Skocz do zawartości

[GRA][Arcybiskup z Canterbury] Nawiedzony Dwór


Bosman

Recommended Posts

Krzyknęła drugi raz, przez ugryzienie. Skuliła się, zaciskając zęby i jęcząc. Takiego rodzaju bólu jeszcze nie miała okazji doświadczyć i wcale nie chciałam go doświadczać. 

Jak przez mgłę usłyszała kogoś mówiącego o medyku. Ale medyk nie mógł tu pomóc, co do Saskii dotarło parę sekund później. Została ugryziona. Powoli stawała się likantropem i nie było na to żadnego lekarstwa. Nie mogli jej pomóc. Musieli uciekać. 

- Nie... Idźcie stąd. Idźcie stąd! - krzyknęła, próbując podnieść się i zwiać. Choćby do lasu, żeby nikomu nie zagrozić. Wezbrała wszystkie siły które zostały, żeby się oddalić. Próbowała też nakłonić zwierzęta, żeby odpędziły ludzi. W głowie Saskii, prócz paniki, kołatało się tylko słowo "uciec".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 648
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Mężczyzna usłyszał dziewczynę, ale wbrew temu co ona powiedziała podszedł do niej. Jednak wtedy wskoczył na niego wilk. Jednak nie atakował. Po prostu go przewrócił. Kiedy dziewczyna zaczęła uciekać usłyszała, że za nią ludzie coś krzyczą. Jednak ujadanie psów, oraz dźwięk ptaków świadczył o tym, że zwierzęta i tym razem przyszły Saskii z pomocą. 

- Czekaj! - Krzyknął jakiś mężczyzna, lecz Saskia właśnie skryła się za drzewami. Dopiero po jakiś 5 minutach biegu dziewczyna poczuła zmęczenie. Nogi zaczynały odmawiać posłuszeństwa. Saskia upadła na trawę. Zaczęła się trząść. Dreszcze przechodziły całe jej ciało. Ból stawał się nie do zniesienia. Przed oczami zrobiło się ciemno. Saskia czuła, jakby ktoś wrzucił ją do ogniska. 
Po ok 10 minutach dreszcze i ból ustały. Nastała cisza. Dziewczyna słyszała szelest trawy. Widziała, jak mrówki przechadzają się po źdźbłach. Wszystko wydawało się jakby wyraźniejsze. Po chwili dziewczyna usłyszała, że za nią biegnie sarna. Kiedy odwróciła wzrok dostrzegła sarnę, ale z dobre 200 metrów od siebie. Czuła jej zapach. Taki kuszący. Dziewczyna poczuła, że jest głodna. Miała ochotę na surowe mięso. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz jeszcze drżącymi rękami poszukala srebrnego krzyżyka. Spodziewała się, że jego dotyk będzie co najmniej bolesny i o to jej właśnie chodziło. Chciała, żeby chęć polowania kojarzyła się z bólem - to powinno pozwolić łatwiej uspokoić nowe instynkty. Nagły napływ bodźców był niezwykle wprost nieprzyjemny. Saskia chwyciła się za głowę i jęknęła, przyciskając głowę do ziemi. Nie zamierzała upolować tej sarny, a rozbiegane myśli starała się uporządkować. Zastanawiała się, czy jej umiejętności jeszcze działały. Zastanawiała się, jak i czy w ogóle przyjmą ją w zamku. Więcej: w domu, jeśli postanowi wrócić. Ale teraz, przede wszystkim krzyżyk. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzyżyk znalazł się w lewej kieszeni. Jednak, tak jak spodziewała się Saskia, dotknięcie go spowodowało ból. Jakby ktoś wbijał w jej rękę rozgrzane do czerwoności szpilki. Ale to najwyraźniej podziałało. Chęć polowania przeszła tak szybko, jak się pojawiła. Jednak dziewczyna musiała po chwili puścić krzyżyk. Ból stawał się zbyt silny. Dopiero teraz dziewczyna mogła trzeźwo myśleć. Kiedy popatrzyła na swoje ciało dostrzegła, że z wyjątkiem niedużego parzenia od trzymania krzyżyka wszystkie inne rany czy ślady po nich zniknęły. Skóra na policzku była cała, podobnie jak ta na ręce po dwóch ranach. Dziewczyna dopiero po chwili uświadomiła sobie, że czuje się dziwnie silniejsza. Miała wrażenie, że byłaby w stanie wyrwać całe drzewo z ziemi. Na dodatek nadal wyczuwała wokół siebie zwierzęta. Teraz nawet przychodziło jej to łatwiej, bo poza umysłem czuła je też węchem. Po chwili z krzaków na przeciwko niej wyszedł jeden z dwóch wilków, które wezwała wcześniej. Ten zbliżał się do niej niepewnie, jakby się jej obawiał. Drugiego nie było w okolicy. Albo pobiegł inną drogą, albo tamci mężczyźni się nim zajęli. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Możesz sobie iść, nie zawracam ci głowy - powiedziała, ciężko oddychając. Raz jeszcze zacisnęła dłoń na krzyżyku, starając się go nie upuścić. - Dziękuję, że mi pomogłeś - dodała. Postanowiła usiąść pod drzewem i się uspokoić, ułożyć plan działania. Przede wszystkim należało zwrócić się do Patricka i poinformować co się stało. Ale to może za dnia, albo nawet za dwa dni, kiedy już będzie umiała nad sobą panować. Spojrzała na swój ubiór, mając świadomość, że po wojażach, napaści i wszystkim tym, co się wydarzyło wygląda jak siedem nieszczęść. Zastanawiała się, jak to będzie z Aleksandrem i w ogóle wszystkimi. Skoro wilkołaki nie mogły wchodzić na ich teren, to nie spodziewała się zbyt gorącego powitania. 

Cholerni pchlarze. Cóż, właściwie stała się jednym z nich. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wilk jednak nie zamierzał odchodzić. Po chwili młody wilk podszedł i zatrzymał się przed dziewczyną. Saskia dostrzegła, że zwierzę chyba się jej nie boi. Na dodatek ustawił się tak, że dziewczyna mogła go pogłaskać. 

Jej ubranie faktycznie było podarte i brudne, ale o dziwo jakoś trzymało się kupy, więc można powiedzieć, że ich stan był... znośny. Krzyżyk nadal palił w dłoń. Dziewczyna mogła dojść do wniosku, że jedynie kontakt srebra ze skórą powoduje ból. To znacznie mogło ułatwić sprawę. Przynajmniej mogła zawsze mieć przy sobie ten srebrny krzyżyk. Teraz jednak do głosu dochodziła inna sprawa. Dziewczyna uciekała na oślep. Więc nie wiedziała do końca gdzie jest. Trzeba by było odnaleźć drogą powrotną do miasta. Poza tym nie mogła dostrzec, czy coś na jej twarzy się zmieniło. A dziewczyna nadal miała w pamięci żółte oczy tamtego wilkołaka, który ją ugryzł. Więc może ona też teraz posiadała żółte, wilcze oczy? 

Gdzieś z oddali dochodził do jej uszu dźwięk łamanych gałęzi. Więc ktoś poruszał się po lesie. Ale na szczęście był na tyle daleko, ze dziewczyna mogła czuć się bezpiecznie. 

Edytowano przez Bosman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamknęła oczy i skupiła się, żeby móc zagościć w głowie wilka. Będąc nim mogłaby podejść na odległość odpowiednią by odkryć, kto idzie w jej stronę, a potem szybko uciec i wrócić do ciała. 

Najpierw jednak wstała i po cichu odeszła kawałek, żeby ukryć się w zagłębinie skalnej, albo pod jakimkolwiek głębokim krzewem. Wstała więc, poprowadziła za sobą wilka i kiedy już była na miejscu, zawiesiła sobie krzyżyk na szyi tak, żeby ten nie dotykał skóry i opadał poniżej małego dekoltu. Zmieniła jednak plan. 

- zostań tu, jeśli byłbyś tak uprzejmy i mnie popilnuj - szepnęła do psowatego i wezwała do siebie najbliższego nocnego ptaka. Takie oczy dawały znacznie większe możliwości, a umiejętność szybkiego przemieszczania się pozwalała w razie niebezpieczeństwa szybciej dostać się do ciała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nocny ptak szybko się znalazł. Siedział na drzewie nad dziewczyną więc bardzo szybko zleciał na dół. Miał lekko zakrzywiony dziób, ostre pazury i mocne skrzydła. Przypominał trochę orła, jednak nim nie był. Może to jakiś podobny gatunek. Tak czy inaczej, kiedy Saskia weszła w jego umysł od razu dostrzegła, że ptak ma tylko niewiele lepszy wzrok niż ona w tym momencie. Jednak ptak potrafił latać, co w tym momencie mogło być bardzo przydatne. 
Kiedy dziewczyna poleciała na zwiady odkryła, że po lesie wciąż przemieszczają się dwie osoby. Dwóch mężczyzn. Wyglądali trochę jak myśliwi. Mieli łuki i psy gończe. Wyglądało to tak, że ta dwójka po prostu polowała na zwierzęta, żeby je przynieść do miasta i prawdopodobnie sprzedać. Na dodatek, kawałek dalej Saskia dostrzegła Beatrise oraz jej dwóch braci. Siedzieli przy niedużym ognisku i czekali, prawdopodobnie na swojego nieżyjącego już brata. Ta drupka była mniej więcej z kilometr od Saskii. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kazała ptakowi szybko wrócić i wznieść się ponad korony drzew. Chciała zobaczyć, w którym kierunku jest morze i możliwie szybko wrócić do siebie, to znaczy do zamku. Zmieniła zdanie. Spośród myśliwych i wilkołaków postanowiła poinformować Patricka, jako najbardziej chyba tolerancyjnego na różne gatunki istot. Poza tym, Patrick nie powinien jej wyczuć, a podążając brzegiem morza zapach również będzie zakłócony. Kiedy już się dowiedziała, wróciła do ciała i możliwie jak najszybciej i jak najciszej pobiegła w stronę morza, dziękując ptakowi i oglądając się za wiernym towarzyszem wilkiem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szczęście morze nie było wcale daleko. Kiedy Saskia zdecydowała się ruszyć wilk automatycznie ruszył za nią. Jakby był jakoś z nią połączony. Dziewczyna od razu zaobserwowała kolejne dwie nowe zdolności. Po pierwsze szybkość. Saskia biegła znacznie szybciej, niż jej się początkowo zdawało. Nawet wilk, który biegł na 4 łapach nie był w stanie jej dogonić. Po drugie to orientacja w terenie. Saskia instynktownie wiedziała gdzie są drzewa czy różne przeszkody terenowe i mijała je bez większego problemu, raz nawet przeskakując nad zwalonym drzewem nawet na nie nie patrząc. Kiedy już dobiegła nad brzeg dostrzegła, że słońce niedawno wstało. Cóż w lesie widziała bardzo dobrze. Widać oczy wilkołaków też potrafiły to i owo. No właśnie... Kiedy Saskia dotarła na plażę od razu dostrzegła zamek, który stał samotnie na klifie. Miała do niego dość spory kawałek, jednak pod sam klif mogła dobiec plażą. Ważniejsze było to co zobaczyła w wodzie. Otóż patrząc na swoje odbicie dostrzegła, że jej oczy zmieniły kolor na jasnożółty. Jej twarz pozostała bez zmian, no może poza tym, że jeśli miała jakieś niedoskonałości to one również zniknęły. Wilk po chwili dobiegł do dziewczyny z wywalonym językiem. Chyba trochę się zmęczył. Cóż zawsze można go było wziąć ze sobą. Bo Saskia czuła, że wilk nie chce odstępować dziewczyny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeszcze nie wiem jak, ale jakoś co to zrekompensuję - powiedziała i ruszyła w stronę zamku. 

Kiedy już do niego dotarła, zamierzała znowu skorzystać z ptasiej uprzejmości. Stanęła w odległości która była jej zdaniem bezpieczna (najlepiej, gdyby miała tam jakaś kryjówkę) i znów opuściła ciało po upewnieniu się, że jest niewidoczna. Trudno było się skupić, bo nie pamiętała kiedy była tak bardzo zdenerwowana. Poprawiła jeszcze krzyżyk na szyi, ale tak, żeby nawet lekki ruch mógł spowodować zetknięcie ze skórą i jeśli już udało się przejąć ptaka, ruszyła w stronę kuchni albo pokoju Patricka. Liczyła na to, że uda się jej dostać do środka i dręczyć kucharza tak długo, aż postanowi wyjść i sprawdzić o co chodzi ptakowi. A wtedy poprowadzi go wprost do siebie i wytłumaczy, co się stało... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szczęście pod klifem było spory mniejszych i większych grot, jaskiń więc w jednej z nich dziewczyna znalazła schronienie. Ptak również się znalazł. Był to ten sam orzeł, którym dziewczyna leciała z Aleksandrem dzień wcześniej. Chyba polubił to miejsce. Tak czy inaczej ptak bez większego problemu użyczył dziewczynie swojego ciała i po chwili Saskia już leciała w kierunku kuchni. Na całe szczęście okno było otwarte. Kiedy dziewczyna doleciała dostrzegła, że kucharz stał do niej plecami. Przygotowywał właśnie jakiś posiłek. Kiedy dziewczyna zaczęła wydawać z siebie różne dźwięki Patrick odwrócił się do ptaka i machnął ręką. Jednak po chwili znowu się odwrócił, widząc, że ptak nie odpuszcza. 

- Cholerne ptaki - Powiedział po czym podszedł i spróbował jakoś odpędzić ptaka. Dopiero po chwili zainteresował się jego nietypowym zachowaniem. 

- Co jest? - Zastanawiał się, Jednak pośpiesznie podszedł do szafki i odwiesił tam fartuch. Potem wyszedł przez boczne drzwi i popatrzył na ptaka, który zaczął zlatywać w kierunku plaży. Zdziwiony mężczyzna ruszył za nim, jednak zajęło mu to chwilę, bo on nie umiał latać, przez co musiał użyć ścieżki. Na dole chwilę czasu zajęło mu dostrzeżenie orła, który zbliżał się do kryjówki Saskii. Patrick wyruszył za nim. Widząc dziewczynę zmartwił się i podbiegł do niej. 

- Saskia? Ej wszystko dobrze? Co ty tutaj robisz? - Zapytał, patrząc na nią, Po chwili popatrzył na orła i chyba coś sobie uświadomił co się właśnie działo. - Saskia o co tutaj chodzi? Co się z tobą stało? Czemu jesteś na plaży? I czemu wyglądasz, jakbyś przez chwilą biegała pomiędzy krzewami dzikich róż? - Zapytał. Mężczyzna chyba jeszcze nie dostrzegł zmian. Cóż najważniejszą zmianą były oczy, które teraz były zamknięte. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opuściła orła, pozwalając mu lecieć i wróciła do ciała. Na samym początku zasłoniła oczy rękami, ale doszła do wniosku, że to bez sensu i spojrzała na Patricka normalnie. Dla bezpieczeństwa chwyciła krzyżyk, a nerw na jej policzku zadrgał nerwowo. 

Otworzyła nawet usta żeby odpowiedzieć, ale Saskię ubiegł jej własny szloch. Nie pamiętała kiedy płakała ostatnio, ale teraz nawet nie próbowała się nad tym zastanowić. Czuła bezradność, strach i jakiś rodzaj załamania. Próbowała co prawda powstrzymać łzy, ale wydarzenia z nocy na to nie pozwoliły. Wzięła głęboki wdech, pozwalając krzyżykowi opaść na skórę na dekolcie - dalej sobie nie ufała. 

- Nocą... Znalazłam się w lesie, przez łowców. Chcieli mnie zabić, to ci sami którzy złapali Aleksandra. Pomogła mi grupa trzech sierściuchów, nawet pozwolili odejść. Jeden miał mnie odprowadzić do miasta, ale się przestraszył. Dostał strzałą od myśliwych, rzucił się na mnie i ugryzł. I teraz... Nie mogę już chodzić w żadne miejsca z ludźmi! - wyrzuciła z siebie jednym tchem, a wypowiedź przerwała kolejna fala płaczu. Wznowiła dopiero chwilę później, odzyskując oddech. - Wszystko przez oczy! To widać, nie da się tego ukryć! Wszystko słyszę, widzę i czuję, ale tego jest za dużo, nie radzę sobie! Nie wiem czy w ogóle mogę sobie ufać, pomaga mi ten krzyżyk i przypomina, żeby nie rzucać się z zębami na nic żywego, ale Patrick, tak się nie da żyć! - Tu nastąpiło efektowne złapanie się za głowę i opadnięcie do siadu  na ziemi. - Muszę chyba gdzieś uciec, najlepiej gdzieś do lasu. Aleksander mówił, że wilkołaki nie mogą tu wchodzić, więc się wyniosę, tylko wymyśl coś odpowiedniego. Nie wiem, mogłam spaść z klifu, albo coś mnie zeżarło... Nie mam pojęcia, ale ja tego nie chciałam! Chcę być z powrotem człowiekiem! - stwierdziła, popadając w kolejny atak szlochu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick patrzył na dziewczynę z autentycznym smutkiem. Po chwili przytulił ją do siebie. 

- Ej no już już. Saskia. Nie przesadzaj. Przecież nie jest tak tragicznie - Powiedział spokojnie, po czym delikatnie odsunął z jej skóry srebrny krzyżyk, żeby nie sprawiał jej bólu. -  Gdzie jest ta poprzednia Saskia, która bez chwili zawahania ruszyła sprawdzić co się stało z parą staruszków? Przestań się załamywać. Na pewno jest jakiś sposób, żebyś znowu stała się człowiekiem. - Powiedział, próbując ją jakoś pocieszyć. Po chwili odsunął się kawałek po czym popatrzył na dziewczynę. - I nie przesadzaj, że nie możesz już nigdy pokazać się w mieście. Jakoś inne wilkołaki dają radę. Wystarczy, że poćwiczyć trochę nad samokontrolą, a oczy zawsze można ukryć. Więc musisz się pozbierać. Płacz tutaj nic nie da. Pamiętaj Saskia, że jestem tu po to, aby ci pomóc. I zawsze możesz na mnie liczyć - Powiedział z lekkim uśmiechem. Chciał pokazać, że dziewczyna mogła liczyć na pomoc. Jednak Saskia zauważyła, że kucharz jakoś nie wspominał ani razu o państwie Lensterów. Może nie chciał jej na razie martwić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pociągnęła nosem i wytarła oczy. 

- W takim razie... Mógłbyś spakować moje rzeczy i mi je tutaj przynieść? - zapytała po chwili, kiedy już trochę się uspokoiła. - Nie mogę tam tak wejść. Chyba w ogóle nie mogę tam wejść - dodała po przemyśleniu tego zdania. W obecnych okolicznościach powrót do domu nie brzmiał tak źle... Tyle, że nie mogła tak szybko wrócić do domu, bo jeszcze musiała po drodze zacząć nad sobą panować w stu procentach. Żal było tylko opuszczania Aleksandra i Patricka, ale przecież nie miała żadnego wyboru. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick zamyślił się przez chwilę. 

- Cóż mógłbym... ale jest pewien problem. Twoje rzeczy zniknęły. Kiedy nie pojawiłaś się rano wszyscy zaczęli się zastanawiać czy aby czasem nie zaspałaś. Po wejściu do twojego pokoju odkryliśmy, ze wszystkie twoje rzeczy zniknęły. Ciebie też nie było. Zgłosiliśmy to panu Lorenowi, który przyszedł do twojego pokoju a po chwili wybiegł, nie siląc się, żeby ukrywać przed resztą służby, ze jest wampirem. Więc musiało się stać coś poważnego. Kiedy poszedłem się zapytać o co chodzi Loren kazał mi się zachowywać, jakby nic się nie stało. A na pytania o ciebie miałem odpowiadać, że musiałaś pilnie wrócić do domu. Potem nie wiem co się stało. Ale znając go rozesłał za tobą osoby, aby cię znalazły. Aleksander chyba też poszedł, bo nigdzie nie umiałem go znaleźć - Wyjaśnił mężczyzna. Wyglądał na poważnie zmartwionego. Dziewczyna czuła od niego intensywny zapach mięsa i krwi, ale na całe szczęście smutek i inne silne emocje, które przed chwilą nad nią panowały nie dopuszczały do jej głowy myśli o posileniu się mężczyzną. - Za niedługo muszę wracać, bo zbliża się pora kolacji. Mogę wtedy porozmawiać z panem Lorenem. O ile chcesz - Dodał, patrząc na dziewczynę. Widać było, że zastanawia się co teraz zrobić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Więc chyba lepiej, żeby przestali szukać - powiedziała, choć mnie była pewna, czy nie wolałaby wersji o swojej śmierci. Cóż, może nie po skoku z klifu albo zostaniu skonsumowaną, ale chociażby z rąk tych łowców... 

- Jeśli pan Loren jest w zamku, to dobrze żeby wiedział, co się stało. Tylko że... Nie przyprowadzaj go tutaj. Poczekam i wieczorem, jeśli już będziesz wolny, przyjdź proszę i... Nie wiem, wtedy pewnie wrócę do domu. A przynajmniej ruszę w tamtym kierunku. Przeproś go ode mnie najmocniej. Jeśli byłby tam Aleksander, to jego też przeproś i podziękuj za wszystko, jeśli byłbyś tak miły - poprosiła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick popatrzył na dziewczynę. Był zmartwiony obecną sytuacją. 
- Saskia przestań. Wiem, że to może być dla ciebie trochę zaskoczeniem, ale pan Loren wydawał się być bardzo zmartwiony twoim zniknięciem. Zwłaszcza, że podobno wyczuł coś w twoim pokoju. Ale dobrze. Jeśli chcesz to poinformuję pana Lorena i sprowadzę go wieczorem. Pytanie czy będziesz tutaj ciągle siedzieć czy idziesz gdzieś indziej. - Zapewnił dziewczynę po czym delikatnie położył jej dłoń na ramieniu. - Będzie dobrze Saskia. Nie przesadzaj. A teraz powiedz mi jedno. Czy powiedz mi, czy potrzeba ci czegoś? Bo widzę, że coś cię trapi. I nie chodzi tylko o to, że zmieniono cię w wilkołaka - Powiedział z lekkim uśmiechem. Patrick chyba zbyt dobrze znał istoty chodzące po świecie. Saskii powoli znowu zaczynał doskwierać głód. Ale w taki sposób, że na razie była w stanie go kontrolować. Na razie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie, będę tutaj. Chyba że na chwilę pójdę do lasu, żeby coś... No, zjeść. Na wszelki wypadek. Tak chyba będzie lepiej. Poza tym, chciałabym wiedzieć, gdzie zabrano moje rzeczy, ale skoro ich nie mam to trudno. Do wieczora powinnam się wyrobić. Tu jest całkiem dobrze, więc... Poczekam. Dzięki, Patrick. Jest też wilk, będę miała do kogo mówić. He, he - wysiliła się na żart, chociaż bez zbytniego zaangażowania. Sytuacja trochę ją przerastała, ale chwilowo i tak nie mogła nic na to poradzić.  

- W porządku. Idź już. Mam krzyżyk, więc pewnie sam sobie radę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mężczyzna skinął głową po czym delikatnie pogłaskał dziewczynę po głowie. 

- Dobrze. Uważaj na siebie Saskia. I proszę nie zrób niczego głupiego - Dodał puszczając jej oko. Następnie wstał i otrzepał się z piasku. - Wrócę tutaj od razu po zachodzie słońca. Mam nadzieję, że nic ci się nie stanie w czasie... posiłku - Powiedział po czym poszedł w kierunku ścieżki prowadzącej do zamku, zostawiając dziewczynę samą z wilkiem. Ten popatrzył na dziewczynę, jakby czekał na jej polecenie. 

Kiedy Saskia zamknęła oczy poczuła wyraźniej zapach zwierząt, dochodzący z lasu. Różnych zwierząt. Zarówno saren, dzików, wilków czy lisów a także wszelkiego rodzaju ptactwa. Tak więc dziewczyna miała w czym wybierać. Wystarczyło tylko... wyruszyć na polowanie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właściwie zastanowiła się, czy nie woli zostać w środku i zachować części człowieczeństwa. Nie chodziło nawet o to, że polowanie wydawało się czymś obrzydliwym albo niegodnym. Po prostu bała się, czy nie przestanie panować nad sobą. A skoro miała przy sobie sierściucha, to mogłaby jeszcze raz skorzystać z jego uprzejmości. 

- Mógłbyś iść do lasu i coś upolować? - zapytała. - Przepraszam, że się tobą wysługuję, ale nie chcę zdziczeć. Mogłabym zrobić krzywdę tobie albo sobie. Gdybyś więc mógł, poczekam tutaj - poprosiła. Miała zamiar skorzystać z morza i trochę się otrzeźwić kąpielą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wilk skinął głową i poleciał w las. Wydawał się być zadowolony tym, że dziewczyna coś mu kazała zrobić. Po chwili wilk zniknął z oczu dziewczyny. Ale mimo tego dziewczyna doskonale wiedziała gdzie on jest. Nie tyle go czuła za pomocą swoich zmysłów co bardziej czuła go swoim umysłem. Jakby coś połączyło ją z tym zwierzakiem. 

Woda była przejrzysta i pełna ryb i nie tylko. Dziewczyna dostrzegła nawet nieduże meduzy, co było ostateczną informacją dla dziewczyny, że woda była bardzo czysta. Kiedy dotknęła ją ręką poczuła, ze jest chłodna. Ale to zupełnie jej nie przeszkadzało. Jej ciało miało teraz wyższą temperaturę, niż normalny człowiek, przez co praktycznie nie odczuwała zimna. Kolejna przydatna zdolność. Aczkolwiek patrząc w taflę wody mimo fal raz po raz widziała odbicie swoich żółtych oczu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było chyba nawet przyjemniej niż kąpiele podczas bycia człowiekiem, co jednak z jakiegoś względu zupełnie nie poprawiało jej humoru. Zostawiła brudną koszulę nocną na brzegu, uprzednio rozejrzawszy się, czy nikogo nie ma w pobliżu. Ot, z przyzwyczajenia - wyczułaby to, zanim ktoś zdołałby się zbliżyć na odległość, z której by ją widział. 

Po tym usiadła na piasku, wcześniej jeszcze próbując przeprać koszulę. Po słonej wodzie będzie pewnie sztywna, ale musiało póki co wystarczyć. Usiadła na piasku i założyła koszulę z powrotem - w końcu powinna na niej wyschnąć szybko ze względu na wysoką temperaturę ciała. Czekała na wilka, ale jeszcze bardziej czekała na Patricka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wilk wrócił, kiedy dziewczyna była w czasie prania swojej koszuli. W zębach przyniósł dość spory kawał czegoś, co kilka minut wcześniej było sarną. Kawał jeszcze ociekał krwią. Wilk trzymał go w zębach, dopóki dziewczyna nie wzięła go w ręce. Potem położył się na piasku i zaczął się wygrzewać. 
Koszula faktycznie dość szybko wyszła. Słońce zaczęło świecić a wysoka temperatura dziewczyny dodatkowo ułatwiała całą sprawę. 
W czasie posiłku dziewczyna poczuła coś dziwnego. Jakiś dziwnie znajomy zapach. Dopiero po chwili dziewczyna uświadomiła sobie, że w jej kierunku zbliża się jakiś inny wilkołak. Dziewczyna nie wiedziała kto to jest. Ale ktoś najwyraźniej wytropił ją lub jej wilczego towarzysza. Pytanie brzmiało: Jakie ten ktoś ma zamiary względem Saskii. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przerwała posiłek i szybko ruszyła  w stronę wody, żeby zmyć z siebie pozostałości krwi i mięsa. Czuła się już nieco lepiej i miała wrażenie, że teraz głód nie przejmie nad nią kontroli. Kiedyś zastanowiłaby się poważnie, czy wziąć do ust coś, co wcześniej było w czyichś zębach, tym bardziej, że ten ktoś jest psowatym. Ale teraz nie robiło to prawie żadnej różnicy. 

Saskia ruszyła w stronę skał, żeby w razie czego móc się ukryć. Nie zamierzała się z nikim bić, gryźć, szarpać, ani nic podobnego. Właściwie nie miła teraz ochoty z nikim rozmawiać i to był chyba jeszcze silniejszy impuls niż niechęć podjęcia walki. Źle się czuła pod względem psychicznym. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...