Skocz do zawartości

[Mephisto] Wyprawa


Recommended Posts

- Nie, nie, nie. Nie zabiliście jej. Może to jedna z wojowniczek z jej plemienia, ale na pewno nie ona - stwierdził gospodarz, pobrzękując kryształami w kieszeni kamizelki. 

- To mogły być zwidy z zimna. Ale na pewno nie zwłoki. Mówiłem zresztą, tamtędy się nie chodzi. Nie wszędzie ludzie się powinni zapuszczać - uciął temat. 

Darkin znowu zachichotał. 

Zdziwi się. Masz czasem tak, Gassot, że chcesz żeby coś złego o czym się mówi się spełniło? Każdy tak ma, nie tylko ja. Wyobraź sobie jego minę, jak mu podejdą pod dom!

- Naprawdę ożywione zwłoki? - zapytała dziewczyna, która w przeciwieństwie do gospodarza wzięła sprawę na poważnie. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 365
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Gassota zdziwił trochę brak wiary gospodarza. Co prawda wątpliwości w śmierć "Furii Zimy" zrozumiał, jeśli naprawdę była tak legendarna. Jednak, sam Gassot wiedział co magia może zrobić, sam widział ożywione trupy, widział generała-kruka, widział człowieka wyrywającego krew z ciał innych. A teraz, miał miecz z duszą potężnej istoty. Dla niego, armia nieumarłych była całkiem możliwa.

''Rozumiem o co ci chodzi. I chociaż faktycznie, jego mina musiała by być zszokowana, to wciąż wolałbym żeby armia nieumarłych nie zniszczyła tej wioski. Dlatego musimy coś z tym zrobić." 

Zerknął jeszcze na Tarica, chcąc zobaczyć jego reakcja. Potem zerknął na Shurimiankę która zadała pytanie.

- Jeśli ta kobieta na dziku była dowodem czegokolwiek, to tak. Ożywione zwłoki. Nie walczyła jak człowiek. Nie wyglądała też jak człowiek. Widziałem paskudne rany, ale nie takie. Co prawda nie widziałem dokładnie reszty. Ale świecące się ślepia - w tym momencie przez jego myśl przemknęło "I fakt, że Zallen mi podpowiedział" - wskazują na całą armię nieumarłych. 

Edytowano przez Mephisto The Undying
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozległo się gorączkowe pukanie do drzwi, a gospodarzowi który już wybierał się z powrotem na zaplecze krew odpłynęła z twarzy, wbrew jego spokojowi sprzed chwili. Spojrzał na Tarczę Valoranu, a ten, niewzruszony, zachęcił go do otwarcia drzwi. 

- Niestety, to nie to - stwierdził darkin z wyraźnym zawodem.

Mężczyzna gwałtownym ruchem otworzył drzwi. 

A za drzwiami stało siedem nieszczęść w postaci jakiegoś zmarzniętego kupca. 

Był w poszarpanych ubraniach, zdołał nabawić się odmrożeń na twarzy i tak samo potężnego przerażenia. 

- Ratujcie - wysapał. - Ratujcie! Upiory! Demony! Gonią! 

I zemdlał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"A jednak w tym jednym momencie uwierzył w nieumarłych"

Gassot spojrzał na kupca zdziwiony, co prawda odmrożenie rozumiał to strach? Nie wiedział skąd przybył, ale mówił coś o Demonach.

- Taric? Myślisz, że natrafił na nieumarłych? - zapytał Tarczę Valoranu podchodząc do kupca, w nadziei na to, że pomoże przenieś go do środka. W końcu nie mógł go tak tutaj zostawić, prawda? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Na cóż innego? Obawiam się, że szykuje się potyczka! Gdybyśmy tylko wiedzieli, czego chce nasz wróg i w jaki sposób atakuje. Jeśli temu biedakowi udało się zbiec, jeśli go gonili... Gospodarzu! Prędko, ciepłej wody! Musimy go ocucić! - zarządził Taric, podchodząc do nieprzytomnego, biorąc go na ręce i idąc gdzieś za gospodarzem, który z racji szoku nie postanowił się sprzeciwić. 

- Może w takim razie... - zaczęła Taliyah, stojąc już na równych nogach, nieco zaniepokojona. - Może wybierzemy się na zwiad? Wioska nie jest duża, a jeśli rzeczywiście grozi niebezpieczeństwo, musimy iść i sprawdzić jak daleko jest... I czym jest - zasugerowała. Na podłodze rozlewały się plamy topniejącego śniegu i lodu, które zostawił po sobie kupiec. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ewentualnie lodowym olbrzymem - zwrócił się do Tarica. Powrócił do pomieszczenia, żeby wziąć swój miecz. Wolał mieć go przy sobie, nie tylko dla tego, że rezydował w nim demon, ale i dlatego, że zwyczajnie wolał mieć go przy sobie, w wypadku ataku "demonów". 

Po pytaniu Taliyah zerknął na nią, potem na Tarica. - To jest w zasadzie całkiem dobry pomysł - stwierdził. - Ale dobrze by było tu też kogoś zostawić, jakby więcej z tych "demonów" się tu pojawiło - oznajmił. - To, ty tu zostaniesz Taricu? - zapytał. Miał trochę nadzieje, że jeszcze przetestuje umiejętności swojej broni. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak. Trzeba zająć się tymi biednymi ludźmi. Nie zapuszczajcie się za daleko i bądźcie ostrożni! Masz pod opieką tę młodą damę, dzielny Gassocie, więc musisz uważać! - krzyknął tonem przywódcy prezentującego mowę motywacyjną. Następnie zniknął za drzwiami. 

- Młodą damę? - zapytała Taliyah, ruszając w stronę drzwi. A na zewnątrz płatki śniegu wolno opadały na ziemię. Nie wiał wiatr, drzewa lekko szumiały. Było spokojnie. 

- Gassot? Mówiłeś o Nieumarłym Niszczycielu. Skąd o nim wiesz? - zagadnęła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot odpowiedział Taricowi kiwnięciem głowy. Jego ton głosu sprawiał, że czuł się tak jakoś, pewniej. W zasadzie to pewność siebie Tarica sama w sobie pomagała. Potem ruszył razem z Taliyah na zewnątrz, chwytając ostrze prawą dłonią, tuż przy jelcu i tak nosząc broń.

"Będę musiał sprawić sobie coś do noszenia ciebie." 

Zaraz potem rozejrzał się po okolicy, było dziwnie spokojnie, a i raczej nic nie dostrzegł, więc demony nie były blisko. Ani nieumarli. Gdy usłyszał pytanie Taliyah zrozumiał, jak wielki błąd mógł popełnić, mówiąc o tym wcześniej. Wolał ukryć swoje pochodzenie. Zerknął na dziewczynę, zaskoczony.

- Widziałem go na polu bitwy - powiedział szybko, trochę nerwowo, ale było to najlepsze, co mu przyszło do głowy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Och. To musiało być straszne - stwierdziła, patrząc na niego podejrzliwie. - A po czyjej stronie walczyłeś? - zapytała Taliyah, krzyżując ręce na piersi. Jeśli wcześniej było zimno, to teraz zrobiło się jeszcze zimniej i to nie przez temperaturę, nie przez śnieg i nie przez armię upiorów, która być może czyhała gdzieś niedaleko. Niemniej Taliyah wcale się nie spieszyła, czekając z kamienną cierpliwością. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot nie spodziewał się doświadczenia tak zimnego spojrzenia ze strony Shurimianki. Zaczął zastanawiać się czy nie wolałby zobaczyć armii nieumarłych, zamiast musieć odpowiadać na to pytanie. Ba, wolałby nawet lodową wiedźmę. Widać było po nim jak bardzo jest spięty. Przełknął głośno ślinę i wziął głęboki wdech, potem milczał, starając się pozwolić przejść tym słowom przez gardło.

- Po stronie Noxus... - odezwał się dopiero po krótkiej chwili i westchnął żałośnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twarz dziewczyny złagodniała natychmiast. Rozluźniła ręce i opuściła je wzdłuż ciała. 

- Dobrze. Chodźmy, musimy sprawdzić, kto gonił kupca - odparła i ruszyła za śladami, które ów zostawił. Biegły w stronę zagajnika z kosodrzewiny, a potem w dół stoku, aż do przełęczy. Ślady póki co pochodziły tylko od jednej osoby.

Kroki które stawiali były głośne, bo pokrywa śnieżna była zamarznięta i twarda, przez co trzeszczała pod naciskiem stopy. Taliyah starała się stąpać ostrożnie, ale nie było możliwości kroczenia w absolutnej ciszy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda Gassot spodziewał się innej, mniej spokojnej reakcji, chociaż wciąż nie miał ochoty się odzywać. Po prostu ruszył za dziewczyną, rozglądając się uważnie w poszukiwaniu rzekomych demonów, chociaż wciąż myślał, że będą to nieumarli, chociaż nie widział śladów które wskazywały by na to, że kupiec był ścigany. 

Do tego śnieg nie pomagał w utrzymaniu zwiadu cichym, przez co miał wrażenie, że to się źle skończy, w pewnym momencie pomyślał, że może upiory wcale nie kroczyły i spojrzał w niebo, szukając tam czegoś ciekawego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znaleźli coś, tuż za skałami wprowadzającymi w przełęcz. 

Była krew, która zdążyła na wpół wsiąknąć w śnieg, na wpół zamarznąć. Olbrzymia ciemnobrązowa plama wyróżniająca się na białym otoczeniu i trup. 

Za życia zapewne był przewodnikiem, o czym świadczyły szczątki skórzanego ubioru, zaciśnięty w dłoni czekan i raki zagrzebane w śniegu. Oczy martwego zaszły już mgłą, wpatrzone nieruchomo w niebo. Śmierć zapewne nastąpiła od cięcia przez szyję, które niemal oddzieliło głowę od tułowia. Ubiór był rozerwany, na stygnącym ciele było mnóstwo zadrapań. Obok leżał plecak z pełnym ekwipunkiem, nietknięty, choć ubrudzony krwią. 

Śladów było wiele, były nieregularne i dochodziły z dwóch stron skał otaczających maleńką dolinę. Prócz tego wokół nie było nikogo. 

Nawet nie wiesz jakie to uczucie doświadczyć rozrywki po raz pierwszy od setek lat!

Taliyah stała jak wbita w ziemię, patrząc z niedowierzaniem na zmasakrowane ciało. 

- Chyba  będzie lepiej, jak wrócimy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot przykucnął przy zwłokach i zaczął się im uważnie przyglądać. Zignorował chwilowo zachowanie Taliyah i zaczął wszystko analizować. 

"Rozerwałeś się już dzisiaj, teraz musimy ocenić co tu się stało" 

- Nie był to napad... ekwipunek jest nietknięty... - burknął. - Chociaż cięcie wskazuje albo na jakieś pazury, albo na broń... - dodał zaraz potem. - Do tego ślady... pewnie zasadzka - podniósł się i zerknął na Shurimiankę. - Dobra, chodźmy stąd - rozejrzał się - Wolę nie dać się złapać w zasadzkę - oznajmił. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ułożenie ciała ofiary wskazuje na nagły atak. Rozszarpane ubranie jest zapewne wynikiem szarpaniny, walki bądź ataku dzikiego zwierzęcia, co sugeruje również rana szarpana szyi, która niemal zdekapitowała ofiarę. Poszlaki wskazują w którą stronę udał się i z której przyszedł morderca. Spójrzmy co sugerują nam ślady prochu - stwierdził złośliwie darkin, zmaterializował się i wyszczerzył, klęcząc przy trupie i udając, że go bada. 

Gdzieś między skałami wystającymi z grani na lewo jak zęby mignęło słabe, niebieskie światło. Pojedyncze. Śnieg zgrzytał teraz pod butami głośniej, gdy oboje przyspieszyli kroku. Ale kiedy wrócili już do wioski, właściwie cała była postawiona na nogi. Co chwil otwierały się i zamykały drzwi, bo ktoś chodził. Świeciły światła pochodni, które wystawiono także na granicach wioski. Domów było nie więcej niż tuzin, a więc i obrona w przypadku ataku armii truposzy prezentowała się raczej słabo. 

Taric stał przed gospodą i czekał, aż dojdą do niego Taliyah i Gassot. 

- Jakieś wieści? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całość wioski wyglądała raczej biednie, mniej niż tuzin domów sprawiał, że ilość ludzi którzy mogli bronić wioski była zwyczajnie niewielka. Nie wyglądało to dobrze, zwłaszcza, że nieumarłych było znacznie więcej. A jedynym asem w rękawie Gassota był Zallen. Był jeszcze Taric którego siła była legendarna, a przynajmniej miał taką nadzieję, no i była też Taliyah... która nie wiadomo co umiała. Wpierw jednak musieli porozmawiać z Tariciem i przekazać mu wieści. 

- Znaleźliśmy trupa kogoś kto najpewniej był przewodnikiem, coś... prawie ucięło mu łeb, rana szarpana  więc raczej nie zaatakował go człowiek. Mam wrażenie, że zobaczyłem też gdzieś niebieskie światło, ale to mogła być tylko paranoja. A ty, masz jakieś wieści? - zapytał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kupiec mówi, że poszedł na stronę, a zmierzali tutaj żeby odpocząć w gospodzie. Skrył się za skałą żeby... No. I usłyszał krzyk. Mówi, że strach nim owładnął i zaczał biec w drugą stronę, ale wbiegł wprost w człowieka, który wyglądał na martwego. Skóra na jego twarzy odchodziła od kości, a w oczach było niebieskie światło. Szarpał się z nim, ale udało mu się zbiec, podczas gdy martwy człowiek był wolniejszy. Zdaje mi się, że możemy być otoczeni - stwierdził. 

Darkin z miecza stał obok Gassota, dłubiąc sobie pazurem w zębach.

- Tam gdzie znaleźliśmy przewodnika, teren otaczają dwie granie. Było bardzo dużo śladów prowadzących pod nimi, ale poza tym ani śladu nieumarłych - odezwała się dziewczyna, znacznie zaniepokojona. - Jesteśmy w pułapce? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Masz jakiś plan, bo przypomnę ci tylko, jeśli tu zginę, ty też tu zostaniesz, na bóg wie ile"

 

Gassot zaczął nasadę nosa zastanawiając się co dalej zrobić, jego jedynym asem w rękawie wciąż był Darkin, a nie chciał cały czas polegać na byciu kontrolowanym przez kogoś komu nie ufał. W starciu z nieumarłymi może i kilku by zabił, ale tak to jego szansę były nikłe. 

- Tak, chyba jesteśmy w pułapce. Ale... musi być jakieś wyjście - nie do końca w to wierzył, ale miał nadzieję. - Mogę... znowu spróbować użyć... tego miecza - zerknął na Tarica - ale nie wiem jak długo dam radę. Nie wiem też czy to nam wystarczy. Wiem, że ty masz jakieś moce, chociaż nie wiem dokładnie jakie - zerknął na Taliyah - a ty... potrafisz jakoś walczyć? - zapytał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mam atak, miecz i niezłe teksty. 

- Moje Moce polegają na sile klejnotów - oznajmił Tarcza Valoranu dumnie. Dziewczyna odchrząknęła. Na chwilę zrobiło się niezręcznie. 

-... W skrócie, magiczne kryształy są w pewien sposób powiązane z gwiazdami. Wypełnia je kosmiczna energia. Z jej pomocą leczę, chronię, ale mogę i wykorzystać ją w ofensywie - uściślił. 

Taliyah wyjęła za pazuchy płaszcza procę i wyjęła z kieszeni parę kamieni. 

- Umiem całkiem szybko tym strzelać. I trafiam. Jeśli strzelę w głowę większym kamieniem, powinno zadziałać, choć... Nie wiem co zadziała na martwych ludzi. Z zasady powinni być martwi, nie mogą być chyba bardziej... No, martwi - stwierdziła, wzruszając ramionami. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"No to nieźle. Myślisz, że uda ci się zniechęcić nieumarłych tekstami?" 

 

- Dobra, magiczne kryształy pełne kosmicznej energii na pewno się przydadzą. Ja mam... no miecz, jak trafisz w głowę to może uda się nieumarłego zatrzymać - stwierdził, co prawda umiejętność strzelania z procy za dobrze się nie prezentowała, ale przynajmniej był Taric. No i Zallen. - No cóż, lepsze to niż nic. Chociaż i tak może być ciężko - oznajmił. - Czyli co, teraz czekamy? - zapytał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja sugerowałbym wystawić wartę z różnych stron, ale... Ale ci tutaj nieugięci tubylcy zdaje się aż się rwą do walki - stwierdził Taric. Rzeczywiście, w rękach niektórych była już nawet broń w postaci czekanów. Gospodarz wyszedł na chwiejnych nogach, ocierając czoło chustką. Było przeraźliwie zimno, palce u stóp traciły czucie, a on się pocił. 

- To... To jest... Jest taka przepowiednia, że zmarli wstaną z grobów. Widzicie, wiosna u nas co roku przychodzi później, a zimy tną coraz bardziej. Rzecz jest taka, że to oznacza powrót lodowych gigantów, a to z kolei... Koniec świata - rzucił, jakby już był przekonany, że to nastąpi. -...A w każdym razie wielki kataklizm i wojnę. 

- BZDURA! - krzyknął jakiś wątły, acz dziarski staruszek, machając dziko siekierą i niemal potykając się o własną brodę. - Powybijamy do nogi wszystkich tych martwych sukinsynów! 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kataklizm i wojna? Mógł w to uwierzyć. Ale koniec świata to przesada. 

- Myślisz, że da się ich nakłonić do wartowania, czy może od razu będą dążyli do walki z armią nieumarłych? - zapytał pocierając dłoń o dłoń, żeby zdobyć trochę ciepła. Martwił go trochę entuzjazm i chęć walki mieszkańców wioski, zwłaszcza, że byli to nieumarli. - Jeśli nie, to nasza sytuacja będzie fatalna... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie wiemy, czy w ogóle tu przyjdą. Nie wiemy, czego chcą - wtrąciła Taliyah. Chciała jeszcze coś dodać, ale zdecydowała się na to dopiero po chwili. - Jak daleko jest najbliższa wioska?

- Dwa dni drogi stąd - oznajmił karczmarz. -... jeśli nie spotka nas burza śnieżna. Ale... Jeśli to co mówicie jest prawdą, jeśli rzeczywiście są tutaj nieumarli i jest ich cała armia... Mamy dzieci i starców. Jak mają uciec? 

- Możemy też być otoczeni - oznajmił Taric. - Wypadałoby walczyć, aczkolwiek... Kobiety, dzieci. Nie chcemy strat. Nie możemy do nich dopuścić. Jestem pewien, że wraz z Gassotem i jego... Hmmm... Talentem, spokojnie damy radę was obronić. Prawda, dzielny Gassocie? - zapytał, posyłając noxianinowi silnego kuksańca pod żebro. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gassot aż wypuścił powietrze z płuc gdy oberwał kuksańcem od Tarica. On chyba nie wiedział jaką ma parę w łapach. 

- Będzie trudno, ale chyba damy radę - powiedział rozmasowując miejsce gdzie uderzył go Taric. - Chociaż i tak trzeba by było zostawić kobiety i dzieci pod czyjąś obroną. Bo możemy któregoś pominąć - dodał po chwili.

"Więc, pewnie wiesz, że szykuje się walka? Ten sam układ co wcześniej, twój cel to trupy, nie żywi." Chociaż nie była to jedyna rzecz jaką chciał powiedzieć Zallenowi. "Mam jednak dla ciebie pewną propozycję". 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Słucham uważnie. - Zallen strzelił palcami i zatarł ręce, najwyraźniej ciesząc się z nadchodzących wydarzeń. Stanął obok Gassota, oczywiście przewyższając go znacząco. 

Z kobietami i dziećmi również mogło być różnie, jako że i jedna i druga grupa najwyraźniej zamierzały walczyć. 

Tymczasem na dachu jednej z chat przysiadła sowa. Ta sama, martwa sowa którą wcześniej widzieli na moście. Ptaszysko z upiornymi, niebieskimi oczami. 

Taliyah westchnęła ciężko, słysząc o planach walki.

- Może jednak dałoby się ich jakoś ubiec. Jesteśmy tu uwięzieni - stwierdziła bez przekonania. 

Taric zatarł ręce i chwycił swój młot. 

- Zdaje się, że przybędą wkrótce - oznajmił. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...