Skocz do zawartości

[GRA][Arcybiskup z Canterbury] Nawiedzony Dwór


Bosman

Recommended Posts

Patrick uśmiechnął się lekko do Saskii

- No dobrze. Skoro mówisz, że tak będzie lepiej to ci zaufam - Zaśmiał się mężczyzna i patrzył jak dziewczyna zabiera mapę i ptaka. - Tylko proszę uważaj na mapę. Nie wiesz, jak trudno w dzisiejszych czasach zdobyć tak dokładną mapę miasta - Dodał dość poważnym tonem. Jednak po chwili znowu się uśmiechnął - I tak pewnie będziemy się pojedynkowali z Aleksandrem. Przyszedł tu zanim wyszedłem i powiedział mi, że w czasie wyjazdu nie miał możliwości trenować - Wyjaśnił po czym wstał i podszedł do szafki. - Dobrze Saskia. To ty leć czynić te swoje magiczne cuda a ja zacznę przygotowywać... heh... Posiłek dla naszych pracodawców - Powiedział nieco skrzywiony, jednak wziął się do roboty. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 648
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Pewnie. Trzymaj się - odparła i ruszyła przez pokój wspólny. Orzeł na ramieniu mógł wywołać lekkie wzburzenie, ale Saskia przeszła przez pokój jakby absolutnie nic dziwnego się nie działo. 

Następnie możliwie niepostrzeżenie, cicho i dyskretnie starała się dotrzeć do pokoju Aleksandra. Kiedy już to się wydarzyło, zapukała i jeśli usłyszała pozdrowienie wbiegła do środka. Zatrzasnęła za sobą drzwi, czując, że od ciężaru ptaka już cierpnie jej ręka. 

- Chcesz zobaczyć sztuczkę? - zapytała, rozkładając mapę na biurku i odkładając tam orła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Służba patrzyła na Saskię zdziwiona. Część nawet chowała się przed nią i orłem. Aleksander powiedział, że można wejść, a widząc dziewczynę z ptakiem popatrzył zaskoczony. Słysząc jej słowa skinął lekko głową. 

- Ok... Ale najpierw powiedz mi o co chodzi? Bo to, że chcesz pobawić się w orła już się domyśliłem. Zresztą tylko ty mogłabyś to zrobić - Zaśmiał się po czym wyprostował się na swoim krześle i popatrzył na dziewczynę. - Dobrze. Zatem zaskocz mnie - Powiedział, przyglądając się jej. Czekał na to co nastąpi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna zamarła z wyrazem skrajnej niesprawiedliwości na twarzy. Odłożyła otumanione ptaszysko na biurko i skrzyżowała ręce na piersi, marszcząc karcąco brwi. 

- To było bardzo nie w porządku - stwierdziła. - Powinieneś spytać: "Co to za sztuczka, Saskio?", a wtedy ja powiedziałabym, że zaraz ci pokażę, ale oczywiście wszystko musiałeś zepsuć. Aż straciłam całą motywację do tego - dodała teatralnie obrażonym, przerysowanym tonem. Usiadła na krześle.

- W skrócie: Patrick zdradził mi zaginięcie dwóch ludzi, a ja zasugerowałam, że ich znajdę i zamierzam przeznaczyć na to następne parę godzin mojego życia. Ale problem jest taki, że muszę gdzieś zostawić siebie. Oczy tego tutaj... - Wskazała na orła -...Są lepsze niż moje. Dlatego pożyczę jego ciało i polecę na poszukiwania, ale w tym czasie moje ciało zostawiam bez opieki. Potrzebuję dla niego bezpiecznego miejsca, bo gdyby ktoś mnie znalazł w tym stanie, urządziłby mi pogrzeb. Wiesz, temperatura znacznie spada, serce zwalnia tak, że go nie słychać, a na oddech trzeba długo czekać. Hibernacja. Jeśli już się za to zabiorę, muszę widzieć siebie, żeby wrócić. Dlatego też konieczne jest też otwarte okno. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander popatrzył na dziewczynę zaskoczony. Chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi. 

- A to ciekawe. Nie słyszałem wcześniej o tych zaginionych ludziach. Więc wiesz więcej niż ja - Uśmiechnął się wampir po czym podszedł i otworzył okno. - Będziesz miała coś przeciwko, jeśli wyruszę wraz z Tobą? - Zapytał z uśmiechem. - oczywiście zamknę drzwi i sprawię, że nikt tutaj nie wejdzie. - Zapewnił mężczyzna, pokazując duży, miedziany klucz do drzwi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W żadnym razie. Będę usatysfakcjonowana - odparła, rozparła się wygodnie na krześle i położyła głowę opartą o ręce na biurku. Zamknęła oczy. 

Przeszła do umysłu ptaszyska, opuszczając swoje ciało i poruszyła skrzydłami, sprawdzając, czy wszystko jest w porządku. Było, w związku z czym poleciała na okno i wylądowała na parapecie, czekając aż Aleksander weźmie mapę i podaży za nią. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mężczyzna na początku był zaskoczony tym co widział. Po chwili popatrzył na orła i uśmiechnął sie. Podszedł do drzwi i zamknął je na klucz.nastepnie cos mruknął pod nosem.

- Podoba mi sie ta cała twoja Magia Saskia - Powiedział do ptaka po czym wziął małe w rękę i wyskoczył przez okno. Do ziemi było z 10 metrów, Ale to absolutnie nie przeszkadzało wampirowi. Aleksander popatrzył w górę, a następnie zaczął podążać za Saskią, jednocześnie starając się nie wpaść na drzewa. Cóż on nie wiedział, gdzie to wszystko sie działo, więc podążał za dziewczyną. Chyba szukał jakiegoś tropu, Bo co chwilę obwąchiwał drzewa i krzaki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starała się zlokalizować wspomniany przez Patricka dom, sugerując się zapamiętanym fragmentem mapy. Leciała nisko, wypatrując jakichkolwiek poszlak. Żałowała trochę, że nie skorzystała z kogoś z lepszym węchem, ale ostatecznie ptasie oczy też były korzystnym rozwiązaniem. Najpierw jednak dotrzeć do chatki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sama chatka nie była ukryta. Po prostu stała na końcu drogi. Saskia dostrzegła, że przed domem stoją dwie osoby. Strażnicy. Wokół domu mogła również dostrzec ślady stóp oraz ślady po przeszukaniu. Po chwili do strażników podszedł Aleksander. Mężczyźni skrzyżowali swoje miecze, blokując tym samym wejście, jednak wampir popatrzył na nich. Saskia w ciele orła odczuła jakieś dziwne wibracje w powietrzu. Po chwili obaj strażnicy poszli za dom a mężczyzna wszedł do środka. Po chwili wyszedł i pokazał ręką Saskii, żeby kierowała się w las. On również tam ruszył, jednak teraz już biegł. Widać albo złapał jakiś trop, albo coś usłyszał. Obie opcje były prawdopodobne. Kiedy Saskia zagłębiała się w las dostrzegła, poza śladami ludzi, również ślady łap. Wilczych łap. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W miarę możliwości zniżyła lot, tak, żeby podążać tuż za Aleksandrem i jednocześnie nie przywalić w drzewo (co mogłoby się skończyć tragicznie). Zastanawiała się, dlaczego w domu zwykłych wieśniaków są strażnicy i po co wilkołaki miałyby porywać jakąś nieszkodliwą Bogu ducha winną parę. Miała nadzieję, że towarzysz wie gdzie idzie i potencjalnie wie, co ich tam czeka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po chwili oboje znaleźli się na niedużej polanie. Przed Saskią i Aleksandrem rozciągnął się bardzo dziwny i nietypowy widok. A co więcej, ten widok był trochę nieprzyjemny. Mianowicie przed nimi, na kilku drzewach wisiały 3 dorosłe wilkołaki. Każdy z nich był martwy, rozcięty a ich flaki walały się wszędzie. 

- Nie podoba mi się to - Powiedział pod nosem Aleksander, sięgając po nóż. Jednak nic nie zdołał zrobić. Nagle zza krzaków wyskoczyły dwie postacie w długich, czarnych szatach. Wyglądali groźnie. Każdy z nich miał na płaszczu wyszyty znak, składający się ze złamanego krzyża, złamanego sztyletu i przebitej dłoni. Rzucili w wampira czymś, co wyglądało jak sieć rybacka. Ten zdołał odskoczyć, jednak sieć zahaczyła o jego nogę. Mężczyzna krzyknął z bólu. Saskia-orzeł dostrzegła, że sieć jest przetykana srebrną nicią. Jeszcze żaden z napastników nie dostrzegł dziewczyny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba było działać szybko, a jeśli coś mogło zaradzić na sieć, nawet przetykaną srebrem, to był to ostry, haczykowaty dziób i szpony. 

Ale to za chwilę. Najpierw trzeba było zapewnić rozrywkę owym czarnym postaciom, a tu szpony również mogły być przydatne. Starała się wycelować w oczy, sfrunąć i przynajmniej mocno uszkodzić najpierw jednego, potem drugiego. Zdawała sobie sprawę, że nawet skrzydłami była w stanie zrobić krzywdę, a już pazury w twarzy na pewno nie były niczym przyjemnym. Przy okazji Saskia chciała zrobić możliwie jak najwięcej hałasu i zamieszania, bo może przy odrobinie szczęścia Aleksander da radę sam się uwolnić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atak Saskii okazał się w pewnym stopniu skuteczny. Jeden z nieszczęśników padł ofiarą pazurów dziewczyny. Saskia poczuła, jak jej pazury wbijają się w oczy mężczyzny. Ten zaczął się rzucać na lewo i prawo, trzymając się za twarzy. Drugi z nich rzucił się, próbując złapać dziewczynę. Jednak nic się nie udało. Wystarczyło lekko odlecieć. Jednak po chwili Saskia dostrzegła, że z zza drzewa wyszedł kolejny mężczyzna. Zaczął coś mamrotać pod nosem. Nagle skrzydła orła stały się ciężkie. Na tyle ciężkie, że sam ich ciężar sprawił, że ptak wylądował na ziemi i nie mógł się ruszyć. 

- No proszę proszę. Wampir współpracuje z wiedźmą? - Zapytał człowiek, klękając przed ptakiem. Mężczyzna złapał ptaka za dziób. - Nie wiem, kim jesteś. Ale wierz mi, że źle postąpiłaś, przychodząc tutaj. Ale kto by cię mógł winić? W końcu każdy może popełnić błąd. - Powiedział, uśmiechając się do niej paskudnie. Aleksander nadal próbował się wyrwać. Jednak niemożność dotknięcia siatki znacznie utrudniała sprawę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wciąż całkiem sporo rzeczy można było zrobić z pazurami. Próbowała się wyszarpać, albo wbić szpony w dłoń agresora, wkładając w to możliwie jak najwięcej furii i starając się przezwyciężyć zaklęcie. Nawet jeśli nie mogła polecieć, próbowała bić skrzydłami żeby zrobić jeszcze więcej zamieszania. Dodatkowo, ponieważ oddziaływały silne emocje, Saskia starała się w ten sposób sprowadzić do siebie innych przedstawicieli fauny. Najbardziej cieszyłaby się z jakiegoś roju owadów, ale prosiła o przybycie każdego zainteresowanego który był odpowiednio szybki, miał ostre zęby, jad, albo pazury. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem ze skrzydłami był taki, że były tak ciężkie, że nie dało się nimi nawet ruszyć. Próby poruszania pazurami też niewiele przyniosły. Mężczyzna trzymał się wystarczająco daleko od nóg ptaka, żeby Saskia nie mogła go drapnąć. 

- Nie wierć się. Tylko się uszkodzisz - Powiedział z uśmiechem mężczyzna po czym wstał i wyciągnął rękę za siebie. Po chwili Saskia dostrzegła, jak grupa pszczół, która zmierzała w jej stronę zamieniła się w kupkę popiołu. - Pszczoły? Serio? Naprawdę musisz być młodą czarownicą - Zakpił mężczyzna. Aleksander wydawał z siebie dziwne dźwięki. Próbował się szarpać. Saskia dostrzegła, że ręce mężczyzny już są poranione.Chyba próbował rękami rozerwać sieć. Po chwili drwiący mężczyzna krzyknął z bólu i złapał się za kostkę. Ugryzł go chyba jakiś wąż. Tak czy inaczej zaklęcie wiążące dziewczynę osłabło. Można było spróbować się uwolnić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro zaklęcie zelżało, Saskia na chwilę przestała wierzgać, żeby zmylić oprawcę i wznowić wysiłki uwolnienia się, zajadle trzepocząc skrzydłami, ruszając dziobem i drapiąc. Przez głowę przelatywało całe mnóstwo obelżywych tekstów w stronę faceta, przerywanych chęcią złapania myszy albo czegokolwiek małego, co nadaje się do zjedzenia. Gdyby udało jej się uwolnić dziób, zamierzała wrzasnąć na mężczyznę, a potem migiem rzucić się w stronę Aleksandra i roztargać krępującą go sieć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziób nie był uwiązany, więc krzyk zadziałał tak, jak zadziałać powinien. Mężczyzna złapał się za uszy i upadł na ziemię. Wtedy to zaklęcie całkowicie przestało działać i Saskia mogła polecieć ratować Aleksandra. Szpony orła były ostre, a więc siatka po chwili szarpania pękła, uwalniając tym samym wampira. Jednak ten nie wyglądał za ciekawie. Miał całe porozcinane nogi, z których powoli sączyła się bardzo jasnoczerwona krew. To samo na rękach i, co dziwne, na policzku. 

- Dzięki Saskia - Powiedział tylko mężczyzna, po czym odsunął się od siatki, czołgając się do pobliskiego drzewa. Tam oparł się plecami i odetchnął głęboko. 
- To jeszcze nie koniec! - Saskia usłyszała krzyk mężczyzny. Kiedy się odwróciła zobaczyła, że ten dziwny mag zaczął coś mamrotać pod nosem. Wokół niego zaczęła się unosić mgła. - Jeszcze cię dopadnę! A wtedy pożałujesz, że stanęłaś mi na drodze - Warknął po czym dokończył zaklęcia. Mgła zgęstniała a po chwili opadła w postaci kropel wody. Mężczyzna zniknął. Aleksander westchnął z bólem po czym popatrzył na orła. 

- Leć do domu. Powiedz Patrickowi, że zostałem ranny. Niech przyniesie co musi do mojego pokoju. Za chwilę tam przyjdę - Powiedział tylko. Następnie, opierając się o drzewo wstał. Widać było, że go cholernie boli, jednak zaczął powoli iść w kierunku zamku. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez chwilę ptak podskakiwał wokół Aleksandra - ot, przyzwyczajenie z ludzkiego ciała, bo w powietrzu trudno było dotrzymać odpowiedniego tempa.

W końcu jednak zdecydowała się postąpić według jego prośby i poleciała do zamku. Miała nadzieję, że trafi na odpowiednie okno. Dołożyła więc wszelkich starań by tak właśnie się stało, a potem porzuciła ciało orła (prosząc go, żeby jeszcze chwilę został - uznała, że nie zostawi go bez nagrody za znoszenie niewygód) i czym prędzej ruszyła do Patricka, starając się udawać, że absolutnie wszystko jest w porządku. Miała nadzieję, że Aleksandrowi w międzyczasie nic się nie stanie. Poza tym, żeby szybciej do niego wrócić i zadbać o bezpieczeństwo, postanowiła z powrotem również polecieć. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po drodze nikt nie zaczepił dziewczyny. Wszyscy siedzieli w pokoju wspólnym. W końcu większość prac na dzisiaj się skończyła, więc przyszła pora na odpoczynek. Patrick siedział na fotelu i czytał jakąś książkę. Kiedy dziewczyna do niego podeszła zamknął księgę, która okazała się być zbiorem poezji średniowiecznej. 

- O widzę, że już wróciłaś - Powiedział z lekkim uśmiechem - Jak tam spacer? Zobaczyłaś coś ciekawego w okolicy? - Zapytał puszczając jej oko. Wiedział, że to nie był zwykły spacer, ale chyba nie wiedział, że coś się stało z Aleksandrem. Więc zdolności aktorskie nadal były na wysokim poziomie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli był trochę zbyt blisko pokoju wspólnego, to wciągnęła go głębiej do kuchni. Starała się po drodze opanować odruch podskakiwania, kłapania nieistniejącym dziobem i wspomagania się skrzydłami. Zmiana ciał była zawsze trochę kłopotliwa. 

- Musimy się spieszyć. Nie wiem co dokładnie się wydarzyło, ale napadł nas jakiś... mag. Zranił Aleksandra srebrem. Powiedział, że prosi, żebyś zaniósł do jego pokoju to, co jest potrzebne i że zaraz przyjdzie. Ale nie jestem pewna, czy coś nie pokrzyżowało mu szyków, bo to było daleko, więc rób co do ciebie należy, a ja go pójdę uratować... Czy coś - stwierdziła i zawróciła z powrotem do pokoju. Zatrzymała się, kiedy coś sobie przypomniała i wróciła do kuchni. 

- Patrick, masz może jakiś kawałek mięsa, którego nie potrzebujesz, a który usatysfakcjonowałby orła? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick poszedł za dziewczyną do kuchni, trochę zaskoczony jej zachowaniem. Jednak nic nie mówił. Ktoś chciał zaczepić Patricka jednak ten powiedział, że jest zajęty i po chwili już był sam z dziewczyną w kuchni. 

- Więc jednak nie obyło się bez problemów. Mogłem się domyślić, że nie będzie tak prosto, jak zakładałem - Powiedział, podchodząc do szafki i wyciągając z niej butelkę z jakimś dziwnym płynem. Niby był przeźroczysty, jednak coś małego w nim pływało. Jakieś kuleczki. - Spokojnie. Aleksander jest silny. Pewnie jak wejdziesz na górę to będzie pod oknem. Ale fakt lepiej sprawdźmy czy wszystko z nim ok - Rzucił, kiedy ta wyszła. Jednak patrząc jak wraca i słysząc jej pytanie zdziwił się. - Em... No myślę, że coś bym znalazł. Chyba nawet na desce leży kawałek. Jak mówisz, że ci potrzebny to bierz - Dodał, wyraźnie zbity z tropu. Saskia nie musiała nawet wchodzić do pokoju Aleksandra. Po chwili główne drzwi otworzyły się. Stała w nich wampir, wspierany przez Lorena. Widać było, że pan domu jest czymś mocno zaniepokojony, a Aleksander miał wymalowane cierpienie na twarzy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Była zaskoczona faktem, że wszystko odbyło się tak szybko. Cóż, widocznie nie doceniła umiejętności jednego albo drugiego. Teraz, zamiast rzucić się do pomocy i porozmawiać z Aleksandrem, musiała najprawdopodobniej udawać, że jest zszokowana jego stanem. Z drugiej strony trudno było stwierdzić, ile pan Loren się na temat ich relacji, więc lepiej nie robić z siebie niedoinformowanej. 

- Ojej - stwierdziła, widząc ich w drzwiach. Podeszła bliżej. - Mogę jakoś pomóc? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Loren popatrzył na Saskię i posłał jej lekki uśmiech. 

- Tak Saskia. Możesz pomóc. Idź do gabinetu Aleksandra i zrób tam miejsce, żeby go położyć. Poza tym chyba czeka tam na ciebie jakiś ptak prawda? - Zapytał. A więc przynajmniej wiedział, że Saskia pożyczyła sobie ciało ptaka. No cóż dziewczyna jakoś specjalnie się nie ukrywała lecąc do lasu i wracając. Więc mógł po prostu połączyć ten fakt, z drugim, że Aleksander był ranny. Tak więc raczej nie zostało dziewczynie nic innego niż zrobić to, co co poprosił ją pan Loren. Przynajmniej dziewczyna miała pewność, że Aleksander wrócił bezpiecznie do domu. Teraz tylko liczyć, że to co przygotował dla niego Patrick będzie skuteczne. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiwnęła głową i ruszyła z powrotem do pokoju Aleksandra, żeby zrobić rzeczone miejsce. Zabrała otumanionego orła z pokoju, żeby nie robił problemów i mógł dojść do siebie po wydarzeniach z ostatnich minut, a potem wyszła z pomieszczenia, żeby wrócić do kuchni i nagrodzić ptaka za niewygody, które my zaserwowała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saskia nie zdążyła wyjść z pokoju z orłem, kiedy drzwi się otworzyły. Do środka wszedł Loren z Aleksander na ramieniu. Mężczyzna położył swojego "syna" Na kanapie. Następnie popatrzył na dziewczynę. 

- Proszę zostań. Możesz mu dać jedzenie tutaj - Powiedział ciepło, po czym popatrzył na mężczyznę na kanapie. - A teraz liczę, ze któreś z was powie mi co się tutaj stało - Dodał już trochę mniej ciepłym tonem. Nie był zły. Raczej ciekawy. Chociaż była to chłodna ciekawość. Aleksander jęknął jeszcze raz, po czym popatrzył najpierw na Saskię a potem na Lorena. 

- To byli łowcy. Zabili wilkołaki, które zaatakowały tych staruszków, a kiedy przybyliśmy byli na nas przygotowani. Srebrna sieć i zaklęcie wiążące - Wyjaśnił cicho mężczyzna, próbując usiąść. Jednak Loren powstrzymał go ręką. - Znak na ich strojach sugerował, że polują na wszystko, co nie jest całkowicie człowiekiem. Więc pewnie za niedługo będziemy słyszeć o ginących szlachcicach - Dodał. Twarz Lorena stężała a on sam usiadł na krześle obok. 

- Tego się obawiałem - Dodał po czym popatrzył na Saskię. - Proszę wypuść orła i idź po Patricka. Trzeba pomóc mojemu synowi - Wydał krótkie polecenie po czym splótł palce ze sobą. Zaczął nad czymś głęboko myśleć. Aleksander w tym czasie popatrzył na dziewczynę i posłał jej lekki uśmiech. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...