Skocz do zawartości

W imię złota![Zapisy][Gra]


Hetman WK

Recommended Posts

Jack zobaczył nogę śmieszka w ostatnim momencie i przekroczył ją ze spokojem.

- Lepiej ja sobie radzę z wrogiem niż wy. I znając życie, ja jestem bardziej potrzebny niż wy, niewyparzone gęby. - powiedział z takim spokojem, że każdy, nawet najbardziej opanowany, straciłby spokój ducha. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 223
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Jeden pijaczyna, lepszy od niebieskich mundurów i nasz? Chcę to zobaczyć. Kapitan prawie cię zabił, a pierwszy oficer odesłał by cię w zaświaty, zanim zdążyłbyś się obronić - pokiwał głową porozumiewawczo jeden.

- A żyjesz jeszcze dla tego, że nie można zabijać jeńców. Choć... - chwycił za rękojeść.

- Póki co to bierz się do roboty - wskazał armatę, mocno zabrudzoną - Fritz ceni sobie świecące działa - wraz z kamratami, wlał zawartość zielonych butelek do gardeł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypatrywałam się jego ruchom, z lekkim zainteresowaniem. Zwykła woda to nie była. Nie musiałam czekać długo na odpowiedź, bo tego drażniącego zapachu alkoholu nie dało się zignorować. Zapewne znieczula tak dobrze jak zabija wszelkie dziadostwo z którym się zetknie. Było więc idealne do ran. Wzięłam nasączony materiał w dłoń klękając przed nogą Pawła. Chwyciłam go za kostkę by nie wierzgnął za bardzo. 

- Może zaboleć. - ostrzegłam jakby nie było to oczywiste, czekając aż zaciśnie zęby. Będzie bolało, bardzo.  Przyłożyłam, więc kawałek chustkę do rany. Nie bezpośrednio, dookoła wycierając krew ze skóry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ferdynand zacisnął mocno zęby, ale i tak nie mógł powstrzymać się przed zasyczeniem. Co jednak znaczyło, że musiał być trochę doświadczony, bo zwykły żółtodziób, pewnie by krzyczał jak potępieniec.

- Dobra, chyba starczy - podniósł rękę po czasie starszy - Powinno się zabliźnić, albo goić - Rozerwał kawałek swojego hamaku, zostawiając postrzępioną dziurę. Nowo nabytym, niby bandażem, obwinął bratu ranę. Pomógł mu wstać i posadził na jego hamaku. Znaczy tym niższym, nie zniszczonym.

- Lepiej?

- A daj spokój - machnął ręką - Wiesz że nie takie rany miałem.

- Wiem. Wiem - pociągnął nosem, prostując się.

- Masz nasze podziękowania za pomoc - kiwnął głową.

- Tylko się nie przyzwyczajaj, bo takie obrażenia to u nas rarytas - skwitował młodszy.

- Tak czy tak, raczej u nas trochę zostaniesz. A jest zasada że miejsca do spania nie są ustalone. Nie licząc paru osobników. Jeżeli chcesz, mogę przypilnować ci jednego hamaku. Może nie wygląda, ale to lepsze nisz spanie na deskach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odsunęłam się więc, gdy starszy brat obwiązywał ranę kawałkiem z hamaka. Odwróciłam wzrok zwyczajnie na przestrzeń między miejscami wypoczynku, obserwując i jakby zapamiętując parę miejsc. Przy okazji wypatrując za kimś innym. 

- Nie ma za co. - rozłożyłam lekko ręce, niewiele pomogłam, ale z chęcią na tym skorzystam. Spojrzałam na braci, po chwili przybierając weselszy i wdzięczniejszy uśmiech. - Pewnie, że lepsze jest spanie na hamaku niż na ziemi. Będę wdzięczna za zajęcie jednego. - dla mnie wyglądały na wystarczająco solidne by się nawet bardzo dobrze wyspać. - Kapitan wspominał coś o jakiejś wyspie, co to za jedna? - pociągnęłam dalej rozmowę. Zawsze zdobyć sobie paru domniemanych sojuszników. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wyspa...wyspa...A! Wiem o co chodzi. Na południe od Karoliny...Południowej, jest pare wysepek. Na jednej z nich znajduje się fort, podaj porzucony przez przez Hiszpan. Albo Anglików. Zajeliśmy teren a Carlos pozwala nam to wynajnować. Udajemy się tam po zapasy oraz żeby zaznać troche spokoju. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Długo tam będziemy?  - spytałam spokojnym głosem by nie wyjść na niecierpliwą. Nie miałam problemu by wpasować się między nich, nawet będąc kobietą. Choć wiedziałam,  że dzięki temu nie będzie to łatwiejsze, ale mówiąc bardziej poetycko by przeżyć na morzu (i nie tylko) trzeba by jak ono same.  Zmienne... Czy coś w ten deseń. Nieważne.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie bardzo. Cenię sobie dobry rekonesans. - wyprostowałam się. Na południe od Karoliny. Można powiedzieć że otwarcie pokręciłabym na to nosem. 

- No dobrze. Panowie... - przeprosiłam ich zwyczajnie chcąc znaleźć sobie zajęcie. Ferdynandowi poleciłam by dbał o siebie, ze zwykłej złośliwości. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak każdy - wzruszył ramionami.

- W obecnej sytuacji to ty powinnaś o tym pamiętać - odgryzł. 

- Poczekaj - wstrzymał Paweł - Wybacz że pytsm...długo jesteś na morzu?

Słońce zaczęło już zbliżać się ku horyzontowi, a ,,Karolin'' już od dłużego czasu zmierzał do celu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałam na Pawła z dalej tym samym 'niewinnym' wyrazem twarzy. Z naszej dwójki to ja miałam dwie sprawne nogi. Nie powiedziałam tego na głos, zwyczajnie nie chcąc kusić losu, bo ostatnio był podatny na wszelkiego rodzaju powikłania w moim życiu. Młodszy jednak mógł sobie odpowiedzieć, co w tej chwili myślałam. 

- Od... - zawahałam się chwilę, licząc sobie - ...prawie dziesięciu lat, no dziewięć z kawałkiem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hu hu - pokiwał głową - Tysiąc siedemset pierwszy...to był rok. Dźwina...Tryszki. No my trochę mniej. Znaczy się od ledwo dwóch...trzech lat. Tak jak...

- Echem! - przerwał mu Ferdynand - W każdym razie chyba tylko kapitan mógłby cię przebić.

- Aaa tak. Racja - odkaszlnął - A było to spowodowane chęcią zarobku, jedyna szansa czy...coś w tym stylu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiechnęłam się szerzej, gdy zaczął opowiadać. Szkoda, ze mu przerwał. 

- Po części każdego. - przyznałam mu rację. - Nie chciałam życia w biedocie na ulicy, więc stwierdziłam, że jeśli coś mnie ma wykończyć to tylko woda morska. Mogło mi się udać lub nie. Cóż... oto tu jestem. Nie żałuję i teraz bardziej mi zależy jednak na zarobku, bo o życie nauczyłam się dbać. - bezpośrednio nie chciałam mówić, o tym, że byłabym zwykłą dziwką gdyby nie to, ze tak uparcie parłam na pokłady statków. Myśl pochłonęło jednak coś zgoła innego - kapitan miał większy staż tak? Trochę ponurym było to ile osiągnął, a ja przy porównaniu byłam na poziomie zapewne jego początków. Głupim było, jeśli byłam z tego dumna co udało mi się samej wywalczyć? Oczywiście, w pewnych okresach traciłam i to wiele. To nie szczęście naznaczyło moją skórę bliznami ani nie napiętnowało myśli ponurymi wspomnieniami, to był zwyczajny los. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A. Z biedoty. No cóż. Tu jesteśmy wszyscy sądzeni na równi, a znaczenia mają tylko siła, albo to kto był wcześniej na statku. Ale. Ty to już wiesz. My dłużej na lądzie. I tam...

- Te. Braciszku? A na pewno żeś trochę się pozbył zawartości naszej butelki? Bo ci się język rozplątuje - podniósł głowę z hamaku.

- Daj spokój - machnął ręką - Przed tym wszystkim byliśmy żołnierzami...eh jak mi tęskno do siodła - rozmażył się - A w sumie, to co cię na bróg wyrzuciło? Czy może w takich warunkach się urodziłaś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nikt Ci nie broni się dołączyć. - choć nie wątpiłam w to jak pilnował brata na to ile i ci powie, to nie musiał słuchać, dobrze jest widzieć historię z innej perspektywy. - Wojsko tak? - zastanawiając się nad tym chwile. - Wy od poczatku tak razem? Czyj pomysł o pływaniu na statku? - jeśli miałabym stawiać to wypadło by na Ferdynanda.

- Urodzona. Matka starała się jak mogła by wrócić do 'tytułu' mieszczanki, którą wcześniej była. - wparłam się barkiem zwyczajnie wygodniej stawając. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ano wojsko. Konkretniej kawaleria. A jak trafiliśmy na statek...Niestety, ale tego dowiesz się w swoim czasie. Inaczej towarzystwo by nas obdarło ze skóry.

- Nie przesadza - potwierdził młodszy.

- Co do tytułu i takie rzeczy też się zdarzają. A to z domu wyrzucą, albo go spalą. Nieprzyjemne ten los.

 

W ten czas, pod pokład zaczęli schodzić kolejny marynarze, lub żołdacy, zajmując swoje miejsca do spania.

- Oho. Czas przyciąć komara. Tamten póki co nie jest jeszcze zajęty, to radzę się spieszyć - wskazał na rzeczony hamak, dość blisko jednej ze ścian.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O. Kolejna rzecz, którą się dowiem z czasem, tak?  Zastanawiałam się czy było to potrzebne. Skoro i tak się dowiem. Coś mi tu nie do końca pasowało, trudno było mi powiedzieć co? 

Pożegnałam się z Nimi raz jeszcze, nie zwlekając by zająć swoje miejsce na jednym z hamaków, siadając na niego. Czekałam tylko aż pęknie pode mną albo okaże się, że należy do tych niewielu jednostek, które pilnują swojego miejsca. Nie oczekiwałam czystej dobroci czy spokojnej nocy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podróż statkiem, minęła spokojnie. Morze nie miało zamiaru przeszkadzać, a i wiatr też był przyjazny. Większość załogi spała, nie licząc kilku którzy musieli patrolować, bo nie wiadomo, czy jakiś anglik się nie zgubi. Strażnicy co jakiś czas się zmieniali. I byli to jedynie ci w niebieskich mundurach.

,,Karolin" przez całą noc, zmierzał do tego jednego, konkretnego celu. Dotarł do niego wczesnym rankiem.

 

Okrę rzucił kotwicę kilka metrów od brzegu. Dla bezpieczeństwa. Zwinięto żagle, a załoganci mogli dojrzeć fort.

Nie należał on do specjalnie wymyślnych. Całkowicie zbudowany z drewnianych bali, z trzema, czy czterema wieżyczkami, pokrytych dachem z patyków. Prosta konstrukcja, ale surowca pod dostatkiem, albowiem wyspa pełna była dość wysokich drzew. A jeśli chodzi o funkcje obronne, to w sumie niczego sobie. Z niektórych otworów, wystawały paszcze dział. Lekkich, średnich, parę ciężkich. W razie ataku, ostrzał mógł być konkretny. Dodatkowo, cała konstrukcja znajdowała się na wzniesieniu. Czyli problem dla szturmujących. Zza naostrzonych blanek, gdzie nie gdzie wystawały lufy, lub czarne kapeluszy, oznaczające że ktoś tam stacjonował. Jeśli nie otworzyli ognia, to znaczy że swoi.

Marynarze, na ląd schodzili za pomocą łodzi. Dwóch, należących do okrętu i jednej należącej do fortu. Na piach, transportowano głównie skrzynie z butelkami, muszkiety, albo beczki z prochem. Bo jedzenia było sporo, acz dostęp do broni palnej nie należał do dużych.

Tak czy tak, łodzie musiały parokroć kursować. Żeby zabrać towary, oraz żeby przenieść żywych. Na ląd zeszli też Magnus i Arvin. Ten drugi wraz z kilkoma śmiałkami ruszył w puszcze, w sobie znanym celu. Pierwszy oficer, przebywał w towarzystwie sobie podobnych. Gustav, Fritz, paru innych oficerów czy członków załogi, zostało na pokładzie. Bo nie było potrzeby żeby i oni schodzili.

Paweł i Ferdynand, także nie zamierzali siedzieć. Na wyspie znaleźli się w pierwszym rzucie. Zajęli się ćwiczeniem szermierki na szable.

Większość wspólnie podjęła decyzje, aby Jacka, też wziąć na ląd, pod okiem trzech niemieckich marynarzy. Lepiej żeby zwiał, niż zniszczył zapasy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że postanowiłam udać się na wyspę. Niekoniecznie w pierwszych kursach, ale którymś z rzędu. Nie powiem, że spędziłam ten czas na zwykłym obserwowaniu załogi chcąc wypatrzeć jaka hierarchia panowała miedzy innymi. C którzy widocznie mieli przewagę nad innymi, dowodząc pomniejszymi bandami czy może ci z kategorii "drażliwych panienek", których sama aparycja innych mogła doprowadzać do białej gorączki. Zawsze choć jeden się taki znajdzie. Lub nie, już zdążyłam zauważyć, że statek na którym się znajdowałam inaczej funkcjonował, w końcu gdy oderwałam się od burty statku sierdziłam, że warto by było sprawdzić na co stać ten fort i co tam mogę zdobyć. Szkodą by było pozostanie na statku, wiec zgłosiłam się do kogoś jeśli trzeba było i wyruszyłam na wyspę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z obserwacji, wyszło w sumie nie wiele. Niebiescy mieli swoich oficerów, co można poznać po innych mundurach. Natomiast reszta, podzielona względem tego, jakim operuje językiem, posiadali za szefa kogoś kto znał i ojczysty język i ten bardziej uniwersalny.

Po zejściu na suchy ląd, do Osmy podszedł jeden z oficjeli niebieskich.

- Ej, ty - zwrócił się. Widać było, że zależy mu na czasie - Pułkownik ma do ciebie, ponoć jakąś sprawę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałam na wyraźnie śpieszącego się człowieka. Chyba tym zwlekaniem z zejściem na ląd wydłużyłam jego oczekiwanie. Wystarczyło ryknąć bym ruszyła wcześniej swoją dupę czyż nie? No nic. Skinęłam do niego, jasno, że zrozumiałam. 

- Dobrze, już do niego idę. - powiedziałam. Zapewne miał "zadanie" od kapitana, o którym sam Arvin mówił. Nie żebym była wybredna, ale miałam nadzieję, że będzie to nic zajmującego, czy z góry trudnego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pułkownik stał wyprostowany z rękoma za plecami. Patrzył na Osmę z podejrzeniem.

- A więc...Tyś do nas ostatnio dołączyła - pokiwał głową - Cóż. Decyzja kapitana. Z pewnością zapoznał cię z kilkoma zasadami naszej załogi. Ale pewnie nie powiedział ci jedne. Każdy musi choć trochę potrafić posługiwać się bronią białą. Pokonać rannego pijaczynę, to każdy głupi potrafi. Jednak, wcześniej udało ci się stanąć ze mną w szranki. Szkoda że wyspiarz mi przerwał. W każdym razie.

Sięgnął po rapier przy boku.

- Zobaczymy jak sobie radzisz

Najbliżsi żołdacy podeszli, aby zobaczyć starcie.

- Dalej. Zaatakuj mnie - rozłożył ręce, jakby zapraszając. W prawej dłoni dzierżył ostrze.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie starałam się mieć wyższego od samej siebie ego, ale i tak nie spodobało mi się gdy zasugerował moją niekompetentność jeśli chodzi o walkę. Skoro tutaj byłam musiało to coś znaczyć. Zmarszczyłam brwi, słuchając go na twarzy mając wyraz niezadowolenia. Nic poza tym nie mówiłam, nawet się nie wykłócałam. Wiedziałam do czego to zmierza i nie w smak było mi to co miało nastąpić. Byłam tutaj na tyle długo by już się dowiedzieć, że pułkownik był jednym z lepszych. Nie tylko pod względem rangi, ale i umiejętności. Każdy o tym mi wspomniał, więc wizja prawdopodobnie niechybnej przegranej działała mało zachęcająco. Normalnie sama się nie pcham do pojedynków, dlatego z wahaniem spojrzałam po Magnusie i reszcie zbierających się członków załogi.  

- Domyślam się, że gdyby nie tamten anglik mnie by tu nie było. - uśmiechnęłam się kwaśno do Magnusa dobywając swój nowy nabytek. Teraz się dowiem czy będzie mi dobrze służył. Rozgrzałam kilkoma ruchami nadgarstek, zanim faktycznie zaatakowałam mężczyznę. Podobnie jak przy Jacku, dość nieśpiesznie, prostym pchnięciem skierowanym w bok. Gotowa by zachować potrzebny dystans. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pułkownik wykonał jakby automatyczny obrót, tak, że rapier go nawet nie drasnął. Jednocześnie, odbił wrogie ostrze swoim.

- Pierwszy atak nigdy nie jest tym który mam zadecydować o wygranej. Chyba że przeciwnik nie potrafi utrzymać kija.

 

On sam, nie miał zamiaru atakować. Chciał sprawdzić umiejętności Osmy. Jak nauczyciel, który mając wyższe umiejętności, chce ocenić ucznia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój styl walki spokojnie było można nazwać kontrolowanym chaosem. Nie była to pełna improwizacja, ale wszystko zawsze było dostosowywane do mnie. Pewne zapewne pospolite ruchy, odbiegały bardzo od swojej pierwotnej formy. Oczywiście łatwiej by było gdybym faktycznie uczyła się kunsztu walki profesjonalnie tak jak to powinno wyglądać, ale proszę mi wskazać gdzie i kiedy miałam taką możliwość. Gdyby ktoś mi powiedział, że chce mnie nauczyć poprawnej walki otwarcie bym go wyśmiała. 

Uważnie śledziłam wzrokiem pułkownika, nijak reagując na jego słowa. Miały mnie zezłości, sprowokować czy były do innych tu obecnych? Nie zaprzątałam sobie tym głowy, bo znów zaatakowałam, sekwencją. Skierowałam ostrze od góry do dołu, cięciem. Jeśli je odbił wykorzystałam impet by zrobić ruch w poprzek, jeśli nie cofnęłam je by wykonać pchnięcie i cięcie od lewej do prawej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...