Skocz do zawartości

[Clocky] Klątwa w spadku


Recommended Posts

- Nie, mówię poważnie. To jest głupi pomysł dopóki nie zrozumiem jak działa dzisiaj świat. Mogę wejść przez okno. Wlecieć. I wtedy mnie nie zauważą. Ale muszę mieć czas na naukę... Zresztą dobra, twój wybór. Chcesz uchodzić za wariatkę znajdującą ludzi między skałami to proszę bardzo, ale mnie w to nie mieszaj - stwierdził niezadowolony. - poza tym co jest z tobą nie tak? Zawierasz związki w kilka minut? - To już było autentyczne oburzenie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna zastanowiła się. Zamrugała kilka razy. Westchnęła. Uderzyła się kilka razy w głowę.

- Racja! To chore i nie rozważne. Po prostu zmień się w ptaka i będzie dobrze. Jakoś cię ukryjemy. A potem się zobaczy. A teraz puszczaj - powiedziała lekko go odpychając.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez dalszą drogę do domu nie pojawiła się ta wstrętna, szara kreatura. 

Zgodnie z rozkazem Isleen zmienił się w ptaka - wronę, która usiadła na parapecie (przez deszcz i mokre pióra z trudem wzbiła się w powietrze) i cierpliwie czekała na otworzenie okna. 

Niestety, nie obeszło się bez małego skandalu. Przy drzwiach Ruby przyłapała Matylda, służąca. Wyglądała jakby miała zemdleć, kiedy ją zobaczyła. 

- Panienko! Co się wydarzyło? - zapytała z przestrachem, dobiegając do niej. - Jesteś ranna? Ktoś cię napadł? Każe przygotować balię z wodą, natychmiast. Och, chodź do łazienki, szybko, bo jeszcze złapiesz jakieś paskudne przeziębienie! - powiedziała i pociągnęła Ruby w stronę łazienki. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby nie wiedziała co ma powiedzieć. Na początku chciała protestować. W końcu Isleen tam na dworzu gdzieś moknie. Z drugiej strony raczej bedzie trudno wyrwać się Matyldzie.

- Matyldo, zaraz przyjdę tylko zaniosę coś do pokoju - powiedziała po czym spróbowała się wyrwać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co chyżo, panienko! Bo jak panienkę rodzice tak zobaczą, to i ja będę mieć kłopoty! - zawołała za nią Matylda. 

Na zewnętrznym parapecie  siedziała przemoczona kupka piór, bo deszcz znacznie wzmógł na sile. W porównaniu z poprzednią wersją wyglądu Isleena, ta wzbudzała żałość, a nie strach. Zniknął jakikolwiek majestat i teraz demon budził wręcz rozbawienie, zwłaszcza w zestawieniu z niezadowoleniem malującym się na dziobie. Uderzył dziobem w szybę, ponaglając Ruby. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Demon nie zdołał odpowiedzieć, bo Ruby zwiała. Nie znaczyło to jednak, że się rozstają... 

Matylda zdążyła już nalać do wanny w łazience ciepłej wody. Łazienka była dość spora, lepsza niż większość w mieszkaniach standardowych mieszczan, ale też rodzice Ruby nie mogli narzekać na ubóstwo. W środku były również okna, teraz zasłonięte. 

- Szybciutko, szybciutko... Przyniosę panience nowe ubrania - powiedziała Matylda, ze standardową sobie energią niemal zdejmując przemoczone ubrania z Ruby i pomagając jej wejść do wanny. - I przygotuję herbaty z miodem. A jak panienka się odważy rozchorować, to będzie miała do czynienia ze mną! - ostrzegła, grożąc jej palcem i zamknęła za sobą drzwi.

Gorąca woda rozgrzewała i relaksowała. Niemal udało się Ruby zasnąć, gdyby nie...

- Matki i ojcowie, czy ona cię chciała ugotować? 

Przy wannie siedział oczywiście nie kto inny jak Isleen, niepewnie dotykając gorącej wody pazurem. Głowę opierał o przedramię na krawędzi wanny i był trochę zbyt blisko jak na te okoliczności. 

- Jak się utopisz, wracam do jaskini. Nie ma tak łatwo, muszę łazić za tobą krok w krok - stwierdził.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Clockwork szybko okryła się rumieńcem.

- Czemu wchodzisz tu bez pukania? Nago jestem a ty tu Wchodzisz - powiedziała po czym cicho prychnęła. - Prywatność Isleen, prywatność. A z resztą, nie i utopię się spokojnie. Ta woda ma dobrą temperaturę dla ludzi. Może masz niższą temperaturę krwi - powiedziała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Żyję już całkiem sporo i widziałem nagich ludzi wiele razy. Nie sądzę, żebyś miała coś, czego bym wcześniej nie widział - stwierdził z absolutnym spokojem i bez żadnych uśmieszków.

Przynajmniej kiedy wychodziła z wanny, udało się przekonać go, żeby się odwrócił. Ale problem był jeszcze jeden - Isleen musiał być z Ruby w szkole, ale nawet jako ptaka trzeba go było jakoś ukryć. Tyle przynajmniej, że na czas szkoły, w tygodniu, mieszkała w pokoju z jedną tylko osobą. 

Nadszedł wieczór, a ulewa za oknem nie przestała atakować okien. Ruby słyszała wzburzone morze i to była jedna z tych nocy, w trakcie których trudno było spać. Isleen dorwał książkę o historii z półki Ruby i co chwila chichotał, przeglądając strony. Czytał przy świetle lampy oliwnej, którą zaraz potem zgasił i odłożył książkę. 

Ruby chyba się rozchorowała, bo przechodziły ją co chwila ciarki i było jej koszmarnie zimno. jeszcze gorzej, że kiedy tylko błyskawice pojawiały się na niebie, za oknem stała ta chuda, powykręcana postać. Ale ją zobaczyła tylko raz. 

Łóżko było spore, a Isleen wlazł na nie i usiadł obok Ruby. 

- To co to za klątwa? - zapytał. - Mówiłaś o niej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby wiedziała że ma przechlapane za to, że się rozchorowała. Westchnęła leżąc na łóżku. Spojrzała na Isleena.

- No bo... Rodzinie odbija. W sensie przez szarą postać. Kuzynce odbiło, chciała zabić męża a potem umarła. Tata mówi, że to tylko choroba genetyczna. Ale to na pewno to nie jest. W przeciwnym razie by nie szaleli. To nie jest proste do wytlumaczenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- I jak zamierzasz to rozwiązać? - zapytał. - Jak wygląda twój dzień? Muszę wiedzieć więcej... rzeczy. Obyczajów. Mówiłaś o związku. Nigdy nie brałem udziału w oficjalnym związku. Co trzeba mieć, żeby wziąć w nim udział? - zapytał. 

Kolejna błyskawica, kolejna wizja upiora. Białe, świecące ślepia wpatrywały się wprost w Ruby, powodując uczucie osaczenia. Był tam i szedł do niej. Szedł po nią. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby wrzasnęła na widok wizji. Nie wiedziała co ma zrobić. Dyszała. Nie kontaktowała ze światem zewnetrzmym. Nie patrzyła na Isleena tylko gdzieś w bok.

- Isleen. Trzeba działać szybko. Cały czas to widzę. To mnie straszy. Idzie po mnie nie rozumiesz?! - mówiła przestraszona i nieco zdenerwowana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na czoło Ruby spadła dłoń pozbawiona piór. Isleen przystawił jej palce do głowy, jakby chciał sprawdzić temperaturę. 

- Widziałem. Bliżej nie podejdzie, a ty masz gorączkę. Nie lubię, kiedy się nie odpowiada na moje pytania, ale tym razem wybaczę ze względu na wątpliwy stan twojego zdrowia - stwierdził. - Idź spać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna położyła się wygodnie pod kołdrą. Zmrużyła oczy. Westchnęła.

- Dzięki i... Wybacz mi proszę. Odpowiem rano, słabo się czuję a jutro miałam iść do szkóły. Kiepsko to widzę. Dobranoc Isleen. Słodkich snów - mruknęła cicho z zamkniętymi oczami po czym spróbowała wyciszyć się i zasnąć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Demon nie odpowiedział. Siedział ściśnięty w nogach łóżka i co chwila próbował zmieniać pozycję, co powodowało, że raczej trudno było spać. A właściwie było to niemal niewykonalne. W końcu o poirytowaniu pierzastego zaświadczylo westchnienie. 

- Jestem pewien, że możesz się trochę na tym łóżku upchnąć, grubasie - stwierdził, próbując najwidoczniej położyć się obok. - Jak już się coś adoptuje, to trzeba to zrobić z głową. 

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jesteś - odburknął demon i wpełzł pod kołdrę, łaskocząc Ruby piórami. Ledwo się mieści z wszystkimi swoimi skrzydłami, dlatego też zmienił postać na bardziej ludzką, ale też nie do końca ludzką - zredukował tylko skrzydła. 

- Kiedyś na takich łóżkach mieściły się całe rodziny. Dzisiaj ludzie są rozpuszczeni, co? Chyba że to tylko ci robiący przyrządy do pomiaru czasu. Po co wam to? Nie wystarczą pory dnia?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna zachichotała cicho gdy zaczął łaskotać ją piórami. Westchnęła.

- Nie, teraz wszyscy na takich śpią. Znaczy, tych których stać i mają dom. Po co nam zegary? Żeby określać konkretną godzinę na przykład 03.00, już rozumiesz? Po za tym są bardzo piękne. A teraz dobranoc i nie waż się mówić już więcej - mruknęła zirytowana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noc minęłaby całkiem spokojnie, gdyby... Gdyby nie Magnolia. 

Magnolia siedziała na łóżku Ruby. Wyglądała zupełnie jak w dniu pogrzebu (owszem, pozostawiono na krótki czas otwartą trumnę), czyli była dosyć mocno wyniszczona przez chorobę - chuda, z przekrwionymi oczami i pergaminową skórą przez którą niemal widać było naczynia krwionośne.

- Jeśli dotknie cię w czoło - zaczęła, unosząc palec i delikatnie, niemal pieszczotliwym gestem pukając w głowę Ruby. - To koniec. Nie możesz dać się dotknąć w czoło, bo w twojej głowie zalęgnie się nasionko. Tak jak w mojej - powiedziała. Dalsze sny były znacznie mniej istotne i surrealistyczne, jak to sny. Ruby obudziło pukanie do drzwi pokoj. 

- Godzina piątaaa! - rozległ się świergot Matyldy. Ruby była na łóżku sama. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna była przestraszona. Ale miała swój cel. Nie dać się dotknąć przez szarego stwora. Nie wiedziała co o tym myśleć. Była zmęczona. W koncu o piątej obudziła ją Matylda. Otworzyła oczy po czym spojrzała w bok w poszukiwaniu Isleena. Ale go tam nie było. Wygrzebała się z łóżka.

- Dzień dobry Matyldo - powiedziała rozglądając się za demonem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zbieraj się prędko, śniadanie zaraz będzie, a nie możesz się spóźnić do szkoły! - powiedziała, rzuciła rozentuzjazmowany uśmiech i zamknęła drzwi. Słychać było jeszcze, jak oddała się korytarzem. 

Drzwi szafy otwarły się ze skrzypnięciem i wyszedł z nich właśnie Isleen, z trudem się przeciskając. 

- Szkoły? Jakiej szkoły? - zapytał niezbyt radośnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Clockwork odetchnęła gdy zobaczyła Isleena wychodzącego z szafy. Westchnęła.

- No to takie miejace gdzie się uczysz. Nie zawsze przydatnych rzeczy ale jednak. Chodzę do szkoły bo rodzice chcą żebym była inteligentna. Rozumiesz, prawda? - zapytała przeciągając się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wydaje ci się, że nie wiem czym jest szkoła?- zapytał z nieukrywanym zażenowaniem. - Pytałem o to, czego cię tam uczą. I jak mam być koło ciebie niezauważony? - zapytał Isleen, podchodząc bliżej Ruby. Nie było szans wmówić, że jest uczniem, bo szkoła nie była koedukacyjna i chodziły tam tylko dziewczęta. Nie wyglądał też staro, ale na więcej niż siedemnaście lat. Ale od szalonych pomysłów Ruby miała współlokatorkę, Judy. A Judy zawsze umiała na coś wpaść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna westchnęła. Przeszła się po pokoju i znowu westchnęła.

- Mam współlokatorkę, Judy, ona ma szalone pomysły i na pewno na coś wpadnie. Nie martw się - powiedziała. - Coś jeszcze, czy mogę już iść na śniadanie? - zapytała podchodząc do drzwi i łapiąc klamkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Idź - odpowiedział, straciwszy zainteresowanie Ruby. Stał przed regałem z książkami i wybierał kolejną pozycję. Po ubraniu się Ruby zeszła do jadalni, gdzie przy stole siedziała już matka i ojciec czytający gazetę. Toczyli lekki spór właśnie o czytanie gazet w trakcie posiłku.

-...Poza tym, wiesz przecież kochana, że czytanie rozwija i... Witaj, Ruby - powiedział ojciec, widząc córkę wchodzącą do jadalni. Matka rzuciła jej słaby uśmiech. Twarz miała opuchniętą od płaczu z poprzedniego dnia, a pod oczami wory. Wstała od stołu (na talerzach były już jajka sadzone, a na stole stał jeszcze chleb, masło i parę innych składników do kanapek, w tym dżem) i ruszyła do Ruby z rozłożonymi ramionami. Czasem była dosyć mocno wylewna. 

- Och, kochanie - powiedziała, nim nie zamknęła Ruby w niedźwiedzim uścisku, gładząc ją po głowie. - Ja wiem, że dla ciebie to wszystko jest trudne, ja wiem. Wszystkim nam bardzo przykro, tęsknimy za Magnolią. Przepraszam, że nie przyszłam do ciebie wczoraj. I nie przejmuj się żadnymi klątwami, to głupota. Dziadkowie nie mają racji - stwierdziła. Alexandra nie wywodziła się ze szczególnie bogatej rodziny, dlatego też jeśli chodzi o emocje, znacznie różniło się to od zachowań w standardowych, bogatych, mieszczańskich domach. Ojciec był o wiele bardziej stonowany, dlatego w tamtym momencie przyglądał się z niepokojem scence.

- Alexandro, nasza córka zdaje się nie oddychać. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...