Skocz do zawartości

[Clocky] Klątwa w spadku


Recommended Posts

Westchnęła ciężko, nie będąc pewna tej sytuacji. Z jednej strony nie do końca była pewna co powiedzieć, z drugiej to, że trzymał ją pod ramię. Znali się kilka minut. Ale to chyba z grzeczności. Opowiedziała mu więc cała sytuację, pomijając jednak na razie kwestie paranolmane, jeżeli o nie dopyta to mu powie. Jeżeli nie, to nie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karoca w środku była wyłożona ciemnogranatowym aksamitem. Najpierw wprowadzona została Ruby, za nią Ciel, potem Isleen, a na samym końcu nieznajomy kamerdyner. 

- Jesteśmy w gronie, które mam wrażenie wiele już widziało, ufam więc, że możemy pokusić się o nieco szczerości i twierdzeń, które mogłyby osoby spoza naszej grupy nieco zaskoczyć. Czy w czasie gdy doszło do tragedii powstały jakieś... Nieoczekiwane zdarzenia? Może natury metafizycznej, a przynajmniej niesamowitej? - zapytał hrabia.

Spojrzenie Isleena przewiercało Ruby na wylot, zimne i nieprzyjemne. To było ostrzeżenie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby usiadła wygodnie w karocy, składając dłonie na swoich kolanach i obserwując towarzystwo. Wypowiedź Hrabiego dała jej do myślenia, nie była pewna czy chce coś mówić. A wzrok Isleena coraz bardziej potęgował uczucie, że nie powinna nic mówić. Bie chciała skłamać, dlatego sformułowała zdanie tak, by nie było kłamstwem.

- Musi mi Hrabia wybaczyć, nic takiego nie zauważyłam - powiedziała spokojnie. W końcu to nie ona to widziała a Isleen.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hrabia skierował wzrok na bożka, patrząc bardzo przenikliwie i bardzo uważnie. Powóz ruszył z szarpnięciem, na bruku stuknęły końskie kopyta. 

- A pan? - zapytał. 

- Ślady pazurów, mało krwi, dziura na wylot, przerażona twarz. To samo co panienka, nie widziałem niczego szczególnego. Jestem nieco staromodny, że tak się wyrażę. Nie mam pojęcia o dzisiejszych technikach kryminalistycznych, choć natrafiłem na ten zwrot. 

- Oczywiście. Rozumiem - odparł hrabia. - Cóż, podobne zgony zdarzały się w Londynie. Obwiniono zwierzę zbiegłe z ogrodu zoologicznego, ale według pracowników nic nie zniknęło. Poza tym, Sebastianie? Co takiego zauważyłeś przy ciele? - zapytał chłopak. 

- Światło. Ciało emitowało światło, mój panie - odparł mężczyzna. Było w nim coś wysoce niepokojącego. 

Powóz zatrzymał się. Za oknem była szkoła Ruby. 

- Zmiana planów, wybaczcie proszę moje maniery. Herbata oczywiście wchodzi w grę, ale musimy zdobyć więcej śladów, a póki co pożegnamy się. Panienka...

Ale do Ruby przestały docierać bodźce z najbliższego towarzystwa. Tuż pod jej oknem stała postać, jednolicie szara, dwunożna. Postać drgała dziwacznie, zakrzewiając w dziewczynie poczucie nie tyle niepokoju, co przerażenia. Ciel dalej mówił, ale ona już tego nie słyszała, bo całą jej uwagę przykuwał Szary Człowiek. Była pewna, że ją widzi. Była pewna, że na nią patrzy, choć nie widziała jego oczu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czemu liczyła, że wypiją tą herbatę? Czy po prostu nie była to zmyłka, by dostać od niej informacje? Bo tak jej się zdawało. Było jej głupio, bo Isleen pewnie to przewidział, ale ona zbyt liczyła na to, że i ona czegoś się dowie. I dowiedziała, ale nie było to istotne. Tymczasem zaważyła szarą postać, tak doskonale znaną i przerażającą. Skuliła się, sięgając do kieszeni po śrubokręt, choć raczej ciężko byłoby tym kogokolwiek pokonać.

- I--isleen - wydukała. - Widzisz to co ja prawda? Idzie po mnie! Albo po Marie! Trzeba coś z tym zrobić! Przepraszam panicza, musi panicz wybaczyć ale tu chodzi o życie moje lub obecnej współlokatorki. Muszę natychmiast wyjść - mruknęła, nadal zaszokowana i spiorunowana strachem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogła się domyślić, że reakcja nie pozostanie bez echa. Tak się też stało. 

Hrabia i jego służący natychmiast odwrócili głowy w stronę okna. 

- Co do...? - zapytał hrabia, a pytanie zawisło w powietrzu niczym zła wróżba. - Nic takiego nie widzę, panienko - odpowiedział zaraz, zwracając spojrzenie na Ruby. 

- A jednak tam jest - odparł Isleen, wstając z miejsca. Kamerdyner hrabiego również postanowił opuścić powóz i zaraz potem cała czwórka stała już na zewnątrz. Szary człowiek zamigotał i chybotliwym, wolnym krokiem ruszył w ich stronę. Im bliżej był, tym bardziej materialny się stawał. Ruby była kiedyś na uroczystości rozwinięcia starożytnego egipskiego zmarłego. Ciała preparowane przez Egipcjan nazywały się mumiami i egzemplarz który Ruby widziała był bardzo podobny po rozwinięciu z bandażów do tego, co szło w jej stronę. 

- Czy ciąży może nad panienką jakaś klątwa? - zapytał niewzruszenie kamerdyner. Było pewne, że widzi straszydło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszła jak najszybciej z powozu, krocząc powoli, ale dość ożywionym krokiem. Szare straszydło przypominało jej teraz mumię, którą kiedyś widziała i może nią było, jednak oni o tym nie wiedzieli. Trzymała się za Isleenem, dalej roztrzęsiona skinęła głową w stronę kamerdynera.

- Podobno - powiedziała spokojnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Podobno? - zapytał hrabia. - Czy nie wypadałoby tej klątwy unieważnić? 

Isleen ruszył w stronę straszydła, ale w połowie kroku istota zniknęła. To było nawet bardziej niepokojące - w końcu nie było wiadomo, gdzie teraz jest. 

- Mógł pan tam nie iść. Może dowiedzielibyśmy się, co chce zrobić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Westchnęła głośno.

- Pracujemy nad tym. Po prostu teraz ważniejsza była Judy. I co chciał zrobić? Może dotknąć mojego czoła żebym oszalała tak jak inni członkowie mojej rodziny? To brzmi jak cholerna głupota, ale to jest prawda - wychrypiała, nadal przestraszona, bo i teraz nie wiedzieli, gdzie szara postać zniknęła. A to było chyba gorsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Och. Szaleństwo? Klątwa rodzinna? Kto mógł ją rzucić? - zapytał hrabia, wyglądając na naprawdę poruszonego. - Dlaczego upiorowi nie udało się do tej pory panienki dotknąć? Od kiedy go panienka widuje? - zapytał. Kamerdyner stał w milczeniu, przejawiając kompletny brak emocji. 

- Jest środek nocy, musimy już iść, nim ktoś się zorientuje, że panienki nie ma w pokoju. Ostatnio miała już wystarczająco problemów - przerwał Isleen. 

- Nie pan o tym decyduje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziewnęła.

- Nie wiem kto ją rzucił. Iseleen był przy mnie i szary upiór się go boi. Ja, widzę to od pogrzebu kuzynki. Która była ostatnią ofiarą klątwy. Teraz wybaczcie panowie. Możemy się spotkać jutro, jednak teraz, już na mnie pora. Dobranoc - rzekła, udając się z Isleenem do pokoju.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...