Skocz do zawartości

Pamiętniki Księżniczki Celestii


Tarreth

Recommended Posts

To był zwykły dzień. Niby, jak każdy inny, a jednak tak odmienny. Zaczęło się już świcie, kiedy to uniosłam słońce, dając Equestrii kolejny dzień. Wszystko wyglądało zwyczajnie, do czasu, gdy zauważyłam w pałacu moją siostrę.

Luna od kiedy wróciła, bardzo chciała żyć z innymi kucykami, żyć, jak każdy inny. Nie mogę powiedzieć, że jej nie wychodziło. Z dumą patrzyłam, jak się uśmiecha, rozmawiając z różnymi osobami. Wspaniałe uczucie patrzeć na uradowaną siostrę.

Jednak nie tym razem. Dąsała się po korytarzach bez celu, wyraźnie zmartwiona. Z początku wydawało mi się, że to nie smutek, a znużenie, ospałość. Dopiero około południa doszło do mnie, że się myliłam. Nie mogłam tak zostawić siostry - od razu spróbowałam z nią porozmawiać.

Kiedy spytałam, co się stało, chciała uniknąć tematu, uśmiechając się sztucznie. Jednak nie mogłam pozwolić, by na tym się skończyło. Luna wiedziała przecież, że mogła powiedzieć mi o wszystkim. Niedługo trwało, zanim wrażliwe uczucia i obawy wzięły górę nad nią i zdradziła mi wszystko. Chodziło o dzisiejszą noc. Ten nocy księżyc miał być niewidoczny dla kucyków. Miał się schować za ziemią, by słoneczny blask g nie sięgał. Obawiała się, że nikt się nie przejmie brakiem księżyca. Bała się, że mimo tego, jak wiele kucyków pasjonuje się nocą - nie zauważą tego momentu, tej jednej nocy w miesiącu, kiedy księżyca nie ma. To była z pozoru zwyczajna rzecz, ale po tych wszystkich staraniach mojej siostry oczywiste było, że martwic się będzie wszystkim.

Musiałam zastanowić się, co zrobić. Musiałam pomyśleć, jak przekonać ją, że to nie zaważy o niczym, że wszyscy kochają ją za to, że jest,a nie za to, co robi. Rozważałam wiele opcji, aż w końcu wpadłam na świetny pomysł.

Zaprowadziłam ją do komnaty, do której normalnie tylko ja mam dostęp. Zaprowadziłam ją w miejsce, gdzie spisałam wszystkie swoje wspomnienia w ciągu tego milenium. Była to komnata, w której przetrzymywałam swoje pamiętniki. Starannie poukładane księgi, zawierające wszystkie listy, wspomnienia, zdjęcia... Całe moje życie. Luna nigdy nie wiedziała o istnieniu tej komnaty.

Ja natomiast szybko znalazłam pierwszą księgę. Najstarsza, najbardziej zakurzona, której kartki były wybitnie delikatne. Spisałam tam pierwsze dziesięć lat mojego samotnego panowania.

Wręczyłam ją siostrze i powiedziałam, by przeczytała to. Nie od deski, do deski, ale na pewno sam początek i pierwsze wpisy.

Potem wyszłam, zostawiając ją z moimi pamiętnikami. Miałam wiele pracy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakładam ten pamiętnik, by to, czego nie może zmieścić umysł, zmieści papier.

Dziś mamy... Pierwszy dzień, od kiedy musiałam wygnać Nightmare Moon z Equestrii. Wszystko wydaje się być takie same, ale nie jest. Przejęłam obowiązki siostry, więc nikt się nie martwi ciągłością życia. Wszystko zdaje się być w porządku - jednak nie jest.

Gdziekolwiek nie pójdę, widzę Lunę. Cokolwiek nie powiem, wspominam jej reakcje. Nie potrafię się na niczym skupić. chaos, po prostu chaos. W związku z zamętem, jaki wprowadziła Nightmare Moon mam mnóstwo pracy - teraz muszę sama rządzić Equestrią, by moi poddani żyli bezpiecznie i dostatnie... Ale nie wiem, czy dam radę. Zajmując się dzisiaj sprawami państwa odpływałam myślami daleko, nie słuchałam żadnych propozycji i doniesień.

Boję się, a serce mi krwawi. Ciągle słyszę ją, ciągle widzę jej smutną twarz. Gdybym mogła cofnąć czas... gdybym tylko mogła zamienić się z nią rolami! Gdybym to ja władała nocą, a ona dniem! Byłoby inaczej.

Niestety nie jest.

Jako księżniczka staram się zawsze pokazywać poddanym, że nad wszystkim panuję, ale widzę to po wszystkich, że martwią się o mnie. Wiedzą, co muszę czuć. Poza tym nie tylko ja tęsknię za Luną. Ona dawała kucykom odpoczynek, ukojenie i tajemniczość, którą co bardziej ciekawscy chcieli zgłębić. Kochali noc, bo miała do zaoferowania więcej, niż dzień.

Co chwila, idąc korytarzami zamku zadaję sobie pytanie "Dlaczego?". Dlaczego Luna? Dlaczego ja? Dlaczego teraz? Dlaczego?

Nie znam odpowiedzi, nie wiem, co będzie. Czuję się strasznie i boję się, że bez Luny nie dam rady rządzić Equestrią. Dam jednak z siebie wszystko. Będę to robić tak długo, jak to tylko możliwe.

Jest już późno - czas wznieść księżyc ponad nieboskłon.

Luno, najukochańsza siostrzyczko - zawsze kochać Cię będę. Nie ważne, jak długo czekać będę musiała - czekać będę. Wszyscy tęsknią za Tobą, to widać.

Celestia

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

2 dzień po banicji Nightmare Moon.

Obudziłam się... Czując lekkie zmęczenie. Gdy opuszczałam słońce za horyzont, musiałam unieść księżyc. To męcząca praca, ale ktoś musi ją robić. Obudziłam się... Sama.

Nie było tutaj Luny, która by mnie radośnie przywitała i popędzała, bym rozpoczęła dzień... Była tylko cisza, przerywana przez bezlitosny wiatr, który zdawał się ze mnie drwić. Z mojej decyzji. Ale co ja mogłam innego zrobić?! Walczyć z siostrą do upadłego? Pozwolić Equestrii pogrążyć się w mroku?

Na wszystkie gwiazdy, co ja miałam robić?!

Gdy wyszłam na powietrze, by pożegnać noc.. ujrzałam księżyc. Księżyc, na którym widniała pamiątka. Blizna po tej decyzji. Zaczęłam się zastanawiać... Czemu nie zapobiegłam? Do teraz zadaję sobie to pytanie!

Czemu ja do jasnych gwiazd nie zapobiegłam temu?! Jestem jej starszą siostrą! Powinnam ją chronić! A co zrobiłam?! ZAWIODŁAM! Okazałam się słaba i głupia! Skrzywdziłam siostrę!

I tak oto uniosłam słońce, które powstało, niczym ognisty demon. Jaśniejsze, niż kiedykolwiek, oślepiło nawet mnie. Jedyne, co pamiętam przy tym wydarzeniu, to echo mojego głosu. Chyba krzyczałam... Nie wiem. Wiem jedynie, że byłam wściekła.

Nie mogłam być zadowolona z nowego dnia. Kolejnego dnia, bez Luny. Wróciłam więc szybko do pałacu i zajęłam się sprawami Equestrii.

A tam była kolejna katorga. Nie dość, że denerwowali mnie nawet strażnicy, to było gorąco. Nie dość, że było gorąco, to wszyscy dookoła zaczęli cuchnąć potem, co mnie jeszcze bardziej denerwowało!

Głupie lato! Wcześnie tego roku, ale bardzo mocne! Od napinania mięśni z nerwów ciało mnie zaczęło boleć. Wszyscy unikali kontaktu wzrokowego ze mną, szybko opuszczając moje towarzystwo, gdy zajęłam się ich sprawą. A co za sprawy! Jakby nie było innych zmartwień! I tak cały przeklęty dzień!

Aż do teraz, gdy opuściłam słońce... Uniosłam księżyc... Delikatnie. Dał ukojenie mnie... Noc dała mi ukojenie. Było chłodno i cicho. A jak pięknie!

I po raz kolejny musiałam stanąć przed faktem, że moja siostra nie mogła tego podziwiać ze mną...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

"Nastały dla mnie ciężkie czasy..." - zapisałam na kartach swojego oprawionego w skórę pamiętnika.

Cóż... Dlaczego ciężkie...?

Czyż życie Księżniczki nie winno opływać w dostatki?

Czyż nie powinnam być szczęśliwa z powodu szczęścia mych poddanych...?

Prawda. Powinnam... Lecz... Mnie przestało to wystarczać. Obudziły się we mnie te cechy osobowości... Te instynkty, o których istnienie nigdy bym się nie podejrzewała.

Coraz częściej przyłapywałam się na tym, że mam ochotę swojemu zaufanemu strażnikowi wylać na głowę kubeł zimnej wody - kiedy będzie się tego najmniej spodziewał.

Swej uczennicy Twilight - z przyjemnością wysłałabym list w którym ogłaszam, że już nią nie jest - obserwowałabym jej reakcję - po czym po kwadransie wysłałabym następny zwój, w którym wszystko bym odwołała...

Taaak... Dusza żartownisia.

Ta jest zdecydowanie mniej przerażająca od innej, która się we mnie obudziła... Ta jest zdecydowanie bardziej mroczna...

I strach mnie bierze, kiedy przejmuje nade mną kontrolę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To stało się w dniu, w którym miałam zaplanowaną oficjalną wizytę do Ponyville – miasteczka, w którym zamieszkała moja Droga Uczennica – Twilight Sparkle.

Wszystko wyglądało niewinnie… Przecież prywatna rozmowa na stronie z Twilight nie powinna nikogo zdziwić, prawda? Zwłaszcza, kiedy odnalazła się moja droga Philomeena.

Powiedziałam pannie Sparkle, żeby zobaczyła się ze mną w mojej tymczasowej kwaterze, mieszczącej się w pensjonacie w samym sercu Ponyville.

Oczywiście… widziałam to uwielbienie w jej oczach i autentyczną radość, kiedy to zaproponowałam… Byłam jej „drogą nauczycielką”. To ze mną chciała spędzić czas na „Gali Grand Galopu”. To ze mną chciała spędzić dzień, w którym zjawiłam się w Ponyville.

Zatem – wspólny wieczór bardzo ją ucieszył…

Tym nie mniej – to co dla niej przygotowałam – wprawiło ją… w pewnego rodzaju osłupienie. I zakłopotanie.

Gdy zjawiła się o umówionej porze – usłyszałam nieśmiałe stukanie kopytkiem do drzwi. Niedbale otworzyłam je prostym zaklęciem, wołając do Sparkle, żeby się nie krępowała i dołączyła do mnie w łazience – przygotowywałam sobie kąpiel.

Gdy do moich uszu doszła melodia kroków Twilight, poczułam dziwną sensację w żołądku… zupełnie, jakby latało w nim stado niespokojnych motyli.

To uczucie wzmogło się, kiedy zobaczyłam odrobinę zawstydzone oblicze mojej drogiej studentki – rumieniec, który wypełzł jej na policzki był zdecydowanie jednym z tych, które chwytają za serce.

Zapytałam ją wtedy, czy się mnie wstydzi. Oczywiście, zaprzeczyła, choć z lekkim niepokojem zerkała w stronę wanny. Gdy zaproponowała, że poczeka na zewnątrz – szybko zamknęłam drzwi za pomocą magii i zaklęcia, którego nie znała.

„Księżniczko…?” – nie zapomnę tego onieśmielonego szeptu, kiedy się do niej zbliżyłam.

„Może do mnie dołączysz, Twilight…?”

Nie chciała. Lecz udało mi się ją przekonać… I jedno jest pewne – ta kąpiel całkowicie zmieniła moje stosunki z Twilight… na zdecydowanie… głębsze.

Jeśli wiesz co mam na myśli, Drogi Pamiętniczku…

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 months later...
  • 8 months later...

Drogi Pamiętniczku...

 

Miałam rację, ten dzień był naprawdę wyjątkowy...

Po tylu latach i bezowocnych poszukiwaniach znalazłam tego właściwego kucyka, kogoś, kto będzie godzien dzierżyć potęgę Elementów. 

Jest to mała, liliowa jednorożka. Spotkałam ją dziś gdy spędzałam czas na świeżym powietrzu ze swymi podopiecznymi, jej moc przewyższyła wszystkich dotychczas spotkanych uczniów, szkoda, że nie widziałeś co zrobiła ze swoimi rodzicami...

Taka wielka moc w takim malutkim kucyku.

 

Klaczka nazywa się Twilight Sparkle.

Postanowiłam przyjąć ją do swojej szkoły, ale nie jako zwykłą uczennice,  jako kogoś więcej, ponieważ pokładam w niej większe nadzieję niż w innych uczniach, ja to po prostu czuje, że to ona jest tym kucykiem którego przeznaczenie jest mi znane od wielu lat. Postanowiłam, iż będzie uczyła się magii przyjaźni, może, kiedy dorośnie wyślę ją na studia? Czas pokaże.

 

Mam nadzieję, że to dzięki niej zdołam wydostać swoją kochaną siostrzyczkę z objęć mroku.

 

 

 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...