Skocz do zawartości

Equestria Times nr 1/2018 (20)


Cahan

Recommended Posts

Zazwyczaj staramy się pisać opinie pozytywne, ale w tym przypadku na recenzji pani Cahan bardzo się zawiedliśmy. Z żalem doszło do naszych oczu i serc to co przeczytaliśmy. Ta wspaniała i nietuzinkowa książka została zmieszana z błotem bez właściwych nawet podstaw. Jak można oceniać sagę Grzędowicza czytając jedynie JEDNĄ (!!!) z CZTERECH książek i to jeszcze bez jakiegokolwiek zrozumienia. Autorka recenzji patrzy na praktycznie każdy aspekt powieści powierzchownie i wyśmiewczo. To tak, jakby kupić ciastko z orzechami i zjeść jednego orzecha, mając na orzechy uczulenie. Fantastyka nie jest dla każdego, a w szczególności fantastyka z wyższej półki. “Pan Lodowego Ogrodu” jest książką trudną, miejscami bardzo trudną, miejscami śmieszną, a miejscami randomową i wszystkie te wątki są w nim wspólne i tworzą unikalną otoczkę jaką trudno znaleźć w innych książkach. Rozumiemy, że nie każdemu może się spodobać w jaki sposób została napisana, ale ocenianie serii po jednej księdze jest co najmniej niewskazane. Nie wiemy kto powiedział pani Cahan, że kolejne księgi są jeszcze gorsze, ale chcielibyśmy uzyskać ich adresy i im powiedzieć w twarz co o nich myślimy :>. Po tym, że pani autor musiała napisać streszczenie całej księgi, chcemy zauważyć, że zrobiła to byle tylko coś napisać złego na jej temat i za jednym zamachem zniszczyć czytelnikom uciechę z czytania, a także dać im niepotrzebne spoilery. Nie rozumiemy takiego postępowania. Jest ono, z jednej strony, chamskie, a z drugiej całkowicie bezsensowne (bo ten kto już przeczytał książkę, to nie będzie chciał przeczytać recenzji jak zobaczy jej pierwszy akapit, a reszta, która nie przeczytała, jak zobaczy, że zawiera spoilery to też nie będzie czytać). Polecamy na przyszłość nie oceniać literatury, której się kompletnie nie rozumie.

Niestety nie możemy polecić recenzji “Pana Lodowego Ogrodu” napisanej przez panią Cahan. Jednak nie zamierzamy zabierać nikomu wkurzania się na nią (recenzję), więc polecamy na początku przeczytać książkę (całość!), a dopiero później jej recenzję.

 

Wielce zniesmaczeni i zawiedzeni,

SzonszczykRazh

Edytowano przez Szonszczyk
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż kolejny numer dziecka Broohoffa przeczytany. jak go oceniam ? Cóż numer jako całość zły nie jest, ale jest kilka drażniących momentów

1. ilość Stron ja rozumiem sesje imprezy itd, ale 40 stron to jakaś kpina, bo ledwo człowiek dostaje smak a już koniec dania, a czytelnik zostawiony na głodzie

2." Recenzja" PLO - Specjalnie dałem słowo Recenzja w nawias, bo technicznie nie jestem w stanie tego uznać za reckę całej sagi, skoro recenzentce nie chciało się ruszyć plota by dorwać resztę  tomów  (szczególnie ze teraz salonkach jest seria  Mistrzowie Polskiej Fantastyki i Grzędowicz poszedł w niej na pierwszy ogień , a cena w okolicach cd-action to chyba nie aż taki majątek,). Praktycznie mammy tu do czynienia z recenzją tomu 1 z czym Cahan się nawet nie kryje, ale wnioskowanie,że skoro pierwszy tom jest be, to cala reszta będzie be jest bardzo krzywdzące dla książki, jak i też dla ogarniętego w tematyce czytelnika (autorka wspominała o niestrawnym żarciu i piwie, a ja powiem, że tym dla mnie był ten tekst). Recenzentka widać swoje pojęcie o fantasy zakończyła na artykule z Wikipedii i przepraszam za bolesną :honesty: zachowała się jak totalny gimbus, który hejci i wyśmiewa bo tak jest fajnie i słitasnie, dlatego mam dla naszej kochanej Zebry Naczelnej radę = jeśli czegoś nie lubisz, to nie miej z tym kontaktu, a jeśli już koniecznie musisz mieć kontakt to przynajmniej niech on będzie pełny, a nie kupiłam kawałek  ciastka skubłam był fuj, to zamiast wziąć następny to na podstawie jednego fuj kawałka opiszę całe ciastko. 

 

Teraz opiszę plusy

1. Wywiad z Niklasem - rzetelny i bardzo przyjemny w odbiorze Sosen na wysokim poziomie

2. Recenzja Fanficka Austeroth -  tak się to robi klaczki i ogierki widać że recenzent nie poszedł na skróty i zjadł całe spore ciastko

3.Artykuł o przeciekach - Tu nie ma się do Zebry co czepaić dobry artyuł tylko dlaczego kilka stron dalej Zebra zafundowała mi niestrawnosć ? Tak się nie robi waszmość

 

Podsumowując jest średnio takie studenckie minus 3 na szynach  ,ale co miejmy nadzieję ze j wrócą czasy świetne,, bo jak ona zginie cóż nam zostanie

  • +1 2
  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Razh napisał:

Jak można oceniać sagę Grzędowicza czytając jedynie JEDNĄ (!!!) z CZTERECH książek i to jeszcze bez jakiegokolwiek zrozumienia.

Oceniam przede wszystkim Tom I tej tetralogii. Zasięgnęłam też konsultacji odnośnie innych książek tego pana. Zwłaszcza w kwestii tego jak ów pan kreuje postaci kobiece oraz jak wciska swoje poglądy.

I czego to nie zrozumiałam w tym wielkim i ambitnym dziele, wcale nie będącym zwyczajną, prostą rozrywką?

3 godziny temu, Razh napisał:

Fantastyka nie jest dla każdego, a w szczególności fantastyka z wyższej półki. “Pan Lodowego Ogrodu” jest książką trudną, miejscami bardzo trudną, miejscami śmieszną, a miejscami randomową i wszystkie te wątki są w nim wspólne i tworzą unikalną otoczkę jaką trudno znaleźć w innych książkach.

Siedzę w fantastyce od jakichś 14 lat. Najwidoczniej nie jest ona dla mnie. Szczególnie fantastyka z wyższej... Co? Akurat tego bym fantastyką z wyższej półki nie nazwała. Nazwałabym tak większość twórczości Andrzeja Sapkowskiego, nazwałabym tak choćby dzieła Tolkiena, Sandersona, Pierumowa, George'a Martina czy Glena Cooka.

 

Tymczasem "Pan Lodowego Ogrodu" prezentuje sobą poziom dużo niższy. Co prawda wyższy niż taka "Achaja", która jest w zasadzie pornolem. Choć ogółem polskie fantasy generalnie nie powala. Za dużo pisarzy próbowało zrobić drugiego Wiedźmina i robiło to źle. A w przypadku fantasy babskich, dostajemy często soft porno ubrane w fantasy ciuszki. Z Mary Sue, która jest alter ego autorki.

 

I jestem ciekawa o jaką unikalną otoczkę tu może chodzić?

 

3 godziny temu, Razh napisał:

Po tym, że pani autor musiała napisać streszczenie całej księgi, chcemy zauważyć, że zrobiła to byle tylko coś napisać złego na jej temat i za jednym zamachem zniszczyć czytelnikom uciechę z czytania, a także dać im niepotrzebne spoilery. Nie rozumiemy takiego postępowania. Jest ono, z jednej strony, chamskie, a z drugiej całkowicie bezsensowne (bo ten kto już przeczytał książkę, to nie będzie chciał przeczytać recenzji jak zobaczy jej pierwszy akapit, a reszta, która nie przeczytała, jak zobaczy, że zawiera spoilery to też nie będzie czytać).

Zaznaczyłam to już na samym początku tekstu i wyjaśniłam dlaczego zrobiłam tak, a nie inaczej.

 

I spójrz! Jednak ludzie to czytają, choćby Ty i Zandi :zecora3:. Czyli jednak działa, ludzie czytają. I nie, nie jest bezsensowne. Ludzie lubią czytać takie analizy, bo to jest właśnie taka recenzjoanaliza. Taka forma budzi kontrowersje i się zwyczajnie sprawdza.

 

3 godziny temu, Razh napisał:

Polecamy na przyszłość nie oceniać literatury, której się kompletnie nie rozumie.

Czyli jeśli uważam za gniota np. "50 Twarzy Greya", to znaczy, że tego kompletnie nie rozumiem? Albo jeśli stwierdzę, że "Eragon", nadaje się tylko jako czytadło na kibel, bo jest sztampowy i kiczowaty do bólu (a w dodatku napisany tak sobie)?

 

3 godziny temu, Razh napisał:

Ta wspaniała i nietuzinkowa książka została zmieszana z błotem bez właściwych nawet podstaw.

Wydaje mi się, że moje argumenty, których użyłam w artykule, stanowią tu wystarczającą podstawę.

 

46 minut temu, Zandi napisał:

ilość Stron ja rozumiem sesje imprezy itd, ale 40 stron to jakaś kpina, bo ledwo człowiek dostaje smak a już koniec dania, a czytelnik zostawiony na głodzie

Od dłuższego czasu numery mają 30-40 stron. Czemu? No cóż, część ludzi się fandomowo wypaliła i odeszła (albo mają życie), a nawet ci, którzy ciągle piszą mają inne rzeczy do roboty. Pewnych rzeczy nie ma i nie będzie, póki nie znajdą się ludzie, którzy się tego podejmą. Niestety, ale wszyscy by coś chcieli, ale robić nie ma komu. Poza tym przeszliśmy z formy dwumiesięcznika na miesięcznik. W efekcie czasu na pisanie jest mniej, ale numery wychodzą w miarę regularnie. 

53 minuty temu, Zandi napisał:

Specjalnie dałem słowo Recenzja w nawias, bo technicznie nie jestem w stanie tego uznać za reckę całej sagi, skoro recenzentce nie chciało się ruszyć plota by dorwać resztę  tomów 

Nie zamierzam na nie tracić czasu, są lepsze książki do czytania. A jakoś tak się stało, że kiedy miałam do wyboru wypożyczyć kolejnego Grzędowicza bądź kolejnego Sandersona, to jakoś wzięłam Sandersona. Recenzję pisałam jakoś na początku grudnia, to tak swoją drogą. Recka jest recką pierwszego tomu. Gdyby pierwszy tom miał jakąś swoją nazwę, to nie użyłabym nazwy całej sagi. I nie zamierzam finansować pana Grzędowicza. Zresztą, ja książek praktycznie nie kupuję, tylko pożyczam.

57 minut temu, Zandi napisał:

Recenzentka widać swoje pojęcie o fantasy zakończyła na artykule z Wikipedii i przepraszam za bolesną :honesty: zachowała się jak totalny gimbus, który hejci i wyśmiewa bo tak jest fajnie i słitasnie, dlatego mam dla naszej kochanej Zebry Naczelnej radę = jeśli czegoś nie lubisz, to nie miej z tym kontaktu, a jeśli już koniecznie musisz mieć kontakt to przynajmniej niech on będzie pełny, a nie kupiłam kawałek  ciastka skubłam był fuj, to zamiast wziąć następny to na podstawie jednego fuj kawałka opiszę całe ciastko. 

Niespodzianka, ale fantasy to mój ulubiony gatunek. I zdziwiłbyś się ile tego czytałam.

  • +1 2
  • Nie lubię 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Razh napisał:

ocenianie serii po jednej księdze jest co najmniej niewskazane.

Istnieje taka niepisana zasada - zasada trzech. Trzech odcinków serialu. Trzech rozdziałów książki/fika. Trzech godzin gry. Tyle czasu dostaje autor, żeby przekonać czytelnika, że tekst jest warty jego uwagi, czasu i pieniędzy. Jeśli Cahan nie spodobała się pierwsza część - po co ma się pchać dalej? Po co ma wydawać pieniądze na pozostałe tomy lub biegać po bibliotekach/kolekcjach znajomych, żeby czytać coś, co przy pierwszym podejściu ją odrzuciło? "Bo robi się lepsze" nie jest dobrym argumentem w sytuacji, kiedy do tego lepszego trzeba dobrnąć przez morze przeciętności lub wręcz słabizny, tracąc przy tym ograniczone zasoby czasu i pieniędzy. Nie jestem ekonomem, ale... czy nie jest to jakiś mechanizm rynkowy? Dostarczasz klientowi dobry produkt w rozsądnej cenie lub tracisz pieniądze, bo klient wybiera "lepszą" konkurencję?

 

14 godzin temu, Razh napisał:

i to jeszcze bez jakiegokolwiek zrozumienia.

 

14 godzin temu, Razh napisał:

“Pan Lodowego Ogrodu” jest książką trudną, miejscami bardzo trudną, miejscami śmieszną, a miejscami randomową i wszystkie te wątki są w nim wspólne i tworzą unikalną otoczkę jaką trudno znaleźć w innych książkach.

 

14 godzin temu, Razh napisał:

Polecamy na przyszłość nie oceniać literatury, której się kompletnie nie rozumie.

OK. W takim razie zamiast rzucać błotem w recenzentkę, może zleźcie z tego wysokiego konia i łaskawie wytłumaczcie, co jej umknęło i czego nie zrozumiała? Co niby świadczy o geniuszu Grzędowicza i jego dzieła, a czego Cahan miałaby w jakiś sposób nie dostrzec? W tej chwili ten argument można sprowadzić do "a ty jesteś gupia i się nie znasz".

 

14 godzin temu, Razh napisał:

jednak nie zamierzamy zabierać nikomu wkurzania się na nią (recenzję), więc polecamy na początku przeczytać książkę (całość!), a dopiero później jej recenzję.

Jaki jest sens czytania recenzji "po fakcie"? Żeby porobić rzeczy, których na publicznym forum nie wypada opisywać? Połechtać swoje ego? Upewnić się w przekonaniu, że coś, co lubicie jest lubiane przez innych?

Wykazujecie w tej chwili taką samą mentalność, co horda wściekłych fanboy'ów Nintendo, którzy DDoSowali stronę pewnego recenzenta i YouTubera, bo śmiał wystawić nowej Zeldzie "tylko" 7/10. Bo wyraził swoją subiektywną opinię.

 

11 godzin temu, Zandi napisał:

jeśli czegoś nie lubisz, to nie miej z tym kontaktu

Na tej zasadzie powinnam wykopać ze znajomych i zablokować Ghatorra, Zodiaka czy Boga Moderatora (Dolczego znaczy). Bo mają przeciwstawne poglądy i czasami popierają czy wygłaszają tezy, które mi się nie podobają. Powinnam też wyprowadzić się z Poznania (bo nie lubię miejskiego powietrza, hałasu i dużych skupisk ludzkich), zrezygnować ze swojego kierunku (bo nie lubię biochemii czy statystyki), w ogóle zabarykadować się w odizolowanej od świata chatynce (bo boję się i nie znoszę kontaktu z obcymi ludźmi). Powinnam też unikać np. nowych dań, utworów muzycznych, gier czy książek, bo, nie daj Borze Tucholski z Puszczą Augustowską, nie spodobają mi się.

 

11 godzin temu, Zandi napisał:

a jeśli już koniecznie musisz mieć kontakt to przynajmniej niech on będzie pełny, a nie kupiłam kawałek  ciastka skubłam był fuj, to zamiast wziąć następny to na podstawie jednego fuj kawałka opiszę całe ciastko. 

Patrz zasada trzech. Patrz punkt powyżej, gdzie wytykam błąd logiczny w twoim własnym argumencie o unikaniu nielubianych rzeczy. Zgodnie z twoją analogią Cahan opisała jedno ciastko. Jedną całą książkę. Nie smakowało - więc nie sięga po kolejne ciastka, nie czyta kolejnych tomów. Plączesz się w zeznaniach, kolego.

 

Co do samego PLO i recenzji Cahan: nie czytałam tego cyklu, ale miałam kontakt z inną książką Grzędowicza - "Popiół i kurz" bodajże. Czytałam ją co prawda dawno temu (dwa razy zresztą), ale... jak sobie przypominam sposób, w jaki Grzędowicz opisywał głównego bohatera i jego seksualne podboje, to mi się "Anatomia zwierząt" Krysiaka otwiera na biurku. Idealnie na rozdziale dotyczącym męskich narządów rozrodczych u zwierząt gospodarskich. Wnioski wyciągnijcie sobie sami.

Być może wyłazi ze mnie wielgachny bias, może jestem skłonna uwierzyć opinii Cahan przez kolesiostwo czy inną solidarność lewackich jajników, ale na podstawie tego, co pamiętam z PiK (książki napisanej, zdaje się, po PLO, a więc teoretycznie przez autora bardziej doświadczonego i wyrobionego w swoim rzemiośle) jej recenzja brzmi... wiarygodnie.

 

Reszta numeru - cóż, krótko, ale przyjemnie. Kilka sympatycznych recenzji i fajny artykuł od Moonlight. Mam gdzieś chyba dwa antyczne zestawy kredek od Derwentu, być może czas dać im drugą szansę...

  • +1 5
  • Nie lubię 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak nietrudno się domyślić, dla mnie głównym specjałem w najnowszym numerze była recenzja jednego z moich fanfików, za którą pragnę serdecznie podziękować i wyrazić, że jest to dla mnie naprawdę niemałe wyróżnienie :D Dzięki!

 

Ogółem nie mam zbyt wielu rzeczy do dodania, chociaż już w drugim akapicie znalazłem ciekawe zdanie, które przypomniało mi o czymś szalenie ważnym, a o czym zapomniałem w 2015 roku. Chodzi o umiejscowienie historii w czasie oraz jej alternatywność. Generalnie, to jest prawdą, że dzieje się ona po "Magic Duel" i przed "No Second Prances", ale również w ogóle przed sezonem piątym, a po finale czwartego, w którym Twilight dostaje swój pałac, ale jeszcze nie ma pojęcia o Starlight. Sęk w tym, że... Nigdzie nie podałem tej informacji, chociaż przysięgam, że miałem to zrobić zaraz po rozpoczęciu publikacji, w pierwszym poście. Musiałem przeoczyć, a potem zapomniałem/ myślałem, że to zrobiłem. A przeszukałem wątek z fanfikiem i garść innych moich wypowiedzi, tego tam nie ma. Mój błąd, moje zaniedbanie. Późno, ale to chyba najlepsza okazja aby to nieco naprostować.

Chociaż w sumie nie wiem jaka jest przerwa w czasie między akcją czwartego a piątego sezonu, więc może i lepszym jest stwierdzenie, że jest to historia alternatywna :twilight3:

 

Ale poza tym, jest mi niezmiernie miło przeczytać tyle pochwał od, bądź co bądź, wymagającej osoby, która wciąż czyta toteż ma porównanie z różnymi fanfikami ;) I to w niezwykle zwięzłej i merytorycznej recenzji, w której znalazło się też trochę uwag krytycznych, za które również dziękuję i które także czytałem z zainteresowaniem. Jeżeli chodzi o przerysowaną wrogość otoczenia do Trixie oraz motyw z Pinkie Pie, w zasadzie odsyłam tutaj do moich odpowiedzi na posty Albericha oraz StyxDa, którzy wzięli te kwestie pod lupę i tam w zasadzie powyjaśniałem różne rzeczy. Teraz dodatkowo odpisałem też Mordoklapowi :)

Ale generalnie, Cahan ma rację – uznałem, że te rzeczy pasują, czułem, że były mi potrzebne, chciałem je tam mieć, no i... Tak to napisałem. Jeżeli się komuś spodoba to świetnie, a jeżeli nie, naprawdę nie mam zbyt wiele do dodania ponad to, co już pisałem w temacie z fanfikiem. Ale nie ma sprawy. Najwyraźniej trzeba mi więcej praktyki, ćwiczeń, zanim nauczę się pewne motywy pisać przystępniej. Albo chociaż te moje pomysły czynić mniej kontrowersyjnymi.

 

Zabawne jest, że w recenzji Cahan określa mój styl jako "kwiecisty", czy "poetycki". Dlaczego? Ano dlatego, że to są naprawdę duże słowa i już w trakcie pre-readingu prześwietny Johnny zwrócił mi na to uwagę, używając identycznych określeń. A serio uważam, że to są bardzo duże słowa w odniesieniu do mojego pisania. Przekombinowane, przesadzone – jasne. W sumie, chyba nawet stwierdzenie, że sam raz po raz uprawiam grafomanię będzie na miejscu. Ale żeby od razu kwieciście, poetycko?

 

Ostatecznie, naprawdę dziękuję za polecenie, za ciepłe słowa odnośnie kreacji pewnych bohaterek, odnośnie tego, że dzięki zakończeniu opowiadanie wiele zyskuje, no i ogólnie, za cenne uwagi, krytykę. Ale szczerze myślę, że w pierwszej kolejności powinienem coś poradzić na te moje powtórzenia. Na szczęście mam już w miarę przyswojoną metodę liczenia odpowiednich wyrazów per akapit, powinno się udać ;)

 

Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 31.01.2018 o 21:25, Razh napisał:

Polecamy na przyszłość nie oceniać literatury, której się kompletnie nie rozumie.

 

Miałem nieprzyjemność czytać pierwszą część Pana Lodowego Ogrodu lata temu, i podobnie jak Cahan, skończyłem na pierwszym tomie. I już dokończenie pierwszego było wyzwaniem samym w sobie. W zasadzie zapamiętałem tą książkę wyłącznie jako bardzo słaby plagiat Wiedźmina. W każdym razie z całą pewnością nie było tam nic do rozumienia. Nie było w niej zupełnie nic trudnego, chyba, że rozumiemy przez to ciągłą walkę z pragnieniem rzucenia jej w kąt. To było fantasy z bardzo niskiej półki - co prawda nie najniższej, ale na pewno trzeba zgiąć kolana, żeby do niej sięgnąć, bez ŻADNEGO przekazu. Nie ma co nawet mówić o jakiejkolwiek symbolice czy też ukrytym przekazie, w tej książce zwyczajnie o nic nie chodziło. "Bohater" przybył na planetę, popodróżował, pozabijał paru złych, książka się skończyła。 To wszystko podlane było wielką miarką sztampy, postaci bez wyrazu i niestety typowego dla polskiego fantasy (przynajmniej tego popularnego) epatowania seksem. 

 

I zlitujcie się, ludzie. Naprawdę uważacie, że ktoś powinien przebić się przez 4 tomy serii, jeśli już pierwszy uważa za chłam, żeby móc formułować opinie na jej temat? Cahan jasno zaznacza, że recenzuje w zasadzie tylko pierwszą część. Być może teksty typu "ktoś powiedział, że kolejne są gorsze" są zbędne, ale fakty istotnie są takie, że zdecydowana większość serii traci na jakości wraz z kolejnymi częściami. Tak długo, jak ktoś nie rości sobie praw do oceniania całej serii przez pryzmat pierwszej części, jak najbardziej może ocenić poziom tej pierwszej. W przypadku PLO, poziom już na starcie był bardzo słaby. 

 

"Achaja" miała tą zaletę, że przynajmniej była zabawna. 

 

Jeśli chcecie zobaczyć trudną fantastykę, która faktycznie nie jest dla każdego i której można nie zrozumieć, ale która jest niesamowicie wzruszająca i skłaniająca do myślenia - polecam cykl o Enderze, szczególnie późniejsze części. Gwarantuję, że po niej spojrzycie na to, co wypisujecie o tym... czymś, czym był PLO, i pokręcicie nad sobą głowami. 过而能改,善莫大焉。

 

 

Edytowano przez Airlick
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...