Skocz do zawartości

[GRA][Arcybiskup z Canterbury] Nawiedzony Dwór


Bosman

Recommended Posts

W skałach Saskia znalazła niedużą dziurę, w której mogła się ukryć w razie potrzeby. 
Po chwili, na plaży pojawił się młody mężczyzna. Miał nie więcej niż 16 lat. Jednak Saskia była więcej niż pewna, że był to wilkołak. Czuła to. Chłopak rozglądał się nerwowo. Wyglądał trochę na zagubionego. 

- Halo? Jest tutaj ktoś? Czuję, że ktoś tutaj był. Widziałem wilka, jak biegł tu z kawałkiem mięsa - Powiedział podchodząc do wody. Dzieciak był albo młodym wilkołakiem i jeszcze nie do końca potrafił korzystać ze swoich zdolności, albo coś go na tyle przestraszyło, że nie był w stanie. Bo naprawdę wyglądał, jakby przed chwilą przed kimś uciekał. - Nie chcę cię skrzywdzić. Proszę nie ukrywaj się - Mówił cicho, z dużą nutą zagubienia i mniejszej nuty strachu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 648
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Ostatnie czego chciała to rozmawiać z jakimś knypkiem, ale wyszła z kryjówki, bo przecież prędzej czy później i tak by ją znalazł. 

- Czego chcesz? - zapytała, stając przed chłopakiem w bardzo defensywnej postawie, z rękami skrzyżowanymi na piersi. - Jeśli jesteś głodny, mogę oddać ci trochę jedzenia, a ty sobie stąd pójdziesz i zostawisz mnie w spokoju. Nie mam ochoty na nowe znajomości - powiedziała, z miną sugerującą że to co mówi jest absolutnie prawdą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak odwrócił się gwałtownie i popatrzył na dziewczynę. Zdziwił się chyba, bo nie spodziewał się zobaczyć dziewczynę. Jednak ogarnął się po chwili, bo zaraz odpowiedział. 

- Nie chcę jeść. Zjadłem wcześniej. A teraz uciekałem przed jakimiś łowcami. Na szczęście byłem od nich szybszy. Potem... potem się zgubiłem w lesie. Ale natrafiłem na jakiś trop i postanowiłem go zbadać. Później dostrzegłem wilka z kawałkiem mięsa i pomyślałem, że ten wilk ma jakiegoś właściciela. Tak trafiłem na ciebie. - Wyjaśnił wszystko na jednym oddechu. - Czemu nie chcesz nowych znajomości. Chyba wilkołaki powinny się trzymać razem. No wiesz... Jak prawdziwe wilki. W stadach - Młody wydawał się być naprawdę nieogarnięty w nowej sytuacji. Zresztą podobnie jak Saskia, która wilkiem była zaledwie od godziny czy dwóch. - To by dawało nam większe szanse na przeżycie. - Chłopak chyba chciał przekonać dziewczynę, żeby z nim poszła. Lub coś w tym stylu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jestem człowiekiem, a nie wilkiem. Idź sobie. Nie dalej jak dwa kilometry stąd jest grupa dwóch wilkołaków, może oni będą otwarci na propozycje. Nie zbieram stada, to moje ostatnie słowo. Powodzenia - rzuciła, nie mając ochoty na dalszy konktakt z młodym. W razie czego postanowiła użyć argumentu wrzasku, który z pewnością by go zniechęcić, a tymczasem ruszyła z powrotem do groty i postanowiła czekać na Patricka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wilkołak nie zamierzał odpuszczać. Jednak argument krzyku okazał się być wystarczająco mocny. Wilkołak najpierw złapał się za uszy. Wilcze uszy są znacznie bardziej czulsze, więc i krzyk był bardziej drażniący i bardziej przenikliwy. Młody wilkołak, kiedy już wróciła mu zdolność poruszania się, którą utracił z powodu paraliżującego strachu i bólu, pobiegł w kierunku lasu, kierując się jak najdalej od dziewczyny. Wilczy towarzysz patrzył na dziewczynę zdziwiony, jednak nie wydał z siebie najmniejszego dźwięku tylko poszedł za Saskią do groty i wyłożył się obok niej. 

Dziewczynie udało się nawet chwilę przespać, kiedy nagle poczuła dwa zbliżające się zapachy. Jeden poznała od razu, był to Patrick. Jednak drugi zapach był dla dziewczyny czymś strasznym. Jakby ktoś wymieszał zgniłe jajka ze skisłym mlekiem i doprawił to palącymi się odchodami zwierząt. Po prostu zapach nie do zniesienia. Saskia po chwili domyśliła się, że tak musiały pachnąć wampiry dla wilkołaków. Ale skoro ten zapach szedł z mężczyzną to na 99% był to pan Loren. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pierwszym odruchu miała ochotę znaleźć się jak najdalej od wampira. Nie spodziewała się czegoś aż tak mocnego, to na pewno. Ale Saskia została w miejscu, zachowując normalny wyraz twarzy i z lekkim strachem siedziała czekając na przybycie "gości". Czas zajęła sobie drapaniem wilczego towarzysza za uchem, ot dla dodania sobie otuchy. Domyślała się, że jej obecność musi być dla wampira równie nieprzyjemna co jego obecność dla niej, ale ostatecznie żadne uprzedzenia rasowe nie powinny zmienić przebiegu sprawy. Chciała po prostu pokazać, że jest, nie trzeba jej szukać i chętnie sobie pójdzie, zostawiając ich wszystkich w spokoju. 

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wilk faktycznie wydawał się być trochę zestresowany zapachem wampira. Ale dotyk dziewczyny sprawił, że przynajmniej mniej się obawiał. Po chwili na plażę weszły dwie osoby. Dziewczyna słyszała jak mężczyźni stąpają po piasku. A zapach stawał się z każdą chwilą coraz intensywniejszy. Chwilę później, przed dziewczyną stanęło dwóch mężczyzn. Faktycznie, zgodnie ze słowami Patricka był to on i pan Loren. Z czego ten drugi wyglądał na trochę zniesmaczonego. Mimo, że próbował to ukryć Saskia wyczuwała, że średnio podoba mu się obecny zapach dziewczyny. Po chwili Patrick podszedł do dziewczyny i pokazał jej, żeby się nie bała. 

- Saskia tak jak mówiłem. Przyprowadziłem tutaj pana Lorena - Powiedział spokojnie, patrząc to na Saskię, to na pana Lorena. Wampir chyba potrzebował chwili, 

- Saskio co się stało? Patrick powiedział mi, że wie, co się z tobą stało, Ale powiedział, że lepiej będzie, jeśli ty mi opowiesz - Powiedział, mimo wszystko nie podchodząc do dziewczyny. Jednak zapach robił swoje. Dodatkowo z każdą chwilą Saskii robiło się coraz bardziej niedobrze. Trzeba było albo jakoś przyzwyczaić się na razie do tego zapachu, albo jak najszybciej skończyć tą rozmowę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postanowiła przeciągnąć rozmowę, żeby jak najbardziej przyzwyczaić się do obecności wampira. 

- Łowcy, którzy złapali pana Aleksandra przyszli po mnie nocą. Obudziłam się w lesie. Wypytywali mnie o pana Aleksandra, o to kim jestem, skąd pochodzę. Chcieli mnie zabić, ale uratowała mnie zabłąkana grupka wilkołaków, które najwyraźniej też miały z nimi na pieńku. Łowcy zostali zabici, a mnie puszczono wolno. Jeden z nich miał nie zaprowadzić do miasta, ale ktoś strzelił do niego z łuku. Myślał, że to przeze mnie i zdaje się, że się zdenerwował. Dalej już się pan chyba domyśla - odpowiedziała. - Patrick powiedział, że pan mnie szukał, więc chciałam tylko, żeby pan wiedział, że już nie musi. Miałam co prawda nadzieję na odzyskanie moich rzeczy, ale jeśli nie, to bez tego też sobie poradzę. Myślę, że wrócę do domu. Będę iść lasami, a srebro pomaga mi panować nad sobą, więc zminimalizuję zagrożenie dla... kogokolwiek. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Loren popatrzył na Saskię. Widać było, że on chyba też powoli przyzwyczaił się do jej nowego zapachu, bo na jego twarzy nie  było już widać tego samego wyrazu, co wcześniej. 

- Cóż... Tak szukałem ciebie. W twoim pokoju wyczułem zapach kilku ludzi, których nigdy w życiu nie widziałem, więc zacząłem się obawiać. Fakt, że twoje rzeczy też zniknęły nie poprawiał całej sytuacji. Dlatego wysłałem kilku moich ludzi do pobliskich miast, zapytać czy czasem ktoś nie widział ciebie w towarzystwie jakiś mężczyzn. Aleksander niestety też wyruszył, mimo, że mu zabroniłem. Jednak chłopak nie chciał mnie słuchać - Westchnął, patrząc na dziewczynę. - Faktycznie teraz sprawy się skomplikowały. Prawdą jest, że Felicja nie zgodzi się na to, żebyś pracowała w naszym domu, albo przynajmniej nie zbliżała się do tej części zamku po której ona się przemieszcza. Jednak mimo wszystko chciałbym, żebyś przemyślała całą sytuację. Bo wierzę, że Aleksander nie zgodzi się, żebyś nas opuszczała. Nawet, jeśli teraz jesteś... wilkołakiem - Ostatnie słowo brzmiało tak, jakby Loren najpierw chciał powiedzieć coś obraźliwego, ale się powstrzymał. - Ja również cię polubiłem. Dlatego zróbmy tak. Przyjdę do ciebie jutro po zachodzie słońca i wtedy powiesz mi, czy faktycznie chcesz wracać, czy jednak zostaniesz z nami. Zmienimy co prawda trochę zakres twoich obowiązków, ale myślę, że nie będzie ci to przeszkadzać - Dodał z lekkim uśmiechem. O proszę. Znalazł się wampir o szlachetnym sercu. Takich to pewnie ze świecą szukać. Patrick nadal przyglądał się dziewczynie, jakby chciał wyczytać z niej co odpowie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zakres obowiązków... Na jakie? - zapytała, szczerze zdziwiona tą ofertą, tym bardziej, że w obecnej sytuacji współpraca zdawała się być próbą tolerancji i cierpliwości dla obu stron. - Przecież... Dziękuję panu za ofertę, ale nie mogłabym pracować w zamku. Ja sobie zdaję sprawę, że są pewne... Nowe okoliczności, które trudno przeskoczyć. Przebywanie na stosunkowo ciasnej przestrzeni mogłoby źle się skończyć. To znaczy... Nie wiem jeszcze na ile mogę sobie ufać. Wie pan, jestem zdania, że jestem człowiekiem, a nie zwierzęciem, ale z jakiegoś względu to nazywa się "klątwą". Nie chcę odchodzić i jeśli pan byłby w stanie znieść moją obecność w okolicy zamku, byłabym wdzięczna. Ale też zdaje sobie sprawę, że będzie to kosztowało dużo nerwów zarówno pana i pańską rodzinę jak i mnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pan Loren zamyślił się przez chwilę. 

- Cóż ludzie potrzebni są wszędzie. Nie tylko na zamku. Część pracuje w ogrodzie, część przy zwierzętach, a na dodatek zawsze można przecież coś nowego znaleźć. Tak więc opcji jest dużo, jeśli chodzi o pracę poza zamkiem - Powiedział mężczyzna, posyłając Saskii lekki uśmiech. - Poza tym... to może być dość ciekawe. Możesz mi wierzyć, ale pierwszy raz od ponad 400 lat współpracuję z wilkołakiem. Więc to będzie dla mnie ciekawe doznanie. Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego jako kaprys starego wampira.  - Dodał, patrząc na dziewczynę. lekko zaciekawiony. - Najważniejsze pytanie brzmi, czy ty chcesz w ogóle wrócić do pracy i czy nie będzie ci przeszkadzać, że twoim pracodawcą jest wampir. Ale... - Nie dokończył. Saskia poczuła dlaczego. W jej kierunku zbliżały się trzy postacie. Z czego jedną z nich na pewno był wampir. Zapach znowu zaczynał stawać się mało przyjemny. A już było tak dobrze. Gorsze było to, że dwa pozostałe zapachy były dla Saskii dziwnie znajome. Jakby już je kiedyś poczuła. A zapachy Saskia pamiętała od momentu przemiany. A pierwszym takim zapachem był ten, od wilkołaka, który ją zmienił. Więc to prawdopodobnie są jego bracia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Słyszałam, że zajmujecie się odganianiem mniej humanitarnych stworów. Albo ich neutralizacją - odparła po chwili myślenia, siląc się na lekki uśmiech. - Byłby to niewątpliwie zaszczyt, gdyby pan zechciał kontynuować nasza współpracę.

I już chciała wyjść z ponurego stanu umysłu, gdy pojawił się nowy zapach. I wampir był znacznie mniej stresujący, bo Saskia zastanawiała się, czy przypadkiem pozostała dwójka, która mogła być tą dwójką, nie oskarży jej o śmierć towarzysza, co było bardzo prawdopodobne. Spojrzała nerwowo najpierw na pana Lorena, a potem na Patricka. 

- Ktoś idzie - oznajmiła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick popatrzył szybko wokół, a potem na Saskię. Pan Loren skinął głową, jakby się zgadzał z jej słowami, ale po chwili westchnął. 

- Jeszcze tego brakowało - Powiedział po czym popatrzył na dziewczynę. - Aleksander tutaj biegnie - Powiedział, wyraźnie zniesmaczony. Po chwili z klifu, kawałek od Saskii i mężczyzn wyskoczyły trzy postacie. Po chwili Saskia dostrzegła, że jednym z nich faktycznie jest Aleksander. Ale nie wyglądał za ciekawie. Miał podarte ubranie, kilka ran od pazurów. Dwa wilkołaki goniły go zaciekle. Oba były w postawi ogromnych, dwunożnych wilków. Aleksander biegł w kierunku Lorena i Patricka. Będąc mniej więcej w połowie drogi zatrzymał się i popatrzył zaskoczony.

- Saskia! - Zapytał, nie będąc pewny czy dobrze widzi, a co ważniejsze czuje. Wilkołaki zatrzymały się kawałek za nim, chyba również zdziwione widokiem wampira, człowieka i wilkołaka, które stoją obok siebie. - Saskia o co tutaj chodzi? Czemu jesteś... psem? - Zapytał mężczyzna. Chyba on, w przeciwieństwie do pana Lorena nie umiał powstrzymać języka i nazywał wilkołaki tak, jak chyba każdy wampir je nazywa. Wilkołaki chyba ogarnęły się, bo skoczyły na mężczyznę. Loren od razu ruszył mu z pomocą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na samym początku ucieszyła się, widząc go. Zaraz potem jednak pojawiły się wątpliwości, które Aleksander raczył potwierdzić w wyjątkowo niedyskretny sposób. 

Nie było jednak czasu na dąsy, które Saskia planowała. Spojrzała na wilka, ale że był znacznie mniejszy od agresorów, zrezygnowała z wysłania go, a zniżać się do mordobicia i rękoczynów też nie zamierzała. 

W związku z tym podeszła na odpowiednią odległość, to znaczy na tyle żeby nie dostać od nikogo, nabrała powietrza w płuca i krzyknęła. 

- WSZYSCY NATYCHMIAST PRZESTAĆ! 

Oddychała ciężko, czując, jak podnosi się jej ciśnienie. Nie była to może od razu utrata kontroli, ale zwyczajne, zdrowie poirytowanie. 

- Jeśli zamierzacie się tu naparzać, to wypad z mojej plaży! Idźcie się prać po mordach do lasu, mam dość wilkołaków, dość wampirów, ludzi, wilków, ptaków, mieszańców rasowych, konfliktów na tle rasowym, krzyków, zębów i wszystkiego innego co związane z robieniem zamieszania o nic. "O, wampir, a my jesteśmy wilkołakami, trzeba go dopaść". Czy wy jesteście poważni? Macie wy tam mózgi? - zapytała, pukając sie manifestacyjne w czoło. Miała nadzieję, że cała impreza jeśli się nie uspokoi to przynajmniej przeniesie gdzie indziej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może się tylko Saskii zdawało, ale miała wrażenie, że jej krzyk również nabrał na sile. Przynajmniej zadziałało. Wszystkie osoby w jego zasięgu, czyli dwa wilkołaki, Aleksander i Loren, który właśnie odciągał jednego z nich od swojego syna zatrzymali się. Aleksander chyba najszybciej się ogarnął, bo odkopał napastnika i stanął w pozycji bojowej. Jednak wszyscy teraz patrzyli kątem oka na dziewczynę, kiedy ta do nich krzyczała. Jeden z wilków zmienił się w człowieka i popatrzył groźnie na Saskię.

- Czy my jesteśmy poważni? To ty zdradzasz własną rasę! - Krzyknął jeden z wilkołaków. - Bratasz się z tymi krwiopijcami. To ty sprawiłaś, że nasz brat zginął. To ty zaprowadziłaś go do łowców! - Krzyczał dalej, jednak oba wilkołaki zaczęły się powoli oddalać, zostawiając wampiry za sobą. Chociaż było widać, że wolałyby walczyć. Ale instynkt samozachowawczy nakazał im uciekać. Po chwili podszedł do dziewczyny Patrick.

- Przypomnij mi, żebym nigdy więcej cię nie zdenerwował dobrze? - Zapytał, uśmiechając się lekko do niej. Dziewczyna nagle usłyszała szepty między wampirami. 

- Co to ma znaczyć Loren? Czemu ona jest psem? - Zapytał Aleksander, wyraźnie wzburzony całą sprawą. 

- Nie psem tylko wilkołakiem synu - Poprawił go Loren, kładąc mu rękę na ramieniu - Ci łowcy, co was wczoraj zaatakowali porwali ją z domu. Potem zaatakowały ich wilkołaki a jeden z nich ugryzł ją, kiedy ponownie trafili na łowców - Wyjaśnił pobieżnie mężczyzna. Cóż chyba chciał jak najszybciej streścić całe zdarzenie. Jednak Aleksander nie wydawał się być zadowolony z tego faktu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony odczuła dziką satysfakcję, kiedy towarzystwo zostało odpędzone, z drugiej złość narosła. 

- Jesteście wszyscy popaprani! Ugryzł mnie i to nie była moja wina! Skąd miałam wiedzieć, że przyjdą jacyś myśliwi?! - wrzasnęła za nimi. A potem spojrzała na Aleksandra miną, która mogłaby zabijać. Zacisnęła zęby i manifestacyjnie się odwróciła, żeby odejść plażą... Gdzieś. Gdzieś daleko, tupiąc i poruszając się na podobieństwo chmury burzowej, albo i całego frontu. Takich zniewag znosić nie zamierzała i teraz przynajmniej miała pewność, że z tą całą miłością to kłamał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrick odsunął się, widząc jak dziewczyna idzie w przeciwnym kierunku do Aleksandra i reszty. Wampir chyba to dostrzegł, bo odsunął się od Lorena i ruszył za dziewczyną. Dziewczyna nie musiała się obracać, żeby wiedzieć, że wampir się zbliża. Jego zapach stawał się coraz intensywniejszy. 

- Saskia czekaj - Powiedział Aleksander po czym podbiegł do niej i złapał ją za rękę. Dziewczyna nagle poczuła, jakby włożyła rękę do wiadra z lodem. Skóra Aleksandra była dla niej lodowata, twarda i bez najmniejszego pulsu. - Saskia przepraszam. Nie chciałem, żebyś to usłyszała. Ale... jak mogło do tego dojść? - W głosie mężczyzny dziewczyna usłyszała coś, co mogłoby być smutkiem. Na dodatek wampir zatrzymał ją w miejscu, Kiedy Saskia chciała iść dalej czuła, że wampir ją przytrzymuje. Co jak co, ale wyglądało na to, że jednak coś tam mu zależało, skoro przemógł się i stał blisko niej, mimo zapachu. Dziewczynie wampirzy odór wdzierał się już do mózgu, chociaż po rozmowie z panem Lorenem trochę się do niego przyzwyczaiła. Więc nie było tragedii. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dlatego to krzyknąłeś? - zapytała, siląc się na jadowity spokój. Wyrwała rękę z uścisku Aleksandra i odwróciła się do niego, splatając ręce na piersi. 

- Jak na blisko czterysta lat życia, twoja ogląda towarzyska jest godna pożałowania. Proszę się zastanowić, czy lepiej być psem, czy pijawką. Psy to podobno bardzo inteligentne stworzenia, jak jest z pijawkami? Teraz widzę, że chyba jednak gorzej. Idź sobie - dodała, odwracając się od niego. - Dobrze się stało! Widać przynajmniej kto jest naprawdę miły, a kto tylko udaje. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander patrzył na plecy dziewczyny. 

- Nie krzyknąłem. Mówiłem szeptem do Lorena. Nie spodziewałem się, że... wilkołaki mają aż tak dobry słuch - Tłumaczył się. O dziwno Saskia wyczuła w jego słowach prawdę. Albo wręcz mistrzowskie aktorstwo. - Wierz mi, że to jest dla mnie trudne. Od ponad 400 lat pierwszy raz zdarzyła mi się taka sytuacja, że osoba, na której mi zależy została przemieniona. Nie wiedziałem jak na to zareagować - Dodał, nadal stojąc w miejscu. Chyba nie miał zamiaru odchodzić. Na dodatek Saskia czuła, że gdyby ona zaczęła biec on podąży za nią. - Zrozum. Ja naprawdę chciałbym, żeby to wszystko wyszło inaczej. Żebyś nie musiała przez to przechodzić. Ale już za późno. Stało się. Zostałaś wilkołakiem. Ale to ty zawsze powtarzasz, że nie można oceniać ludzi z racji tego kim są. Więc proszę... Nie oceniaj mnie za jedno moje słowo - Słowa Aleksandra zaczynały się powoli łamać. On chyba nie zdawał sobie z tego sprawy. Ale teraz miałaś o wiele lepszy słuch niż człowiek, wiec doskonale to dosłyszałaś. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- I co z tego, że zostałam wilkołakiem? Ja się czuję wprost świetnie, jest niesamowicie po prostu cudownie - rzuciła z poirytowaniem w głosie. - Ty też chciałeś mnie zmienić w wampira, nie wiem co jest takiego strasznego w byciu inną formą życia. Nie można oceniać ludzi, ale ty jesteś wampirem, a nie człowiekiem i nie wiem z jakiej racji miałabym nie oceniać, skoro zdążyłeś w ciągu paru sekund obrazić mnie dwa razy i najwyraźniej stwierdzić, że jestem teraz gorsza. Dlatego nie mam ochoty z tobą rozmawiać. A może to jest jakiś rodzaj kompleksu niższości, co? Może to wy się czujecie gorsi? - zapytała, dźgając go wojowniczo palcem w klatkę piersiową. - Mogę zagwarantować, że jeśli chodzi o węch to cuchniecie tak samo paskudnie jak ja dla was. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander patrzył na dziewczynę. Przez chwilę nie wiedział co ma powiedzieć. 

- Ja ci to zaproponowałem. Nie zmieniłbym cię wbrew twojej woli. Ja szanuję czyjeś zdanie. Tego nauczył mnie Loren, zmieniając mnie. Że mamy wybór. A ty nie mogłaś go dokonać. I nie chciałem cię obrażać. Po prostu... Po prostu za dużo już straciłem przez inne wilkołaki w czasie tych wszystkich lat - Powiedział, patrząc na dziewczynę. Na jego twarzy nie było widać emocji, ale dziewczyna wyczuwała, że Aleksandra zabolały jej słowa. - Nigdy nie stwierdziłem, że jesteś gorsza. Ja nie czuję się gorszy od wilkołaka. Czuję się inny. Tak przeszkadza mi ich zapach. Ale jedyny wilkołak, którego zabiłem przez te 400 lat zmusił mnie do tego. Zabił młodą dziewczynę i jej młodszą siostrę na moich oczach. A potem zapytał, czy nie chcę się z nim pożywić. Nie wytrzymałem - Powiedział mężczyzna i podszedł krok bliżej Saskii. - Saskia zrozum mnie. Mi zależy na tobie. Ale boli mnie to, że jesteś inna. Że zmienili cię bez twojej zgody. Że do końca życia będziesz inna. A wiem, jak to jest być inny. - Aleksander chyba powoli zaczynał się gubić w swoich słowach. Saskia słyszała, że wampir powoli zaczyna gadać od rzeczy. Ale to by świadczyło, ze faktycznie pierwszy raz w jego życiu był w takiej sytuacji i nie wie jak zareagować. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No to mnie zabij i nie będzie problemu, skoro moje nowe "ja" jest dla ciebie tak ogromnym problemem - odparła, wziąż nieźle wkurzona i nie odmawiając sobie machania rękami. Było jej wystarczająco ciężko w nowej sytuacji, w której została sama sobie, a ten tutaj jeszcze śmiał ją dodatkowo obrażać... Emocje rosły. 

- Zdenerwowałeś mnie. I nie ukrywam, że naprawdę się zawiodłam - stwierdziła z poważnym wyrazem twarzy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander popatrzył na Saskię i westchnął.

- Nie zabiję cię. Wiesz o tym - Powiedział wampir, stając w jednym miejscu. - Wybacz, że cię zdenerwowałem. Ale dla ciebie to jest tak samo trudne jak dla mnie. Wiem jak to jest zaraz po przemianie, Masz mętlik w głowie, odbierasz wiele informacji naraz, czujesz się zagubiona - Powiedział. Cóż nawet jeśli była to prawda to jakoś dziewczyna dawała sobie z tym radę. - Saskia proszę zrozum. Ja nie chcę cię stracić. Zależy mi na tobie. I nie ważne co powiedziałem wcześniej. Mi naprawdę na tobie zależy - Dodał z przekonaniem w głosie. Zdawało się, że mówił prawdę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stała na plaży, naprzeciwko Aleksandra, walcząc ze sobą. Z jednej strony była wściekła i miała ochotę rzucać w niego rzeczami (ze szczególnym uwzględnieniem krzyżyka), a z drugiej strony jej też trochę zależało. Nawet bardzo, pewnie dlatego pytanie czy jest psem tak bardzo bolało. 

Westchnęła głęboko i przetarła twarz dłońmi. 

- Niech będzie - odpowiedziała, nie siląc się na wylewne słowa. W końcu to ona była pokrzywdzona. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander patrzył na dziewczynę. Wahał się, czy do niej podejść czy nie. Jednak ktoś inny to zrobił.

- No dobrze. Wystarczy już tego rozczulania się nad sobą. To jest życie a nie jakieś przedstawienie. Trzeba iść dalej. Chodź trzeba przyznać, że bylibyście dobrymi aktorami - Powiedział Patrick, stając pomiędzy nimi. Na jego twarzy gościł lekki uśmiech.  - Pan Loren kazał mi przekazać, że musiał wracać do zamku dokończyć swoje sprawy. A wasza dwójka też powinna iść do siebie. Saskia, pan Loren kazał ci również przekazać, że jeśli chcesz wrócić do zamku to możesz wejść przez wejście kuchenne i iść do swojego pokoju. Nikt cię nie wyczuje, bo i tak ani Felicja, ani siostra Aleksandra tam nie wchodzą - Powiedział po czym popatrzył na mężczyznę. Ten po chwili popatrzył na Saskię. 

- Więc... nie wracamy do tego już? - Zapytał niepewnie, patrząc na jej twarz. Wydawał się chyba pogodzony z faktem, że Saskia jest Wilkołakiem i starał się uśmiechnąć. Wyszedł grymas. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...