Skocz do zawartości

Kucyk w czarnej pelerynie [Z][Random][Komedia][Romans][Adventure]


Recommended Posts

„Kucyk w czarnej pelerynie” opowiada historię nietypowego kucyka, który chodzi w swojej czarnej pelerynie i przeżywa ciekawe historie.

Kiedy lubisz to uczucie, kiedy nie wiesz co się może zdarzyć w kolejnym rozdziale... Ta opowieść jest właśnie dla ciebie!

 

Zapraszam do przeczytania!

 

Kucyk w czarnej pelerynie - Link do całości

 

Rozdział 1

Rozdział 2

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

Rozdział 8

Epilog

Edytowano przez Szonszczyk
  • +1 3
  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak: zabierając się do korekty tego fika, byłam nastawiona na czysto techniczną robotę - tu przecinek, tam podrasowanie zdania - a potem wciągnęła mnie fabuła.  Było dziwnie i niespodziewanie, ale... po randomie należało się tego w sumie spodziewać. :crazytwi:

 

Ogółem polecam, bo czyta się lekko i przyjemnie... choć był element, który wzbudził we mnie mieszane uczucia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 1/1/2018 o 23:01, Szonszczyk napisał:

„Kucyk w czarnej pelerynie” opowiada historię nietypowego kucyka, który chodzi w swojej czarnej pelerynie i przeżywa ciekawe historie.

Kiedy lubisz to uczucie, kiedy nie wiesz co się może zdarzyć w kolejnym rozdziale... Ta opowieść jest właśnie dla ciebie!

Podbijam post, ponieważ zmieniłem opis fabuły (powyżej).

Edytowano przez Szonszczyk
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Dnia 1/19/2018 o 21:29, Crystal Arrow napisał:

Super opowiadanie, czytało się tak przyjemnie, że na lekcjach nie mogłem wytrzymać bez paru linijek.

Chciałbym kiedyś przeczytać kontynuację. 

Dziękuję wielce za tą ocenę, choć chciałbym usłyszeć dłuższą jej wersję, nawet jeśli w niektórych fragmentach byłaby niepochlebna :)

 

Dodam jeszcze, że powoli pracuję nad kontynuacją. Z tego co już ustaliłem, to na pewno kontynuacja nie będzie już taka randomowa. W niej bardziej skupię się na komediowych aspektach opowieści.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Jak widzę, „Kucyk w czarnej pelerynie” jest debiutem Szonszczyka, pierwszym w pełni ukończonym opowiadaniem jakie popełnił. Nie powiem, zabierając się za fanfika byłem bardzo ciekaw na co porwał się autor i jakie ostatecznie się to wszystko okaże, zważywszy na fakt, że to debiut, a zatem jako default przyjmuję wersję, że Szonszczyk dopiero wyrusza po doświadczenie, a to jego pozycja startowa ;)

 

Tytuł być może nie jest przełomowy, ale w zupełności spełnia swojen zadanie i stwarza jakieś minimalne pojęcie o tym co może nas czekać na łamach opowiadania. Z kolei oceniając po dobranych tagach, można rzec, że historia ta może podążyć dosłownie wszędzie. Z napędzoną jeszcze bardziej ciekawością zanurzyłem się w opowiadaniu.

 

 

Fabuła – pomysły na pierwszy fanfik

Muszę przyznać, że na temat swojej pierwszej opowieści Szonszczyk wybrał zbiór interesujących pomysłów, skupionych wokół głównej postaci oraz jej specyfiki, nie zawahał się również dodać kilka wątków podpadających jakoś pod tematykę romantyczną (tzn. nie odczułem aby był to ten główny wątek, a jedynie coś idącego równocześnie z głównym wątkiem który na końcu otrzymuje swoją konkluzję), porwał się na elementy komediowe, absurdalne motywy. Wydaje się, że jedynym rezultatem może być mieszanka wybuchowa.

 

W pewnym sensie, to właśnie otrzymujemy w gotowym fanfiku. Różne sub-wątki, różne motywy przeplatają się, a ich spoiwem jest tytułowy Kucyk w czarnej pelerynie, który jest postacią wykreowaną w sposób interesujący i bardzo szybko daje się go polubić, chociaż jego sposób bycia oraz humor to sprawa bardzo nierówna. Mam na myśli to, że kiedy jakaś drwina czy komentarz trafi, wówczas można się uśmiechnąć. Natomiast czasami żarty po prostu nie spełniają swojego zadania, w związku z czym czytelnik raz przewraca oczami, raz scrolluje dalej jak gdyby nigdy nic. Inaczej przedstawia się sytuacja w przypadku żartów sytuacyjnych chociaż tutaj podziękowania należą się głównie absurdalności kolejnych zbiegów okoliczności oraz ogólnemu wrażeniu, że dzieją się rzeczy niecodzienne, niekiedy bywa to mocno przerysowane, co oczywiście ma swój komiksowy urok i co koniec końców nawet mi się spodobało.

 

Jeśli chodzi o inne postacie, to... Po prostu są. Przeplatają się z kucykami oryginalnymi, lecz nawet w przypadku postaci kanonicznych, tych które pojawiają na dłużej, z tego wszystkiego najlepiej wypada rozbrykana Pinkie Pie, którą bardzo w tej historii lubiłem, a także Luna, głównie dlatego, że pojawia się w snach, czyli robi coś, czego moglibyśmy się spodziewać po Księżniczce Nocy. Reszta wypada średnio lub całkowicie blado, ale uważam, że to głównie za sprawą mniejszych ilości czasu fanfikowego, przez co nikt poza głównym bohaterem nie miał szansy rozwinąć skrzydeł w materii charakteru. Ale z jeszcze innej strony, czy nawet luźna, randomowa komedia z elementami przygodowymi winna mieć skomplikowane postacie oraz wielowarstwowe charakterystyki?

 

Największy wysiłek autora poszedł w głównego bohatera i jego moc, z którą może on rozwiązywać rozmaite problemy związane z miłością. W obliczu tego faktu wydaje się dosyć oczywiste kim jest ów bohater, ale... Pojawiają się wątpliwości i znaki, że być może wcale tak nie jest jak się nam wydaje. Ta właśnie tajemnica, chęć poznania prawdy o sobie, swojej mocy i matce, oto główny motor napędowy dla wędrówki Kucyka w czarnej pelerynie, a także platforma dla różnych perypetii, absurdalnych sytuacji.

 

Kolejne rozdziały nie są aż tak długie, a tekst jest pisany prostym językiem, toteż brnięcie przez kolejne akapity nie sprawia kłopotu. Fabuła rozwija się po swojemu, autor nie zapomina poświęcać należycie dużo czasu głównemu wątkowi, ale wrzuca też co jakiś czas kolejne poszlaki czy poboczne historyjki. Rozpoczynając od historii toksycznej, nieprawdziwej miłości między Blue i młodą Thunderówną (Autumn), chociaż nie potrwało to długo - podobało mi się. Dlaczego? A dlatego, że był to świetny sposób na wprowadzenie do historii, demonstrację możliwości głównego bohatera oraz ogólne nakreślenie klimatu opowiadania. I to wszystko udało się zrealizować bez większych zarzutów. Kolejnym sub-wątkiem były Patykowilki i choć na papierze brzmiało to fajnie, ostatecznie przebrnąłem przez to bez żadnych szczególnych emocji.

 

Mam bardzo mieszane uczucia co do całego tego wątku z Celestią. Zaczęło się od spotkania w karczmie i chociaż wypadło to w miarę ok, a sam pomysł brzmiał szalenie ciekawie, to jednak ostatecznie, im dalej to szło, tym bardziej miałem tego... Dosyć? No nie wiem, w każdym razie były momenty, że autentycznie mnie to drażniło. I nie mam pojęcia dlaczego. Przypuszczam, że przy rozdziałach 5-6 odbyło się to za sprawą zdecydowanej przewagi dialogów nad opisami, do punktu w którym naprawdę ciągle leciały pół-pauzy i ciągle leciał dialog, i naprawdę potrzebowałem złapać oddech, zobaczyć jakiś opis, czy przerwę, chociaż na moment.

Poza tym, nie mogłem pozbyć się wrażenia, że zdecydowanie zbyt szybko jednocześnie zostają dodane do mieszanki Tęczowe Podmieńce, a także portal do zamierzchłych czasów kiedy alikornów było na pęczki. Ogólnie jest to wszystko związane z głównym wątkiem i znów: pomysły te były ciekawe, jednak ich wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Ostatecznie wyszło to trochę tak jakby elementy te zostały wrzucone trochę na siłę. Chaotycznie. Niekonsekwentnie. Nawet jak na [Random], w tym konkretnym kontekście, to było troszkę zbyt wiele.

 

Na szczęście kiedy historia zbliża się do końca, tekst staje się jakby spokojniejszy: powracają opisy, wydaje się, że wróciła znana z początku konsekwencja w prowadzeniu fabuły oraz proporcji między wątkami oraz ile wątków naraz prowadzić. To bardzo dobrze. Uprzednio krytykowany przeze mnie wątek znajomości Celestii i Kucykiem w czarnej pelerynie zyskuje nieco więcej sensu, gdyż jest prowadzony troszkę z innego kąta jako że na końcu – cóż za niespodzianka – czeka na nas boss. I muszę powiedzieć, że było to całkiem przyjemne w odbiorze zwieńczenie całości, które przy okazji zrealizowały zamierzone tagi. Plus fajny, komiksowy klimat ;)

 

 

Klimat historii

Tutaj jest różnie. Powiedziałbym, że tam gdzie mam najmniej zastrzeżeń, a gdzie jednocześnie jest „spokojnie”, tam klimat udziela się najjaskrawiej, w postaci zwyczajnej, lekko komediowej otoczki, a także świata otwartego na różności. Nawet samo Hoofville, chociaż nieco odizolowane, ma swoje problemy i klimat. Jest to atmosfera sprzyjająca spokojnej lekturze, burzona przez aż nazbyt chaotyczne momenty, braki w opisach tudzież zbyt wiele wątków naraz bez jakiejś podstawy czy odpowiedniego tła (postacie i sytuacje po prostu się pojawiają, po prostu się dzieją). Wstęp do historii/ zlecenia dla "Kapturnika" jest w prządku, bo jednocześnie dostajemy porcję informacji o Hoofville, rodzinach występujących we wprowadzeniu oraz wiemy czym się te kucyki trudnią. Podróż do Ponyville również jest należycie ugruntowana, gdyż mamy najpierw opowieść, potem owies, umowę kupna, wreszcie drogę do Ponyville i powitanie przez Pinkie Pie. Po prostu jest to prowadzone organicznie. Podobnie jest również pod koniec, kiedy nasz bohater wreszcie poznaje prawdę, a my otrzymujemy garść wyjaśnień co się skąd wzięło. Wyjaśnienia pochodzą od finałowego bossa, więc są to bardzo wiarygodne rewelacje :D

 

Klimatu brakuje bardzo jakoś w środku całej historii, kiedy właśnie mamy więcej dialogów, a mniej opisów, kiedy kolejne scenki i postacie wyskakują jak z kapelusza i nie prowadzi to do niczego konkretnego, ale nie jest to na tyle uciążliwie, bym musiał przerywać czytanie i robić sobie przerwę. Szczególnie uciążliwe jest coś zupełnie innego i to jest właściwy moment aby wziąć to pod lupę.

 

 

„This game is unpolished.”

Opowiadanie, właściwie w całości, zdecydowanie nie jest należycie dopieszczone. W ogóle, jest coś o czym jeszcze nie pisałem a jest to narracja pierwszoosobowa. Hm... No, ona nie jest zrealizowana tak do końca poprawnie w „Kucyku w czarnej pelerynie”. Głównie piję do narracji w dialogach i didaskaliach. Chodzi mi o to, że mamy czyjąś wypowiedź, nie są to słowa głównego bohatera, ale narracja zaraz po tej wypowiedzi wskazuje jakby to on właśnie powiedział, albo pomyślał i po prostu powstaje chaos, bo nie wiem kto teraz mówi i co mówi, o co chodzi. Ma to strukturę mniej więcej taką:

 

- Zawsze uważałam Ubisoft za rzetelnego wydawcę, który dba o swoich developerów. - nie ukrywałem, byłem zdziwiony.

 

Chodzi mi o to, że ktoś coś mówi i po pół-pauzie główny bohater od razu to komentuje, a te rzeczy powinny być pod spodem, w akapicie a nie w kwestii mówionej. Można dodać coś od razu po kwestii mówionej, ale niech się to odnosi do osoby wypowiadającej zdanie, aby poprawić plastyczność tekstu i ogólne flow. Mniej-więcej w taki sposób:

 

- Zawsze uważałam Ubisoft za rzetelnego wydawcę, który dba o swoich developerów - powiedziała i uśmiechnęła się od ucha do ucha.

 

Nie ukrywałem swojego zdziwienia.

 

Bo w przeciwnym razie to się zlewa w jedno i nie tylko utrudnione jest czytanie, ale psuje też wrażenia. Po prostu wskazuje na to, jakby nie poświęcono wystarczająco dużo czasu na tekst.

 

Z innych rzeczy, na przestrzeni kolejnych rozdziałów zdarzają się przypadki kiedy historia opowiadana w czasie przeszłym nagle zaczyna być opowiadana w czasie teraźniejszym, a za moment znowu wraca do czasu przeszłego. Nie w wypowiedziach, ale w opisach, kompozycja ta jest niekiedy zaburzana. Poza tym, fanfik cierpi z powodu powtórzeń. Są akapity napisane solidnie, bez poważniejszych błędów, ale są i takie które ociekają powtórzeniami, szyki zdań niekiedy nie brzmią dobrze i kiedy zmiesza się to razem to wychodzi coś co naprawdę ciężko się czyta, co się średnio rozumie, a co psuje wizerunek całości rozdziału.

 

Jest jednak na to recepta – wydaje mi się, że gdyby tak usiąść jeszcze raz, na jedną rundkę po rozdziałach i sprawdzić poszczególne akapity, można by kilka rzeczy przepisać, inne poprawić i zdecydowanie byłoby dużo, dużo lepiej. I tutaj pragnę z całego serca przeprosić, że od pewnego momentu przestałem to zaznaczać, ale... Musiałem przenieść się na telefon, a z fanfikiem rozstawać się na zbyt długo nie chciałem co może świadczyć, że... Potrafi on wciągnąć, co jest zdecydowanie plusem :D

 

 

Jest zupełnie nieźle jak na pierwszą kompletną pracę autora, jednakże jest jeszcze sporo rzeczy nad którymi powinien popracować i w mojej opinii szczególną uwagę należałoby poświęcić stylowi, aby unikać powtórzeń, lepiej składać zdania i konstruować z nich akapity. Sugerowałbym również trening nad narracją pierwszoosobową. Reszta w sumie powinna styknąć, jako że Szonszczyk zdecydowanie ma ciekawe pomysły o obiecującym potencjale, trzeba po prostu popracować nad ich wykonaniem, a więc: pisać fanfiki ;)

 

Odezwij się do mnie, jeżeli będziesz potrzebować pomocy. Pozdrawiam!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 months later...

To opowiadanie było… dziwne. Tak, to jest w sumie najlepsze słowo na jego opis. Niestety nie mogę powiedzieć, by dla mnie była to dziwność w pozytywnym sensie. Cały styl był mocno parodiowy, odnosiło się wrażenie, że autor cały czas próbuje być śmieszny, co wychodziło… jedynie od czasu do czasu, na ogół wzbudzając raczej zażenowanie. Ale to wiadomo kwestia moich gustów czytelniczych, o których już dawno się nauczyłem, że są bardzo specyficzne.

Jednym z większych zgrzytów był też fragment, w którym Celestia cieszy się, że już nie ma jej dawnej uczennicy, o której przypomniał jej zachód słońca… każdy wie, że chodziło oczywiście o Sunset, ale nawet tego nie wiedząc, każdy wie też, że tego typu myśli kompletnie nie pasują do Celestii. Więc generalnie taki zabieg to dość niskie zagranie… w którym ciężko dopatrzeć się innego celu niż zrobienie na złość fanom Sunset.

Zresztą cała konstrukcja świata wydawała się naciągana i na siłę, taka stricte pod parodiową otoczkę.

Sporym niewypałem jest też to, że dwie rzeczy które jak mniemam miały być największym zaskoczeniem (a przynajmniej na to w moim odczuciu wskazywała konstrukcja opowiadania) były… dość oczywiste

Spoiler

Czyli to, że główny bohater jest podmieńcem i przychodząca mu na pomoc Celestia

No jest jednak pewien plus, a konkretnie reakcja głównego bohatera na chore pomysły jakie miała tu Twilight - czyli dość paradoksalnie zostaje on tu w pewnym sensie najnormalniejszą osobą w tym zwariowanym świecie.

Edytowano przez Lyokoheros
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...