Skocz do zawartości

Polski system edukacji


Flutterhugger

Recommended Posts

Czy tylko ja uważam, że polski system edukacji jest z*ebany. Zresztą jak w zdecydowanej większości krajów. Przykładowo:

 

Rozumiem, że nauczyciele są potrzebni w szkołach podstawowych i gimnazjach ale w liceach i na studiach? Po co przykładowo wykłady, skoro można by drukować podręczniki. Wykłady nie działają. To polega na tym, że studenci podczas wykładów robią sobie notatki i uczą się dopiero z tych notatek. Po co to robić skoro można po prostu uczyć się z podręczników. A nawet to nie jest potrzebne w czasach stron internetowych. Potrzebne by były tylko częste sprawdziany i kolokwia, żeby uczniowie/studenci się nie rozleniwili. Przecież nawet dojście do uczelni to ok 20 minut zmarnowanego czasu, który można by poświęcić na chłonięcie wiedzy z podręcznika. Ja to doskonale rozumiem. Nauczyciel nie powie wprost, że częściowo ten zawód od momentu wynalezienia druku, stał się zbędny. Kiedyś jednak trzeba będzie wyrwać się z Matrixa...

  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, tylko Ty.

W podręcznikach jest dużo za mało, a nauczyciel jest od tego by temat rozwijać i odpowiadać na pytania. Nie każdy potrafi uczyć się samodzielnie z książek, które czasami są jakie są.

 

2 godziny temu, Flutterhugger napisał:

Wykłady nie działają. To polega na tym, że studenci podczas wykładów robią sobie notatki i uczą się dopiero z tych notatek. Po co to robić skoro można po prostu uczyć się z podręczników. A nawet to nie jest potrzebne w czasach stron internetowych. Potrzebne by były tylko częste sprawdziany i kolokwia, żeby uczniowie/studenci się nie rozleniwili.

Brzmi jak opis większości przedmiotów na mojej uczelni.  A i tak, kiedy przychodzi czas kolokwium, to połowa grupy dostaje oceny niedostateczne.

 

A na innych przedmiotach takiego systemu sobie nie wyobrażam. Ogółem system nauka z podręcznika + kolos, to zło. Dobry wykładowca to skarb. Takim ludziom aż by się chciało stawiać pomniki.

  • +1 5
  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obecnie w Polsce nie ma czegoś takiego jak jednolity system edukacji, bowiem każda placówka oświatowa ustala sobie sama podręczniki z jakich korzysta (pierdyliard podręczników i ćwiczeniówek dzielonych na semestry zamiast na lata nauki) jest niby podstawa z MEnu ale jest to raczej sugestia niż wymóg (nie to co gdy ja zdobywałem podstawową edukację, że do gimnazjów było jedno wydawnictwo do matematyki i tak samo do każdego innego przedmiotu i był jeden ustalony przez ministerstwo program którym szli wszyscy, ale teraz niestety nie liczy się by dobrze uczyć tylko jak największa kasę zbić dlatego podręczniki zmeiniją sie co pół roku a podstawa programowa co rok )

PS

Cahan maśz rację dobrzy nauczyciele to istny skarb, jeśli nauczyciel wykładowca jnie trzyma się stereotypowego dudkania formułek z książki i gada z pasją, pokazuje w praktyce dany przedmiot - to uczeń tylko wyniesie z tego korzyści o ile będzie tego chciał.

Nawet najlepszy podręcznik nie zastąpi kontaktu z wykładowcą i gorących dyskusji z niego wynikających

Edytowano przez Zandi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kompletnie się z tobą nie zgadzam. Problemem naszego systemu edukacji jest to, że w znakomitej większości nauczyciele trafili do tego zawodu przez przypadek i zwyczajnie lubią swojego zawodu, a nie to że są niepotrzebni. Bardzo często też słabo znają przedmiot, który wykładają i są zwyczajnie niekompetentni, dla przykładu na mojej uczelni wykładowca biochemii zaliczył metan do wodorowęglanów i dalej upierał się przy swoim stanowisku mimo tego, że studenci zwrócili mu uwagę. Taki nauczyciel  swoją postawą zniechęca do nauki swojego przedmiotu. Pewnie, że można się wielu rzeczy nauczyć samemu, jednak rolą nauczyciela powinno być usystematyzowanie procesu nauczania i porządkowanie zdobywanej wiedzy. Drugim problemem jest to, że szkoły podstawowe, gimnazja i licea kładą nacisk na przygotowania do egzaminów, a nie do dorosłego życia. Oczywiście potrzebne jest sprawdzenie wiedzy przez zewnętrzne, niezależne instytucje (okręgowe komisje edukacyjne), jednak proces nauczania nie powinien służyć jedynie temu celu.  Przykładem może być brak nauczania pierwszej pomocy, czy podstawowej znajomości prawa, myślę, że gdyby w szkole uczono czym jest piramida finansowa, to można by zmniejszyć skalę szkodliwości oszustw i afer typu Amber Gold. Nie należy zapominać, że licea to nie jedyny typ szkół średnich, oprócz nich istnieją technika i szkoły zawodowe (czy tam branżowe, jak zwał tak zwał). Nie wyobrażam sobie nauczania praktycznej nauki zawodu, bez nadzoru nauczyciela. Bardzo często uczniowie dostają do ręki bardzo niebezpieczne maszyny i narzędzia, brak przeszkolenia i nadzoru ze strony nauczyciela to pewny wypadek.Poza tym nauczyciel po zakończonych zajęciach powinien ocenić pracę podległych mu uczniów i udzielić im wskazówek jak udoskonalić ich umiejętności.Problemem uczelni wyższych jest to, że szkoły wyższe nie dbają o poziom swoich zajęć, gdyż dużo bardziej opłaca się zaniżyć poziom wykładanych przedmiotów, niż zmusić studentów do nauki i odsiać tych nie spełniających warunków zaliczenia na koniec semestru. Efektem jest to, że (cytując mojego proboszcza) magistrów, którzy nic nie potrafią mamy jak psów, a dyplom ukończenia studiów jest tylko papierkiem.

1 godzinę temu, Zandi napisał:

Obecnie w Polsce nie ma czegoś takiego jak jednolity system edukacji, bowiem każda placówka oświatowa ustala sobie sama podręczniki z jakich korzysta (pierdyliard podręczników i ćwiczeniówek dzielonych na semestry zamiast na lata nauki) jest niby podstawa z MEnu ale jest to raczej sugestia niż wymóg (nie to co gdy ja zdobywałem podstawową edukację, że do gimnazjów było jedno wydawnictwo do matematyki i tak samo do każdego innego przedmiotu i był jeden ustalony przez ministerstwo program którym szli wszyscy, ale teraz niestety nie liczy się by dobrze uczyć tylko jak największa kasę zbić dlatego podręczniki zmieniają się co pół roku a podstawa programowa co rok )

Nie rozumiem czemu miałoby służyć wprowadzenie jednolitego podręcznika dla wszystkich szkół w kraju. Moim zdaniem dużo więcej sensu ma obecność wielu podręczników na rynku i konkurencja pomiędzy nimi, niż jeden lichy narzucony odgórnie przez kogoś z ministerstwa, który ma udziały w WSIP-ie, czy jakimś innym PWN-ie. Natomiast egzamin z przedmiotu piszą wszyscy a wymagane zagadnienia są publicznie dostępne. Zgadzam się natomiast, że tak częste zmiany w programie służą wyłącznie temu, by zmusić rodziców do kupowania nowych, cholernie drogich podręczników, które z podstawy na podstawę są coraz gorsze.

Edytowano przez Korund
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Korund ja nie mówię że różnorodność podręczników jest zła, bo powinien być wybór, ale przesadą jest zmienianie podręcznika co semestr na poziomie podstawówki, gimnazjum czy liceum, a takie rzeczy mają miejsce, to wprowadza tylko zamęt nie wspominając o biednych kręgosłupach, które krzywią się pod ciężarem pierdyliarda książek  (sprawdziłem raz plecak brata młodszego i mógłby seryjnie robić za hantlę,)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Cahan napisał:

1. Tak, tylko Ty.

2. W podręcznikach jest dużo za mało, a nauczyciel jest od tego by temat rozwijać i odpowiadać na pytania. Nie każdy potrafi uczyć się samodzielnie z książek, które czasami są jakie są.

 

3. Brzmi jak opis większości przedmiotów na mojej uczelni.  A i tak, kiedy przychodzi czas kolokwium, to połowa grupy dostaje oceny niedostateczne.

 

 A na innych przedmiotach takiego systemu sobie nie wyobrażam. Ogółem system nauka z podręcznika + kolos, to zło. Dobry wykładowca to skarb. Takim ludziom aż by się chciało stawiać pomniki.

1. Nie, nie tylko ja.

2. Tylko dlatego, że w podręcznikach jest za mało i dlatego musi to robić. Nie ma innych powodów. Nie każdy potrafi uczyć się samodzielnie? Owszem, bo się ich tego nie uczy.

3. YYYY...przy klasycznym systemie jest dokładnie tak samo. Też połowa ludzi dostaje pały, bo im się nie chce uczyć. Bez względu czy z notatek, czy z podręczników.

 

Puszczanie slajdów nie działa. Wiem, bo raz zamiast robić notatki, specjalnie starałem się maksymalnie skupić na wykładzie. Nie zadziałało. Uczymy się dopiero z notatek, a nie z wykładów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Flutterhugger napisał:

Czy tylko ja uważam, że polski system edukacji jest z*ebany. Zresztą jak w zdecydowanej większości krajów. Przykładowo:

Moim zdaniem jest do bani. W szkołach uczą nie po to żeby nauczyć czegoś przydatnego, ale po to żeby uczniowie zdali egzaminy. 

 

Cytat

Rozumiem, że nauczyciele są potrzebni w szkołach podstawowych i gimnazjach ale w liceach i na studiach? Po co przykładowo wykłady, skoro można by drukować podręczniki.

Eee... co? Ty na serio? :rarity5: Pewnie, że są potrzebni. Studiowałem pedagogikę i wiem jedno. Żaden, nawet najlepszy podręcznik nie nauczyłby mnie tego, czego nauczyłem się od kilku wykładowców. Na jednym z przedmiotów "bawiliśmy się" w nauczycieli. Każdy dostał materiał i miał go przedstawić reszcie tak żeby go zrozumieli. Na innym każdy dostawał teoretycznie proste zadanie: "a pan zorganizuje wywiadówkę". Musiałeś powiedzieć jak poinformujesz rodziców, jak zorganizujesz spotkanie etc. Czy podręcznik powie mi co robię źle? A może coś z internetu mnie poprawi? A no właśnie.

 

Cytat

Wykłady nie działają.

 

Wszystko zależy od wykładowcy. Większość moich zanudzała, a całość faktycznie ograniczała się do robienia notatek. Były jednak wyjątki. Pewien profesor gdy zobaczył, że zaczynamy przepisywać z wyświetlonego slajdu zapytał: "Dlaczego przepisujecie podręcznik"? U niego wykłady były rozmową. 

 

Cytat

Potrzebne by były tylko częste sprawdziany i kolokwia, żeby uczniowie/studenci się nie rozleniwili. Przecież nawet dojście do uczelni to ok 20 minut zmarnowanego czasu, który można by poświęcić na chłonięcie wiedzy z podręcznika. 

Tak zapytam. Byłeś na studiach? Jeśli tak, to na jakim kierunku? Wypisujesz takie brednie, że zaczynam podejrzewać trolling. 

 

Cytat

2. Tylko dlatego, że w podręcznikach jest za mało i dlatego musi to robić. Nie ma innych powodów. Nie każdy potrafi uczyć się samodzielnie? Owszem, bo się ich tego nie uczy.

W takim razie jeśli nie nauczyciel, to kto ma nauczyć jak się uczyć? Rodzice, którzy muszą pracować i nie mają na nic czasu? A może z podręcznika: "jak się uczyć z podręcznika, żeby się tego nauczyć i nie zapomnieć". 

Edytowano przez Triste Cordis
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Triste Cordis napisał:

Tak zapytam. Byłeś na studiach? Jeśli tak, to na jakim kierunku? Wypisujesz takie brednie, że zaczynam podejrzewać trolling. 

Jestem na fizjoterapii. Od rozmów i zajęć praktycznych są ĆWICZENIA, a nie wykłady. Wykłady w teorii mają służyć do WYKŁADANIA. Co oczywiście jest bzdurą, bo to tylko marnotrawienie czasu. Po co robić notatki przez trzy godziny na wykładach, a potem  jeszcze przez kolejne trzy się uczyć, skoro można po prostu mieć gotowe ,,notatki" i wtedy zajmie to ok czterech godzin.

Edytowano przez Flutterhugger
korekta
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Flutterhugger napisał:

Jestem na fizjoterapii. Od rozmów i zajęć praktycznych są ĆWICZENIA, a nie wykłady. Wykłady w teorii mają służyć do WYKŁADANIA. Co oczywiście jest bzdurą, bo to tylko marnotrawienie czasu. Po co robić notatki przez trzy godziny na wykładach, a potem  jeszcze przez kolejne trzy się uczyć, skoro można po prostu mieć gotowe ,,notatki" i wtedy zajmie to ok 1,5 godziny. Nie wszystko bowiem da się spisać jak slajdy zmieniają się co czterdzieści sekund.

Ok, nie zrozumiałem pierwszego postu, nie wspominałeś o nich. Mimo to wykłady są potrzebne ponieważ czytając później podręcznik łatwiej coś zrozumieć. Przynajmniej ja tak miałem. 

 

Cytat

3. YYYY...przy klasycznym systemie jest dokładnie tak samo. Też połowa ludzi dostaje pały, bo im się nie chce uczyć. Bez względu czy z notatek, czy z podręczników. 

 

Do czegoś takiego przyczyniają się nauczyciele edukacji wczesnoszkolnej oraz rodzice. Nauczyciele nie potrafią nauczać, a co za tym idzie zniechęcają dzieciaki do uczenia się. Z kolei rodzice już w przedszkolu powinni wpoić dziecku, że jest czas na naukę i jest czas na zabawę. Niestety niewielu tak robi. Swoje dokłada najzwyczajniej w świecie nudny program nauczania, w którym uczą nie tego czego trzeba (zbyt mało praktycznych rzeczy). 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo większą wagę (już w podstawówce)  powinno się przykładać do nauki tego rodzaju rzeczy:

 

https://www.youtube.com/watch?v=T1vW8YDDCSc

 

Wiem, że ludzie lekceważą umiejętność zdobywania informacji, ale polski system edukacji mnie skrzywdził, bo po nastu latach ,,nauki" dalej poluje na jakiegoś ,,mistrza", który nauczyłby mnie jak się uczyć, a przysposobienie biblioteczne na uczelni to trochę mało w tym temacie.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Flutterhugger napisał:

Wiem, że ludzie lekceważą umiejętność zdobywania informacji, ale polski system edukacji mnie skrzywdził, bo po nastu latach ,,nauki" dalej poluje na jakiegoś ,,mistrza", który nauczyłby mnie jak się uczyć, a przysposobienie biblioteczne na uczelni to trochę mało w tym temacie.

Tym mistrzem jesteś Ty sam. Nie ma jednego sposobu na naukę uczenia się. Na każdego działa co innego. Tu nie system Cię skrzywdził, tylko sam to zrobiłeś.

 

System edukacji idealny nie jest, fakt. I brakuje w szkołach takiej bardziej życiowej wiedzy, zwłaszcza z zakresu biologii i chemii czy nawet z języka polskiego, który jest prowadzony beznadziejnie.

1 godzinę temu, Flutterhugger napisał:

Tylko dlatego, że w podręcznikach jest za mało i dlatego musi to robić. Nie ma innych powodów. Nie każdy potrafi uczyć się samodzielnie? Owszem, bo się ich tego nie uczy.

A co jeśli ktoś najlepiej się uczy ze słuchu i poprzez dyskusję z kimś mądrzejszym od siebie? To jest najlepsze, bo przy okazji poznajesz mnóstwo nadprogramowych rzeczy i możesz zbaczać na inne tematy. Czy nawet dowiedzieć się jaką polecają literaturę uzupełniającą.

 

1 godzinę temu, Flutterhugger napisał:

YYYY...przy klasycznym systemie jest dokładnie tak samo. Też połowa ludzi dostaje pały, bo im się nie chce uczyć. Bez względu czy z notatek, czy z podręczników.

Widzisz... U mnie na studiach wszyscy rypią równo. A i tak zdawalność na 1 terminie egzaminu z mikrobiologii zamyka się w przedziale 20-40%. 

 

 

A wykład to wcale nie musi być nudny pokaz slajdów. Swoją drogą - u nas większość wykładów jest w formie elektronicznej. Ale czasem są takie, że jest prowadzący, jesteśmy my i nie ma Power Pointa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Cahan napisał:

Tym mistrzem jesteś Ty sam. Nie ma jednego sposobu na naukę uczenia się. Na każdego działa co innego. Tu nie system Cię skrzywdził, tylko sam to zrobiłeś.

UMIESZ się uczyć? Gdyby książka, którą czytasz zawierała bzdury, to jakbyś to poznała? Jeśli twój nauczyciel się pomylił, to jak to poznasz? Akurat nad podręcznikami można mieć pewną odgórną kontrolę, więc łatwiej wykryć różnicę. Są bowiem robione fabrycznie. Najpierw można je sprawdzić dwieście razy, potem drukować ze świadomością, że wszystkie egzemplarze są identyczne. Nauczyciele to są TYLKO LUDZIE.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Widzisz... U mnie na studiach wszyscy rypią równo. A i tak zdawalność na 1 terminie egzaminu z mikrobiologii zamyka się w przedziale 20-40%. 

Kierunek na który studiuję ma ten sam problem. Z tą różnicą, że wszyscy zajęci są pracą, nie nauką. Mikrobiologia to zło.

 

@Flutterhugger

 

Co do systemu edukacji. Jest on taki jaki jest, zły cze dobry? A co to znaczy, że zły. My w Polsce, najprościej ujmując, mamy system bardzo uniwersalny. Jesteśmy uczeni wszystkiego, co za tym idzie niczego konkretnego. Ale teraz ja mam pytanie, jeżeli ten system jest zły, to co w zamian?

Edytowano przez WhiteHood
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Flutterhugger napisał:

UMIESZ się uczyć?

Zależy czego. Pewnych rzeczy bym się nigdy nie nauczyła, bo mam je zwyczajnie gdzieś. Do tego nie umiem robić tępej pamięciówy.

 

6 minut temu, Flutterhugger napisał:

Jeśli twój nauczyciel się pomylił, to jak to poznasz?

Cóż, patrząc na to ile jest błędów w podręcznikach akademickich... Zawsze można porównać z innymi źródłami czy szukać badań naukowych na dany temat. No, chyba że coś mnie zupełnie nie interesuje i jest zbędne. Wtedy i tak zapomnę to po kolosie. Nie muszę znać 10 punktów opracowywania ubytku, skoro wiem jak ten cholerny ubytek opracować i nie widzę potrzeby by opisywać to jakąś głupią instrukcją.

 

8 minut temu, Flutterhugger napisał:

Nauczyciele to są TYLKO LUDZIE.

Książki sprawdzają i piszą tylko ludzie.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Flutterhugger i się zgadzam, ale z drugiej strony też nie mogę się zgodzić. Wykłady są po to aby przybliżyć tematykę studentom, bo ta potem wiedza jest sprawdzana na laboratorium czy ćwiczeniach tablicowych. I zauważyłem coś, a potem dopełniłem sobie to książką, którą polecę poniżej, że wykłady działają na pewnej płaszczyźnie. Jak zaznaczył @Triste Cordis, jak się wraca do wiadomości, o których już słyszałeś, to łatwiej i spokojniej jest się wtedy uczyć, zaznajamiać się z tematem. Nieraz się wkurzam na skrypty czy funkcję z języka Javy, bo po prostu na wykłady z tego języka nie chodzę, bo w większości przypadków mi te wykłady niczego nie dają, a sam potem dochodzę na spokojnie w domu co i jak. Jednak o wiele łatwiej się podchodzi do czegoś z czym już się spotkałeś.

 

W kontekście samego szkolnictwa to wina nie leży wyłącznie po stronie wykładowców, a powiedziałbym także i po naszej - uczniów, bo nie umiemy się też efektywnie uczyć, bo kiedy się spotkało nauczyciela który by cię uczył jak się uczyć? Ja na swojej ścieżce nauki takich nie spotkałem. Fun fact - obecny system szkolnictwa, a w sumie jego całokształt pochodzi z XVIII - XIX wiecznych Prus i tam miły pan Georg Hegel wpadł na pomysł ustanowienie edukacji encyklopedycznej - oczywiście wiele się zmieniło przez ostatnie 2 wieki, ale siedzenie w ławkach i słuchanie profesorów pozostało do dziś. System działa, ale może nie tak jakby uczniowie chcieli.

 

I tu polecam poczytać sobie książkę Radka Kotarskiego 'Włam się do mózgu" czyli pozycja która nauczy, jak się uczyć efektywnie i przybliży do różnych, stosowanych metod nauczania, potwierdzonymi badaniami naukowców i nauczycieli z wielu stron świata - 16 stron bibliografii. Czytanie książki, słuchanie wykładu to uczenie mało efektywne, ale ... robienie notatek z tych rzeczy już tak. Zatem te 1,5 czy 3h wykłady można spożytkować robiąc notatki, bo te zapisują trwalszy ślad w pamięci mózgu, a regularne, niedługie powtarzanie na przestrzeni kilku dni, ba nawet tygodni (i nie trzeba >1h godzin na to poświęcać każdego dnia) jeszcze bardziej. Stąd jest też mój oraz autora książki wniosek - to nie jest wina system, a raczej osób, które nie chcą lub nie wiedzą jak nam zwrócić uwagę jak mamy się do nauki przyłożyć, bo standard to książka wieczorem przed egzaminem, byle dostać upragnioną 3. A przecież można lepiej, można sprawić aby nauka miała sens, te wykładu miały sens, bo mają, ale nie zaprzeczę, że słuchanie 50 letniego profesora, który mówi z 0,5 prędkością odtwarzania filmu na youtubie, nie jest zgoła pasjonujące i jeszcze w 3 min cię uśpi :v. Ja uważam, że system jest ok (czyli takie 6/10), ale nie jest dopełniony, bo gdyby był do bani to byśmy od tego XVIII wieku nic nie mieli, a mamy chyba z trudem wykwalifikowanych ludzi.        

  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybym miała biegać za podręcznikami akademickimi na biologii:

A) dostałabym pierdolca

B) zmarnowałabym kupę kasy

C) skończyłabym w połowie przypadków z wątpliwej jakości skanami z lewych hostingów, bo niektóre książki nie trafiają nawet na aukcje po 200 zł/sztuka

 

Czy wykłady i ich formuła są idealne? Nie. Czy podręczniki są? Też nie. Czy przyda mi się każdy przedmiot i każde zagadnienie nauczane na moim kierunku? Wątpię. Ale trafiają się wykładowcy, którzy przekazują wiedzę w naprawdę dobry sposób, którym wyraźnie zależy na wbiciu nam do głów jeśli nie konkretnej treści, to chociaż sposobu myślenia, który pozwoli nam wiedzę zdobyć (pozdrawiam pana doktora od restytucji). Trafiają się też ludzie z dorobkiem i wiedzą, którzy jako edukatorzy kompletnie się nie sprawdzają (mikrobiologia, anatomia). Oraz zwykłe, za przeproszeniem, pindy (doktor K. i ćwiczenia z anatomii na starym kierunku). Jak w każdym systemie opartym o człowieka, najbardziej wadliwy twór w całej historii życia. Nic z tym, niestety, nie zrobisz - bo pasjonatów i utalentowanych wykładowców jest zbyt mało, by mogli nauczać wszystkich chętnych studentów. Bo wprowadzenie finansowych progów odetnie dostęp do edukacji mniej zamożnym, a programy wsparcia "biednych zdolnych" mają ograniczony zasięg. Bo system edukacji trzydziestomilionowego państwa ciężko przebudować z dnia na dzień.

A że fizjoterapia jest wykładana ujowo... cóż, wiem o tym od pewnego posiadacza licencjatu i to samo mogłabym powiedzieć o niektórych elementach swojego poprzedniego kierunku (weterynaria). Skoro wykłady nic ci nie dają, to nie chodź i ryj z książek. Jeśli nie odpowiada ci kierunek, zmień go. Nie zadłużasz się na całe życie, by studiować - wykorzystaj tę mobilność. Zdobyta wiedza nie przepada, zaliczenia można przenosić; może i nigdy nie zostanę weterynarzem - ale pod pewnymi względami jestem trochę do przodu w stosunku do reszty roku, bo coś z histologii czy genetyki kołacze się w pamięci i pomaga zrozumieć np. zoologię czy ewolucjonizm, o przeniesieniu zaliczeń z pomniejszych przedmiotów nawet nie wspominając. Nie wiń od razu całego systemu, jakkolwiek zepsuty i wadliwy on nie jest - to może być też twoje nastawienie i zdolności.

  • +1 3
  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Flutterhugger napisał:

Czy tylko ja uważam, że polski system edukacji jest z*ebany. Zresztą jak w zdecydowanej większości krajów. Przykładowo:

 

Rozumiem, że nauczyciele są potrzebni w szkołach podstawowych i gimnazjach ale w liceach i na studiach? Po co przykładowo wykłady, skoro można by drukować podręczniki. Wykłady nie działają. To polega na tym, że studenci podczas wykładów robią sobie notatki i uczą się dopiero z tych notatek. Po co to robić skoro można po prostu uczyć się z podręczników. A nawet to nie jest potrzebne w czasach stron internetowych. Potrzebne by były tylko częste sprawdziany i kolokwia, żeby uczniowie/studenci się nie rozleniwili. Przecież nawet dojście do uczelni to ok 20 minut zmarnowanego czasu, który można by poświęcić na chłonięcie wiedzy z podręcznika. Ja to doskonale rozumiem. Nauczyciel nie powie wprost, że częściowo ten zawód od momentu wynalezienia druku, stał się zbędny. Kiedyś jednak trzeba będzie wyrwać się z Matrixa...

Wiesz, mam często skłonności do chorowania. Wówczas staram się na bieżąco lekcje i notatki i wiadomo - przeglądać tematy. Raz byłem tak długo chory, że przegapiłem zdecydowaną większość działu bodajże z Chemii. Mimo, że czytałem to i miałem świadomość, że już umiem, to sprawdzian koniec końców otrzymałem z oceną niedostateczną. Widzisz, przede wszystkim internet nie nauczy cię wszystkiego, bo proszę cię - na chcesz porównywać biały ekran z kilkoma nawstukanymi od niechcenia literami, z gadającym z pasją i przede wszystkim doświadczonym człowiekiem? Brzmi na serio, jak byś uważał, że maszyna i internet ma wychowywać nasze dzieci. 

Po drugie: Motywacja. Epodręczniki czy zwykłe podręczniki za cholerę nie zmotywuje cię tak do nauki jak nauczyciel. I wiem, że np. wybierając kierunek studiów, osoba wybierająca wybiera to na co chce iść, to są momenty w których może zgubić motywacje. Gdyby stało się tak jak to wymyśliłeś to zabrakłoby motywacji i człowiek gówno by w życiu osiągnął. 

Numer trzy to nie wiadomo byłoby od czego zacząć i nie zawsze książka, czy podręcznik umie znaleźć sposób na wbicie komuś czegoś do głowy. I co? I znowu jest się w kropce, bo nie ma osoby, która wytłumaczyłaby to tak dobrze, jak doświadczona, inteligentna osoba, jaką z pewnością jest nauczyciel.   

Książka jest cennym elementem wiedzy, ale człowiek i doświadczenie ludzkie jest cenniejsze niż doświadczenie zapisane na kartce papieru. Jeżeli nie doceniasz roli nauczycieli i uważasz, że książka zastąpiłaby ci mądrego człowieka, którego słowa przydadzą ci się w przyszłym życiu, to naprawdę powinieneś się zastanowić ile takim jednym twoim ruchem, wprowadzającym książkę w zamian za nauczyciela, zesłałbyś pod most inteligentnych i ważnych ludzi.  

  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że dużo osób już coś napisało, przeczytałem na szybko poprzednie odpowiedzi i jakoż nie znalazłem takiej z jaką się zgadzam w stu procentach, postanowiłem, że się wypowiem.

Jeśli ktoś tego nie będzie czytał napiszę odpowiedź od razu: zgadzam się, że polski system edukacji jest beznadziejny, ale uważam że z całkowicie innego powodu. Moim zdaniem powodów dlaczego taki jest, jest kilka. Pierwszy z nich to podstawa programowa, nawet dla szkół prywatnych. Istnienie podstawy narzuca ujednolicanie wszystkich uczniów, którzy są różni. Jeden jest dobry z matmy, ale nie umie pisać charakterystyki, drugi napisałby książkę, ale pierwiastki to dla niego czarna magia. Nie widzę powodu by obaj uczyli się tego samego do 18 roku życia. Jeden powinien mieć więcej matematyki, drugi j. polskiego. Podstawa programowa powoduje, że pierwszy na matmie się marnuje, a drugi ledwo nadąża. Przez to wszyscy którzy ukończyli szkołę przeciętnie, nie nadają się do niczego oprócz na zmywak w McD. Drugi powód to przymusowość szkół. Ponieważ ludzie są różni, to jedni chcą się uczyć bo to lubią, a inni nie, za to mają inne predyspozycje jak np siła w mięśniach. Ci drudzy po nauczeniu się niezbędnych czynności jak tabliczka mnożenia i pisanie, teoretycznie mogliby zakończyć naukę i zdobywać doświadczenie zawodowe już od 14 roku życia. Ja uważam że nie powinno być szkolnictwa państwowego. Jak sam kolega zauważył każdy ma inne sposoby nauczania: jedni więcej skorzystają z podręcznika inni z wykładów. Dlatego powinno istnieć mnóstwo szkół prywatnych, w jednych uczono by tak, w innych tak. Jedne brały by uczniów w wieku 6 lat, inne w 8. W jednych byłby 6-cio letni cykl nauczania, w innych dwu. W jednych byłby j. polski prowadzony przez wykładowców, w innych matematyka z podręczników. Taka wizja dla niektórych jest koszmarną wizją chaosu :discord2:, ja w przeciwieństwie do nich ufam, że ludzie są w stanie decydować o sobie lepiej niż urzędnik za biurkiem, że nauczanie będzie efektywniejsze i tańsze, bo taniej jest opłacić nauczyciela, dyrektora i sprzątaczkę niż opłacić ministra edukacji, jego urzędników, sekretarki, wydziały oświaty w województwach, powiatach itd.

Moje poglądy są dla niektórych kontrowersyjne, no ale może ktoś się ze mną zgodzi :ppshrug:?

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, ConQrM napisał:

Widzę że dużo osób już coś napisało, przeczytałem na szybko poprzednie odpowiedzi i jakoż nie znalazłem takiej z jaką się zgadzam w stu procentach, postanowiłem, że się wypowiem.

Jeśli ktoś tego nie będzie czytał napiszę odpowiedź od razu: zgadzam się, że polski system edukacji jest beznadziejny, ale uważam że z całkowicie innego powodu. Moim zdaniem powodów dlaczego taki jest, jest kilka. Pierwszy z nich to podstawa programowa, nawet dla szkół prywatnych. Istnienie podstawy narzuca ujednolicanie wszystkich uczniów, którzy są różni. Jeden jest dobry z matmy, ale nie umie pisać charakterystyki, drugi napisałby książkę, ale pierwiastki to dla niego czarna magia. Nie widzę powodu by obaj uczyli się tego samego do 18 roku życia. Jeden powinien mieć więcej matematyki, drugi j. polskiego. Podstawa programowa powoduje, że pierwszy na matmie się marnuje, a drugi ledwo nadąża. Przez to wszyscy którzy ukończyli szkołę przeciętnie, nie nadają się do niczego oprócz na zmywak w McD. Drugi powód to przymusowość szkół. Ponieważ ludzie są różni, to jedni chcą się uczyć bo to lubią, a inni nie, za to mają inne predyspozycje jak np siła w mięśniach. Ci drudzy po nauczeniu się niezbędnych czynności jak tabliczka mnożenia i pisanie, teoretycznie mogliby zakończyć naukę i zdobywać doświadczenie zawodowe już od 14 roku życia. Ja uważam że nie powinno być szkolnictwa państwowego. Jak sam kolega zauważył każdy ma inne sposoby nauczania: jedni więcej skorzystają z podręcznika inni z wykładów. Dlatego powinno istnieć mnóstwo szkół prywatnych, w jednych uczono by tak, w innych tak. Jedne brały by uczniów w wieku 6 lat, inne w 8. W jednych byłby 6-cio letni cykl nauczania, w innych dwu. W jednych byłby j. polski prowadzony przez wykładowców, w innych matematyka z podręczników. Taka wizja dla niektórych jest koszmarną wizją chaosu :discord2:, ja w przeciwieństwie do nich ufam, że ludzie są w stanie decydować o sobie lepiej niż urzędnik za biurkiem, że nauczanie będzie efektywniejsze i tańsze, bo taniej jest opłacić nauczyciela, dyrektora i sprzątaczkę niż opłacić ministra edukacji, jego urzędników, sekretarki, wydziały oświaty w województwach, powiatach itd.

Moje poglądy są dla niektórych kontrowersyjne, no ale może ktoś się ze mną zgodzi :ppshrug:?

A ja się z tobą zgadzam w 100%.:crazytwi:

 

Uczepiłem się tych wykładów tylko dla przykładu. Tak naprawdę uważam, że jest miejsce na poprawę w bardzo wielu kwestiach związanych z edukacją. Ale argument, że skoro inni lepiej uczą się ze słuchu (jeśli tacy są, bo może się okazać, że wcale nie...sprawdził ktoś?) jest kretyński, bo to nie może usprawiedliwiać marnowania czasu pozostałym. Polską edukację oceniam na tak ok 6/10. Jest ona umiarkowanie-mierna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ConQrM oj, powiem ci, że twoje stanowisko jest bardzo złe. Przede wszystkim dlatego, że teraz skupiasz się na jednostkach, osobach które niby interesują się tym a tym, a np. mata im nie idzie. Pytanie czy nie idzie nauka bo nie chcą się jej uczyć, nie łapią, bo mają kiepskiego nauczyciela, nie widzą sensu w tym ... od razu powiem, że poziom podstawowy to wiedza konieczna i posyłanie dzieciaczka 8 letniego do szkoły z już danym profilem jest wielkim błędem, bo nie ma wtedy innych zajęć lub te z założenia będą mocno ograniczone, skoro jest to szkoła która ma uczyć tego a tego. 

 

Jednak wykształcenie średnio również jest konieczne do pewnego stopnia, bo w tym momencie wiedza podstawowa to podstawy, aby zobaczyć potem w szkole średniej że świat rządzi się jeszcze innymi prawami i teoriami. I np. pojęcie fali czy grawitacji i zasady dynamiki to wiedza konieczna, a to jest typowa fizyka i życie codzienne :v. Statystyka, równania, geometria ... na pewne rzeczy nie dostaniesz odpowiedzi w podstawówce, a w liceum. Polski i lektury - one nie są wybierane od tak, a mają być pewnym wyznacznikiem dla obecnych pozycji w księgarniach, bo tam kiedyś ktoś pierwszy wpadł na pomysł, aby zrobić motyw zbrodni, a nie napierać, aby dali jakiegoś Wieśka do kanonu lektur. Uwierz mi, ja mogę wymieniać godzinami jaki dany przedmiot dał mi w szkole średniej tyle rzeczy w życiu codziennym, że nie żałuję, ale trzeba to docenić patrząc na to jak działa świat.

 

Wiesz, sugerujesz te zmiany tak jakbyś chciał iść od razu do roboty, a nie radzę i to są słowa mego ojca. Mając robotę, może jeszcze założyć rodzinę to człowiek nie będzie miał wtedy tyle czasu wolnego, także i na naukę. Oczywiście kasa by była, ale co po niej jak czasu wystarczy po robocie aby w coś pograć aby się zrelaksować. Dlatego moim zdaniem ten system jest ok, ale brakuje mu pewnych rzeczy - ten system ci daje czas na poznanie siebie, poznanie świata, bo ograniczając się w wieku 12 lat na zajęcia wyłącznie z infy z nikłymi zajęciami z chemii czy biologii nie rozwinie cię na świat a tą tylko jedną specjalizację. Mnie np. boli nieznajomość ludzi z podstaw geografii i czytania mapy. Czasem człowiek nie wie, że coś w danym momencie może się mu przydać i to jest ta wiedza, która mamy nabyć w tym systemie, a jak warto się tego wszystkiego uczyć to już pisałem wcześniej w poście powyżej, bo czasem sami krzywdzimy siebie.

 

  • +1 2
  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@The Silver Cheese

Rozumiem twoje obawy i od razu mówię, że nie ma się czym przejmować. Jestem w 100% pewien, że w warunkach rynkowych powstały by szkoły ogóle takie jak dzisiaj, bo nie wszyscy są na tyle zdecydowani. Żeby to sobie potwierdzić wystarczy pójść do hipermarketu a potem do sklepiku obok niego: w pierwszym jest wszystkiego po trochu, w drugim rzeczy są wyspecjalizowane. Nie wiem czy wiesz, że mimo tego chorego systemu udało się w Polsce założyć szkołę strojenia fortepianów...  Lecz jest jeszcze jedno duże ale. Jeśli zapewniamy równą edukację dla każdego, robimy to kosztem osób uzdolnionych i zdecydowanych, a te osoby budują dobrobyt w przyszłości. Może to co ci powiem zrzuci cię z krzesła, ale uważam, że lepiej jest dla wszystkich, gdy mamy jednego perfekcyjnie wyspecjalizowanego geniusza i dwóch analfabetów, niż 3 przeciętniaków. Przeciętniak nie myśli o ideałach, podboju kosmosu, czy chociażby zakładaniu firmy. Ten geniusz jednak może o tym pomyśleć i dążyć do tego. 

Na koniec zacytuję Asimova:

 

"Każdy system (...), który pozwala ludziom wybierać sobie przyszłość, skończy się wyborem bezpieczeństwa i przeciętności, wykluczających zdobycie gwiazd".

Dzisiaj władza łamie nam nogi i daje nam wózek inwalidzki, czy taki system nie jest chory? To nie tylko szkoły potrzebują gruntowych reform. Mimo zdobyczy techniki, pracujemy mnóstwo i nic z tego nie mamy, kiedyś utrzymanie 5 tki dzieci to żaden problem, dzisiaj to praktycznie niemożliwe. Ufajmy ludziom, wierzę, że są w stanie zorganizować się bez pomocy urzędników.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, ConQrM napisał:

gdy mamy jednego perfekcyjnie wyspecjalizowanego geniusza i dwóch analfabetów, niż 3 przeciętniaków.

 

To na bezludnej wyspie czy w czasie apokalipsy przeżyję tylko 1 osoba, zamiast 3 skoro 2 nie będzie potrafiło sobie poradzić. Tak samo wybuchnie wojna - 1 przygotują, reszta spanikuje, zginie ... takich ludzi byś chciał jedynie? Jako gatunek, ludzie mamy współpracować, wiedzieć po trochu o świecie, bo to tak jakbyśmy zmarnowali potencjał przez ostanie dziesiątki wieków, bo ktoś nagle pomyślał, aby każdy kształcił się jak się mu żywnie podoba czyli wracamy do średniowiecza gdzie możesz być synem jakiegoś farmera i farmerem do końca życia zostaniesz, może ci się poszczęści i zostaniesz duchownym.  

 

Tak btw. istnieją tzw. kółka zainteresowań, Domy Kultury, zajęcia pozalekcyjne, zapytać się nauczyciela o więcej ... z tego można skorzystać, bo wiedza nie jest zamknięta dla nikogo. System ma nam dostarczyć tej wiedzy, aby każdy potrafił powiedzieć gdzie się Polska czy Kanada znajduję, jak udzielić pierwszej pomocy, że język angielski jest ważną rzeczą na świecie, a też i gramatyka naszego polskiego języka ... nie zdajesz też sobie sprawy, że eliminacja teoretycznie niepotrzebnych rzeczy może mieć wpływ potem  na pojmowanie świata. Po co będą nam geniusze, którzy będą umieli wynaleźć ostateczne lekarstwo na raka, skoro nie będą wiedzieć jak przygotować przemówienie, proste danie na obiad, udzielić pierwszej pomocy ... 

 

Powiesz: ".. ale to będą mieli"

Ja powiem "nie".
"Dlaczego, przecież ta wiedza jest potrzebna?"
"My jesteśmy szkołą informatyczną, a my gramatyki z polskiego czy resustytacji nie potrzebujemy, bo co ma informatyka do edukacji dla bezpieczeństwa?"

"Ale takie wychowanie fizyczne ..."

"Nie, bo informatyk potrzebuje jedynie komputera i myślenia zero-jedynkowego"

"Ale to ma być !!"

"Wiesz jak to się fachowo nazywa, to co chcesz teraz wprowadzić w tych szkołach prywatnych?"

"Jak?"

"Wiedza ogólna ..."

 

Tyle w temacie, ja nie biłbym się o specjalizacje od 8 roku życia. Studia są od tego już, bo na nich udowadniasz, że potrafisz się usamodzielnić, jest to taki etap, że wejdziesz w dorosłe życie, bo wiesz czego się spodziewać, bo ten system cię przygotowywał z wielu rzeczy, że słowa "Sąd", "Grawitacja", "Mickiewicz", "H2SO4", "Równania" czy "Dynastia Piastów" nie będą dla ciebie jakimiś nieznanymi pojęciami, a twoje szkoły prywatne mogą zabić to wszystko. A nawet wprowadzenie tych dodatkowych zajęć sprawi, że to już nie szkoła o konkretnej specjalności, a szkoła ogólna. Szkoła podstawowa i średnia ma cię do życia przygotować, a nie do zawodu:twilight5:, chyba, że bardzo szybko chcesz pracować to zawodówka albo technikum, ale i tam spotkasz się z "niepotrzebnymi" przedmiotami.   

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@The Silver Cheese

Przepraszam bardzo, ale czy wiedza szkolna ma jakikolwiek związek z radzeniem sobie w ekstremalnych sytuacjach? Czy profesor socjologii lepiej przygotuje się na wojnę od pracownika fabryki?

52 minuty temu, The Silver Cheese napisał:

Po co będą nam geniusze, którzy będą umieli wynaleźć ostateczne lekarstwo na raka, skoro nie będą wiedzieć jak przygotować przemówienie, proste danie na obiad, udzielić pierwszej pomocy ... 

Czy ty się właśnie samozaorałeś? Właśnie w erze szybkiego rozwoju potrzebujemy ludzi, którzy zamiast uczyć się przemawiania, gotowania itd stworzą nam lekarstwo na raka!

 

Możliwe że masz rację i ogólniaki są najlepsze, może na rynku wykształciły by sie tylko ogólniaki jak dziś. A może nie? Nikt nie wie jaki program miały by szkoły prywatne. I właśnie dlatego nie może istnieć jednolita podstawa programowa, ponieważ nie istnieje żaden planista, który powie co jest najprzydatniejsze w życiu!

Nie wiem jak ci to napisać żeby było to dla ciebie jasne, myslałem że wyjaśniłem wszystko w postach powyżej.

Moje poglądy są brutalne i dla niektórych niezrozumiałe.

Nie przekonam cię do zmiany myślenia, ty nie przekonasz mnie, możemy tak pisać w nieskończoność.

 

 

Ale przyznaj, że ciewkawy jest fakt, iż podstawa programowa z powszechną edukacją dla wszystkich to jedne z pierwszych postulatów komunistów...

Edytowano przez ConQrM
  • +1 2
  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że ten system który panuje obecnie, chociaż może lepiej by było "trwa", porywający nie jest. Zgadzam się z twierdzeniem że szkoła, jakakolwiek powinna uczyć przygotowania do wykonywania podstawowych rzeczy gdy już skończymy edukację. Pozwolę sobie przytoczyć przykład z mojej szkoły (nie wiem czy w innych tak jest, ale zakładam że tak). Informatyka. Przez tyle lat informatyki które miałem, dziabaliśmy w paincie, czasem zrobiliśmy prezentację albo sformatowali tekst wordzie. Sądzę że przynajmniej na początku gimnazjów (a że wygasają to chociaż tak w połowie podstawówki, no powiedzmy 4-5 klasa) wprowadzić coś co przyda się dla świata bardziej niż kolejne paintowe "arcydzieła". Czyli programowanie. Wystarczy spojrzeć na otaczający nas świat. Ja osobiście planuję pójść do technikum, i sądzę że takie rzeczy jak wspomniana wyżej przemowa, czy przygotowanie sobie jedzenia leży w sferze raczej osobistej i nie nastręcza jakichś wielkich problemów. Chyba wyczerpująco podzieliłem się swoim zdaniem, ale jestem otwarty na sugestie.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, DestroyerOfTheSystem napisał:

Ja z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że ten system który panuje obecnie, chociaż może lepiej by było "trwa", porywający nie jest. Zgadzam się z twierdzeniem że szkoła, jakakolwiek powinna uczyć przygotowania do wykonywania podstawowych rzeczy gdy już skończymy edukację. Pozwolę sobie przytoczyć przykład z mojej szkoły (nie wiem czy w innych tak jest, ale zakładam że tak). Informatyka. Przez tyle lat informatyki które miałem, dziabaliśmy w paincie, czasem zrobiliśmy prezentację albo sformatowali tekst wordzie. Sądzę że przynajmniej na początku gimnazjów (a że wygasają to chociaż tak w połowie podstawówki, no powiedzmy 4-5 klasa) wprowadzić coś co przyda się dla świata bardziej niż kolejne paintowe "arcydzieła". Czyli programowanie. Wystarczy spojrzeć na otaczający nas świat. Ja osobiście planuję pójść do technikum, i sądzę że takie rzeczy jak wspomniana wyżej przemowa, czy przygotowanie sobie jedzenia leży w sferze raczej osobistej i nie nastręcza jakichś wielkich problemów. Chyba wyczerpująco podzieliłem się swoim zdaniem, ale jestem otwarty na sugestie.

Ciekawe ile czasu swojego życia zmarnowałem w szkole na ,,naukę" informatyki. Przeciętnie rozgarnięty trzecioklasista ma wiedzę porównywalną z programem dla klasy czwartej, bo jedyne co tam robią to RYSUJOM NA PAJNTCIE, czyli coś co większość ludzi umie od szóstego roku życia. Te rysunki w większości przypadków bynajmniej nie są nawet ładne:D...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...