Skocz do zawartości

Barrfind V.

Recommended Posts

Najemniczka popatrzyła bystrze na chowającą się za nią kompankę, to nie był najlepszy pomysł gdyż najzwyczajniej w świecie krępowała jej ruchy i ewentualną obronę. -Staraj się nie przeszkadzać idź pomiędzy mną i wozem, wóz będzie przed tobą ja zaś ubezpieczę tyły.- Dodała ostro i cofnęła się tak by być zza klaczą. Najbliższe odgłosy od Tempest dobiegały z prawej strony, więc ciemna towarzyszka lekko zbliżyła się ku prawej stronie, ale tak by nie zboczyć ze ścieżki i zachować dystans od drzew. Może nie miała takiej wiedzy jak Forest, ale nie była też naiwna czy głupia. Doskonale wiedziała, że wróg czuje się pewniej kiedy widzi strach. Ona szła pewnie i twardo, jak przystało w końcu na doświadczonego najemnika. Miała oko na Midnight, otoczenie i wozy, możliwe, że te drewniane deski na kółkach przydadzą się do manewrów w treści ataków jak i obrony. Na razie było bezpiecznie, ale kto wie kiedy przeciwnik zaatakuje. Shadow miała się na baczności i nawet na chwilę nie przestała czuwać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zebra wyciągnął ze swojej podróżnej torby fajkę. Była nabita czymś zielonym i zaraz ją zapalił krzesiwem. Miał zdecydowanie wprawę w tym bo się nawet nie zatrzymał.

- Lepiej się z tym odsuń ode mnie i wozów - krzywo spojrzał na niego minotaur.

 

Wycie rozlegało się tuż obok nich. Większy niż kucyk, i to dwukrotnie oraz stworzony z drewna wilk skoczył na grzbiet jednego z wozów. Na ten po środku krzywo patrząc błyszczącymi zieloną magią oczyma. Wredne spojrzenie padło wprost na Foresta. Rozszerzył paszczę pełną ostrych zębisk pokazując co ma do zaoferowania. Inny zatoczył koło w cieniach drzew i znalazł się po lewej łowcy.

 

Dwa wybiegły na drogę z prawej trony wprost na Tempest. Dodatkowy trzeci wskoczył na wóz przed Midnight i Tempest groźne oraz zgodnie z resztą watahy warcząc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obrócił się w stronę przeciwnika kiedy ten wylądował na wozie. Forest uniósł lekko głowę spoglądając na drewniany pysk bestii. Świecąc kłami zapewne chciał napędzić mu stracha. Tyle, że łowca w swoim życiu widział już o wiele gorsze rzeczy. Na przykład starszą ciotkę w kąpieli kiedy miał 10 lat. Podczas jego podróży nic nie mogło równać się z tym widokiem, ni krew, ni flaki. Dlatego stał dalej ze swoją kamienną miną i nie okazywał odrobiny strachu.

 

Zacisnął kopyto na pochwie swojego miecza. Walka z drzewnymi wilkami nigdy nie należała do najłatwiejszych. Od teraz każdy błędny ruch mógł kosztować go życie. Zresztą jak przy każdej walce z potworem. Tu jednak to on był zwierzyną i był w mniejszości.

Mają to na uwadze, w myślach mentalnie przygotował się na najgorsze.

 

Jego przeciwnik dalej nie rzucił mu się do gardła, więc chyba był nieco skołowany brakiem reakcji ze strony swojej ofiary. Forest widząc to uśmiechnął się lekko wciąż patrząc się na wilka.

- Ale jesteś brzydki. - obraził przeciwnika prosto w pysk i to jeszcze z uśmiechem na ustach. To nie mogło skończyć się dobrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Córka Luny całkowicie spanikowała kiedy jeden z wilków wskoczył na wóz za nią a kolejne dwa pojawiły się przed Tempest. Była w potrzasku a nie oczekiwała takich przygód zaraz po opuszczeniu Centerlot. Jej panika nie objawiła się jednak krzykiem a natychmiastowym zniknięciem. Nikt raczej nie mógł tego zauważyć gdyż każdy zajęty był obecną sytuacją, a może jednak? Jakby nie było, zniknęła i w żaden sposób nie można było jej dostrzec.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciemna klacz szybko rozejrzała się by ułożyć w swojej głowie plan, no działanie instynktowe na pewno nie da im dobrych rezultatów. Przecież ich i zwierzęta dzielił właśnie rozum, trzeba było to dobrze rozegrać. Jeden wilk rzuci się na Foresta, ona natomiast miała na sobie aż trzy, jak fajnie! Obejrzała się na dwa wilki, jeden siedział na wozie, a Midnight? Puf... znikła, pewnie jakieś zaklęcie, ale to może i lepiej. Na wszelki wypadek walcząc patrzyła czy na miejsce gdzie stała niebieska klacz jakiś wilk nie wskoczy, bo co jeśli zaklęci to tylko masowanie? Brała do siebie jak najwięcej aspektów, próbowała przewidzieć jak najwięcej wątków i zakończeń. Jeden był nie do pomyślenia, no sama porażka i śmierć. Nie po to tłukła się przez pół świata by zdechnąć w tak śmierdzącym i odrażającym pysku, wolała wyjścia bardziej humanitarne, ale nie zawsze tak się da.

 

Wilk na wozie był bliżej najemniczki więc, z nim się rozprawi w pierwszej kolejności. Wskoczyła na wóz obok niego, ale miło tak oko w oko. Szybko poczęstowała go z tylnych kopyt, tak że drewniany stwór powinien wypaść z wozu na ziemie, w jeszcze lepszym zakończeniu może do pobliskiego rowu. Nie czekając skoczyła do dwóch na tyłach, tym razem dała upust swojej nietypowej kobiecości i zaorała kopytami o ziemi rzucając im wyzwanie. Niech wiedzą z kim zadzierają, nie bała się ani przez sekundę, niech im się wydaję że są najlepsze. Taki kopniak z metalowej podkowy na pewno bolał, teraz chciała zaczekać na atak dwóch wilków i po prostu sprawnie ich uniknąć, tak najlepiej aby dwa wilki się zderzyły, może dopisze jej jeszcze większe szczęście i ten który pozostał z tyłu też się rzuci na nią w tym samym czasie? Wtedy wystarczy skoczyć i karambol kup drewna gotowy. Magia nie wchodziła w grę, pewnie były na nią odporne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Tempest Shadow napisał:

Wskoczyła na wóz obok niego, ale miło tak oko w oko. Szybko poczęstowała go z tylnych kopyt

Tak się jej przynajmniej wydawało, bo wilk wcale nie spuścił oczu z Midnight. Widział ją bo rasa ta nie miała problemu z widzeniem w ciemności lasu Everfree, jak i niewidzialnych stworzeń. Ale trzeba jej przyznać, że musiała mieć krzepkie nogi skoro wskoczyła bez problemu na tak wysoki wóz. Minotaur rogami ledwo sięgał wysokości wozu. Wracając do zaistniałej sytuacji, przeciwnik Tempest uchylił się jej kopniakowi i skoczył nad naszą niewidzialną. Ewidentnie chciał jej odgryźć zadek i zakręcił się na ziemi. Wywrócił się przy tym bo kawalkada wcale się nie zatrzymała, a nawet przyśpieszyła lekko co go wywróciło z równowagi.

 

Pozostałe dwa co to zmierzały do Mrocznej wskoczyły na bok pojazdu. Materiał jakim był okryty zaskrzypiał niebezpiecznie. Klacz poczęła się ześlizgiwać z dachu, a woźnice zaczęli krzyczeć aby tam z tyłu uważali co robią.

 

Forest z kolei z taktycznego położenia był w ciemnym zadzie. Z tyłu naszedł go jeden, a z góry śliniąc się dziwnym śluzem o zielonej poświacie drugi. Obaj jednocześnie rzucili się na niego. Tak od tyłu jak i z góry od jego przodów odwracając uwagę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forest zdawał sobie sprawę, że mogą go zaatakować z obu stron. Drzewne wilki są tak samo cwane jak ich kumple z kości i mięsa. Kiedy oba potwory były już na tyle blisko aby nie zdążyły wyhamować, łowca wykonał szybki skok w prawo zakończony przewrotem. W ten sposób stał już stabilnie na czterech nogach, przodem do swoich adwersarzy, którzy zderzyli się ze sobą próbując go dopaść.

 

Uderzenie był tak zajebiście mocne, że jeden z wilków wywrócił się na grzbiet a drugi zaczął się kiwać na boki. Forest czując, że nie może zmarnować takiej okazji niezwłocznie poderwał się do biegu i wskoczył leżącemu wilkowi na brzuch. Oszołomiony wilk nawet nie zdał sobie kiedy Forest siedział mu na szyi. W zębach trzymał swój miecz, lewym kopytem odchylił szczękę wilka zaś prawym sięgnął po swój srebrny sztylet. Wymierzył cios w miejsce pomiędzy szczęką a karkiem i zadał cios. Wilk miotał się z bólu przez parę sekund ale w końcu zastygł i rozsypał się w kupkę drewnianych kloców.

 

Forest schował nóż do pochwy i obrócił się w stronę drugiego przeciwnika, który akurat wtedy się otrząsnął.

 

Zawył niczym ranne zwierzę i z wściekłością zaatakował kucyka przed sobą. Zniszczył jednego z nich więc musiał zapłacić krwią. Otworzył szeroko paszczę jakby chciał połknąć go w całości, a w rzeczywistości odgryźć mu głowę. Już nie dbał o próby zaskoczenia, chciał tylko zabić używając swojej masy, siły i szybkości.

 

Forest szybko odskoczył do tyłu, wstając na dwie tylne nogi. Prawym kopytem chwycił rękojeść miecza, lewym natomiast trzymał środek klingi opatrzonej w skurzana pochwę. Miejscem pomiędzy kopytami zablokował ugryzienie wilka. Wściekłość dosłownie wylewała się z oczu przeciwnika. Aby jeszcze bardziej sprowokować przeciwnika Forest ponownie spojrzał drwiącym wzrokiem prosto w promieniujące ślepia potwora, uśmiechając się przy tym. Wilk widząc to zaczął ponownie nacierać na łowcę całą swoją siłą. Wind wsparł się na tylnych nogach. Efekt był taki, że wilk przepchał go przez parę metrów do przodu. Łowca właśnie na to liczył.

 

Prawym kopytem skierował rękojeść do góry, a lewym rękojeść w dół. Równolegle do tego rękojeść popchnął w stronę wilka zaś klingę przyciągnął do siebie. Przy tym wykonał zwrot o 180* przesuwając swoją lewą tylną po łuku. W efekcie wilk przeleciał obok Foresta lądując na swoim grzebiecie. Łowca odleciał nieco razem z wilkiem zważając na masę zwierzęcia i to, że miał zakleszczony miecz w jego paszczy. Wylądował tuż nad głową potwora mając krzyżowane przednie nogi.

 

Nie marnując okazji ponownie lewym kopytem ponownie przytrzymał szczękę wilka, prawym sięgnął po nóż i wbił go w to samo miejsce co poprzedniemu. Ten również miotał się przez parę sekund po czym rozpadł się na stos drewnianych kloców.

 

Notka dla Tempest.

Spoiler

Moja postać zna słabe punkty potworów, gdyż jest łowcą potworów i zna się na nich. Twoja niestety nie posiada tej wiedzy dlatego nie próbuj wykorzystywać tej informacji w swoim poście. Inaczej Mistrz Gry się do ciebie przyczepi. Ok?

 

Edytowano przez Forest Wind
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Midnight widząc odwagę Foresta nie mogła tak po prostu pozostać w ukryciu. Świadoma utraty czaru niewidzialności, zmieniła pozycję i odległość na bezpieczniejszą i wystrzeliła magiczny pocisk w jednego z wilków zagrażających Tempest.

Edytowano przez Midnight Dream
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetnie, lepiej już nie będzie, chociaż lepiej nie krakać bo mało brakowało by wóz się wywrócił. A tego nikt nie chciał, pospiesznie zeskoczyła z niego koło Midnight, kiedy już stanęła obok szybko się rozejrzała. Widząc starania młodej księżniczki tylko westchnęła -Wilki wyglądają na magiczne istoty wątpię aby magia na nie zadziałała, doradzam rozwiązania siłowe.- Czym prędzej ruszyła do wilka, który przyczepił się z prawej strony wozu. Starała się w miarę wszystko ogarnąć tak by nikomu nic się nie stało, jeżeli uda jej się zepchnąć wilka z boku wozu to zajmie się drugim gościem tym razem z lewego boku wozu. Aby nie przechylić pojazdu sama jeszcze raz na niego wskoczy, pobiegnie do wilka no i go kopnie, to zawsze było najlepszym wyjściem. Niby miała dobrą celność to chyba powinna trafić no nie? Aby psowate już nie wskakiwały na wóz sama zeskoczy i pomoże Midnight w odepchnięciu ostatniego kundla, który chyba ją polubił. Zobaczy jak wyjdzie, ale może sobie na niego skoczy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magia jako taka, nie. Ale siła odrzutu już bardziej gdyż kula uderzając pierwszego ściągnęła też i drugie. Wyrzuciło obydwa wilki kawałek dalej obok Foresta. Lekko zamroczone poczęły wstawać aby wrócić do akcji. Nadeszła konsternacja bo dzielił ich od łowcy wóz i dwóch woźniców, którym wcale się nie spodobała ich bliskość. Przyśpieszyli dając wolną drogę pomiędzy nimi.

 

No i ostatni właśnie otrząsnął się z przewrotu i z nową energią ruszył na Tempest i Midnight.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forest podniósł się i zaczął wyciągać swój miecz ze sterty drewnianych odłamków po wilku. Klinga raczej nie była uszkodzona. Łowca miał wiarę w runy, którymi obdarzył go Barrfind.

 

Wind usłyszał jak zza jego pleców dobiega jakby paniczny galop. Odwrócił się i zamiast wozu ujrzał tam dwa nieco oszołomione wilki. Woźnice zapewne odjechali kiedy te poczwary nagle pojawiły się obok. Nie chcą doszczętnie stracić okazji, cwałem podbiegł do pary wilków. Sztych miecza chwycił oboma kopytami. Podniósł broń nad głowę, w tak zwaną "pozycję dachu". Miecz podał lekko do tyłu pod kątem mniej więcej 45*. Ruch zakończył, zadaniem pierwszemu nawiniętemu wilkowi ciosu jelcem prosto w środek głowy, dostarczając w ten sposób potężny ból głowy przeciwnikowi. Jak i poważny rozpad ciała.

 

Łowca zauważył, że drugi staje coraz bardziej świadomy, więc dalej trzymając sztych miecza zadał cios jelcem prosto w jego ślepie. I tym samym definitywnie zakończył sprawę dwóch drewnianych wilków nie patyczkując się z nimi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Młodszą zamurowało, czyli musiała sama się zmierzyć z ostatnim zwierzęciem. Nim dobiegnie do nich Forest to może być za późno, a ona poszła na żywioł. Miała dosyć wilka, w końcu rzuciła im wyzwanie, więc niech się dzieję. Ruszyła na niego najszybciej jak umiała i staranowała lekko skacząc tak by zwierzę nie mogło ani przejść nad nią jak i pod nią. Czyli zderzenie zdawało się być nieuniknione,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś bóg albo bug się musiał ulitować i Tempest zadała trafienie krytyczne wilkowi. Rozpadając się zawył ostatni raz jakby krzycząc "Damn you!" czy coś w tym stylu. Ktoś tam zatrzymał lecącą przed siebie kawalkadę, że po wszystkim. Zaczęli krzyczeć na cześć strażników. Nastała chwila gdy mogą się poskładać i przegrupować.

 

Tempest mogła zwrócić uwagę, że w kupce patyków po jej przeciwniku błyszczy ostrze. Drobne jakby od sztyletu odbijało blask słońca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forest widząc, że już po walce, zaczął odbezpieczać jelec miecza. Powoli przy tym podchodził do naszej nierozłącznej dwójki. Kiedy pochwa miecza była już w normalnym stanie, łowca założył z powrotem miecz na grzbiet. Zbliżał się powoli do drewnianych szczątków wilka. Stanął kiedy a mroczną znajdowały się tylko drewniane kłody. Przyjrzał im się, a potem popatrzał na Mroczną.

- Niezła robota, chociaż nad techniką mogłabyś jeszcze popracować.

 

-Nie codziennie walczy się z zgrają magicznych wilków - Odpowiedziała

 

Forest uśmiechną się lekko.

- Może ty. Dla mnie to sposób na zarobek. Tak w ogóle, nic ci nie jest?

 

 Wyraz twarzy Tempest był pełen dumy, ale też powagi. Jakby trzymała emocje na długiej uwięzi...

-Wszystko w porządku, ale lepiej zobaczmy co z Midnight. 

 

Forest kiwną głową, na znak, że się zgadza

- Dobry pomysł.

 

Podszedł do Midnight, która stała lekko za nimi.

- Midnight wszystko dobrze? Nie wyglądasz za dobrze.

 

Midnight słysząc jakieś głosy nagle oprzytomniała z całej sytuacji i zorientowała się, że tuż obok stoi Forest i Tempest.

- Ja...tak, chyba wszystko okej. Przepraszam, nigdy nie byłam w takiej sytuacji, chciałam pomóc ale nie wiedziałam jak.

 

Była niedaleko, więc nie musiała się ruszać z miejsca. Popatrzyła tylko spokojnie na towarzyszkę. 

-Musisz nas słuchać...

Dodała oschle, byli trochę bardziej doświadczeni, a każdy błąd mógł kosztować ich życie.

 

Forest spojrzał na Mroczną. Szczerze nie spodobał mu się ton Tempest. Przytkał jej usta kopytem zanim zdążyła powiedzieć coś więcej.

- Tempest i ja martwimy się o ciebie. Możesz opowiedzieć w czym rzecz?

 

- No ja...nigdy nie musiałam z nikim walczyć, całe życie niemal spędziłam w zamku, a tam nie trzeba nikogo krzywdzić. Wiem, że te wilki są złe, ale jakoś nie byłam w stanie ich skrzywdzić.

 

Łaskawie zdjęła kopyto Foresta z swojej twarzy.
-Jeszcze raz mnie dotknij, a stracisz odnóże.

Potem odparła do drugiego kompana podróży.

-Zostaw to nam, nie zawsze wszystko można rozwiązać siłą.

 

Spojrzał groźnym wzrokiem na mroczną. Chciał cos powiedzieć ale zdał sobie, że to bezcelowe.

Wrócił wzrokiem do Midnight i uśmiechną się do niej.

- Czyli był to dla ciebie szok. Rozumiem. Też tak miałem kiedy zabiłem swojego pierwszego drzewnego wilka. To przejdzie. Poza tym są to magiczne istoty. Mogę być pewny, że nie zrobiłaś im wielkiej krzywdy. Dlatego rozchmurz się, to nie koniec świata.

Lewym kopytem poczochrał nieco grzywę młodej towarzyszki.

 

- Dzięki - uśmiechnęła się nieśmiało.

 

Popatrzyła na ogiera dosyć zaciekawionym wzorkiem, ale szybko wróciła do młodej.

-Zawsze możesz na nas liczyć, a ja będę niedaleko. By wesprzeć, ale też i obronić. 

Może nie głaskała, ale jej słowa przez moment były jakby lekko ciepłe, a może to tylko pozory?

 

- Pójdę sprawdzić co z karawaną. - Powiedział po czym poszedł w stronę ich najemcy, który omal nie narobił pod siebie kiedy wilki zaatakowały. A przynajmniej tak mu się zdawało. Podszedł do Zebrikanina

- Wszyscy cali? - spytał 

 

Edytowano przez Forest Wind
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Och, tak i to dzięki wam - zawołał kucyk w paski. - To było niesamowite i dziękuję duchom, że na was trafiłem. Zdecydowanie zasługujecie nagrodę za swoją pracę!

- Cała przyjemność po naszej stronie. Daj nam pięć minut na przeczesanie pobojowiska i możemy ruszać - odparł Forest.
- Jasne, my pozbieramy siły do tej pory - zadowolona zebra klepiąc po podudziu minotaura obok którego stał.

- Ty nie masz co zbierać, ty nie musiałeś tego wszystkie ciągnąć - parsknął rogaty stwór patrząc z góry w nieprzyjemny sposób na Weeda.

- Oj, daj spokój! Tylko bym ci przeszkadzał! - bronił się paskowany cwaniak.

 

Minotaur już nie zdążył na to odpowiedzieć. Z lasu dobiegło ich wyraźne wycie ale inne niż poprzednie. Dobiegało z lewej części puszczy i było wszechogarniające. Ten roznoszący się po lesie dźwięk wywołał ciarki u wszystkich. A na umysły padł blady cień strachu i tylko istoty chronione magią światłości i Harmonii mogły czuć się bezpiecznie. Ale nikogo tutaj takiego nie było. Forest, Midnight i Tempest oraz wszyscy w karawanie poczuli się jak we mgle. Obległa ich ciemność w środku dnia, a na ich umysły opadł koszmar, przypominali sobie najgorsze chwilę swojego życia, moment którego najbardziej się bali.

 

Ogólnie rzecz biorąc, zrobiło się ciemno ale widzicie granice gdzie zaczynają się drzewa. Tylko ciężko wam się skupić na czymkolwiek słysząc to nie przerywające się wycie. Coś nadchodziło i to szybko ale strach przez koszmary was paraliżował. Nie pozwalał przebić myśli na zewnątrz, stworzyć jakiejkolwiek obrony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forest kiedy usłyszał wycie, od razu chwycił za rękojeść miecza. Nie martwiło go samo wycie a fakt, że nie miał zielonego pojęcia co mogło wydać z siebie ten dźwięk. Drzewne wilki odpadają, już o zwyczajnych nie wspominając. Wywnioskował to po ciemności, która ich otoczyła. Iluzja? Może coś innego. Nie potrafił skupić myśli nawet na chwilę, przez koszmary jego przeszłości. Z początku były to jednak niewielkie lęki. Cokolwiek to było, było potężne i szybko się zbliżało. Z początku myślał, że da radę choć na chwilę się skupić ale przecenił swoje możliwości.

 

W głowie ukazał mu się obraz, który bardzo chciał wymazać z pamięci. Wspomnienie z czasów kiedy jeszcze ledwo nauczył się chodzić. Wtedy gryfońscy bandyci pozbawili go ojca kiedy to wracali z Imperium Roam do Equestri. Z lewego oka zaczęły lecieć łzy. Teraz przypomniało mu się dlaczego nienawidzi Gryfów. Przypomniało mu też, że jednym z woźniców jest przedstawiciel tej jakże okrutnej rasy. Forest zaczął czuć jak zdrowy rozsądek i jak nienawiść przejmuje nad nim kontrole.

 

Zacisnął zęby i podszedł do wozu, do którego był przypisany gryf. Wyciągnął miecz, kiedy stał już obok tego "potwora". Był całkowicie sparaliżowany strachem. Łatwa zwierzyna, która nawet nie mogła się obronić. Łowca wstał na tylne nogi, z czego lewą cofnął do tyłu. Miecz chwycił oboma kopytami. Klinga miecza znajdowała się na wysokości jego kości śródstopia. Chciał zadać mu cios który pozbawiłby go głowy. Ostrze ruszyło.

 

Gryf jednak nie padł martwy. Sztych miecza zatrzymał się tuż przy jego szyi. Coś nie pozwalało ostrzu nawet drgnąć w kierunku ofiary. Łowca zdał sobie sprawę co się stało i upuścił miecz. Czuł jak jego koszmar niemal się spełnił. Po raz pierwszy czuł taki lęk. Lęk przed swoją własną nienawiścią, że straci kontrolę nad sobą i przez niego ucierpi niewinna istota. Stracił równowagę i upadł na swój zad. Czuł się jak po przebiegnięciu 40km maratonu i to z przeszkodami. Serce waliło mu jak szalone ( tak z 130 uderzeń na minutę), pot zalewał mu czoło, a nogi chwiały się jakby były z galarety.

 

Nie był sensu uciekać. Wszyscy byli sparaliżowani strachem, więc nawet gdyby wrzasną "SPIERDALMY" to nic by nie dało. Cóż najwidoczniej taki był im pisany los od samego początku. Wiedział już, że nie odejdzie z tego świata jakby sobie zażyczył. Mimo że był zbyt przestraszony by myśleć. Podniósł swój miecz i wspierając się na nim przeszedł parę kroków w stronę lasu. Wbił miecz do ziemi rękojeścią do góry i usiadał tuż za nim. Zamknął oczy i czekał. Myśli dalej były opanowane przez koszmary, które już całkowicie nie dopuszczały jakichkolwiek myśli. Nawet dobrych wspomnień.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Midnight nie rozumiała co się działo. Wszystko spowiła gęsta nieprzenikniona dla jej oczu mgła, nawet jej zdolność widzenia w ciemności nie pomagała. Wiedziała, że zaraz zrobi się jeszcze gorzej niż do tej pory i nie musiała wcale długo na to czekać. Po chwili dostrzegła jak we mgle zaczynają kroczyć w jej kierunku jakieś cienie, były ich dziesiątki. Bordowa klacz próbowała oddalić się od nich gdy w kolejnej chwili grunt zaczął zapadać się przed jej kopytami, jakby nagle cały horyzont wpadł w wielkie morze ognia i magmy. Odwróciła się a cienie nie były już tylko cieniami, były to obdarte ze skóry kucyki, niektóre z wyłupanymi oczyma lub pozbawione kończyn. Dla jej umysłu było to zbyt wiele, zaczęła krzyczeć przerażona wywołując imię swej matki a także Tempest i Foresta. Przerażające kucyki nie pozostawiły jej żadnej drogi ucieczki z tego koszmaru, a były one coraz bliżej.

 

Spoiler

To tylko jej wyobraźnia jakby co.

 

Edytowano przez Midnight Dream
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpierw była cisza, potem mgła, a już później straszliwe wycie. Nigdy nie czuła niczego podobnego, nie mogła się ruszyć. Nawet ślepia jej znieruchomiały, czy to jakiś kiepski żart? A co w koło? Wycie, wrzaski i inne dziwaczne odgłosy. Coś tu było mocno nie tak, ale jej umysł nawet na chwilę nie umiał wygenerować żadnego lepszego planu, niż stanie i czekanie na koniec tego zamieszania. Cóż, chciała coś zrobić, ale to wszystko z grubsza ją przerosło. Wszyscy zdawali się być tak daleko, a ona sama w tej mgle. Czyżby to był jej największy koszmar?

Edytowano przez Tempest Shadow
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Centrum tej mrocznej siły wysysającej pozytywne myśli i nakładające koszmary zbliżało się. Z zawrotną prędkością cienie nadeszły z głębi mroku. Mgła ciemności nasiliła się wraz z siłą koszmarów. Wyszły z pomiędzy drzew trzy istoty, identyczne wilki o długich pyskach. Falowały, płonęły ciemnością, płynną ale jednak stałą. Dwoje czerwonych płonących oczu spoglądało na bezsilnych zdawało by się strażników karawany. Każdy z nich rzucił się na każdego z nich, po jednym dla każdego z bohaterów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forest siedział ciągle za swoim mieczem. Wpatrując się w jelec, przeżywał ciągle swój czyn. Serce łowcy uspokoiło się. Wtem z lasu wyszły trzy powody ich cierpienia. Każdy ruszył na jednego z nich. Widok adwersarzy spowodował u łowcy dziwne uczucie. Strach zdawał się przemijać, zamiast tego napłynęła chęć zemsty, ogromny gniew. Nie ważne co to było, chciał to zabić i tak aby bolało. Czuł jak siły wracają do jego przestraszonego ciała. Uśmiechnął się do przeciwnika, po czym zerwał się na równe nogi i wyciągnął z ziemi swoje ostrze. Zębami wyciągnął z pochwy srebrny nóż i przełożył go do lewego przedniego kopyta. Zanim bestia go dosięgła zdążył odskoczyć w prawo.

 

Chciał zdać temu czemuś cios ale Z bliska zobaczył, że jest zrobione z materii nieorganicznej. Innymi słowy był jak duch, więc nie jak temu przywalić. Jedyna co pozostało to unikać jego ataków. Szczerze nie chciał sprawdzać czy to coś może go zranić. Co zrobić. Jeżeli byłyby to przeklęte istoty to broń zaklęta w magię światła mogłaby pomóc. Pech, że nie było tu żadnych broni tego typu. Schował, więc nóż do pochwy i kontynuował swój "taniec" z tym "Cienistym Wilkiem", jak to sobie go nazwał.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Midnight przeżywała koszmar który nie wydawał się ani trochę normalny. Wtem jednak na scenie pojawiła się niespodziewana kreatura, kolejny aczkolwiek inny wilk który zaatakował ich przed chwilą. To był moment kiedy zrozumiała, że to tylko jej wyobraźnia i te potwory nie są w stanie zrobić jej krzywdy. Bojąc się już trochę mniej rozpaliła swój róg do granic, tworząc potężny punkt świetlny mogący przebić się nawet przez gęstą ciemność. Sądziła, że to najlepsze co może zrobić w tym momencie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tempest jeszcze przez długi czas nie wiedziała co ze sobą zrobić, ale po chwili dostrzegła jak coś się na nią rzuciło. Wszystko szło tak niespodziewanie na żywioł, że nawet ona przestała ogarniać czy to nadal koszmar czy jawa. Jakby tylko nie była obok Midnight to by przetarła oczy, niestety nie było na nic czasu. Jedyne co mogła teraz uczynić to zgrabnie odskoczyć od stwora, tak by ten nie miał szans jej trafić. Mara czy jawa, lepiej nie próbować z tym czymś bliższych kontaktów. Za przyjaźnie zwierzę nie wyglądało, a ona miała już dosyć wilków na dzisiaj. Wtedy dostrzegła światło od rogu młodej towarzyszki, sama by takie zrobiła, ale moc musiała trzymać na zapas kiedy na prawdę nie będzie wyjścia. Postanowiła zobaczyć jak te potwory zareagują na światło, czyżby to ich słaby punkt? Gdyby jednak nie zadziałało, to do akcji wkroczy Shadow. Planowała znowu stanąć w obronie córki Luny i użyć bezpośredniej przemocy by chociaż odepchnąć do diabła te koszmarne istoty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, wilcy nadchodzili i byli wielce spragnieni krwi. Te najbliżej Mid oślepły ale wcale nie zmieniły swojej trajektorii ataku. Ale i tak nim zdarzyło się co miało się stać, nastąpił wyjątkowo mocny błysk światła od strony skąd przybyły wilki. Każdego z nich uderzyła kula wielkości piłki i bez najmniejszego dźwięku rozpłynęły się w powietrzu. W tejże chwili wszystko wróciło do normy. Wszystko rozjaśniło się, nie tylko w głowach ale i wokół. Po odzyskaniu wzroku, opierając się o drzewo najbliżej Foresta, ciężko sapiąc stał jednorożec. Klacz o żółtej maści w srebrnej zbroi miała zamknięte oczy i próbowała odzyskać oddech.

 

- Ja ich gonię od lasu Cieni, a ci z nimi próbują walczyć - powiedziała w końcu obracając się od drzewa i spoglądając na łowcę. Jej spojrzenie nie wskazywało aby była zadowolona. - Ale muszę przyznać, że jesteście odważni albo głupi chcąc mierzyć się z istotami nie z tego poziomu rzeczywistości - popukała się w nos zamyślona. - W sumie też nie mieliście wielkiego wyboru. Ale to nieważne i możecie ruszać dalej, to były ostatni z nich - dodała powoli odwracając się i odchodząc z zamiarem wejścia wgłąb lasu skąd przyszła.

 

Spoiler

A oto pyszczek tej piękności. Tak jakby co.

vector_smiling_alliance_by_barrfind-d926

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forest akurat wykonywał unik kiedy w wilka uderzyła kula światła. Nagle wszystko pojaśniało a wilk zniknął, podobnie jak jego koleżki. Co, w imię Celestii miłosiernej, się stało? - pomyślał. Szczęście było po ich stronie. Ten "taniec" z wilkiem odebrał mu większość sił i kto wie jak długo by jeszcze wytrzymał. Odetchnął jednak z ulgą. Ściągnął pochwę ze grzbietu i schował do niej miecz. Po czym ponownie założył go na grzbiet. Z wilków nie było co zbierać więc z lootu nici.

 

Pierwsze co powinien zrobić to sprawdzić co z towarzyszami i woźnicami z karawany. Zobaczył jednak pewną postać, która opierała się o drzewo niedaleko niego. Prędzej nie zwrócił na nią uwagi. Słowa nieznajomej nieco wkurzyły łowcę, gdyż nie lubił być nazywany głupcem. Ochłonął jednak dość szybko i podszedł do nieznajomej.

- Hej. Kim jesteś i czym były te stwory? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...