Skocz do zawartości

[Multi] Ku chwale światłości!


Recommended Posts

- Dobrze. Dobrze. Pójdę - zdecydowała w końcu po dłuższej chwili. Odwróciła się w stronę utopców i odetchnęła głębiej.

- Odejdźcie! - krzyknęła. Nie przyniosło to efektu, dalej szły w ich stronę. - NATYCHMIAST. - Dalej nic. 

- Jeśli znajdziesz się w odpowiedniej odległości, odejdą. Nie mają duszy - to tylko ciała kierowane twoim umysłem. Jeśli odejdziesz, na powrót staną się tylko martwymi, utopionymi ludźmi. Adam może je... zatrzymać - odezwał się Lars. - Prawda?

Dziewczyna ponownie spojrzała na niego pytająco. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 879
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- W końcu zaczynasz mówić do rzeczy - uśmiechnął się.

- Panowie. Znak, sygnał, jak chcecie. Hetman, niechaj poczet przebija jak pod Polonką. Wilk, strzelaj do woli, czy kłuj bagnaetami. Byleby te plugastwa padły, lub zrezygnowały. - skrzyżował ręce na piersi, czekając na efekt - Zaraz się zacznie, więc bądźcie gotowi do odwrotu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zawsze wyglądało tak samo. I zawsze było równie ekscytujące.

Nagle zrobiło się nieco chłodniej, zza pleców Adama zaczął wiać porywisty wiatr. To była szarża husarii pod przewodnictwem Hetmana - rząd widmowych, lekko zielonkawych jeźdźców, który z hukiem podobnym gromowi z powietrza zniżył się na ziemię i zaatakował topielce. Wilk ustawił się odpowiednio i przeładował karabin. Zaraz potem rozległy się odległe strzały. Utopce tym razem były bez szans, zwłaszcza, że widmowych jeźdźców - z racji tego, że byli martwi od dłuższego czasu - nie można było zranić. Utopce darły się koszmarnie wydając z siebie skrzeczące dźwięki wbijające się boleśnie w uszy. Najbardziej jednak bolało to prawdopodobnie Annę. 

- Możemy chyba wracać - poinformował Lars, kiedy już na plaży zapadła cisza i pozostały same ciała. - Będziesz musiał wyjaśnić Annie, jak zmienił się świat. Chodźcie - rzekł i ruszył z powrotem w stronę hotelu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Do usług - odparł Hetman. 

Się wie - dodał Wilk. 

- Co to znaczy, że  zmienił się świat? - zapytała, idąc za nimi. Kiedy szła, rozlegało się mokre człapanie - cały czas ociekała wodą, wyglądając nieco jak znana postać z japońskich horrorów wychodząca z telewizora. 

Adam tymczasem czuł, jak z zimna i wilgoci zaczynają mu drętwieć ręce i końcówki palców. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Skromność.

- Od podstaw mówisz. Dobra. Więc od czasów Jagiellonów, wszystko obecnie wygląda inaczej. Przykładowo, chłopi nie muszą już odrabiać pańszczyzny. Zniknęła też władza despotyczna i absolutna. Przynajmniej w Europie. To znaczy rządzący nie mogą od tak skazać na śmierć, czy więzienie. Muszą mieć powód. Popełnienie przestępstwa. Inaczej są nazywani dyktatorami, tracąc w oczach innych państw. Po za tym, technika poszła do przodu. I to bardzo mocno. Ale wierz mi, tego jest niezwykle dużo.

Schował ręce do kieszeni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A...aha - stwierdziła. Dawna, prosta dziewczyna ze wsi raczej nie znała się za bardzo na słownictwie związanym z polityką. Zatrzymała się dopiero kiedy weszli na drogę, nieufnie przyglądając się latarniom. W tym świetle było widać, że skóra dziewczyny jest szaroniebieska, jakby zbyt długo przebywała w zimnej wodzie, oczy lekko podkrążone, a paznokcie u dłoni dziwnie ostre. W niektórych miejscach jej skóra błyszczała jakby światło odbijały łuski, choć nie było ich widać. Wyglądała młodziej niż się wydawało i w całej jej upiorności można było znaleźć osobliwy urok.

- Co to jest? Ogień? - zapytała, wskazując na latarnię. Było jasne, że do hotelu raczej nie wejdzie głównym wejściem. - A to... kamienny trakt? Tak? - zapytała, stopą dotykając niepewnie asfaltu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak sądziłem - pokiwał głową. No cóż. Nie sądził że od razu pojmie całą historię. On sam tego jeszcze nie zrobił.

Spostrzegł ją w świetle. Faktycznie musiała długo być w morzu. Trochę to przerażało, ale fakt. Wyglądała bardzo ładnie.

- To jest...elektryczność. Znaczy się coś takiego, które sprawa że urządzenia działają. A to tak. To można nazwać traktem.

- Lars. Nasze pokoje są na piętrze czy parterze? - zwrócił się do niego.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie będziemy tu nocować - odparł. - Sądziłem, że potrwa to dłużej. Ale jeśli tak nie jest, to wrócimy już teraz. To dwie godziny drogi. Pójdę się odmeldować, a ty wytłumacz dziewczynie, czym jest samochód - powiedział i rzucił chłopakowi kluczyki od Nissana na minutę przed tym, jak dotarli na parking. Anna nie wyglądała na zadowoloną widokiem hoteliku i parkingu. Chwilowo nikt nie przejeżdżał drogą, więc nie miała też się czego przestraszyć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobra - pokiwał porozumiewawczo głową - Ten budynek, to coś jakby...zajezdnia. Za opłatą można tu przenocować. A to gdzie jesteśmy, nazywamy parkingiem. Miejsce gdzie...em...można to porównać do...miejsce gdzie zostawiano wozy. Natomiast to - wskazał na samochód - To jest jakby wóz. Ma cztery koła, z tą różnicą że nie jest ciągnięty przez konie a jeździ sam, przez...no na mechanice się nie znam więc dokładnie ci nie wyjaśnię. Niestety  - podszedł do tylnych drzwi, otworzył je i wykonał zapraszający gest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jest żywy? - zapytała. - Czym się go karmi? Może działa na ogień? 

Usiadła na tylnej kanapie, trochę bardziej pewnie. Kilka razy wypróbowała miękkość siedzenia. 

- Jak bardzo miękkie łóżko, ale bez słomy. Tu się śpi? Trochę krótkie - stwierdziła. - To trochę jak dom, ale przenośny. Bardzo mądre. - Widać było, że usilnie starała się znaleźć pozytywy tej jakże nieprzyjemnej sytuacji. Chwilę później wrócił Lars i usiadł za kierownicą. 

- Samochód będzie warczał. Jest bardzo głośny i bardzo szybki, ale się nie bój - wyjaśnił oschle. Właściwie cały czas miał bardzo oszczędny w emocje wyraz twarzy i ton głosu. 

Anna powstrzymała się żeby na niego nie nasyczeć. 

- Swoją drogą, Adamie... Muszę cię pochwalić - poinformował, odpalając samochód. U topielicy wywołało niemały szok, zwłaszcza że stary Nissan do cichych nie należał, a amortyzatory działały, tyle że topornie. W samochodzie czuć więc było dosyć konkretnie wyboje. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie nie jest żywy, a działa na tak zwaną benzynę. Taka substancja napędzająca machiny.

- Znaczy...jak jesteś sama to morzesz się położyć, ale kiedy jesteś z kimś, to już nie bardzo - wyjaśnił spokojnie, jednocześnie również zasiadając z tyłu.

Widząc ponownie Larsa, szybko doszedł do wniosku że oni nawzajem się nie polubią.

- Tak sądziłem - pokiwał głową. No cóż. Nie sądził że od razu pojmie całą historię. On sam tego jeszcze nie zrobił.

Spostrzegł ją w świetle. Faktycznie musiała długo być w morzu. Trochę to przerażało, ale fakt. Wyglądała bardzo ładnie.

- To jest...elektryczność. Znaczy się coś takiego, które sprawa że urządzenia działają. A to tak. To można nazwać traktem.

- Lars. Nasze pokoje są na piętrze czy parterze? - zwrócił się do niego.

- Tak? A za co? - zapytał, zachowując ton lekko ironiczny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź nie padła. Samochód ruszył. 

Zatrzymywali się parę razy, głównie przez Annę, która o ile starała się zachować spokój, o tyle treści żołądka już nie dała rady. Tak więc po wielu bojach w końcu udało się dotrzeć do siedziby Stowarzyszenia. 

- Nieopodal jest staw - poinformował Lars, kiedy już wysiedli z samochodu. Na to wspomnienie Anna, jeszcze bledsza niż zazwyczaj i trzymająca się za brzuch pomknęła w tamtą stronę jak na złamanie karku. 

- Gdzie mieszkasz? - zapytał mentor, kiedy zostali sami obok samochodu. - Mogę cię odwieźć, jeśli to niedaleko. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przeszkadzało mu że Anna, parę razy musiała zwymiotować. Często, na przykład podczas jazdy autobusem, zdarzało mu się widzieć takie przypadki. Powiódł za nią wzrokiem, kiedy wyskoczyła z samochodu.

- W sumie nie tak daleko. Dosłownie parę rzutów beretem od siedziby. Jak będziesz jechać prosto - wskazał kierunek - To pierwszy czerwony dom po prawej, z numerkiem siedem. Rada widocznie nie chciała by członkowie byli za daleko. Logiczne w sumie. A że tak spytam...co z nią? - kiwnął głową w stronę stawu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Prawdopodobnie za mało wody. Nie może pozostawać dłuższy czas poza wodą, bo ostatecznie zginie. Jako człowiek musiała się utopić i powróciła jako wodny demon. Boginka, rusałka, topielica - jak zwał, tak zwał. Przez ostatnie setki lat musiała spać, a topielcy których zawezwała jako bezwolne marionetki jej służyły. Tym razem udało się załatwić to ugodowo, ale zazwyczaj istoty tego sortu próbują cię utopić, zawieszone między życiem, a śmiercią. To jedna z istot nadprzyrodzonych powstałych z człowieka, rzadko kiedy da się je udomowić. O wiele łatwiej jest z tymi, które od zawsze były nadprzyrodzone, bo są świadome. Anna zostanie przetransportowana z powrotem do Europy Wschodniej i będzie pod stałą kontrolą tamtejszego oddziału. Czy masz jeszcze jakieś pytania? - zapytał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchał go uważnie, nie chcąc czegoś pominąć - Rusałka...he - Zaczął się zastanawiać, jaki los ją będzie czekać. Niby wróci do kraju, ale w sumie będzie ciągle nadzorowana, pod obserwacją i raczej nie wróci do społeczeństwa. Choć...kto wie. - Udomowić...jak zwierzę. Cóż. Tak zdecydował los.

- Pytania? Tak. Jak będzie nasza następna misja - spytał ukrywając swoje poglądy na sprawę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dowiemy się zapewne jutro. Tymczasem pozwól, że załatwię sprawy urzędowe. Jeśli będziesz mnie szukał, najprawdopodobniej znajdziesz mnie idąc w stronę lasu. Jest tam niewielki stary cmentarz z kaplicą. Cenię sobie tradycję - wyjaśnił, skinął głową na pożegnanie i ruszył w stronę siedziby, zapewne złożyć raport. 

A w świetle księżyca, gdy Lars już się oddalił, Adam zauważył odbijające się od powierzchni wody światło i stojącą nad brzegiem postać. Anna patrzyła w jego stronę, najprawdopodobniej niepewna czy podejść, czy też poczekać. Wypadałoby się pożegnać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- He he. Tak tradycja - odpowiedział skinieniem.

Spojrzał ponownie na staw. Zacisnął zęby. Westchnął i zaczął powoli iść w stronę tafli. Starał się patrzeć dziewczynie w oczy, choć łatwe to nie było.

- Także...wygląda na to...że nadszedł moment naszej rozłąki. W ciągu najbliższych dni, wrócisz do Rzeczpospolitej. Niestety, ja muszę tu jeszcze zostać. Ale jak będzie okazja, to obiecuje że cię odwiedzę. Tym czasem... - wyciągnął rękę - Żegnaj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Masz na myśli... Nie będzie cię tutaj przez te najbliższe dni? Ani razu się nie zobaczymy? - W głosie zabrzmiało ogromne rozczarowanie. - Miałam nadzieję, że popłyniesz z powrotem ze mną. Że pokażesz mi co i jak, poprowadzisz w... Cóż, świat jest teraz dla mnie nowy. Nic się nie da zrobić? - zapytała. Chwyciła w chłodną dłoń rękę Adama, drugą zrobiła to samo z jego drugą ręką. 

Wilk zarechotał do ucha chłopaka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Znaczy...Tu będę. Ale ty już nie. Wrócisz do ojczystej ziemi. Mam też nadzieje że znajdzie się ktoś, to ci wszystko pokaże i wyjaśni. Niestety. Ja mam swoje do zrobienia tutaj. Ale raczej się jeszcze zobaczymy...mam nadzieje - kiedy chwyciła jego ręce, trochę się zaczerwienił. Na szczęście było ciemno.

- Ty się nie śmiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przysięgasz, że się zobaczymy? - zapytała. - Możesz mi to przysiąc? 

- "...A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla.  Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym." Ewangelia według świętego Mateusza - odezwał się Hetman. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Słuchaj - położył prawą rękę na jej ramieniu - Tam przy morzu, powiedziałem ci, że cię zabiorę i że wrócisz do ojczyzny. Tak się stało. I stanie. Dlatego mówię ci...jeżeli będę w kraju, to obiecuje że mnie jeszcze zobaczysz - uśmiechnął się - Do tego czasu, bądź ufna wobec innych, którzy będą chcieli ci pomóc. Dobrze?

- Amen.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co? Nie. Nie o to mi chodziło - zaprzeczył - Słuchaj. Mówiłaś że twój ojciec był kupcem i czasem musiał was opuścić. Ale to przecież nie znaczy że mu na was nie zależało, prawda? Tak samo ja. Gdybym mógł, to chętnie bym z tobą wrócił. Też nie przepadam za wyspami, ale muszę. Podjąłem się wykonania pewnego zadania. Dałem słowo. Tak jak daje tobie. I w obu przypadkach, chce obietnicy dotrzymać. Więc proszę. Zależy mi, żebyś się w tym świecie odnalazła. Proszę. Zrozum - powiedział, starając się zabrzmieć jak najwiarygodniej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No dobrze. Niech tak będzie. - Anna przez chwilę przyglądała się twarzy Adama. W bladym świetle księżyca wyglądała całkiem normalnie, a nawet bardzo ładnie. Pod wpływem impulsu prawdopodobnie, po lekkim zawahaniu objęła chłopaka i mocno przytuliła. Tym razem żaden z duchów nie skomentował, nawet Wilk lubujący się w złośliwościach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...