Skocz do zawartości

[GRA][Arcybiskup z Canterbury] Nawiedzony Dwór


Bosman

Recommended Posts

Tylko wysiłkiem woli nie skrzywiła się, słysząc o bandytach krążących po lasach. 

- Witaj. Byłam z Horadinem, nikogo chyba nie zachęca wizja wściekłego krasnoluda - odparła. - Przyszłam zapytać, czy jest dla mnie jakieś zajęcie. Wiesz, w końcu tu pracuję, więc sądzę, że popracowanie byłoby na miejscu. Właściwie, Heronie, którą mamy godzinę? - zapytała Saskia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 648
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Heron skinął głową. Na jego twarzy znowu pojawił się jego standardowy lekki uśmiech.

- Jest wczesny wieczór. Myślę, że jest ok 19 lub 20. Tak czy inaczej jeszcze trochę czasu mamy, zanim trzeba będzie pójść spać. A jeśli chodzi o pracę... Hmm... - Zamyślił się. Widać było, że coś sobie przypomina. - Chyba trzeba będzie zająć się gabinetem pana Lorena. Bo niedawno dowiedzieliśmy się, że jutro po południu przyjeżdżają jacyś ważni goście i zamek musi błyszczeć. Dlatego każdy jest zajęty. Dlatego proszę pójdź na górę. Jest tam Weronika. Ona powie ci co trzeba - Powiedział po czym wrócił do papierkowej roboty. Widać było to coś wiązanego z pieniędzmi, bo na pierwszej kartce, na której widniało imię Weronika znajdowały się cyfry i data. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saskia ruszyła niespiesznie w stronę gabinetu, już wyliczając w głowie co musi zabrać ze schowka. Dopiero co tam sprzątała, ale skoro znowu przyjeżdżają goście, cóż. Trzeba było wykonać "misję". Swoją drogą, ciekawe jak to jest tylko siedzieć na tyłku i zapraszać gości do domu. Saskia była ciekawa. Ciekawa była też, dlaczego widok ciała Klary nie zrobił na niej większego wrażenia. To był pierwszy raz kiedy widziała ludzkie zwłoki i spodziewała się, że będzie chociaż trochę przestraszona. Ale nie, bo przecież ciało nie było już Klarą. 

Zaczęła szukać Weroniki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety nie trzeba było długo szukać. Stała przy drzwiach do składzika i pokazywała innej młodej służącej gdzie ma iść i co ma robić. Widząc Saskię pokazała ręką, żeby teraz ona podeszła do niej. 

- Cieszę się, że już jesteś. Chciałabym dłużej porozmawiać, ale niestety nie mamy czasu. Pan Loren jak zwykle mówi nam za późno, że będzie miał gości. Ale mniejsza z tym. Chciałabym cię prosić, żebyś przetarła szyby i gabloty w jego gabinecie oraz, w miarę jak będziesz mogła to przetrzyj szafki z książkami. Oknami zajmie się inny chłopak, więc proszę nie kłopocz się nimi. Byleby to zrobić szybko, bo do godziny 22 trzeba to wszystko zrobić - Powiedziała kobieta. No cóż wygląda na to, że po tej godzinie służba nie może już przemieszczać się po zamku. Saskii przez głowę przeleciała jakaś dziwna myśl, że ostatnio chyba złamała ten zakaz. Ale nie potrafiła sobie przypomnieć o co wtedy chodziło. Nadal dziwna dziura w pamięci dawała o sobie znać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miała wrażenie, że przez tę niepamięć zaraz dostanie szału, więc skupiła się na sprzątaniu. Dwa razy chodziła do schowka po potrzebne instrumenty i chemikalia, aż w końcu zaczęła pracę. 

Trudno było jednocześnie pracować szybko i dokładnie. Kiedy skończyła wszystko, przypomniała sobie o książkach, więc przetarła jeszcze ich grzbiety wilgotną ścierką i poszła odnieść wszystko z powrotem do schowka.

Saskia doszła do wniosku, że to koniec na dziś, więc ruszyła do pokoju wspólnego się odmeldować. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pokoju wspólnym już było sporo osób. Większość jednak kończyła rozmowy i szykowała się spać. W końcu jutro też jest dzień. A na dodatek przychodzą goście. Tak więc pewnie będzie więcej roboty. Kiedy tylko Saskia weszła dostrzegła, że Patrick uśmiecha się do niej. Pokazał ręką, żeby ta do niego podeszła. 

- Masz. Na zdrowie - Powiedział i podał dziewczynie kubek z zieloną herbatą. Jednak, kiedy dziewczyna spróbowała łyka okazało się, że w środku musiało być jeszcze trochę soku z jakiegoś nieznanego dziewczynie owocu. Pewnie przez ten sok herbata miała lekko słodkawy smak, ale dla przeciwieństwa zapach pozostał bez zmian. Ogólnie nie było to złe. - Niedawno dostałem dostawę owoców na jutro więc postanowiłem kilka sobie zostawić - Puścił jej porozumiewawczo oko. - Jak tam podróż do miasta? Nie było żadnych problemów? - Zapytał ciekawy odpowiedzi dziewczyny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dzięki, Patrick. Jak to jest, że zawsze wiesz czego mi trzeba? - zapytała, biorąc łyka herbaty. - A co do miasta to nie, nic się nie działo. No może poza wybojami na drodze, prawie straciłam na jednym paczkę - odparła, a potem znów skosztowała płynu. 

- A tu działo się coś interesującego? Jak się czują Regus i Liandra?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick uśmiechnął się i napił ze swojego kubka dokładnie tej samej herbaty co Saskia. 

- Cóż pracuję tu już długo, więc można powiedzieć, że wiem co nieco co komu w danej chwili może się przydać - Zaśmiał się po czym popatrzył na pokój wspólny, gdzie powoli robiło się pusto. - Czują się dobrze. Dzisiaj oboje pomagali mi  w kuchni cały dzień. Wyglądali na spokojnych. Chyba już trochę oswoili się ze śmiercią Klary. Ale dalej jest mi ciężko uwierzyć, że bandyci od tak napadli na nią. Nigdy tak nie robili. Coś mi tutaj nie pasuje - Powiedział mężczyzna. Widać on też przeczuwał, że śmierć Klary była czymś innym. - A poza tym, że pani Felicja przypadkiem strąciła ze stołu swoje dwie ulubione szklane kule a te rozbiły się w drobny mak to nic się nie działo - Powiedział kucharz, widać nieco rozbawiony tym faktem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Taak, dziwaczny przypadek - odpowiedziała w zamyśleniu. Saskii na usta pchało się "TO NIE BYŁ NAPAD", ale postanowiła trzymać język za zębami. Żeby nie pogrążyć przypadkiem Patricka, bądź co bądź jemu się nie należało. Wypiła do reszty kubek herbaty. 

- Stłukła kule? O rany. Jak głośno się darła? Masz jeszcze uszy? - zapytała Saskia, szykując się z wolna do wieczornej toalety. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick zaśmiał się po czym pokazał na swoje uszy. 

- Jak widzisz nadal je mam i słyszę. Ale fakt krzyczała trochę. Najgorzej miała Weronika, bo była najbliżej. I musiała to posprzątać - Przyznał odstawiając swój kubek obok kubka dziewczyny. - Ale myślę, że przejdzie jej. Ważniejsze będzie jutro, kiedy goście przyjadą. Nie wiem, czy masz już przydział. Bo sprawa wygląda tak, że jutro prawie każdy będzie miał trochę roboty. W końcu trzeba obsłużyć gości - Westchnął. Chyba Patrick tego nie lubił. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż, przyjechałam tu by pracować. Dobrze, idę spać Patricku. Dzięki za herbatę i za wszystko, dobrej nocy. 

Saskia poszła do toalety, a potem do pokoju. Trochę żałowała, że ma w pokoju Liandrę. Czasem lubiła pobyć trochę sama, wyciszyć się. Zwłaszcza po takich przeżyciach. 

Odziana w bojową koszule nocną wlazła do łóżka i zakryła się kołdrą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saskia miała trochę problemów z zaśnięciem. Głównie z powodu natłoku myśli i rzeczy, które się dzisiaj stały. Ale koniec końców udało się jej zasnąć. Niestety sen nie przyniósł ukojenia. Dziewczynie bowiem śnił się bardzo dziwny sen. Śniło się jej, że stoi w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Jedynym źródłem światła była świeczka. Poza nią w pomieszczeniu był stół i krzesło. Na stole dziewczyna widziała ślady krwi. Po chwili, kiedy popatrzyła na swoje ręce zobaczyła, że ma ręce we krwi. Po chwili poczuła, że coś spływa jej po brodzie. Kiedy dotknęła poczuła, że to jakaś ciepła, lekko klejąca się ciecz. Popatrzyła na nią. Więcej krwi. I najgorsza z tych wszystkich rzeczy. Zapach krwi sprawiał, że dziewczyna zaczęła się dziwnie czuć. Nagle... stała się strasznie spragniona. Chciała krwi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczęła się czuć doprawdy dziwnie. Mało było powiedzieć, że krew jej nie pociągała. Jasne, kolor był całkiem ładny, ale żeby od razu jeść?

Saskia zaczęła się bać. Po raz pierwszy zaczęła się bać naprawdę, bo w wizji sennej przypomniała sobie wszystko z czym borykała się ostatnimi dniami. Martwa Klara, krew, chłopi. A odpowiedź była tak blisko...

To ona ich wszystkich zabiła. 

Z tymi słowami w głowie obudziła się, ciężko oddychając. Chwyciła się za głowę i rozejrzała po pomieszczeniu. Spokój, cisza. To nie ona zabijała ludzi dla krwi. Nie miała ochoty na krew. Co za ulga... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Saskia się obudziła na zamku panowała jeszcze cisza i spokój. Widać było jeszcze dość wcześniej. Ciężko było ocenić, bo w pokojach nie było okien. Ale za to paliła się świeczka. Tak więc można było jeszcze trochę odpocząć. 

Po głowie dziewczyny nadal chodziła wizja martwej Klary w drewnianej skrzyni, oraz krew na rękach. Ale pewna część wspomnień nadal pozostawała poza zasięgiem dziewczyny. Widać sen jakimś cudem sprawił, że dziewczyna przypomniała sobie część wiadomości. Ale Saskia czuła, że brakuje jeszcze jednej, istotnej części układanki. Jeszcze coś tam musiało być. Ale nawet usilne próby przypomnienia sobie tego skończyły się na lekkiej migrenie. 

Nagle Saskia usłyszała jakiś ruch w pokoju wspólnym. Mógł to być po prostu ktoś ze służby. Ale Służba nie mogła opuszczać pokoju wspólnego 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opatuliła się szczelnie kołdrą, chwilowo przybierając kształt larwy. I mogło być całkiem miło. Mogła wrócić do spania w cieple, ale jak zwykle ktoś miał inne plany. 

Czy w zamku w ogóle nie sypiali? Jak to jest, że za każdym razem jak kładła się spać ktoś zaczynał stepować, tańczyć, albo przestawiać meble?

Saskia warknęła gniewnie i wstała z łóżka. Zastanawiała się, jakim cudem Liandra tego nie słyszy. 

Jeśli to byłby Patrick i Aleksander, zamierzała uprzejmie, ale z wyrzutem poprosić, żeby przestali. Nocne schadzki nocnymi schadzkami, ale bez przesady.

Z drugiej strony to nie mógł być Aleksander, bo przecież był na wyjeździe. A może wrócił wcześniej? To sugerowałby koń przyczepiony do wozu poprzedniego dnia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy dziewczyna wychyliła się z pokoju nikogo nie dostrzegła. Dźwięk też jakby ucichł, ale nadal coś lub ktoś był w kuchni. Dziewczyna słyszała dźwięk przesuwanych szklanek i krzesła. Po chwili dostrzegła jakiś cień w kuchni. Wyglądał jak mężczyzna. Saskia mogła dostrzec, że jest ubrany w czarny płaszcz z kapturem, wysokie, ciężkie buty a w ręce trzymał nóż kuchenny. Dopiero po chwili dziewczyna zobaczyła, że to był Patrick. Wyglądał, jakby też czegoś szukał. Albo kogoś. Tak więc chyba ktoś jeszcze spacerował po zamku po zmroku. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przeciwieństwie do poprzedniej wizyty tym razem postanowiła zachować dyskrecję i nie manifestować swojej obecności. Obserwowała rozwój wydarzeń, starając się nawet oddychać ciszej. Patrick czegoś szukał? Z nożem w ręce? Czyżby bał się, że ktoś może go zaatakować? Saskia nie poruszyła się, ale upewniła, czy aby na pewno nie widać jej zza drzwi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna nie była widoczna. Jedynie wychylała się zza nich. Za to widziała dobrze, Jak Patrick rozglądał się. Nagle ten skoczył w głąb kuchni. Dało się słyszeć jakiś stłumiony krzyk i głuche uderzenie. A potem kolejne. Po chwili mężczyzna wyrzucił coś na środek pokoju wspólnego. Kiedy dziewczyna się temu przyjrzała okazało się, że był to młody chłopak. Miał na oko z 10 lat. Jednak Jego oczy świeciły się na czerwono. Po chwili podszedł do niego Patrick. Jednak zamiast noża trzymał w ręce drewniany krzyż. Chłopak zaczął się gwałtownie odsuwać, ale kucharz stanął na jego nodze. Cała scena była co najmniej dziwna. Nagle mały wampir popatrzył w górę, prosto na Saskię. W jego oczach było widać strach ale także rządzę krwi. Patrick jeszcze nie zobaczył dziewczyny. Skupiony był na niechcianym gościu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie poruszyła się w dalszym ciągu, odruchowo szukając w kieszeni srebrnego krzyżyka. To dzieciak, tylko dzieciak... 
Ale dzieciom oczy nie świecą jaskrawą czerwienią. Ludzie nie bronią się przed normalnymi dziećmi drewnianym krzyżem, co oznaczało, że najprawdopodobniej ów mały drań był potwierdzeniem słów chłopów. Oto po raz pierwszy Saskia spotkała na swojej drodze wampira. 

Wciąż była cicho, zastanawiając się jak wybrnąć z sytuacji. Nie chciała odwracać uwagi Patricka, na wypadek gdyby mały drapieżca był nieludzko szybki i miał zaatakować go z zaskoczenia. Czekała więc, co zrobi czerwonooki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna po chwili znalazła krzyżyk. Ale chyba nie był potrzebny. Po chwili Patrick przełożył krzyż do lewej ręki a prawą sięgnął pod płaszcz. Wyjął nieduży sztylet. Od razu Saskia dostrzegła, że nóż jest srebrny, podobnie jak krzyżyk w jej ręce. Mężczyzna bez ostrzeżenia wbił sztylet w klatkę piersiową stwora, jednocześnie przyciskając szyję chłopaka, żeby ten nie krzyczał. Widać było w jego oczach strach. Chciał krzyczeć, ale z przyciśniętą szyją to jest ciężka sztuka. Po chwili jego oczy zgasły. Wampir po chwili zaczął się rozsypywać. Po chwili pod Patrickiem leżała tylko kupa pyłu i ubrania chłopaka. Dopiero wtedy mężczyzna podniósł głowę i spojrzał w miejsce, gdzie ukrywała się Saskia. Chyba nadal nie widział dziewczyny. Ale mógł się domyśleć, że ona się tam ukrywa. Ale tego nie pokazywał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saskia postanowiła się ujawnić, postępując krok w przód. Była rozdarta. Z jednej strony Patrick właśnie zabił wampira, ale z drugiej... Z drugiej to było dziecko. Najpierw wypadało się czegoś dowiedzieć, najlepiej od sprawcy zamieszania.

- To ja, Saskia - szepnęła, podchodząc bliżej. - Wszystko widziałam. Wiem o wampirach. Wiem, że Klara nie została zabita przed bandytów, ale na Boga, Patrick, błagam wyjaśnij mi, co tutaj się dzieje. -Saskia wyszła z lekko uniesionymi rękami, w obronnym geście. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick popatrzył na Saskię. Na jego twarzy było widać mieszaninę zakłopotania, zmieszania oraz, co dziwne, spokoju. Schował sztylet do wnętrza płaszcza a krzyż położył na stoliku. 

- A więc już wiesz. Dobrze, powiem ci co i jak. Ale musisz mi obiecać dwie rzeczy. Pierwsze, nie możesz nikomu powiedzieć tego, co ja ci powiedziałem oraz po drugie musisz mi pomóc posprzątać. Nie chcę, żeby ktoś to zobaczył - Powiedział po czym usiadł na krześle i pokazał dziewczynie, żeby ona usiadła obok niego. 

- To prawda. Wampiry istnieją. Żyją między nami, ale ukrywają się. Większość jest nastawiona pokojowo. Jednak są takie osobniki, które uważają, że ludzi powinny być ich sługami. Ten dzieciak pracował dla jednego z takich właśnie osób. Ale na jego nieszczęście włamał się do złego domu - Powiedział patrząc na dziewczynę - Aleksander właśnie poluje na takie osobniki. Dlatego pojechał na te dwa dni. Podobno znalazł jednego z nich - Wyjaśnił. Cóż przynajmniej teraz Saskia znała cel wyjazdu mężczyzny. - Skoro mówisz, że na Klarę napadł wampir, to mam przypuszczenia, że to był ten sam - Wskazał palcem na kupę popiołu i resztę ubrań. Po chwili popatrzył na dziewczynę, czekając na jej kolejne pytania. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Obiecuję, a ty obiecasz, że nic nikomu nie powiesz o mojej tajemnicy. Byłam dzisiaj w kostnicy, podałam fałszywe nazwisko. Ciało było zupełnie wyschnięte, na szyi były dziury i nie gniła. Pewnie przez brak płynów do rozkładu dochodziło wolniej. I nie było oznak pobicia - odpowiedziała, siadając. Ale zaraz potem wstała z miejsca i wzrokiem poszukała czegoś, co mogło pomóc w posprzątaniu smutnej kupki popiołu. - Mam dziwne przeczucie, Patricku. W mojej pamięci jest luka. To jest powiązane z Klarą i z panią Felicją - wspomniała jeszcze. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick zawahał się z odpowiedzią. Widać to było po nim, że temat Felicji i Klary chyba nie jest zbyt dobry dla niego. W rogu pomieszczenia stała miotła oraz wiadro na śmieci. 

- Obiecuję. Gdyby nie fakt, że nie mam czasu wyjść z zamku to też bym poszedł sprawdzić co się stało z biedną Klarą. Ale skoro mówisz, że ktoś z niej spuścił krew, to jestem prawie pewny, że to mógł być ten dzieciak - Powiedział i westchnął. Popatrzył na krzyż na stole. - A co do twojej pamięci... Hmm... Nie wiem. Próbowałaś sobie jakoś przypomnieć co wtedy robiłaś? I co ważniejsze. Kiedy to się stało? Od kiedy tak masz? Pamiętasz? - Zapytał zaciekawiony. Cóż Saskia pamiętała to dobrze. W końcu od wczoraj miała te problemy z pamięcią. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Od dzisiaj, z rana. Tak jakby coś stało się w nocy. Nie mam pojęcia o co chodzi, ale mnie to męczy - odpowiedziała. - Kto jeszcze stąd jest wampirem? Wolę wiedzieć. Tak na wszelki wypadek - odpowiedziała, biorąc wiadro i miotłę. Ułożyła wiadro na ziemi i ostrożnie zaczęła zamiatać popiół do środka, za wszelką cenę starając się go nie tknąć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...