Skocz do zawartości

[Clocky] Klątwa w spadku


Recommended Posts

Ruby podkręciła głową.

- Nic a nic! Na prawdę! Sama byłam zaskoczona, dlatego chciałam teraz przeszukać pokój... Trudno w to uwierzyć, że kiedy spokojnie spałam ktoś zabił Jane. Jest jeszcze inna hipoteza. Że zrobiła to sama. Ale czy miałoby to jakiejkolwiek sens pani Irmino? - zapytała. - No chyba nie... Ale chyba każdemu jest teraz ciężko. A jak się ma pani McKoy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Irminia przyjrzała się uważnie Ruby. Była zdziwiona i powodem tego zdziwienia byłi prawdopodobnie nietypowe zachowanie Ruby.

- Nie... Nie ma to sensu. Jane była żywiołowa i wszędzie jej było pełno. Nie mogła sama się zabić. A pani McKoy dochodzi do siebie. Już zaczęła planować. Obawiam się, że szkoła zostanie zamknięta przynajmniej na tydzień. Modlę się do Boga, żeby biedna dziewczyna znalazła spokój - odpowiedziała i ostatnie słowa zabrzmiały wyjątkowo żarliwie. Irminia nachyliła się nad stołem i przez chwilę wydawała się być Ruby starsza. Nie to, że jej twarz przestała być młoda - po prostu było coś dziwnego w jej oczach. 

- I ty też powinnaś się modlić, Ruby. Oby Bóg był miłosierny i ochronił cię przed złymi decyzjami - wypowiedziała cicho, patrząc na dziewczynę dziwnie znacząco.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmowa z Irminą zawsze była dla niej trudna. Ruby miała inne poglady, co skutecznie czyniło ją tą dziwną. Dziewczyna przestraszyła się tym co zobaczyła w oczach Irminy.

- Wszystko u pani o-okej? Czemu- miałabym się modlić, wybieram słusznie - mruknęła przesuwając się powoli do drzwi. A gdy już przy nich była, spróbowała otworzyć drzwi by uciec i znaleźć pomoc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Modlić należy się często, nie tylko wówczas kiedy coś się wydarzy. Chcę tylko żebyś wiedziała, Ruby... Że wiem. I nie pytaj mnie proszę, co wiem. Ukrywasz go niebyt dobrze - powiedziała Irminia, biorąc łyk herbaty i zanim jeszcze Ruby wybiegła, zza stołu wyciągnęła kieszonkowy zegarek męski. Rzuciła go dziewczynie.

- Strażnicy by go znaleźli. 

W otwartych drzwiach dziewczyna zobaczyła nastroszoną wronę na poręczy schodów. Isleen był gotów do potencjalnej obrony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba było podjąć decyzję. Obrona czy dyplomacja. Zmarszczyła lekko brwi łapiąc zegarek moniej w dłonie. Coś co tak kochała mogło ich zdradzić.

- Mam nadzieję, że nikomu pani nie powie. Jeżeli pani to zrobi, konsekwencje będą spore - mruknęła tylko. Nie pozwoli by ktoś odkrył tajemnicę. Nie bała się konsekwencji. Wszystko dało się odpowiednio zataić. Spojrzała kontem oka na Isleena. Była gotowa wypowiedzieć mu rozkaz jeśli trzebaby było.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczy Irminii powędrowały w stronę Isleena, żeby zaraz potem zatrzymać się na Ruby. 

- Będą. Ale cokolwiek się stanie, konsekwencje będą się tyczyć ciebie. Nie mnie. Nawet nie jego. To ty tu jesteś człowiekiem, Ruby. A to ludzie zawsze lądują na samym dnie - odpowiedziała i na koniec w głosie zabrzmiała autentyczna troska. Kimkolwiek Irminia naprawdę była, raczej nie była wrogo nastawiona. Cały wywód miał charakter niemalże moralizatorski, ale nie było w nim groźby. Przynajmniej nie z jej strony. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przekręciła zegarek w dłoniach.

- Dziękuję za pani wskazówki. Mogłaby mi pani powiedzieć kiedy bedziemy mogli wybrać się już do domu? - zapytała spokojnie. Potem spojrzała na Isleena próbując mu przekazać że ma być spokojny. Nic nie zagrażało im ze strony pani Irminy. Nie chciała ona źle. Nie było więc sensu ją atakować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zapewne już dzisiaj. Obawiam się, że kiedy już wieść się rozniesie, szkoła nie zyska popularności - odparła. 

Pół godziny później policja przybyła. Pierwszą przesłuchiwaną była oczywiście Ruby. Zrobili pokój przesłuchań w kuchni, gdzie też Ruby udała się za podstarzałym, wąsatym, trochę grubym i zdecydowanie sympatycznym panem. 

- Podporucznik Johansson. Musiało być panience trudno, co? - zapytał. Był nieco zakłopotany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tego właśnie się spodziewała. Była pewna że przesłuchają ją jako pierwszą. Nie miała nic do ukrycia. Opowie o wszystkim prócz o sytuacji z Isleenem. Starała się nie ukazywać żadnych emocji na twarzy. Było to niepotrzebne. Raczej utrzymywała wyraz pusty, lekko znudzony i nieśmiały. Zmarszczyła lekko brwi słysząc słowa mężczyzny.

- Prawdopodobnie zdaje sobie pan z tego sprawę. Dlaczego więc pan pyta? To zbędne. Wiem, że próbuje być pan miły, bo może jest mi ciężko. Przejdźmy jednak szybko do rzeczy - mruknęła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież i tak nie miała jak się oczyścić. Brwi nadal miała lekko zmarszczone, ale bardziej w geście zamyślenia. Jeżeli będzie bardzo źle zawoła Isleena. Pomoże jej.

- Tak prosze pana. Jane czytała jakieś romansidło przed spaniem. Poszliśmy spać, nie obudziłam się w nocy ani nic nie słyszałam. Wstałam rano i podeszłam do niej myśląc że jeszcze śpi. Nie reagowała, kiedy zdjęłam kołdrę zobaczyłam, że jest martwa. Wtedy podbiegłam po panią McKoy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mhm, mhm. Pobiegła panienka. Oczywiście, jak inaczej... - Nie wierzył jej. Ruby to widziała, a on nawet nie starał się tego ukryć. - To wszystko póki co. Może panienka wyjść i zabrać swoje rzeczy. Zostały już przeszukane. Proszę jednak pozostać jeszcze  w świetlicy. 

Nie było możliwości, żeby z całej tej sytuacji nie było kłopotów, tym bardziej, że Ruby po prostu źle to rozegrała. 

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby wiedziała że cokolwiek by nie zrobiła zostałaby główna podejrzana. Po za tym, nie miała ochoty teraz płakać i się rozczulać. Nie kiedy może to zobaczyć tyle osób. Na razie będzie próbowała się trzymać. Płakać będzie dopiero gdy wrócił do domu. W odosobnieniu. Wiedziała że porucznik tak łatwo nie da jej spokoju. Zawsze mogła poprosić Isleena o pomoc. Teraz ważne było rozwiązanie sprawy, nawet na własną rękę. Udała się po swoje rzeczy jednocześnie rozglądając się za demonem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atmosfera w szkole z panicznej zmieniła się w niesamowicie ponurą. W takich chwilach przydawała się zazwyczaj Jane, która była aż nadto niepoważna, tyle, że Jane nie żyła. 

Wieczorem Ruby była już  w domu. Isleen cały dzień przesiedział w skórze wrony, aż do momentu w którym wreszcie zostali sami w pokoju Ruby (to znaczy po całym tym pocieszaniu ze strony rodziców, wizytach służącej co pięć minut by sprawdzić czy aby na pewno wszystko w porządku i jeszcze raz wizytach rodziców, zwłaszcza matki, która nie dała za szybko za wygraną). 

- Ta kobieta w twojej szkole. Jest czymś... Na pewno nie człowiekiem. Ma ludzkie ciało, ale zaufaj mi, to jakiś duch - poinformował Isleen, siadając na podłodze przy łóżku. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby była zadowolona że na reszcie ją wypuścili. Była jednak pewna, że przepytają ją jeszcze nie raz i nie dwa. Na pewno znajdowała się na liście podejrzanych. Znajdzie dowody na swoją niewinność jeśli będzie trzeba. Poprosi Isleena o pomoc. Nie może być w końcu oskarżana o nic. Rodzice nie dali szybko za wygraną, służąca tak samo. Ale Ruby wiedziała że da sobie radę. Kiedy zostali sami, oparła się o ścianę siedząc na łóżku. Zamyśliła się. Brakowało jej Jane, bardzo. Westchnęła. Po jej policzkach popłynęlo kilka łez jednak szybko je starła. Pokiwała głową na słowa Isleena. 

- Rozumiem. Nie jest jednak wrogo nastawiona. Powiesz mi proszę co odkryłeś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co odkryłem? Już mówię, otóż... Hejże, zaraz! 

Ciemność przed Ruby podniosła się odrobinę. Ogień w kominku przygasał, więc oczy nie działały już tak dobrze, a za oknem była tylko ciemność. Coś twardego i ostrego dotknęło jej policzków.

- Ty płaczesz? - zapytał, podnosząc delikatnie pazurami brodę dziewczyny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby nie wyrwała się z uścisku dłoni Isleena. Zamiast tego spojrzała w jego oczy, przynajmniej spróbowała. Głęboko. Czuła się głupio. Pewnie demon wziął ją teraz za jakąś, nie taką. Jednak była jeszcze młoda i miała prawo.

- Tak Isleen. Płaczę, nie chciałam robić tego wcześniej przy wszystkich. Wybacz... Możesz się czuć niekomfortowo. Nie musisz mnie pocieszać! Jest dobrze - mruknęła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Och, tak. Na pewno. Płaczesz za tamtą? - zapytał, kucając naprzeciwko Ruby i opuścił dłonie na jej kolana. 

W ciemności oczy Isleena świeciły na żółto i to trochę komplikowało próby skupienia się. A jednak spojrzenie czy też lekki zarys twarzy nie wydawały się mieć drwiącego wyrazu. 

- Pocieszę cię. Od tego tu jestem, a nigdy nie byłem odporny na niewieście łzy... - Z jakiegoś względu ostatnie zdanie nie zabrzmiało tak, jakby owe niewiasty w związku z tym miało czekać coś dobrego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby zachichotała cicho kładąc dłonie na dłoniach/łapie Isleena. Westchnęła cicho.

- Widzisz. Wiedziałam że czujesz się niekomfortowo kiedy kobieta obok ciebie płacze. Ale to świadczy tylko o szlachetności wiesz. Jeżeli nie chcesz, nie musisz mnie pocieszać. Dam sobie radę - powiedziała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tylko tak mówisz. Oboje wiemy, że przeżywasz, tym bardziej, że rozgrywka z policjantem nie wyszła ci tak bardzo, że sam bym się gorzej nie wkopał - stwierdził złośliwie. - Możliwe, że trzeba będzie uciekać. Ale to może potem. Póki jesteś tutaj należy dobrze rozegrać przypadkowe spotkanie. Idź jutro na spacer, najlepiej tak, żeby cię widzieli i niezbyt daleko. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby zmarszczyła brwi. 

- Wkopała? Tylko coś ci powiem mój drogi panie. Ja tego nie zrobiłam! Udowodnię swojej niewinności chodźby nie wiem co. Dobrze, pójdę na spacer - mruknęła mniej zadowolona. Wzięła głęboki oddech i załapała się za głowę, co ona najlepszego robiła. Gubiła się w tym wszystkim ale musiała jakoś z tego wyjść. - Powiedz lepiej co odkryleś Isleen, proszę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna spojrzała na niego, tak jakby powiedział jej coś czego totalnie nie rozumiała. Bo właściwie to tak właśnie było. 

- A możesz jaśniej? Jakie światło? I co ono oznacza? Najlepiej skąd się mogło wziąć proszę - powiedziała po czym usiadła na krańcu łóżka. To było dla niej za dużo, ale musiała odkryć kto to zrobił. - A! Właśnie! Jak myślisz, wchodzi w grę poprowadzenie własnego śledztwa? To byłaby niezła zabawa i no wiedzielibyśmy że zajął się tym ktoś odpowiedni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak sobie życzysz. Wciąż jednak pozostaje wisząca nad tobą klątwa, która najwyraźniej chwilowo dała sobie spokój - odparł. - Póki co korzystaj ze snu. Niedługo może być go bardzo, bardzo mało. 

Za oknem zaczęło padać. I choć Ruby nie mogła tego wiedzieć, ktoś tam stal. Ktoś wysoki, odziany w czerń i zakapturzony. A spod kaptura jedynym co było widać były dwa czerwone punkty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruby skinęła głową.

- I miejmy nadzieję, że nazie da nam spokój - mruknęła. - Przynajmniej na jakiś czasu aż nie skończymy tego śledztwa. Prowadzenie dwóch jednocześnie byłoby raczej niekomfortowe. Bynajmniej. Dobranoc Isleen - mruknęła a następnie wygramoliła się pod kołdrę. Nie zastanawiała się długo. Starała się raczej szybko zasnąć.

Edytowano przez Clockwork Ruby Who
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...