Skocz do zawartości

[GRA][Arcybiskup z Canterbury] Nawiedzony Dwór


Bosman

Recommended Posts

- Zgoda - odpowiedziała i zabrała się do pracy. Poszukała odpowiedniego miejsca, żeby efektownie wejść na scenę i wyśledziła najciemniejsze, a jednocześnie dosyć spore miejsce na polanie, na którym mogłaby zostać odegrana akcja właściwa. 

Jeszcze w miejscu zadbała o przyspieszony oddech, a zaraz potem zaczęła biec, żeby wpaść na polanę zdyszana. Krzyknęła jeszcze w stronę Aleksandra, ale nie był to wrzask destrukcyjny, a ledwie trochę wzmocniony i bardziej ochrypły. Starając się przybrać panikę na twarz Saskia potknęła się o niewidzialny kamień i zaraz po wylądowaniu na ziemi chwyciła się za głowę, najpierw niezrozumiale mamrocząc, a potem wrzeszcząc jak opętana. To był moment, w którym wyrosły jej szpony. Wbiła je w ziemię z głową zwróconą w dół, jakby z całych sił walczyła z jakimś demonem próbującym opanować jej umysł. Zaraz potem z rąk zaczęły wyrastać pióra, ale tym razem na piórach się nie skończyło. Saskia wytworzyła iluzję skrzydeł, a pióra pojawiły się też wzdłuż karku i wyrosły z głowy. Rzucając się w drgawkach (będących również iluzją) starała się roztoczyć wokół atmosferę strachu i czekała na wkroczenie drugiego aktora. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 648
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Aleksander czekał, aż Saskia zacznie swoje przedstawienie. Kiedy widział jak ta powoli się zmienia wyciągnął nóż i wbiegł na polanę. 

- Saskia nie! - Krzyknął i ruszył w jej stronę. Wilkołaki i wampiry usłyszały dziwne krzyki i skupili swój wzrok na Saskii i biegnącego do niej Aleksandra. Ten po chwili znalazł się przy niej. - Saskia co to jest?! Czym ty jesteś?! - Krzyczał przerażony. Zamarkował, że zamierza jakoś ją obezwładnić, i poczekał na moment, kiedy dziewczyn go "uderzyła". Wtedy to odleciał od niej i przeleciał kilka metrów zatrzymał się dopiero na najbliższym drzewie, łamiąc je w pół. Wilkołaki zawahały się i popatrzyły na olbrzymiego ptaka. Wampiry popatrzyły na siebie po czym zwiały, uciekając w kierunku zamku. Jednak wilki stały w miejscu i patrzyły z niedowierzaniem. Saskia widziała po nich, że nie wiedzą co mają teraz robić. Aleksander zemdlał. A raczej wyglądał tak, jakby zemdlał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zostały już tylko wilkołaki, czyli walka była właściwie wygrana. Po co mieliby przyjść wampirowi na pomoc? 

Saskia ruszyła powoli w stronę Aleksandra, strosząc się zwycięsko. Zupełnie jakby miała go zaraz zamordować.

I wtedy zatrzymała się, żeby spojrzeć raz jeszcze na wilkołaki. Odwróciła szyję powoli i skrzywiła się na ich widok, jakby ją mocno zdenerwowali. Wyszczerzyła więc zęby i wydarła się, tym razem prezentując pełne możliwości głosowe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wilkołaki popatrzyły po sobie. Po chwili ten wilkołak, który miał drgawki zmienił się w ogromnego, dwunożnego wilka. Jedynie ostatni z tej trójki w formie człowieka nie zmieniał się. Widać było, że analizował sytuację. Krzyk Saskii zadziałał tak, że wilkołaki zaczęły warczeć i położyły przednie łapy na ziemi, jakby szykowały się do skoku.

- Nie wiem kim jesteś, Ale najwyraźniej jesteś po naszej stronie - Powiedział głośno, patrząc na Aleksandra, który nadal leżał nieprzytomny. - Daj nam odejść - Powiedział tylko po czym poklepał rękami obu swoich towarzyszy. CI nadal szykowali się do skoku, ale przestali warczeć. Teraz w milczeniu obserwowały dziwnego ptaka, który najwyraźniej rozmyślał jak się pozbyć zagrożenia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saskia wyprostowała się wyniośle. Spojrzała na Aleksandra, starając się w spojrzeniu zawrzeć możliwie jak najwięcej pogardy, a potem znów na wilkołaki. Westchnęła głośno, a potem raz jeszcze nastroszyła pióra. Stanąwszy w cieniu, chciała, żeby intruzi odczuli promieniującą od niej grozę. 

- Odejdźcie. I nie chcę, żebyście tu wracali, bo to mój teren, od... TERAZ. Mam do dokończenia sprawę, więc idźcie i rozstańmy się w pokoju - odpowiedziała. Odwróciła się od wilkołaków i z wolna ruszyła w stronę Aleksandra. Przystanęła jeszcze ledwie na chwilę, by rzucić im znaczące spojrzenie. -...Chyba, że nie chcecie mieć ze mną pokoju. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wilkołaki popatrzyły na dziewczynę po czym na siebie. Następnie wszyscy trzej odsunęli się na skraj lasu. Po chwili cała trójka zaczęła uciekać do lasu. Dopiero, kiedy ci się oddalili wystarczająco daleko Aleksander otworzył oczy. Posłał dziewczynie lekki uśmiech.

- I jak wypadliśmy? - Zapytał podnosząc się do siadu i obserwując dziewczynę. - Jezu faktycznie wyglądasz strasznie jako ptak. Już wiem, czemu goście mówili, że mieli ciarki na plecach - Przyznał, przyglądając się iluzji dziewczyny. Widać było, że jest pod dużym wrażeniem tego, co widział. - I co myślisz o pierwszym spotkaniu z wilkołakami? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie mam nic przeciwko nim. Trochę nieokiełznani, ale jeśli ktoś jest traktowany jak bestia, to bestią się staje. Ani jedni, ani drudzy nie zaprezentowali dzisiaj swoich dobrych stron. Przydałoby się trochę kultury. Może jakieś spotkanie integracyjne? - zapytała Saskia, zrzucając z siebie iluzję, po wcześniejszym przekonaniu się, że wilkołaki zwiały na dobre. - Bardzo realistyczna gra aktorska, mości Aleksandrze. - Ukłoniła się teatralnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander zaśmiał się, słysząc słowa dziewczyny. Podniósł się z ziemi i otrzepał z trawy i ziemi. 

- Cieszę się, że ci się podobała. Ty wyszłaś bardzo realistycznie - Przyznał po czym popatrzył na dziewczynę. - Nie ma co liczyć na takie spotkanie. Ci raczej byli dopiero niedawno zmienieni. Ale wiele starszych wilków rzuciłoby się na mnie, nawet, gdybym był nieprzytomny. Chcieli by mnie zabić raz a dobrze - Powiedział po czym gestem pokazał dziewczynie, żeby ta poszła za nim - Zbyt duże są zażyłości między naszymi rasami. Niestety ale raczej jeszcze długo będziemy ze sobą walczyć - Mówił spokojnie, powoli kierując dziewczynę głębiej w las. Jakby chciał jej coś w środku pokazać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jestem zdania, że zmienić na dobre da się wszystko. Albo wyeliminować - odpowiedziała, kierując się za nim. - Realistycznie? "To mój teren". Byłoby zabawnie, gdyby się połapali w tym wszystkim. Zabawnie jest też teraz, że dali się nabrać. Gdzie idziemy, Aleksandrze? - zapytała Saskia, przyjmując swój standardowy wygląd i uprzednio zabierając z ziemi pantofle służbowe. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander uśmiechnął się lekko. 

- Cóż mogę poradzić. Skoro są młodzi i nie orientują się jeszcze co, gdzie, jak to ich sprawa. Ale myślę, że szybko się tutaj nie pojawią. W końcu nieźle ich nastraszyłaś - Powiedział idąc dalej przed siebie. - Idziemy do lasu. Pomyślałem, że pokażę ci miejsce, w którym potrafię spędzić całe dnie. Ale miejsce przypomina mi bardzo moją przeszłość - Powiedział i dalej prowadził Saskię, zagłębiając się jeszcze bardziej w las. 
Na oko Saskii szli tak z 30-40 minut zanim jej oczom ukazała się nieduża polana pośrodku lasu. Było tam niezwykle czyste jezioro, w którym dziewczyna dostrzegła wiele różnorakich ryb. Większości z nich nigdy wcześniej nie widziała. Obok jeziora stała nieduża, drewniana chatka z tarasem wychodzącym na jezioro. Wyglądało na to, że Aleksander miał coś na kształt samotni pośrodku lasu. 

- Jak ci się podoba? - Zapytał, stając na skraju polany i patrząc na dziewczynę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saskia stanęła obok Aleksandra, no bo gdzie by indziej mogła stanąć i rozejrzała się po polanie. No, nieźle. Nie była znawcą fauny wodnej, toteż nie zdziwiła się, że nie ma pojęcia na co konkretnie patrzy, ale widok był naprawdę co najmniej zadowalający. 

- Ładnie tu. Nie mam w sobie co prawda romantyka, ale tu mi się naprawdę podoba. Czy to jakiś kolejny poziom znajomości? Pokazujesz mi miejsce, w którym często bywasz, a to znaczy że ufasz mi przynajmniej na tyle, żeby wiedzieć albo wierzyć, że nie przyjdę tu pewnego dnia i nie wyrąbię wszystkich drzew albo nie zatruję wody - zażartowała 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander uśmiechnął się i podprowadził dziewczynę bliżej domku. 

- Cieszę się, że ci się podoba Saskia. Zbudowałem to sobie jakieś 100 lat temu i dotychczas służy mi dobrze - Zaśmiał się po czym popatrzył na nią. - Nawet nie próbuj. Jeśli coś się tutaj stanie, to znajdę cię i rozwieszę na kilku najbliższych drzewach - Dodał żartobliwie, chodź dziewczyna miała dziwne przeczucie, że gdyby ona mówiła poważnie to Aleksander również by nie żartował. - I można to nazwać poziomem zaufania. Bardziej chcę ci pokazać, że mimo to, że jestem wampirem to zbytnio nie różnie się od was - Powiedział po czym podszedł i otworzył przed dziewczyną drzwi. - Panie przodem - Uśmiechnął się i lekko skłonił. 

Wnętrze chatki było bardzo proste ale nawet przytulne. Budynek składał się z trzech pomieszczeń. Czegoś na kształt salonu połączonego z kuchnią, w której znajdował się nieduży stół, kanapa, dwa krzesła, regał z książkami. Kuchnia również była prosta. Nieduże palenisko, kilka garnków. Saskii wydało się to dziwne, zwłaszcza, że wiedziała co jedzą wampiry i jak smakuje im ludzkie jedzenie. W salonie były drzwi prowadzące na taras oraz dwa okna, z widokiem na jezioro. Drugim z pomieszczeń była nieduża łazienka, w której była umywalka, wanna oraz lustro. Ostatnim pomieszczeniem była sypialna, w której jedynym elementem było ogromne, dwuosobowe łóżko. Wszystko było wykonane z drewna i w niewielkiej części z metalu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozejrzała się po domu, odnosząc raczej pozytywne wrażenie co do ogólnego wystroju. Jakoś nie do końca to pasowało do Aleksandra, ale tym zabawniej było znać go od innej strony. 

- To lepiej nic tu nie zrobię, nigdy nie widziałam się w roli liści. Ale już skoro mówisz o tym, że specjalnie się nie różnisz, to... Wiem. No może poza tym, że żyjesz tak długo. I że jesteś drapieżną wersją człowieka, możesz manipulować umysłami i pewnie coś jeszcze, o czym nie wiem. To żart - uprzedziła, żeby przypadkiem nie poczuł się urażony. - Ale całkiem ładnie się tu urządziłeś. Chociaż w takim wypadku nie do końca rozumiem, po co ci dom tutaj? Nie mieszkasz tam, na zamku? 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander uśmiechnął się lekko i popatrzył na dziewczynę. Usiadł na kanapie i pokazał jej, żeby ta usiadła obok niego. 

- Tak mieszkam na zamku. Ale ileż można tam mieszkać? Po tylu latach można mieć dość zamku, ludzi tam mieszkających, wszystkiego. Dlatego zbudowałem sobie tutaj domek. Tutaj mogę odpocząć, wyciszyć się i w spokoju przemyśleć wiele spraw - Powiedział wyciągając się trochę na kanapie. - Zanim mnie zmieniono w wampira byłem myśliwym. Polowałem na zwierzęta, zaopatrywałem okoliczne wsie. I miałem też podobny dom. Dlatego postanowiłem stworzyć sobie coś podobnego. Czasami... pozwala mi to wrócić pamięcią do tamtych lat - Powiedział. Jednak widać było, ze się wahał. Jakby coś ukrywał, lub nie chciał czegoś powiedzieć. Ale teraz Saskia dostrzegła, że był bardzo rozmowny. Można było zaryzykować i zapytać o kilka rzeczy z przeszłości Aleksandra. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saskia bez wahania usiadła obok z ręką opartą o podłokietnik i nogą założoną na nogę, ale nie była to pozycja szczególnie odpowiadająca damie czy też dobrze wychowanej osobie. Przyglądała się twarzy Aleksandra. 

- Było lepiej, kiedy nie byłeś nocną wersją siebie? - zapytała. - To znaczy... Pewnie było inaczej. Bardzo inaczej, ale pytam raczej pod kątem tego, czy jeśli Loren zaproponowałby ci zmianę jeszcze raz, zdecydowałbyś się? - zapytała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander zamyślił się. Widać było, że zastanawia się nad odpowiedzą. 

- Wiesz co? Chyba tak. Znaczy się podobała mi się moja ludzka egzystencja. Ale... Jakoś teraz czuję, że żyję. Mogę o wiele więcej niż mogłem wcześniej. Czasami brakuje mi smaku jedzenia, bo krew nie zastąpi wszystkiego - Powiedział opierając kładąc ręce na oparciu kanapy tak, że dłoń była na wysokości szyi dziewczyny. - Ale myślę, że gdybym teraz miał wybór, to wybrałbym to samo. A ty? - Zapytał patrząc na nią - Gdybym ci teraz zaproponował, że mogę cię zmienić w wampira? Co byś teraz odpowiedziała? - Zapytał mężczyzna, delikatnie przesuwając palcem po włosach dziewczyny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Podziękowałabym - odpowiedziała Saskia bez wahania. - Dobrze jest tak, jak jest i póki co nie zamierzam tego zmieniać. 

Złapała dłoń, która dotykała jej włosów i nie spuszczając z Aleksandra wzroku odsunęła ją na poduszkę kanapy i poklepała. 

- Tak lepiej. I nie podejrzewam cię o niecne rzeczy. Wybacz, ale będąc służącą trzeba przewidywać różne scenariusze. 

Nawet jeśli był niczego sobie, to takie pseudoromantyczne gesty były trochę nie na miejscu według Saskii, jako średnio doświadczonej (choć w istocie dobrze poinformowanej) w sprawach czysto biologicznych. A jeśli nie była w czymś doświadczona, budziło to jej nieufność i ostrożność. 

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander uśmiechnął się i zabrał rękę do siebie. 

- Wierzę. I nie dziwie się, że tak zareagowałaś. Ale naprawdę nie musisz się mnie obawiać. Zresztą, gdybym chciał zrobić ci coś nieprzyjemnego, to po prostu znowu bym cię uśpił, lub wykorzystał własną siłę prawda? - Zapytał, patrząc na twarz dziewczyny. Saskia mogła dostrzec, że na chwilę jego oczy błysnęły na czerwono, ale można się było domyśleć, ze on tylko sobie zażartował. - Cóż tak jak powiedział mi kiedyś Loren, nic nie można robić wbrew komuś. Dlatego żadne z nas nie zamienia nikogo w wampira bez jego zgody. Może to dziwne, ale dzięki temu ludzie mentalnie przygotowują się na to co ich czeka. Tak było w moim przypadku. Zgodziłem się. I muszę ci przyznać, że nie żałuję mojej decyzji. No, może paroma sprawami - Westchnął po czym podszedł do okna. Usiadł na parapecie. - Nawet nie wiesz jak bardzo boli w środku, jak widzisz osoby, na których ci zależało, jak odchodzą. A ty możesz tylko stać i patrzeć - Przy ostatnim zdaniu głos mu się załamał. Nie patrzył już na dziewczynę. Spoglądał na jezioro przed domem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwowała postać mężczyzny z kanapy z podniesioną brwią. Takie rozmowy zazwyczaj odbywały się przy sporej ilości alkoholu i łzach. Ciekawe, czy wampira dałoby się upić, tak swoją drogą... 

Kiedy tylko powiedział o staniu i patrzeniu, pierwsza, okrutna myśl jaka przyszła Saskii do głowy dotyczyła jedynej odpowiedniej czynności w takim momencie... Czyli samobójstwa. Ale tego na głos nie powiedziała, odganiając od siebie takie paskudne sugestie. 

- Nigdy nie jest do końca różowo. Albo żyjesz normalnie, chorujesz, cierpisz i umierasz normalnie, albo żyjesz w wiecznym zdrowiu jako obserwator.

Saskia wstała i podeszła do okna, żeby położyć rękę na ramieniu Aleksandra. 

- Tak wybrałeś. Ale nie wszyscy których kochasz i lubisz odejdą. Zostanie pan Loren... Felicja... Dobrze, przepraszam, to był okropny żart. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Upić wampira to trudna sztuka. Ale pewnie by się udało z dużą ilością alkoholu i krwi. 

Aleksander nadal obserwował jezioro przez okno. Czując rękę dziewczyny popatrzył na nią i uśmiechnął się lekko.

- Wiem. Wiem. Sam sobie wybrałem taki los - Powiedział po czym usiadł przodem do dziewczyny i złapał delikatnie jej drugą dłoń. - Ale to ma też swoje plusy. Gdybym nie żył wiecznie, nigdy bym cię nie poznał. A to dość mocny argument za - Zaśmiał się cicho po czym nadal patrzył na Saskię. - Poza tym wisi mi, co się stanie z Felicją. O ile Lorena szanuję i uważam, że to najlepszy wampir jakiego w życiu poznałem, o tyle Felicja to pijawka. Gdybym mógł to bym się jej pozbył już dawno temu. No ale mogę. Loren mi zabronił - Westchnął i oparł głowę i framugę okna. Zamknął oczy. Wyglądał, jakby nad czymś się zastanawiał.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dlaczego zabronił? Mam na myśli... On jest znacznie inny niż ona. Jak to działa? Dlaczego żyją ze sobą, zwłaszcza jeśli on wie co ona robi? - zapytała. - Może inaczej, nie znam jej od strony prywatnej. Dlaczego on to akceptuje? 

Tym razem Saskia nie odsunęła ręki, jako że gest raczej nie należał do zbyt "niebezpiecznych". 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander popatrzył na dziewczynę.

- Może to dziwnie zabrzmi, ale Loren jest z nią, bo z kimś innym byłoby gorzej. Felicja jest bardzo agresywnym wampirem. Ale to już wiesz. Ponad 200 lat temu zabiła 3 osoby. Wtedy znalazł ją Loren. Była zagubiona. Więc Loren się nią zajął. Zostali parą, potem się pobrali. Dzięki temu Loren miał kontrolę nad Felicją i mógł jej pilnować - Powiedział Aleksander, patrząc na dziewczynę. - Poza tym Felicja jest pierwszą nieśmiertelną partnerką Lorena. Może to też był powód, dlaczego nadal są razem - Powiedział po czym delikatnie splótł palce ich dłoni. - Loren miał wiele partnerek. Jednak żadnej nie zmienił. Żadna się nie zgodziła. - Dodał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Naprawdę? Jestem szczerze zdziwiona. Sądziłam, że mało kto poparłby moje zdanie - odpowiedziała, słysząc o partnerkach Lorena. - Brzmi to dosyć desperacko, taki związek... Ale nie mnie oceniać w ostateczności. 

A potem spojrzała znacząco na splecione dłonie, żeby równie znacząco spojrzeć na Aleksandra. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander popatrzył na dziewczynę, potem na ich splecione dłonie i znowu na nią. 

- Wybacz. Jakoś tak. Samo wyszło - Powiedział lekko zawstydzony, jednak nie puścił ich dłoni. Następnie popatrzył na nią - Cóż Felicja nie jest do końca normalna. No ale cóż możemy zrobić. Wcześniej polowałem na takie wampiry. Ale Loren potrzebował kogoś takiego jak Felicja. I nie chodzi mi o to, że potrzebował jędzy. - Uśmiechnął się lekko do niej - Potrzebował kobiety, która będzie z nim przez więcej niż 30-40 lat - Dodał schodząc z parapetu, i to patrząc na nią. Nadal trzymał ją za rękę. - A teraz, tak z ciekawości. Ty miałaś już kogoś? Albo masz? - Zapytał. Cóż było to trochę dziwne pytanie z jego strony. Ale może mężczyzna był po prostu ciekawy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy padło pytanie, Saskia odczuła konsternację. No bo jak to tak... Wprost? I co, miała też tak odpowiedzieć wprost? Byłoby to co prawda w jej stylu, ale chyba nie powinno się tego tak załatwiać. Pośród dzikich kalkulacji jakie zapanowały w jej głowie Felicja odeszła gdzieś między zupełne błahostki. 

- Eee... Miałam... Obowiązki - odpowiedziała, desperacko starając się brzmieć pewnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...