Skocz do zawartości

[Zabawa] [HE] Piszemy opowiadanie!


Stracony Nieśmiertelnik

Recommended Posts

W porządeczku!

Czas na kolejną historię!

 

VDmv2jr.png

(Nie zwracać uwagi na design. :D)

Spoiler

1. @Starray, liczba pkt. 29

2. @Deerloud, liczba pkt. 1

3. @Nightmare Princess, liczba pkt. 44

4. @Kruczek, liczba pkt. 23

Stan punktów z pierwszego opowiadania...

 

Zsb0QPh.png

(Nie zwracać uwagi na design. :D)

 

Nadeszła zimowa pora. Tęczowa pegazica długo wyczekiwała na ten moment. Już w myślach miała tyle fajnych pomysłów na to co będzie robiła ze swoimi przyjaciółkami. Zjeżdżanie na sankach z Pinkie. Jazda na łyżwach z Rarity i Twilight. Bitwa na śnieżki w sadzie Applejack. Picie gorącej czekolady u Fluttershy. I wiele, wiele więcej! Ale nie wiedziała, że dzisiejszego poranka przytrafi się jej to...

 

***

 

Rainbow Dash zerwała się z łóżka szybciej niż zazwyczaj. Nie miała zamiaru marnować czasu. Na ultra-szybkim trybie ogarnęła pościel, potem szybko wszamała śniadanie, a następnie ogarnęła siebie. Przy wyjściu ubrała swój ulubiony niebiesko-śnieżny szalik, czapeczkę mającą wzorki żółwia, a także nałożyła na swoje kopytka cieplutkie i wygodne buciki zimowe. Była gotowa na wszystko. Otworzyła drzwi frontowe i wpadła w zachwyt, który ją ogarnął po zobaczeniu otoczenia. Kochała zimę, nawet jeśli jej Tank wpadł w sen zimowy. Trochę ubolewała nad tym faktem. Zamknęła za sobą drzwi i wyprostowała skrzydła. Zaczęła lecieć w stronę Ponyville. Po drodze obserwowała wszystko co miała pod sobą. Gdy tak patrzyła, jej wzrok przykuło dziwne światełko. Postanowiła zwolnić i podlecieć do nieznanego źródła tego światła. Stojąc już na czterech kończynach podeszła niepewnie do tego czegoś. Czuła, że z każdym kolejnym krokiem traci nad sobą panowanie, lecz jej ciekawość przezwyciężyła. Będąc już nieco bliżej tego przedmiotu, ujrzała nienaturalnie święcący się kryształ. Wokół niego tworzyły się kryształki lodu, a powierzchnia na której się znajdował była cała z lodu. Nagle zauważyła, że jej nogi odmówiły posłuszeństwa i zaczęły powolnie kierować się w stronę tego obiektu. Spanikowana zaczęła wierzgać się na lewo i na prawo, żeby spowolnić samą siebie. Zawołała o pomoc. Gdy podchodziła coraz to bliżej, wtedy coś zaczynało tworzyć się z tego kryształu. Coś na wzór tronu, choć pewności nie miała. Czuła bijące zimno z tamtego miejsca. Nie chciała tego. Widziała tworzącą się zamieć wokół niej. Raz jeszcze zawołała o pomoc. Jej promyk nadziei nie zgasł, gdy usłyszała za sobą kogoś. Poczuła magiczną bańkę. Potem wylądowała do tyłu na kupie śniegu. Nagle wszystko uspokoiło się. Wyjęła głowę, żeby zobaczyć kto do licha uratował jej zadek.

  • Lubię to! 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzała prosto na miętową jednorożkę. 

- Co to było? - spytała Lyra, pomagając pegazicy wyjść ze śniegu.

- Dzięki za uratowanie... - Rainbow odetchnęła z ulgą, chociaż denerwował ją fakt, że nie poradziła sobie sama. Zaczęła otrzepywać czapkę w żółwie ze śniegu - I co to jest? Jedyne co wiem to to, że chce cię przymarznąć do lodowego tronu i zamienić w sopel, kiedy tylko do niego podejdziesz... Nie zbliżaj się do tego! - ze strachem zobaczyła że Lyra podchodzi do świecącego się miejsca.

- Nie wiem, teraz jakoś nie działa... - obojętnie powiedziała jednorożka, podnosząc kryształ i przyglądając się mu. Rainbow ostrożnie podeszła do niej, ale zatrzymała się w odległości dwóch metrów, czując zbyt duży chłód.

- Nie zimno ci?

- A czemu miałoby być? - Lyra poprawiła szalik i jeszcze raz przyjrzała się znalezisku - ten kryształ jest nawet ciepły...

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Mnie w jego pobliżu jest strasznie zimno. - powiedziała Rainbow Dash.

 - Dziwne. - skomentowała Lyra. - Według mnie tu jest ciepło jak w lato. Może na każdego działa inaczej?

 - Pewnie tak. Muszę lecieć. - Rainbow Dash popędziła najszybciej jak to było możliwe. Leciała do kucyka, który na magii znał się najlepiej w Ponyville, do Twilight Sparlke.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Poczekaj! - usłyszała za plecami, ale chciała wyjaśnić to jak najszybciej. Lyra ją dogoni.

- Halo? - jak miała w zwyczaju, bez pukania otworzyła masywne drzwi do zamku - Twilight?

Odpowiedziało jej echo zwielokrotnione przez kryształowe korytarze.

- Chyba jej nie ma... - powiedziała do siebie, dla pewności przelatując jeszcze kilka głównych pomieszczeń zamku.

Nie. Gdzieś sobie poszła. 

Wciąż zaintrygowana kryształem, którego działanie było po prostu dziwne, wyszła z zamku. Nie zdziwiła się widząc jednorożkę idącą powoli w jej stronę. Z kimś rozmawiała, z kimś o znajomo fioletowej sierści... podleciała do nich aby się upewnić.

 

- Cześć, Rainbow Dash! - przywitała się z nią alikorn, trzymając zmarzniętego Spike'a na grzbiecie.

- Cześć. - rzuciła pegazica.

- Mówiłam, żebyś poczekała... zobaczyłam Twilight wychodzącą ze sklepu, a chciałaś się z nią zobaczyć. - wyjaśniła Lyra, zdejmując swój szalik i wyciągając kopytko w stronę smoka. - Mi jest dostatecznie ciepło, możesz go nosić.

- W takie zimno? - od razu, kiedy Lyra się zbliżyła, Twilight cofnęła się o kilka kroków. - wybacz, ale powiało chłodem od twojej strony. - przejęła szalik za pomocą magii i podała Spike'owi.

- Właśnie z tego powodu cię szukam! - pegazica była przekonana, że przyjaciółka jakoś jej to wytłumaczy. Bo skoro dla Twilight kryształ też promieniuje zimnem, to dlaczego nie dla Lyry?

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Co się dokładnie stało Rainbow Dash? - spytała lekko zdezorientowana Twilight.

 - Znalazłam jakiś dziwny kryształ. - zaczęła wyjaśnienia Rainbow. - Promieniował chłodem. Gdy się go niego zbliżyłam nie mogłam zawrócić, tylko szłam w jego stronę. Na szczęście Lyra mnie uratowała, ale twierdzi, że w pobliżu kryształu jest cieplej niż gdziekolwiek indziej. Miałam nadzieję, że ty to jakoś wyjaśnisz.

 - Chodźcie do mojej biblioteki.

Wszystkie klacze ruszyły w stronę zamku księżniczki przyjaźni.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po chwili wszyscy znaleźli się w bibliotece, również ze Spikiem pijącym ciepłe kakao.

- Rainbow, podasz mi tą książkę? - dało się słyszeć głos zza sterty tomów, całkowicie zasłaniających alikorna.

- Którą?

- Tą z białą okładką, na lewo.

- "Nietypowe właściwości lodu"?

- Dokładnie, dzięki! - różowawa aura natychmiast wyrwała pegazicy książkę z kopyt. Przez chwilę słychać było odgłos szybkiego kartkowania stron.

- Mam! - wykrzyknęła podekscytowana Twilight, rozwalając fort z książek na wszystkie strony. Rainbow podleciała do niej, czekając na magiczne wyjaśnienie sprawy.

- Znacie legendę o Królowej Icicle? - spytała alikorn.

Rainbow westchnęła. Królowa Sopel. Bajeczka, którą każdy kucyk zna tak dobrze jak swoje cztery kopyta.

- Nie, nie słyszałam o niej. - odpowiedziała Lyra.

No, prawie każdy kucyk.

 

- Dobrze. - Twilight w przeciwności do pegazicy cieszył fakt, że będzie mogła opowiedzieć jakąś bajkę. - Dawno, dawno temu...

Rainbow nie chciała czekać.

- Była sobie królowa, która była jednorożcem, mieszkała w kraju, w którym nie było pegazów, więc postanowiła że sama sobie wyczaruje śnieg. Znalazła jakąś magiczną koronę, a kiedy ją założyła... bum! Dostała mocy zimy! Wyczarowała dla wszystkich śnieg i było fajnie, ale okazało się że nie chciała tej zimy cofać. A wtedy...

- Rainbow, ja miałam opowiadać! - krzyknęła Twilight.

- No to opowiadaj. - powiedziała pegazica, gotowa aby uciąć sobie drzemkę.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twilight chrząknęła - Dawno dawno temmu...

 

W dalekiej krainie Glaciem, żyły sobie małe wesołe kucyki. Świat, w którym przyszło im mieszkać, wypełniony był ciepłem i magią. Piecze nad nimi trzymała piękna ognisto grzywa klacz jednorożec. Pewnego razu, Icicle usłyszała o śniegu i jego piękna. Niestety klacz nie mogła tego poznać z powodu braku pegazów w kraju, które mogłby go stworzyć. Zasmucona zwróciła się o radę do swojego maga. Ten polecił jej udać się do grot na południu. Tam znalazła korone mrozu oraz przepowiednie...

 

Kiedy Twilight próbowała wziąć oddech...

 

(Przepraszam za błędy)

Edytowano przez Lonley Shadow
  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Lyra zaczęła się niespokojnie wiercić. Czuła nieznane pragnienie, świdrowało ją od środka, chociaż nie wiedziała nawet czego tak bardzo pragnie. 
- Korona mrozu wyglądała wspaniale. Była wysadzana kryształami, które skrzyły się bosko gdy w pobliżu znajdował się jej właściciel. Tak właśnie zareagowały na wizytę królowej. Ona sama, przekonana że została wybrana, bez wahania wzięła koronę i starą inskrypcję, która miała być przepowiednią. 
Po powrocie do domu nakazała pewnemu uczonemu przetłumaczyć podejrzany tekst przepowiedni, jednak specjalnie się tym nie przejęła. Wkrótce miała odkryć pełnię możliwości swojej korony. Odtąd nosiła ją wszędzie, zastąpiła swój dotychczasowy, złoty diadem, połyskującym, lodowym artefaktem. Pewnego ranka opuściła swoją komnatę bez słowa, a gdy wróciła, z nieba prószył rozkoszny, lekki śnieżek, który powoli pokrywał całą krainę. Mieszkańcy nie byli przygotowani na tak nagłą zmianę klimatu, ale cieszyli się jak dzieci, widząc tyle białego puchu. 
Królowa również była wniebowzięta, można powiedzieć, że aż za bardzo. Była tak zafascynowana mrozem, że ściągała na krainę co raz więcej śniegu i wcale nie chciała przestać. 
W tym czasie jej poddany uczony - Wizzlegone, odczytał wreszcie całą treść przepowiedni, która okazała się bardziej ostrzeżeniem. 
"Jestem lodem, który parzy, pragnieniem, które kusi. Ciepłem, które mrozi. Strzeż się, strzeż swojego serca przed gorącym lodem południa albo i ono zamieni się w lód." Dalsza część inskrypcji mówiła o wybawcy, który wsławił się...
- Lojalnością!! - wrzasnęła Rainbow. - Rozumiecie? To jedna z moich ulubionych opowieści. Królowa nie chciała odwołać zimy, więc poddani chcieli ją... no wiecie, zwalić z tronu. Tylko Wizzlegone pozostał jej wierny i zamiast próbować ją obalić, służył jej wiernie i przez jakiś czas perswadował, że postępuje źle.
- Królowa, kiedy trzymała się z dala od mrozu była trochę inna. Mniej spętana okowami starożytnej klątwy. Podczas takich wieczorów, kiedy przesiadywali razem w komnacie, ich przyjaźń się zacieśniała. Aż w końcu, pewnego wieczoru, królowa całkiem się odmieniła. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, lód który spętał jej serce całkiem stopniał, pod wpływem dobra i ciepła, które dostarczał jej wierny kompan - Wizzlegone. 
Korona spadła jej z głowy i pokruszyła się na malutkie części. Wtedy to w zamku rozpętało się małe piekło. W ten sposób narodziły się Windigos, zimowe duchy, karmiące się nienawiścią. Rozleciały się na różne strony świata, każde z nich zabrało po odłamku tej korony. 
Królowa przeprosiła poddanych, a oni po usłyszeniu tej historii szybko jej przebaczyli. Odtąd w krainie Glaciem zapanował pokój, po paru latach sprowadziły się pierwsze pegazy, które obiecały dopilnować pogody. 
Windigos natomiast, ruszyły w świat, szukając najpaskudniejszych miejsc w Equestrii, w których mogłyby się żywić i pokrywać je lodem. 

  • Lubię to! 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ale co to ma wspólnego z tym dziwnym kryształem? - zapytała Rainbow, patrząc na Lyre z kryształem w kopycie.

- To może być fragment korony. - powiedziała Twilight.

- To co z nim zrobimy? - zapytała Lyra.

- Myśle, że trzeba sie zastanowić. - powiedziała Twilight - Spike!

- Jestem. - powiedział, wciąż dygoczący smok.

- Pisz list do Celestii. - kiedy smok wrócił z kawałkiem pergaminu i piura, Twilight odrazu podyktowała mu list:

" Droga księżniczka Celestio. Wraz z Rainbow Dash i Lyrą odkryliśmy tajemniczy kryształ, który może być fragmentem korony mrozu. Prosze przyśli do nas Star Swirla Brodatego, który pomoże nam z dągłebszymi badaniami.Twoja uczenica Twilight Sparkle."

 

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - W czasie, gdy będziemy czekać, może napijemy się gorącej czekolady. - powiedziała Twilight. - Zimno się tutaj zrobiło.

 - Według mnie tutaj jest gorąco. - stwierdziła Lyra.

 - Ja poproszę czekolady. - przerwała jaj Rainbow.

Jednak zanim klacze zdążyły skierować się do kuchni, w drzwiach staną Starswirl Brodaty.

 - Już jestem. Przepraszam, że musiałyście czekać. - powiedział czarodziej.

 - Właściwie to zdziwiło nas, że pojawiłeś się tak szybko. - stwierdziła Twilight.

 - Prosty czar teleportacji. Teraz o co chodzi z tą koroną mrozu?

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Raczej z fragmentem. - poprawiła Twilight.

- Ale co z nim? - zniecierepliwył się czarodziej.

- Jest tu. - Lyra podeszła do czarodzieja z kryształem.

Ten cofnął się, czując ziąb i nietylko.

-  Natychmiast to odłórz! - fuknął czarodziej.

Przerażona Lyra rzuciła kryształem o ściane. Ten odbił się i wylądował obok Rainbow Dash.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegazica natychmiast chciała odskoczyć, ale jej kopyta przymarzły do podłogi. 

Nie mogła się ruszyć, a była dostatecznie blisko kryształu, aby szron zaczął wchodzić wyżej po jej nogach.

- Pomóżcie mi! - Krzyknęła do otaczających ją kucyków, z których wszystkie miały róg.

Zobaczyła, że otacza ją znana, różowa bańka magii, ale nie mogła jej ruszyć z miejsca. Po krótkiej chwili Twilight odpuściła.

Miniaturowa zamieć zaczęła powstawać wokół niej.

- Starswirl! - krzyknął ktoś.

Wtedy otoczyła ją jasnoszara aura. 

Zdziwiła się, że mimo swojej legendarnej mocy, jego magia zdziałała teraz tyle co nic. Czarodziej odpuścił.

Zamieć otoczyła ją całkowicie, posadzkę pokrywał już czysty, upiornie gładki lód. Szczękając zębami z zimna pegazica czuła, że szron powoli wchodzi jej na szyję. Nie czuła już skrzydeł, których pióra były sztywne od szronu.

Ktoś krzyknął coś na wzór "Lyra". 

Poczuła na sobie magiczną bańkę w złotym odcieniu, która całkowicie odcięła ją od otaczającego mrozu.

 

Po chwili leżała już w innej sali przed kominkiem, owinięta ciepłym kocykiem.

- Niesamowite, niesamowite... - Starswirl chodził w kółko, nerwowo mierzwiąc brodę.

- Ale co? - krzyknął z biblioteki Spike, który wciąż usuwał lód z podłogi za pomocą ognia.

- Ten kryształ lodu musiał przejąć główne właściwości korony i wciąż trzyma się przepowiedni. - zatrzymał się i spojrzał na Lyrę, która trzymała magiczny kamień zamknięty na klucz w drewnianej skrzynce. Była to skrzynka specjalna, która w pewnym stopniu blokowała magiczne właściwości. 

- Tą jednorożkę wybrał na swoją panią, za to w tobie - kiwnął głową w stronę trzęsącej się pegazicy - wyczuł zbyt dużo lojalności, więc próbował się ciebie pozbyć.

Edytowano przez Starray
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ale dlaczego Lyra? - zapytała Twilight, wertując książkę o histori Glaciem.

Star Swirl zatrzymał się i spojrzał na miętową klacz. Poza dźwiękiem ogniska w kominku i szelestu kartek, Rainbow słyszała szum.

- Twilight zamkni okno. - powiedziała, tuląc się bardziej w koc.

- Jesteśmy w środku zamku Rainbow.

- To skąd ten szum?

- Jaki szum? - zaciekawił się szary jednorożec - Co słyszysz?

Pegaz spojrzał na niego dziwnie - No taki szelest, a może szum.

- Nic więcej? - klacz tylko pokręciła przecząco głową.

- Może to przez to zimno. - zasugerowała Twilight.

- Możliwe. - powiedział ogieri wrócił do rozmyśleń: "Dlaczego ona?" zadawał sobie to pytanie w myślach.

 

- Mam! - krzyknęła Twilight, wyciągając nos z książki - Znalazłam miejsce groty!

- I co to nam da? - zapytała już lepiej czująca się Rainbow Dash.

- Może tam znajdziemy odpowiedzi. - zasugerował Star Swirl.

Edytowano przez Lonley Shadow
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Gdzie ona jest? - spytała Lyra.

 - Z tego co tu widzę, Glaciem znajdowało się w miejscu Kryształowego Imperium. - odparła Twilight.

 - W takim razie udajemy się tam. - powiedział czarodziej.

 - Na pewno Cadence i Shining Armor nam pomogą. - stwierdziła księżniczka. - Chodźcie, musimy zdążyć na pociąg!

Cała czwórka wybiegła z zamku.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rainbow spróbowała jak zwykle wyprzedzić resztę w locie i krzyczeć z nieba, gdyby coś się przed nimi działo. Niestety tak szybko, jak wzbiła się w powietrze, tak z hukiem uderzyła w ziemię.

- Ała... - wstała powoli, masując poobijane skrzydła.

- Widocznie musisz jeszcze odpocząć, byłaś cała odmrożona. - stwierdziła Twilight, czekając aż do nich dołączy. 

- Szybko, pociąg zaraz odjedzie! - krzyknął Starswirl, który dawno ich wyprzedził i teraz wchodził do peronu. Niby czarodziej żywcem wyjęty z legend, a nie czeka na resztę.

Jakby dla potwierdzenia jego słów z lokomotywy dobył się pisk pary.

- Szybko! - tym razem krzyknęła Twilight i wszyscy pobiegli w stronę pociągu.

 

Natychmiast kiedy Rainbow weszła na pokład, drzwi zatrzasnęły się, o mało nie ucinając jej ogona.

Poczuły małe wertepy pod podłogą i pociąg ruszył.

- Wszyscy są? - spytała się alikorn, omiatając wzrokiem wagon. Byli wszyscy. Starswirl, Lyra, Twilight, i Rainbow.

- Wszyscy czworo. - przytaknęła pegazica, chociaż miała zły chumor ze względu na swój stan. Nie miała już na sobie lodu, ale wciąż było jej trochę zimno i czuła stałe zmęczenie. Podejrzewała, że podobnie czuje się Tank w każdą zimę. Też chciałaby usiąść przed kominkiem, pić gorącą czekoladę i czytać najnowszą część Dzielnej Do.

Jej rozmyślania prysły jak bańka, kiedy poczuła że ktoś ją szturcha.

- A ja? - Spike wygramolił się spomiędzy kopyt pegazicy i drzwi, po czym stanął obok wszystkich.

- Nie miałeś zostać w zamku? - Twilight nie ukrywała zdziwienia, smok często odpuszczał sobie takie wyprawy.

- Sowalicja mnie wnerwia. - wyjaśnił krótko, na co alikorn zareagowała śmiechem. - No co?

- Może usiądziemy? - zaproponowała Rainbow. Nie chciała wypaść na tą, co stanie w pociągu ją męczy, ale nikt inny nie wpadł jeszcze na to, aby usiąść.

- Zgoda. - odpowiedziała Lyra z torbą podróżną na grzbiecie, w której miała skrzynkę. Wszyscy usiedli w jednym peronie, Rainbow czuła lekkie zimno, które mimo wszystko biło od torby Lyry.

- Jak to się stało, że na miejscu Glaciem powstało Kryształowe Królestwo? - spytał Spike.

- Pegazy obiecały zapanować nad pogodą - powiedział Starswirl - ale w tym miejscu ciążyła już klątwa spowodowana przez zniszczenie korony. - zmierzwił swoją pokaźną brodę - Myślę że nie dawały rady i się wyniosły, a Glaciem zmieniło się w lodowe pustkowie, które otacza Kryształowe Królestwo.

- Myślisz?

- Porażek nie podają w bajkach dla źrebaków.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No raczej. - powiedziała Rainbow, szczękając zębami.

- Może chcesz koc? - zapytała ją, lawędowa przyjaciółka. 

- Tak poproszę. - powiedziała. Było jej coraz zimniej, żeby myśleć o tym, że ktoś może wziąć to za oznake słabości. Kiedy wtuliła się w koc, poczuła mniejsze zimno, ale to było dla niej lepsze, niż przedtem.

- Lyra tak? - zwrócił się do miętowej klaczy, czarodziej. Jednorożec spojrzał na niego i przytaknął z uśmiechem - Skąd pochodzi twoja rodzina?

 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Cóż... - zawahała się Lyra. - Nie lubię o tym mówić.

 - Przecież to twoja rodzina. - powiedziała Twilight. - Rozumiem, że może cię trochę krępować, ale przecież na pewno ją kochasz.

 - Właśnie. - dodała Rainbow Dash. - Moi rodzice są strasznie krępujący, ale bardzo ich kocham.

 - Ale twoja rodzina jeszcze żyje! - wrzasnęła miętowa jednorożec.

 - Opowiedz nam o tym. - przekonywał ją Starswirl. - Te informacje są nam niezbędne.

 - No dobrze. - westchnęła. - To nie jest przyjemna historia...

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rainbow wciąż czuła falę zimna, która przeszyła ją po wrzasku Lyry. 

Wszyscy czekali, aż zacznie opowiadać. Wertepy wybijały równe tempo, a wokół słychać było tylko szumienie wiatru, przez co chwila oczekiwania na odpowiedź wydłużała się jak karmelki zrobione przez Pinkie.

 

- Cała moja rodzina była pełna marzycieli. - zaczęła - lubili opowiadać fantazyjne historie i baśnie, uwielbiali rozwiązywać tajemnice i szli tam, gdzie coś ich intrygowało. Mój tata często powtarzał... - spróbowała znaleźć w głowie właściwe słowa - "Lepsze jutro warte jest zachodu", czy coś w ten deseń. Był chyba najbardziej śmiały z nas wszystkich, we wszystkim widział przepustkę do "lepszego jutra". Wchodził w opuszczone kopalnie grożące zawaleniem, chodził czasem do Lasu Everfree, brał udział w ryzykownych pojedynkach. Byłam jeszcze taka - uniosła kopytko na wysokość metra od podłogi pociągu - kiedy... mama powiedziała że taty już nie zobaczę. - w jej oczach zebrało się kilka łez, gotowych aby zapoczątkować płacz. 

 

Rainbow mimo ogarniającej ją senności cała skupiła się na opowieści Lyry. Nigdy nie spodziewałaby się, że miętowa jednorożka mogła stacić ojca tak wcześnie. A ton klaczy nie wskazywał na to, że to był koniec opowiadania.

 

- Wujek, brat taty... -  Lyra zmusiła się do smutnego uśmiechu, bo jego żarty czasami przyprawiały ją o napad śmiechu - mocno przeżył jego śmierć. Nie był jednak taki śmiały jak on i nie podejmował się takiego ryzyka. Ba, nawet popadł w paranoję. Dotychczas żartobliwy kucyk stał się milczącym, trzęsącym się wariatem z czymś odwrotnym do klaustrofobii. Krył się przed światem w naszej piwnicy, nie chcąc wyjść. Mama przynosiła mu jedzenie, co było jedynym sposobem utrzymania go przy życiu. Raz próbowałyśmy wyciągnąć go na zewnątrz nie przynosząc mu jedzenia, ale prawie umarł tam z głodu. Strach przed wszystkim wokół był od niego silniejszy.

Pewnego dnia został sam. Miał jedzenie, które zostawiłam mu z mamą i babcią przed wyjazdem na wakacje. Nie spodziewałyśmy się, że od kilku lat po raz pierwszy wyjdzie wtedy z piwnicy.

Nie wiem, czemu postanowił wyjść. Może stwierdził, że nic się nie stanie, może przestał się bać, może chciał sprawdzić, czy jesteśmy w domu, a może... planował to wszystko skończyć?

Z wypowiedzi świadków szaro-niebieski ogier skoczył z urwiska w samo południe. Miałam wtedy jedenaście lat. - Na podłogę przed Lyrą spadło kilka kropelek słonej wody.

- A... mama? I babcia? Żyją? - Rainbow wczuła się w tą historię jak w niewiele, które słyszała. Szczerze współczuła jednorożce i miała nadzieję, że nikt z jej rodziny już nie zginął.

Smutek w spojrzeniu Lyry mówił sam za siebie.

 

- Mama umarła trzy lata później z powodu nieuleczajnej choroby. Najgorsze było to, że zapadła w sen, a życie powoli z niej uciekało. Lekarze bali się oowiedzieć mi, że laurka powitalna dla mamy była niepotrzebna. W końcu odłączyli od niej sprzęt. Nalegałam, żeby był podłączony jeszcze przez kilka dni i dotrzymali słowa, ale sama widziałam że moja mama nie była już wśród nas. Potem zostałam sama z babcią, która opiekowała się mną przez większość mojego życia.

 

Ten czas przeszły nie podobał się pegazicy.

 

- Kiedy znalazłam sobie pracę i zamieszkałam sama, odwiedzałam ją często. Wyglądała na tą szczęśliwą z rodziny, która umrze spokojnie i w swoim czasie.

Wtedy dopadły ją zaniki pamięci. Na początku nie pamiętała tylko prostych rzeczy jak gdzie położyła kubek, ale z każdym dniem to się pogarszało. Nadszedł dzień, kiedy przestała opowiadać mi historie, bo wszystkie zapomniała, a następnie przestała mnie rozpoznawać. Nawet nie wiecie jak to jest, rozmawiać z własną babcią, która nie wie kim jesteś... - po jej pyszczku spływały powoli łzy. - Musiałam ją wysłać do ośrodka dla starszych kucyków. Było tam dla niej bezpiecznie, a mnie i tak już nie pamiętała.

- Ale żyje... prawda? - Rainbow miała nadzieję, że tak.

- Ośrodek spłonął trzy tygodnie później. - skończyła Lyra i nastała cisza. Widać było po wszystkich, że współczuli jednorożce, ale ta już ocierała łzy.

- Mówiłam, że nie lubię o tym mówić.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cała rodzina z Canterlotu... chociaż... - zamyśliła się - babcia opowiadała mi o dawnym kraju, w którym mieszkał jej ród, ale dawno zniknął z map.

- Bingo. - mruknął czarodziej.

- Mówiła nawet, że pochodziła z rodu królewskiego, ale zwykle jej nie wierzyłam. Myślałam, że tylko ubarwia.

- A jak często twoja babcia ubarwiała opowieści?

- Często. - w jej głosie słychać było tęsknotę za starą klaczą.

Starswirl zamyślił się.

- Mimo wszystko jest duża szansa na to, że pochodzisz od samej królowej Icicle. - brzmiało to trochę dziwnie, kiedy czyjąś prapraprapra...babcią mogła być księżniczka z bajki.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - I to dlatego kawałek tej korony słucha się mnie? - spytała Lyra.

 - Tak mi się wydaje. - odparł czarodziej.

 - Czy śmierć całej mojej rodziny miała coś z tym wspólnego?

Czarodziej zamyślił się. Pozostawał w tej zadumie przez dobrych kilka minut. Lyre zaniepokoił ten stan rzeczy.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...