Skocz do zawartości

Barrfind V.

Recommended Posts

Forest założył miecz na grzbiet, po czy spojrzał na Shadow Mist.

- Chodź Mist. Dajmy tym dwom nieco prywatności. - odwrócił się i zaczął iść w stronę dworu.

 

- Jasne - zawołała i pobiegła za nim rzucając tylko spojrzenie na te dwie, zazdrość? - To jak masz zamiar się dostać do środka posiadłości? - spytała spoglądając po zasłoniętych firanami oknach.

 

Forest przyglądał się drzwiom i oknom.

- Cóż według mnie są dwie opcje. Pierwsza: spróbuj otworzyć drzwi wytrychem. Druga: Jeśli to nie poskutkuje trzeba będzie je wywarzyć.

 

- No, teraz mówisz z sensem. Wyważanie sobie daruj. W szczególności co tamten ważniak powiedział - zaśmiała podchodząc do drzwi i naciskając klamkę. - Zamknięte, no to robimy to inaczej - sięgnęła po swoje wytrychy uchowane w bezpiecznym miejscu na jej pancerzu. Nachyliła się nad zamkiem i zaczęła w nim grzebać. Po chwili kliknęło i odrzwia ukazały swe podwoje. - Zapraszam do środka - ubawiona Shadow prędko schowała swoje przyrządy. - Kocham te robotę ale brakowało mi towarzystwa jakoś.

 

- Też kocham swoja robotę. Szkoda tylko, że jest słabo płatna. - Wszedł do środka. Zdziwił go nieco wygląd wnętrza. Było.... zadbane. Jakby ktoś co chwilę przychodził i sprzątał. Nie spodobało mu się to.

- Nie wiem czemu ale czuję się jakbym wszedł do grobowca. Co ty o tym myślisz?

 

- Dom jak dom - rozglądała się po korytarzu w którym stali aktualnie. Dywan czerwony o złotych szyciach, wyjście na lewo do jadalni, a po prawej drugie ale do salonu. A przed nimi samymi schody na górę. Kompletnie nic dziwnego. Czysto i naturalnie. - Nie wiem, ja tam nic nie czuję. Może masz poczucie, że okradamy zmarłych i to takie poczucie w tobie?

 

- No cóż, chodźmy za nimi bo jeszcze się zgubią. - uśmiechnęła się ciepło do Tempest i ruszyła za pozostałą dwójką. 

 

Shadow poszła zza kompanką, chwile szła jej śladami, ale po paru króciutkich sekundach już kroczyła tuż obok. Popatrzyła na dwójkę przed nimi, czyżby robiło się ciekawie?
 

- A nie jest tak? - spojrzał z udawanym zdziwieniem na Shadow Mist. - Tak czy inaczej, zacznijmy szukać tego instrumentu. - rozejrzał się po korytarzu. - Ja rozejrzę się na górze, ty na dole. - zaczął iść w kierunku schodów. - Kiedy te dwie dojdą, przyślij którąś do mnie. - rzekł będąc w połowie drogi na górę.
 

- jasne, jasne - jej wzrok błądził już po półkach i półeczkach szukając wartościowych rzeczy.
 

Na szczęście nie była na tyle daleko by tego nie słyszeć, wyszeptała do Midnight kto wie co tu mogą spotkać.4

-To jak dziś zamiana ról, pójdę do Shadow Mist, a ty do Foresta co ty na to? Lepiej aby w każdej grupie był ktoś doświadczony.- Rzuciła na początku z lekkim uśmiechem, a potem już bardzo poważnie. Głupio by było gdyby ogier jej zarzucił, że jako ta "starsza" dała młodzikom iść razem w nieznane. 

 

- To dobry pomysł, masz rację. To ja lecę do Foresta. A, Shadow potrafi o sobie zadbać. - uśmiechnęła się i podbiegła do Foresta. 

 

- To ja idę z tobą w takim razie. 

 

Forest ledwo wszedł na piętro kiedy już Midnight była przy nim. Odwrócił głowę w jej kierunku.

- W porządku. - rozejrzał się po piętrze.

 

po wejściu na piętro wchodziło się w korytarz. Za sobą obok balustrady osłaniającej schody przechodziło się przez podwójne szklane drzwi na balkon nad drzwiami wejściowymi. A po obu stronach były drzwi do komnat. Prawdopodobnie właścicieli i na drzwiach po prawej była nuta, na drugich magiczna zdecydowanie runa. Jednorożec będzie wstanie wyczuć jego moc.

 

Forest dalej rozglądał się po piętrze. W końcu dostrzegł nutkę na drzwiach z prawej i jakiś dziwny kształt na drzwiach tuż obok. Nutka mogła oznaczać, że był to pokój Cello i były spore szanse na znalezienie tam wiolonczeli. Drugie drzwi jednak bardziej go zaciekawiły. Co prawda nie wiedział co to może być ale może Midnight dałaby radę coś mu o tym powiedzieć.

- Midnight sprawdźmy najpierw tamte drzwi. - wskazał kopytem na drzwi ze znakiem, po czym podszedł do nich powolnym krokiem.

 

Ciemna klacz poszła do Shadow, spokojnie krok po kroku. Obserwowała dokładnie każdy kąt, nie wiadomo czy nie ma tu jakiś pułapek. Tacy bogacze często dobrze zabezpieczają własne domostwa tym bardziej pod swoją nieobecność. Na razie na to by wyglądało, że nie zastali gospodarza. Kiedy już była wystarczająco blisko szepnęła towarzyszce. -Jakieś pomysły od czego zacząć?- Zapytała sprawdzając czy mają czystą drogę.

 

Nic nie mówiąc spojrzała na magiczną runę próbując wyczuć jej naturę.

 

Misty odwróciła głowę od wiszącej nad kominkiem złotej podkowy. Tętniła magią i to wyczuwalną dla jednorożców. W między czasie trafiła do salonu do którego zaraz weszła Tempest.

- A czego w ogóle szukamy? - spytała niepewnie spoglądając na nią.

 

Dream ewidentnie wyczuła moc runy. Przekraczała jej możliwości, była to runa zamknięcia i tylko właściciel mógł ją zdjąć.

 

Forest stał patrząc jak młoda towarzyszka próbowała coś wskórać z tym czymś na drzwiach. Dalej nie wiedział co to jest, coś jednak zaczęło mu świtać. Przez większość czasu był cicho umożliwiając Midnight maksymalne skupienie się. Zauważył jednak, że towarzyszce nie specjalnie coś idzie.

- Mogę w czymś pomóc? - spytał krótko.

 

Westchnęła rozglądając się uważnie i odpowiadając. -Instrumentu, na pewno będzie wyglądał na bardzo wartościowy. 

 

- Ta runa to swego rodzaju zamek. Nie dam rady tego złamać i nie wiele kucyków potrafi. To jak próba włamania się do skomplikowanego sejfu.

 

Pomieszczenie w którym były Tempest i Mist było przestronne. Było by także jasne gdyby nie zasłonięte zasłony. Obrazy na ścianach, kominek przed którym stały, podwójne okno, stolik z kanapą, pare foteli, półki z książkami i dywan na podłodze. Żadnych instrumentów swego rodzaju.

- Ja tutaj nic nie widzę, zaciekawiła mnie za to ta podkowa - skinęła na ową wiszącą złotą nad kominkiem. - Z pewnością jest magiczna. Tylko nie znam się na identyfikacji więc nie wiem co by było jakby ją założyć. Może ona jakoś pomoże?

 

Ona była dosyć drobiazgowa, popatrzyła na ową podkowę szepcząc. -Nie sądzę, chyba że to klucz do jakiejś tajemniczej skrytki. Gorzej jak ciąży na niej zaklęcie ochronne, dotyk mógłby źle się skończyć.- Wtedy klacz coś sobie przypomniała, niedaleko spostrzegła sporą chustkę. -Cóż, możemy zawinąć tą podkowę w materiał i się przekonać.- Dodała podchodząc do owego przedmiotu, stając na dwóch tylnych kopytkach i próbując uchwycić podkowę w dwa przednie kopytka owinięte tą właśnie chustą. 

 

Forest przypomniał sobie skąd zna ten krztałt. Czytał kiedyś o runach kiedy był jeszcze w Gildii Wojowników.

- Na razie nie przejmujmy się tym. Sprawdźmy inne drzwi. - podszedł do drzwi z nutką i spróbował je otworzyć.

 

 

- No to ją mamy, może ją sprzedamy jak się nie przyda - Shadow wzruszyła kopytami. Podkowa jak podkowa, zwyczajna na pierwszy rzut oka i czuło się w dotyku jej magię, była ciepła.

 

Drzwi z nutką otworzyły się powoli pokazując swe wnętrze. Jasny przestronny pokój. Łóżko w rogu z skrzynią u jej stóp. Szafa, duże okno, szafki z książkami, różne obrazy na ścianach, ozdobny dywan z nutami. Biurko z fotelem przed nim. Wydawało im się jakby ktoś przez chwilę w nim siedział ale znikł jak zjawa. Żadnych instrumentów za to, przynajmniej na widoku.

 

Tempest weszła spokojnie porządnie się rozglądając, czy przypadkiem nikt się nie maskuje. -Zostań tu i pilnuj czy ktoś nie idzie.- Wyszeptała, w sumie ciągle mówiła wolno i cicho. Nie spodziewała się żadnych niespodzianek, ale tu nic nie jest wiadome na pewno. Przemknęła dosyć zwinnie po pomieszczeniu, rozejrzała się po ciemnych zakątkach. Może coś ciekawego znajdzie? Jakąś poszlakę? 

 

Forest wszedł do pomieszczenia i pierwsze co zauważył to sylwetka kucyka siedzącego na fotelu. Zanim zdążył jakoś zareagować to postaci już nie był. Sam już nie wiedział czy ma przewidzenia czy zaczyna tracić zmysły. Przetarł prawym kopytem oko. Coś jednak napawało go niepewnością. Czuł się obserwowany. Starając się to zignorować wszedł głębiej do pomieszczenia.

- Można wejść.

 

Nic nie wyglądało podejrzanie. Nigdzie też nie widział wiolonczeli. Podszedł więc do szafy bo wątpił aby w skrzyni zmieścił się tak wielki instrument. Zastukał w drzwiczki i postarał się je otworzyć.

 

Drzwiczki otworzyły się bez problemu. Ubrania, jakieś białe koszule i inne części garderoby. Prawdopodobnie na występy i tak dalej. U Tempest też nic znaczącego, żadnych szczególnie dziwnych rzeczy, normalny pokój.

 

Wind wszedł do środka szafy aby sprawdzić czy nic nie ma w środku. Po chwili jednak wyszedł bo nic ciekawego w niej nie było. - Zaraza. - przeklną pod nosem bo miał nadzieję, że coś jednak w niej będzie. Obrócił się w stronę Midnight.

- Midnight mogłabyś zobaczyć czy nie ma czegoś na półce z książkami? Ja sprawdzę biurko. - podszedł do biurka i zaczął przeglądać szuflady w poszukiwaniu wskazówek.

 

Shadow wróciła po chwili do Mist mówiąc z lekkim rozczarowaniem. -Nic nie ma, chodźmy dalej.- Po tych słowach ruszyła w następne miejsce, którego jeszcze nie sprawdzili. 

 

- Ok - skwitowała to Shadow i poszła z Tempest. - Nie uważasz, że to miejsce wygląda na dosyć zadbane? Nikt tutaj aby nie mieszka aktualnie i może mu się nie spodobać, iż ktoś mu chodzi po domu?

 

Forest nie mógł znaleźć nic oprócz zwojów z nutami, wyglądały na ważne.

 

Może nie zabrzmiało to zbyt dobrze, ale starsza nie planowała jej okłamywać. Tak myślała i była z tego jak najbardziej dumna. -Tylko prawdziwa kanalia kradnie coś co nie należy do niego.- Ostro, ale szybko powiedziała szukając czegoś co mogłoby ją zainteresować. 

 

Wind zamiast odłożyć zwoje z nutami do szuflady położył je na biurko. Może się jeszcze do czegoś przydadzą.

Podszedł do skrzyni stojącej przy łóżku. Wyciągnął srebrny nóż i lekko nim postukał w wieko skrzyni. Odłożył nóż na miejsce i spróbował uchylić wieko.

 

- Kanalia czy nie, skoro umarł raczej mu się nic stąd nie przyda, co nie? - zażartowała Misty idąc za Tempest.

 

Forest bez problemu otworzył skrzynię. Były w niej w sumie różne rzeczy. Raczej pamiątki właściciela kufra, mleczak czy złamany pierwszy smyczek, zdjęcia rodzinne czy obrazki. Jakieś części ubrań dużo za małe dla dorosłego ogiera. No i lalka jasno niebieskiego jednorożca, miał szare włosy z delikatną nutką fioletu przez środek. Taka zabawkowa wersja kucyka ze zdjęć na ścianach w tym pokoju i nawet na tych z kufra. Na korytarzu również był widoczny. Na niektórych obrazach był razem z białym pegazem o wyjątkowo trzy kolorowej grzywie, siwość gryzła się z niebieskimi końcówkami i fioletowymi pasmami.

 

-Pamiętaj po co tu jesteśmy? Innym razem zajdziesz plądrować i rabować.- Westchnęła klacz która doszła chyba do końca następnego pokoju. Nadal nic, zatrzymała się i zaczęła myśleć nad kolejnym krokiem. 

 

Forest przyglądał się na zmianę zabawce i obrazowi. Zabawka musiała być pamiątką z dzieciństwa Cello. Nie zobaczył w niej jednak jakiegoś szczególnego zastosowania w tej chwili. Zamkną kufer a zabawkę i parę zdjęć położył na wieczku. Może się jeszcze do czegoś przydadzą.

 

Teraz jego uwagę przykuł dywan w nutki. Podszedł do niego i odsunął go na bok.

 

- Zaraz rabować, powiedziałabym raczej przedłużyć okres użytkowania danych rzeczy mnie interesujących - zauważyła dowcipnie, rozglądając się uważnie. - Nie powiesz mi, że taka światowa klacz nie miała okazji odwiedzać starych grobowców czy opuszczonych miast? Ruin?

 

A Forest po odsunięciu dywanu zaobserwował, że pod nim była podłoga, drewniana.

 

Forest odłożył dywan na miejsce i zaczął przeglądać półki z książkami, bo najwidoczniej Midnight się do tego nie paliła.

 

Klacz zatrzymała się chwilowo odpowiadając na zadane jej pytanie. -Opuszczone miasta i ruiny... to na pewno ciekawsze niż włóczenie się po bogatych domach. Miałam okazje widzieć parę takich cudów świata, niestety takie okazje zdarzają się niezmiernie rzadko.- Kiedy już powiedziała to co myślała ruszyła dalej. 

 

- To zależy jak się po nich włóczysz - wyszeptała pod nosem patrząc za jakimiś instrumentami. - Może do jakichś trafimy prędzej czy później. Słyszałam, że w Acheronie mają starożytne miasta pod piaskami pustynni. A na południu bywają często zapomniane smocze miasta. Ale do nich to bym się akurat nie zbliżała - już głośniej zagadała do towarzyszki.

 

A Forest na półkach znalazł dużo książek o muzyce. W tym kilka autorstwa od byłego właściciela pokoju.

 

Odłożył na miejsce wszystkie wyciągnięte książki. Przewędrował pod ścianę i zaczął przyglądać się pokojowi. Jedyne co mu pozostało to sprawdzenie czy czegoś nie ma za obrazami.

 

A za obrazami oczywiście był tapeta. Jak w całym pokoju, a wzorek sobie wyobraźcie.

 

Łowca odłożył wszystkie obrazy na miejsce. Przeszukał już chyba cały pokój i nie znalazł tej cholernej wiolonczeli. Skoro nie było jej w pokoju Cello to pozostaje pokój z runą, no chyba że Tempest i Mist coś znalazły. Wyszedł z pokoju, skiną na Midnight aby poszła za nim i zszedł na dół.

 

- Znalazłyście coś ciekawego? - krótko spytał się towarzyszek.

 

- Taką fajną magiczną złotą podkowę - odpowiedziała Mist wesoło.

 

- Mam ją zapakowaną w torbie, nie wiemy czy nie chroni jej jakieś niebezpieczne zaklęcie, więc spokojnie spoczywa owinięta w chustę- Dodała tuż po słowach towarzyszki.

 

- To na razie miałyście więcej szczęścia niż my. Macie cały parter przeszukany?

 

- Oczywiście, że tak, ale wiesz jak to jest z szukaniem. Oczy każdego zwracają uwagę na co innego prawda? Może teraz się zamienimy. Wy pójdziecie przeszukać dół, a my górę?- Zaproponowała, mijając Foresta i stając sobie z jego prawej strony.

 

- Na górze są tylko sypialnia, w której nic nie ma i zarunowane drzwi. Nic ciekawego ale jak chcecie. - wszedł na piętro i czekał na towarzyszki przy zarunowanych drzwiach.

 

Mist poszła cicho za Forestem. Rzuciła krótko okiem na drzwi z runą.

- Eee, tego nikt nie otworzy. Nawet ja - stwierdziła smutno.

 

Starsza poczekała na Midnight, ruszy zaraz potem jak tylko się spotkają. Może oczy młodszej coś wypatrzą, w końcu dla każdego co innego będzie wyjątkowe. Nie spieszyło jej się, tutaj będzie mogła chociaż chwileczkę się wyciszyć. Czasami rozwiązanie jest bardzo blisko, wystarczy się mocno skupić.

 

- A może by tak przebić się przez ścianę? - zapytał, pocierając brodę prawym kopytem.

 

- Pewnie dałoby się to zrobić, o ile zapieczętowane są tylko drzwi. Po za tym nie wie czy to dobry pomysł demolować komuś dom. 

 

- Poza tym tamten kuc powiedział abyście tego nie robili, zupełnie jakby wiedział czego się po was spodziewać - zwróciła uwagę Misty z rozbawieniem.

 

I w tej samej chwili w salonie na dole rozległ się głośny trzask.

 

- A to, co to było? - zawołała obracając się na dół schodów.

 

Forest nastawił uszy. Poza trzaskiem nie słyszał nic, oprócz oddechów jego i towarzyszek.

- Sprawdźmy to. - zdjął z grzbietu miecz i trzymając go lewą nogą, szybkim krokiem zszedł na parter.

 

Poszła za wszystkimi jako ostatnia, ten krok był czysto taktyczny. Miała dosyć specyficzną technikę walki, rzucała przecież swoimi ostrzami. Bezpośrednie bitwy pozostawiała tylko w ostatecznych sytuacjach. Zawsze można przeskoczyć niedoświadczone kuce i wspomóc towarzysza w ewentualnej potyczce. Miała dziwne przeczucia, i jakby się tam klacze mozoliły to je szybko popędzi do przodu. 

 

- Nie podoba mi się to. - mówiąc to zajęła miejsce tuż przed Tempest. 

 

Wszyscy zeszli na dół do salonu. Gdzie opierając się o kominek stał kucyk. Jednorożec o białej grzywie z fioletowym wzorem przez jej środek. Miał wyjątkowo złote oczy, czuło się jakby czytał nimi w was samych.

- Widzę, że mamy gości - powiedział na ich widok uśmiechając się. - Można wiedzieć co robicie w naszym domu?

 

Można było zaobserwować, że wygląda identycznie jak kucyk na obrazach.

 

Forest stał spokojnie, patrząc się na gospodarza dworku. Założył pochwę z mieczem na grzbiet aby oznajmić, że (przynajmniej on) nie ma złych zamiarów. Podszedł bliżej nieznajomego i zdjął kaptur. Stał tak dwa-trzy metry od nieznajomego.

- Wyjaśnię to panu za niedługo. Wpierw jednak wolałbym poznać pańska godność, jeśli można prosić. Me imię Forest łowca potworów. - lekko ukłonił się przed nieznajomym.

 

Spojrzała kątem oka na Midnight i kiedy zobaczyła nieznajomego to stanęła zaraz obok córki Luny. Nie pochwalała zachowania Foresta, nie wiedzieli z kim mają do czynienia. Raczej nikt nie powinien się pogniewać za to co powie. -Mroczna, opiekuję się tymi młodszymi klaczami.- Trąciła po kryjomu niebieskiego kuca w bok, młodsze powinny jej zaufać przynajmniej na razie. Dopóki nie dowiedzą się czegoś więcej o obcych, nie sądziła by ktoś był pokojowo nastawiony do intruzów, którzy nachodzą jego dom. 

 

Jednorożec nie odpowiedział od razu. Spoglądał w nieistniejący ogień w kominku, wyglądał na smutnego.

- Nie jest ważnym kim jesteście, ani kim ja jestem - odparł po chwili nie patrząc na nich. - Jestem cieniem tego kim byłem kiedyś. Ciekawi mnie czego szukacie w tym zapomnianym przez wszystkich miejscu.

 

- Dostałem zlecenie aby znaleźć wiolonczelę wielkiego Cello. Muzyka, który tu mieszkał. Tylko po nią tu przyszedłem.

 

- Wielkiego Cello? - uśmiechnął się z zadowoleniem. - Cieszę się, że przynajmniej on został zapamiętany. Dostaniecie ten instrument, mam nadzieję tylko, że ten co go otrzyma ma talent wystarczający aby go używać. Inaczej spotka go coś gorszego niż niezadowolony tłum - mówił powoli, nei spuszczając wzroku z środka kominka, nie palącego się warto nadmienić. - Pierw chciałbym abyście dla mnie coś zrobili. Nie zdążyłem oddać memu przyjacielowi amuletu. Czy pofatygujecie się aby go odnieść?

 

- Co masz na myśli mówiąc "coś gorszego niż niezadowolony tłum"? - w myślach - No to zajebiście, przeklęty instrument tego nam trzeba było. 

 

- To tylko tak sobie powiedziałem. Chce aby instrument który był dla niego całym życiem trafił do kogoś zasłużonego. To zrozumiałe, mój brat dbał o niego niczym o członka rodziny. Musi być nadal tak traktowany. Dobrze by było abyście to wyjaśnili komukolwiek go zanosicie.

 

- A jak sprawdzić czy ten ktoś jest godny? Ja tam na muzyce klasycznej się nie znam.

 

- Sami zobaczycie, wiolonczela nie będzie chciała wejść w posiadanie danej osoby. Wy jako nie muzycy możecie go nieść ale zabronione jest wam jego używanie. Inaczej sprzeciwi się wam i sprowadzi kłopoty.

 

- Czyli przynosi pecha nie godnym? Zgadłem?

 

- Mniej więcej.

 

- To gdzie mamy się pofatygować?

 

- Jak wyjdziecie z domu to na prawo powinna być polanka. Z niej na wprost od leżącej kłody w stronę Canterlot. Leży tam tylko jedno duże drzewo i wskazuje na południe. Jeśli będziecie szli równo wraz z nim na wprost, traficie w końcu na przepołowiony dąb. Jakby duża bestia je szponem przecięła. Kawałek w prawo i powinniście być na granicy lasu. Poruszajcie się wraz z nią aż traficie na dużą jaskinię. Zawołacie go i dacie mu to - tu w końcu spojrzał na nich i pojawił się przed Forestem amulet. Można było tak założyć bo był na rzemyku. Ale był to dosyć spory kieł i było czuć od niego starą moc. - I radziłbym wam się z nim pośpieszyć. To taka przyjacielska rada.

 

- Ruszymy niezwłocznie. - wziął owy amulet i schował do juk. Następnie założył kaptur na głowę i wyszedł z dworku. Czekał tam na resztę towarzyszek.

 

Shadow nie wtrącała się w rozmowę ogierów, słuchała zaciekawiona. Czyli następne zadanie? Robi się coraz ciekawiej, coraz więcej zagadek i roboty. Na szczęście starsza klacz była kucem kochającym zlecenia, nie lubiła za długo siedzieć w miejscu. Pchały ją dosyć ważne pytania dotyczące jej dalszej przyszłości, z dnia na dzień dowiadywała się czegoś nowego. Doświadczała wielu nowych uczuć i uczyła się reagować na wydarzenia wraz z ekipą. Do tej pory współpraca była jej kompletnie nieznana, a dziś? Stała z swoją przyjaciółką, prawie jak córką, z przodu rozmawiał jej towarzysz, a jeszcze bardziej po lewej stała nowa przyszła znajoma. Obiecała sama sobie, że odwiedzi pewnego odmieńca. Nie zawiedzie, nie zapomni, nie tym razem... Podeszła twardym krokiem do Foresta, nie zważając na pozostałych. Nie miała nic więcej do dodania w obrębie nieznajomego. Oczywiście dopilnowała by reszta drużyny doszło do Foresta. Cicho odparła -Czyli, nowa misja poboczna.- Nie było to ani westchnienie, ani pytanie. Tak po prostu, lekko go szturchnęła kopytkiem wyprzedzając go i wychodząc pomału z zabudowania. -Chodźmy to może zdążymy nim się z ciemni.- Dodała lekko uśmiechając się do Midnight, czekając już przy wyjściu na resztę. 

 

Spojrzał na Mroczną. - Można tak powiedzieć i raczej nie zdążymy ale zawsze możemy nieco nadgonić. Najpierw jednak poszedłbym do obozowiska paladynek i spytać się czy nie użyczą nam swojej siły. Co ty na to?

 

Trzeba było myśleć logicznie, dla niej nie uśmiechało się prosić znowu o pomoc, ale... -Jeśli znowu zaatakują nas magiczne wilki to lepiej być przygotowanym.-  Wspomniała wychodząc na podwórze, już się przyzwyczaiła, że ogier prowadził ekipę. Jej tam dobrze było na szarym końcu, przynajmniej na wszystko miało oko. 

 

Midnight odwzajemniła uśmiech Tempest, jednak nic nie powiedziała. Wydawała się zamyślona jednak szła krok w krok za bordową klaczą.

 

Shadow Mist wyszła z cienia trzymając się blisko Midnight Dream. Miała raczej marsową minę jakby myśl o paladynach ją martwiła. Po za tym bała się tego kuca ze środka. Słońce było wysoko więc mieli dużo czasu do zmroku.

Edytowano przez Forest Wind
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Mogły zauważyć pomiędzy drzewami, że powoli zbliżały się do potężnego dębu. Im byli bliżej, tym bardziej wydawało się z nim coś nie tak. Jak znaleźli się pod nim zrozumieli dlaczego. Był rozerwany na dwoje. Idealnie rozcięty przez pół przez kogoś albo coś.

 

- Cóż, niespecjalnie się cieszę, że je znaleźliśmy - Shadow spoglądała na nie z niepokojem. - Coś co je rozerwało w ten sposób może mieszkać w pobliżu.

 

- Hmm. - Forest zaczął się przyglądać drzewu aby określić czy ślady są świeże.

 

Drzewo i ślady wyglądały na bardzo stare.

 

- Ślady są dość stare. Równie dobrze tego czegoś może już tu nie być.- *rozglądał się za innymi śladami*.

 

Nic szczególnego nie było. Trawa ładnie rosła i żadnych śladów bytności kogokolwiek w przeciągu lat nie było widać.

 

- Tak, to całkiem możliwe. - *rozejrzał się po okolicy* - w którą stronę teraz?

 

- W prawo wzdłuż krańca lasu - wymamrotała pod nosem Tempest wystarczająco aby ją usłyszał.

 

* bez słowa ruszył w tym kierunku*

 

Cała drużyna podążała za nim. Rzucając tylko krótkie ciche spojrzenie na smutne drzewo. Cichy niepokój przemawiał nie tylko do Shadow Mist. Doszli po krótce do granicy lasu i przed nimi objawił się piękny teren środkowej Equestrii. Canterlot błyszczał w oddali. Zmierzając nadal w prawo naotkali w końcu na olbrzymią jaskinię. Jama była trochę głębiej w lesie, osłaniając przed wzrokiem z zewnątrz.

 

*przyglądał się jaskini z dziwnym spokojem.* - Co o tym myślisz Midnight?

 

- Mamy tam wejść?

 

- Nie lubię ciemnych jaskinii - wymamrotała Shadow Mist u boku Midnight.

 

 - Ja w sumie nigdy nie byłam w żadnej jaskinii, ale nie mam ochoty tam wchodzić

 


- To zostańcie tu. Pójdę sam.


* powoli zaczął wchodzić do jaskini.*


Z głębi jaskinii dobiegł głęboki głos.


- Można wiedzieć czemu się pchasz do mojego domu?


* Zatrzymał się.* - Bo ktoś mi kazał. Mam ci coś przekazać.


- Ach, tak? - nastąpił dźwięk przesuwania i coś dużego przebijało się w ich stronę.


* Forest zaczął się cofać. W myślach przygotowywał plan w razie gdyby coś poszło nie tak.*

 

Gdy wszyscy byli w delikatnym oddaleniu od wejścia. Sprawca chrobotu wyszedł na zewnątrz. Olbrzymi smok o zielonej łusce spoglądał na nich z góry. Szmaragdowe oczy o pionowej źrenicy obserwowały ich i oceniały w ciszy.


- Ja się chyba zaraz zmyje - wyszeptała Misty nikąc w oczach.


* Forest spoglądał na smoka z szokiem wyrysowanym na jego pyszczku* - Na Celestię.


*Midnight zaczęła się cofać powoli bez gwałtownych ruchów*


- Uuu, smok! - Life wyglądała raczej na uradowaną, o dziwo dla innych.


- No więc gdzie jest to o czym mówiłęś? - spytał duży jegomość.


* szybko otrząsnął się z szoku i sięgnął do juki gdzie trzymał przedmiot od nieznajomego. Wyciągnął kopyto prezentując przedmiot.*


- Mmm, macie dużo odwagi nosząc to tak sobie - odparł tenże na widok kła. - Ale cieszę się, że dotrzymał obietnicy - amulet uniósł się z kopyta Foresta gdy smokowi błysnęły oczy. - Jestem wam wielce wdzęczny za to. Mam nadzieję, że nie mieliście kłopotów z powodu tego przeklętego artefaktu - kieł znikł gdzieś w czeluściach za smokiem.


- A miały jakieś być? - *spytał e dziwieniem w głosie.*


- Tutaj w Equestrii może nie - przyznał rację skupiając wzrok na łowcy. - On działał tak, że dawał niezła odporność na ogień. Ale wywoływał agresję u smoków.


- W takim razie dobrze, że do ciebie trafił. Wolę nie wpieniać smoków


- Ale nadal o dziwo czuje w tobie starą magię - smok wskazał na niego palcem zakończonym ostrym pazurem. - Dlaczego?


* Jego oko otworzyło się jeszcze bardziej niż przy pojawieniu się smoka.* - Nie wiem. - * Po chwili zastanowienia się, powiedział sam do siebie, po cichu jednak smok mógł to usłyszeć.* - A może...


- Pokaż mi to - zażądał smok przybliżając pysk i omiatając wszystkich ciepłym powietrzem z nozdrzy.


* nieco przerażony Forest ściągnął kaptur, zdjął opaskę i przystrzymał kopytem grzywkę. Otworzył prawe oko, ukazując kryształ.*


Smok przyjrzał się uważnie i cofną się. - Nie dobrze

 

- Co się stało?


- Pewnie nie zdajesz sobie sprawy z tym co masz w oczodole, prawda? - spytał smok ze współczuciem w głosie.


- A skąd mam wiedzieć? Nie jestem archeologiem. - * Forest zdawał się być coraz bardziej przerażony.*


- Powiem tak, cokolwiek się stało w erze smoków, że się skończyła w tak nagły sposób. Sprawiło, że wszelkie starożytne smocze przedmioty są przeklęte - wyjaśnił smok. - Ten kryształ jest jednym z tych starożytnych artefaktów. Masz o tyle pecha iż to jest Kryształ Dracolisa.


- Co to takiego, ten kryształ Dracolisa?


- To dziwne jak trafił do ciebie. Żył daleko stąd na zachód i minęły całe tysiąclecia od kiedy ten kamień powstał - zastanawiał się trąc w zamyśleniu łuskowaty pysk. - W skrócie musisz się go pozbyć jak najszybciej. On zabija swoich nosicieli w straszliwy sposób. Możemy mieć tylko nadzieję, że nie nosisz go zbyt długo.


- Tydzień, może dwa.


- Hmm, możesz mieć jeszcze drugie tyle. Po czym twój mózg przeżre krystalica i zamienisz się w warzywo. Jeśli mi wolno być tak niedelikatnym. Ogólnie to choroba jednorożców ale ten kamień w ten sposób przejmuje kontrolę.


* Forest poczół jak tylnie nogi się pod nim uginają i z impetem  runął na tyłek. Widocznie był załamany.* - Jak mogę się go pozbyć? Jestem za młody aby umierać?


- Tego akurat nie wiem. Powinieneś poszukać w Canterlot czy ktoś ci nie pomoże?


- Tak zrobię. Tak zrobię. - *drącym głosem. Patrzył się na trawę przemyślając swoje życie. Był na skraju załamania nerwowego.*


- Ktoś ma do mnie jeszcze jakieś pytania? Przynajmniej tyle mogę dla was zrobić - odparł spoglądając po wszystkich.


- Mam jedno. - powoli opanowywał depresję.- Kim właściwie jest tej ogier z dworku?


- Był moim przyjacielem. Tyle wieków byłem sam, a on nie zwrócił uwagi na fakt, że jestem smokiem - spoglądał w niebo na chmury. - Muszę czekać, jeszcze trochę i nadejdzie chwila powrotu - powiedział tajemniczo. - Jego imię jest tylko dla mnie i niego samego wedle jego życzenia. Możecie się domyślać, że to brat Cello i tak o nim mówcie - wrócił wzrokiem do nich mówiąc to.


Tempest twardo wystąpiła naprzód. Siedziała do tej pory cicho ale miała powód. - Chce wiedzieć jak mogę odzyskać to co utraciłam? - miała nadzieję, że się domyśli o co chodzi. Mówienie o tym sprawiało jej zawsze ból.


- Tak, to duży problem - pokiwał głową na jej widok. - Róg jednorożca to narzędzie służące im do łączenia się z magią która stała się bardziej ukryta przez wszystkie ery. Nie wiem czy można je naprawić ale zakładałbym, że mogą to zrobić wyjątkowo potężne jednostki magiczne. Księżniczki są jednymi z nich. Zapytać nigdy nie zawadzi.


- Dziękuję - rzekła w skrócie. Miała punkt odniesienia, musiała go przemyśleć.


- Smoku. Czy skrzydła również mogą przywrócić? - spytał się dalej będąc w stanie załamania nerwowego.


- A długo ich nie posiadasz?


- Od jakiś 21 lat. Amputowali mi je tuż po urodzeniu.


- Uważam, że to jest raczej nie odwracalne. Ale nie wiem wszystkiego więc nie kieruj się tym. Zawsze jest nadzieja. Musisz tylko kontynuować poszukiwania.


- Tak zrobię. - poczuł się nieco lepiej ale ciągle był przybity.


- To by chyba było na tyle.* Przybity podniósł się z ziemi* - Miło było cię poznać smoku. Jak przeżyję to kiedyś cię odwiedzę.


- Może się spotkamy gdzieś tam kiedyś - zaśmiał się. - Mnie również było miło was poznać. Dobrze jest pogadać raz na kilka set lat z kimś. Co nie wrzeszczy na twój widok i ucieka. Albo chce się bić.


- Cóż my zobaczymy się wcześniej niż te sto lat. O ile w ogóle tego dożyję. * Spojrzał na łep smoka.* Nazywam się Forest. Jak ciebie zwą?


- Mówcie mi Iskra. Nadał mi je mój... - zatrzymał się na chwilę jakby złe wspomnienia go uderzyły. - Był moim ojcem i przyjacielem. Był kucykiem z którym związało mnie przeznaczenie. Moje smocze imię jest nieistotne. Liczy się tylko to które on mi nadał.


- Zapamiętam je. Żegnaj Iskra. Jeszcze się zobaczymy. - uśmiechnął się do smoka, ale był to taki uśmiech przez łzy. Powoli zaczął iść w stronę dworku.


Tempest towarzyszyła mu zamyślona. Life pomachała Iskrze wesoło i potruchtała za nimi.


*zamyślona idzie za nimi *


- Coś ostatnio dużo myślisz - zauważyła Shadow Mist jak zwykle będąca obok niej. - Cieszę się, że nas nie zjadł tylko był nad wyraz cywilizowany.


Taaak, bardzo dobrze. *rzuciła nie wybita z rytmu *


- Dream - Misty szturchnęła ją porządnie w bok. - Obudź się.


No przecież nie śpię!  - krzyknęła na nią patrząc jej w oczy


Spoglądała na nią zaszokowana. - Dream? Dobrze się czujesz?


* szedł z głową pochyloną do przodu z założonym kapturem na głowie.*


Wybacz. *opuściła głowę * Źle się czuję.


- Może musisz po prostu odpocząć - zauważyła Dream przyglądając się jej uważnie. - Albo jest coś czego mi nie mówisz - dodała podejrzliwie.


Nie, to chyba faktycznie zmęczenie. - powiedziała niepewnie


- Wiesz, ze mną możesz się podzielić zmartwieniami. Od tego są przyjaciele - położyła kopytko na jej boku.


Jakoś dziwnie się czuję od kiedy opuściłam Canterlot,  nie wiem, może to nic takiego


- Tęsknota za domem i matką? Dosyć prędko cie naszło - była trochę kpiąca ale bez przesady. - Myślałam, że chcesz poczuć smak przygody czy coś w tym stylu?


*Forest dziwnie się poczuł. Nawet nie wiedząc kiedy nogi mu się zachwiały i upadł na ziemię.*


Było jej przykro - Ok, wybacz jeśli byłam wiesz... - spojrzała na upadającego Foresta. - No pięknie.


Podbiegła do niego zmartwiona Life. - Forest, co ci jest? - zaczęła go badać swoją magią.


* Forest stracił przytomność.*


Life wyciągnęła z torby sole trzeźwiące i podsunęła mu pod nos.


* po chwili Forest oprzytomniał. Jednak było coś z nim nie tak. Ze zdrowego oka równym strumieniem płynęły łzy.*


- Rozumiem co czujesz. Może powinniśmy odpocząć? - Life ze współczuciem chciała mu pomóc wstać.


* powoli wstawał ale dalej było mu słabo, więc usiadł dalej zalewając się łzami.*


- Dorośnij - Shadow patrzyła na niego spod łba lekko zirytowana.


Life rzuciła jej tylko krzywe niesprzyjające spojrzenie.


Dwa tygodnie.


- To będziesz marnować czas na łzy? Lepiej byśmy się wzięli do roboty i poszukali pomocy - Shadow była pewna siebie.


Ja nie płacze. - łzy dalej mu płynęły z oka


- No mnie to wygląda na płacz.


- Czym ty mówisz?


No łzy ci ciekną - wskazała na niego. - Nie czujesz, że ci mokro jak siedzisz w tej kałuży?


Dotknął kopytem lewego oka.
- Faktycznie.


- Co się ze mną dzieje?


- Może organizm reaguje na stres spowodowanym możliwością utraty życia? - Life myślała intensywnie sięgając do swojej wiedzy medycznej.


- Nie rozumiem. Zawsze jestem przygotowany na śmierć, więc czemu tak nagle?


* uśmiechnął się przez łzy* - Naprawdę jestem słaby.


- To nieprawda. Każdy byłby w takim stanie jakby się dowiedział o czyms takim jak ty - zauważyła Life.


- Dzięki za tę słowa life. Odpocznij my trochę, proszę.


- Ja jestem za, Dream też nie jest sobą coś więc chwilowy odpoczynek nie jest zły - Shadow wzruzyła ramionami siadając na tyłku.


* Forest zdjął miecz z grzbietu i położył obok siebie. Oparł się o drzewo i zasnął*


Powoli zaczęło się ściemniać i las pogrążał się w półmroku. Minęła godzina bądź coś w jej pobliżu gdy tak wszyscy siedzieli i drzemali w kółku.


* Forest obudzil. Było już mu lepiej.* Halo. Ruszamy?


- No raczej - Shadow czuła się w cieniach jak u siebie. - Wybija godzina duchów i moja.


- Jeśli uważasz to możemy - dodała od siebie Life wstając, siedziała w jego pobliżu mając na uwadze jego zdrowie.


- Może dążymy przed całkowitym zmrokiem. Kopyta przy sobie Misty.- * Poniósł z ziemi miecz i zaczął iść.

 

- No wiesz, kompanów nie ograbiam - poczuła się urażona jego słowami.

 

Tempest poczuła sie zmęczona ich przekomarzaniem. Szła równym tępem i chciała jak najprędzej odnaleźć swoją odpowiedź. Pełną odpowiedź na pytanie czy to możliwe.

 

- Taki żarcik.* Na jego pyszczku pojawił się uśmiech.*

 

- Cieszę się, że wróciłeś do poprzedniego siebie - Shadow była szczera.

 

- Dzięki. Lubię tego siebie. - szedł bez kaptura

 

- I ja jstem zadowolona z tego faktu - Life była w jego pobliżu jakby potrzebował pomocy. Już tak miała, martwiła się le nie dawała tego po sobie poznać.

 

- Tylko ten kamyk w oku, czemu go sobe tam wsadziłeś? - zaciekawiła się Shadow.

 

- A jak ci powiem że sam się tam znalazł to mi uwierzysz?

 

- W przypadku zaklętego przeklętego kamienia? Bez problemu.

 

- Znalazłem dziada w jakiś zapomnianych ruinach i od tamtego czasu go mam.

 

- A ty masz się lepiej, przyjaciółko? - Shadow zwróciła uwagę na Midnight.

 

 

Edytowano przez Forest Wind
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
  • 3 weeks later...
×
×
  • Utwórz nowe...