Skocz do zawartości

[Multi] Ku chwale światłości!


Recommended Posts

Słysząc ryk, zdał sobie sprawę, że to już jest kwestia paru minut, jeżeli nie parędziesięciu sekund. Odwrócił wzrok w stronę wody i widząc tytana...szczerze się przeraził, bojąc się o to czy aby tym razem, szczęście tym razem się do niego nie uśmiechnie. Nie chodziło może o samą formę, a bardziej świadomość tego że ten konkretny stwór mógłby go zgnieść jednym ruchem, a także że kolos jest zwiastunem apokalipsy, nie nastrajał pozytywnie. Gdyby mógł, to dziękowałby tym którzy umieścili inkwizytorów. 

Pisk drażnił mu uszy, prawie rozerwał bębenki, ale nie zamierzał się zatrzymać. 

Zauważywszy, że kości palą się ze zetknięciu z pogańskim światłem, miał już pewne przypuszczenie. Lars i Irene, pytanie w sumie gdzie oni są, nie przeszli, po to ich paliło. Logiczne, ożywieńcy, wampiry. Bo przecież egipski ptak nie przepuści niczego co ma związek z Setem. W sumie interesujące, że załocyielami były dwa bóstwa Egiptu i jedno ze Skandynawii, a główny problem stanowią nordowie. Czemu nie ma rzymskiego panteonu, skoro synowie Marsa podbili Brytanię?

- No - jęknął - Więc widzą to w ten sposób - przełknął ślinę - Ty nie możesz się zanadto zbliżyć, bo w mgnieniu oka skończysz jak Samozwaniec. Dopóki ona tam stoi, to proces nie zostanie przerwany. Jedynie ja mógłbym tam wejść, bo nie mam w sobie nic by mnie zatrzymało. Niestety nie mam jak użyć kończy. Znaczy owszem, lewej jak najbardziej, acz krew by ze mnie wyleciała. Niby nie widzę innej drogi. Niby. A bardziej, innej rozsądnej. Pamiętasz jak wtedy w domu nekromanty, rzuciłem się na ożywioną Richardson? - to wypowiedział trochę ciszej, dla pozorów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 879
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Pamiętam. I cóż z tego? - zapytał Hetman. Ale nie było już czasu na kolejne działania, bo światło jeszcze zwiększyło natężenie. Niebo rozciął pomarańczowy, pionowy błysk i ponad głowami wszystkich obecnych na ułamek sekundy pojawił się wielki ognisty ptak, będący hybrydą orła i czapli. Był ogromny, był majestatyczny i był piękny, a prócz tego przede wszystkim zatrważający. Widowisko jednak trwało bardzo krótko, a po wszystkim niebo znów było zasnute chmurami. Nie było ptaka, nie było łowczyni. Został nadpalony Hetman, Adam, którego oczy próbowały się dostosować do warunków, Julia i... Kolos obok, który wyrywał się z okowów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ano to, iż... - przerwał, kiedy dostrzegł prawdziwą formę Benu. Znaczy że przerżnął. 

- A żem musiał jak zwykle przeciągać, miast od razu się rzucić. Psia kość.

Zawęził brwi. Zacisnąć pięści nie mógł, bo niejako nie posiadał wolnej. I znowu zawiódł. Znowu zawalił. Miał już tego serdecznie dosyć. 

- No rzesz ja... - nie zdążył dokończyć swojej myśli, kiedy ponownie niebo zasnuło się ciężkimi obłokami. Teraz był kompletnie zdezorientowany co się dzieje, dlaczego się dzieje i czemu jeszcze stąpa po ziemi.  

Rozejrzał się po terenie. Nie dostrzegł ni wampirów, nie łowczyni. Tylko nekromantka. No wspaniale. 

Spojrzał wprost na kolosa. 

- Powiedz mi - zwrócił się do towarzysza - On został obudzony, tak? To jakby to wyglądało jakby został przyzwany? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie mam zielonego pojęcia, Adamie. Zdaje się, że wówczas nie byłby przytwierdzony okowami do dna, bądź też do czegokolwiek do czego przytwierdzony obecnie jest - dodał. 

Zaczął padać zimny deszcz. Rozległ się huk, a cielsko kolosa legło z powrotem w wodzie, drąc się niemiłosiernie. Jego głos brzmiał jak zderzenie skał, jak kruszejąca góra, jak kamienna lawina. I gdy fale się rozeszły, zapanował spokój. Tylko klif, morze, deszcz i chmury.

Adam poczuł gwałtowne kłucie w boku, które niosło za sobą uczucie przepalania tkanek. Ubranie było pokryte juchą. Niepotrzebnie zbagatelizował ranę, a teraz dodatkowo nagle zaczęła go ogarniać błoga senność. 

- Na mą duszę! Adam! - zakrzyknął szkieletowy Hetman. Chłopak natomiast zaczął tracić równowagę, a obraz z wolna zaczął się rozmywać. 

Widział Julię, zmierzającą w jego stronę i czerń będącą Larsem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Te kontrakty, umowy, zaklęcia, klątwy jakie to nie równe - skwitował. 

Spojrzał na moment w górę, kiedy deszcz zaczął padać - Tylko tego mi brakowało do szczęścia. 

Skrzywił się i zacisnął oczy, słysząc krzyk kolosa. Rozszerzył jeszcze powieki, widząc jak morze ponownie zaczyna się uspokajać. 

Ale z racji że w najbliższym czasie nie zazna uczucia spokoju, czy odpoczynku, skierował swoją uwagę na ranę, którą starał się jakkolwiek uciskać wcześniej. Jak widać, nie udało się. Cóż, nie miał za bardzo warunków aby to załagodzić. Piach...woda która do czyszczenia raczej się nie nada. 

Czując że pewno samoczynnie runie na ziemię, sam powoli usiadł na ziemi.

- Spokojnie - bąknął - Potrzebuje...tylko...odpocząć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzrok Adama został zwrócony przez postać na klifie, na którą nikt zdawał się uwagi nie zwracać. Biała, wielka kobieta, której oczy były czarne, czaszka łysa, skóra pokryta runami, a lewa połowa ciała... Cóż, tam lepiej było nie patrzeć. 

Hel była migotliwa niczym telewizyjny szum. Patrzyła na niego.

Zapamiętał, że ktoś coś mówił, a potem zapadła ciemność, jakby ktoś go ugodził obuchem w czaszkę. 

Odpoczynek przyszedł szybciej niż przewidywał, choć nie w takiej formie jakiej mógłby sobie zażyczyć. 

Pobudka również nie była przyjemna. 

Zaczęło się od bólu głowy, a potem pojawił się ból w boku. 

Adam leżał w łóżku w niewielkim pokoiku. Zarejestrował szare światło wpadające przez okno. Ktoś go przebrał w jakiś czarny T-shirt, leżał pod ciężką pierzyną. Było zimno. 

W pokoju niewiele było, bo łóżko, szafa, jakiś kiczowaty obrazek z delfinami i stół z krzesłem. 

No i Irene czytająca książkę, a teraz patrząca znad okularów na Adama. Też nie była w najlepszej formie, choć humor jej dopisywał, co widać było po uśmiechu. Na bladej twarzy miała siniaki, rękę owiniętą w bandaże i bandaż na udzie, poniżej spódnicy. Prócz tego na przedramionach, odsłoniętych od czarnej sukienki całe mnóstwo zadrapań. 

- Cześć - odezwała się. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Otóż śmierć upomina się o mnie. No cóż. Na każdego przecież przychodzi czas, żeby spotkać się ze stwórcą. A przed to, tak właściwie, to ze św. Piotrem. Ciekawe co tera. Sąd oczywiście, a potem...Hm. Najprawdopodobniej czyściec, albowiem wyżej czy niżej, mam zbyt mało zasług. Aczkolwiek...

Rozmyślanie, przerwał mu cios obuchem. Szczęśliwie nie z kolcami, co skończyłoby się znacznie gorzej. 

Czuł się, jakby we łbie waliły mu armaty, albo dudniły bębny. 

Zamrugał parokroć, chcąc przyzwyczaić się do otoczenia. Podparł się na łokciach, a wzrok mimowolnie opadł mu na tors.

O kurwa. Niedobrze. Ktokolwiek to zrobił, winien zapłacić mi bardzo słono - wzdrygnął się. Świadomość że ktoś...eh. 

Rozejrzał się po otoczeniu, zastanawiając się, czy to już ten świat, kiedy dostrzegł Irene, która...no nie wyglądała najlepiej. 

- Poważnie? Chyba musiało minąć naprawdę dużo czasu. Wciąż nie wiem czemu jej nie widziałem. Albo faktycznie to czyściec. 

- Emm...h-hej - obejrzał się - Mogłabyś mi...powiedzieć...co się właściwie stało? I co to za miejsce? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja też to znam głównie z opowieści, ale zrobię co mogę. Zaczęło się od tego, że musieliśmy się ukryć. Lars powiedział, że już samo wychodzenie w dzień to dla nas zbyt wielkie ryzyko. To znaczy nie wiem co on robił, bo gdzieś zniknął, ja musiałam się ukryć. Kiedy wróciłam, zemdlałeś. Obok ciebie stała ta dziewczyna i ten nieumarły. Było dużo krwi, a ja jestem wciąż w trakcie przemiany, więc... Bardzo całkiem możliwe, że niechcący no... - wyglądała na bardzo zakłopotaną -...wiesz chyba, co chcę powiedzieć. Przyszedł potem Lars i mnie przed tym powstrzymał. Od tego są wszystkie te moje "rany wojenne". Cóż, mam nauczkę i wtedy odechciało mi się pić krew. Potem przyszla część tej armii szkieletów, okazało się, że część z nich została pod wodą i teraz powstrzymują boga przed wstaniem. Ale to tylko na jakiś czas. Przetransportowaliśmy się do domu jakiejś pani i zdaje się, że zakładamy opozycję do Stowarzyszenia - odpowiedziała. - Przepraszam, że chciałam ci zrobić krzywdę. Znaczy nie chciałam. Już jest lepiej, już nie mam ataków.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyłożył dłoń i przetarł czoło. Musiał sobie to wszystko ułożyć w głowie.
- Czyli jeszcze nie umarłem - skwitował - Parskając śmiechem - Dobrze dobrze. W pierwszej kolejności, nie musisz się przejmować, nie mam ci tego za złe. Nie pierwszy raz zdarzyło się mi taka sytuacja. Przyzwyczaiłem się. Cieszę się natomiast że mimo wszystko, nic ci nie jest - uśmiechnął się - Tam na plaży...hu - pokiwał głową - Co najmniej trzy razy byłem pewien swojej zguby. Po drugie...co konkretnie masz na myśli mówiąc opozycję i kogo. Nie licząc ciebie, mnie, Larsa i tej pani. Bo Stowarzyszenie to z tego co mi wiadomo, organizacja na wszystkie kontynenty. Po trzecie... - zatrzymał się kiedy sobie coś przypomniał - Ten nieumarły...co się z nim stało?

Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeszcze banda ożywieńców. Nie jestem pewna, czy to z nimi wyjdzie, bo są dosyć kapryśni. To znaczy trwają dyskusje i targi, bo należeli do jakiegoś zakonu czy coś i są niezłymi fanatykami. Jak masz krzyż gdzieś na sobie, albo cytujesz biblię, to jesteś w porządku, a jak nie, to zaczynają się jakieś nieprzyjazne spojrzenia. Ta dziewczyna próbuje im teraz wytłumaczyć na czym polega i jak wygląda obecnie świat. Palą się do zniszczenia wszystkich możliwych bożków, chcą palić, nawracać i te inne. Wspominali też coś o Ziemi Świętej, nie wiem, nie jestem w temacie. Twój znajomy żyje i wspomaga przy tłumaczeniu. Nie widzę różnicy między nim, a nimi, prócz tego, że jest trochę osmalony. Tak, Stowarzyszenie to organizacja na wszystkie kontynenty, dlatego też mamy trochę przerąbane. Lars planuje podróż do Egiptu, bo bardzo możliwe, że Benu oszukał swoich pobratymców i może tam znajdziemy pomoc. Jeśli pytasz mnie o zdanie, to cała ta akcja pachnie desperacją - stwierdziła, a jej humor lekko przygasł. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Czy ja dobrze słyszę? Armia rycerzy zakonnych? O matko, nie mogłem lepiej trafić. Ciekawe czy Templariusze czy Joannici? Raczej nie Krzyżacy. W najskrytszych marzeniach tego się nie spodziewałem. A skoro są ożywieńczy rycerze...możliwe że wachlarz możliwości konkretnie mi się poszerzył. Hernan, Karl, Justynian, Barbossa...czy mogło być...zaraz. Jeszcze ona. Ech. 

Uśmiechnął się.

- Spokojnie. Fakt, wydaje się że mamy problem...no mamy, ale nie żeby odrazu desperacja. Może do mości towarzyszy, potrzeba odpowiedniej ręki. Kogoś kto żyje w tych czasach, a jednocześnie jest wierzący. A co nieco w kwestiach szlachectwa wiem, nie chwaląc się. Bardzo mnie natomiast zastanawia, o co chodzi z tymi Egipcjanami. Czyżby żołnierze ostatniej królowej? Hm - zamyślił się, zerkając na tors - Zbaczając z tematu, są tu gdzie$ moje rzeczy? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Myślę, że sprawa z nimi z wolna wychodzi na prostą. Najgorzej przyszło im się pogodzić z ograniczeniem transportu konnego i technologią. No dobra, nie przyjęli też zbyt dobrze emancypacji kobiet i "rozluźnienia obyczajów". Dobre pół godziny nie chcieli rozmawiać z Julią, ale są w miarę otwarci jak na relikty przeszłości i jak na trupy - odpowiedziała. - Jacy żołnierze ostatniej królowej? Myślę, że chodziło raczej o bogów. I o starszy okres niż Egipt hellenistyczny, kolejni truposze nam się nie przydadzą. Miałam też ci przekazać, że właściwie jeśli chcesz, to mógłbyś wrócić do kraju i że nic cię tu nie trzyma. Tak powiedział Lars. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co przepraszam bardzo? Po tym wszystkim, cholera, nawet w środku całej tej akcji, mam ot tak wrócić w ojczyste strony? Nie ukrywam, legnięcie się na trawę w rodzinnych dolinach, albo spacer po swoich lasach byłby przepiękny. Niech się dzieje wola nieba i niech te wyspy się trzęsą. Aczkolwiek. Coś sobie obiecałem. I póki tego nie spełnię, to Rzeczpospolitej granic nie przekroczę. Po za tym, nie po to męczyłem się w motelu, dałem się dźgnąć i złamać rękę, żeby teraz wsiąść na statek albo do samolotu. 

Spojrzał na nią ironicznie. 

- Żartujesz? Mam nadzieję że nie, bo dopóty tego problemu nie rozwiążemy, to w stan spoczynku nie zamierzam odejść...Znaczy że zostaję. 

- Chyba że Lars sądzi że wszystko zepsuje.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Podejrzewał, że to powiesz. A ubrania pewnie się piorą, były całe we krwi - odpowiedziała. 

- Jak się w ogóle czujesz? Dosyć długo spałeś, ale wyglądasz już lepiej. Wracają ci kolory. Ta pani to jakaś prawdopodobnie czarownica, mówiła, że byłeś "na granicy". Miałam pilnować, żebyś się nie stresował po przebudzeniu, ale przyznam, że mi się już trochę dłużyło. W każdym razie dobrze, że żyjesz - posłała mu radosny uśmiech i wstała, żeby odsłonić okno. Nie zmieniło to wiele - pogoda była oczywiście depresyjna i podła. 

- Czujesz się na siłach wstać?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie. Czuję się dobrze. Napewno lepiej niż tam - przetarł lewe oko - Ale dzięki za troskę. Też się cieszę że jeszcze nie jestem na tamtym świecie. A spodziewalem się tego. Co do tego czy mogę wstać...Tak, daj mi tylko chwilę. Nie to że czuję się osłabiony, a mam zwyczajnie wrodzone problemy, aby zebrać się z łóżka - parsknął, ostrożnie przekręcając się aby powoli wstać - Tak swoją drogą, mogłabyś mi powiedzieć, jak ta...pani wyglądała?
Spodziewał się o kogo chodzi, ale wolał się upewnić.

Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka
 

Edytowano przez Hetman WK
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Średni wiek, pełna, ale nie gruba sylwetka, na twarzy zmarszczki mimiczne, ale ogólnie zadbana, ciemne, krótkie włosy, praktycznie niczym się nie wyróżnia. Ma okulary. Wygląda jak dojrzała pani doktor, prawnik albo ktoś inny z takiego zawodu, a czemu pytasz? - zapytała, wstając, gotowa nieść chłopakowi pomoc. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A wiesz, tak z czystej ciekawości. Zwyczajnie lubię mieć pełny obraz sytuacji. Oraz z kim mam do czynienia. Taka wiedza często okazuje się bardzo przydatna - ziewnął, zakrywając usta. Podparł się rękoma, z wolna wstając.

Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całe ciało było obolałe. Czuł niemal każdą swoją kość, każdego siniaka, każde zadrapanie. 

A najgorzej było ze wspomnianymi rękami, to znaczy z prawą. 

Podparcie się nie było dobrym pomysłem, jako że zagipsowana ręka dawała znać, że nie wszystko z nią dobrze. Tak samo każdy ruch wywoływał ostry, upierdliwy ból w boku. Adam miał na brzuchu bandaże. 

To nie była jego najlepsza kondycja. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sasyczał przez zęby, możliwie jak najciszej, choć jakby mógł, wydarłby się na całe gardło. Albo chociaż rzucił by małą wiązanke. Ale prędzej czy później, rany się zagoją. Może zostaną blizny, ale...przynajmniej jest w jednym kawałku. Przynajmniej umysł jest w pełni sprawny. I to powinno póki co wystarczyć.

- Wydaje mi się, że z nas dwojga ty wyszłaś najlepiej - zażartował, kryjąc że bok go cholernie boli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Szybko się wylizałam, ale na początku nie było najlepiej. Plus wynikający z nowych perspektyw. No i na szczęście da się wyglądać jak człowiek, co bardzo mnie cieszy. Lars mówi, że z czasem będę mogła nawet zamieszkać w mieście, jak już opanuję wszystko związane z nowym ciałem - powiedziała, ruszając w stronę Adama z chęcią pomocy. Stanęła jednak w odległości metra, niepewna co robić dalej i jak mu pomóc bezboleśnie. 

- Pójść może po kogoś? Po ubrania? - zapytała Irene.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Znaczy niedługo będziesz mogła wrócić do normalnego życia. To dobrze. Z tym że nie wszystko będzie takie samo - westchnął.
- Wiesz, raczej dam radę sam się poruszać, ale jak zobaczysz że mam upaść albo, się potknąć, nie krępuj się. A co do ubrań...jak są, będe zobowiązany.

Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

- Do normalnego życia już raczej nie wrócę, Lars pokazał mi sfingowany przez Stowarzyszenie akt zgonu. Mój - odparła. - Już idę, poczekaj tutaj - poprosiła i wyszła na chwilę z pokoju. Adam słyszał stłumione rozmowy z wnętrza domu. 

Irene wróciła chwilę później, niosąc ubrania, które miał na sobie Adam w dniu okropnego zdarzenia na plaży. Były w dobrym stanie, ktoś musiał zacerować dziury. 

- Jak będziesz gotów, to wyjdź - powiedziała jeszcze i zamknęła drzwi za sobą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Okrutne, choć zrozumiałe i z dłuższej perspektywy mądre - pokiwał głową - Jasne, idź. Nigdzie się nie wybieram.
Widząc swoje ubrania, był bardzo rad. Lekkie przwywiązanie do nich czuł.
- Nie zajmie mi to sporo czasu - odparł. Poczekał aż Irene wyjdzie. Oczekał chwilę i zaczął się przebierać. Pociągnął nosem.
- Coś mi tu śmierdzi. Coś jest nie tak -zakładając na końcu koszulę, poprawił to i owo, rozciągnął się po czym podszedł do drzwi.
- Zaraz zacznie się przedstawienie - szepnął, przekręcając klamkę.

Wysłane z mojego LG-M250 przy użyciu Tapatalka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna czekała kawałek za drzwiami. 

Cały dom przypominał dom typowej babci parającej się ziołolecznictwem. Ściany były obite ciemną, drogą boazerią, gdzieniegdzie wisiały obrazki w ramkach i jakieś suszone polne rośliny. 

Tyle odnośnie korytarza. Potem bowiem korytarz rozdzielał się na trzy pomieszczenia i na hol ze schodami prowadzącymi na piętro. 

Z pomieszczenia na lewo dobiegał zapach gotowanego obiadu, a lekko uchylone drzwi wskazywały na kuchnię. Drzwi naprzeciwko były zamknięte, drzwi na prawo były wyjściem. 

- Śmiało, do przodu - zachęciła Irene, wskazując drzwi na wprost.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozejrzał się ostrożnie. Przypomniało mu się, jak oglądał kiedyś program, odnośnie, pustelników, którzy nie chcąc żyć w społeczeństwie, mieszają w chatkach w lesie. Nie przypuszczał, że sam do takiej trafi. Pociągnął nosem, czując że coś się gotuje. Na chwilę obecną, nie chciał wiedzieć. 

- Skoro tak mówisz - rzekł, idąc we wskazanym kierunku. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...