Skocz do zawartości

[Bosman] Star Wars


Recommended Posts

Kater patrzył na dawnego mistrza. Zachował poważny wyraz twarzy. Mimo, ze rozumiał jego słowa i rozumiał jego ból nie zamierzał odpuszczać. Poczekał aż mężczyzna skończy mówić.

- I tak nie uwierzysz w ani jedno moje słowo. Ale skoro już to jesteś to powiem ci coś, "mistrzu". Jak zawsze uważałem, że masz rację, tak teraz muszę stwierdzić, że się mylisz. Mówisz, że dla mnie życie innych nie ma znaczenia. Otóż ma. I to ogromne. Nigdy nie zabijałem, jeśli nie było takiej potrzeby. Nawet największe szumowiny zostawiałem przy życiu. A wiesz czemu? Bo ja szanuję życie. Gdyby był inny sposób to nie postąpiłbym tak, jak postąpiłem. Pamiętam twoje nauki i kierowałem się nimi nawet wtedy, kiedy opuściłem ciebie i Zakon. Traktujesz mnie jak wroga. Ale to nie ja nim jestem. Twoim wrogiem jest Najwyższy Porządek i tamci użytkownicy Mocy - Kater celowo nie nazwał ich sithami. Czuł, że to byłaby obraza wszystkich Mrocznych Lordów i Lady, którzy żyli wcześniej. - Ja jestem tylko osobą, która dąży do wiedzy i równowagi w Mocy. Od zawsze wiedziałeś, że taki miałem cel. Chciałem równowagi. Tyle, że kiedyś patrzyłem na to inaczej. Kiedyś sądziłem, że pozbycie się Bena Solo oraz jego ucznia załatwi sprawę. Teraz jednak wiem, że muszą istnieć Sithowie, jeśli chcesz, żeby istnieli również Jedi. Zrozumiałem to dopiero na Ruusan, po spotkaniu Pratimy i dawnego Mrocznego Lorda. Moc musi zostać w równowadze. A ja próbuję do tego doprowadzić. Zasada Dwóch została złamana. A ja próbuję ją odnowić. Ale nie tak, jak robili to moi poprzednicy. Ja nie chcę wojny - Kater wziął głęboki oddech. Wcześniej mówił wszystko robiąc tylko krótkie przerwy. Stracił trochę tchu. - Możesz mi nie wierzyć, ale ja nie jestem taki, jak wszyscy poprzedni Sithowie. Ja wiem, że Jasna i Ciemna strona Mocy może żyć razem. Ale żeby tak się stało muszę stać się silniejszy od nich. Silniejszy niż ktokolwiek przede mną był. A ona jest moją szansą. Mówisz, że mnie wykorzysta. Tak się nie stanie. Bo ja nie jestem słaby. A będę jeszcze silniejszy. - Powiedział, ciągle patrząc na swojego dawnego mistrza. Po chwili dodał, mając już cichszy i nieco spokojniejszy głos. - Złóż w moim imieniu kondolencje rodzinie tego mężczyzny. I proszę... Powiedz mi gdzie jest Sehtet. Lub przynajmniej czy nic jej nie jest - W oczach Zabraka Jedi mógł dostrzec coś, czego Sith nie chciał pokazywać. Nutkę strachu. Kater martwił się o dziewczynę. Czuł do niej bardzo silne uczucie. I chyba Mistrz już zdążył to zauważyć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie złożę, Kater. Chciałbym wierzyć w twoje dobre intencje, ale ledwie chwilę temu obiecałeś Kage, że go zabijesz. Bardzo zresztą barwnie. Nie widzę powodu, dla którego dziewczynie mogłoby coś być. Nikt z nas nie jest mściwy. Nikt poza tobą. I wbrew pozorom istnieją inne możliwości na rozwiązywanie problemów niż ich niszczenie - odparł z wyraźnym smutkiem, ale bez emocji. Odwrócił się i odszedł, zostawiając Katera samego. Niestety, nie minęło wiele czasu nim odwiedziła go kolejna postać. Żołnierz rebelii. 

Mężczyzna mial włosy przetykane siwizną, choć najprawdopodobniej był w wieku zbliżonym do wieku Katera. W odróżnieniu od Luke'a, ten przejawiał emocje. Przede wszystkim była to złość. Kater aż nadto czuł, że mężczyzna miał ochotę go zabić. Albo był więc przyjacielem, albo krewnym zabitego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater popatrzył na byłego mistrza. Widział jego smutek ale nie zareagował. A raczej starał się nie reagować. Mimo wszystko coś tam w środku mężczyzny się odezwało. Może jednak ten zakopany szacunek dawał o sobie znać. Jednak teraz Kater wiedział, ze Luke się od niego odwrócił na poważnie. Nie mógł już liczyć na jego pomoc. Zabrak chciał odpocząć. Jednak wtedy poczuł, że ktoś się zbliża. Odwrócił się i zobaczył Żołnierza rebelii. Czuł od niego silne, negatywne emocje. Popatrzył na niego i westchnął. 

- Niech zgadnę. Ten cały Kob był dla ciebie kimś ważnym tak? - Zapytał, chociaż widząc minę mężczyzny nie musiał czekać na odpowiedź. - Możesz mi wierzyć lub nie, ale nie spodziewałem się, że to się tak skończy. I widzę, że teraz chcesz mnie zabić. Nie chciałbym cię martwić, ale nie dasz mi rady. A ja naprawdę nie chcę cię zabijać. Chyba wystarczy już śmierci w rebelii dzisiaj - Powiedział, patrząc na mężczyznę. W jego głosie nie było ironii czy sarkazmu. Zabrak mówił szczerze. Dla świętego spokoju zaczął zbierać w sobie Moc. Na wypadek, gdyby ten człowiek jednak chciał go zaatakować. Prawdą było to, że nie chciał go zabijać. Jednak, nikt mu nie zabroni się bronić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie wierzę ci. Jesteś zwykłym dupkiem, który dostał przy urodzeniu sztuczki. Wam wszystkim wydaje się, że mając Moc jesteście lepsi. Że macie prawo rządzić tymi bez Mocy, nie? Od początku Galaktyki każda wojna, każde mordobicie, jest spowodowane tym, że czarni i biali kłócą się kto jest lepszy. A wiesz kto na tym traci? Tacy jak my. Szaraczki. Żołnierze i cywile. Bo banda gnojków machająca kolorowymi, świecącymi pałkami postanowiła zawalczyć o władzę. Zamieniłeś dobrego gościa na blond zdzirę, która jest tyle samo warta co wy wszyscy. Mam nadzieję, że kiedyś wybijecie się do nogi. Że ani po jednych, ani po drugich nie zostanie zupełnie nic. Masz w jednym rację - nie dam ci rady. Widziałem, jak tamta zatrzymała pocisk dłonią. Ale zatrzymała jeden. Ile ty zdołasz zatrzymać, co? Jak wielu z nas zabijesz, zanim padniesz martwy? Obiecuję ci, tak jak ty obiecałeś szaremu. Póki żyję, póki żyją żołnierze rebelii, nie czuj się nigdzie bezpieczny. Nie tylko ci z Mocą mogą ci zaszkodzić. I na tyle się zdała cała twoja akcja, że teraz siedzisz w pierdlu. I siedzisz tu resztę swoich gówno wartych dni - zapowiedział. Nie mógł nic zrobić Katerowi przez pole magnetyczne, ale spojrzał na jego wyłącznik. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater nadal patrzył na mężczyznę. Słyszał jego słowa i zastanawiał się, czy ten człowiek jest na tyle zdesperowany, żeby próbować swoich sił z Sithem, zwłaszcza, że wiedział, co się stało wcześniej. Jednak zauważył, że ten patrzy na wyłącznik pola. Uśmiechnął się lekko do niego. 

-Nie wiem, co chcesz zrobić. Ale uwolnienie mnie będzie twoim największym i pewnie ostatnim błędem, jaki popełnisz w życiu - Ostrzegł mężczyznę. Moc miał przygotowaną, żeby nie zablokować pocisk ale obezwładnić mężczyznę. - Zastanów się. Wolisz teraz zaryzykować i spróbować mnie zastrzelić A co za tym idzie skazać się na pewną śmierć? Czy spokojnie dolecieć na planetę i tam planować na mnie zemstę, wiedząc, że będę zamknięty w celi? - Mówił spokojnie, chodź chłodno. Nie miał zamiaru zabijać mężczyzny, Bo wtedy już całkowicie pogrzebie swoje szanse na ucieczkę i próbę uratowania Mrocznej Lady i Sehtet. Na dodatek patrzył prosto w oczy mężczyzny. Wiedział, że wielu ludzi tego nie cierpi i to ich dekoncentruje. Może to w połączeniu z jego słowami zniechęci mężczyznę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żołnierz z uwagą słuchał jego słów, ale na jego twarzy krył się dziwny, nieodgadniony wyraz. Dyskretnie podniósł głowę do góry, gdzie znajdował się rejestrator w kształcie maleńkiej półkuli. Wyszedł z pomieszczenia, zostawiając Katera samego i wrócił po parunastu minutach, uśmiechając się do niego z satysfakcją. Podniósł dłoń, dążąc do wyłączenia pola i uważnie obserwował spode łba reakcje Katera. Uśmiech przepełniony wyższością nie schodził z jego twarzy. Dla stojącego z boku widza mogło to wyglądać jak badania szalonego naukowca nad myszą laboratoryjną. 

Mężczyzna nacisnął przycisk zwalniający pole magnetyczne. Błękitna osłona zniknęła, a on wówczas znieruchomiał, sięgnął po blaster i... Rzucił go w kierunku Katera.

A potem się oddalił, nie spuszczając z niego wzroku póki nie zniknął za zakrętem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater obserwował mężczyznę, jak ten patrzy na rejestrator po czym się oddala. Już myślał, że będzie miał trochę spokoju ale ten mężczyzna wrócił. Widząc jego uśmiech Zabrak spiął się. Nie wiedział, czemu ten mężczyzna, wcześniej pełen chęci mordu teraz się uśmiechał. Widząc, ze sięga do panelu otwierającego jego celę zebrał w rękach Moc, aby go powstrzymać przed atakiem na siebie. Jednak, kiedy ten wyjął blaster i rzucił w niego Zabrak zgłupiał. Nie pokazywał tego, ale zupełnie nie rozumiał, co ten mężczyzna chce osiągnąć. Nawet nie próbował złapać Blastera. Powstrzymał tylko Mocą, żeby ten nie upadł na podłogę. Obserwował jak mężczyzna oddala się, patrząc na niego. Przez chwilę nawet zastanawiał się, czy aby czasem to nie jest próba od Mrocznej Lady. Jednak szybko odpędził tą myśl. Ona była osłabiona. Więc to raczej nie wchodziło w grę. Tak więc Zabrak nadal stał w miejscu. Popatrzył kątek oka na blaster po czym mocą delikatnie przesunął go tak, żeby leżał na skraju celi. Aby w razie potrzeby móc po niego szybko sięgnąć. Następnie usiadł na podłodze i czekał na to co się stanie. Wyrównał oddech, uspokoił myśli i skupił się na wyczuwaniu Mocą, czy ktoś się zbliża do jego celi czy też nie. Nie zamierzał uciekać, chociaż to też przeszło mu przez głowę. Ale był na statku, więc nawet nie miał gdzie uciekać. A jego sytuacja i tak była na tyle kiepska, że postanowił jej nie pogarszać. Wierzył, że znajdzie jeszcze sposób na ucieczkę i uratowaniu obu kobiet, które teraz stanowiły dla niego priorytet. Tak więc Zabrak siedział i czekał na rozwój wydarzeń. Uśmiechnął się lekko pod nosem. 

- Ciekawy pomysł. Ale nie dam się sprowokować. Mam ważniejsze rzeczy na głowie - Powiedział cicho do siebie, obserwując przestrzeń przed sobą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Następne parędziesiąt minut nic się nie stało, póki ktoś nie postanowił przypomnieć sobie o wyłączonym rejestratorze. Do przedsionka z celą wpadło trzech żołnierzy z blasterami, każdy jak jeden mąż przerażony. Nieufność jaką Zabrak był darzony wciąż działała, bo wszyscy oni momentalnie wycelowali lufy w więźnia, który... Cały czas siedział w środku. 

To była kolejna chwila pełna napięcia. Żołnierze najprawdopodobniej oczekiwali podstępu, bo ruchami głów uzgodnili, by jeden podszedł do włącznika pola, drugi do leżącego na skraju celi blastera, a trzeci ich ubezpieczał, trzymając Katera na muszce. Wyczuwał ich zdenerwowanie tak wyraźnie, jakby należało do niego samego. 

Akcja była szybka. Jeden z mężczyzn nogą podciągnął blaster do siebie, a drugi od razu włączył pole. Wobec braku ruchu ze strony Katera zaczęli się rozglądać wokół, ale nie widząc niczego podejrzanego po prostu odeszli. Podstępny plan pogrążonego w żałobie żołnierza spalił na panewce. 

 

Mało kto odwiedzał go w celi. Właściwie aż do powrotu na planetę nic się nie zmieniło, prócz tego, że Kater nie wylądował w pokoju. Wylądował w kolejnej celi. Tyle, że tu pojawiła się kolejna dziwna sprawa. Kiedy już odprowadzono go na jeden z niskich poziomów, odkrył, że naprzeciwko niego znajduje się okrągły zbiornik z bactą. Pomieszczenie było większe niż klitka na statku. Białe ściany działały niepokojąco i Kater widział rejestratory w suficie. Naprzeciwko jego celi, w zagłębieniu oddzielonym przezroczystym polem magnetycznym, w zbiorniku umieszczono Lady Sithów, która w dodatku wyglądała na całkiem przytomną mimo podłączonej aparatury. Byli więc oddzieleni od siebie pięcioma metrami i dwoma polami magnetycznymi, a jednak ktoś zadecydował, żeby znaleźli się w tym samym pomieszczeniu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater nie umiał się powstrzymać od uśmiechu, widząc miny jak i zachowanie rebeliantów. Jednak nie poruszył się. Nadal siedział na swoim miejscu i obserwował, jak ci niepewnie podchodzą i ponownie zamykają go w celi. Kiedy ta dziwna sytuacja dobiegła końca mężczyzna spoważniał. Znowu zaczął się zastanawiać, jak może się wydostać z tej sytuacji. I myślał o tym przez cały czas, dopóki nie doleciał na planetę. Tam dał się posłusznie zaprowadzić do swojej celi. Zastanawiało go, czemu tam jest zbiornik z bactą. Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Widząc, jak wsadzają tam Lady sithów Tym bardziej zachodził w głowę o czym pomyśleli tam na górze. Popatrzył w górę i dostrzegł kilka rejestratorów. Westchnął. 

No tak. Pewnie liczą na to, że powiemy im coś ciekawego. Niestety jest tam Izefet, więc używanie języka SIthów odpada... Nieciekawie Powiedział w myślach, obserwując swoją niedoszłą mistrzynię. Mimo faktu, że każdy ich najmniejszy ruch i każde słowo jest rejestrowane postanowił odezwać się do Lady Sithów. 

- Mimo niesprzyjającej sytuacji miło mi cię poznać Lady - Powiedział cicho. Był ciekawy, czy ona mu odpowie. Czy jednak rana i atak ze strony dwóch osób sprawiły, że straciła tyle energii, żeby nie móc odpowiedzieć na jego słowa. Zabrak musiał dodatkowo uważać na słowa, żeby czasem nie powiedzieć czegoś, co mogło by im zaszkodzić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głos Zabraka nie mógł przedostać się przez grubą szybę i dwa buczące pola magnetyczne. A jednak kiwnęła głową, najprawdopodobniej po wyczytaniu jego słów z ruchu ust. Niestety, nie mogła odpowiedzieć - jej usta były ukryte pod maską dostarczającą tlen. Jasne oczy były nieruchomo wbite w Katera - kobieta prawie w ogóle nie mrugała, a wyraz jej twarzy, której połowa była ukryta pod maską zawsze chyba wyglądał drwiąco. 

Słyszałeś od Bane'a imię. Brzmiało ono 'Rain'. Teraz moje imię to Zannah. 

Padła odpowiedź. Jeszcze o tym nie wiesz, ale jesteś chory. To dobrze. To może pomóc. 

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater starał się nie pokazywać żadnych emocji, bo wiedział, że jest bacznie obserwowany. Jednak słysząc w głowie imię Lady ciarki przeszły po jego ciele, a na twarzy na chwilę zagościło zaskoczenie. Jednak szybko jego twarz wróciła do poprzedniego, obojętnego wyrazu. 

Zannah? Darth Zannah? Uczennica Bane'a? Pierwsza spadkobierczyni zasady dwóch? Kater nie dowierzał. Teraz zrozumiał, o co chodziło kobiecie, kiedy mówiła, że ona wyszkoli go lepiej niż duch Bane'a. Po pierwsze ona była żywa, co dawało większe możliwości. Po drugie, Zannah zabiła Bane'a, aby kontynuować jego zasadę. Przez co musiała być od niego silniejsza. Zabrak nie wiedział czy Mroczna Lady potrafiła czytać w jego myślach czy tylko wysyłała do jego głowy swoje słowa. Jednak postanowił założyć, ze potrafi. Ale mimo to starał się wyrażać to co mógł za pomocą mimiki twarzy i ruchu warg. Słysząc o tym, że jest chory zdziwił się. Widać to było w jego oczach. 

Chory? Jak to? Ja nic nie czuję? O czym ty mówisz Lady? I jak to może pomóc? Kater zastanawiał się nad tym. On czuł się bardzo dobrze. Poza tym nie widział po sobie żadnych oznak choroby. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie umiała czytać w jego myślach. Jedynym sposobem był dyskretny ruchu warg, który umiała odczytać. 

Widzę ogień trawiący twoje trzewia. Jeszcze nie czujesz, ale zaczniesz czuć. A w związku z tym grozi ci śmierć, a przynajmniej trwały ubytek na zdrowiu. Swoją drogą, uważam, że tam, na Nal Hutta spartaczyłeś sprawę. Mówiłam: udawaj głupiego, cała wina ma spaść na mnie. Emocje emocjami, mały, ale trzeba mieć we wszystkim umiar. 

Głos w głowie brzmiał jak głos nauczycielki, która strofuje niegrzecznego ucznia. Przynajmniej w głowie Katera nie brzmiała szczególnie pompatycznie, co było dużym kontrastem do ducha Bane'a. 

Ale to naprawimy. Nie mogę doprawdy uwierzyć, że plan się udał. Jestem o krok od popadnięcia w samozachwyt, powstrzymuje mnie tylko wyjątkowo niekorzystna sytuacja. Zastanawiam się, nie mógłbyś sam siebie zranić? Chodzi o zapalenie otrzewnej. Podejrzewam, że źle cię pozszywali, gdziekolwiek byłeś. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater patrzył na Lady Sithów z lekkim niedowierzaniem. Naprawdę nie czuł niczego niezwykłego w sobie, a już na pewno nie czuł się źle. Ale mimo wszystko postanowił uwierzyć Zannah. Jak na razie nie okłamywała go. Więc możliwe, że i tym razem miała rację. Patrzył na nią nieco zdziwiony. Zastanawiał się, o co jej chodziło. 

- Zranić? Jak? - Zapytał, poruszając usta tak samo jak wcześniej. Nieco dyskretnie, bo rejestratory nadal obserwowały każdy ich ruch. Dodatkowo popatrzył na nią, zastanawiając się, czy może jakoś powiedzieć jej gdzie się zranił. Jednak uznał, że lepiej teraz nie mówić za dużo, żeby czasem ktoś ich nie nakrył. Tak więc milczał. Próbował wymyślić jak to zrobić. Oraz co by im to dało? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otrzewna. Spróbuj podrażnić, ale nie zbyt mocno, żebyś się przypadkiem nie zabił. Ot, przyspieszyć nieuniknione. Tylko trzeba zrobić to tak sprytnie, żeby nie od razu i żeby nie pomyśleli, że knujemy - stwierdziła. 

Chyba, że mi nie ufasz - dodała po chwili. Podniosła pytająco brew, ale pytanie nie miało w zamierzeniu brzmieć groźnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater popatrzył na Mroczną Lady. Cóż gdyby powiedział, że jej całkowicie ufa to skłamałby. Jednak wiedział, że w tej sytuacji oboje byli w nieciekawym położeniu. A ona miała jakiś plam, który mógł się powieść. Jego wzrok pokazywał, ze Zabrak nie jest do końca pewny tego planu, ale sam nie ma lepszego. Tak więc postanowił zaryzykować. Siedząc na łóżku zamknął oczy i skupił trochę Mocy. Na tyle mało, żeby trudno było to wykryć, ale na tyle dużo, żeby to zadziałało. Następnie ostrożnie przekierował ją w kierunku swojej otrzewnej i delikatnie spróbował ją podrażnić, tak jak kazała mu Mroczna Lady. To mogło zadziałać, jednak Kater obawiał się, żeby nie przesadzić, bo pogorszy swój stan zdrowia, który według Zannah, nie był najlepszy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ufasz mi? Świetnie, bardzo dobrze. Pierwsza lekcja: nie ufaj nikomu, a już na pewno nie drugiemu Sithowi. Wszyscy w końcu jesteśmy albo będziemy szaleni, to tylko kwestia czasu. O, tak. Właśnie tak. Świetnie, o to chodziło... 

Nie trzeba było długo czekać na ból. Przyszedł nagle i z ogromną siłą, paląc Zabraka od środka. Bolało tak, że zrobiło mu się aż slabo. 

Ale nie przesadzaj! I nie pokazuj tego teraz. Idź się połóż i odczekaj parę godzin. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater przez chwilę nic nie czuł. Jednak ból przyszedł nagle. Mężczyzna o mało się nie przewrócił. Jednak zacisnął zęby. Kiedy usłyszał słowa kobiety delikatnie skinął głową. Rozluźnił nacisk Mocy na swoje ciało po czym położył się. Teraz to dopiero czuł się źle. Ale zaufał Lady. Nie do końca ale na ten moment nie miał lepszego rozwiązania. Zamknął oczy i w milczeniu znosił ból, który sam na siebie sprowadził. 

- Oby to zadziałało - Wyszeptał, czując się tak, jakby ktoś mu włożył do środka rozgrzany pręt. Zastanawiał się, czy ktoś był na tyle spostrzegawczy, żeby dostrzec nagłe pogorszenie stanu zdrowia Zabraka. Ale skoro to mogło im pomóc się stąd wydostać to postanowił zaryzykować. Nawet własnym zdrowiem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wkrótce jego stan się pogorszył. Chłód uświadomił Katera, że prawdopodobnie trawiła go gorączka. Potem pojawiła się słabość i zawroty głowy, na tyle mocne, że nawet posiłek który pojawił się w otwartej półce w ścianie (budynek miał system pozwalający na rozprowadzenie jedzenia bez udziału personelu) nie zachęcił Zabraka, który przecież nie jadł od paru godzin. 

Nawet jeśli Zannah próbowała się z nim skomunikować, głównym bodźcem oddziałującym na Katera był ból, niepodzielnie królujący w jego głowie. W następnej kolejności nadeszły dreszcze i utraty przytomności. Jak przez sen widział, że biała cela zupełnie się zmieniła. Potem słyszał mechaniczne brzęczenie, a jego mózg zarejestrował niebieskie światło. Gdyby Kater nie był na wpół przytomny, wiedziałby, że jest badany, potem znieczulany, a potem przeprowadzono operację, która w zamierzeniu miała mu uratować życie. Wedy już jednak zapadł się w ciemność.

 

Obudziło go drapanie w gardle i suchość w ustach. Wzrok wciąż jeszcze nie wrócił do normy, ale widział białe plamy i słyszał pikanie aparatury medycznej. Następnym bodźcem było ciepło, które poczuł w okolicy dłoni. Ktoś go za nią trzymał. 

- Kater? - zapytała Sehtet, której co prawda nie widział, ale wydawało się, że jest całkiem blisko. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater czuł się coraz gorzej. Jego stan się pogarszał z każdą chwilą. Popatrzył na Zannah, licząc na jakiekolwiek słowa z jej strony. Jednak nie usłyszał nic. Ci jeszcze bardziej go zmartwiło. I ponownie zastanowił się nad słowami dawnego mistrza. Jednak po chwili stracił przytomność. Widział przebłyski jasnego światła, jakieś dźwięki a potem cisza i ciemność. Zabrak myślał, że już umarł. 
Jednak po chwili się obudził. Czuł się fatalnie, miał problem z koncentracją i zamazany obraz. Słyszał jakieś pikanie, które wcale nie poprawiało próby skoncentrowania się na czymkolwiek. Czując ciepło na ręce i słysząc słowa Sehtet instynktownie chciał na nią spojrzeć. Ale nie mógł. 

- Co... Co się stało? G-Gdzie ja J-jestem? Czy... czy ja żyje? - Zapytał szeptem, co również kosztowało go sporo wysiłku. Był osłabiony. A gdzieś z tyłu głowy obwiniał za to Zannah. 
 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Żyjesz, ale droid mówił, że było istotne zagrożenie życia. Dobrze, że to się objawiło teraz. Prawdopodobnie przy operacji na Kessel, tej od Terentateka, wdarło się jakieś zakażenie czy kto wie i masz zapalenie otrzewnej, ale już cię unormowali - odpowiedziała cichym, kojąco spokojnym głosem. - A teraz leż spokojnie i nie próbuj się za bardzo ruszyć, bo droid przyjdzie i cię spacyfikuje lekami uspokajającymi, a to by nie było wskazane. 

Ból w brzuchu nadal był, ale znacznie mniej odczuwalny. Kater czuł też lekkie mdłości, ale było to nic w porównaniu z bólem po rozmowie z Lady Sithów. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater westchnął i tylko zacisnął mocniej dłoń na ręce dziewczyny. 

- Wiedziałem, że na Kessel coś poszło nie tak - Powiedział Zabrak z wyrzutem, leżąc grzecznie na łóżku. Ból nadal mu doskwierał, więc postanowił nie pogarszać swojej sytuacji. - Czemu mnie poskładali? Przecież zabiłem jednego z nich i wskrzesiłem... tamtą Mroczną Lady - Dodał po chwili. Wolał jednak nie wspominać jej imienia bo spodziewał się, że w pomieszczeniu, poza Sehtet jest pewnie albo jakiś strażnik, albo rejestratory. - Ile czasu minęło? Gdzie jest tamta Sith? - Zapytał, obracając głowę w stronę, gdzie prawdopodobnie siedziała Sehtet. Zabrak liczył, że jego wzrok zaraz wróci. Tak samo jak możliwość poruszania kończynami. Coś Katerowi nie pasowało w słowach dziewczyny. Ale to mogło być tylko jego błędne przeczucie, spowodowane operacją i środkami znieczulającymi. Więc na razie to zignorował. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie wiem - odparła, wzruszając ramionami. Wzrok rzeczywiście wkrótce wrócił i ukazał twarz - kogóż by innego - jak właśnie Sehtet. 

- Możliwe, z kierują się tu innymi zasadami moralnymi, niż ty - odparła i zabrzmiało to mimo wszystko trochę karcąco. - Albo będą cię do czegoś potrzebować. Nie wiem, Kater. Ale cieszę się, że pozwolili mi tutaj wejść i zdaje się, że póki co panuje spokój, a ta twoja nic jeszcze nie zrobiła i mam szczerą nadzieję, że nie zrobi. Przez chwilę w mojej piwnicy myślałam, że zrobi ze mną to samo co z tym rebeliantem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater uśmiechnął się lekko, widząc twarz dziewczyny. Jednak słysząc jej słowa westchnął. 

- Tylko proszę. Chociaż ty nie praw mi tu żadnych przemów o moim złym zachowaniu. Wystarczy mi już tego - Powiedział cicho, patrząc na jej twarz - Nie wiem, czy ona coś zrobi czy nie. Nie siedzę w jej głowie - Dodał, zastanawiając się nad tym, ile czasu leżał nieprzytomnych oraz co teraz dzieje się z Zannah. Ale skoro panował względnie spokój, to raczej Zannah jeszcze nie odzyskała sił. Postanowił jednak nie skomentować ostatnich słów dziewczyny. Jednak został w tym temacie. - Jeden z jego przyjaciół postanowił się za mnie zemścić. Wyłączył pole w mojej celi na statku, wyłączył rejestrator i rzucił we mnie bronią. Jakby liczył, że spróbuję uciekać - Uśmiech znowu pojawił się na twarzy Zabraka, przypominając sobie minę strażników, którzy przyszli sprawdzić co się stało. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobrze, że nie uciekłeś. To by było głupsze niż wszystko co stało się na Nal Hutta - odpowiedziała. - A przemów nie będę prawić, bo najwidoczniej i tak nic nie dadzą, bo "szukanie wiedzy" i inne bzdury. O, Izefet mówił, że Najwyższy Porządek jest dziwnie cicho, ale już się odezwali. Zaatakowali właśnie dwa dni temu na Nal Hutta i zdaje się że w sektor, który odwiedziliśmy. Zastanawiał się, jak wiele mogą wiedzieć o niej na podstawie tego, co tam znaleźli.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater wysilił się i zaśmiał cicho. 

- Może na takiego nie wyglądam, ale nie jestem głupi. Od tego mężczyzny dało się wyczuć tylko chęć mordu i zemsty - Powiedział po czym dodał już spokojnym tonem. - Nie było potrzeby pogarszać swojej sytuacji. Wystarczy mi, że Rebelianci mnie zamknęli, chodź jestem tym, który może im pomóc - Mimo wszystko Kater czuł, że Rebelia nie postępuje do końca dobrze. Ale nie mógł ich winić. Znał ich punkt widzenia i na ich miejscu on postąpiłby identycznie. - A co do ataku Najwyższego Porządku... Nie wiem. Ja nie widziałem tam żadnych ważnych informacji co do niej. Ale jeśli się dowiedzą kim ona jest... Mam wrażenie, że będą się obawiać. Bo ona jest silna. Dawała radę Luke'owi. A on też nie jest słaby. W końcu to ostatni mistrz Jedi - Przypomniał Sehtet scenę przy sarkofagu. Nie zamierzał jednak mówić, że wie kim jest owa Mroczna Lady. Nie było potrzeby. - Co teraz zamierzasz? Bo mam wrażenie, że nie będziesz mogła zostać przy mnie ciągle - Dodał z nutką smutku w głosie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...