Skocz do zawartości

Barrfind V.

Recommended Posts

Klacz stanęła na wysokości zadania i podeszła do dziwacznej zebry całkiem poważnie. Grzywy i ich rodzaje jakoś nie robiły na niej wrażenia, nie wiedziała co odbiło Forestowi. A myślała, że z niego taki porządny kucyk. Cóż, teraz trzeba było zapytać o przejście przez bramę, znaczy chyba... Ona tam nigdy przez takie cuda nie miała szans przechodzić, zawsze po kryjomu przemykała między strażnikami i po kłopocie. Teraz niestety w tak licznej grupie się nie uda zbiec niepostrzeżenie, chyba nie wezmą ich za negatywnych obcych tym bardziej, że w ich szeregach była córka księżniczki Luny. Mniej sztywnym krokiem stanęła pomiędzy tymi obcymi duszami i rzekła -Ruszamy w drogę- Westchnęła, bo te słowa co teraz wypowie ledwie przeszły jej przez gardło -Czy moglibyśmy przejść? Chcielibyśmy przejść do następnej osady przed nocą- Jej ton był donośny i surowy, nie umiała zbytnio kłamać i nawet jak się starała brzmieć miło to i tak wyglądało to jak próba władzy nad wszystkimi obok. Wypięła żołniersko pierś i po paru wdechach zachowała już kamienną posturę, nic nie dała po sobie poznać. Wyglądała jak klacz z wyższych sfer, oby jej doświadczenie nie poszło na marne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zebrikański ogier z dredami spojrzał na nią wypałuszczając oczy na nią. Zamrugał szybko kilka razy po czym wybuchną śmiechem. Tak szczerym i radosnym, że aż walną się na grzbiet i zaczął się tarzać. Ta salwa przyciągnęła gryfa i minotaura lekko skonsternowanych.

- A cóż to tak rozbawiło naszego prowadzącego? - spytał grubym głosem gość z głową byka.

- Coście mu takiego powiedzieli? - dodał gryf kręcąc głową na widok miotającego zebrę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forestowi w miarę udawało się powstrzymywać śmiech. Przynajmniej dopóki Zebrikanin nie wybuchł śmiechem na słowa Mrocznej. To w połączeniu z zażenowaniem po wypowiedzi towarzyszki spowodowało wybuch śmiechu podobnego do śmiechu zebrikańskiego ogiera. Tyle że jakimś cudem utrzymywał się na nogach. Przez myśl przemknęło mu tylko - Ostatni raz daję jej załatwiać sprawy. Przez to całe śmieszkowanie ledwo zauważył nadchodzących znajomych naszego turlającego się po ziemi Zebrikanina z dredami. Starał się opanować ale bez skutecznie. Skupienie się utrudniał mu fakt, że zebra dalej wesoło śmiała się i tarzała się po ziemi.

 

Minotaur i gryf zaczęli wypytywać o szefa a łowca dalej ledwo co potrafił złapać oddech. Koniec końców udało mu się wyrwać z tej salwy śmiechu. Prawym kopytem wytarł łzy i podszedł do nowego towarzystwa. Przez tę sytuację całkowicie zapomniał o swojej niechęci do gryfów.

- Panowie, musicie wybaczyć mojej znajomej. Nie zrobiła tego umyślnie. - Nabrał powietrza w płuca i powoli wypuścił aby do reszty zneutralizować chęć śmiechu. - Poskładajmy waszego szefa do kupy.

 

Podszedł do tarzającej się zebry i podał mu kopyto aby pomóc mu wstać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To było przegięcie, dlatego ona nie nadaje się do życia w grupie. No bo co to miało być? Spuściła wzrok zażenowana, co powiedziała śmiesznego? Niestety głupiemu zawsze śmiech na myśli, taki już jest ten świat. Nie zrozumiała sensu tej sytuacji, ale nie skomentowała. Nie warto- pomyślała i pozostała w milczeniu. Miała kamienną posturę, jakby nic ją nie ruszyło. Nie przejmowała się poziomem IQ, ważne aby ich przepuścili i żeby w końcu z tond wyszli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwilę to zajęło bo zebra jak to mówią, miał wyrąbane w to co siedziało wokół niego. W końcu złapał podane kopyto Foresta i z wyszczerzem wstał na chwiejące się nogi.

- Och, dobra. Nie wiem o co chodziło ale to pytanie mnie zaskoczyło, a i tak byłem już w wesołym humorze - wyjaśnił otrzepując się z kurzu. - A tak wracając do sprawy. Zakładam, że jesteście naszymi strażnikami? - spytał skinąwszy na gryfa i minotaura aby wracali do swoich zajęć i obrócił się do Foresta.

 

Mógł zaobserwować, że zebra nie dość iż ma czerwone oczy to jeszcze przekrwione.

- Ech, muszę przestać to w końcu palić - wyszeptał pod nosem kaszląc. - No więc? - dodał wracając powoli do swojej pół śpiącej postawy.

 

Spoiler

No kucze, IQ. Jakbym sobie stał pod pustą ścianą, zero przejść czy coś. A tu nagle ktoś do mnie podchodzi i pyta się czy może przejść to bym chyba nie wiem, zdechł na miejscu skonfundowany do granic możliwości. xD Po prostu, nie wiem, naprawdę nie wiem o co tutaj chodziło. Ktoś mi wyjaśni? Podniesie rąbek tajemnicy tekstu Tempest o przejściu do kolejnej wioski? Prawie jak w RPG, tylko elektroniczne. "Czy na pewno chcesz przejść do kolejnej wioski? Tak." I pyk, kolejna wioska.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No więc przyszliśmy tu bo usłyszeliśmy od znajomego, że potrzebujecie eskorty. - Spojrzał w przekrwione zebry. Rany muszę spróbować tego zielska. - przeszło mu przez myśl.

- Czy będziemy waszymi strażnikami? Zależy ile zapłacie.

Edytowano przez Forest Wind
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Siedemdziesiąt pięć na głowę - zebra ziewnęła. - Droga raczej nie jest jakoś specjalnie niebezpieczna, podobno. Ale będzie premia w razie kłopotów i się spiszecie. Raczej dosyć uczciwa stawka jak na taką trasę. I myślę, że trójka nam wystarczy - dodał rozglądając się jakby legion straszników widział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Aaa, niech będzie - zawołał uradowany i obrócił się zamaszyście. - Ruszamy - zakrzyknął prawie się przewracając przez ten obrót. - Wyjeżdżamy i przy odrobinie szczęścia nie będziemy musieli zatrzymywać się na spoczynek.

 

Pięć wozów i do trzech ostatnich były podpięte po dwa ziemne kucyki. Drugi w kawalkadzie ciągnął minotaur, a pierwszy przez gryfa.

- Chyba zwariowałeś jeśli nie zrobimy po drodze przerwy - pokręcił głową tenże na słowa zebry który szedł obok niego.

- Nie przesadzaj, przeżyjesz - zaśmiał się.

- Ale ty nie - warknął pierzasty.

 

I w tej chwili ruszyli do głównej bramy z zamiarem wyjechania na trakt w dół góry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konwój spokojnie wyjechał przez bramę i mogli ostatni raz rzucić okiem na stolicę. Zaczął się prędki zjazd w dół góry. Wjazd na ogół pod nią był bardziej kłopotliwy jeśli się miało ciężki ładunek. W oddali widniały góry Unicorn Range i z tej odległości wydawały się być tak małe. A w samej Equestrii uchodziły za drugie w kolejności jeśli chodzi o wysokość.

 

Tuż nieopodal góry na której się znajdowali było widać wioskę. Tuż obok niej był ogromny las. Jak się spoglądało na niego miało się ciarki. Nawet w blasku słońca i z wysoka wyglądał na ciemny i nieprzenikniony. Nikt do tej pory nie nakreślił mapy Everfree zupełnie jakby wiecznie się zmieniał albo trudno było tam przeżyć komukolwiek.

 

W końcu dotarli do podnóża i mogli skierować się kamienną drogą wokół na północ. Po lewej błyszczały białe wieżyce zamkowe. Było widać kręcące się nad nim i przed nim postacie. A po swojej prawej przez chwilę mieli olbrzymie wrota wgłąb góry. Nie zatrzymywali się i w swoim czasie dojechali do lasu przez który musieli przejechać. Droga wydawała się spokojna i pełna śpiewu ptaków. Napotykali momentami innych wędrowców czy wozy zmierzające w odwrotną stronę niż oni. Nawet raz przelecieli nad nimi dwóch pegazów i gryf w srebrnych pancerzach oraz broni długiej.

 

Aż w końcu gdy słońce było bardziej na zachodzie niż na wschodzie, dojechali do ściany lasu i konwój stanął. Spory szmat drogi od nich po prawej widniał wodospad NIaghara Falls.

 

Zebra podbiegł do Foresta z rozbudzoną miną, co było dziwne jak na niego.

- Słuchaj, mam nadzieję, że jesteście gotowi na wszystko - przeszedł od razu do sprawy. - Musimy przejechać pomiędzy drzewami bo jeszcze nie rozpoczęli budowy drogi do miasteczka. Wycięli jako tako drzewa i przygotowali dla wozów. Tylko martwi mnie sprawa, że ta puszcza jest za blisko Lasu Cieni. Za dużo się słyszało o tamtym miejscu i wolę was ostrzec. Jednak przy odrobinie szczęścia, nic nie powinno nam przeszkodzić - w głosie miał nutę nadziei, że tak będzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forest spojrzał w kierunku ścieżki. Drogi podobne do niej były idealnym miejscem na zasadzkę. Wąskie przejście utrudniało manewrowanie wozami, a las skutecznie chronił napastników przed wzrokiem wartowników. No cóż skoro nie było innej drogi.

 

- Jeżeli pozwolisz to chciałbym zadać kilka pytań. - spoglądał spod kaptura na pasiastego. - Przede wszystkim jakich zagrożeń możemy się tu spodziewać? Następnie co właściwie wieziecie w tych wozach? I w końcu ile czasu nam zostało przed wznowieniem podróży? - Stanął na dwóch tylnych nogach i oparł się o wóz obok którego stał zanim pasiasty podszedł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozejrzała się w koło jednocześnie wsłuchując się w rozmowę towarzysza z obcym, ciemny las był znany z tajemnic i wielu niebezpieczeństw. O tym wiedział każdy i chociaż Shadow była tu pierwszy raz to i tak mniej więcej próbowała sobie wyobrazić jakieś podstawowe pułapki. Przyjrzała się ziemi, drodze przez którą będą zaraz iść. Może lepiej jak pójdzie pierwsza? Chociaż, wolała być nadal obok Midnight, czasami zło czaiło się tuż za ogonem. W końcu zdecydowała, że nigdzie się nie ruszy, oczywiście w tym sensie, że nie odstąpiła kompanki nawet o krok. Razem zamykali konwój i jeśli miałoby się coś wydarzyć to będą miały najwięcej czasu by właściwie zareagować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Teraz - zebra uśmiechnęła się jak tylko Foresta odepchnął w bok startujący wóz. - Lepiej uważaj o co się opierasz. Zatrzymaliśmy się na sekundę. A wieziemy to raczej oczywiste, że budulec i takie tam do nowej wioski - wzruszył ramionami i potruchtał obok kawalkady naprzód.

 

- Niebezpieczeństwa bywają różne ale dalej - zawołał do łowcy kucyk ciągnący czwarty z wozów.

- Głównie drzewne wilki się tutaj pałętają albo właśnie wilki z Lasu Cieni. Sam nie wiem które gorsze - dodał od siebie kompan ciągnący wraz z nim.

- Weeda nie ma co pytać o taki sprawy - zaśmiał się ten co pierwszy się odezwał. - On jest tutaj przejazdem aby sobie dorobić i pozwiedzać. Skubaniec ma znajomości ale przynajmniej wie co robi.

 

Łowca nic nie odpowiedział. Skinął tylko głową na znak, że rozumie i szedł dalej obok wozu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kroczyła nadal obok niebieskiej klaczy, patrzyła przed siebie by skupić się na drodze. Jednak postawione na sztorc uszy nasłuchiwały każdą pękniętą gałązkę, coś tu mocno nie pasowało. Po co te tajemnice? Czyż mało jeszcze krył ten mroczny las? Przynajmniej nie mogła narzekać na nudę, poprawiła swoje metalowe podkowy i ruszyła dalej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ujechali jeszcze pare długości wozów wgłąb lasu. Drzewa ich otaczały z obu stron. Popołudniowa godzina sprawiła, że otaczał ich półmrok. Z prawej strony z głębi lasu dobiegło donośne wycie. Jakby z wielu wilczych gardeł rozniosło się po lesie. Kuc ze wcześniej rozmowy z Forestem zrobił facehoofa, podczas gdy drugi spojrzał na niego jakby to była jego wina, że wykrakał.

 

- No mam nadzieję, że jesteście gotowi bo my jedziemy dalej - zawołał minotaur nie zwracając uwagi, że zebrikanin zaczął truchtać obok niego.

- Cholerne wykałaczki z zębami - zawołał gryf ciągnąc swój wóz jakby prędzej.

- Spokojnie, mamy tutaj profesjonalistów - Weed zapewnił wszystkich zaspanym głosem z udawaną pewnością siebie.

- To czemu się trzęsiesz? - zarechotał minotaur przyśpieszając aby dotrzymać prędkości gryfa.

 

Dla wyczulonych w ciemności oczu można było spostrzec ruch pomiędzy drzewami. Szybkie ruchliwe i większe niż dorosły kucyk istoty przemierzały zwinnie odległości pomiędzy pniami. Wycie i dźwięk pośpiesznych kroków zbliżał się od prawej strony kawalkady i trochę z przodu.

 

 

Info do Foresta

Spoiler

Forest jako iż jest ŁP wie, że to drzewne wilki. Magiczne istoty z odpornością na magię, słabością do uderzeń fizycznych. Reszta niekoniecznie o tym wie. I może zakładać, że to po prostu wilki i nic więcej.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wycie z lasu obudziło w łowcy wspomnienia z jego początków jako łowca potworów. Drzewne wilki były dobrym materiałem do nauki dla początkujących łowców, gdyż miały dokładnie określone mocne i słabe strony. Jednak to, że polowały w watahach wcale nie ułatwiało polowania i tym bardziej walki z nimi. Strasznie cwane bestie, dosłownie kochające zasadzki i ataki w grupach. Z uwagi na leśną zasłonę, łowcy nie udało się określić liczby osobników. Dodatkowo Forest nie miał odpowiedniego narzędzia do walki z nimi, gdyż bardziej skuteczny byłby tu topór albo chociaż siekierka. Miecz nie był zbyt dobrym narzędziem do tej roboty. Uderzanie klingą w drewno uszkodziłoby ją. Pozostawała tylko jedna opcja.

 

Forest zdjął miecz razem z pochwą. Łuk i strzały wrzucił do środka wozu. Skurzanymi paskami zabezpieczył miecz przed wypadnięciem z pochwy. W ten sposób z miecza zrobił broń obuchową na wzór młota wojennego tyle, że o wiele lżejszego niż oryginały.

Podszedł do Zebrikanina.

- Nie zatrzymujcie się. Jeżeli zwęszą, że wiemy o nich staną się bardziej nieprzewidywalne. - spoglądał na dalej trzęsącą się zebrę. - A ty przestań się trząść i chociaż staraj się zachować spokój. Drzewne wilki potrafią wyczuć strach. Stają się wtedy jeszcze bardziej brutalne i bezwzględne. Dlatego na litość Celestii i Luny nie panikujcie. Gdy pokarzecie, że się ich nie boicie staną się mniej pewne.

 Wrócił na swoją pozycję i dalej nasłuchiwał.

Edytowano przez Forest Wind
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Midnight słysząc wycie szybko okazała lęk. Może i była córką Luny, ale nigdy nie opuściła Canterlot bez matki lub eskorty. Teraz była zdana jedynie na siebie i dwójkę, niemal nieznajomych, towarzyszy. Szybko schowała się za Tempest, gdyż była najbliżej niej. Widać było po niej, że to dla niej kompletne zaskoczenie a jednocześnie była przerażona. Mimo, iż teoretycznie mogłaby sobie poradzić w pojedynkę z wilkami, to strach kompletnie ją paraliżował. 

 

- O...o...oby nie zaatakowały. - powiedziała drżącym głosem do Tempest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...