Skocz do zawartości

[Mephisto] Wyprawa


Recommended Posts

Gdy Taliyah przemówiła, Gassot zdziwił się trochę, bo był pewny, że Shurimianka zasnęła. 

- Tobie godzina nie wystarczy, powinnaś się przespać - zwrócił się do Taliyah gdy ta się odezwała, zaraz potem wrócił wzrokiem do Jarla. - A i ja nie mam zbytnio siły. W takim stanie nie damy rady nic im dostarczyć. Nie wiem... kiedy chcesz wysłać ten zwiad... ale... jeśli zdążę do tego czasu odpocząć to ruszę z nimi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 365
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Odpoczynek zajął nieco więcej, niż trzy godziny. Ulokowano ich w domu samego jarla, który był po prostu nieco większą i bardziej bogatą chatą, ale też bez zbytnich wygód. Ludzie z Freljordu lubili być zahartowani. 

Gassota i Taliy'ę wzięto za parę, ale omyłki nikt nie starał się poprawić - byli zbyt wycieńczeni, a dwa łóżka w pokoju gościnnym wyglądały zbyt zachęcająco. Opatrzono odmrożenia Gassota, Taliyah ich nie miała i zapadli w sen. 

Zjawiła się oczywiście ta sama dziwna dziewucha, jakby nie mogła dać mu spokoju. 

- Cześć! - pisnęła, mając przynajmniej na tyle instynktu samozachowawczego, aby nie przerywać mu snu. Akurat Gassot stal sobie na samym szczycie Targonu, na kamiennej platformie lśniącej księżycowym światłem w geometrycznych szczelinach. 

Dziewczyna unosiła się w powietrzu tuż przed Gassotem, w pozycji leżącej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot nie pamiętał żeby kładł się spać na szczycie Targonu. Jednak stosunkowo szybko rozpoznał głos który to wyrwał go ze snu. A może jednak dalej spał? Zwłaszcza, że była tutaj dziewczyna którą raz spotkał. 

Rozejrzał się jeszcze uważnie, było to dość dziwne, bo ostatnio obudził się w swoim pokoju. 

- Cześć - odezwał się. - Co tu robię? Bo wiesz... pamiętam, że kładłem się spać... w chacie jarla - zapytał po chwili. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jesteś tam dalej. A tu jesteś, bo śnisz. Słuchaj, spodobało mi się, że pomagasz tym ludziom o, tam. Uważam, że to bardzo miłe, chociaż nie należysz do szczególnie zabawnych, no wiesz. To zawsze na minus, hehe. Ale nie szkodzi. Bo patrz, bo ja myślę, co nie, że to jest bez sensu żebyście tam wracali do góry. Byłam, widziałam, ten mężczyzna, rycerz znaczy się... Czy facet może być piękny? No to on chyba sobie z nimi poradzi, a ja myślę, że lepiej jakbyście wy, znaczy ty i tamta druga jak jej tam pojechali w dół. Ostrzec tych na dole - powiedziała zaaferowana, teraz lewitując w powietrzu na siedząco, ze skrzyżowanymi nogami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot przemyślał słowa dziewczyny. Faktycznie, Taric dawałby radę ochronić tych ludzi. A gdyby zwiadowcy wyszli by im na pomoc. Jednak nie wiedział dokładnie kogo miała na myśli. 

- Wiesz jak dokładnie tam dotrzeć? I do kogo dokładnie miałbym się zwrócić? - zapytał po chwili. - Nie znam zbyt dokładnie Frejlordu, nie wiem czy Taliyah zna, albo wie jak tam dotrzeć. Jeśli możesz mi powiedzieć gdzie mamy iść, będę wdzięczny - poprosił. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pff. Po prostu w dół, do stolicy. Chyba mają tu stolicę, nie? No to tam - stwierdziła. - Nie znam się na ziemiografii. Nudy. Ale mniej więcej wiesz o co chodzi, pewnie ktoś powie gdzie macie iść. Albo jechać na kamieniu, to ciekawe. 

I Gassot się obudził, powitany przez jeden z najmniej przyjemnych widoków - Zallena siedzącego na pościeli i wgapiającego się w Noxianina. Taliyah dalej spala, za oknem było jasno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobra, zapytam się kogoś - odpowiedział jeszcze nim się obudził. Dosć zdziwiony. 

Gassot wystraszył się niemiłosiernie gdy zobaczył Zallena gapiącego się na niego. Cofnął się trochę i rozejrzał. 

- Na bogów, co ty robisz? - zapytał zdziwiony wgapiając się w Darkina ze zdziwieniem. - Czemu się tak na mnie gapisz? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie uważasz tego za romantyczne? - zapytał złośliwie. Zallen co prawda nie miał warg, więc wyszczerz był u niego permanentny, ale dało się rozróżnić poszczególne jego rodzaje. Ten był prześmiewczy. 

Taliyah przewróciła się w łóżku, po czym podniosła do pozycji siedzącej i rozejrzała na boki nieprzytomnym spojrzeniem. Gassot raczej nie widział wcześniej kogoś tak bardzo nastroszonego. 

- Gozina... Któa? - wymamrotała. 

Na zewnątrz było jasno, to wszystko co Gassot wiedział. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Uważam to za niepokojące. O co chodzi z tym patrzeniem? Co ty nigdy nie śpisz?" 

Zaraz potem zerknął na Taliyah która to zapytała go na godzinę i jego wzrok zatrzymał się na chwilę na jej fryzurze. W zasadzie to wyglądało to trochę zabawnie, przez co uśmiechnął się pod nosem, ale zaraz potem zerknął na okno. 

- Na pewno jest jasno. Ale nie wiem która dokładnie - powiedział. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Aha - odparła Taliyah, najwidoczniej nie przyjmując do wiadomości informacji, albo przetwarzając ją na swój sposób. Z wolna przechyliła się i z powrotem padła do pozycji horyzontalnej. Pauza trwała parę sekund. 

Zaraz potem zerwała się do ciężkiej walki z kołdrą, żeby następnie wypaść z łóżka, stanąć migiem na nogi i rozejrzeć się dzikim spojrzeniem po pokoju. 

- POMÓC. Pomóc trzeba, ludzie w górach, chodźmy! 

Gassot tymczasem czuł się nadzwyczaj dobrze jak na to, co wcześniej przeżył. Odmrożenia magicznie stały się ledwie zaczerwienione i niektóre co prawda lekko piekły, ale większość zanikła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot ze zdziwieniem obserwował nagły zryw Shurimianki samemu siadając na krawędzi łóżka. 

- Znaczy... zdaje mi się, że Taric da sobie radę. A my powinniśmy ruszyć do stolicy. Jeśli ktokolwiek miałby dość sił do zwalczenia armii nieumarłych to właśnie oni - powiedział po chwili. Przy okazji zerkając na swoje rany. Nie dodał już tego, że informacje te dostał od dziewczyny która już raz go uleczyła. Do tego we śnie gdzie stał na szczycie Targonu. W sumie... będzie musiał zapytać o to Tarica. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamrugała, nie do końca rozumiejąc przekaz. Potrzebowała chwili. 

- A, jasne. Stolica. No tak, powiadomienie innych. Nie ma co zwlekać, ruszajmy - orzekła Taliyah i wstała z łóżka. Pierwszym co zrobiła było nałożenie na głowę shurimiańskiej ozdoby, potem się przeciągnęła, a potem wyjrzała przez okno. 

- Aż dziwne, że wczoraj tyle się wydarzyło.

O, tak. Bezsprzecznie. Bierz miecz, Gassot. Mam ochotę coś zamordować. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot również wstał, rozglądając się wpierw za swoimi rzeczami. Ziewnął jeszcze po czym podniósł miecz. 

- Muszę przyznać, to był długi dzień. Bardzo długi - oznajmił również wyglądając przez okno. - Może jeszcze coś zjedzmy, bo jeśli znowu będziesz używać swoich mocy, to lepiej, żebyś miała siły - stwierdził rozglądając się za resztą swoich ubrań. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jarl kazał ruszyć do Avarosan - oznajmiła gospodyni na powitanie, kiedy już zeszli na dół. Akurat była w trakcie prania i podobnie jak chyba wszyscy Freljordczycy, nie była szczególnie wylewna. - Nad paleniskiem mają zupę, na stole jest chleb pod ścierką. Niech lepiej jedzą szybciej, bo nie ma co zwlekać, a jarl ostrzegł, że jeśli nie znajdzie po drodze mieszkańców i wioska istnieje, to was znajdzie. 

- Chyba dobrze się złożyło - szepnęła Taliyah, idąc w miejsce wskazane przez kobietę. Rzeczywiście, nad paleniskiem wisiał kociołek z wrzącą zupą, zapewne bardzo tłustą i bardzo mięsną, a na stole stała drewniana deska z wielkim bochenkiem chleba. 

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czyli mój plan jednak nie jest tylko moim planem - rzucił podchodząc do stołu szukając jakiejś miski, żeby nałożyć sobie zupy, sobie i Taliyii. Gdy już coś znalazł podał dziewczynie misę, potem wziął swoją i poszedł do stołu, siadając na ławie. 

Chociaż przez moment wgapiał się w jedzenie, zastanawiał się nad tym czy Taric da radę. Chociaż powinien. 

- Po co mielibyśmy kłamać z całą tą wioską? - burknął do siebie, nawet tego nie zauważając. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taliyah wzruszyła ramionami, pochłaniając zupę. 

- Może nas nie lubią, tak jak nikogo z zewnątrz... Ani wewnątrz. Ale poszli, to dobrze. 

- Ponieważ nie ufają nikomu i starają się być groźni. Amatorzy. 

Chwilę później, jeszcze w trakcie posiłku podeszła ta sama gospodyni i położyła na stole kawałek skóry z paroma koślawymi runami i symbolem baranich rogów. Obok położyła dwa skórzane worki. 

- Wikt i symbol klanowy, żeby wam uwierzyli. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot wyrwał się na chwile z zamyśleń gdy odezwała się Taliyah. Nawet nie zauważył, że się odezwał. Za to faktycznie, Taliyah miała racje. Zallen zresztą też. Frejlordczycy byli dumnym narodem. 

Zerknął jeszcze na kobietę gdy ta przyniosła im symbol klanowy. Mężczyzna w odpowiedzi kiwnął głową. Zerknął jeszcze na Taliyah.

- Więc... będę gotowy, gdy ty będziesz gotowa - powiedział. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed wyruszeniem otrzymali jeszcze mapę, ale też droga nie była szczególnie skomplikowana. To znaczy nie ta, którą obrała Taliyah. 

Czas był zbliżony do poprzedniej podróży. Wioska Avarosan, czy też może miasto (w każdym razie jak na standardy Freljordu) było położone u podnóży gór, w niewielkiej dolinie. Ostatnie kilometry były trudniejsze do pokonania przez porastający zbocza las drzew iglastych. Taliyah znów więc była zmęczona, a Gassot po zejściu z kamienia który posłużył im za transport odczuwał wciąż lekki stres. 

Wioska usytuowana była nad brzegiem morza, u stóp opadającego klifu. Zajmowała każdy odcinek powierzchni płaskiej i skośnej na tyle, by jeszcze móc tam budować. Stroma ścieżka odchodząca od wioski wiodła wgłąb lądu i do fortecy, która zbudowana została na przeciwnym zboczu klifu i połączona z lądem mostem. Wznosiła się dobre sto, może nawet trochę więcej metrów nad wodą. 

- Robi wrażenie - odezwała się Taliyah. - Tam mamy wejść? 

Do fortecy pozostało im zejść na dół i wspiąć się w górę ścieżki. 

Spoiler

skellige_castle___witcher_3_by_plank_69-

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pierwszej kolejności po zejściu z kamienia, Gassot upewnił się, że Taliayh ustoi. Chociaż oczywiście, ostatnio była bardziej zmęczona, to i tak wolał upewnić się, czy i ta wycieczka jej nie wyczerpała. Zwłaszcza, że droga teraz była pełna drzew. 

Gdy już miał pewność, że dziewczyna da radę no i ruszyli dalej, mężczyzna przyjrzał się jeszcze stolicy która była zdecydowanie większa niż inne miasta, ale jednocześnie mniejsza niż Noxus. Znacznie mniejsza.

 

Przyjrzał się też głównej twierdzy która to była zbudowana w dość ciekawym miejscu, jednak oblężenie jej było by też niezwykle trudne. Zerknął na dziewczynę gdy ta zadała pytanie.

- Tak, to tam. Mam nadzieje, że nas przepuszczą... - westchnął i ruszył drogą do fortecy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie, zrobimy sobie przejście sami - zapowiedział groźnie Zallen.

Aby dojść do samego mostu, trzeba było przejść przez wydrążony w skale tunel. Widać było, że sporą część odwaliła za ludzi natura, bo tunel przynajmniej w części był naturalny. Jeszcze przed nim natomiast stało dwóch strażników z tarczami przy drewnianej wieżyczce obserwacyjnej. Zagrodzili im drogę, ale po pokazaniu przez Gassota znaku przepuścili ich. Nawet Zallen postawił na dyskrecję i postanowił nie iść, by nie wzbudzać podejrzeń samotworzącymi się krokami. 

- Dosyć są... Spięci - stwierdziła Taliyah, kiedy jeszcze szli tunelem oświetlonym pochodniami. Rzeczywiście, nie wyglądali na spokojnych. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Może to oni najęli Tarica, to by znaczyło, że wiedzą o tym zagrożeniu i dlatego są tacy spięci - zwrócił się do Taliyii gdy już minęli strażników. Przy okazji rozejrzał się też po tunelu. Musiał przyznać wyglądało to bardzo ciekawie, jednocześnie triumf człowieka nad naturą, ale i swego rodzaju wykorzystanie jej budowy do obrony nie niszcząc jej. 

- Ciekawi mnie wnętrze tego pałacu. Nigdy nie widziałem Frejlordzkiej twierdzy od środka - odezwał się po chwili. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja nigdy nie widziałam żadnego pałacu od środka - odparła podekscytowanym głosem Taliyah. Niestety, gdy wyszli na platformę prowadzącą do mostu, okazało się, że chwilowo nie mogą przejść dalej. Po obu stronach stali tarczownicy, odgarniając ludzi do przedsionków wbudowanych w skałę. 

- Przejście! Przejście! - zakrzyknął ktoś i otwarły się bramy. Pierwszym co rzucało się w oczy były błękitne chorągwie z symbolami jednookich głów przypominających łby barana. Z wrót wyłonili się nie tylko ludzie w białych futrach, ale i dwa potężne trolle - dosyć pokraczne, zębate stwory. Każdy z nich dźwigał na ramieniu maczugę. 

Za trollami, pośrodku orszaku szła kobieta. Na głowie miała coś w rodzaju błękitnego welonu, zasłaniającego twarz aż do nosa - widać było więc tylko usta i podbródek. Skóra była gładka, ale niezwykle wprost blada. Na ramionach kobiety spoczywało białe futro, jak u większości, ale skądś było wiadomo, że to ona jest najważniejszą częścią orszaku. Nikt nic nie mówił, wszyscy w ciszy przyglądali się odchodzącym z twierdzy gościom. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No, teraz będziesz miała okazje - stwierdził zanim jeszcze zostali zatrzymani.

Potem przyjrzał się tej całej procesji. Najpierw skupił się na trollach, na ich broni, zęby, potem na chorągwie i na sam koniec na kobietę. Skupił się raczej na części twarzy którą zasłaniała. Było to dość podejrzane... i dziwne. 

- Ta kobieta jest jakaś dziwna - szepnął do Taliyi.

"Wiesz coś o niej Zallen?"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ale co masz na myśli? Bardzo ładna, moim zdaniem. Znaczy... Tak mi się zdaje. Trochę blada - stwierdziła Taliyah. - To jest ta królowa do której idziemy? 

Orszak wkrótce przeszedł przez most i ruszył w dół zbocza. teraz ludzie mogli swobodnie przez niego przechodzić.

Hmmm... Całkiem długo byłem nieco... niedysponowany. Nie mam pojęcia o obecnej sytuacji politycznej, ale wiesz, Gassot... Wydaje się być - hehe - zimna. A nawet bardzo. Bardziej niż zwykły człowiek.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie, to raczej nie ona - stwierdził. - Mam wrażenie, że coś z nią nie tak. Do tego Zallen mówi, że jest zimniejsza niż normalny człowiek - te słowa już szepnął do dziewczyny. Dalej podążając wzrokiem za kobietą. 

"Jak te trupy z którymi walczyliśmy?" 

Przez chwilę spoglądał na orszak i potem zerknął na zamek. - Chodźmy już lepiej - dodał po chwili. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...