Skocz do zawartości

[Multi] Ku chwale światłości!


Recommended Posts

- To ładny. Masz talent... - zrobił pauzę, kiedy powiedziała słowo ,,król" Ojć.

Milczał, kiedy dalej mówiła. Musiała tu być bardzo długo. Za...długo.

- Znaczy...mam pewnych...moi pracodawcy, mogliby cię przenieść. Ja tu przyszedłem z mentorem. Aczkolwiek...takie dwa pytania - trochę nie wiedział, jak ugryźć tą kwestię - Jak długo tu jesteś oraz...o jakim królu wspominała twoja matka? - Byłoby najlepiej jakby powiedziała Stanisław August. Choć...on by chłopów przyjął? Nie. Kurde. Kiepsko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 879
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Dlaczego akurat on? - zapytał Hetman. 

Nie mam o nim najlepszego zdania - dodał Wilk. 

- Król Władysław. Władysław drugi Jagiełło, oczywiście. Głupie pytanie, o jakim miała wspominać? - zapytała, chwytając się pod boki. - Ale mówiąc szczerze, wydaje mi się, że tylko tak mówiła. I tak raczej nie do Krakowa by mnie przyjęli, nie mieliśmy wystarczająco złota na termin. A mówię ci, że jestem tu od wczoraj. Albo przed wczoraj. Może zemdlałam i wypadłam ze statku? Całe szczęście, że przeżyłam! Nawet nie umiem pływać - stwierdziła i zarechotała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja też, ale im krócej tym lepiej. Znaczy...nie ważne.

- Aha. Władysław. Od..o panie - odwrócił na chwilę wzrok - To na początek usiądź.

- Widzisz...Jagiellonowie, nie panują już u nas. Nie mamy też sojuszu z Litwą. Po za tym...ostatniego monarchę, do tego elekcyjnego, mieliśmy...jakieś...około dwieście lat temu. Obecnie mamy prezydenturę - zatrzymał się. Wiedział że to będzie dla niej trudne do przetrawienia, ale cóż. Nie on wybiera.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co? Śmiesznie mówisz, prawie nic nie zrozumiałam. Jak to nie panują? Albo żartujesz, albo jesteś szalony - stwierdziła. - Mam nadzieję, że to żart, choć przyznam że niezbyt śmieszny i w niezbyt dobrym guście. Masz fantazję, chłopaku - stwierdziła lekko urażonym tonem, splatając ręce na piersi. - Czym jest niby prezytura? I czy na pewno pochodzisz z Rzeczpospolitej? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Słuchaj. Nie wiem jak to możliwe, ale między twoją podróżą, a tym kiedy tu się znalazłaś, minęło jakieś dwieście lat. Nasza ojczyzna osłabła, królowie utracili pozycję...w całej Europie. Teraz władze mają wybierani prezydenci, premierzy, politycy. A jak mi nie wierzysz...

- Panowie, prezentacja i wyjaśnienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Sześćset lat, Adamie. Ponad sześćset - poprawił Wilk.

Oboje momentalnie się pojawili. Hetman w pełnej zbroi husarskiej, Wilk w pełnym wyposażeniu i...

...Nie zrobili najlepszego wrażenia. Dziewczyna pisnęła i z zaskoczenia potknęła się i upadła na piach. Niemal pełznąć oddaliła się od dwóch wojowników pod skałę parę metrów dalej i wściekle zasyczała. W ciemności jej oczy świeciły na zielono. 

- ODEJDŹCIE - syknęła, a mokre, czarne włosy opadły na jej twarz, powodując dość mroczny efekt. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Stanisław August abdykował w 1795.

- Ej, spokojnie, oni są ze mną. Nic ci nie zrobią - spojrzał na nich - Powiedzmy.

- Jednak siła nieczysta. Tak sądziłem. Hmmm co by zrobić. Dobra. Hetman, poproszę cię o kirys. Wilk, trzymaj broń w pogotowiu.

- Słuchaj - ponownie zaczął - Nie wiem kim ty do końca jesteś, ale jeżeli ty mnie nie skrzywdzisz, to obiecuje że ja, ani moi towarzysze, nie wyrządzimy ci krzywdy. To może jeszcze raz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oboje zastosowali się do rozkazów. Kirys był co prawda niewidoczny, ale nie raz, nie dwa udowodnił swoje działanie. 

- Nie. Nie! Ostatnio też tak mówili. Tacy jak ty! W zbrojach! - wysyczała nienawistnie. - Przez nich tu jestem! Pamiętam, zabrali mnie z domu! Co tym razem zrobicie? Zabijecie mnie? Ja chcę tylko wrócić do domu! - jęknęła i tak oto napad strachu pomieszanego ze złością zmienił się w żałość i chlipanie. 

Kobiety - skomentował Hetman. - Powinienem zniknąć? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Spokojnie. Poczekaj.

Podszedł powoli do niej, po czym kucnął.

- Słuchaj. Nie wiem kto zabrał cię z dom, od rodziny. Współczuję ci. Naprawdę - przyłożył rękę do piersi - Ale tamci już pewnie nie żyją. Może to byli Krzyżacy. Ale ci ze mną, są jak najbardziej godni zaufani. Ręczę za to. Są w pełni naszej krwi. Po za tym, gdybym chciał ci coś zrobić, to raczej nie czekałbym. A nie chcę tego zrobić. Chcę pomóc. Jak tylko umiem. Niestety, obawiam się że twoi najbliżsi już nie żyją. Chciałbym też wiedzieć, co ci się stało. Więc? - ton, jakim do niej przemawiał, starał się zachować otwarty, przyjazny, żeby jej nie wystraszyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak mogą nie żyć? Na pewno żyją - odpowiedziała Anna, ale już nieszczególnie pewnie. Zaczęła płytko i szybko oddychać. Pogrążała się w panice. - Żyją. Wiem, że żyją. Czułabym przecież, że coś jest nie tak. Muszę... muszę... Wody - wyszeptała, rozcierając czoło. Upiorny, świecący wzrok miała rozbiegany, kiedy wstała (cały czas opierając się o skałę) i ruszyła w stronę morza. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nic mi się nie stanie, już to robiłam - wytłumaczyła łamiącym się głosem. Zanurzyła się już do kolan i szła dalej. Był to chyba jeden z ostatecznych powodów na nieludzką egzystencję tego czegoś. Adamowi było przeraźliwie zimno nawet w kurtce, a ona swobodnie wchodziła do lodowatej wody w samej postrzępionej sukience. 

Działa na takie krzyż? - zapytał Hetman. 

I było jeszcze coś. Pomiędzy falami od czasu do czasu coś zalśniło, jakby coś przypatrywało się im z głębi. Lekko żółtawe światełka widoczne były tylko pod odpowiednim kątem, kiedy na fale padało światło księżyca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Skoro tak mówisz... - zatrzymał się przy brzegu - Nienawidzę nadmorskiego klimatu.

- Może. Ale wolę zrobić to po dobroci niż po złości.

Dostrzegając dziwny obiekt, trochę się zląkł. Widział różne rzeczy, ale są pewne granice.

- I dlatego nienawidzę otwartych przestrzeni wodnych - szepnął - Nie chcę nic mówić, ale może byś już wyszła, dla bezpieczeństwa - zwrócił się do Anny.

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O czym ty mówisz? Nic mi się nie stanie. Co niby mogłoby? Tu jest bardzo płytko - krzyknęła, kucając i zanurzając twarz w wodzie. Atmosfera zrobiła się pełna napięcia, głównie przez mrugające punkciki w wodzie. Anna, czymkolwiek była, wydawała się być nieświadoma. Nie połączyła tak jak Adam paru faktów, takich jak temperatura czy brak konsekwencji z picia słonej wody. 

- Wydaje mi się, że mnie oszukujesz. Nikt nie może żyć dwieście lat. Moja babka żyła prawie osiemdziesiąt, podobno, bo nikt nie pamiętał kiedy się urodziła. Ale uważali ją za wiedźmę. Oczywiście taką dobrą, potrafiła cuda zdziałać ziołami - poinformowała, najwyraźniej zastanawiając się mocno nad tym, co powiedział Adam i wypierając wszystko inne. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jasny gwint. Nie dobrze. Bardzo niedobrze. Mam wrażenie że ta słona wod robi swoje. Ponoć marynarze przez nią wariowali.

- Nie mam pojęcie jak to możliwe. Ale ty żyłaś w piętnastym wieku. A mamy dwudziesty pierwszy - odrzekł jej - Po za tym, jaki miałbym cel żeby cię oszukać? Jagiełło od wieków przewraca się w grobie. Jego ród pewnie wyginął, a Rzeczpospolita straciła rangę mocarstwa. Ogólnie monarchia na świecie trzyma się kiepsko. Słuchaj, ja swoje wiem z książek. Nie wiem jak cię przekonać, a czym, lub kim jesteś też pewny nie jestem. Wzajemną kłótnią i nieufnością, to na pewno nic nie wskóramy.

- Wilk, przywołaj coś na daleki dystans i wyceluj w te dwa światła w wodzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nieważne. Mogę ci teraz uwierzyć, jeśli tylko zabierzesz mnie z powrotem - stwierdziła, wychodząc na powrót z wody. - Nie wiem jak się odwdzięczę, ale moja rodzina pewnie będzie jakoś ci to wynagrodzi. Tylko zabierz mnie, bo nie chcę tu być. 

Wilk wykonał rozkaz. Większość broni jaką dysponowali nie była widoczna, chyba, że sobie tego zażyczyli. 

- Strzelić? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Do... Dobrze. Kim jest twój mentor? Czego cię uczy? Nic mi o sobie nie powiedziałeś - powiedziała z wyrzutem, wychodząc z wody. Oczy nie poruszyły się póki co. Wciąż czekały. Równie dobrze mogły być rybą, albo kamieniami odbitymi w wodzie, gdyby nie fakt, że było ich więcej niż tylko para. I zawsze były po dwa. 

Adam dostrzegł postać Larsa czekającą na lekkim wzniesieniu. Nieruchomą jak posąg.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anna szła bez problemu, dopóki nie znalazła się parę metrów od Larsa. Wtedy zaczęła węszyć.

- Nie podoba mi się - odezwała się, stając w miejscu i mierząc go nieufnym spojrzeniem. 

- Zbliż się. Nic ci nie zrobię. 

- Nie chcę. 

Lars zrobił ostrożny krok w stronę dziewczyny z ręką wyciągniętą zapraszająco w jej stronę. W tym momencie ostrzegawczo zasyczała i rozległ się chlupot. Fale za ich plecami wybrzuszyły się i parę humanoidalnych postaci zaczęło wychodzić z wody. Wszystkim im świeciły jaskrawo oczy.

- Mamy naszych ryboludzi. Utopce - stwierdził niewzruszony Lars. - Nie atakuj póki co. 

Oddalił się odrobinę, a dziewczyna momentalnie się uspokoiła, choć wciąż patrzyła niepewnie w ich stronę.

Edytowano przez Arcybiskup z Canterbury
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stanął obok.

 

- Nie bój się. On jest po naszej stronie - zapewnił.

Szczerze powiedziawszy, to trochę jej się zrobiło szkoda dziewczyny. Była młoda więc myśl o utracie rodziców nawet nie przychodziła jej do głowy. I ta nieufność. Cóż. Jedne co można zrobić, to pomóc jej się pogodzić. W sumie to więcej roboty będzie z wyjaśnianiem jej, jak działa obecny świat.

Odwrócił szybko głowę, w stronę tafli wody, patrząc na Utopce.

- Dobra. Jak karzesz.

- Panowie. Przygotować się i jak tylko Lars pozwoli...szarżować jak na Moskali.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeśli pójdziesz z nami, odwieziemy cię z powrotem do twojej ojczyzny - odezwał się Lars. Mówił po polsku, płynnie. W Szkocji był drugą  poza Anną osobą, która posługiwała się rodowitym językiem Adama. - Nic ci się nie stanie, przysięgam - dodał, kucając i kładąc dłoń na piersi. 

- Nie ma w tobie życia. Nie jesteś ani martwy, ani żywy, czuję to - odezwała się. Spojrzała na Adama. Utopce zbliżyły się, ukazując swoje paskudne, karykaturalne ciała - długie nogi, potężne korpusy, długie ręce i zębate pyski będące ledwie wspomnieniem dawnych, ludzkich twarzy. 

- W porządku, odsunę się. Ale powinnaś pozwolić im spocząć. Robią krzywdę ludziom - wyjaśnił, wskazując na utopce, póki co w oddali. 

Dziewczyna spojrzała niepewnie na Adama, jakby szukała w nim wsparcia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwował go, jak stara się ją przekonać, jednocześnie zerkając na Utopce. Nawet trochę się zdziwił ja ukląkł. Trochę mu to do niego nie pasowało.

Przytaknął, bo w sumie Lars wyglądał na coś zawieszonego, między trupem a...człowiekiem zwykłym - Aha. Już rozumiem. Świetna spostrzegawczość.

Na wzrok dziewczyny, poczuł się trochę zakłopotany.

Jak się nie uda, to atakować.

- Chcesz wrócić do rodziny, tak? Jeżeli mamy ci pomóc...to musisz ich odesłać. Inaczej nie będziemy w stanie cię przenieść. Zaufaj mi - starał się to powiedzieć, jak najbaridzej przekonująco.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Krzywdę? Nie, są niezwykle mili. Pomagają mi, przynoszą jedzenie... - Można było domyślić się, jakie to było jedzenie. - ... A jeśli macie rację? Jeśli moja rodzina nie żyje? Wtedy będą jedynymi przyjaznymi duszami, które mi na tym świecie zostały! - jęknęła. 

- Musisz podjąć decyzję. Oni nie są żywi. Robią to, co im każesz...

- NIC IM NIE KAŻĘ!

- ...Podświadomie. 

Utopce były coraz bliżej. Nie spieszyły się, ale do nozdrzy chłopaka dotarł ich obrzydliwy, mulisty smród. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O! Teraz doszła do tego wniosku. Kurcze...

- Słuchaj. Po pierwsze, to musisz się uspokoić - położył rękę jej na ramieniu - Po drugie, nawet jeśli są przyjaźni, to mam dziwne przeczucie że dal innych ludzi nie są już tacy mili. W sumie, mam wrażenie że oni nie chcą cię wypuścić, dlatego są tacy. A twoi rodzice, chcieli dla ciebie jak najlepiej. Sama mówiłaś, że nie lubisz tej ziemi, więc wydostanie się będzie najlepsze. Do tego... - spojrzał jej w oczy - Ja również chcę ci pomóc.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...