Skocz do zawartości

[Multi] Ku chwale światłości!


Recommended Posts

- Wspaniale! I nie, nie, ja go powiadomię - odparł Benu, spuszczając wzrok i skupiając się już na czymś innym, zapewne na papierkowej robocie. 

Adam trafił na adeptkę w drodze do biblioteki, akurat kiedy z niej wychodziła. 

Była raczej niska, ale dość szczupła. Miała czarne włosy kończące się nieco powyżej ramion i proporcjonalną, nieco dziecięcą twarz nie bez wdzięku. Na sobie zaś miała czarną sukienkę nad kolano, przylegająca do ciała. Sportową, co podkreślały trampki. 

Dziewczyna uśmiechnęła się przyjazne, widząc Adama. 

- cześć! - zawołała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 879
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Dobrze. Do widzenia - kiwnął i opuścił gabinet. Skierował się odrazu do biblioteki. Szedł spokojnie, nieśpiesznie. 

- Hmm. Nowa adeptka. Choć w sumie nie nowa. Napewno bardziej doświadczona odemnie. O to nietrudno. Niby ponoć w moim wieku, ale lepiej być uważnym. O cholera. Do trzech razy sztuka. No zobaczymy czy tym razem się dobrze skończy.

Podniósł wzrok, tuż przed wejściem do biblioteki. Zatrzymał się.

- No. Czyżbym wreszcie miał mieć szczęście. Szlag, nie wręcz przeciwnie. Teraz muszę jakoś jej nie przestraszyć, albo obrazić. Nie będzie łatwo.

- Cześć - powiedział po chwili, podnosząc lekko kąciki ust. Nie żeby przesadzić. Wyciągnął rękę na powitanie - Adam. Z domu Zawadzkich. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ręka została natychmiast mocno uściśnięta. 

- Irene Lauridsen - przedstawiła się. - Miło mi. Nie znam tu zbyt wielu ludzi, a ty jesteś chyba pierwszym, który jest młodszy niż reszta. Z wyjątkiem takiego okularnika, ale szedł prawie po ścianie jak mnie zobaczył i nie chciał za bardzo gadać. Skąd jesteś i co tu robisz? Nazwisko słowiańskie. Czechy? Polska? - zapytała bardzo zresztą entuzjastycznie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Niby niewielka, ale pozory lubiś mylić.

- Tak? Nie martw się, ja też jestem tu od niedawna. I też wszystkich nierozpoznaje. He - zaśmiał się, słysząc o Chrisie - On...ta, kojarzę. Nie należy do śmiałych. Wręcz przeciwnie, można rzec. A co ja tu robie? - Zamilkł.

- To jest bardzo dobre pytanie. Po co tu jestem, dokąd zmierzam? I co tu się dzieje do...

- No cóż. Podejrzewam że to co więkoszość. Pomóc innym, przez niwelowanie zagrożenia jakim są anomalie. I tak. Zgadłaś. Polak, i to dość czystej krwi. Oraz bez problemów natury etnicznej. A ty? Miejscowa, czy może z trochę bardziej odległych zakątków Królestwa?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak, tak, źle ułożyłam pytanie. Chodziło mi raczej o to, jak to się stało że tu jesteś. Ja jestem z kolei z Czarnogóry, ale tam tylko mieszkałam. Pochodzę z Danii - wyjaśniła. - Może pójdziemy gdzieś pogadać? Nie ma co tak stać w korytarzu. Zdaje się, że mają tu taki pokoik, w którym można posiedzieć i odpocząć między misjami. Ja mam misję dopiero jutro, więc jeśli masz czas, możemy iść na kawę albo herbatę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie no, nie gniewam się. Każdemu może się zdarzyć. I szczerze...bardzo chętnie. Chwila oddechu nikomu jeszcze nie zaszkodziło. A przy okazji trochę porozmawiamy. Chodźmy.

- No psia mać. Ona wie że jest tu jakiś pokój socjalny, a ja nie? No. W sumie to aż tak głupie nie jest

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokój socjalny był na piętrze, wielkością przypominał mniej-więcej gabinet Franka Benu. Było tam całe mnóstwo foteli, od starych, przez nieco bardziej nowoczesne. Wszystkie ustawione po cztery wokół małych stolików z kolorowego szkła. Wyglądało to wszystko przytulnie, zwłaszcza że przy każdym stoliku stała lampa oświetlająca segment ciepłym światłem.

Pod jedną ze ścian znajdował się aneks kuchenny. Adam mógł dostrzec ze swojego miejsca czajnik elektryczny, ekspres do kawy, lodówkę, mikrofalówkę i szafkę, w której zapewne znajdowały się sypkie produkty. 

- Chcesz coś do picia? Ja się obsłużę kawą - stwierdziła Irene. Na oparciu fotela zawiesiła płócienną torbę, która jej towarzyszyła i czarny płaszcz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No. Nawet, nawet. Widać że inwestują w to, aby członkowie mogli wypocząć w godnych warunkach. 

- Wiesz co, póki co mi nie trzeba. Nie dawno. Już piłem. Ale dzięki za troskę - z uśmiechem stwierdził. 

Zajął miejsce, odkładając przy tym plecak. Zajrzał do środka, aby upewnić czy wszystko jest. Najbardziej martwił się o dzieło portugalskiego inkwizytora.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Załodze plecaka absolutnie nic się nie stało, wszystko było na swoim miejscu, wszystko w dobrym stanie. 

Po chwili rozległ się dźwięk gotującej się wody, pstryknięcie czajnika i nowo poznana adeptka zasiadła w fotelu z kubkiem parującej cieczy, niemal się w nim zapadając. Za oknem wciąż panowało ciemnoczerwone niebo, niepokojąc i strasząc. Adam widział, że Irene również czasem tam zerka. 

- To co? Masz jakieś tajne zdolności? - zapytała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Uff. Jest dobrze. 

Może czerwone niebo było niepokojące, ale nie żeby budziło trwogę w sercu. Za dużo widział. Choć szczerze, trochę mu było żal wyspiarzy. Dla nic to nie jest codzienne zachmurzenie. 

- Żesz. Akurat to pytanie musiała zadać.

Spojrzał na nią, z lekkim zmieszaniem.

- A. O to pytasz - przetarł szyję - Mam, aczkolwiek...są one póki co niedostępne. Możliwe do odblokowania, ale jak to nie mam pojęcia. Póki co muszę polegać na sprycie, oraz na ekwipunku. A ty? Coś konkretnego? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jakby to... Tak, ale jeszcze nie do końca. Też do odblokowania - odpowiedziała, z zakłopotanym uśmiechem wzruszając ramionami. Towarzystwo Irene było całkiem pozytywne, na pewno przez to, że często się uśmiechała i wydawało się to być szczere. 

- Mam parę umiejętności, które są w stanie larwalnym. Jakiś czas temu miałam poważny wypadek i gdyby ktoś mi nie pomógł, to byłby koniec. Nie wiem na ile jesteś zapoznany z tym wszystkim co tu się dzieje, nie mów nikomu, ale osobiście uważam, że straszny tu mają burdel. Nie do końca rozumiem na czym polega moje szkolenie i jest strasznie chaotyczne. Dodatkowo całe dnie się tutaj snuję i czytam książki, bo nikt nie daje mi nic do zrobienia. Też tak masz? I jakie  masz zdolności  do  odblokowania? - zapytała, upijając kolejne łyki kawy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czyli jest nas dwoje - pokiwał głową - Wiesz, wiem na tyle dużo, iż nie miałbym nic przeciwko gdyby mi ktoś skasował pamięć. Nie żartuje. A nałagan jest bardzo duży. Też w sumie nie wiem na czym polega. Zostawili mnie samemu sobie. Dobrze że biblioteka posiada dużo woluminów. Nie można narzekać na nudę. A byłem na dwóch poważnych akcjach. Średnio je wspominam. A co zdolności...mam więź z pewnymi duchami, które movą udzielić mi wsparcia. A to taktycznego, a to faktycznego. Ale póki co utraciłem z nimi kontakt. Co stało się właściwie z mojej winy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Taka jakby wrodzona nekromancja, nie? - zapytała. - Pewnie dobrze mieć takich towarzyszy. Cóż, mam nadzieję, że wszystko się ułoży i do ciebie wrócą. Błędy się w końcu każdemu zdarzają - odparła. 

- A biblioteka jest w porządku, ale bywa męcząca. I nie lubię bibliotekarki - stwierdziła. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie do końca. Oni mi się objawili stosunkowo niedawno. Pod koniec chyba liceum. No i nie przyzywam trucheł, aby mi służyły. Nie. Nie. Może lażsy poprłnia błędy, ale w moim przypadku to czysta głupota i pewność tego że wiem lepiej - westchnął - No. Bibliotekarka faktycznie, bywa nie miła. Ostatni się się o coś spytałem, a ta prychnęła i odeszła. Ale jak się spędza całe dnie w takim miejscu.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak, to prawda. Może jeszcze w dodatku jest skrajnie stara i zakurzona jak te książki. - Irene odchrząknęła. Chwyciła oburącz kubek i znów wzięła głęboki łyk. 

- Słuchaj, mówili mi, że nie powinnam tego ukrywać przed innymi członkami stowarzyszenia, więc powiem ci coś, tak dla bezpieczeństwa, ale obiecaj, że nie uciekniesz ani nic. Zero gwałtownych ruchów - powiedziała asekuracyjnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Palce parę razy niecierpliwie zabębniły o powierzchnię kubka, a Irene wzięła głęboki oddech. Zachichotała z zakłopotaniem, robiąc się trochę czerwona na twarzy. 

- Nie wiem czy spotkałeś kogoś takiego w stowarzyszeniu, ale tak jakby trochę od tygodnia jestem w trakcie transformacji w wampira. Znaczy coś w rodzaju, nie do końca, ale mniej więcej tak. Rozumiesz, taki drugi okres dorastania, ale nie przejmuj się, nikomu nie zagrażam i wcale nie chcę jeść ludzi - zapewniła szybko. - I myślę normalnie, więc tak jak mówię, nie ma strachu. Mówię to, żebyś potem nie czuł się w jakiś sposób osaczony albo przestraszony, bo ja rozumiem, że tak może być, ale to nie jest tak, że coś ukrywam - mówiła coraz szybciej, wyraźnie się stresując, aż wreszcie zamilkła, mierząc Adama wzrokiem. Zapadła nieco niezręczna cisza. 

- Jeśli poczułeś się niekomfortowo to powiedz, zrozumiem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odetchnął, uśmiechając się przy tym.

- Uf, a już się bałem że coś poważnego. Znaczy nie zrozum mnie źle, ale spotkałem kilka naprawdę dziwacznych stworów, abominacji, że coś takiego jak wampir, wcale mnie nie przeraża. Także nie denerwuj się. Za nic nie będę się czuł nieswojo. Może nawet bardziej luźno, bo dotąt wszyscy...nie licząc jednej...dwóch osób, byli dość skryci, i tacy mocno ponurzy. Tak czy owak, mi to nie przeszkadza. Choć zastanawia mnie jedna rzecz. W jaki sposób to ci się...objawia?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Póki co wcale. No, z jedną różnicą. Wpadłam pod samochód i wydobrzałam. A dodam, że to była ciężarówka - odparła. - Coś tam mi mówili, że dopiero się zacznie i że będzie to jak grypa pomieszana z właśnie okresem dorastania. Nie wiem, zobaczymy. Niejedną grypę w życiu przeszłam, więc stawiam, że nie będzie tak źle. A podobno te problemy z apetytem na krew są mocno przesadzone. Zresztą, pół życia jestem na diecie, dam sobie radę - powiedziała, znów się uśmiechając. Atmosfera znacząco się rozluźniła. 

- A właśnie, wspominałeś o nieprzyjemnych doświadczeniach. To ma powiązanie z tym, że ludzie są tu ponurzy? Możliwe, że wiem mniej niż ty. Nie byłam ani razu w terenie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż, mam nadzieje że faktycznie to przesada. Nie chciałbym być w pobliżu, gdybyś jednak poczuła dziwną chęć na czerwoną posokę - zaśmiał się serdecznie, opierając się na siedzeniu. Cieszył się że udało mu się wyjść z tego obronną ręką. W jaki sposób, będąc w takim miejscu, można się wstydzić tego, że jest się czymś na pokroju wampira, czy czegoś w tym rodzaju. Cóż, póki nie chce mu nic zrobić, złego oczywiście, nie ma się co izolować. 

 - No i zeszło na inny temat.

- Wiesz...ci tutaj, to ogólnie bardzo nierozmowne...istoty. Nie licząc Franka Benu, on jest bardzo otwarty i cieszę się że na rozmowie rekrutacyjnej trafiłem na niego. No i pani doktor Richardson. Też całkiem miła. Ewentualnie, jeszcze Hel, ale jest bardziej oficjalna niźli otwarta albo bardzo zamknięta. Reszta niechętnie, bardzo niechętnie dzieli się z obcymi. Chyba ze współpracownikami też. A co do niemiłych doświadczeń. Ma to się do moich dwóch poważnych misji. Pierwszej, oraz ostatniej. W sensie, niedawno. Dam ci taką radę. Jeżeli coś ci się wydaje pomocne, przyjazne, całkowicie warte zaufania...jest całkowicie odwrotnie. Na własnej skórze się przekonałem. Za pierwszym razem, coś prawie mnie zabiło, a za drugim... - westchnął ciężko - Właśnie straciłem kontakt z duchami. Nie to że cię chcę przestraszyć, czy coś. Wręcz przeciwnie. Przestrzec tylko przed błędami które sam popełniłem. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ha, a już myślałam, że miło się rozmawia - odpowiedziała, żartując z kwestii Adama odnośnie fałszywości czegoś lub kogoś przyjaznego. - Ale tak poważnie, to też mam spore dylematy moralne od kiedy tu jestem. Po pierwsze, chyba już nie pójdę na studia. Po drugie, całe życie żyjesz w wierze w jednego boga, a tu nagle okazuje się, że jest ich parę tysięcy i teraz... Kto ma tak naprawdę rację? I czy strona po której stoimy na pewno jest dobra? Mam nadzieję, że tak, bo to za oknem nie wygląda zbyt dobrze, a gdyby miała się zdarzyć Apokalipsa, to wolałabym wiedzieć, na czym stoję - odpowiedziała pół żartem, pół serio. - To ile tu jesteś, że masz już aż takie przeżycia? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A dlaczego nie - zażartował - Choć faktycznie, od kiedy dowiedziałem się o tej organizacji, musiałem przedefiniować swoje poglądy na pewne rzeczy. Acz nie w kwestiach znajomości. U siebie w kraju, nie miałem żadnego przyjaciela, czy dobrego znajomego, także nie sądzę żeby ktoś spoza kręgu rodzinnego się o mnie martwił. W tym przypadku i tak są to tylko rodzice. Miałem w planach iść na studia, chociaż...czy to że jesteśmy obecnie członkami stowarzyszenia to przekreśla? Raczej nie. Racja, chyba stoi po każdej stronie. Zarówno poganie, chrześcijanie, muzułmanie, buddyści, etc, nie mylili się. Świat jest pełen bożków, żyjących dzięki ludziom którzy w nie wierzą, jak to powiedział Anubis - spuścił na moment wzrok - Też pojawiają się te rozterki, ale uważam, że póki nie niewinnym ludziom nie dzieje się krzywda, to chyba nie czynimy nic złego, prawda? 

A na pewno można powiedzieć że jesteśmy po tej lepszej stronie.

- Ile tu jestem? Hem...nie wiem. Kilka miesięcy...może mniej. Tracę czasem rachubę czasu, kiedy każdy dzień jest taki sam. A ty, dawno dołączyłaś? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Po wypadku, czyli to będzie jakieś dwa tygodnie. I tak, raczej póki wszystko jest w porządku i nikogo nie krzywdzimy to chyba jesteśmy po tej w miarę dobrej stronie - odpowiedziała. - Jestem trochę podekscytowana, jutro po raz pierwszy jadę na misję. Nie mam pojęcia jeszcze co mam tam zrobić, póki co tylko czytałam książki i to wszystko co mam. Mam nadzieję, że te "nowe umiejętności" przyjdą szybko, bo czuję lekki niepokój myśląc o tym, że za bardzo nie mam się jak bronić. Dali mi łańcuch i nóż, to wszystko - dodała, wzruszając ramionami. Odstawiła na stół pusty kubek. - cóż, pozostaje mieć nadzieję że pozostałe trzy osoby znają się na robocie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Więc trzeba być dobrej myśli, że dalsze wydarzenia, również potoczą się korzystnie - przytaknął - Pierwsza misja mówisz? A właśnie, prawie zapomniałem - uśmiechnął się - Widzisz, w tej misji nie będziesz czwartym członkiem, a piątym. Razem z Benu, ustaliliśmy że przyda mi się...doszkolenie pod okiem bardziej doświadczonych kolegów. Ale nie wspominał że prócz tego za towarzyszkę będę maił nowicjuszkę. Zapewne zapomniał przez natłok zadań. Także nie będziesz sama, jeżeli chodzi o małą znajomość...powiedzmy działania. Wbrew pozorom też tak bardzo doświadczony nie jestem. Martwię się tylko, żeby tamtej trójce nie przeszkadzać w robocie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twarz Irene się rozpromieniła. 

- To świetnie! Zawsze lepiej mieć kogoś znajomego w zespole. A skoro zdecydowali się nas wziąć, to znaczy, że  wiedzą na co się piszą, czy nie? Dobra, chyba trzeba się będzie przygotować na jutro. Powiedzieli, że to może trwać kilka dni i że lepiej wziąć kurtkę przeciwdeszczową. Czuję się, jakbym miała jechać na kolonie bez bagażu - odpowiedziała, odnosząc kubek do zlewu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...