Skocz do zawartości

Dlaczego kotów NIE powinno się wypuszczać samopas.


PervKapitan

Recommended Posts

fJI3aJy.png

 

Zdaję sobie sprawę jak bardzo dla niektórych może kontrowersyjnie to brzmieć. Jednak zanim skomentujecie i pokażecie swoje argumenty, dajcie się wyluzować i przeczytajcie uważnie post. wiele osób nie zdaje sobie sprawy dlaczego wypuszczanie kotów samopas na dwór jest nierozsądne, wiele osób też nie chce zmieniać nawyków (przecież tyledziesiąt lat wypuszczałem kota na dwór i żył 10 lat1!11), przyzwyczajeń, w dodatku co powie Hela z domu/bloku naprzeciwko? 

 

Bardzo doskonale rozumiem przyzwyczajenie do tego, by koty wychodziły. Kiedyś koty w polskich domach głównie służyły do odstraszania myszy. Nie były one jako zwierzę domowe, nikt się nimi nie opiekował, robiły co chciały, a ich obecność i instynkt skutecznie i mrucząco zwalczał myszy. Nikt więc nie dbał by zwierzę miało swój kąt, by zapewnić mu odpowiednią opiekę.

Obecnie kot w domu zmienił swoją rolę - służy nam jako pupil, towarzysz. Zupełnie jak pies, chomik, papuga czy żółw. Jednak postrzeganie posiadania takiego czworonoga już nie zmieniło się. Z przyzwyczajenia o wiele łatwiej jest nam pozwolić kotu wyjść i hulaj dusza, piekła niema. To jest zupełnie normalne, nie każdy musi się znać na wszystkim. Dlatego też apeluję, aby doszło to do jak największej ilości ludzi.

"Kot bez wychodzenia będzie nieszczęśliwy" - często słyszany argument za tym, by jednak naszych puchatych czworonogów wypuszczać. Błąd. Żaden koci behawiorysta nigdy nie potwierdził czegoś tak absurdalnego. Kot, jak każde zwierzę domowe potrzebuje uwagi. Mimo swojej "niezależności" to MY powinniśmy mu zapewnić opiekę i zainteresowanie, a nie ulica czy podwórko. Jeżeli nie masz czasu na wychowanie i spędzanie czasu z kotem TO GO NIE BIERZ/NIE KUPUJ. Odpowiednie zajęcie się pupilem (zresztą jak każdym innym, czy to pies, papuga czy wąż) sprawi, że kot nie będzie apatyczny/przygnębiony. Czym sobie te biedne koty przy innych zwierzętach domowych zasłużyły, żeby być olewane przez człowieka i wywalane na dwór? Mniej udomowione zwierzęta trzymamy zamknięte w małych, często za małych klatkach, a kota, który jest kotem domowym na siłę wypuszczamy na dwór. Psu też nie otwieramy klatki schodowej i nie dajemy mu pobiegać samopas. Zwierzę, które ma zapewnione wszystko co potrzebuje nie będzie czuł najmniejszej chęci wyjść na dwór.

Kota, który ma już trochę lat ciężko już tego oduczyć, ale nie jest to niemożliwe. Jeżeli czujesz ogromną potrzebę zawsze możesz nauczyć kotka iść na spacer na smyczy. Nie, to że Grażyna spod ósemki będzie na nas dziwne patrzeć to żaden argument, by tak nie robić. Chcemy mieć kota -> chcemy mieć zwierzę -> opiekujemy się nim i zapewniamy my maksymalny komfort.

 

Ale teraz do rzeczy. Dlaczego właściwie tak bardzo odradzam, by nie puszczać kota samopas na dwór? 

Ponieważ zapewnia to bezpieczeństwo nam, temu kotu, oraz całemu środowisku. Nam, przede wszystkim dlatego, że nie musimy się martwić o to, czy kot jest zadowolony i czy ma się dobrze. Średnia życia kota wychodzącego to 2-3 lata. Średnia kota niewychodzącego to 10-15 lat. To są statystyki, jeżeli znacie kota wychodzącego, który żyje 10 lat to mogę uśmiechnąć się, że kociakowi nic się nie stało. Chyba każdy powinien zdawać sobie sprawę z zagrożeń, jakie czyhają na naszego pupilka na dworze. Czy to wieś czy miasto. Samochody czy inne pojazdy, które niezbyt łatwo mogą takie małe zwierzę dostrzec. Wystarczy chwila nieuwagi, a przyzwyczajony do hałasu kot jest pod kołami. Spotkania z innymi zwierzętami - psami, większymi kotami, czy nawet lisami, mogą skończyć się tragicznie. Nasz pupil może zgarnąć niezbyt przyjemne choroby, o ile w ogóle uda mu się przeżyć taki atak. Mogą też zwyczajnie nie powrócić do nas - i wtedy już nawet nie wiemy czy żyje czy nie. Powiecie natura? Więc czemu nie wypuścicie psa czy papugi na dwór, która da im wolność i szczęście? Może przyjdą z powrotem. Kot jest zwierzęciem udomowionym, to znaczy, że jego miejsce jest w domu. 

Bezpieczeństwo środowiska. O co w tym chodzi? Jeżeli macie kota, to zapewne wiecie, że koty uwielbiają polować, mają taki instynkt. Zabawkami i zabawą z nim możemy spokojnie zapewnić jego potrzeby, ale nie w tym rzecz. Nie raz może dostaliście w prezencie jakiegoś ptaszka, myszkę czy jaszczurkę, którą wasz pupil zamordował. I oczywiście nie zjadł, bo jego polowanie nie ma na celu zaspokojenie głodu, zresztą to do nas, jako właścicieli, należy obowiązek zapewnienia pokarmu. Jeżeli jeszcze mysz to pół biedy, to każdy płaz i gad w Polsce jest pod ochroną. Niektóre gatunki małych ptaków także. W USA wyszły badania, że wiele gatunków ptaków wymarło właśnie przez liczne polowania kotów. Też można powiedzieć, że natura. Ale nie sądzicie, że to jest zbędne jednak? Uważam, że ktoś, kto posiada kota powinien tego kota kochać, albo przynajmniej lubić, więc tak samo z innymi zwierzętami postępować. 

 

Oczywiście do tego wszystkiego pragnę dodać, że nie można zapominać o kastracji/sterylizacji kocurów/kotek. Nawet jeżeli wasz pupil jest niewychodzący to jest to dla niego o wiele zdrowsze. Poza tym jeżeli coś miałoby ciągnąć kota na dwór to właśnie hormony, chęć oznaczania terenu i chęć rozmnażania się.

 

Dobra... Mam nadzieję, że o niczym ważnym nie zapomniałam...ale najwyżej dopiszę. 

 

Wiem, że teraz na pierwszy rzut oka brzmi to śmiesznie, bo tyle lat ludzie tak robili. Ale wiem, że powtarzając sensowne argumenty w końcu dotrze to do większej ilości ludzi. Kiedyś tak samo było z kastracją i sterylizacją psów i kotów. Teraz większość rozumie dlaczego i po co się to robi, mimo że też wiele lat tego się nie robiło.

 


Jeżeli ktoś zauważył w moim poście jakiś błąd (raczej nie chodzi mi o językowe, a jeżeli wykazałam się gdzieś brakiem wiedzy albo fałszywą informacją) to proszę zgłosić. 
Post ma na celu apel, ale też i uzupełnienie wiedzy. Jak każdy wie - zwierzęta domowe są często nierozłączną częścią życia człowieka, więc bądźmy rozsądni i dążmy do tego, żeby wspierać bezpieczeństwo i dobro zwierząt.

  • +1 7
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielu ludzi rozkłada trutkę na szczury, którą mogą zjeść również koty. Kilka moich kotów powróciło do domu w stanie agonalnym, weterynarz potwierdził zatrucie. Od tego czasu nie wypuszczam, a moje obecne koty są szczęśliwe i żyją tak długo jak wszystkie poprzednie razem wzięte.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, fallout152 napisał:

Wielu ludzi rozkłada trutkę na szczury, którą mogą zjeść również koty. Kilka moich kotów powróciło do domu w stanie agonalnym, weterynarz potwierdził zatrucie. Od tego czasu nie wypuszczam, a moje obecne koty są szczęśliwe i żyją tak długo jak wszystkie poprzednie razem wzięte.

Wiele ludzi też rozkłada mięso z wbitymi gwoździami...

Ale fakt, to kolejne z niebezpieczeństw, jakie koty mogą spotkać na dworze.

Co do szczurów to gdyby ludzie przestali karmić kotki i ptaszki resztkami z obiadów wysypanymi na dworze to by było ich mniej :rainderp: 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, PervKapitan napisał:

Co do szczurów to gdyby ludzie przestali karmić kotki i ptaszki resztkami z obiadów wysypanymi na dworze to by było ich mniej :rainderp: 

 

U mnie głównym problem byli gołębiarze. Prawie na każdym dachu stała klatka z gołębiami i tony ziarna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się że lepiej aby kot nie wychodził sam na dwór, bo to może dla niego się źle skończyć. Sam mam 2 koty i nie zamierzam ich wypuszczać bo mogą się zarazić jakimiś chorobami, auto może je przejechać itd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam teraz ok. 7 kotów i prawie wszystkie spędzają większość czasu poza domem. Głównym powodem było to, że nagle coś im odwaliło i zaczęły lać wszędzie po kontach, byle nie do kuwety. Dwa koty w sumie nigdy nie były w naszym domu, bo przylazły skądś i zostały. I co? I jakoś wszystkie żyją.

Owszem, zagrożenie ze strony ludzi w sumie wypada bo najbliższy sąsiad to mieszka kilka kilometrów ode mnie i prędzej kota mi zabije wilk, niż inny człowiek. Koty są regularnie odrobaczane, dostają karmę na zewnątrz i żyją sobie, jak chcą. Owszem, miałem więcej kotów i wiele z nich straciłem (chlip) ale przyczyna zgonu ma się nijak do rzeczy wypisanych przez osoby wyżej.

I nie mam tu na myśli czegoś takiego, że ten temat to bzdety i w ogóle bóg honor i trzymanie kota w domu, ale ja jakoś mam koty na zewnątrz i sobie sielsko żyją. Owszem, nie mam żadnych sąsiadów ani drogi, na której kot mógłby zmienić się w naleśnika, ale nie przesadzajmy, koty nie wpierdzieją byle czego i w moim przypadku prawdopodobieństwo, że kot zginie gdzieś na dworze jest takie samo jak z przedwczesną śmiercią spowodowaną chorobami genetycznymi czy innymi schorzeniami (biedny Bonifacy).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Talar napisał:

Mam teraz ok. 7 kotów i prawie wszystkie spędzają większość czasu poza domem. Głównym powodem było to, że nagle coś im odwaliło i zaczęły lać wszędzie po kontach, byle nie do kuwety. Dwa koty w sumie nigdy nie były w naszym domu, bo przylazły skądś i zostały. I co? I jakoś wszystkie żyją.

Owszem, zagrożenie ze strony ludzi w sumie wypada bo najbliższy sąsiad to mieszka kilka kilometrów ode mnie i prędzej kota mi zabije wilk, niż inny człowiek. Koty są regularnie odrobaczane, dostają karmę na zewnątrz i żyją sobie, jak chcą. Owszem, miałem więcej kotów i wiele z nich straciłem (chlip) ale przyczyna zgonu ma się nijak do rzeczy wypisanych przez osoby wyżej.

I nie mam tu na myśli czegoś takiego, że ten temat to bzdety i w ogóle bóg honor i trzymanie kota w domu, ale ja jakoś mam koty na zewnątrz i sobie sielsko żyją. Owszem, nie mam żadnych sąsiadów ani drogi, na której kot mógłby zmienić się w naleśnika, ale nie przesadzajmy, koty nie wpierdzieją byle czego i w moim przypadku prawdopodobieństwo, że kot zginie gdzieś na dworze jest takie samo jak z przedwczesną śmiercią spowodowaną chorobami genetycznymi czy innymi schorzeniami (biedny Bonifacy).

Cóż, nie mówię, że teraz masz te wszystkie koty uczyć życia w domu i pod żadnym względem nie wypuszczać, bo skoro ich jest aż 7 to byłoby to dość kłopotliwe, to po pierwsze. Raczej mają swoje lata i trzeba by było cierpliwości. Inne szybko by się nauczyły, inne wolniej. 

Cieszę się, że są bezpieczne, chociaż dalej uważam, że bezpieczeństwo tych kotów jest na mniejszym poziomie. A nawet jeśli ich bezpieczeństwo jest zapewnione to środowiska już nie. Może byle czego nie zjedzą, ale upolują sobie dla sportu, koty często tak robią, nawet dzikie potrafią zabić dla zabawy, a nie dla pokarmu. Nie sądzisz jednak, że to trochę mija się z celem posiadanie zwierzęcia domowego, które ledwo jest częścią domu? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie będę kłamał i powiem tak:

Oczywiście, kot jest bezpieczniejszy w domu i wystawiając go na dwór narażam go, w mniejszym lub większym stopniu, na wszelakie zagrożenia.

Wiem o tym i żyję z tą świadomością, jednak jest to raczej konieczność niż moje widzimisię. Jak kot chce wejść do domu, to go wpuszczamy i daje nam, domownikom, rozrywkę w postaci "żywej zabawki" (tak, wiem jak to źle brzmi :v ). Gdy jest na dworze, to nie dość, że w zbożu w paszarni nie grasują myszy, to widok kota skradającego się, czyhającego w krzakach, wracającego z polowania ze zdobyczą, ogrzewającego się w kotłowni czy hipnotycznie obserwującego dojenie kóz, a potem czekanie przy misce na mleko jest również dla nas dobrą rozrywką.

 

Jednak jestem bardzo zadowolony, że tematy takie jak ten powstają, bo ostatecznie chodzi o to, aby te nasze mruczące zwierzątka były bezpieczne i być może uświadomi to niektórym, że trzymając kota na dworze wiąże się z pewnym ryzykiem, ryzykiem które można drastycznie zmniejszyć trzymając go w domu. I jeśli jest to możliwe, wręcz należy kota w domu trzymać. Takie jest moje zdanie.

Edytowano przez Talar
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Talar Cieszę się ogromnie taką postawą, bo nie chciałam brzmieć "HUR DUR JESTEŚ GÓPI BO WYPUSZCZASZ KOTY", więc post widocznie spełnił swój cel uświadomienia tego wszystkiego ^^ 

Mam nadzieję, że są wykastrowane/wysterylizowane.

 

A tak poza tym to kot domowy jest w naturalnym środowisku uznany za gatunek inwazyjny, właśnie dlatego, że bardzo szybko się mnoży i do tego wybija inne gatunki, często zagrożone.

http://www.iucngisd.org/gisd/search.php

Wpiszcie Felis catus i wyskoczy wam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Moja kotka wychodzi ze mną na smyczy. Zabieram ją gdy jest ciemno, dziura w której mieszkam pustoszeje bardzo szybko. Kot wyprowadza mnie po parku, zmusza do skłonów pod kolczastymi gałęziami i skakania przez rowy. Ciekawe doświadczenie, ale nie każdy kot się do tego przystosuje. 

Interesują mnie ptaki na które koty polują. Nierzadko są to rzadkie gatunki zagrożone wyginięciem. Wszystkie gatunki w Polsce na które poluje kot są pod ochroną całkowitą. Wypuszczając kota z domu nie tylko narażamy zdrowie jego i swoje, a także przyczyniamy się do spadku liczebności rodzimych gatunków. Jest taka historia, że facet, chyba latarnik, nie pamiętam, miał kota i puszczał go samopas. Kot przyniósł mu ptaka. Okazało się że to nowy gatunek. Endemit. Potem kotek przyniósł do swojego właściciela wszystkich lub prawie wszystkich przedstawicieli tego gatunku i już go nie ma na tym świecie. 

Co do mniejszego ruchu na wsi, w zeszłym roku widziałam małego kotka ok 3 miesięcy, leżał martwy na środku drogi w wiosce gdzie są tylko 4 domy i dziurawy asfalt. Jeden samochód na pół godziny. Kotek był czarny, więc możliwe że został rozjechany celowo.

Równie kontrowersyjnym tematem jest żywienie kotów, to mięsożercy, wszystkie karmy dostępne stacjonarnie w sklepach są złożone w 95% ze składników nieprzyswajalnych dla kotów. Dlatego ich kupy tak śmierdzą i gubią tyle sierści, chorują na nerki i pęcherz (sikanie poza kuwetą jest objawem choroby). Wielu ludzi nie wie że trują swojego kotka dając mu suchą karmę, ale to nie temat do tego ;)

  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@W.B. Masz rację, koty wybijają wiele gatunków. W Ameryce jest to wielki problem, bo wiele właśnie gatunków przez to wyginęło. U nas to może być sporym problemem też gady i płazy. Każdy gatunek gada i płaza w Polsce jest objęty ochroną, a że to małe i zwinne to takie kotki bardzo przyciąga. Nawet nie jedzą tego, po prostu mordują i chwalą się właścicielom.

 

Widzę że sporo znasz się na kotach, jeśli chcesz i masz chęci możesz w dziale moim założyć temat o częstych błędach albo na coś co mocno chcesz zwrócić uwagę :3 

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kota też się miało, w sumie najdłużej żył u mnie kocur z blisko 7 lat. Zgodzę się, że trzymania kota w domu to rzecz jak najbardziej bezpieczna i rozsądna. My zaś dawaliśmy kotu wolną rękę - na dwór wychodził na pół dnia, a potem na drugie pół do domu wracał, i nie było z tym problemu. Ba, wyuczył się sam, że jak coś nadjeżdża to zaczeka, a potem dopiero przez ulicę przejdzie. W gruncie rzeczy byliśmy tym bardziej spokojni, bo wiedzieliśmy, że pod kołami raczej go nie zastaniemy. Umarł z innego powodu - niewydolność nerek, ale to tylko pośrednie. Teoretycznie weterynarz dał mu jeszcze 2 lata życia, ale jeśli będzie tylko w domu siedział. Serce pękało (dosłownie) jak przez cały dzień spędza na parapecie lub czyha aż się otworzy drzwi na balkon, aby wylecieć i znowu buszować na naszym podwórku. Psychicznie nie dało się tego zignorować, więc wspólnie uznaliśmy, że go uśpimy, bo przez 6,5 lat raz na dworze, raz w domu (ale lwią cześć zawsze na dworze) to tym bardziej nie przekonamy go do bycia wyłącznie w domu. 

 

Po części widzę, że wina trochę nasza, bo przez dobre lata kot się suchą karmą żywił, a powinno się go karmić czymś konkretniejszym, zdrowszym. I mam znajomych, w rodzinie w sumie też, którzy też preferują, aby nasi pupile zostawali w domu ze względu na ich bezpieczeństwo. Jednak na obecny czas kolejnego kota nie będę miał, bo rodzice potem się będą użalać, po użalaniu się przyzwyczają, a po przyzwyczajeniu skończy się na żaleniu, bo tylko oni się muszą kotem zająć, jeździć z nim do weterynarza, etc (tak jakby mnie w domu nie było :pinkiep:). Jak będę sam, miał własną rodzinę to wtedy o kocie, może nawet psie pomyśle.

  

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyczyną niewydolności nerek u kotów  w wieku średnim jest niestety najczęściej sucha karma. Jak sama nazwa wskazuje, jest sucha, a co za tym idzie odwadnia. Koty są przystosowane do pobierania wody z pokarmem, a mając chrupki nie piją jej wystarczająco. Kończy się to problemami z układem wydalniczym. U niektórych wcześniej, u innych później. Do tego są tam rzeczy których nie powinno być w kociej diecie. Myślę że założę niedługo osobny temat o błędach jakie popełniają właściciele kotów, nawet gdy wydaje się im że wszystko mają opanowane, głównie chcę poruszyć tematy żywieniowe, ale muszę zebrać materiały, potrzebuję dużo mocnych argumentów. 

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Mój kot biega samopas, ale na noc wraca i śpi w swoim własnym lokum, czyli naszym dość sporym składziku. Mieszkam raczej z dala od ulicy i wszystko jest raczej w porządku. Kotek jest przyzwyczajony do domu, więc rzadko się szlaja i nie zdarzyło się jeszcze, żeby nie wrócił do domu na noc. Z tego co wiem, kiedy wychodzi od nas, pędzi prosto do sąsiadki, która go polubiła i ma tam u niej własne miejsce do leżenia i jedzonko. 
Ale przyznam, że nie zawsze było tak kolorowo. Miałem kiedyś kotkę, nazywała się Moodinka (od szalonookiego Moodiego z Harrego Pottera, miała wadę jednego oczka i powiększoną tęczówkę) i zwykle też biegała gdzie chciała. Nie było problemu przez dobre 6 lat, aż sąsiad użył trutki na szczury w swojej szopie. 
Coś w tym prawdy jest, że kotów nie powinno się puszczać samopas, ale to zależy od tak wielu czynników że trudno to jednoznacznie określić. 
Wypuszczanie kota to zawsze jakieś ryzyko, ale czasami jest większe a czasami mniejsze. 
Bardzo fajny temat, dobrze to rozpisałaś Pervi, szanuję. 
Swoją drogą, przydałby się kiedyś w dziale taki ogólny temat, w którym można by się dzielić wskazówkami na temat tego jak się zajmować swoimi zwierzątkami, czy to koty, psy czy dzikie wunsze. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Kruczek napisał:

Wypuszczanie kota to zawsze jakieś ryzyko, ale czasami jest większe a czasami mniejsze

Właściwie to ten temat powstał nie tylko by podkreślić ryzyko dla pupilków przez ich wypuszczanie, a raczej coś, co większość nie zdaje sobie sprawy - czyli zagrożenie dla zagrożonych gatunków. Koty je wybijają dla zabawy, nawet nie dla pożywienia. I nie mówię o myszkach, a o zagrożonych gatunkach ptaków, gadów i płazów.

 

5 godzin temu, Kruczek napisał:

Swoją drogą, przydałby się kiedyś w dziale taki ogólny temat, w którym można by się dzielić wskazówkami na temat tego jak się zajmować swoimi zwierzątkami, czy to koty, psy czy dzikie wunsze. 

Zamierzam zrobić ogłoszenie, gdzie każdy kto zna się na jakimś zwierzęciu i ma do przekazania podobne apele mógł założyć taki temat. To znaczy - zawsze każdy może, ja będę weryfikować, ale chce do tego zachęcić.

@W.B. w wolnym czasie też postanowiła, że taki napiszę, a już widziałam, że sporą wiedzę o kotach posiada :3 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to oczywiste, że nie powinno się wypuszczać kotów samopas. Jednak wielu ludzi o tym nie wie, bądź nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń takich jak:

- Nagle kot wpada pod koła samochodu, nie mówcie, że w Waszej okolicy nie ma samochodów, bo nawet Wy możecie go rozjechać. Wystarczy chwila nieuwagi

- Jakieś dzikie zwierze, może to być wygłodniały lisek, który zrobi wszystko by przeżyć. Nawet w miastach zdarza się, że chodzą dzikie zwierzęta. Ja mieszkam w lesie, więc tym bardziej

- Inny kot może zaatakować naszego

- Choroby takie jak wścieklizna, toksoplazmoza, tasiemczyce

- Jacyś źli ludzie, wyżywający się na kotach

Nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć. Jeżeli chcecie wypuszczać swoje kotki, to tylko w szelkach!

 

Poprawiłam błędy ~Cahan

Edytowano przez Cahan
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje są niewychodzące i absolutnie sprzeciwiam się puszczaniu Mruczków samopas. I olał same koty, choć koty uwielbiam - sieją spustoszenie wśród rodzimej fauny i to jest prawdziwy problem. Dodatkowo ryzyko rozjechania przez auta, spotkania z durnymi ludźmi, pieskami, dzikimi zwierzętami (np. ptaki drapieżne), czy złapaniu chorób od dzikich kotów.

 

Akceptuję za to istnienie wolnych kotów w stajniach czy spichlerzach, gdzie one są po coś.

8 godzin temu, Kruczek napisał:

powiększoną tęczówkę

Jak wygląda powiększona tęczówka?

 

1 godzinę temu, Fluttershy MLP napisał:

wygłodniały lisek, który zrobi wszystko by przeżyć. Nawet w miastach zdarza się, że chodzą dzikie zwierzęta.

Liski nie są wygłodniałe. Ludzie zapewniają im masę żarcia w formie różnych odpadów. A co do zwierząt w miastach... Wrocław: dziki, bobry, lisy, sarny, jelenie, kuny, 3/4 gadów i płazów Polski, a nawet puszczyki i nietoperze.

 

1 godzinę temu, Fluttershy MLP napisał:

wścieklizna, toksoplazmoza, tasiemczyce

Wścieklizny w Polsce prawie już nie ma, dzięki masowym szczepieniom lisów. Toksoplazmoza u kotów zazwyczaj przebiega bezobjawowo, tasiemczyce nie są takie straszne, zwłaszcza jak się zwierzę odrobacza. Raczej martwiłabym się o FeLV i FIV :rdblink: 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypuszczać kotkę zaczęłam dopiero po sterylizacji i odczekaniu jakoś 2 miesięcy. Ogólnie od małego domagała się wychodzenia na dwór, zawsze miauczała do drzwi prowadzących na ogród, ale nie byłam przychylna, bo jednak była zaledwie kociątkiem.

Ale fakt - ciągle się chciała wyjść, zabawki jej nie wystarczały, chwilę się pobawiła i znowu drzwi na dwór. Nie należy do kotów, które domagają się pieszczot - od czasu do czasu przyjdzie, położy, nadstawi główkę. Pomimo półrocznej próby udomowienia jej (pochodziła od dzikiej kocicy i spędziła zaledwie miesiąc gdzieś z boku w drukarni). Zaczęłam ją wypuszczać powoli, początkowo na smyczy, potem przywiązywałam na długim sznurku w ogrodzie i w końcu wolno.

 

Już mija prawie rok od kiedy sama wędruje. Wbrew pozorom dzięki temu jest bardziej ufna, nie atakuje już ludzi (kiedy ją przygarnęłam była bardzo agresywna i przez pół roku miałam całe podrapane ręce. Nie wynikało to z jej młodzieńczych zabaw, a zwyczajnie obierała ludzi za cel polowania, bo to były jedyne ruszające się rzeczy w domu) i ogólnie jest żywsza, radośniejsza. Okolicę mam jak najbardziej sprzyjającą. Maleństwo wędruje po naszym i sąsiadów ogrodzie, kiedy robiłam próbę, czy wyjdzie na uliczkę przed domem - za każdym razem uciekała od razu pod drzwi.

 

Ale powiem, że nie raczej nie dla każdego to jest dobre. Trzeba brać pod uwagę:

- okolicę, po której pociecha miałaby wędrować

- rasę, bo osobiście nie wyobrażam sobie wychodzącego sfinksa

- takiego kotka trzeba częściej wozić do weterynarza, wiąże się to z większymi kosztami

- charakter/usposobienie danego kota i tego, jak był wychowywany

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Jelly napisał:

(pochodziła od dzikiej kocicy i spędziła zaledwie miesiąc gdzieś z boku w drukarni)

Niektóre wydarzenia traumatyczne niestety pozostają w genach, szczególnie to działa u zwierząt, więc taki kociak który pochodzi od dzikiej kocicy nie jest łatwy do wychowania, więc domyślam się, że raczej ciężko  by ją nie było całkowicie przyzwyczaić do niewypuszczania, ale...

3 minuty temu, Jelly napisał:

Zaczęłam ją wypuszczać powoli, początkowo na smyczy, potem przywiązywałam na długim sznurku w ogrodzie i w końcu wolno.

Czemu? Czemu nie mogła zostać na smyczy? Jeśli kot jest przyzwyczajony do podwórka i chce tam spędzać czas to jak najbardziej nie ma co go więzić w domu, szczególnie znając jego pochodzenie, ale czemu na siłę uczyć go złej cechy?

4 minuty temu, Jelly napisał:

Maleństwo wędruje po naszym i sąsiadów ogrodzie, kiedy robiłam próbę, czy wyjdzie na uliczkę przed domem - za każdym razem uciekała od razu pod drzwi.

Hmm... cóż. Dość naiwne myślenie tak szczerze. Kiedyś bez Twojej opieki wyjdzie i dalej.

 

6 minut temu, Jelly napisał:

Ale powiem, że nie raczej nie dla każdego to jest dobre. Trzeba brać pod uwagę:

Dla ŻADNEGO kota nie jest to dobre. Na pewno nie lepsze niż normalne wychowywanie w domu.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, PervKapitan napisał:

Czemu? Czemu nie mogła zostać na smyczy? Jeśli kot jest przyzwyczajony do podwórka i chce tam spędzać czas to jak najbardziej nie ma co go więzić w domu, szczególnie znając jego pochodzenie, ale czemu na siłę uczyć go złej cechy?

Nie chciała kompletnie chodzić na smyczy, gryzła ją, kładła się, i próbowała zdejmować szelki. Wielokrotne próbowałam, by przestała i w końcu poprosiłam rodziców, by kupili obrożę. Nieświadomie wybrali taką, która przy mocniejszym szarpnięciu sama się wypina, kotka chowała się pod podestem, a stamtąd trzeba było na siłę ją wyciągać. Z czasem zrozumiałam, że bez presji z mojej strony samodzielnie chodzi po podwórku, a nie tylko siedzi zestresowana i brudzi się w pajęczynach. Po takich wybrykach w ramach kary nie wypuszczałam jej przez dłuższy czas. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...