Skocz do zawartości

[gra] Wiek Broni i Techniki


Bosman

Recommended Posts

Miasto SkyTown1 jest jednym z sześciu ogromnych megametropolii, które powstały po roku 2150. Tylko w tym mieście mieszka blisko 7 miliardów ludzi. Ponad miastem wybijają się ogromne wieżowce mieszkalne, w których mieszka 40% ludzi. Obok tych szarych, betonowo-stalowych molochów stoi kilka budynków, które odróżniają się na tle innych. Jednym z nich jest ogromny wieżowiec korporacji CybetRobotic, głównego producenta i dystrybutora części mechanicznych, elektronicznych i implantów. Kolejnym drapaczem chmur jest budynek firmy Elektronic, która jest odpowiedzialna za większość oprogramowania czy danych, które krążą po świecie. Wokół budynków znajduje się tak zwana Strefa Biznesowa, w skrócie BS. Jest to obszar przeznaczony dla pracowników, ich rodzin oraz potencjalnych klientów i odbiorców, których stać na płacenie niebotycznych czynszów. Reszta miasta jest podzielona na dwa obszary; Strefę cywilną (PS), gdzie mieszkają ludzie niepracujący w tych korporacjach lub ci, którzy pracują, ale nie stać ich na mieszkanie w obszarze biznesowym, oraz Strefę Niską (LS) Gdzie swoje miejsce znajdują ludzie biedni, kaleki lub ci, którzy zostali wyeksmitowani ze swoich domów z różnych powodów. Strefa PS i LS to również siedlisko wszelakich gangów, dilerów narkotyków czy nielegalnych burdeli i kasyn, tak więc widok ludzi chodzących z bronią nie jest tam czymś niezwykłym czy rzadkim. 

 

Sektor PS-11 znajdował się zaledwie kilometr od strefy Biznesowej. Jest to ostatnia strefa cywilna, która łączy się ze strefą Biznesową BS-02, oczywiście poprzez przejście graniczne.

W tym sektorze znajdowało się wszystko. Była tu masa sklepów z mniej lub bardziej legalnym towarem, komisariat policji, w którym zawsze coś się działo, kilka mniejszych kasyn działających pod przykrywką oraz jedna z niewielu stacja metra wraz ze skrytkami, w których to ludzie trzymali swoje rzeczy, kosztowności, odbierali zapłatę lub zlecenia. Jednak większość tego sektora stanowiły bloki i wieżowce, w których mieszkali ludzie, którzy jakimś cudem stać było na opłacanie swoich mieszkań ( czynsz za mieszkanie wynosi 1000 kredytów a średni zarobek osoby pracującej w zakładzie to ok. 1500 kredytów ). Ci, których nie stać na płacenia mieszkali w slamsach, czyli niskich, przeważnie dwupiętrowych konstrukcjach z blach stalowych. Tam też mieszkają głównie dilerzy, zabójcy i inne osoby, które nie chcą pracować lub wolą zarobić na swoje potrzeby w inny sposób niż praca w korpo. 

( I krótkie info. Dante niestety musisz mieszkać w Slumsach, bo jednak jesteś zabójcą i nie masz normalnego mieszkania. Hetman i Red mieszkają w blokach, bo ich praca pozwala im na to. Chociaż nie ma co liczyć na za dużo. Zegar, z racji pracy jako kurier ( Muszę odsłonić rąbka twojej postaci, aby nie było aż tylu ukrytych faktów) mieszkasz tam, gdzie jest sporo zleceń. A Sektory od PS-11 do Ps-04 To idealne miejsce pracy)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobra chłopcy, słuchać. Mamy robotę i wolałbym żeby została wykonana dobrze - szepnął do komunikatora. Więc tak...odział specjalny, prosiłbym abyście byli w pogotowiu, jeśli chodzi o nasze rejony. Krawężniki, pamiętać aby obserwować teren, bo jak dowiem się że położyliście lachę, łby pourywam. Każde zachowanie zgłosić, a dopiero potem działać. No chyba że sytuacja wymaga. A i pamiętajcie żeby niespecjalnie rzucać się  na widok publiczny. Na pogrzeb wasz nie przyjdę. A! I pamiętajcie, o naszym...dodatkowym zadaniu. Na spokojnie, ale kilka kredytów więcej zawsze. Strzelcy wyborowi, mam nadzieje że w najlepszych miejscach, bo możecie być przydatni. Dobra. Pamiętajcie, to nie jest łapanie pospolitego złodzieja oprogramowań. Do roboty - po usłyszeniu odpowiedzi, charknął i wyłączył komunikator. Westchnął, dokańczając syntetyk smakowy. Niby nic, ale przyjemności trochę sprawia. Zaciągnął kaptur, zapiął całościowo płaszcz i odszedł od ściany, przy której się podpierał. Wolnym krokiem, włączył się w ruch uliczny, przeciskając pomiędzy innymi członkami społeczeństwa, od razu zmierzając do swojego celu.

Jasny gwint. Zamiast zrobić to normalnie, trza się czaić. I jeszcze ten debil który mi może zwalić robotę. Coś ważnego. Pewnie. Oczywiście. Łażę między tymi śmieciami, którzy są chyba uczuleni na uczciwą pracę. Psie syny. Ale dobrze. Kiedyś wszyscy i tak zostaną wybici. Zadbam o to.

Przechadzał się bez pospiechu, czekając w każdej chwili na dostanie wiadomości. Zapowiadała się długa noc służby. Dla niego i chłopaków.

Edytowano przez Hetman WK
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomość była krótka acz treściwa. Znajdź, namierz, wyeliminuj. 

Dawno nie miał takiego zlecenia no ale cóż. Czas się rozruszać prawda? Szybko się ubrał i wyszedł z mieszkania. Życie w Slumusach miało swoje plusy. Nikt się nie wtrącał w twoje sprawy ale jak czegoś potrzebowałeś to zawsze znalazłeś. Obok jego drzwi siedział jakiś menel. 

- Co tam Bill? Wyeksmitowali cię? - zapytał mężczyznę Ban.

- Ale zabawne. Gdzie tam. Czynsz zapłacony i nawet coś zostało. Idziesz się napić? - zapytał z uśmiechem ukazującym żółte zęby. 

Ban wybuchnął śmiechem.

- Spotkajmy się za dwie godziny pod speluną. Muszę coś załatwić. - poinformował mężczyznę i ruszył przed siebie. 

Jego celem był sektor PS-11 a dokładnie skrytka się tam znajdująca. Ludzie na mieście dość dziwnie się na niego patrzyli. No ale co dziwnego? Jaki facet chodzi w czerwonych, skórzanych spodniach i takiej samej kurtce? W szczególności, że pod kurtką nic nie miał. 

Szedł spokojnym krokiem, porozglądał się za czymś ciekawym lecz nic nie znalazł więc odpalił papierosa i złapał taksówkę. 

-Do sektora PS-11. - poinformował kierowcę. Po jakiś 10 minutach był na miejscu. Zapłacił i ruszył spacerkiem przed siebie. Po chwili doszedł na wskazane miejsce. Tak jak mówił. Skrytka ze wszystkimi rzeczami. Schował rzeczy do kurtki i ruszył do mieszkania. Gdy wrócił, uprzątnął stół i wszystko rozłożył na nim. Musiał widzieć wszystko i  szybko się przyzwyczaić do nowej roli. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. 

Zabawa już się zbliża. pomyślał i odpalił kolejnego papierosa, przeglądając dokumenty. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Cóż za wyczucie czasu..." - Pomyślał sarkastycznie Red słuchając wiadomości. Pokrzątał się chwilę po mieszkaniu patrząc, czy aby ktoś nie złożył temu miejscu wizyty pod jego nieobecność. Po udanym obchodzie usiadł na kanapie wzdychając. Przywołał ostatnie zapisane zdjęcie wspomnianego we wiadomości budynku. Był tam już... Nieraz. Skopiował zawartość dołączonego do wiadomości pliku na pamięć podręczną wszczepu lewego oka i począł zbierać się do wyjścia uzbrajając się w broń i przybory Urzędnika. Powoli i mozolnie, aby nacieszyć się chwilą poczucia bycia w swoich czterech ścianach. Co prawda inwigilowanych, lecz wciąż. po wyjściu z budynku skierował się do wieżowca korporacji CybetRobotic, co jakiś czas poprawiając swój płaszcz. Po pewnym czasie, paru postojach i zapłacie za taxi stał pod znakiem flagowym wielkiej sztuki industrializacji ludzkiego organizmu. Uśmiechnął się z zażenowaniem. Niektórzy wiele by dali, aby móc chociażby obserwować pracujących tam ludzi... Podziwiać korupcje, wewnętrzne walki o stanowiska i ich podziały, przekręty i nielegalne umowy. Piękno biurokracji...

Nie szczędząc na szybkim kroku wszedł do środka leża technologicznego w celu wykonania zadania. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takeo

 

Nie marnował czasu, bowiem zlecenia tego typu zwykle stawały się śliskie. Z drugiej strony, pracodawca był trochę bardziej wiarygodny, a co za tym idzie, wiarygodności nabierała też wizja zapłaty. Wolał wszystko załatwić od ręki, więc znalazł na stacji toaletę, potem umieścił pendrivie w swoim porcie, wpierw odchylając włosy na bok. Zgrywanie - proces przenoszenia danych z nośnika do jego implantu. Bolesny, ale nie bardziej niż klasyczny ból głowy. Odczekał chwilę aż skaner wskazał zieloną diodą 100% załadunku danych, następnie ustawił pendrive na pełne kasowanie, co przywracało dany nośnik do stanu fabrycznego, bez możliwości odzyskania danych. W ten sposób upewnił się, że tylko on posiadał przesyłkę. Chwycił z kieszeni batonik proteinowy, po czym skierował swoje kroki w kierunku wyjścia ze stacji. Czekał go kawałek drogi, która niekoniecznie była bezpieczna. Dobrze że przed wyjściem załadował baterie, przynajmniej tym nie musiał się przejmować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hetman

 

Kilku mężczyzn odpowiedziało krótkimi chrząknięciami lub "na pozycji" po czym komunikacja ucichła. 
Wchodząc między ludzi od razu Hetman zauważył kilka "naturalnych" zachowań, za które można było przymknąć ludzi.  W cieniu jednego z wieżowców mieszkalnych dwóch mężczyzn coś szeptało do siebie po czym jeden przekazał coś drugiemu. Jeden z nich był znanym policji dilerem, jednak jego towar bardzo często był lipny lub zabrudzony więc nie stanowił on zbyt dużego zagrożenia. Dalej jakiś osiłek wyciągał z nielegalnego kasyna nieprzytomnego chłopaka. Jeszcze dalej komisarz dostrzegł dwójkę swoich ludzi, którzy udając urzędników rozglądali się po skrzyżowaniu. Widząc swojego przełożonego jeden z nich skinął lekko głową. Oni byli na pozycji, gotowi do wkroczenia. Jednak do Sektora PS-09 był jeszcze kawał drogi.

 

Dante

 

Sama droga na stację przebiegła bez większych problemów, jeśli nie liczyć ciągłego zatrzymywania się taksówki z powodu ludzi przebiegających przez ulicę. 

Sama stacja metra była jak zwykle zatłoczona. Ludzie każdej narodowości i koloru skóry chodzili we wszystko strony. Część wracała z pracy, część śpieszyła się na transport. Przy samych skrytkach Dante mógł zauważyć jedynie azjatę średniego wzrostu ubranego całkowicie na czarno, który właśnie zamykał szafkę i odszedł, kierując się w kierunku toalety. 
Dokumenty zawierały jedynie imię i nazwisko osoby oraz jego obraz holo. Hiro Naseki, bo tak nazywał się cel, był Azjatą w średnim wieku. Miał krótkie, ciemne włosy na połowie głowy. Drugą część jego czaszki pokrywała metalowa płyta z widocznymi implantami. Lekko pociągła twarz, nieduży nos oraz niebieskie, na 90% naturalne oczy. TO wszystko co było widać na obrazie. Drugim z dokumentów była fałszywa tożsamość oraz karta magnetyczna. Na dokumentach jak i na karcie widniało nazwisko Ranald Mars, pracownik nocnej zmiany. Cóż była to tylko alternatywa, wejść do środka, ale lepiej mieć jakąkolwiek alternatywę niż nic. 

 

Red

 

Budynek CybetRobotic z dołu robił jeszcze większe wrażenie. Normalne, ludzkie oko nie było w stanie dostrzec szczytu. Wszędzie natomiast dało się dostrzec czerwone punkty, które przemieszczały się po przewodach i kablach, niosąc informację po całym budynku. Przed wejściem, jak i w środku znajdowało się z pół tuzina ochroniarzy. Każdy zmechanizowany w identyczny sposób, implanty oczu, lewa ręka uzbrojona w pistolet maszynowy a prawa w coś na kształt tarczy pulsacyjnej, służącej do odbijania pocisków.  
Po wejściu do Reda podszedł jeden z pracowników firmy. 

- Witam w CybetRobotic. W czym mogę panu pomóc? - Zapytał młody mężczyzna. Na oko miał mniej więcej 20 lat, ubrany był w elegancki garnitur. Brak widocznych wczepów. 

 

Takeo

 

Zabierając przesyłkę Takeo mógł dostrzec, że do innej skrytki podchodzi wysoki mężczyzna. Miał siwe włosy, czerwone, skórzane spodnie, kurtkę tego samego koloru, pod którą nie miał żadnej koszulki. Po wyjściu z toalety mężczyzny już nie było. Po wyjściu na zewnątrz stacji kurier włączył się do ruchu ulicznego, dość dużego o tej porze. Kiepska pora na pieszą wyprawę, zwłaszcza, że do sektora PS-09 był kawałek drogi. 
Idąc w obranym wcześniej kierunku Takeo mógł dostrzec wiele "naturalnych" zachowań. W cieniu jednego z wieżowców mieszkalnych dwóch mężczyzn coś szeptało do siebie po czym jeden przekazał coś drugiemu. Kawałek obok jakaś średnio atrakcyjna dziewczyna w dość skąpym stroju, który ujawniał kilka implantów na brzuchu paliła papierosa, wyraźnie na kogoś czekając. Po drugiej stronie ulicy jakiś wysoki mężczyzna w marynarce bez rękawów wyciągał za fraki nieprzytomnego chłopaka. Budynek, z którego go wyprowadził był kolejnym nielegalnym kasynem, których tutaj nie brakowało. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dante

 

Mężczyzna wysłał wiadomość do pracodawcy z prośbą o kolejne informacje. Po kilku minutach otrzymał odpowiedź. Uśmiechnął się. Super. Wszystkie informacje są. Pora się zbierać. pomyślał i wyszedł z mieszkania z pokrowcem w rękach. Zamknął drzwi i ruszył do pobliskiego sklepu. 

- Witam Ban. Co tym razem potrzebujesz? - zapytał mężczyzna za ladą na widok Dantego.

- Garnitur. Czarny. Krawat też czarny i lakierki. - wyliczył z uśmiechem. 

Mężczyzna poszedł na zaplecze i po chwili wrócił ze wszystkim. 

- Płacisz dziś czy po akcji? - zapytał spokojnie.

- Pytasz a wiesz. - powiedział Dante z uśmiechem. Sprzedawca tylko westchnął. Ban zebrał wszystkie rzeczy i wyszedł ze sklepu. Gdy już udało mu się złapać taksówkę, wszedł do tyłu i szybko się przebrał. Zwykłe ciuchy dał do torby. Po dotarciu na miejsce Dante zapłacił, ciuchy z torbą schował do kąta i poprawił garnitur. Sprawdził jeszcze czy rzutka w nadgarstku działa i ruszył pod biurowiec. No mają ku### rozmach. pomyślał. Sprawdził jeszcze raz czy wszystko ma. Podszedł do drzwi gdzie stał ochroniarz. Pokazał fałszywe dane i kartę magnetyczną. Totalnie poważny i spokojny zaczął czekać na reakcję.

Edytowano przez Lucjan
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takeo

 

Przez chwilę myślał o typie którego widział na stacji. Nie kojarzył trepa, choć w tej części miasta to akurat nic specjalnego. Z drugiej strony, ubierał się dziwnie, a to oznaczało że nie bał się być widocznym. W przeciwieństwie do niego, Takeo wolał ciemne stroje, bardziej profesjonalne jak uważał, zwłaszcza że miasto dostarczało sporo kryjówek, jeśli ciężko było cię zauważyć. Powoli acz systematycznie przeciskał się przez tłum, obserwując przez okulary otaczających go ludzi. Ruch go nie zaskakiwał, bardziej zastanawiał się skąd tu tyle policji. W tym jeden czy dwóch po cywilnemu. Większość z nich korzystała już przynajmniej raz z jego usług, więc zakładał że i oni go poznają. Z tą myślą naciągnął mocniej kaptur na głowę i odpalił noktowizje, która, współgrając z jego okularami, dostarczały odpowiednią widoczność. Postanowił też poszperać trochę na tablicy informacyjnej w cyberprzestrzeni, a nuż ktoś coś zwęszył, a Eony niech będą świadkiem, nie chciał się pakować gdzieś, gdzie policja planowała zrobić szturm.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hetman

 

Pokiwał głową, widząc uroki swego miasta. Ech idioto. Najchętniej to bym cię własnoręcznie zastrzelił, ale zrobią to inni gangsterzy, albo jakiś zdenerwowany klient.

No, widzę że wziął świeżego. Muszę pamiętać, żeby z nim porozmawiać  - pomyślał, kiedy zauważył, że tajniak mu kiwnął.

Przechodził krokiem spokojny, choć w miarę szybkim. Teoretycznie mógł wziąć taksówkę, ale w razie jakiegoś zdarzenia, mógł zwyczajnie użyć swoich cybernetycznych implantów w nogach, aby dostać się na dachy, tudzież pobiec z nienaturalną prędkością. Po za tym, lubił spacery. Niejako właśnie w ten sposób zaczęła się jego kariera. Z czasem, zaczął się zastanawiać, czy ten idiota, w ogóle na niego trafi. Naczelnik nie powiedział nic o jakimś znaku, sygnale, czy czymkolwiek. I dlatego, na nowe czasy, wysokie stanowiska powinni zajmować młodzi, bardziej rozgarnięci. I wymieniani, zawsze kiedy osiągną odpowiedni wiek. Uśmiechnął się pod nosem. Włączył na chwilę mapę w okularach, aby sprawdzić czy któryś z jego towarzyszy nie uciekł czy dostał kulkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Red popatrzył się na mężczyznę, który do niego podszedł. Nie wyglądał na doświadczonego... Chociaż w tych czasach wygląd jest niezwykle elastyczną iluzją. Sam był tego przykładem. Znalazł w dysku podręcznym spis pracowników z pliku i zaczął naprędce tworzyć wymówkę.

- Witaj. Jestem tutaj w pewnej prywatnej sprawie biznesowej z imienia pewnego klienta, który napotkał na pewne... trudności na drodze logistycznej państwa produktu. Poproszony zostałem, aby zwrócić się do pracownika nazwiskiem Ardunt o instrukcje dotyczące produktu - powiedział lekko przyciszonym, umilającym i biznesowym głosem przyjmując wyćwiczoną mimikę twarzy i ciała sugerującą prawdomówność i skrytość. - Proszę jednak zachować stosowną ciszę na ten temat, bowiem jest on... śliski i wstydliwy zarazem - dopowiedział jeszcze bardziej przyciszając głos. Wolał zrobić to w ten sposób, niż przegonić młodego pracownika. Szczególnie mając na uwadze straż...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dante (Jednak uwaga. Proszę pisz za siebie i tylko za siebie)

 

Ochroniarz spojrzał na dokumenty po czym uśmiechnął się.

- Nocna zmiana co? Wy to zawsze przychodzicie przed czasem. Wasze biuro jest na 12 piętrze - Powiedział oddając Dantemu dokumenty i wpuszczając do go środka.

Po wejściu do budynku Dante mógł zobaczyć 4 ochroniarzy z modyfikacjami oczu i rąk, kilku urzędników chodzących tam i z powrotem oraz jednego mężczyznę, który raczej nie był pracownikiem. Był wysoki, prawdopodobnie tego samego wzrostu do Dante, latynos o czarnych włosach, ubrany w płaszcz. Obok niego stał jeden z pracowników, który właśnie prowadził go do stolika po lewej stronie. Po prawej stronie znajdowały się windy a obok wind na hologramie Dante zobaczył swój cel. Pan Naseki, zastępca dyrektora Dyriana Fena, został wybrany na pracownika miesiąca. Poniżej jego twarzy i nazwiska widniała informacja, że na 40 piętrze odbywa się impreza z okazji ogromnego sukcesu firmy.

 

Takeo

 

Cyberprzestrzeń aż huczała od informacji. Setki gigabajty danych przemieszczały sieć, wystarczyło tylko znaleźć interesujące nas pliki. Jednak nie było jeszcze żadnych informacji na temat operacji policji w sektorze publicznym. Tym bardziej zastanawiająca była ilość policji w tym obszarze. Kiedy Takeo docierałł do skrzyżowania dostrzegł jeszcze jedną ciekawą osobistość. Był to komisarz tutejszej jednostki policyjnej. Wysoki, prawie całkowicie zcybernetyzowany mężczyzna, teraz ubrany w płaszcz, z zaciągniętym na głowę kapturem. Jednak to na pewno był on. Przemieszczał się w podobnym kierunku co kurier. Po chwili oboje musieli zatrzymać się na skrzyżowaniu, na którym to teraz panował ogromny ruch i co chwilę ktoś na siebie trąbił. Po drugiej stronie ulicy zaczynał się sektor PS-10. Więc do przejścia zostały jeszcze dwa sektory aby osiągnąć cel.

 

Hetman

 

Idąc przed siebie po pewnej chwili komisarz dotarł do skrzyżowania. Paliło się czerwone światło, więc trzeba było poczekać, aż samochody przejadą. Co niestety ale pewnie zajmie chwilę. Sprawdzając na mapę okazało się, że żaden z jego ludzi nie został ranny lub uciekł. Wszyscy byli na pozycjach, rozsiani po części sektora publicznego PS-10 i PS-09. Po chwili kątem oka Hetman dostrzegł kogoś, kogo już kiedyś widział. Był to jeden z kurierów, których nie brakowało w mieście. Niski Azjata, ubrany całkowicie na czarno, w okularach i z kapturem na głowie. Kojarzył go, bo raz dostarczał on jakieś pliki dla Naczelnika. Ale nie było to nic nadzwyczajnego, bo średnio co kilka dni jakiś kurier pojawiał się na komisariacie aby przynieść dokumenty, pliki, przekazać informacje lub zapłatę za złapanie groźnego przestępcy. 

 

Red

 

Pracownik, w czasie, kiedy Red zaczął mówić swoją bajkę podprowadził go do jednego ze stolików stojących na lewo od wejścia. Następnie wysłuchał go w milczeniu, chodź było widać, że słowa mężczyzny na niego wpłynęły bo zaczął się nerwowo rozglądać. 

- Pan Ardunt? Lorian Ardunt? To jeden z naszych ekspertów od implantów oczu. Jaka sprawa mogłaby... - urwał w pół zdania, jakby nagle sobie coś przypomniał. Po chwili dodał cicho. - Rozumiem. Cóż pan Ardunt jest obecnie na 40 piętrze - Powiedział i pokazał na hologram, gdzie była informacja o dzisiejszej imprezie w firmie. Kiedy Red odwrócił wzrok dostrzegł jednego mężczyznę, który wyglądał jak kolejny pracownik firmy. Był wysoki, ubrany w czarny garnitur. Jedyne co było dziwne to fakt, że miał białe włosy. Oraz to, że nie było go na liście dziennych pracowników, którą urzędnik miał w implancie oka. Po chwili Red usłyszał w komunikatorze, że dostał wiadomość. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dante 

 

Mężczyzna tylko się uśmiechnął na słowa ochroniarza, następnie wszedł do budynku. Ochrony od cholery. Nie powiem ciekawie. Pomyślał Ban podnosząc brew. Następnie rozejrzał się po holu. Jego wzrok przykuł mężczyzna w płaszczu. Nie wyglądał na nikogo z nocnej zmiany ani gościa. Walić. Byleby nie przeszkadzał. Sam skupił uwagę na hologramie. 40 piętro. Jako ochrona nie powinienem mieć problemu z dostaniem się tam... pomyślał ruszając w stronę windy. Wybrał numer 12. Gdy dojechał na wybrane piętro wszedł do biura i otworzył okno. Podmuch wiatru uderzył go w twarz. Wyciągnął papierosa i go odpalił. Zamyślił się. Dobra. Teraz byle dojechać na 40 piętro i się rozejrzeć za moim drogim celem. pomyślał gasząc papierosa w popielniczce i ruszając na 40 piętro. Gdy już tam dotarł, poprawił garnitur i wszedł do sali bankietowej.  Rozejrzał się. Musiał mieć rozeznanie co gdzie jest żeby ucieczka była szybka i bezpieczna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Rozumiem... W takim razie w drogę - powiedział Red wstając. - Czas to pieniądz, a te trzeba oszczędzać. Dziękuję za informacje - oznajmił jeszcze, po czym odszedł w stronę windy. Musiał przeczekać kilka chwil, ponieważ była zajęta. "To pewnie ten człowiek z wcześniej... Co on robi z tą windą, bawi się nią? Ludzie z tej firmy nie mają za grosz szacunku do czyjegoś czasu." - pomyślał. Gdy winda wreszcie przyjechała, wszedł do niej i wcisnął piętro 40. W czasie, gdy przemieszczał się windą sprawdził dokładnie, czy broń jest naładowana i zdolna do strzału pilnując, aby kamera jej nie zauważyła. Przejrzał też na szybko zapas energii elektrycznej prawej ręki. Coś tam było, chociaż nie mógł sobie pozwolić na wyzwalanie jej na próżno. Musi się doładować po wykonaniu zadania... Po wszystkim poprawił płaszcz.

Gdy drzwi windy się otworzyły, rozpoczął poszukiwania Janny Willis.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruch uliczny. W mordę. Przynajmniej żadnego wypadku. Obrócił głowę. O. Kogoż moje zdrowe oczy widzą. Czyżby to on...może. Dobra, nie jest nowicjuszem. Ale dla bezpieczeństwa...Skupił na nim swój wzrok, czekając aż skaner sprawdzi przechodnia. Komputer przetwarzał informację, a na końcu zamieścił lokalizację na mapie, przy okazji wysyłając dodatkowy rozkaz do reszty drużyny. Kiedy czerwone światło ustąpiło zielonemu, zaczął iść dalej, coraz bardziej zbliżając się do swojego celu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takeo

 

Błogosławione przyciemniane okulary, albowiem spod nich można się gapić do woli. Azjata zmierzył wzrokiem komisarza, zastanawiając się co taki człowiek robi akurat w tym miejscu. Kiedy zapaliło się odpowiednie światło, postanowił zwyczajnie zapytać. Zrównał krok do policjanta - co przy jego wzroście nie było rzeczą łatwą - po czym zwyczajnie zagadał.

- Spokojny wieczór jak na tą okolice, nie?

Nie spodziewał się fajerwerków, ale z drugiej strony miał pewność, że jego twarz została już co najmniej raz rozpoznana. A to oznaczało że nie jest obcy.

- Ptaszki ćwierkają że macie jakąś większą akcję dzisiaj. Jakaś dobra rada dla pingponga?

Takeo potrafił się śmiać z samego siebie, choćby tylko dlatego, że mało osób które znał miało by odwagę mu w tym pomóc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieżowiec CybetRobotic, 40 piętro.

 

Piętro przypominało salę bankietową. Ogromne pomieszczenie z dużą ilością stolików i krzeseł, bogato zdobiona i z wielką fontanną w kształcie mechanicznej, otwartej dłoni. Po przeciwnej stronie pomieszczenia stał długi stół z przystawkami a po pomieszczeniu krążyło kilku kelnerów, roznosząc szampana. W pomieszczeniu obecnie znajdowało się ok 30 osób. Dodatkowo przy ścianach stało łącznie 5 ochroniarzy. Na pierwszy rzut oka nie było widać żadnej broni, jednak ochroniarz w tej firmie bez broni to żaden ochroniarz. Przy kilku stolikach siedziało paru urzędników, rozmawiali o czymś, śmiali się, pili szampana. Przy stoliku najbardziej wysuniętym na lewo siedziała młoda kobieta. Na oko miała dwadzieścia kilka lat, miała ciemne, krótkie włosy. W ręce trzymała komunikator i co chwilę na niego zerkała. Wyglądała na zestresowaną. Przy samej fontannie stał Hiro Naseki, zastępca dyrektora firmy. Wyglądał dokładnie tak jak ukazywał go hologram. Miał na sobie zwykły garnitur i obecnie rozmawiał z kimś przez komunikator. Wyglądał na zadowolonego. Obok niego stało jeszcze dwóch mężczyzn, pracowników firmy. Jeden z nich trzymał walizkę a drugi pokazywał mężczyźnie jakieś dokumenty. 

 

SP-10

 

Takeo nie uzyskał odpowiedzi. Rytmiczny i uporządkowany ruch na ulicy został przerwany przez potężny wybuch. Z jednego ze sklepów buchnął ogień. Ludzie zaczęli krzyczeć i uciekać w panice we wszystkie strony, starając się unikać metalowych odłamków, które powstały w wyniku wybuchu. Po chwili w komunikatorze Hetman usłyszał wiadomość od jednego ze swoich ludzi.

- Szefie ten wybuch to nie jest wypadek. TO nie jest wy... AAA - Słowa przerwał dźwięk strzałów. I cisza. Na mapce zniknęły dwa znaczniki, stojące niedaleko tego budynku. Po chwili zza sklepu, w którym coś wybuchło wyszło dwóch mężczyzn. Każdy z nich miał na sobie ciemne ubrania z białą 10 na ramieniu, twarze zasłonięte kapturem a w rękach trzymali pistolety laserowe. Komisarz od razu rozpoznał tą dwójkę. Należeli do jednego z najstarszych gangów dilerów narkotyków, Black10. Coś musiało ich sprowokować żeby dosłownie wysadzić ten budynek. To zamieszanie dosłownie sparaliżowało ruch i odcięło najkrótszą drogę do kolejnego sektoru. Sieć aż huczała od wiadomości o tym wybuchu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Psia mać! - warknął - Jeszcze tego brakowało - Sięgnął do kabury, którą miał w płaszczu, jednocześnie aktywując tarcze energetyczną i celownik na wizjerze. Wyciągnął pistolet plazmowy od razu biegnąc do gangsterów - Tu Strzemiński! Wyszukać moją pozycję i przysłać drony zwiadowcze i dwa zespoły specjalne! - krzyknął do komunikatora a komputer zaczął wysyłać informację - Reszta zostać na pozycjach i kontynuować robotę. Jak jakiś strzelec jest w okolicy, to walić bez pytania! - dodał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takeo

 

Wybuch go zaskoczył, ale liczne odłamki już nie. Przyśpieszacz działał jak trzeba, pozwalając mu uniknąć co bardziej niebezpiecznych efektów wybuchu - uciekających w panice ludzi, aut które mogły stracić kontrole  czy choćby lecących tu i tam odłamków. Nie musiał czekać na rozwój wypadków. To nie była jego robota ani jego walka. Za to informacje zawsze były w cenie. Zaczął robić zrzuty ekranu z tego co widział. Liczne obrazy zapisywane bezpośrednio na jego dysku, mogły okazać się potem niezwykle cenne gdyby ktoś chciał się dowiedzieć co tu się kurna stało. Sam zaczął iść w swoją stronę, bowiem nie zamierzał zbliżać się do tego całego chaosu. On miał swoje zadanie. Obserwował też tablice informacyjne, zazwyczaj w takich przypadkach każda osoba mająca telefon i będąca w bezpiecznej odległości od zdarzenia była wspaniałym wręcz nawigatorem. Wystarczyło tylko odławiać najistotniejsze wiadomości. Musiał sobie jak najszybciej wytyczyć nową trasę. Ewentualnie wykorzystać jakiś Skrót.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sp-10

 

Hetman

- Robi się. Już wysyłam wsparcie - Odpowiedział dyspozytor. Żaden ze strzelców jednak nie odpowiedział. Chyba nikogo nie było w dobrej pozycji strzeleckiej. Gangsterzy po chwili dostrzegli Komisarza. Zaczęli uciekać, oddając pojedyncze strzały w jego kierunku, jednak tarcza przyjmowała każdy pocisk. Jeden z pocisków chybił celu. Pewien starszy mężczyzna, którego mijał Strzemiński padł na ziemie z dziurą na piersi. Dilerzy, po kilku nieudanych strzałach przestali strzelać i uciekli w jedną z wąskich uliczek. Zgodnie z mapą ta dwójka biegła w kierunku jednego z ogromnych parkingów pojazdów powietrznych. 

- Wsparcie w drodze. Będzie w twojej okolicy za niecałe 2 minuty - Powiedział dyspozytor. Po chwili na mapie Komisarza zniknął kolejny znacznik. Jeden z policjantów na owym parkingu zginął. Drugi nadal był na posterunku, choć było widać, że przemieszcza się w dość nieregularny sposób. Chyba próbował uniknąć postrzału. 

 

Takeo

Sieć w tym momencie pękała od informacji. Chyba każdy, kto mógł zrobić zdjęcie wysyłał je do sieci z jakimś opisem. Ale ogólnie wyglądało na to, że jeden z gangów włamał się do kryjówki drugiego i wysadził ją w cholerę. Policja już wzięła się do pracy. I wygląda na to, że akcja jest gruba, bo ktoś wrzucił zdjęcie, jak spory oddział policji zmierza właśnie w to miejsce. Jednak mimo takiego natłoku informacji znalazło się kilkoro ludzi, którzy chcieli pomóc ludziom. Otóż rozrysowali oni kilka mapek, zaznaczając drogi do poszczególnych sektorów, omijając niebezpieczny obszar. Jedna z takich mapek pokazywała jak bezpiecznie i szybko przemieścić się do strefy SP-09. Wystarczyło dotrzeć do sklepu odzieżowego, który był niecałe 500 metrów od pozycji Takeo. Potem skręcić w prawo i droga była już prosta. I co ważniejsze bezpieczna, bo jedyne budynki, które były na tej drodze to nieduży sklep z elektronicznymi książkami i pracownia artysty malarza. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takeo

 

Tego się właśnie spodziewał.  Postanowił niezwłocznie wykorzystać wskazaną drogę, lecz mimo wszystko z zachowaniem ostrożności. Przyśpieszył kroku oddalając się od całego zamieszania. W międzyczasie na podręcznym PDA zaczął obrabiać zdjęcia które zrobił. Redukcja szumów, zwiększenie detali na podstawie zdjęć dostępnych w sieci. Jeśli jego zdjęcie miało rozmazany obszar, na pewno znalazły się inne, które ten konkretny obszar miały bardziej widoczny i dokładny. Mało kto teraz używał tak starego pomysłu, by z wielu zdjęć jednego miejsca zrobić jedno, ale szczegółowo doskonałe. A kiedy miał już wszystko wyraźne, postanowił umieścić na tablicy informacyjnej tylko jeden wpis.

Podał w nim czas i miejsce wybuchu z dopiskiem - wyraźny obraz napastników - 1000 kredytów.

Kto wie, może ktoś z poszkodowanego gangu będzie chciał się mścić, teraz, kiedy jeszcze sprawa była świeża. Bo potem, jak już ktoś rządzący zrobi podliczenie strat, może się to okazać kompletnie nieopłacalne. A tak zawsze jakiś amator może chcieć zabrać się za to samemu.

Kiedy skończył, postanowił przyśpieszyć, bowiem wiedza w chipie zaczynała mu ciążyć. Zbyt wiele rzeczy w tym mieście nie dzieje się z przypadku. A Eony mu świadkiem - Takeo nie lubił przypadków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biegł szybko, odpychając przechodniów, nie zważając czy ich przewrócił czy nie. To on pilnował porządku, więc oczekiwał choć minimalnego szacunku. Pociski laserowe przyjmował spokojnie na tarczę. Wysłali chyba jakiś imbecyli. Nie zwrócił uwagi na osobnika, który padł na chodnik. Gonił gangsterów starając się utrzymać celownik na choć jednym. Na wieść 2 minutach. Pomyślał: Zapamiętać. Następne taka akcja, załatwić pod dwie ekipy na jeden sektor. Zauważając ruszający się znacznik, modlił się, aby Anty-terroryści dotarli na czas. Wbiegł w końcu na parking. Widząc gangsterów, od razu krzyknął:

- Stać! Policja! Łapy ku niebu i rzucić broń psie syny! - pochylił pistolet, to raz kierując na jednego, to na drugiego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Red przyznać musiał, że przyjęcie miało swoją impresję sukcesu. Widział okazalsze co prawda, ale potrafił docenić również te bardziej subtelne... Pochodził parę minut zapamiętując mniej więcej rozłożenie ochroniarzy, oraz ich ilość. Planował wykonać swoją misję po cichu, aczkolwiek zawsze warto mieć jakąś wiedzę w razie... Nieoczekiwanych rezultatów. Gdy upewnił się, że jest pewien swej pozycji na sali bankietowej i nie wleci na jakiś stolik podczas strzelaniny, ucieczki, czy co tam się wydarzy, podszedł do kobiety z fałszywym, chociaż realnie wyglądającym uśmiechem. Przynajmniej na tyle, na ile jego mimika twarzy mogła pozwolić.

- Witam panią. Zostałem tutaj przysłany przez pewnego człowieka przynosząc pewne informacje dotyczące pewnego produktu - zaczął bezpiecznie akcentując słowo "pewne" za każdym razem, kiedy zostało wypowiedziane. W razie nieporozumienia, skorzysta z furtki pomyłki osoby, lub sfałszuje informacje o kliencie i produkcie, aby zakończyć rozmowę. Następnie wróci do pierwotnego planu - Lorian Ardunt.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dante

 

Mężczyzna rozejrzał się jeszcze raz po sali. Ok. Najlepiej będzie to zrobić jak najszybciej. pomyślał zapamiętując rozmieszczenie wszystkiego w sali. Następnie zaczął się przechadzać po sali. Coś mu nie dawało spokoju. Przechodząc obok jednego mężczyzny usłyszał kilka razy powtórzone i jakby podkreślone słowa ,,pewnego,, . Spojrzał na osobę i poznał mężczyznę z parteru.  Czyżby ktoś tu miał podobne zamysły? zapytał się w myślach. Zamyślony na chwilę wyszedł zapalić. Gdy już wypalił papierosa wrócił do sali i sprawdził jak tam jego cel. Chciał już zacząć. Adrenalina już go biła w potylicę. Pragnął ucieczki, strzałów, zabójstwa. Uśmiechnął się i stwierdził, że zacznie akcję gdy pojawi się większa ilość gości. Im większy tłum tym lepiej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SP-10

 

Takeo

Wpis szybko pojawił się w sieci. Takeo mógł tylko śledzić, jak setki osób sekunda po sekundzie przeglądają jego wpis. Jednak nikt od razu nie odpowiedział. 
Droga, którą wskazywała mapka w sieci okazała się faktycznie szybsza i bezpieczniejsza. Minęło może z 10 minut i Takeo zobaczył przed sobą skrzyżowanie, za którym zaczynał się sektor 09, czyli jego cel. Jednak zanim azjata w ogóle wyszedł z uliczki dostał komunikat. Wiadomość była krótka.

"Sektor SP-09, Cukiernia Sweet Dream, Płatność na miejscu" Niestety owa cukiernia była w innym kierunku niż klinika, do której trzeba było zanieść dane z chipu. Ale 1000 kredytów to nie była mała suma. 

 

Hetman

Gangsterzy zatrzymali się, ale raczej nie mieli zamiaru. Mężczyźni zanurkowali za jednym z samochodów. Po chwili jeden z nich wycelował w komisarza i wystrzelił, ale pocisk zatrzymał się na tarczy. Oboje nadal przemieszczali się, ukrywając się za pojazdami, aby nie wystawić się na ostrzał.

- Mam ich na celowniku - Odezwał się jeden ze strzelców. Mapa wskazywała, że był po przeciwnej stronie parkingu, na budynku. Po chwili wystrzelił. Jeden z dilerów, ten który próbował strzelać do Strzemińskiego oberwał w klatkę piersiową i padł na pojazd przed nim, uruchamiając przy tym alarm. Samochód zaczął wyć. Chwilę po tym drugi z dilerów podniósł się powoli, trzymając ręce wysoko w górze. Widać było, że się poddał. W jednej ręce trzymał nieduży worek. Z naprzeciwka nadchodził drugi funkcjonariusz. Też miał wyciągniętą broń. Powoli zbliżał się do mężczyzny. 

- Szefie mam go skuć i zabrać, czy zostawić to panu? - Zapytał, stając jakieś 10 metrów od członka gangu. Po chwili na niebie pojawiły się 3 drony zwiadowcze. Zaczęły krążyć nad parkingiem po czym poleciały w kierunku miejsca wybuchu. 

- Zawsze mogę go zestrzelić - Odezwał się strzelec, przeładowując broń. 

 

Wieżowiec CybetRobotic, 40 piętro.

 

Ochroniarzy na sali było łącznie pięciu. Czterech z nich stało w pewnych odstępach po obu stronach sali. Ostatni natomiast przechadzał się po sali. Poruszał się po okręgu. Z sali bankietowej były tylko dwa wyjścia. Jednym była winda, którą każdy wjeżdżał tutaj. Drugim natomiast wyjście bezpieczeństwa po przeciwległej stronie. Były to drzwi do klatki schodowej. Do sali nadal napływali goście. Na ten moment było ich tam łącznie 40.

Kobieta, do której podszedł Red wyglądała na trochę zaskoczoną. 

- Przysłany? Myślałam, że skontaktujecie się ze mną za pomocą komunikatora - Mówiła przyciszonym głosem. Rozejrzała się po sali po czym znowu popatrzyła na Reda. - Ale cieszę się, że jesteś. Ostatnio coraz trudniej się z wami skontaktować. Mam przy sobie dane nowych implantów, które muszą jak najszybciej wylądować na biurku szefa korporacji RoboScan. Trochę kosztowało mnie to wysiłku, więc nie spierdol tego - Powiedziała chłodnym tonem. Chyba była mocno zestresowana, bo uznała, że Red jest osobą, której miała przekazać wykradzione dane. Ale tak czy inaczej wiadomo było już, gdzie lądowały wszystkie nowe produkty firmy. Teraz wystarczyło tylko dokończyć robotę. 

Dante zauważył coś dziwnego. Mianowicie mężczyzna, który trzymał walizkę nie odstępował Nasekiego na krok. Chodził za nim wszędzie. Można było odnieść wrażenie, że to jakiś jego prywatny ochroniarz. Chociaż na takiego nie wyglądał. Po chwili, kiedy na piętro dojechało jeszcze kilku gości zastępca wszedł na brzeg fontannę.

- Proszę wszystkich o uwagę - Powiedział donośnym głosem. Rozmowy i śmiechy ucichły. - Dziękuję wszystkim za przybycie. Bez was nie osiągnęlibyśmy takiego wyniku. Niestety nasz szef nie mógł być tutaj z nami, ale na pewno jest równie zadowolony z wyników jak ja. Zatem, w jego imieniu chciałbym wznieść toast. Za najlepszych pracowników firmy CybetRobotic - Powiedział i uniósł szampana. Większość pracowników poszła w jego ślady. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dante

 

Gdy cel podniósł rękę Dante udał, że włącza słuchawkę wsuniętą do ucha w tym samym momencie na nadgarstku otworzyła się mała dziurka która wystawiła igłę z trucizną. Stanął obok jakiegoś mężczyzny w czarnym płaszczu. Miał nadzieję, że ochrona skupi uwagę właśnie na nim.   Dante wycelował dokładnie mechanicznym okiem, przesłał dane do nadgarstka. Igła ustawiła się dokładnie jak chciał mężczyzna i poleciała w krtań. W tym samym momencie sam Ban odwrócił się tak by nie zwrócić niczyich podejrzeń. Miał nadzieję, że trafił. Niby miał przygotowaną jeszcze jedną ale po co tracić czas na kolejne ustawienie i kolejny cichy strzał. Jeśli ta igła trafiła to za mniej więcej minutę cel powinien być martwy. I to nie przez same wbicie ale przez truciznę. Używał jej tylko przy specjalnej okazji. Kiedyś otrzymał ją od znajomego i wiedział, że nie da się nikogo odratować po zaaplikowaniu. Oby tak samo było teraz. Wciągnął powietrze nosem i wypuścił ustami. Spokojnie. Zawsze jest druga szansa. A jak nie to może po prostu strzelić z pistoletu i pobiegać po piętrach. No cóż. Najwyżej zginie. Ale opłacalnie co nie? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...