Ale najwyraźniej i przypadkowo pokazałaś nam jej talent, o którym jak wszystko wskazuje i ona nie wiedziała - Powoli podeszła do Margo z chłodnym uśmiechem. - Zwierzęta to broń księżniczek, zawsze wzywają je na pomoc, ale co się stanie gdy ich największa broń stanie się oszalałą bestią? - Posłała rudej dziewczynie chytry uśmiech. - Radzę ci byś popracowała nad tym, bo to może być naprawdę interesujące - Znów spojrzała na Elvirę - Trzeba niebywałej mądrości by użyć języka jak zmyślnej broni - Ponownie posłała jej ostatni chytry uśmiech, aż nie ruszyła ku kolejnym uczniom i tym razem zatrzymała się przy dziewczynie, która jako pierwsza się odezwała. - Teraz może ty? - spytała nie oczekując odpowiedzi, tylko posłała jej chytry uśmiech i kontynuowała. - Zdradź mi swe imię, a następnie powiedz lub zademonstruj coś co mnie zainteresuje - powiedziała typową formułkę co zwykle.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akademia Zła

Elvira wydawała się być zaciekawiona i zdziwiona tym, że pomogła innej nigdziarce odkryć jej specjalny talent. Znów odwrócił się na chwilę, żeby na nią spojrzeć, jednak ta w tej chwili w absolutnym szoku wpatrywała się w nauczycielkę. Kompletnie nie miała pojęcia, co mogłaby przedstawić Crystal, a teraz, nie dość że ten problem został rozwiązany, to jeszcze udało jej się odkryć, że najwyraźniej potrafi skutecznie rozwścieczać zwierzęta. Tylko w jaki sposób dokładnie? Uśmiechnęła się złośliwe, uświadamiając sobie jak wiele możliwości jej to daje, a jej wzrok zatrzymał się na wężu, który zdążył się już uspokoić. Zaraz potem znów obrociła się w stronę blondynki i prawie niezauważalnie z skinęła jej głową, zachowując wycofany i niechętny wyraz twarzy. Były kwita ze wszystkim, nawet jeśli Elvira wcześniej prawie ją upokorzyła. Dziewczyna z Nottingham wykonała podobny gest, a potem z ciekawością spojrzała do przodu na Kim, która uśmiechała się niepokojąco, patrząc Crystal prosto w oczy najwyraźniej bez żadnego strachu, czy stresu. Kiedy jednak sama miała tak obłąkane spojrzenie, ciężko było oczekiwać, by obawiała się jakiegokolwiek innego.

- Kim z Mruczących Gór - powiedziała odważnie, bujając się lekko na krześle. - Też nie jestem pewna swojego talentu, chociaż jest kilka takich rzeczy... których jednak nie mogłabym zrobić dziś w tej klasie - jej uśmiech zrobił się jakby ostrzejszy - No ale muszę coś pani pokazać, Karabosso - wyciągnęła ręce do tyłu i chwyciła za swój całkowicie zniszczony, suchy i splątany warkocz, którego rozplątanie wydawało się już niemożliwe i nadawał się chyba tylko do obcięcia go. Zatrzepotała dziwnie rękawem, a potem przesunęła po nim dłonią. Nagle włosy stały się lśniące i mocne, wyglądając jak inna kolorystycznie wersja warkocza Roszpunki. Podniosła warkocz wyżej, w taki sposób, że Crystal mogła sama go dotknąć. - To iluzja - powiedziała Kim z zadowoleniem, najwyraźniej nie przejmując się, czy nauczycielce się to spodoba, czy nie. Rzeczywiście, kiedy dotykało się włosów nadal były one suche i szorstkie, chociaż wyglądały jak te księżniczek w Akademii Dobra - Głównie na bazie wróżkowego pyłku. Ale nie utrzymuje się długo.

Po jakichś piętnastu sekundach warkocz wrócił do swojego normalnego wyglądu, a Kim wzruszyła ramionami. Uczniowie nie byli jej działaniami jakoś specjalnie zainteresowani, ale jej najwidoczniej to nie przeszkadzało.

 

Kolejną osobą wybraną przez nauczycielkę była dziewczyna o nieco znudzonej minie, opalonej, przetłuszczonej skórze oraz rozwichrzonych, czarnych włosach. Jej oczy okazały się być podkrążone, kiedy uniosła głowę i spojrzała na Crystal, no ale tego typu elementy wyglądu w przypadku nigdziarzy zdarzały się przecież bardzo często.

- Scarlett z Kruczego Boru - głos dziewczyny był twardy, surowy, ale też nieco przemądrzały. - Poluję, robiłam to już jako małe dziecko. Wychodzi mi to bardzo dobrze, chyba nie ma takiego leśnego zwierzęcia, które byłoby w stanie się przede mną uchronić. Zazwyczaj używam łuku albo kuszy, ale dzisiaj przy sobie mam tylko sztylet - nie pytając się o zgodę wstała i odsunęła krzesło. Jej ławka znajdowała się przy końcu klasy, ale ona mimo to zmrużyła oczy, wycelowała i ponad głowami uczniów rzuciła bronią z taką siłą i precyzją, że wbiła się ona w ścianę idealnie pomiędzy dwiema czaszkami. Podeszła tam, idąc krokiem szybkim i pewnym siebie, a potem zabrała sztylet, wracając z nim do ławki. No dobra, miała zamiar trafić w oczodół czaszki, ale to i tak wyglądało dość imponująco, a po wyrazie twarzy nie dała nikomu poznać, że nie wyszło do końca tak jak sobie zaplanowała. Usiadła i spojrzała oczekująco na nauczycielkę, nie zwracając uwagi na zaintrygowane lub zazdrosne miny innych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thomas, Christian i Crystal

Gdy dziewczyna powiedziała skąd pochodzi, Thomas spojrzał na nią zdziwiony. Nie sądził, że pochodziła ona z tej samej krainy co on. Jednak nie był pewien czy powinien się z tego powodu cieszyć. Dziwna nigdziarka od samego początku go niepokoiła i chyba dobrze, że do tej pory nigdy wcześniej się nie spotkali. Christian patrzył na nią nieprzyjemnie, wciąż mając na palcach pamiątkę od niej. Crystal natomiast lekko mrugnęła, słysząc jak dziewczyna nazywa ją Karabossą. Od samego początku musiała przyznać, że jest całkiem intrygująca. Na twarzy dziekan nie pojawiły się jednak żadne emocje, gdy ta zobaczyła sztuczkę dziewczyny. Nie spodziewała się za wiele po uczniach na pierwszej lekcji. Chociaż znajomość wróżkowego pyłku robiła pewne wrażenie. Thomas z pewnością był zdziwiony tym widokiem, chociaż sam do końca nie wiedział, czego się po niej spodziewać dziewczyna w jego odczuciu była nieprzewidywalna. Christian natomiast uznał to za jeden z najgorszych występów.

 

- Interesujące - Tylko tyle powiedziała kobieta, nie ukazując przy tym emocji i ruszając dalej ku uczniom.

Znów się chwilę kręciła szukając kolejnej osoby. aż nie zatrzymała się przy kolejnej, nigdziarce zaczynając już typową formułę. Gdy więc tylko dziewczyna się przedstawiła, kobieta z uwagą zaczęła jej słuchać. W chwili gdy wspomniała o polowaniach, Thomas spojrzał na nią zainteresowany, najwyraźniej podobnie jak z resztą Christian, który spoglądał na jej sztylet. Gdy  tylko rzuciła go w ścianę pomiędzy czaszki, Christian spojrzał pierwszy raz chyba z zaintrygowaniem na twarzy, podczas gdy twarz Crystal pozostała kamienna. Dziura na ścianie natomiast, która była śladem po ostrzu zaczęła szybko magicznie zanikać, aż ściana nie zaczęła wyglądać jak dawniej. Crystal uśmiechnęła się tylko lekko do nigdziarki i ruszyła dalej szukać następnego ucznia. Tym razem zatrzymała się przed ławką, która była najbliżej Annabelle i spojrzała na siedzącego tam nigdziarza zadając mu standardowe pytanie i wpatrując się w niego jak na każdego innego z początkowym zainteresowaniem.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akademia Zła

Raver przez większą część lekcji nie odrywał spojrzenia od zamkniętego w terrarium węża, który wydawał się z równym zainteresowaniem spoglądać na wychudzonego, kościstego, ale bardzo wysokiego i niepokojącego ucznia o wyjątkowo okrutnym uśmiechu. Kiedy Crystal się do niego zwróciła, uczeń spokojnie podniósł głowę, tak, że mogła zauważyć jego podkrążone oczy, zapadnięte policzki i puste spojrzenie.

- Raver z Kruczego Boru - powiedział z nutą zadowolenia, przeciągając sylaby. - Długo szukałem tej rzeczy, która mogłaby być moim specjalnym talentem. Miałem na to mnóstwo czasu - dodał tajemniczo. - Obecnie badam pewną ciekawą umiejętność, którą w szybkim czasie udało mi się opanować... - uniósł obie ręce, rozpościerając długie, pająkowate palce. Przez chwilę nic się nie działo i uczniowi zaczynali tracić zainteresowanie, ale Raver wciąż wyglądał na niezwykle pewnego siebie i chwilę później jego dłonie nagle zapłonęły gwałtownym, krwistoczerwonym płomieniem, który jednak z jakiegoś powodu nie spalał jego skóry. Raver pozwolił aby uczniowi napatrzyli się w szoku na z pewnością magiczny ogień, a potem lekko zatrzepotał dłońmi, sprawiając, że płomień zaczął przygasać, aż w końcu zniknął całkowicie, pozostawiając tylko cienkie strużki dymu, które równie szybko rozpłynęły się w powietrzu. Nie wiadomo, czy to co zrobił chłopak sprawiło mu jakąś trudność, ponieważ był jednym z tych uczniów, którzy za wszelką cenę zachowywali kamienny wyraz twarzy, aby nikt nie mógł ich przejrzeć.

- Klasa chyba nie jest najwłaściwszym miejscem na pokaz niszczycielskiej mocy tego ognia - dodał tylko, unosząc jedną cienką brew.

 

Potem nauczycielka zbliżyła się do Savy, która siedziała w chyba najbardziej lekceważącej pozycji ze wszystkich, opierając się ze znudzeniem o krzesło ze skrzyżowanymi ramionami. Trzeba jednak przyznać, że kiedy Crystal stanęła nad jej ławką, westchnęła i usiadła nieco lepiej, pewnie dlatego, że wciąż miała w pamięci ostatnie zajęcia. Mimo wszystko w jej krwistoczerwonych, dużych oczach nadal można było zauważyć arogancję. Zanim odpowiedziała, przeczesała ostrymi pazurami krótkie, zielone włosy.

- Sava z Altazar - mruknęła, zaciskając usta. - Nie wiem jeszcze, co może być moim talentem, ale potrafię dobrze walczyć, wspinać się i szybko biegać, no i całkiem nieźle wychodzi mi śledzenie innych. Poza tym jestem wytrzymała i odporna. Odporna na ból - dodała dla wyjaśnienia - W mieście z którego pochodzę wszyscy się mnie boją, a to chyba też ważne, nie?

Wyglądała na zirytowaną tym, że nie jest jeszcze w stanie niczego pokazać, ale najwyraźniej wolała to od zbłaźnienia się, próbując zrobić coś, czego nie jest pewna. Znajdzie swój talent, to oczywiste, po prostu potrzebowała więcej czasu. Jak dla niej mogło to potrwać dłużej, miała tylko nadzieję, że okaże się czymś naprawdę wielkim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thomas, Christian i Crystal

Kobieta jak zawsze słuchała uważnie kolejnego ucznia, chociaż zastanawiał ją widok, który już wcześniej dostrzegła. A była to Annabelle, która przypatrywała się z tak niespotykanym dla niej zainteresowaniem nigdziarzowi. To było dosyć dziwne, zwłaszcza, że bardzo dobrze znała swoją pupilkę i ta była zwykle rozleniwiona i raczej nie dostrzegała uczniów, no chyba, że któryś był na tyle głupi by wsadzić rękę do terrarium. Jak powiedziała wcześniej za głupotę się płaci. Thomas jak i Christian ponownie odwrócili głowy na kolejnego ucznia będąc zainteresowanymi co pokaże. Gdy nagle ręce chłopaka stanęły w ogniu zarówno Thomas jak i Christian byli w nie małym szoku widząc jego umiejętność. Obaj patrzyli na z szeroko otwartymi oczami. Nie byli w stanie tego zrozumieć, wiedząc, że magii nadal nie można było nikomu używać, więc czym było to? Crystal natomiast patrzyła zaintrygowana na płomienie i nigdziarza i gdy pokaz dobiegł końca uśmiechnęła się niebezpiecznie.

 

- Imponujące - odparła w kierunku nigdziarza. Nim jednak ruszyła spojrzała ostatni raz to na niego to na swoją pupilkę nadal będąc ciekawą powodu jej zainteresowania. Nie wyglądało to tak jakby chciała go zaatakować, to było dziwne.

W końcu zaczęła szukać kolejnego ucznia do przepytania. Mijała kolejne ławki, aż nie zatrzymała się koło kolejnej nigdziarki. Crystal dostrzegła jej lekceważącą postawę, ale to zignorowała czekając na jej pokaz. Poczuła niestety lekki zawód słysząc dziewczynę. Na szczęście przywykła już do tego, że na pierwszej lekcji zwykle nigdziarze nie pokazują nic specjalnego. Pozostaje czekać na następne, kiwnęła więc głową bez emocji i ruszyła dalej. Christian niemal prychnął słysząc, że ktoś jej się boi. Uznał, że gdyby była w jego krainie pewnie by tygodnia nie wytrzymała. Zaraz jednak spostrzegł, że kobieta zaczęła kierować się w jego stronę, aż w końcu się zatrzymała mówiąc tę samą formułkę co zwykle. Thomas też skierował wzrok na Christiana najwyraźniej ciekawy tym, co pokaże.

 

- Christian z Lodowych Pól - odrzekł dalej unikając wzroku nauczycielki.

Nagle sięgnął do mieszka obok swojego pasa i wyciągnął z niego nóż, który podrzucił w powietrze nad swoją głowę. Ten kręcił się wokół własnej osi w taki sposób, że w pewnym momencie miał zaczął spadać na głowę Christiana. Jednak nim spadł Christian podrzucił drugi nóż, który uderzył ten pierwszy i zmienił tor jego lotu sprawiając, że ten spadł tuż obok dłoni Christiana i wbił się w ławkę, czego oczekiwał. Natomiast nie do końca wyszło mu z drugim ostrzem, bo gdy te spadało drasnęło jego policzek wbijając się przy okazji chwilę później w ziemię na co się skrzywił. Najwyraźniej chciał by spadł inaczej, co można było zauważyć po jego minie. Chłopak powoli zaczął podnosić oba noże, a Crystal patrzyła na niego ponuro.

 

- Widziałam wiele rzeczy w tej Akademii, ale by ktoś chciał popełniać samobójstwo pierwszego dnia? - Christian skrzywił się słysząc to, ale kobieta tylko lekko się uśmiechnęła i ruszyła dalej ku kolejnemu uczniowi. Tym razem skierowała swe kroki ku kolejnej nigdziarce, tej, która na początku lekcji zdawała się liczyć trofea nauczycielki. Kobieta stanęła nad uczennicą i zaczęła typową dla siebie formułkę lekko się przy tym uśmiechając i czekając na występ uczennicy.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akademia Dobra

Lisa po usłyszeniu słów Alana, odwróciła się do niego na chwilę, w jej zielonych oczach malowała się determinacja podobna do tej, którą czuła podczas nocnej próby ucieczki. Upór był w końcu jej cechą wrodzoną.

- Na pewno pójdziemy to sprawdzić. Jeśli się okaże, że to tylko jego wyobrażenie... - urwała na chwilę. - ...to trudno, ale to i tak dziwne, żeby ślepy człowiek malował obrazy. Poza tym mogę spróbować słuchać, ale na pewno nie będę robić żadnych notatek...

W klasie na chwilę zapadła cisza. Nauczyciel przerwał swój wykład i uśmiechnął się do nich uprzejmie, wyraźnie pokazując, że czeka aż skończą rozmawiać. Lisa wierciła się jeszcze chwilę w ławce, a potem westchnęła i skrzyżowała ramiona, nie odzywając się już więcej. Zaraz potem profesor Sader kontynuował opowieść o początkach Baśniarza, zupełnie jakby jej nie przerywał.

 

Przez resztę lekcji nauczyciel po prostu mówił, bo najwyraźniej nie było niczego, co w tym temacie mógłby im więcej pokazać. Nikt nie wiedział jak wygląda Baśniarz, tak przynajmniej im powiedział, ale uśmiechał się przy tym w taki sposób, że Lisa powątpiewała w to, czy on sam czasem już go kiedyś nie widział. Wszyscy uczniowie stawali się coraz bardziej senni i odprężeni. To była przyjemna lekcja bez żadnej rywalizacji i stresu. Stephanie przerwała w połowie robienie niechlujnych, mocno skrótowych notatek i oparła brodę na ręce, po prostu obserwując mężczyznę spod nieco przymrużonych powiek. Aidan wytrzymał nie wiele dłużej. Lisa musiała przyznać, że gdzieś w połowie wykładu jej myśli także zaczęły krążyć i to niekoniecznie wokół tematu zajęć, a raczej w okolicach Gawaldonu, rodziców, Nathana, Adelii i tajemniczych obrazów namalowanych przez ślepego mężczyznę. Pod koniec zajęć pamiętała w sumie tylko tyle, że przed Baśniarzem Puszcza też istniała, ale wyglądała całkowicie inaczej, no i że nie ma z tamtego okresu żadnych źródeł historycznych, poza legendą, która mówi, że stworzenie Baśniarza zapobiegło jakiejś wielkiej katastrofie i zapewniło równowagę i ciągłość świata.

Chyba.

I chociaż w pewnym sensie, częściowo, była skupiona to i tak bardzo zaskoczyło ją pytanie, jedyne, jakie Sader zadał na tej lekcji. Oczywiście jej, no bo komu innemu?

- Elisabeth, jak myślisz, czy Baśniarz sam kreuje historie, których bohaterami się stajemy, czy jedynie opisuje to, co dzieje się w naszym życiu?

Lisa musiała kilka razy powtórzyć sobie te słowa w głowie, żeby w ogóle zrozumieć o co nauczycielowi chodzi (No dobra, może nie była aż tak skupiona, jak sądziła). Usiadła prosto i zamrugała, wyrywając się ze znużenia, które odczuwała w czasie wykładu. To właśnie pozwoliło jej na wymyślenie tej jakże odkrywczej i inteligentnej odpowiedzi.

- Eeee.... nie wiem?

 

Rozejrzała się ostrożnie po klasie, żeby zobaczyć, czy czasem profesor nie wspominał o tym w czasie lekcji, a teraz chciał tylko sprawdzić, czy na pewno go słuchała(a wychodziłoby na to, że nie), ale na szczęście prawie wszyscy wyglądali na zaciekawionych(choć to mogło równie dobrze oznaczać, że nikt go nie słuchał, co by jej nie zaskoczyło). Potem znów odwróciła się w stronę nauczyciela, który nie wyglądał na zirytowanego jej odpowiedzią. Albo nie oczekiwał, że spróbuje cokolwiek wymyślić albo po prostu zawsze był tak zdumiewająco spokojny.

- Proszę cię więc, abyś zastanowiła się nad tym po lekcjach - po tych słowach zwrócił się do całej klasy. - To jest właśnie wasze dzisiejsze zadanie domowe. Nie obiecuję, że będę potem z tego pytał, w końcu żadne z was nie byłoby w stanie udzielić mi całkowicie pewnej odpowiedzi. Chcę, tylko, żebyście o tym pomyśleli, ponieważ to pozwoli wam trochę lepiej zrozumieć, dlaczego się tu znaleźliście i na czym tak naprawdę opiera się nasz świat.

Do Teatru Baśni dobiegło odległe brzęczenie wróżek, obwieszczające koniec zajęć. Nauczyciel uśmiechnął się do nich ciepło i pożegnał ich, dając tym samym znak, że mogą zbierać się do wyjścia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alan i Sophie

Spojrzałem kątem oka na Elisabeth i lekko się do niej uśmiechnąłem widząc jej determinacje. Naprawdę z jakiegoś powodu jej zachowanie mi imponowało. Cieszył mnie również fakt, że zdecydowała się chociaż słuchać profesora, nawet jeśli zrezygnowała z notatek. Zawsze to było już coś. Nagle zobaczyłem uśmiech nauczyciela w naszym kierunku i nic już nie powiedziałem, starając się skupić na wykładzie. Notowałem wszystko co słyszałem, ale nawet i dla mnie głos profesora wydawał się być monotonny. Mimo wszystko chciałem zapamiętać jak najwięcej z tego wykładu. Zastanawiałem się przez chwilę jak radzi sobie Sophie, wiedząc jak bardzo "lubiła" takie lekcje, a potem spojrzałem kątem oka na Elisabeth czy przypadkiem nie zasnęła.
W przypadku Sophie sytuacja wyglądała gorzej niż u jej kuzyna. Dziewczyna na początku co prawda notowała wszystko swoim eleganckim pismem. Jednak z każdą chwilą było coraz gorzej. Głos profesora zaczynał powoli działać na nią lepiej niż kołysanka. Dziewczyna mimo to zapierała się z całych sił, aż na jej twarzy pojawiło się kompletne znudzenie. W końcu jej powieki stawały się coraz cięższe i  pomimo oporu coraz bardziej jej opadały. W pewnej chwili nawet zamknęła na niewielką chwilę oczy.

 

Gdy profesor się odezwał teraz w bezpośrednio do jednej z uczennic, ta nagle oprzytomniała i lekko zawstydzona również zaczęła patrzeć w kierunku rudowłosej Czytelniczki. Czuła się naprawdę głupio bojąc się, że przegapiła coś ważnego. Wiedziała, że tak to się skończy. Takie lekcje zawsze tak na nią działały.
Sam również podniosłem wzrok na Elisabeth ciekawy jej odpowiedzi. Gdy jednak usłyszałem jej odpowiedź obawiałem się reakcji nauczyciela, ale na całe szczęście ten nic nie zrobił, na co odetchnąłem z ulgą. Nic nie powiedziałem i swoje przemyślenia zachowałem dla siebie. Zawsze byłem przekonany co do pierwszej opcji, Baśniarz kreuje nasze historie.
Niedługo później gdy tylko wróżki zadzwoniły ogłaszając koniec lekcji, Sophie poczuła ogromną ulgę.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akademia Zła

Wielu uczniów parsknęło śmiechem, widząc nieudaną próbę Christiana, na twarzach satysfakcja pojawiała się tym bardziej, że wszyscy pamiętali co chłopak wyczyniał na śniadaniu. Sava natomiast uśmiechnęła się ostro, obserwując go tylko z pogardą. Wyraźnie widać było, że właśnie dlatego ona zdecydowała się na zrezygnowanie z wymyślania byle czego na pokaz. Zaraz potem nauczycielka podeszła do bladej, ciemnowłosej dziewczyny o jaskrawożółtych oczach, która jak do tej pory siedziała przez cały czas cicho, jedynie obserwując zachowanie innych. Teraz jednak obnażyła nienaturalnie ostre zęby, spoglądając na profesor Crystal.

- Alisa z Jezior Pirany - miała syczący i zimny głos, w którym brakowało emocji. Można było też odnieść wrażenie, że wcześniej używała go rzadko, jakby mieszkała na jakimś całkowitym odludziu. Zresztą, jej aspołeczność okazywała się nawet po tym, że nie powiedziała już nic więcej, tylko wstała, opierając ostre, brudne paznokcie na ławce. Przez parę sekund wpatrywała się pewnie w nauczycielkę, ale po chwili coś w jej postaci zaczęło się zmieniać, choć na początku ciężko było odczuć co dokładnie. Dopiero zaskoczony okrzyk któregoś z uczniów uzmysłowił wszystkim innym, że białka jej oczu zaczęły robić się czarne, jeszcze lepiej kontrastując z żółtymi tęczówkami, a po rękach wspinała się jakaś dziwna, chropowata, smolista masa, zastępując skórę. W momencie, kiedy całe jej przedramiona do łokci zrobiły się czarne, Alisa podniosła ręce i obejrzała je nowymi, przerażającymi oczami. Spojrzała na swoje zakrzywione, pasujące teraz raczej do jakiejś bestii pazury, a potem uśmiechnęła się, prezentując zęby, które stały się jakby jeszcze bardziej ostre. Chwilę później wszystko wróciło do normy, a dziewczyna o smukłych, bladych dłoniach usiadła z powrotem w ławce.

- Czekam na dzień, w którym nauczę się transformować w pełni - to było wszystko, co powiedziała, a potem odwróciła wzrok od nauczycielki, znów wpatrując się w czaszki.

 

Następna była zwalista, wyglądająca trochę jak chłopak nigdziarka, o krótkich włosach w odcieniu brudnego piachu. Znacznie wystawała ponad innych uczniów, a potężne pięści trzymała zaciśnięte na blacie ławki. Była jedną z tych osób, których raczej nie ekscytowały talenty innych, a na nauczycielkę spoglądała z lekkim znużeniem.

- Bathilda z Mahadew - powiedziała niskim głosem, a niektórzy uczniowie zaczęli szeptać, prawdopodobnie wymieniając uwagi w stylu "wiedziałem!". Dziewczyna to jednak kompletnie zignorowała. - Nie wiem, czy mam jakiś konkretny talent, ale jestem silna, wytrzymała i dobra w walce. Będę olbrzymką. Jestem olbrzymką - stwierdziła oczywistość i nie dodała nic więcej, jakby ten jeden fakt zdecydowanie wystarczał. W sumie była to prawda, ponieważ w tym przypadku jej talent raczej nie miał szans być związany z czymkolwiek innym.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thomas, Christian i Crystal

Słysząc śmiechy innych, Christian zacisnął wściekle dłoń w pięść. Nie rozumiał jak mogło mu nie wyjść. Przecież robił to już wcześniej, a teraz ośmieszył się przed tymi błaznami. Thomas natomiast nawet nie zareagował na porażkę Christiana. Co prawda jak dla niego i tak dostał za małą karę za jego ostatni wyczyn. Jednak nie widział powodu by dobijać leżącego. Spojrzał na chwilę na Elvirę i zaraz obrócił wzrok w kierunku nigdziarki, do której podeszła nauczycielka. Zrobiłeś to tylko, dlatego że cię zirytował, ona nie miała z tym nic wspólnego, powiedział sobie starając się skupić na innych nigdziarzach i nie myśleć o niej. Crystal natomiast spoglądała na dziewczynę z zainteresowaniem. Kobieta domyśliła się szybko, że ta dziewczyna musiała mieszkać z dala od ludzi. W chwili jednak, gdy zaczęła się przemieniać, na twarzy nauczycielki pojawił się dość ciekawy uśmiech. Natomiast Christian i Thomas patrzyli w szoku na to co się działo. Pytanie cisnęło się obu jedno. Czym ona niby była?

 

- Też teraz zacznę czekać na ten dzień - powiedziała Crystal na odchodne, posyłając dziewczynie ostatni mroczny uśmiech i znów ruszając po klasie by znaleźć nowego ucznia do odpowiedzi.

Teraz jej kroki pokierowały ją ku nigdziarce niepodobnej do dziewczyny. Gdy uczennica zaczęła mówić, Crystal wszystkiego się domyśliła. Z olbrzymami zawsze był ten problem, że nie były za bardzo kreatywne. Wymaganie od nich wysiłku umysłowego było próżnym trudem. Thomas słysząc dziewczynę tylko obrócił głowę. Najwyraźniej wszystko co do tej pory słyszał o olbrzymach było prawdą. Obrócił na chwilę głowę by znów na sekundę zobaczyć Elvire, ale tym razem szybko obrócił wzrok od niej, nie chcąc znów poczuć się zakłopotanym. Christian od razu gdy tylko zobaczył wielką nigdziarkę był przekonany co do tego co może pokazać dziewczyna. Crystal tylko kiwnęła głową i ruszyła dalej. Jej kroki skierowały się ku kolejnej nigdziarce, nad którą stanęła i zareagowała jak zawsze wygłaszając te samą formułkę co zwykle i czekając na jej pokaz.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akademia Zła
Dziewczyna do której podeszła teraz Crystal od początku lekcja wydawała się być jakaś apatyczna i ponura. Rozglądała się ze znużeniem po klasie, nie skupiając się jakoś szczególnie na tym, co pokazywali inni uczniowie. Teraz jednak, kiedy to właśnie do niej zbliżyła się nauczycielka, podniosła głowę do góry, pokazując wyraźnie wszystkie niewielkie blizny i zadrapania, jakie widniały na jej twarzy. Jedna z nich była naprawdę paskudna, głębsza i dłuższa, przebiegała od płatka nosa do brody, zahaczając o kącik ust. Mysie włosy miała upięte w ciasny kok, ale najbardziej zwracały uwagę jej oczy, które, choć pełne zgorzknienia i niechęci, nadal zachowały w sobie jakieś piękno. Prawdopodobnie chodziło o ich wyjątkowy, fioletowo-niebieski odcień. 
- Prisma z Utakaman - wymamrotała cicho. Miałaby naprawdę przyjemny głos, gdyby nie wypełniająca go nienawiść. - Nie odkryłam jeszcze swojego talentu. Też interesuję się alchemią, ale nie potrafię zrobić czegoś takiego jak Judith - stwierdziła cicho, nie obracając się w stronę wspomnianej uczennicy. Można było jednak zauważyć, że miała całkiem dobrą pamięć, skoro zapamiętała jej imię. - Poza tym... - przerwała i spuściła głowę, marszcząc brwi - ...w sumie to nic.
Wyglądała, jakby nie miała zamiaru powiedzieć już ani słowa więcej, więc nie było sensu, by Crystal próbowała dalej coś z niej wyciągać.

 

Następny był nigdziarz o wyjątkowo chłodnej urodzie. Biała cera, śnieżne włosy i stalowoszare, prawie srebrzyste oczy tworzyły z niego kogoś, kto wyglądał niemal jak chodzący sopel lodu. Jego talentu można się więc było domyślić praktycznie od samego początku. Wcześniej z uwagą obserwował występy innych, czasem rzucając jakieś komentarze, a kiedy Crystal w końcu zbliżyła się do jego ławki, uśmiechnął się pewnie, choć nieco arogancko.

- Lavalle z Lodowych Pól - po jego słowach w klasie rozległy się ciche szepty w stylu "No kto by pomyślał?", ale umilkły, kiedy tylko rozejrzał się z irytacją. - Mój talent odkryłem już dawno temu i chyba nikogo nie zdziwi, że jest on związany z lodem - uniósł wyzywająco jasną brew i chwycił jedno z piór do pisania, jakie miał przed sobą. Kiedy tylko go dotknął natychmiast przemieniło się w lód, tworząc błyszcząca, lekko przeźroczystą bryłę o identycznym kształcie. Złapał ją w pół i przełamał, a na ławkę posypały się lodowe odłamki. Pokazał tym samym, że w piórze nie zostało nic z poprzedniej materii. - Na razie potrafię tak robić tylko z mniejszymi przedmiotami, no ale od czego są te lekcje, prawda? - skwitował z uśmiechem, spoglądając na dziekan, jakby miał nadzieję jakoś wybadać jej reakcję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thomas, Christian i Crystal

Kobieta zmarszczyła lekko brwi widząc rany dziewczyny. Domyślała się czego są powodem. Chociaż sama była nigdziarką, nie popierała tego typu metod. Zmuszanie nigdy nie przynosiło odpowiedniego efektu. W końcu nawet nigdziarka może być piękna, jeśli tego w właśnie chce. Wygląd nigdy nie miał tu nic do rzeczy. Thomas widząc blizny dziewczyny zmrużył lekko oczy. Nie znał jej historii, ale wiedział skąd się wzięły jego, więc rozumiał jej rozgoryczenie, bo sam miał świadomość jak ludzie potrafią być okrutni. Zastanawiał się co takiego kryło się za każdą z jej dawnych ran, jakie opowieści mogły skrywać. Christian nieszczególnie był tym zainteresowany, jedyne co go teraz cieszyło, to, że rana, którą sam stworzył na swoim policzku przestała krwawić i lekko się zasklepiła. Gdy tylko kobieta usłyszała głos dziewczyny zmrużyła delikatnie oczy będąc już pewną co do swoich podejrzeń.

 

- Rozumiem - odparła bez emocji na słowa dziewczyny spoglądając na nią ostatni raz nim ruszyła dalej.

 

Nie było sensu tego ciągnąć. Jedyne co teraz mogła zrobić ta dziewczyna to odkryć w sobie wiedźmę by przetrwać to wszystko. Ponownie zaczęła szukać kolejnego ucznia, aż nie stanęła teraz nad kolejnym nigdziarzem wpatrując się i wygłaszając typową formułkę. Zaraz potem zaczęła go jak zawsze słuchać. Tym razem nigdziarzem jednak najwyraźniej zainteresował się Christian, słysząc, że ten pochodzi z jego krainy. Do tego stopnia go to zainteresowało, że zaczął spoglądać na talent chłopaka. Widząc jak ten zamraża przedmiot zmarszczył lekko brwi. Thomas też patrzył wyraźnie zainteresowany podobnie jak Crystal, która na słowa nigdziarza lekko się uśmiechnęła.

 

- Słusznie - powiedziała i ruszyła dalej ku klasie szukając kolejnego nigdziarza do przepytania. Wybór był coraz mniejszy, ale ani razu nawet nie zbliżyła się za bardzo do Czytelniczki jakby obawiała się, że ta roznosi jakąś zarazę. Chwilę chodziła po klasie, aż zatrzymała się nad nigdziarzem o nietypowej fioletowej barwie skóry. Chwilę na niego spoglądała z zainteresowaniem, aż nie odezwała się do niego w typowy dla siebie sposób, czekając na to co pokaże.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akademia Zła

Na tym etapie lekcji Adelia wyłączyła się już całkowicie. Położyła głowę na ławce w taki sposób, aby widzieć okno, a nie resztę klasy. Nauczycielka najwidoczniej zamierzała zostawić ją na koniec, co tak na dobrą sprawę jej odpowiadało. Będzie mogła szybko odpowiedzieć, a potem od razu wyjść... żeby pójść na kolejne koszmarne zajęcia. Przełknęła ciężko ślinę, po raz kolejny przypominając sobie, że to tylko jeden dzień. Tak bardzo chciała wrócić do mamy, do swojego cichego, czystego pokoju. Dlaczego Dyrektor musiał tak niszczyć im życia? Dlaczego wszystko nie mogło być jak dawniej? Adelia przecież kompletnie nie nadawała się do tej Akademii. Jeśli już miałaby trafić gdziekolwiek, to do księżniczek, które traktuje się z odpowiednią delikatnością i troską. Zagryzła wargę, uświadamiając sobie w jakim kierunku zmierzają jej myśli. Do jej uszu dobiegły słowa któregoś z nigdziarzy, wspominające kolejną okropną krainę. Doszła do wniosku, że wcale nie jest jej przykro.

 

Odpowiadającym w tej chwili był chłopak o całkiem fioletowej skórze, fioletowych włosach i fioletowych tęczówkach.

- Vin z Akgul - przedstawił się najpierw z czarującym uśmiechem, a potem nagle wyciągnął rękę i, po krótkiej chwili wahania, złapał nauczycielkę za dłoń. Kiedy spojrzała na niego teraz nie widziała już fioletowego, wychudzonego nigdziarza, tylko przystojnego blond księcia, który uśmiechał się do niej z czułością. Postać była co prawda nieco rozmyta na krawędziach, mglista, wyraźnie dało się zauważyć, że nie jest to prawdziwy obraz. - Jak widzisz, moim talentem jest iluzja. Ale nie rozmawiajmy już o mnie. Byłbym zaszczycony, gdybyś zgodziła się opowiedzieć mi coś o sobie - jego uśmiech stał się bardziej uwodzicielski, a przynajmniej uśmiech obrazu, ponieważ na twarzy prawdziwego Vina widniała tylko mściwa satysfakcja.

Inni uczniowie, którzy widzieli nigdziarza nadal jako wychudzonego, fioletowego nastolatka spoglądali teraz ze zdziwieniem to na niego, to na dziekan, najwyraźniej czekając na jej reakcję. Niektórzy parskali śmiechem i nawet Adelia na sekundę spojrzała w jego stronę. Po chwili chłopak, wydając się być nieco zmęczonym, puścił rękę Crystal i znów usiadł wygodnie w ławce.

Kolejną wybraną osobą był barczysty chłopak o gęstych, ciemnych włosach i gniewnym spojrzeniu. Siedział w tej chwili przygarbiony i wyraźnie niechętny, unikając spojrzenia nauczycielki.

- Hadrion z Utakaman - przedstawił się. Jego głos był niski i nieco warkliwy. - Jestem człowiekiem-wilkiem, ale nie potrafię się jeszcze skutecznie przemieniać. Nie będę robił z siebie błazna, jak tamten - skinął głową w kierunku Christiana, a potem zacisnął pięści i wbił zirytowane spojrzenie w ścianę naprzeciwko, wydając się obserwować powieszone tam czaszki. Tak naprawdę jednak nie trudno było się domyślić, że po prostu ma nadzieję na jak najszybsze odejście Crystal.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thomas, Christian i Crystal

Kobieta spoglądała bez emocji na chłopaka i jego dość nietypowe zachowanie. Zdarzały się przypadki gdy nigdziarze znali zasady zawszańskiego zachowania, ale zwykle ich nie przestrzegali uznając to za głupie i niepasujące do nich. Gdy jednak chłopak chwycił dłoń Crystal ta uniosła jedną brew nadal patrząc na niego z lekkim zdziwieniem. Wtedy właśnie nagle przed kobietą zniknął uczeń, a zamiast nigdziarza zobaczyła teraz przystojnego księcia, po raz pierwszy raz na tej lekcji można było chyba zobaczyć w oczach kobiety przez niewielką chwilę takie emocje. Jej wzrok stał się niezwykle zimny i wręcz zabójczy, taki, który właśnie powinna ukazywać czarownica. Była to tylko niewielka chwila nim znów wszelkie jej emocje zaniknęły. Thomas i Christian niewiele z tego rozumieli. Poza gadaniem i chwyceniem dłoni dziekan nic nie widzieli. Nie do końca rozumieli, na czym ten talent miał polegać.

 

- Interesujące - powiedziała tylko tyle, znów ukazując twarz pozbawioną emocji.

Zaraz ponownie ruszyła między ławki, ale tym razem chwilę dłużej szukała ucznia. Kobieta musiała pozbyć się pewnych myśli nim znów wróciła do prowadzenia lekcji. A miała nadzieje, że to wszystko już dawno za nią, być może nie jest tak łatwo jak myślała. W końcu stanęła nad kolejnym uczniem z typową formułką. Gdy Christian nagle usłyszał chłopaka niemal się podniósł z ławki, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Będzie jeszcze chwila, że poderżnie mu gardło za te drwinę, powiedział sobie w myśli. Na następną lekcje przygotuje odpowiedni występ, lepszy niż jakieś durne konie, samozapłony czy gadanie niepotrzebnych bzdur. Kobieta chwilę patrzyła na ucznia i kiwnęła głową. Wiedziała, że ludzie wilki wymagają koncentracji by się przemienić. Miała nadzieje, że do cyrku talentów uda mu się tego dokonać. Ruszyła dalej chwilę się kręcąc, aż nagle zatrzymała się przed ławką współlokatora Thomasa i Christiana z typową formułką. Obaj chłopcy obrócili ku niemu głowy wyraźnie ciekawi jego talentu.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akademia Zła

Chociaż przez większość lekcji Navin wyciągał szyję i z zaciekawieniem obserwował wyczyny innych uczniów, przy okazji bez skrępowania komentując je lub naśmiewając się z tych, którym poszło gorzej (w tym i z Christiana, ale ten na szczęście tego chyba nie zauważył), to kiedy nauczycielka podeszła do niego, skulił się pod jej zimnym wzrokiem, próbując się nieśmiało uśmiechać. W wyobraźni Navina moment na pokazanie jego talentu wyglądał zdecydowanie inaczej. Wydawało mu się, że będzie pewny siebie i wyluzowany jak Raver, czy Vin, spojrzy kobiecie pewnie w oczy w taki sposób jak Sava, ale kiedy przyszło co do czego wyglądał raczej jak ktoś, kto nie jest pewny, czy w ogóle powinien się odzywać.

- Emm... Navin z... z Kyrgios - powiedział ponuro, ściszając nieco głos na ostatniej części. Wcale nie dziwił się uczniom, że obracali się w ławkach i spoglądali na niego drwiąco. W końcu rzadko się zdarzało, żeby do Akademii trafiał nigdziarz z tak bardzo zawszańskiej krainy. Jeszcze tylko brakowało, żeby to były Tęczowe Bryzy albo Dziewicza Dolina, wtedy stałby się już całkowitym pośmiewiskiem - Moim talentem jest... to znaczy tak mi się wydaje... w sensie to nie jest jakoś bardzo przydatne na tę chwilę, ale i tak... - nerwowo poprawił kołnierz nigdziarskiej tuniki. Czuł na sobie wzrok wszystkich i naprawdę go to stresowało, więc postanowił po prostu od razu przejść do czynów. W końcu tak naprawdę nigdy nie był dobrym mówcą.

Podniósł obie dłonie do góry i jakoś tak dziwnie przytknął je do ust. Zaraz potem zagwizdał, choć dźwięk ten był nieco zmodyfikowany i przeciągnięty. Za pierwszym razem nic się nie stało i w klasie rozległy się parsknięcia, więc chłopak przełknął ślinę i zrobił to raz jeszcze. Po kolejnej chwili ciszy nagle rozległo się głośne trzepotanie i stukot uderzeń po szybach. Za oknami na zewnętrznych parapetach przysiadły dziesiątki dziwnych, czarnych ptaków. Przypominały nieco kruki, choć ciężko było jednoznacznie stwierdzić, czy to na pewno one. W każdym razie zaczęły gniewnie, ogłuszająco krakać i spora część uczniów przysłoniła uszy i spojrzała na Navina z irytacją, ale chłopak najwyraźniej sam nie wiedział, jak je teraz odgonić i jedynie nieco się skulił.

Poradzić musiała sobie z nimi nauczycielka.

 

Następnym wybranym uczniem był ciemnoskóry, umięśniony chłopak o przekrwionych oczach, który przez większość lekcji niecierpliwie stukał nogą o podłogę. Ciężko było stwierdzić dlaczego, bo kiedy Crystal w końcu do niego podeszła wcale nie sprawiał wrażenia zadowolonego. Choć wyglądał na kogoś, kto raczej nie odzywa się często, to kiedy odpowiadał jego głos okazał się być naprawdę donośny i mocny, wręcz stworzony do wydawania rozkazów.

- Alaric z Altazar - mówił, nie patrząc na nauczycielkę, tylko uparcie przed siebie, na rozwieszone na ścianie czaszki - Mój ojciec jest dowódcą armii i w przyszłości mam zamiar przejąć tę rolę. Jestem silny, świetny w walce, bezwzględny i potrafię egzekwować posłuszeństwo. Do tej pory mi to wystarczało i nie szukałem nic więcej - podsumował sucho.

Chociaż wydawało się, że jego "występ" był jednym ze słabszych, to sporo uczniów zaczęło teraz patrzeć na nieco z niemałym podziwem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...