Skocz do zawartości

[Mephisto] Wyprawa


Recommended Posts

- O, no tak. Oczywiście. Zapomniałem. Wspomogę cię, druhu! - zapowiedział Taric, po czym chwycił Gassota za ramię i przetransportował przed siebie, jakby ten prawie wcale nie ważył. - Jesteś ranny, więc nie przejmuj się swoją chwilową dysfunkcją. Nic ci się tu nie stanie - stwierdził z olśniewającym uśmiechem. 

Miecz? Ha! Nie żartuj sobie! Jestem zaklętym w miecz starożytnym duchem... Tym, no... Jak na tej pustyni takiej... Dżinem! Dżinem, tak, tak, dżinem! Ale nie spełniam życzeń, tylko daję dobre rady i to więcej niż trzy! Bez ograniczeń! 

Im wyżej, tym głos był donośniejszy, choć wciąż odbijał się echem po czaszce Gassota. Od czasu do czasu słychać było też dziwaczne trzaski gdzieś z góry, jakby trzeszczenie dużych mas śniegu. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 365
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Gassota zdziwiła siła z jaką Taric go przeniósł. Zdecydowanie był zbyt silny. Ale całe szczęście, że był po jego stronie.

"Dżin w mieczu. Brzmi ciekawie. Poszukam cię, ale wpierw muszę tam dotrzeć" pomyślał.

- Taric... słyszysz te... trzaski? - zapytał wsłuchując się w dźwięki i spoglądając na swojego kompana. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O, tak. To oznacza, że nas obserwuje... Zapewne - odparł, jakby to była ciekawostka przyrodnicza. 

Głos tymczasem im bliżej, tym większe dreszcze wywoływał w Gassocie.

- Tuż przy moście. Obok. Będziesz miał mało czasu, ona też tu jest. Jeśli się nam poszczęści, oboje zyskamy. 

I rzeczywiście, niebawem dotarli na szczyt schodów. 

Spojrzenie w dół przyprawiało o gęsią skórkę, tym bardziej, że tuż obok była przepaść bez dna. W pionowej skale wykute było wejście, a po lewej stronie widać już było potężną sylwetkę kamiennego mostu zwieńczonego ogromnymi posągami. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot przyjrzał się całemu mostowi z podziwem. Tak wielka formacja, w takim przerażającym miejscu. Fakt, że żyli tu ludzie napełniał go zachwytem, do tego istnienie takich mostów. Wytrzymałość tych ludzi nie znała granic. 

Ale teraz, zaczął się rozglądać się za mieczem. 

"No i gdzie ty niby jesteś?" pomyślał rozglądając się uważnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliżej... Wejdź do środka. 

Pomieszczenie w środku było natomiast ogromnie wysokie. Osłonięte z dwóch stron, wychodziło na most. W największym otworze sterczały metalowe pozostałości bramy z wizerunkiem głowy wielkiego, jednookiego barana. 

I faktycznie, coś tam było. 

Poza paroma kośćmi, w kącie w kamienną podłogę wbity był miecz. Wysoki, dwuręczny miecz który wyglądał jak dziura w rzeczywistości - nie odbijał światła i stanowił czarną plamę, wokół której roztaczał się bezkształtny cień i rozbrzmiewały dziwaczne szepty. 

Na ziemi, ledwie pół metra od miecza leżał kościotrup w zbroi z ręką wyciągniętą w jego stronę. Cokolwiek próbował zrobić, nie zdążył. 

- Nie podoba mi się tutaj. Wiedźma lodowa z pewnością gdzieś tu jest, ale coś jeszcze... - zaczął Taric i nagle przerwał.

Zrobiło się jeszcze zimniej niż wcześniej, a od mostu, po podłodze pełzł biały szron. Na jego powierzchni z wolna formowała się ludzka postać. Niemal pośrodku mostu, a więc daleko od pomieszczenia w którym się znajdowali. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot rozejrzał się uważnie po pomieszczeniu. Atmosfera nie należała do najprzyjemniejszych, ale to było akurat normalne w całej okolicy. "No dobra, gdzie się schowałeś?" pomyślał, ale po chwili rozglądania się znalazł swój cel. Miecz, zerknął na trupa który po niego. No, nie była to wizja przyjemna. Gassot zrobił krok w stronę broni, a potem zerknął na Tarica. Posłuchał jego słów o wiedźmie. 

- Co? Widzisz coś? - zapytał, ale nie potrzebował już odpowiedzi, bo od razu poczuł zmianę temperatury.

Dostrzegł też szron i ludzką postać. Wtedy wiedział, że potrzebuje tego miecza, bo to co miał mogło nie wystarczyć. Pobiegł do rogu i chwycił za rękojeść, próbując wyrwać go z kamiennej podłogi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biała postać zareagowała, gdy Gassot chwycił rękojeść miecza. Śnieżny człowiek na moście zaczął biec, a jego niewyraźna sylwetka przypominała telewizyjny szum i to było ostatnie co Noxianin zobaczył. 

Cień wokół miecza w momencie zetknięcia skóry z rękojeścią skoncentrował się wokół niej, tworząc wysoką, czarną postać. Nie sposób było zobaczyć jakiekolwiek szczegóły, bo twór był widmowy. Jego długie, szponiaste ręce wysunęły się w stronę Gassota i chwyciły go za ramiona, a potem na krótką chwilę zapanowała ciemność. 

Noxianin ocknął się zaraz potem. Nadal trzymał w ręce miecz, zaskakująco lekki jak na swoją wielkość. Metal, z którego broń została stworzona był czarny i popękany - w pęknięciach widać było ognistą czerwień. 

- GASSOT - zabrzmiał głos Tarica. Wciąż stał tam z podniesionym młotem, gotów zdzielić mężczyznę gdyby ten zachowywał się niepokojąco. 

Biała postać wyparowała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważył tylko kątem oka, że postać zareagowała, ale nie przejął się tym. Jeśli miał walczyć z lodową wiedźmą, musiał mieć magiczną broń. 

Postać która wyłoniła się z cienia otrzymała znacznie więcej uwagi niż biała postać, głównie dlatego, że była tuż przed nim. 

Nie dał rady oderwać wzroku, ani nawet się obronić, po prostu dał się złapać. Czuł, że popełnił błąd. 

 

Spodziewał się innego ocknięcia. Rozejrzał się szybko i spojrzał na miecz. 

Zaraz potem na Tarica. 

- Ta postać co była na moście, gdzie jest? - zapytał od razu. 

Edytowano przez Mephisto The Undying
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rycerz zamrugał, po raz pierwszy mając na twarzy absolutne zdziwienie. Wyglądał z nim dramatycznie głupio. 

- Zdaje się, że podbiegł tutaj, potem rzucił się na ziemię, a następnie krzyknął coś i zniknął. Mam pewne podejrzenia, że to wcale nie była lodowa wiedźma... - stwierdził, drapiąc się po podbródku. - Co to za zacny oręż? 

- Istotnie. 

Teraz głos był znacznie wyraźniejszy. Ochrypły, niski, niemalże metaliczny. Gassot czuł, że coś się w nim zmieniło. Że coś było tuż obok, tak blisko, że niemal gdzieś w jego wnętrzu. 

Teraz masz szanse przeżyć, jeśli tylko się mnie nie wyrzekniesz... jak tamten. Jestem Zallen i mogłem trochę nagiąć prawdę. Nie jestem dżinem - oświadczył głos. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot rozluźnił się trochę. Czyli jednak lodowej wiedźmy tu nie było. Odetchnął z ulgą i spojrzał na miecz raz jeszcze.

- Cóż, myślałem, że na moście była lodowa wiedźma, a to mi wyglądało na magiczny miecz. Jakoś tak poczułem, że przyda mi się bardziej niż mój oręż w starciu z kimś kto rzekomo opóźnia przyjście wiosny. - stwierdził opierając miecz o podłożę. Trzymając go teraz tylko jedną ręką. 

Potem wsłuchał się w głos. Domyślił się, że nie skłamał. 

"Zatem Zallenie. Nici z porad miłosnych? A jak z potęgą?" 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Spójrz na to, co trzymasz w ręce. To wydaje ci się mało potężne? W takim razie mam jeszcze jedną propozycję! Pozwól mi przejąć kontrolę. Dopóki będziesz chciał, nic na siłę, oczywiście. Nie przejmuj się. Przejdziemy przez to razem. A co do porad miłosnych, to - oczywiście - służę pomocą. Musisz wiedzieć, że wśród swoich byłem prawdziwym łamaczem serc.

- Wydaje się być nieco... Ognisty. Jeśli tylko sprawujesz nad tym kontrolę, rzeczywiście może być pomocny w starciu z wiedźmą - stwierdził ostrożnie rycerz. 

- Musimy przejść na drugą stronę - podjął. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Sprawdzę jak wyjdzie nam ta współpraca. Ale fakt, wyglądasz potężnie." pomyślał patrząc na miecz. Było to conajmniej dziwne, mieć kogoś w głowie. Pewnie szybko będzie miał dość. 

 

Znowu zerknął na Tarica. 

- Jeśli naprawdę jest ognisty, może być błogosławieństwem. A teraz, mówiłeś, że musimy przejść na drugą stronę? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak. Po prawdzie sądziłem, że sama przyjdzie z odwiedzinami - oświadczył, ale zarzucił młot na ramię i ruszył przed siebie. - To tu zaginęło najwięcej ludzi. Nikt się tu nie zapuszcza... Co robimy nie tak? Czy wiedźma się nas boi? 

- Skąd go wytrzasnąłeś, co, Gassot? 

Cień zmaterializował się obok Gassota. Był tak samo wielki jak przedtem, to znaczy na wysokość był dwa razy większy niż Noxianin. Stwór, czymkolwiek był, porośnięty był pancerzem przypominającym zbroję - jeśli tylko byłaby zrobiona z połączenia metalu z kamieniem. W miejscach oczu istniały dwie czarne plamy, a na ciele giganta gdzieniegdzie jarzyły się ogniste żyłki czy też pęknięcia. Na twarzy nie było widać nosa, ale w miejscu ust wyzierały ostre, trójkątne zęby (zza których również żarzyło się światło). Stwór spojrzał na swoje szponiaste dłonie z bezgranicznym zdziwieniem - struktury jego twarzy najwyraźniej mogły przekazywać emocje.

HA! Widzisz to, ty mały, ludzki draniu? Widzisz? Mam ciało! Znowu mam ciało! - oświadczył, po czym podbiegł do Tarica i spróbował kopnąć go w cztery litery. Wziął nawet rozbieg, po czym... Noga przeniknęła przez rycerza, nie robiąc mu krzywdy. 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Może wie kim jesteś i planuje zrobić coś innego? - odezwał się Gassot opierając łokieć o broń. 

"Znalazł mnie kiedy prawie zamarzłem na śmierć. A tak, to jest tarczą Valoranu. Podobno raz zatrzymał bitwę pomiędzy Noxus i Demacią, samodzielnie pokonując setki wojowników, bo gdzieś na polu rósł kwiatek." pomyślał. 

Zatrzymał się na moment patrząc ze swego rodzaju respektem, połączonym ze strachem, na zjawę która zmaterializowała. Strach jednak zniknął gdy zobaczył nieudaną próbę kopnięcia Tarica, nawet parsknął cicho, aby zaraz potem zakaszlnąć dla zamaskowania odgłosu. "Chyba jednak nie masz ciała. Ale mniejsza, wiesz coś o tej wiedźmie?" 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nonsens. Jeśli wie kim jestem... Nie pojawi się wcale - stwierdził, nagle tracąc zapał. Taric z nieszczęśliwą miną przedstawiał sobą naprawdę dziwny widok. Szedł tak dalej, ignorując nawet sporą sowę śnieżną na kamiennej poręczy mostu. Oczy sowy miały niepokojący, jaskrawoniebieski kolor. Ptak miał też znaczne ubytki w piórach - przedstawiał się jednak nie tyle żałośnie, co upiornie. 

Tylko ty mnie widzisz - stwierdził stwór, przyglądając się z niedowierzaniem rycerzowi. Zacisnął dłonie, a światło w jego wnętrzu rozbłysło. - AAAAAAH! 

Jego wrzask powinien odbić się echem po okolicy, ale tak się nie stało. Odbił się za to boleśnie wewnątrz czaszki Gassota, kiedy gigant wpadł w szał, próbując kopać i tłuc wszystko, co napotkał na drodze przy akompaniamencie warknięć. Posąg który padł jego celem nie przejął się zbytnio. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot zaczął się zastanawiać czy Taric nie miał o sobie zbyt dużego mniemania. A potem przypomniał sobie jak silny był. Nie zdążył jednak długo pomyśleć, bo Gigant zaczął wściekle się drzeć. Noxianin wykrzywił się w połączeniu bólu i gniewu. Cholerny miecz. Mógłby go wyrzucić, ale jak miałby wtedy walczyć z Wiedźmą? 

"Zamknij się na moment!" pomyślał, tak głośno jak umiał, nie wiedząc czy to ma jakikolwiek sens. Rzucił kątem oka na sowę, starając się zignorować krzyki i myśleć. Ta sowa była dziwaczna. "Wiesz coś o tej wiedźmie?!" postarał się jeszcze zapytać, nie wiedząc czy to ma sens w obecnym stanie giganta. 

Rozumiał gniew, ale takie zachowanie mu nie pomoże. Więc po co próbował? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zallen zatrzymał się, dysząc ciężko. Przetarł twarz dłonią i spojrzał wściekle na Gassota. 

Zdaje się, że chciała zabić poprzedniego właściciela twojego miecza, ale... Ubiegłem ją. I z tobą zrobię to samo, jeśli postanowisz się mnie wyrzec! - wyciągnął oskarżycielski palec w stronę Noxianina.

Wredne granatowe babsko, rzuca lodem, zmienia się w lód i zamraża. Plecie o lodowych olbrzymach, też mi coś. Głupota. Oszalała fanatyczka, ale z talentem. Potrafi rozkazywać trupom tych, których zabiła. 

 

- Hmm... Właściwie to nie jest ten główny most. Może siedzi na największym? Pytanie gdzie on jest... - głośno myślał rycerz. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nie lubi cię bo byłeś dla niej zbyt gorący?" zapytał Gassot dalej patrząc na sowę. Potem zerknął na Tarica. 

- Taric, a co jeśli ona ma jakiś szpiegów? A teraz oni nas obserwują a ona szykuje zasadzkę? - odezwał się do rycerza. 

"Czemu twój poprzedni właściciel, się ciebie wyrzekł?" zapytał ducha ruszając za Tariciem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Możliwe. Z jakiegoś powodu mnie nie polubiła... Nie miała okazji widzieć mnie w pełni okazałości. Właściwie nie widziała mnie wcale - stwierdził, wyraźnie nabierając lepszego humoru. 

Przestraszył się, chłopak. Może dlatego, że próbowałem go opanować. Albo dlatego, że wysysałem z niego życie. Cóż, kto wie. Niektórzy doprawdy mają pretensje o wszystko.

Sowa wzbiła się do chwiejnego lotu - wybrakowane skrzydła na ostrym wietrze na pewno nie sprzyjały równowadze. Wkrótce upiorne ptaszysko zniknęło. Taric spojrzał pytająco na Gassota. 

- W takim razie musimy szybko się przeprawić i znaleźć dogodne miejsce na obronę - oświadczył i ruszył szybko przed siebie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Och, świetnie. Demoniczny miecz próbujący opanować użytkownika i wysysa z niego życie. Nie byłeś może przypadkiem bankierem? Wiesz, nie podajesz ważnych detali umowy przed zachęceniem kogoś do podpisania i takie tam." pomyślał Gassot obserwując dziwaczny lot sowy. 

Z zamyślenia wyrwało go pytanie Tarica, które gdy padło, zebrało uwagę Noxianina na rycerzu. 

- Nie tylko musimy znaleźć dogodne miejsce, ale i zrobić to szybko. Czuje, że wiedźma wie już więcej niż chcielibyśmy aby wiedziała. - oznajmił ruszając za Tariciem szybkim krokiem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie. Byłem jednym z najwyższych magów darkinów i najprawdziwszym generałem! A potem... Potem tak wyszło, że ktoś mnie zamknął w mieczu. Zauważam, że twoja rasa ma zatrważające skłonności do zamykania innych w przedmiotach. Nie zastanawiałeś się, czy to normalne? 

Na końcu mostu znajdowało się wejście do komnaty bliźniaczej do tej pory drugiej stronie. A dalej było kolejne upiornie strome zejście. 

- Musimy się spieszyć - oznajmił Taric i ruszył przodem. 

 

Przez blisko dwie godziny nie było żadnych kłopotów. Ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy. 

Wędrowali stromym, ośnieżonym stokiem. Każdy krok był walką z postępującym zmęczeniem. Noga Gassota odzywała się boleśnie przy każdym kroku, nie do końca najwyraźniej wyleczona. Pośród śnieżycy w pewnym momencie ujrzeli kształt. 

Na pierwszy rzut oka wyglądał jak dziwaczny kształt z silnie rozbudowaną sylwetką i małą, wąską głową. Drugi, po przebyciu paru kroków, ujawniał upiorną prawdę.

Istota była jeźdźcem na wielkim, polarnym dziku. Zarówno jeździec jak i zwierz mieli świecące oczy - zupełnie jak wcześniej sowa. Żadne z nich się nie ruszało i nie było jeszcze widać szczegółów. 

- Na mą duszę, wygląda jak ktoś z plemienia Mroźnych Szponów... Czy jakoś tak - stwierdził Taric, nie przejmując się zanadto odkryciem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jak kiedyś będziesz rozważał zmianę zawodu, polecam bankowość. Będziesz się nadawał." odpowiedział rozglądając się uważnie. "A co do zamykania w przedmiotach, no normalne to nie jest, w zasadzie nie wiem jaki jest tego cel. To jest aż proszenie się o zemstę." stwierdził. 

 

Gassot próbował utrzymać tempo podobne do tego od Tarica, ale noga zdecydowanie mu przeszkadzała. Do tego zmęczenie. Nie zapowiadało się dobrze. Stracić całą siłę w takim momencie było równoznaczne ze śmiercią. Dlatego znowu zaczął używać swojej broni, tym razem zupełnie nowej, jako pomocy w chodzeniu. 

Mężczyzna skupił wzrok na kształcie, z początku zdziwienie, potem niepokój. Zallen mówił coś o wskrzeszaniu pokonanych. Jeśli to był ktoś taki mogło być ciężko. Noxianin nigdy nie walczył z nieumarłymi. 

- Ja bym uważał... te świecące oczy mnie martwią. Coś jest nie tak - rzucił do Tarica, chociaż i tak czuł, że ten zignoruje ostrzeżenie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Masz rację, dzielny Gassocie. Może to być jeden z tych nieumarłych sługusów... Albo przynajmniej coś opętanego - stwierdził. I postanowił podejść bliżej. 

Jeździec, kobieta, była zapewne martwa. Połowa jej twarzy wyglądała normalnie, jakby śmierć nastąpiła niedawno - spod kaptura widać było jasne włosy, ale druga polowa była rozszarpana. Nie mniej zmaltretowany był dzik - z boku wydzierały zebra, brakowało jednej racicy i połowy żuchwy. 

Nieumarli nie poruszali się - zupełnie jak posągi, albo otaczające ich skały.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Sądzisz, że da się ją pokonać zwykłymi metodami? - zapytał przypatrując się kobiecie, potem zwrócił wzrok na dzika, na sam koniec na miecz. Może ucięcie głowy dzikowi wystarczy aby go zatrzymać. Zresztą, może też uda się tak pokonać ujeżdżającą dzika kobietę. Jeśli nie, będzie problem. 

Najgorsze było też to, że nie poruszali się, było to strasznie niepokojące. Temu też Gassot skierował wzrok na Tarica, mając nadzieje, że ten jakoś zareaguje. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rycerz patrzył na trupa, który z kolei patrzył prawdopodobnie nigdzie. 

- Z pewnością. Jeśli by ich odpowiednio uszkodzić, nie ma siły, żeby wstali. Do ataku! Za mną w sukurs! - zakrzyknął i ruszył biegiem w stronę trupa. Oręż Tarica rozbłysł białym światłem, a wokół niego pojawiły się kolorowe kryształy.

W tym samym czasie trup poruszył ręką i przed dzikiem wylądowała bryła lodu przyczepiona do łańcucha. Za życia wojowniczka musiała używać tego jako broni i prawdopodobnie wiele się pod tym względem nie zmieniło. Dzik parsknął, wypluwając z pyska spienioną krew i ruszył w stronę Tarica. Poruszał się mechanicznie, jak marionetka, ale z każdym krokiem nabierał prędkości. 

- Ho, ho, ho. Wspaniały spektakl. Poczekajmy, aż rozpruje mu brzuch - stwierdził Zallen, beztrosko leżąc na śniegu. Skierował twarz na Gassota, a jego oczy niebezpiecznie pojaśniały. - Chyba, że chcesz coś zrobić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...