Skocz do zawartości

[Multi] Ku chwale światłości!


Recommended Posts

Po tym wszystkim, czuł się zmęczony. Bardzo. Ostatni raz, tak się czuł...kiedy uciekł tej demonicznej babie z wody. Mokry, wycieńczony, ranny. Ból wewnątrz. No. Wszystko się zgadza. Cieszył się trocję, że nie ma jakiegoś strasznego bałaganu. Nie trzeba sprzątać.
Usiadł wreszcie na podłodze.
- Oho. Zaczyna się. Cudownie - szepnął kiedy ta wyraził chęć wypicia posoki. Dobrze że jest jeszcze ta szklanka. Wstał, wziął szklany przedmiot, by potem jej podać.

Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 879
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Kiedy Adam wrócił, a przecież nie szedł daleko, zastał Irene w nieco innym stanie. 

Jej oczy wyglądały normalnie, zniknęły skrzydła, a ręce wróciły do zwykłego stanu. Jedyną pamiątką po gwałtownych wydarzeniach sprzed chwili było złamane, ciemnoszare pióro na podłodze nieopodal. Dziewczyna spojrzała na Adama przepraszająco. 

- Wybacz - powiedziała. - Nie panuję nad tym. Nic ci się nie stało? I powiedz mi proszę, co jest na zewnątrz. Czuję krew. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mało co nie upuścił szklanki, kiedy zobaczył Irene w normalnym stanie. Te czary to już dla niego za dużo. Gdzie się podziały czasy prochu i kiedy fajerwerki uważano za magię.
- Nie, daj spokój - powiedział wyrozumiale. Nie odczuwał urazy. Jak mógł - Przecie to nie twoja wina. Nie miałaś na to wpływu.
Zostawił jej wodę i zbliżył się do okna, chcąc wypatrzyć coś innego od otoczenia.


Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było tam istotnie coś innego. Potężna plama krwi na chodniku, która jeszcze nie wsiąkła w ziemię. 

Z powodu małego zagęszczenia budynków, a najbliższy był pięćdziesiąt metrów dalej, możliwe że nikt tego nie zauważył. Ale istotnie tajemnicza plama była tam i to zapewne ona sprowokowała tak gwałtowną reakcję. A srebro mogło ją cofnąć. 

- I co? - zapytała Irene, patrząc w szklankę wody postawioną obok. Nie mogła do niej sięgnąć, jako że była spętana łańcuchem.

- Powiedz mi, że to nie zwłoki. Albo że to nie zwłoki tej starszej pani. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co do cholery? - skupił wzrok - Wspaniale. Odszedł kawałek, przystawiając dłoń do ust.
- Nie, to nie gospodyni. Tam jest...krew. Po prostu, krew...O nie! To już jest zwyrodność - uświadomił sobie.
Podszedł do niej, lekko luzując więzy, aby mogła się napić.
- Miałaś rację. Niby młodsza oma już sprytniejsza odemnie. Znaczy że łowca ze mnie kijowy. A to nic nowego - machnął ręką - Tam jest plana krwi. Ale nie wygląda jakby ktoś tam miał wypadek. Stawiam, że ktoś musiał celowo ją wylać, aby cię zmusić do przemiany. Kawałki zaczynają do siebie pasować - wymamrotał chdząc po pokoju - Więc oni odeszli, zostawiając cię samą, a potem musieli wylać juchę, żebyś się przemieniła. Faktycznie eksperyment. Perfidny, ale dość szczwany. Twoje przypuszczenia się sprawdzają. Ale w tej układance je jeden niepasujący kawałek - zatrzymał się - Ja. Przecież cały ich plan poszedł się chędorzyć. A może nie...może dodatkowo chcieli mnie przetestować, lub sprawić że zniknę. Opcja że sądzili że nic nie zrobię jest idiotyczna.

Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie, masz rację. Nie mogliby sądzić, że nic nie zrobisz i zostawić cię tutaj - odparła, zatykając nos. W porę, bo oczy Irene na powrót robiły się czarne. - Może to rzeczywiście był test, jak sobie poradzisz w stresowej sytuacji czy coś... Ale trzeba było to robić tutaj, w takiej dziurze? - zapytała. Usiadła i wzięła łyk ze szklanki z wodą, ale krótko później, po widocznej walce ze sobą go wypluła.

- Przepraszam. Nie mogłam jej przełknąć - usprawiedliwiła się. - I nie wiem już teraz sama czy powinniśmy tu na nich czekać, czy na własną rękę dowiedzieć się, o co z tym wszystkim chodzi. Może... Może ja najpierw skoczę do łazienki doprowadzić się do ładu, a potem tu posprzątam...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Lokalizacja nie jest przypadkowa. Jak powiedziałaś, zadupie. Mało światków. Nic nie jest przypadkowe. To jest dla nich poligon doświadczalny, jak przy testowaniu broni atomowej. Tere, gdzie osób postronnych jest niewiele. Najwyżej, niechciane efekty uboczne można usunąć... - rozmyślanie przerwało mu wyplucie wody. Odwrócił się jej stronę.
- Nie, nic się nie stało. Sądze że to może nam nawet pomóc, że trochę zamaskować plamy.
Usiadł na krześlę, masując szyję.
- Opuścić to miejsce...i być narażonym na twoją przemianę w otwartej przestrzeni, tak? Nie. To bardzo ryzykowne. Ale dobra, idź, potem to ustalimy.
Podszedł, ale łańcucha nie zdjał. Obwiązał go tylko tam, gdzie Irene miała posarte ubranje

Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tu jesteś narażony na zamkniętą przestrzeń. Ale racja, nie mamy czym się przemieścić. Tu jesteśmy zdani na ich łaskę, ale też nie zdążymy nijak uciec. Średnio to widzę - powiedziała i chwilę potem Adam usłyszał dźwięk odkręcanej wody. Po kilku minutach Irene wyszła z powrotem do pokoju, w nowym ubraniu i ze szmatą. Zaczęła zmywać plamy z podłogi. Cały czas miała na sobie łańcuch - prawdopodobnie dla pewności. 

- Mówiąc szczerze, wolałabym wyjść na chwilę na świeże powietrze, żeby tego nie czuć. Mam wrażenie, że całe pomieszczenie jest tym wypełnione. Trudno mi jasno myśleć - powiedziała, po zmyciu krwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ale dzięki tej przestrzeni nie możesz rozłożyć skrzydeł. Ja również, choć mam pewną konepcje.
Zastanowił się przez moment. A co jeżeli to jest właśnie szkolenie. Ale nie dla niego, ale dla niej również? Czyżby chcieli sprawdzić czy da radę? Jego dołączenie, pewno by nie miało miejsca, gdyby wtedy nie poszedł do Benu. Wyprawa była zaplanowana już wcześniej. Czyli musieli zmienić plany.
- Wyjście na świeże powietrze i mj się przyda. Umysł potrzebuje lepszego tlenu. Ale wpierw pójdę po swój nóż. Jestem do niehi bardziej przyzwyczjony. Przy okazji wezmę te leki i schowam w plecaku, dla zachowania pozorów.

Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobra. To ja tu poczekam - powiedziała i chwyciła kurtkę, która pomagała ukryć łańcuch. 

Wszystkie rzeczy potrzebne Adamowi były na swoim miejscu, a więc pod jego nieobecność nikogo nie było na szczęście w jego pokoju. 

- Muszę wyjść innym wyjściem. Jesteś w stanie zagadać panią, żeby udało mi się wyślizgnąć jakimiś tylnymi drzwiami? Musi takie mieć, a ja nie dam rady przejść koło tamtej kałuży - poinformowała Irene, wciąż trzymając się za grzbiet nosa. Poza tym, jej oczy nie wróciły do normalnego stanu, a więc lepiej żeby nikt jej nie widział. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moment w którym miał zabrać się lekturę, coraz bardziej się oddalał. Ale tak czasem jest, jak się wdeptuje w łajno tak głębokie, że próby wyjcia jeszcze pogarszają sytuacje.
Ukrył co miał ukryć i zabrał ze sobą swó nóż. Niby miał go niedługo, to jednak przyzwyczaił się do tego malca. Dwa razy ocalił mu życie. Zastanawiał się na opcją zabrania rewolwera, ale to byłoby jednak zbyt wiele. Cięż upchać tyle rzeczy do kieszeni. Wrócił do jej pokoju, sprawdzajączy jego kurtka przesiąkneła krwią. Jeśli tak, cóż trzeba będzie ją ukryć.
- Hm...Powinienem dać radę. W laniu wody nie mam sobie równych. Ale skąd mam wiedzieć że już wyszłaś? Jak zbędnie przeciągnę, to okej, ale jeśki za krótko...

Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zrobię to szybko. Wydaje mi się, że mój refleks mógł ulec zmianie. Pewnie ma drugie drzwi w prywatnej części budynku, więc będziesz ją musiał jakoś odciągnąć. Poczekam na zewnątrz, będę obserwować. Przyjdę do ciebie, jak już też wyjdziesz. 

Właścicielka była faktycznie w części prywatnej i kiedy Adam zapukał, akurat włączyła pralkę. Wychyliła się ostrożnie zza drzwi i obdarzyła chłopaka pomarszczonym uśmiechem. 

- I co tam? Jak się sprawy mają? - zapytała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No dobrze. Niech będz - przytaknął i wyszedł - Oby moje umiejętności mnie nie opuścił - mruknął.
Zapukał do drzwi, prostując się. Teraz będzie trzeba się pobawić.
- Nb koleżance już znacznie lepiej, choć wciąż jest trochę osłabiona. Najmocniej przepraszam, za te niedogodności, i za, hem, zamieszanie które narobiliśmy.

Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No dobrze. Niech będz - przytaknął i wyszedł - Oby moje umiejętności mnie nie opuścił - mruknął.
Zapukał do drzwi, prostując się. Teraz będzie trzeba się pobawić.
- Nb koleżance już znacznie lepiej, choć wciąż jest trochę osłabiona. Najmocniej przepraszam, za te niedogodności, i za, hem, zamieszanie które narobiliśmy.

Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zatrucia się zdarzają, nie przejmuj się, ludzka sprawa, choć przyznaję, nieco wstydliwa. To wszystko, mój drogi, czy czegoś potrzebujesz? Może dacie się z koleżanką... - tu nastąpiło niedyskretne mrugnięcie okiem -...namówić na herbatkę? Dzień dzisiaj zimny, wasi znajomi wyszli, a ja siedzę tak sama w domu. To jak? - zapytała. 

Żeby plan zadziałał, chłopak musiał jakoś ją odciągnąć od wejścia. Kątem oka, w przerwie w drzwiach zobaczył na przestrzał niewielka kuchnię starszej pani i z niej drzwi wychodzące na podwórko. Potencjalną drogę ucieczki. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W teori, można by się zgdodzić, ale niestety. Najpierw obowiązki.
- Cóż, dziękuje serdecznie, ale muszę odmówić. Koleżanka jest bardzo wstydliwa i torchę jej głupio. Tłumaczyłem, że to nie jej wina, ale nie dało to dużo, niestety. Prócz tego, jest jeszcze ciupkę zmęczona, dość długo wyrzucała zawartość żołądka, a to osłabia organizm. Wypił już tamtą, co pani zrobiła, a póki co refeneruje siły. Przykro mi. Tak w ogóle, to mogłaby mi pani podać nazwę tego leku? Dość skuteczny, a na przyszłość wiedziałbym po co sięgnąć, gdyby, nie daj Boże, sytuacja się powtórzyła.

Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Którego, złotko? Dałam parę. Krople żołądkowe, ibuprofen, wapno... Chodź, to ci mogę pokazać opakowanie. Pewnie zadziałały krople żołądkowe, zawsze najlepsze - stwierdziła i... Poszła do kuchni, zachęcając Adama do tego, żeby poszedł za nią. 

Kątem oka widział czarny kształt, który staje za drzwiami i wypatruje okazji do przemieszczenia się na zewnątrz. 

Widział też dwuskrzydłowe drzwi balkonowe, ale przejście przez nie nie uda się bez zwrócenia uwagi starszej pani - Irene nie dałaby rady zamknąć ich od zewnątrz. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mhm. Dobra, z tego też da się wyjść obronną ręką - podążył za nią. 

Zastanawiał się, jakby to wykombinować, żeby się udało. Miał też pomysł odnośnie tych drzwi.

- Przepraszam, nie miałaby pani nic przeciwko żebym te drzwi na balkon otworzyć? Trochę tu dusznawo, po za tym, tu morskie powietrze jest bardzo zdrowe - Rzucamy kości. Sprawdźmy co wypadnie. 

Edytowano przez Hetman WK
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staruszka zamrugała i rzuciła niepewne spojrzenie Adamowi, a potem rozszerzyła szeroko oczy. 

- Jezus Maria, zaraz mi się tu drugi rozchoruje! - I z energią o jaką by jej nikt nie posądził, podreptała szybko żeby otworzyć balkon, po czym wróciła szperać w lekach. Zaprezentowała Adamowi buteleczkę z kroplami i opakowanie ibuprofenu. 

- O, takie. A skąd jesteś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ale nie... - wydukał, w czasie w którym gospodyni otworzyła już balkon - Om. Dziękuje - pokiwał głową. 

Podszedł do niej, kiedy grzebała w regałach. 

- Nie stąd - zażartował - Znaczy się...mieszkam trochę dalej, ale tylko na pewien czas. Przyjechałem do Zjednoczonych Królestw w ramach nauki. A narodowo, pochodzę z Europy Wschodniej. Konkretniej z Polski. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To nie macie w Polsce ibuprofenu i kropli żołądkowych? - zapytała, wciąż prezentując swój dobytek medyczny. 

W tym czasie Irene ostrożnie stawiając kroki przetransportowała się przez drzwi do ogródka kobiety. Misja do tego momentu została wykonana. 

- No, to wszystko. Coś jeszcze potrzebujesz? - zapytała pomocna staruszka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Emm...u nas służba zdrowia pozostawia wiele do życzenia, a leki...powiedzmy że wolałem stosować specyfiki mojej babci. A pochodzę ze wsi. Naturalnych składników nam nie brakowało. I były znacznie lepsze - W sumie nie powiedział kłamstwa. 

- Tak, w sumie wszystko czego potrzebowałem, dziękuje. A tak z ciekawości czystej, póki mam okazję, długo pani prowadzi ten przybytek? - Kilka dodatkowych sekund.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wprowadziłam się tu w latach osiemdziesiątych, z mężem. Chwilowo, zdaje się, pojechał na ryby, więc nie będzie go do wieczora. Prowadzimy ten przybytek, ale mówiąc szczerze zyski są tylko w lecie - westchnęła ciężko. - No ale tak się żyje, przynajmniej cisza i spokój, żadnych samochodów. Nie narzekamy - stwierdziła z uśmiechem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ważne żeby się cieszyć z tego co jest. Te okolice bardzo przypominają mi rodzinne strony. Również cicho i spokojnie, z tą różnicą że nie urodziłem się nad morzem - westchnął - W sumie w lato najwięcej turystów, a tacy jak my, co przyjeżdżają w innych porach to rzadkość. Chociaż, jak nie lubi się tłumów, to można rzecz że nie jest tak tragicznie. 

- Jak ja kurde tęsknie, żeby znowu być w ojczystych stronach. 

- Wie pani, już chyba i tak zajął czas. Pójdę się trochę przejść, bo muszę coś rozważyć - stwierdził, powoli kierując do drzwi - Proszę się o mnie nie martwić, mi jeszcze nic nie jest. A co koleżanki...póki co odpoczywa i radziłbym jej nie budzić. Jak poczuje się lepiej, sama podziękuje. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oczywiście, pewno. Leć, po to tu jesteś, aby spacerować.

Przywitał go oczywiście chłód i wilgoć, ale czego innego spodziewać się po klimacie północnej Szkocji?

Chwilę później do Adama dołączyła Irene, która poza chorobliwym odcieniem skóry i sinymi wargami wyglądała całkiem normalnie. 

- Zręcznie to poszło. Dzięki za pomoc - powiedziała. - To co, idziemy na klify, czy coś w tym rodzaju? Podobno tu niedaleko jest też plaża, to może nawet będzie bezpieczniejsza opcja. Co sądzisz? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...