Skocz do zawartości

[Gra] Echo Tuneli [Mephisto, Lucjan] [Dark]


Po prostu Tomek

Recommended Posts

Większość mieszkańców zdolnych do przetwarzania w mózgu słów wiedziała, jak i dlaczego wszyscy się tu znaleźli. Wojna. Zmora, chwała, przedłużenie dyplomacji, jak kto uważał i co wolał, nie miało znaczenia. Ważne było, że w 2013 mówiąc obrazowo, bomby poleciały. Ludzkość znalazła się na krawędzi wymarcia, a świat zmienił się nie do poznania. Prościej powiedzieć, chuj wszystko strzelił.

 

Dla Moskwy w tej wojnie nie było specjalnie za dobrze. Wielomilionowe miasto, będące do tego stolicą jednego z supermocarstw bardzo ucierpiało. Ci, którzy przeżyli, schronili się w stalinowskim metrze, w którym niewiele lat po wojnie na stałe zakrólowała przemoc, chciwość i anarchia. W tym chaosie, jakim było moskiewskie metro w Roku Pańskim 2035 nielicznym udawało się do końca odnaleźć. Jednym z takich ludzi, którym to wyszło jest Siergiej, żołnierz [jakkolwiek brzmi to w tych czasach] stacji niezależnej WOGN, nieformalnego przywódcy Stowarzyszenia WOGN.

 

W tej konkretnej chwili Sergiej znajduje się w hali stacji Ogród Botaniczny, jako część nie do końca rutynowego zwiadu po tym jak jakieś naprawdę wielkie paskudstwo wcisnęło się do tuneli i zeżarło cały posterunek na pięćdziesiątym metrze. Jest ciemno i chłodno. Na całe szczęście przez maskę gazową nie przechodzą żadne zapachy, więc Siergiej nie czuł jak bardzo jebały te rozkładające się zwłoki jakiegoś ptaszora. Niedawna krótka odwilż doprowadziła do wielu przypadków odkrywania dawno zapomnianych trupów i sporo rodzin doczekało się nawet ciał ojców, synów czy braci w końcu. Teraz jednak znowu ściska mróz. Dwóch kompanów Reksa rozdzieliło się nieco, jeden podszedł do zdewastowanego kiosku a drugi do drzwi wyjściowych. Co robi Sierioża?

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siergiej siedział na torach i dał sobie chwilę na wytchnienie po dłuższej drodze. Teraz rozglądał się po peronie wciągając powietrze przez maskę. Jeden z jego towarzyszy szedł do sklepu a drugi do... drzwi wyjściowych na górę? 

- Hej! Jevgieni? Pojebało Cię żeby sobie teraz górę zwiedzać? Ja wiem, że Czarni już nie istnieją ale inne gówno może ci wyskoczyć na ryj. Jak ten zmutowany kurczak. - powiedział i lekko się zaśmiał podchodząc do towarzysza. Wolał żeby teraz nikt nie próbował wychodzić. A bo po co? W kupie siła a jak coś jednego połknie to chuja zdziałają z powrotem do domu. Odwrócił się i ruszył do kiosku. - Hej. Jest tu coś ciekawego czy tylko szkielety i resztki z obiadów Przyjezdnych? - zapytał stojąc w przejściu.

Edytowano przez Lucjan
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jewgienij odwrócił się, kiedy go zawołano i pomachał nawet całkiem przyjaźnie do uzbrojonego po zęby i ostrożnego Siergieja. Nie wyszedł z westybulu, omiatając tylko drzwi latarką.

- Masz mnie za kretyna? - zachichotał bardzo kretyńsko Gienek nie odwracając się od drzwi, by mieć na muszce wszystko, co mogło przyjść z zewnątrz. - Spoko wodza Reks, mamy to zdarzenie!

 

Jednak stalker nie skupiał się specjalnie na drzwiach wyjściowych, skoro zajął się już tym jego kolega z oddziału. Zamiast tego, podszedł do drugiego człowieka oraz do zdewastowanego kiosku. Omiótł małą kanciastą budowlę krótkim spojrzeniem, obserwując kolesia, który właśnie kończył zapoznawać się z zawartością tego malowniczego metalowego pudła.

- Nah - odrzekł przeszukiwacz Siergiejowi. - Nic ciekawego. Stare gazety, książki, bibeloty, jakieś pierdoły i trup. Sam nie wiem czego się spodziewałem, przecież to dopiero przedsionek piekła.

 

Z tymi słowami wyszedł z kiosku, przeciskając się obok Sierioży i powoli podążając do wyjścia, rozglądając się po drodze bardzo uważnie i zachowując pełną ostrożność. Towarzysze wognowskiego wojaka nie opuścili zrujnowanego holu stacji, czekając na niego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siergiej posłuchał co miał do powiedzenia towarzysz a potem sam dokładnie przeszukał sklep. Miał cichą nadzieję, że coś znajdzie. 

 

Po pięciu minutach, Rex wyszedł ze sklepu i ruszył w stronę towarzyszy spokojnym krokiem. Poprawił maskę i ustawił karabin WSW w taki sposób by mógł szybko wylądować w jego rękach i podziurawić jakiegoś stwora. - No dobra. Wszystko sprawdzone. Nic nie wyskoczyło na ryj i nic nam chuja nie urwało. Czyli jesteśmy w jednym kawałku. Tyle dobrze. Moje pytanie brzmi. Czy jeszcze coś mamy do sprawdzenia czy wracamy do domu? - zapytał. Nie żeby się bał, ale miał złe przeczucia. Jak zwykle z resztą, gdy wychodził z mniejszym oddziałem w tunele metra.

Edytowano przez Lucjan
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeszukanie nie dało ci nic ciekawego. Ot, zwykły kiosk, tylko że zniszczony. Gazety na różne tematy, magazyny, proste pierdoły których nikt nie uznał za stosowne wziąć ze sobą na dół do metra. W końcu stał tu już ponad dwadzieścia lat, a WOGN był niedaleko i zamieszkany od samego początku. Jedyną bardziej interesującą rzeczą była nieco zdefasonowana mumia kobiety. No, i jeszcze stare napisy szminką na ściankach.

 

Twoi towarzysze podali sobie dłonie. Zdziwiłoby cię to, ale już przyzwyczaiłeś się, że żołnierze zawsze podają sobie łapy kiedy żadeen z nich nie umarł jak rozdzielili się na dłużej niż z minutę. To twardy świat i takie ryzykowne zachowania wymagały szczególnej ostrożności, a wedłóg niektórych nawet wspomożenia sił nadprzyrodzonych. Ale to już zależało tylko od tego, czy się wierzy w takie rzeczy. Oczywiście i ciebie powitali uprzejmie w ten sam sposób.

- Coś spokojnie nieby dzisiaj, nie? - zagadnął cicho Jewgienij. - Kurwy się pochowały, czyli coś może być na rzeczy. Dowódco?

 

Ostatnie słowa skierował do najstarszego z obecnych. Spod maski wystawała kolesiowi nawet końcówka brązowej brody. Ni chuja nie wiedziałeś, jak się nazywał, bo nie był secjalnie rozmowny. Ale wołali go Patyk. Patyk popatrywał ostrożnie przez drzwi, złożony do strzału.

- Skoro już tu jesteśmy, powinniśmy się upewnić czy coś paskudnego nie zalęgło się przy wejściu. To, czy chcecie wyjść dalej i poszukać fantów, zależy już od was.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rex się zamyślił patrząc na mumię kobiety. Dość się zdziwił, że nic jej do końca nie zeżarło ale wolał się zbyt nad tym nie zastanawiać. Spojrzał jeszcze na napisy i na tym zakończył patrol sklepu.

Gdy wrócił do reszty, uścisnął każdemu dłoń. Cóż. Świat był taki a nie inny. Póki wrócił z obydwoma pośladkami to było git. Przyjrzał się Patrykowi. No cóż. Mało gadania, więcej roboty. To mu pasowało. Rozejrzał się. 

-Upewnijmy się, że nic nie odgryzie nam kutasa. Potem możemy połazić i zobaczyć, czy nie znajdziemy czegoś ciekawego w dalszych częściach tunelu. - powiedział Siergiej poprawiając karabin. Spojrzał na Jevgienija. Ciekawe co on miał do powiedzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gienek akurat w sumie chyba zamierzał coś powiedzieć, nawet otwierał usta, kiedy z ciemności nagle wystrzeliła taka zębata, ale nie śluzasta tylko łuskowata macka, na tyle duża, by owinąć się biedakowi wokół głowy. Następnie Jewgienija pochłonęła ciemność, gdy zatoczył się w tył pociągnięty przez potworne odnóże. Patyk odskoczył, odbezbieczył ciekawą, domową przeróbkę SVD na karabin półautomatyczny i puścił trzy strzały w ciemność. Coś zasyczało i zagolgotało, ale macka nie puściła. Od strony ogromnej kupy śmieci naniesionej tu przez chuj wie co i kogo niedaleko zewnętrzych drzwi dobiegł was zduszony, przerażony krzyk Jewgienija a potem paskudny, wilgotny chrzęst, który przerwał głos człowieka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O kurwa... - tylko tyle zdarzył powiedzieć Siergiej gdy macka porwała jego kumpla. Gdy usłyszał chrzęst, w tym samym momencie wyciągnął granat odłamkowy i rzucił go w stertę śmieci, a zaraz za granatem poleciała seria z karabinu Rexa WSW. Był wściekły. W takim momencie taki skurwesyn wyskoczył. Na prawdę musiał w takim momencie?!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gruchnęło solidnie, bo kupa śmieci była w takiej wnęce. Po serii z SKSa zapadła praktycznie głucha cisza. Rozpierdol musiało usłyszeć naprawdę dosłownie wszystko obdarzone narządami słuchu lub drgań w promieniu 5 kilometrów. Nie jest dobrze, Sierioża, podpowiada ci głos w głowie. Nie jest dobrze. Ale chyba załatwili tego...

 

Frontowa ściana wnęki w budynku, w której leżała kupa śmieci eksplodowala w małe kawałki, kiedy wywaliło ją siedem podobnych macek. Ósma wciąż wisiała w powietrzu i chybotała się lekko, trzymając dolną połowę Jewgienija. Macki zaczepiły się o grunt i stojące ściany, by po chwili wyciągnąć z ciemności masywne, pokryte kolcami, łuskami i śmieciami workowate obłe cielsko czegoś, co wyglądało jak łuskowata, kolczasta ośmiornica na starydach. Patyk się już nawet nie pierdoli w serie, puścił z pół magazynka ogniem ciągłym. Potwór wycofał się, rzucił w mężczyznę resztkami Gienka, po czym wolną macką złapał go za nogę i zaczął ciągnąć w ciemność.

- Pomocy! - wrzasnął rozdzierająco Patyk, próbując dźgnąć wijącą się kończynę bagnetem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Reakcja Siergieja na ten widok była jedna. Pierwsze co zrobił to puścił serię z karabinu w stronę potwora. Czy czegoś co macki wyciągnęły z ziemi... Co to było? Chuj wie. 

Gdy zobaczył, że Patryk też zbliża się do wrót śmierci, wyciągnął swój nóż myśliwski, złapał mężczyznę za rękę, trzymając go podszedł do macki i zaczął ciąć. Przy okazji rzucił jeszcze jeden granat w stronę stwora z nadzieją, że gdy ten poczuje ból to puści jego towarzysza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po eksplozji granata potwór już ostatecznie rozluźnił chwyt, i tak już mocno nadszarpnięty nożowaniem jakie zafundowałeś masce tego czegoś. Eksplozja wyraźnie wybiła bestię z rytmu, bo zaczęła się wycofywać, zagłębiać w swoją kupę śmieci i kryjówkę w gruzach tego kanta. Widać, że ma już zdecydowanie dość walki, ale może stanowić zagrożenie w przyszłości, zwłaszcza, że mieszka tuż przy wyjściu z hali powierzchniowej Stacji Botaniczeskij Sad. Patyk dyszał ciężko, leżąc na ziemi i próbując jakoś sobie pobieżnie odkazić i opatrzyć nogę, która od kolczastego dotyku macki była mocno poharatana. Podziękował ci skinieniem głowy, po czym wrócił do swojego zajęcia. Dopóki się nie pozbiera, potrzebuje osłony, a dźwięk na pewno sprowadzi wam na głowy jakichś dodatkowych gości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siergiej usiadł na ziemi gdy stwór uciekł. Niezły skurwesyn z tego był. Musiał to przyznać. No ale cóż. Teraz została tylko jedna rzecz. Wyczyścić porządnie nóż. Gdy już to zrobił,  schował go do pochwy i następnie sprawdził magazynek. Raczej na drogę powrotną starczy naboi. Następnie rozejrzał się po stacji. Musiał zebrać jakieś rzeczy aby stworzyć schronienie albo miejsce gdzie mogą się schować. Pokazał Patrykowi, że ma poczekać a sam ruszył powolnym krokiem w głąb stacji aby rozejrzeć się za potrzebnymi rzeczami lub miejscami gdzie dałoby radę ukrycie się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zasadniczo nie odeszliście praktycznie na metr od budynku stacji metra, więc zawsze było to bezpieczeństwo wejścia z powrotem do tuneli. Chociaż Botaniczeskij Sad był niezamieszkany, zawsze łatwiej dało się bronić pod ziemią niż na powierzchni. A faktycznie mogło do czegoś dzisiaj dojść. W oddali, gdzieś w mrocznych ruinach Moskwy ozwały się wycia i powarkiwania. Dało się rozpoznać także jęk wartowników. W stacji było sporo dodatkowych pomieszczeń pomocniczych, roboczych, małych kiosków i sklepików. Każde z nich mogło być wykorzystane jako schronienie, i tu niespodzianka, nawet było. Myszkując po wnętrznościach stacji natrafiłeś na mały pokoik odgrodzony od reszty prymitywną benzynową pułapką. Po krótkich oględzinach była ona ewidentnie na mutanty, nie ludzi. Co robisz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Siergiej na spokojnie zobaczył czy coś czystym przypadkiem się w tym miejscu nie ukryło. Gdy wyszło na to, że niczego tam nie ma, ruszył po Patryka.

- Hej. Chyba znalazłem miejsce gdzie możemy się ukryć i odpocząć. Dasz radę iść sam czy ci pomóc?- zapytał podchodząc do towarzysza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy schodziłeś na dół, już wiedziałeś, że coś jest nie tak. Rozległa się krótka seria, a kiedy podszedłeś do Patyka, ten próbował gorączkowo powstać.

- Dam radę, tylko mnie podeprzyj - powiedział szybko, po czym oparł się i ciebie i pomógł sobie wstać. Wymierzył broń w ciemność, z której dobiegały jakieś skrzeki i znów strzelił. - Dawaj na jakieś miejsce do obrony, albo coś, mam nadzieję, że znalazłeś. Zaraz będą ich dziesiątki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siergiej spojrzał w ciemność a potem na Patyka. - Co zaś atakuje? Przyjezdni czy inne gówno? - zapytał podtrzymując towarzysza i puszczając krótką serię z karabinu w ciemność.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nasze strzały i granaty zwabiły całe powierzchniowe gówno z okolicy - oświadczył Patyk, wtórując swoimi strzałami twoim. W ciemnościach zaświeciły oczy, jakieś zabite szczurowate gówno wielkości psa wytoczyło się martwe, zastrzelone, w światło księżyca. Twój towarzysz ostrzeliwał się co jakiś czas. - Lepiej prowadź do tej twojej miejscówy, bo nie wiadomo czy i spod ziemi coś nie wyjdzie. A jak obudziliśmy mutaski biegające w dzień, to w ogóle przejebane.

 

Znów w coś strzelił, między sklepem a klatką schodową na lewo od wejścia. Jęknęło prawie jak człowiek jak zdechło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...