Skocz do zawartości

[Bosman] Star Wars


Recommended Posts

Zabrak skinął głową i popatrzył na innych ludzi, którzy go otaczali. Wiedział, że ci się za nim odwracają, ale ignorował to. Skupił się na rozmowie, która go czeka. 

- Wiem wiem. Nie spodziewam się, żeby którekolwiek z tych ludzi mi zaufało. Zwłaszcza, że wiesz kim jestem - Powiedział cicho, idąc za mistrzem do windy. Kater zastanawiał się, co oni zamierzają zrobić z Izefetem. W końcu dobrowolnie się im oddał. 

Widząc Izefeta w celi, jak odbijał piłeczkę zaśmiał się cicho. 

- Widzę Izefet, że bardzo się bawisz - Zaśmiał się Zabrak, podchodząc do śluzy. Widząc jego strój doszedł do wniosku, że raczej nie był traktowany jakoś bardzo wyjątkowo. Cóż przynajmniej go nie zaniedbują. - Zastanawiam się, co ci strzeliło do głowy, żeby iść się im oddać. Ale chyba wyszło ci to na dobre. Przynajmniej nie gnijesz u Porządku - uśmiechnął się lekko, czekając na słowa swojego towarzysza. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kage zwlókł się z półki i podszedł do szyby. Ukłonił głowę w kierunku milczącego Jedi i zwrócił żółte oczy na Katera. 

- Dzień dobry, panie Skywalker. To, mój drogi, niedomyślny przyjacielu, że gdybym się nie oddał naszym drogim towarzyszom-rebeliantom, zgniłbyś na Kessel. Cześć, Sehtet. Ty też byś zgniła. 

- Cześć Izefet, ty dupku - odpowiedziała kobieta, ale ton jej głosu nie był pretensjonalny. 

- Wracając. Nikogo tutaj nie interesowało Kessel, ale już drugi, czy tam trzeci, czwarty Sith owszem. Dodatkowo przekonałem tych, którzy chcieli ze mną rozmawiać, że więźniowie chętnie przystaną na propozycję pracy i jako że pan Skywalker, bez żadnego stopnia wojskowego ale ze znaczącym głosem się zgodził, a generał Organa go poparła, jesteś tu i cieszysz się życiem - odpowiedział, dumny z siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater westchnął po czym uśmiechnął się lekko. 

- No dobrze. Skoro mówisz, że jest ci dobrze to się cieszę. - Powiedział. Zastanawiał się, czy nie przekazać mężczyźnie kilku informacji w języku Sithiańskim. Jednak był podsłuchiwany, więc sobie odpuścił. - Cóż to skoro ty tu jesteś, to nie muszę już lecieć ciebie ratować - Zaśmiał się po czym dodał. - Dobrze Izefecie. Zaraz mam stanąć przed jakąś radą. Więc spróbuję cię jakoś wyciągnąć... O ile jest w ogóle taka szansa - Dodał po czym popatrzył na dawnego mistrza - Mógłbyś nas zaprowadzić przed tą komisję proszę? Chciałbym mieć jak najszybciej to wszystko za sobą - Dodał. Wolał nie mówić, że Luke to jego były mistrze. Jeśli Izefet wie to trudno, a jeśli nie to lepiej mu nie mówić. Przynajmniej mniejsze ryzyko. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nikogo nie będziesz znikąd wyciągał - wtrącił mistrz Skywalker. - Masz tendencje do zapominania o osobach w otoczeniu, Kater. A komisja nie jest do twojej dyspozycji. Dostaniesz się przed komisję, kiedy się zbierze. Wierzcie lub nie, ale nie jesteście głównym punktem programu i mają tu też inne sprawy na głowie, poza waszą zabawą w potężnych władców Galaktyki i Mocy. Jedyne co w obecnej sytuacji możecie zrobić, to odpowiadać szczerze na pytania które wam zadadzą. To wszystko. Koniec widzenia - oznajmił. Izefet uprzejmie pokiwał głową i wycofał się na półkę, nie patrząc już na Katera. Luke wyszedł z sali. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater westchnął. Wiedział, że słowa jego byłego mistrza są prawdziwe, a jednak czuł się trochę zawiedziony. Liczył, że chociaż Luke zrozumie jego sytuację. W końcu sami rebelianci nie są w stanie powstrzymać Kylo Rena i jego ucznia. A Kater jest. Fakt, nie w tym momencie. Ale był w stanie z nim walczyć. Musiał się tylko bardziej do tego przygotować. Zanim wyszedł popatrzył jeszcze na Izefeta.

- Mam nadzieję, że wszystkie moje rzeczy zabrałeś. Wolałbym nie dawać broni naszym wrogą - Powiedział. Chodziło mu o jego datapad z danymi, miecz świetlny oraz mapę z koordynatami Koribanu. To była ostatnia rzecz, którą chciał zobaczyć Kater: Krążownik Najwyższego Porządku na tej pustynnej planecie. Po tych słowach wyszedł za Jedi, trzymając Sehtet za rękę. 

Tak mistrzu. Przepraszam, że martwię się o swoją dupę i próbuję powstrzymać zagrożenie Powiedział w myślach Zabrak, idąc za mistrzem. Był ciekawy gdzie go zaprowadzi. Kiedy już się oddalili zapytał cicho. 

- Jak do tego doszło? Jak Ben zabił wszystkich? - Kater był bardzo ciekawy co się stało po tym jak on odleciał. I czemu Luke go nie powstrzymał. Chociaż co do tej drugiej części nie był pewny, czy Luke w ogóle miał możliwość powstrzymać Kylo Rena. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Szybko. - I to, jak się okazało, była jedyna odpowiedź, a może i nawet temat nieco zbyt drażliwy, bo Luke już się nie odezwał. Nie był rozdrażniony, ale spokojny jak zawsze i z tego względu Kater czuł rosnącą wewnątrz niego złość. Bo takie zachowanie było aż nienaturalne. 

Stary mistrz zaprowadził go na poziom wyzej, w którym znajdowały się średniej klasy kwatery mieszkalne. Został mu przydzielony niewielki pokój z łóżkiem i i było wszystko co można było powiedzieć o kwaterze. 

- Zostań tu, Kater. A ty chodź ze mną. Twój pokój jest nieco dalej - powiedział do kobiety, a ta kiwnęła głową i uśmiechnęła się lekko do Katera. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater usłyszał odpowiedź i już nic nie powiedział. Widział, że ten temat nie jest dobry do rozmowy, więc nawet nie próbował go kontynuować. Tak więc szedł w milczeniu za starym mistrzem do kwater. Widząc, że jest ona prosta nie był zaskoczony. W sumie to nie spodziewał się niczego więcej. Widząc jak Sehtet uśmiecha się do niego odwzajemnił lekko uśmiech. Obawiał się. Może trochę przesadnie, ale i tak obawiał się co się teraz stanie. Jednak nic już nie powiedział. Usiadł na łóżku w swoim pokoju a po chwili położył się na nim i zamknął oczy. Zaczął się zastanawiać nad tym co powiedzieć Radzie. A także o co oni go zapytają. Oraz... czy uda mu się ich przekonać, żeby ci pozwolili mu odlecieć wraz z Sehtet na Nal Hutta. Cóż nie miał nic lepszego do roboty, więc postanowił się trochę przespać. 

Na Moc. A wszystko zaczynało się powoli układać Westchnął Zabrak po czym odprężył się. Miał nadzieję, że przynajmniej dadzą mu chwilę spokoju. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopiero cztery godziny później drzwi do pokoju otwarły się. Stało tam dwóch rebelianckich żołnierzy. Blastery mieli u boków, względnie zabezpieczone, ale Kater wyczuwał, że stan ten bardzo szybko mógł się zmienić. 

- Generał Organa zaprasza - powiedział jeden z nich i gdy Kater się zbliżył, poprowadzili go przed oblicze komisji. 

Nie było to szumne spotkanie. Przede wszystkim komisja składała się z całych dwóch osób, wbrew wyobrażeniom Zabraka. Z Generał Organy, dawnej księżniczki i kobiety o zmęczonym, choć istotnie pogodnym spojrzeniu i z mistrza Skywalkera w postaci chmury gradowej. 

Siedzieli oboje za stołem, naprzeciwko stało krzesło i stolik dla Katera. Generalnie wskazała, by usiadł. 

- Dzień dobry, panie Kater.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater otworzył oczy, kiedy usłyszał otwieranie drzwi. Widząc strażników z blasterami uśmiechnął się lekko. Zastanawiał się, jak szybko byliby w stanie go zastrzelić, gdyby postanowił się rzucać. Słysząc o zaproszeniu przez Generał Organę skinął głową i wstał z łóżka. 

- Skorzystam z zaproszenia - Powiedział Zabrak po czym poszedł wraz z rebeliantami. Widząc jak wygląda rada powstrzymał się od komentarza. Zastanawiał się przez chwilę, czy to nie jest jakaś forma żartu, jednak widząc mini pani Generał oraz byłego mistrza skinął głową, witając się z nimi. 

- Witam Pani generał - Powiedział siadając na wskazanym miejscu. Popatrzył na tą dwójkę po czym westchnął. - Proszę mi wybaczyć zuchwałość, ale spodziewałem się, że rada będzie się składała z więcej niż tylko dwóch osób - Powiedział. Nie była to co prawda żadna obraza. Po prostu Zabrak był ciekawy. - Ale dobrze. Ma pani do mnie jakieś pytanie. Tak więc jeśli będę w stanie to odpowiem na nie. - Powiedział Kater, patrząc na ich twarze. Był ciekawy jak oni zareagują na jego słowa. Zastanawiał się również, jakie pytanie będzie miała do niego pani generał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Liczę na zaufanie. Nasza rozmowa jest rejestrowana, wolę ostrzec już teraz - odpowiedziała, uśmiechając się pogodnie i przerzucając papiery, które leżały na stole. 

- Wiem o tobie to i owo. Wiem, że byłeś w Zakonie. Moje pytanie brzmi więc: dlaczego z niego odszedłeś i jak trafiłeś na Kessel? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater westchnął, słysząc, ze ich rozmowa jest nagrywana. Przez to musiał zważać na słowa, żeby przypadkiem nie powiedzieć czegoś, co by mogło mu zaszkodzić. Nawet uśmiech pani Generał go nie uspokajał. Postanowił na razie odpowiadać zgodnie z prawdą. W końcu próby kłamstwa byłyby szybko wyłapane przez Luke'a. 

- Opuściłem Zakon, ponieważ chciałem zgłębić tajniki Mocy. Głównie jej Ciemnej Strony, bo ona skrywa więcej tajemnic i zagadek. A będąc szkolonym jako Jedi nie byłbym w stanie osiągnąć swojego celu. Zresztą mistrz nie pozwoliłby mi na to. Więc dlatego odszedłem. A na Kessel pojawiłem się z powodu pewnego wypadku, który miał miejsce na innej planecie. Zostałem ranny i straciłem przytomność, a kiedy się ocknąłem byłem już zamknięty na statku Najwyższego Porządku. A stamtąd już bezpośredni lot na planetę - Powiedział krótko, patrząc cały czas na dwójkę członków rady. Myślał nadal nad tym, co jeszcze będą chcieli od niego wiedzieć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Na jakiej planecie i przez jaki wypadek zostałeś ranny? - zapytała. Głos i spojrzenie starszej kobiety były jak najbardziej uprzejme, wręcz troskliwe, ale w słowach był pewien rodzaj nacisku, a i nie można było odmówić jej przenikliwości. Mistrz tymczasem obserwował Katera uważnie, jakby chciał wyczytać z jego twarzy najwięcej jak tylko się da. 

- Chciałabym także wiedzieć co teraz zamierzasz. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater zawahał się przed odpowiedzą. Nie był pewny, czy ta informacja. czasem nie przyniesie mu więcej szkody niż pożytku. Jednak widząc wzrok Luke'a ostatecznie postanowił powoli odpowiadać na ich pytanie. 

- Korriban. Zaatakował mnie jakiś stwór. Ledwo przeżyłem - powiedział Kater, nadal patrząc na członków rady. Starał się nie zmieniać mimiki swojej twarzy. W końcu nie każdy musiał wiedzieć co naprawdę myśli. - Co teraz zamierzam? Czy to nie oczywiste? Zamierzam kontynuować swoje zadanie zdobywania wiedzy i odkrywania tajników Mocy. Chociaż... Nie. Teraz przed zdobyciem wiedzy jest jeszcze jeden cel. Chcę odpłacić Benowi za to co zrobił z Zakonem - Powiedział a w jego głosie nie było ani grama zawahania. Kater był bardzo pewny, że chce to zrobić. Cóż nie mówił, że chce pozbyć się wszystkich innych Sithów. Pani Generał nie musiała o tym wiedzieć. Przynajmniej nie w tym momencie. Wolał zostawić dla siebie tą informację, żeby mieć jakiś atut. Bo Zabrak wiedział, że Rebelianci chcieli pozbyć się Porządku. A on mógł im w tym pomóc. I zamierzał zaproponować to pani Generał. Ale najpierw chciał się dowiedzieć co ona odpowie na jego słowa. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez twarz Lei Organy nie przebiegło nawet drgnięcie. Teraz jednak wzrok był jakby mniej pogodny i nie odwzajemniła próby nawiązania kontaktu wzrokowego Luke'a. 

- Sprawiedliwość, panie Kater, proszę zostawić w spokoju. Są inni, którzy mogą zająć się tą sprawą, a ja nie będę tolerować samotnych strzelców. Nie wyrusza się obalać dyktatury uzbrojonym jedynie w miecz świetlny i magiczne sztuczki. Pańscy przeciwnicy również to potrafią. Mogę zaproponować panu współpracę pod warunkiem, że zaakceptuje pan działania rebelii i zwierzchnictwo naszych dowodzących - powiedziała chłodno. 

Mistrz podniósł brew, patrząc na Katera. 

- Korriban? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater zobaczył, że musiał uderzyć w czuły punkt, bo zachowanie pani Generał się zmieniło. Wolał nie ryzykować i nie ciągnąć tego. Jednak musiał odpowiedzieć.

- Wiem, że samemu nie da się obalić imperium. Ale aby walczyć z użytkownikiem Mocy trzeba być albo użytkownikiem Mocy, albo mandaloriańskim łowcą głów. A Kylo Jest niezwykle dobrze wyszkolony a przede wszystkim niebezpieczny - Powiedział mężczyzna, patrząc na panią generał. - Jestem w stanie się zgodzić na zaakceptowanie działań rebelii i wasze zwierzchnictwo. Ale nie chcę mieć nad sobą grupy osób, która będzie kontrolowała każdy mój ruch. mogę was informować, gdzie lecę, mogę mieć jakąś pluskwę, żebyście mogli mnie śledzić. Ale czasami będę musiał wyruszyć gdzieś sam. chociażby po to, aby stać się silniejszym. Mam nadzieję, że pani Generał rozumie. Próbuję wyrównać nasze szanse - Dodał spokojnie. Jednak nadal był spięty. Zastanawiał się, jak na te słowa zareaguje kobieta. Po chwili popatrzył na Luke'a.

- Korriban. Dawno zapomniana planeta, na której istniały świątynie Sithów. Ogólnie miejsce, w którym spędziłbym dużą ilość czasu, gdyby nie ten wypadek - Dodał Zabrak, starając się jednocześnie powiedzieć wystarczająco dużo, żeby nie było więcej pytań i na tyle mało, żeby nie zdradzić niczego więcej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie rozumiesz, mój drogi. Nie zgodzę się na samowolkę. Nie chcesz mieć nad sobą grupy osób? Dobrze. Będzie to jedna osoba. Ale możliwe, że nie zrozumiałeś koncepcji. Jako Mroczny Jedi aspirujący na Sitha nie jesteś zwykłym żołnierzem, którego można wysłać na front bojąc się jedynie o jego życie. Jesteś niebezpieczny, Kater. Nie pozwolę ci na wyruszanie samemu ani w towarzystwie drugiego. Możesz przystać na moją propozycję, albo możesz wrócić, ale tym razem do celi, nie do pokoju - odpowiedziała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater ugryzł się w język. Moc wokół niego zaczynała krążyć. Zabrak był zły.

więc sama chcesz walczyć z Kylo, Nie mając najmniejszysz szans na przeżycie? Dobrze. Wsadź mnie do celi. Chętnie popatrzę jak tamten mroczny Jedi wysyła cie w cholerę takie słowa chodziły mu po głowie. Jednak powstrzymał sie, żeby nie powiedzieć ich głośno. Wtedy byłby skończony. A miał swoje cele i musiał je osiągnąć. Zamiast tego odetchnął głęboko. Moc powoli zaczynała się uspokajać.

- Dobrze. Wygrałaś. Przystanę na twoje warunki. Ale od razu ostrzegam. Nie będę odpowiadał za tego, który zostanie mi przydzielony. Jeśli zginie to będzie to jego wina - Powiedział sucho. Absolutnie nie podobało to się Zabrakowi. Ale wiedział, że to jedyna opcja, żeby móc się stąd wydostać. A musiał się spieszyć. Nie wiedział jak daleko jest stąd na Nal Hutta. A dziwny duch nadal go popędzał. -  I Sehtet porusza się ze mną.  Jest... dla mnie bardzo ważna  - Starał się brzmieć cały czas pewnie. Nie był jednak do końca pewny czy General lub Luke wyczucją jego zawahanie. Po chwili dodał jeszcze, patrząc tym razem na dawnego mistrza. - Kiedy będę wyruszał będę potrzebował miecza. To jedyna broń, dzieki której mogę dać z siebie 100% - Powiedział. Wierzył, że mistrz Luke to rozumie. W końcu jest Jedi i wie jak bardzo miecz jest ważny dla użytkownika Mocy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przeciwnie. Będziesz odpowiadał za swojego towarzysza. Musisz zrozumieć, Jeal, że to nie ty tutaj stawiasz warunki. A obecność dziewczyny na misji jest zbędna, ponieważ nie jest żołnierzem i nie ma wojskowego szkolenia. Jeśli podasz mi powód, bez wykrętów, to może się nad tym zastanowię. Może. Póki co nie ma takiej opcji - odparła Organa twardo. Nie uśmiechała się już - wzrok był zimny, jak wzrok zawodowego hazardzisty. - Możesz dostać oczywiście miecz. Dostaniesz go, jeśli przystaniesz na warunki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater popatrzył na panią Generał. Widział, że ich rozmowa już nie jest miła i przyjemna. Spodziewał się tego. Jednak on nie zamierzał się od tak poddawać. Musiał mieć Sehtet przy sobie. Była mu bardzo potrzebna, jeśli chciał ożywić tego dziwnego ducha. Poza tym czuł się za nią odpowiedzialny. 

- Dziewczyna musi ze mną podróżować. To przeze mnie w ogóle ruszyła się z Nal Hutta. Po części byłą to moja namowa, po części jej łatwowierność. Jednak koniec końców czuję się za nią odpowiedzialny. Dlatego... proszę..., żeby Sehtet ze mną leciała. Potrafi posługiwać się blasterem, a przy mnie będzie bezpieczna - Mówił Zabrak spokojnie, siląc się, żeby jego słowa  o Sehtet były jak najbardziej wiarygodne. Wolał nie ryzykować użycia Mocy. Po pierwsze mistrz Luke od razu by to wykrył. A po drugie pani generał nie była głupia, co jeszcze bardziej utrudniało całą sprawę. - A jeśli ona będzie ze mną będę się bardziej skupiał na ochronie nie tylko siebie. Więc będę w stanie chronić również tą osobę, którą chce pani generał mi przydzielić - Dodał, patrząc w oczy kobiety. Nawet nie mrugał. Wiedział, że teraz gra idzie o wiele. Teraz czekał na to co powie księżniczka. Wolał już nic nie mówić o tym, że wolałby zbudować od podstaw swój miecz. Bo wtedy byłby najbardziej dopasowany. Jednak darował sobie. I tak już głęboko zanurkował. Żeby tylko dał radę wypłynąć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie padła żadna odpowiedź. Pani Generał przez chwilę mierzyła Katera zimnym wzrokiem z kamienną miną. Co ciekawe, nie sposób było odczytać jej emocji. Tym samym nie było w niej ani trochę żalu, zawiści czy czegokolwiek innego. Była po prostu spokojna. Nienaturalnie spokojna. Jak Jedi. 

I to była kolejna niespodzianka - było czuć od niej emanowanie Mocy większe niż u przeciętnej osoby. Generał Organa podobnie jak Skywalker była wrażliwa na Moc, tak przynajmniej wydawało się Katerowi. 

- Co jest na Nal Hutta, Kater? - zapytał  kolei Luke. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater nadal patrzył na panią generał. Czekał na odpowiedź. Jednak wtedy wyczuł coś od niej. Wyczuł Moc. Generał Organa była wrażliwa na Moc. A raczej tak się wydawało Zabrakowi. Postanowił to zapamiętać i zapytać przy innej okazji, kiedy atmosfera nie będzie tak napięta, że możnaby ją było kroić nożem. Słysząc pytanie Luke'a dopiero po chwili mrugnął i odwrócił na niego swój wzrok. 

- Na Nal Hutta spotkałem pierwszy raz Sehtet. Przylecieliśmy tam wraz z Izefetem. Szukaliśmy mapy na Korriban. A Izefet miał tam kogoś, kto ją posiadał. Rozmawialiśmy w herbaciarni, którą prowadziła właśnie Sehtet. Zdecydowała się wyruszyć z nami, bo nudziło ją to całe siedzenie tam. W sumie w przekonaniu jej pomogła mi Moc. Uznałem, że... będzie przydatna. A potem trochę się zbliżyliśmy, kiedy musieliśmy siedzieć na tej cholernej planecie-kopalni - Westchnął, nadal patrząc na dawnego mistrza i panią generał. - Nie jestem pewny, ale mam wrażenie, że Sehtet chciałaby tam wrócić i zabrać trochę swoich rzeczy. Mieliśmy tam lecieć ale... miałem wypadek - Dodał z nutką ironii w głosie. Jednak nadal starał się brzmieć stanowczo i, co ważniejsze, wiarygodnie. Skoro dawny mistrz zainteresował się Nal Huttą to mógł zaryzykować i spróbować ich przekonać, żeby pozwolili im tam lecieć. A to byłoby znaczne ułatwienie planu Zabraka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kater, dlaczego chcesz lecieć na Nal Hutta? - powtórzył Luke, wypowiadając słowa wolno i równie zdecydowanie jak Kater. Co jak co, stary Mistrz był sprytny i nie można mu było odmówić przenikliwości. Nawet jeśli teraz nie posługiwał się Mocą na modłę Jedi, widział w życiu sporo więcej niż Kater. Generał Organa spojrzała na Skywalkera i zwróciła wzrok ku Katerowi. Wytłumaczenie o chęci powrotu Sehtet zapewne nie zostało przyjęte zbyt wiarygodnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater popatrzył na swojego dawnego mistrza. Przeklinał się w duchu, że jego mistrz był tak stary. Wiedział, że nie używał on Mocy. Po prostu popatrzył na Katera i wiedział, że ten nie mówi do końca prawdy. Więc dalsze próby oszukania go nie miały najmniejszego sensu. Zabrak musiał obrać inną taktykę. 

- Ciebie nigdy nie da się oszukać prawda mistrzu? - Zapytał, patrząc na niego. - Dobrze. Zatem powiem. Muszę się dostać na Nal Hutta, żeby stać się silniejszy. Tam czeka na mnie osoba, która pozwoli mi walczyć na równi z Kylo a może nawet go przewyższyć. Jednak aby to osiągnąć muszę tam lecieć jak najszybciej, a Sehtet musi być ze mną. Inaczej nic z tego nie wyjdzie. A w moich oczach to jedyna możliwa droga. Była nią od kiedy dowiedziałem się, że mam taką możliwość, i teraz też tak myślę - Powiedział. Cóż była to w większości prawda. Niedopowiedzeniem było tylko, że to jest osoba. Jednak Kater liczył, że ta jedna wiadomość nie będzie miała aż takiego wpływu na ich decyzję. - Od razu dodam, że nie wiem kto to jest. On sam mnie znajdzie - Zabrak patrzył na swojego dawnego mistrza. Teraz był pewny swoich słów. Liczył, że to zobaczy on w jego postawie. Kater stąpał po cienkim lodzie. A raczej już nachylał się nad krą. Niewiele brakowało a wpadnie do środka i tym samym pogrzebie swoje nadzieje na wiedzę, siłę i to, co próbował osiągnąć od tak dawna. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luke nie spuszczał wzroku z oczy mężczyzny. Zupełnie jakby czytał w jego głowie, choć to oczywiście nie było możliwe. Kiedy Kater zakończył, Luke pokiwał głową. 

- Zostaw Bena Solo w spokoju, Kater - powiedział twardo Luke. - Sądzę, że to wystarczy na tę chwilę. Mam rację? - zapytał, patrząc na Generał. Kobieta kiwnęła głową w głębokim zamyśleniu. 

- Na razie tak - potwierdziła. Oboje wstali z miejsc i zwrócili swoje twarze ku Zabrakowi. 

- Wrócisz teraz do siebie. Odpocznij, zjedz coś. Wieczorem zostaniesz poinformowany co postanowiliśmy, a teraz trzeba się naradzić. Decyzja nie należy tylko do nas - poinformował mężczyzna. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater popatrzył na dawnego mistrza. Był już spokojny. A raczej wyglądał na takiego. W środku się gotował. Nie dość, że jego próba oszukania mistrza spełzła na niczym, to jeszcze wszystko szło nie po jego myśli. Na dodatek obawiał się, że jego podróż na Nal Hutta też jest zagrożona. I jeszcze będzie miał kogoś na głowie. TO już zupełnie drażniło Zabraka. Jednak słysząc, że to koniec. Wstał. 

- Dziękuję - Odpowiedział tylko po czym odwrócił się i wyszedł, nie siląc się nawet na skinięcie głowy. Czuł, że to byłoby dla niego oznaka przegrania tej bitwy. Szanował Luke'a za to co on dla niego zrobił, jednak teraz poczuł, że ten szacunek jest wystawiony na próbę. Posłusznie wrócił do siebie. Musiał przemyśleć kilka spraw. 
Po wejściu zamknął i zablokował drzwi, o ile było to możliwe, żeby nikt mu nie przeszkadzał. Potem usiadł w pozycji do medytacji i zaczął się odprężać. Chciał coś sprawdzić. Czy poza nim, Izefetem, Luke'iem, tym chłopcem i, co ciekawe, panią generał ktoś jest wrażliwy na Moc. Z czystej ciekawości. Bo, trzeba przyznać, Wrażliwość na Moc u tej kobiety mocno zaskoczyła Zabraka. Zastanawiał się przez chwilę, czy nie była szkolona, jednak nie sprawiała wrażenia takiej, więc szybko odsunął tą myśl. Potem musiał poukładać w głowie dalszy plan działania. Oraz pójść coś zjeść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...