Skocz do zawartości

[Clocky] Klątwa w spadku


Recommended Posts

- Niech... Będzie - odparł Isleen. - Jeśli dobrze pamiętam, za rzeczy trzeba płacić. A ja potrzebuję ubrania, jeśli mam udawać człowieka. 

- Jak szybki jesteś? - zapytała Judy. Demon spojrzał na nią z pewnym uznaniem w oczach. 

- W takim razie zostawcie mi otwarte okno. Zostawiam cię bez opieki na parę minut, spróbuj nie umrzeć. 

Judy otworzyła okno, a Isleen zmienił się we wronę i odleciał. Dziewczyna zwróciła spojrzenie na Ruby z cwaniackim uśmieszkiem. 

- Całkiem przystojny jak na męża. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zazdrość? Nie zapominaj, że to diabeł. Musisz się pilnować. Ale jeśli jest na twoje usługi, to czemu nie? A teraz chodź, bo spóźnimy się na zajęcia - powiedziała i wyszła z pokoju. 

Lekcja łaciny jak zwykle była nudna, a tym gorzej, że Ruby była chora i tak też się czuła. Gorączka wydawało się że wzrasta, a za oknem... Za oknem stał szary potwór, ten sam co wcześniej. Ruby widziała go zawsze kątem oka i tylko kiedy się odwracała. 

- Panienko Ruby - odezwała się pani Jonmes, nauczycielka. - Dobrze się panienka czuje?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby złapała się za głowę. Cholera. Była chora. I co ona teraz zrobi? Wszystko potęgowała szara postać pojawiająca się za oknem. Gdyby nie ona to jeszcze jakoś by przeżyła. Skup się Ruby, nie możesz dać się jej dotknąć w czoło. Gdyby tu był Isleen byłoby dobrze. Obroniłby ją w razie czego. Kiedyś sobie radziła, ale kiedyś nie czychało na nią jakieś szare coś. 

- Nie najlepiej pani Jonmes. Chyba mam gorączkę - powiedziała niepewnie krzywiąc się lekko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starsza nauczycielka podeszła do Ruby i położyła dłoń na jej czole. 

- Na mą duszę, jesteś rozpalona! Czym prędzej do pielęgniarki, moja panno. I skończy się wysłaniem cię z powrotem do domu! - oświadczyła, każąc Ruby wstać i spakować rzeczy. Siedząca w ławce obok Judy poruszyła się niespokojnie. Na parapecie na zewnątrz przysiadł czarny ptak, a szare monstrum zniknęło. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby skinęła głową. W duchu dziękowała, że szare monstrum zniknęło. Westchnęła. Bezdźwięcznie przekazała wiadomość Isleenowi. Brzmiała ona "Czekaj na parapecie w pokoju". Potem szybko zebrała swoje rzeczy i ruszyła w stronę pielęgniarki. Chyba plan trzeba będzie odłożyć. Ba! Na pewno będzie trzeba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Silne przeziębienie, moja droga - określiła pani Sproude, pielęgniarka w średnim wieku. Obecność wielkiej wrony na parapecie widocznie wybijała ją z rytmu. Przebadała dziewczynę, a potem westchnęła głęboko i podkręciła głową. 

- Jak najprędzej musisz wrócić do domu. Ciepłe kąpiele, gorące wywary, płukać gardło wodą z solą i pić napary z szałwii. Wyślę depeszę, a tymczasem pójdziesz do izolatki. Wieczorem powinni cię stąd zabrać - oznajmiła i poprowadziła Ruby do rzeczonej izolatki. 

Wieczorem rzeczywiście była już w domu i leżała w łóżku. Ogień w kominku płonął, a Isleen siedział w nogach łóżka i czytał książkę. Co ciekawe, siedział w ludzkiej postaci, ubrany w białą koszulę i czarne spodnie. Stopy miał bose, a resztę ubran które sobie sprawił schował pod łóżkiem. W tej formie prezentował się bardzo... Korzystnie. 

- Więc dzisiaj też widziałaś tego szarego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nigdy tego nawet nie widziałem. Są dwie opcje. Albo boi się podejść, bo wie jaki jestem niesamowity, albo ty jesteś niespełna rozumu. Obie wydają mi się prawdopodobne - odparł, wysyłając Ruby złośliwy uśmiech. - Dlaczego macie takie dziwne zwyczaje związane ze ślubem, że rodzice wybierają kandydata i kandydatkę i właściwie to jest handel? Za moich czasów niewolnikami byli tylko obcokrajowcy - skomentował, przerzucając stronę książki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Demon westchnął ciężko i odrzucił książkę, którą kartkował. Spadła z hukiem na ziemię. 

- Nie jestem człowiekiem i zwykłem widzieć takie rzeczy - odparł, tym razem bez właściwego sobie cynizmu. - Może to być klątwa, ale jeśli tak, musimy poznać historię rodową. Kiedy to się zaczęło, u kogo, kto był ostatni. Nie miałaś dziwnych snów, albo... 

Ogień rozbłysł i z niewiadomych przyczyn stał się zielony. Nagle, bez ostrzeżenia. Isleen umilkł, co mogło oznaczać, że on również go widzi. 

- Ruby... - rozległo się ze środka. Jeden z płomieni wygiął się nienaturalnie i popełzł po ziemi. Podłoga i dywan nie zaczęły się jednak palić - zupełnie nic się z nimi nie działo. Płomień przyjął kształt dłoni, potem ręki i z czasem z paleniska wypełzła płonąca postać. Kuzynka dziewczyny, tyle, że w upiornej postaci. 

- Ruby... Twoja ciotka, a moja babka. To przez nią, wszystko przez nią! Nie daj się dotknąć. Za chwilę tu przyjdzie, czuję to. Ktokolwiek z naszej rodziny tyka się magii, ginie na szaleństwo. Wykorzystałam resztki moich sił, żeby cię ostrzec. Uważaj! - zawył boleśnie głos, a upiorne, ogniste widmo pełznące po podłodze zniknęło. Ogień zyskał normalną barwę. Ale tego demon z pewnością nie usłyszał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby dyszała patrząc cały czas na płomień. Czy całkowicie traciła zmysły? Nie, na pewno nie. Ale co to miło być? Zaczęła się nerwowo trząść. Stała sparaliżowana strachem. Co się działo? Jej umysł nie do końca wszystko wyłapał. Jej ciotka, zaraz tu przyjdzie, ktokolwiek tyka się magi, ginie na szaleństwo. Zrozumiała najważniejsze. Otworzyła usta by coś powiedzieć ale głos uwiązł jej w gardle. Była tym bardzo zawiedziona. Spróbowała raz jeszcze.

- Obroń mnie - rzuciła tylko w stronę Isleena, na prawdę cicho. Nadal sparaliżowana strachem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

- Nie widzę - odparł Isleen, a w tym momencie Ruby usłyszała głośny plask. 

Do szyby przywierała szara twarz. Do uszu dziewczyny dotarł dźwięk pękającej skóry, kiedy dolna część upiornej twarzy rozwarła się i uśmiechnęła uśmiechem szerszym niż u ludzi. Dzieliło ich ledwie parę milimetrów, a kto wie do czego zdolny był stwór... 

Isleen nie zareagował. Najwidoczniej nie widział potwornej kreatury, która teraz zapamiętale lizała szybę, wpatrując się czerwonymi, małymi oczkami bez źrenic w Ruby. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby dalej stała zaszokowana. Zmusiła się zpraliżowana strachem do cofnięcia się pod ścianę.

- Tam! Okno! Szara postać liże  szybę z upiornym uśmiechem. Nie może mnie dotknąć bo inaczej ze mną koniec - mówiła prawie piszcząc. Serce biło jej jak szalone. To było dla niej za wiele. Nie wiedziała czy zaraz nie odpłynie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z szoku Ruby została wybita przez dźwięk tłuczonego szkła. Szarość zniknęła, zastąpiona niepodzielnie przez czarne pióra. Zakotłowało się, a do pokoju wtargnął chłód i grube krople deszczu. Na chwilę zapadła cisza.

Po paru minutach na skraju okna pojawiły się szpony, a Isleen z jękiem wdrapał się na parapet, mokry i w niezbyt dobrej kondycji. Wpadł do środka i przyjrzał się szkodom.

- Wydaje mi się, że wiem kto może nam pomóc - stwierdził.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Ruby wstała próbując się opanować. Otrzepała się i po chwili zadrżała z zimna. Co się tu właściwie stało?

- Dobrze. Ale zapomnijmy o tym... Nikt nie powinien wiedzieć o mojej słabości. To rozkaz - mruknęła po chwili rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu innych szkód niż stłuczona szyba. Gdyby rodzice to teraz widzieli... Byłoby po niej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

- Niby dlaczego miałbym o tym zapomnieć? Dobrze się bawiłem  odparł. Ale mokre pióra i nieszczególnie zadowolony wyraz twarzy demona przeczyły jego słowom. - Mogę naprawić okno - dodał, patrząc na odłamki na podłodze. W pokoju zrobił się przeciąg, a wiatr z deszczem wpadające do wnętrza poruszyły płomienie kominka. 

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna skrzywiła się. Posłała demonowi jedno z tych nielicznych, bardzo stanowczych spojrzeń które mógłby zabić. 

- To rozkaz - mruknęła po chwili, jednak tym razem przekonana. Rozejżała się po pokóju. Masakra, po prostu masakra. Ponownie spojrzała na Isleena tym razem łagodniej. - Jeżeli możesz, proszę byś to zrobił. I lepiej szybko, nie wiem co robią rodzice i czy któreś nie wejdzie tutaj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już chwilę później dało się usłyszeć szybkie kroki. Hałas który rozległ się kiedy zbiła się szyba mógłby obudzić umarłego, a rodzina Ruby do takich nie należała. 

Dziewczyna poczuła podmuch powietrza, kiedy Isleen wziął się do pracy. W parę sekund okno było gotowe, ale stało się to zbyt szybko by oko wyłapało szczegóły.

Rozległ się dźwięk gorączkowego pukania w drzwi. 

- RUBY? - krzyknęła matka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko działo się za szybko żeby to wyłapała. Okno było jednak naprawione. To liczyło się najbardziej. Kroki, pewnie któryś z rodziców. Cholera.

- Isleen schowaj się i cicho - szepnęła po czym podeszła do drzwi i je otworzyła. - Tak mamo? - zapytała po czym uśmiechnęła się grzecznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, ale demon nie zdążył się ukryć i tak oto przy otwartym oknie siedziała zamknięta, nieszczególnie wesoła wrona. Przynajmniej łatwiej było wytłumaczyć nieludzki hałas. 

Niestety, na neurotyczną matkę Ruby nie było sposobu. Jeśli już coś ją zaniepokoiło, musiała to natychmiast sprawdzić. Dlatego też nie dała się zatrzymać w drzwiach i przepchnęła się do pokoju. 

- Co się wydarzyło? - zapytała i zamarła, widząc wielkie ptaszysko. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby lekko zadrżała. Podeszła i stanęła przed swoją matką.

- Mamo... Bo ta wrona siedziała na parapecie taka biedna, i postanowiłam, że ją wpuszczę do środka. Nie jest to zbytno mądre jednak... Po prostu moje sumienie wygrało. Mam nadzieję że mnie zrozumiesz - powiedziała spokojnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Isleen przeskoczył z pazurzastej łapy na łapę, wyglądając tak żałośnie, na ile tylko żałośnie wyglądać mogła przemoczona wrona. Matkę Ruby najwidoczniej to poruszyło, bo spojrzała na niego wzrokiem pełnym współczucia i skierowała się szybko do drzwi, pochłonięta nowymi myślami. 

- Każę służącym przynieść pudełko, trochę wody i... Na mą duszę, co jedzą wrony? - zapytała już z korytarza, ostatnią część wypowiedzi kierując do siebie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby szybko odetchnęła z ulgą. Była o włos od wtopy. Na szczęście udało się z tego wybrnąć. Teraz niestety Isleen musi pozostać trochę w postaci wrony bo inaczej mogą coś podejrzewać. Swoją drogą była ciekawa w jaki sposób naprawił okno w takim tempie. Nikt normalny by tego nie zrobił. Zaraz... Isleen był demonem więc normalny nie był. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Musimy zdaje się opracować plan - stwierdził Isleen, zmieniając postać na demoniczną. - Nie mogę cały czas być wroną, bo to ma ograniczenia. Muszę być w formie człowieka - dodał, otrzepując pióra. Zwrócił wzrok na Ruby. - Jakieś propozycje? Służący? Inne zwierzę? A może... - Tu uśmiechnął się demonicznie -...Współmałżonek, hę? No, co byś powiedziała? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...