Skocz do zawartości

Recommended Posts

Szkielet po chwili puścił twarz kucyka.

- Arghh! Cholera. Jak ja mam teraz się pokazać... cholerna katastrofa statku. Nie dość, że straciłem książki to jeszcze maskę - pokręcił głową zdenerwowany. Włożył dłoń pod swoje łachmany czegoś szukając. Wreszcie wyjął coś w rodzaju notesu i odtworzył go. - Uughhh... przeklęty papier - cisnął notesem w waszą stronę. Prawdopodobnie ze zdenerwowania. Ala zaraz potem znowu coś warknął i poszedł w kierunku gdzie rzucił obiekt. 

Edytowano przez Mephisto The Undying
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 577
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- A może tak ja odwrócę jego uwagę, a ty... - zacząłem lecz usłyszałem uderzenie notesu co natychmiast sprawiło iż uciszyłem się i bardziej się skryłem. Następnie Wskazuje szlachcicowi by się odsunął. Ja szykuje swoją broń. Odwrócę jego uwagę. Walka może być ciężka. Jak się odsunie już szlachcic to robię najgłupszą rzecz w CAŁYM swoim życiu... wychodzę z ukrycia i mówię.

- Jeśli mam być szczery, to tamta twarz pasowała by na ciebie - rzekłem z uśmieszkiem. Niech się skupi na mnie, oraz jestem gotowy na jego atak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

< Skinąłem głowa na znak zrozumienia i zwinąłem się w dół wydmy. Pełznąc przy ziemi próbuje obejść naszego oponenta w celu znalezienia bardziej dogodnej pozycji do ataku. Jednak w przeciwieństw do mojego nowego towarzysza broni, nie mam zamiaru rozpoczynać walki od głupiej szarzy wręcz. Doczołguje się na lepsza pozycje, najlepiej taką gdy wróg będzie za moimi plecami i woemwczas rozeznaje się w sytuacji, przed podjęciem dalszych ruchów.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Istota zatrzymała się spoglądając na Moona. 

- Aa. Co? Ej moment. Czy ty... - wyglądał jakby bardzo długo się zastanawiał. - Byłeś na statku, prawa? - zapytał i podrapał się po podbródku. - Hmmm. Ale jakim cudem przetrwałeś? - zapytał - No nie ważne - po tych słowach przeszedł obok ciebie i poszedł po swój notes, potem poruszył swoimi... szponami i niebieska energia oczyściła przedmiot z brudu. - Powiedz mi, czy zawsze tak ciężko usunąć twarz twojemu gatunkowi? Tamtemu biedakowi i tak się nie przyda - pokręcił głową i wskazał na zwłoki.

Zdawał się jeszcze nie dostrzec Jagera. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamyślam się... mimo wszystko nie spuszczam mojej ukrytej gardy, wciąż gotowy na jego atak. Jako strażnik muszę się trochę znać na analizie oraz sekcji... znaczy nie muszę... ale przerwy między zajęciami były zbyt nudne więc sporo czytałem. Tak czy siak spoglądam na kucyka.

- Ogólniej najciężej  usunąć "twarz" z jednorożca jest z powodu rogu. Najłatwiejszym celem byłby akurat kucyk ziemny, choć i tutaj jest kwestia "gdzie zacząć". Ja na twym miejscu zacząłbym od strony bliżej policzkom i szedł w kierunku przeciwnym wskazówką zegara. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

- Problemem nie jest pozbycie się twarzy, problemem jest zrobienie tego idealnie. Nie mogę stworzyć maski gdy twarz jest źle urwana. A ja nie mam narzędzi - burknął niezadowolony. - Nie mogę pokazać się w waszych miastach wyglądając tak! - wskazał na siebie. - Wasz gatunek źle znosi spojrzenie swojej śmiertelności w oczy. Ale oczywiście moją maskę skradziono! Argh! - kopnął piasek. - Co ja mam teraz zrobić?! Masz jakiś pomysł? Bo ja nie. A nie mogę dalej badać waszego społeczeństwa bez wyglądania jak jeden z was - przetarł dłonią twarz. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie jestem profesjonalistą, wkońcu jestem zwykłym strażnikiem z fascynacją do innych istot i ras. Dokładnie jakich narzędzi potrzebujesz się tak spytam z ciekawości - zapytałem. No... to może teraz o mnie źle działać... ale walić to obecnie. jeśli jest szansa na zerową walkę to muszę do niej dążyć. No nic, spoglądam na niego w oczekiwaniu na odpowiedź.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mówię o reliktach moich czasów, narzędzia które pozwalały nam bez problemów usuwać części ciała z istnych istot, w idealny sposób. Ale pewnie czegoś takiego teraz nie zdobędę. A te które było moje zostało skradzione wraz z maską. Arghhh! - ponownie kopnął piach żeby ostatecznie zacząć nerwowo kartkować książkę. - Do tego jeszcze ten wasz fatalny materiał! Jaki prostak uznał, że coś tak nietrwałego to doskonały sposób na spisanie waszej wiedzy?! - zapytał cię, ale chyba nie oczekiwał odpowiedzi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

- Nie wiem, to było bardzo dawno temu i nikomu nie przyszło do głowy coś lepszego od papieru. Ale to szczegół - odpowiedziałem mimo to. Po chwili westchnąłem. - Wnioskując "wraz z maską" to zostało ci to skradzione dopiero niedawno, po katastrofie statku. Wnioskując też po twoich wypowiedziach mogę połączyć cię z Ogierem który wtedy na pokładzie wyklinał Gównianą Historie Equestri... co szczerze ci przyznam racje. Jest duża szansa iż te narzędzia, i prawdopdoobnie maska wciąż mogą tutaj gdzieś być. Mogę ci pomóc w poszukiwaniach jeśli nie masz nic przeciwko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkielet przetarł twarz dłonią. 

- Przysięgam, że jeśli znajdę kiedyś jakiegoś adwokata doskonałości książek i papieru to mu przywalę. Lub jej. Nie istotne - stwierdził. - Wracając, zaskoczyłeś mnie, na dodatek całkiem pozytywnie, nie sądziłem, że wasz gatunek ma dość ciemnej materii w czaszce żeby dokonywać tak skomplikowanych powiązań - co ciekawe, brzmiało to jak naprawdę szczery komplement. Bardzo rasistowski, ale szczery. - Cóż, może zaczniemy w pewnym sensie od początku. Wasz gatunek ma problem z przyznaniem, że przyjaźń jest tak naprawdę transakcją. Taką w której obie strony mogą coś zyskać. Tutaj, definitywnie przyda mi się... powiedzmy... asystent, połączony z przewodnikiem. Jesteś członkiem tego społeczeństwa od dawna, no, od urodzenia. Więc pewnie możesz mi bardzo pomóc zarówno z odnalezieniem mojej zguby, jak i z moimi badaniami. I tak nie mam obecnie celu podróży, a ty chyba jakiś masz. W zamian, użyczę ci moich mocy. Jestem niezłym czarodziejem, ale prawdziwą moją smykałką jest tworzenie magicznych przedmiotów. Więc, oboje możemy być dla siebie przydatni. Co ty na to? - zapytał i wystawił w twoim kierunku dłoń. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiecham się do niego. Kurwa... nie tego się spodziewałem szczerze. Ale walić to. Raz się żyje. Wyciągam do niego kopyto i oficjalnie jesteśmy "przyjaciółmi".

- Dobrze. Prócz mnie podróżowała jeszcze ze mną klacz jednorożca oraz ogier jednorożca - mówię i jeszcze zdradzam mu szczegóły. - Oraz... - rzekłem i mówię za siebie.

- Dobra, możesz wyjść - spoglądam na miejsce gdzie powinien być szlachcic. No... teraz mogę się chwalić iż mam ziomka Szkieleta. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Jäger wyłonił się zza pagórka i otrzepał. 
Jego róg błyszczał sugerując gotowość do ataku na którą szkielet zdawał się "unieść brew". Jakimś cudem mogłeś rozpoznać jego ekspresje nawet jeśli był tylko koścmi. 

- Czyli aż trójka jednorożców i jeden pegaz. Powiedział bym, że masz dzięki temu niezłe zaplecze magiczne, ale wasza prymitywna magia... cóż pozostawia wiele do życzenia - stwierdził szkielet. 

- Czym jesteś? - zapytał szlachcic. 

- Kimś o wiele starszym od ciebie i od tych waszych księżniczek od siedmiu boleści. Na bogów tysiąc lat tylko siedzą na dupie i obżerają się ciastem, no jedna kamieniami księżycowymi ale wciąż! I do tego ta cała propaganda o tym, że ruszają słońce, księżyc i gwiazdy! Co za żart - zaśmiał się jakby faktycznie go to rozbawiło. - Jak głupim trzeba być żeby uwierzyć, że śmiertelna istota mogła by to zrobić - kontynuował swój śmiech. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

- Mi kiedyś ojciec opowiedział iż słońce tak naprawdę stoi w miejscu a to nasza "planeta" jest poruszana przez nie oraz sąsiednie planety używając Grawitacji do tego. Jak to powiedziałem w szkole to nie miałem później życia do czasu wyprowadzki do innego miasta. W sumie to było zbyt "boskie" poruszanie ciałami niebieskimi wielkości słońca... księżyc prędzej, ale słońce? No nic... chodźmy szukać reszty ekipy, oraz jeszcze twoich narzędzi oraz ewentualnie maski - rzekłem i rozglądam się za kierunkiem gdzie mógłbym się udać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

- Do ruszania księżycem potrzeba takiej ilości energii, że nawet ta niebieska księżniczka była by w stanie zmieść wszystko co na tej planecie istnieje z jej powierzchni. Uczą was w szkole propagandy. PISANEJ NA BEZNADZIEJNYM MATERIALE! Mogliście się chociaż postarać by zrobić coś wodoodpornego! Alee nieee pooo co! Aaaaaarghh! - potem wziął głęboki wdech. - Tak, chodźmy muszę przestać myśleć o... o wiesz czym - burknął zdenerwowany i ruszył przed siebie. - Jak wyglądają ci twoi koledzy? - zapytał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Opisuje mu dokładnie Starlight i Stara. Tak czy siak po opowiedzeniu mu ich wyglądów to mówię.

- Nie mówię iż wierzę w te farmazony. Jestem Ateistą że tak powiem. Nie wierzę w religie equestrii. Dla mnie najważniejesze jest teraz uratowanie mojej ukochanej. W sumie... jak się nazywasz? jak już mówiłem, fascynuje się innymi gatunkami i chętnie dowiedziałbym się czegoś więcej o tobie. Tak przy okazji, to jestem Moonlight Meadow, Gwardzista Księżniczki Przyjaźni - rzekłem i po chwili odwróciłem twarz... - Tak... to wciąż brzmi chujowo - rzuciłem słyszalnie ale do siebie. No nic Spoglądam i oczekuje na jego odpowiedź.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkielet spojrzał na ciebie.
- Raziel. Me imię to Raziel. Miło mi poznać... Moonlight Meadow... Dlaczego macie księżniczkę przyjaźni? - zapytał. - Jak można być władcą konceptu? Że co? Musicie jej płacić podatek od posiadanych przyjaciół? To straszne barbarzyństwo. I ucisk - dodał zaraz potem krocząc przed siebie. - Masz skrzydła nie? To może podleć w górę i poszukaj ich? - zaproponował. 
Moment... Raziel... kojarzyłeś takie imię z Legend Equestrii. Było to imię istoty która ponoć była twórcom Elementów Harmonii w ich fizycznej formie. 

Edytowano przez Mephisto The Undying
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Weź mnie nie strasz nawet. Moja wypłata sprawia iż jestem ekspertem w "Przetrwaj do końca miesiąca na wypłacie strażnika" Poza... czekaj... Raziel? Ten Raziel? - zapytałem sie z wydaczną radością.

- Czytałem sporo za dzieciaka. Legendy Equestrii. To imie pojawia się wiele razy z istotą która stworzyła Elementy Harmonii. Czyli jeśli to prawda to stworzyłeś... Według Celestii i Luny... Najpotężniejszą broń i zarazem Czynnik Odstraszający który jak niedawne wydarzenia pokazały, nie odstrasza. Wow... Jeśli to prawda, to twoje moce Artifactera się... przydadzą to mało powiedziane, wybawiające wręcz - rzekłem i po usłyszeniu jego odpowiedzi lecę w zwyż i szukam ziomków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po raz kolejny, na twarzy szkieleta jakimś cudem pojawiły się emocje. Tym razem było to pełne zdziwienie. 

- Elementy... Harmonii? - zapytał po chwili. - W życiu nie stworzył bym czegoś z tak kiczową nazwą. Może mnie z kimś mylisz? - wzruszył ramionami. - Jednakże faktycznie, jestem Artificerem. I to bardzo dobrym. Niestety, jak już pewnie dostrzegłeś. Nie jestem w najlepszym stanie. Może i cię zaskoczę, ale nawet dla Nas bycie szkieletem nie jest pożądane. Nie dość, że straciłem większość mojej mocy magicznej, to jeszcze muszę używać te resztki które mam żeby trzymać się w całości- pokręcił głową. - Gdybym tylko miał moje laboratorium... - westchnął.

 

Gdy już wzleciałeś w powietrze, dostrzegłeś jeden fioletowy kształt leżący za jakimiś trzema fiordami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fioletowy kształt... może to być Starlight. No nic. Zapamiętuje kierunek i ląduje spowrotem.

- W tamtym kierunku dostrzegłem coś Fioletowego. Klacz którą szukamy jest właśnie Fioletowa więc sugeruej iż powinniśmy pójść tam i sprawdzić czy to ona, czy inny ocalały z załogi statku - powiedziałem do niego i po chwili ruszamy w stronę Fioletu. No mam nadzieje iż to będzie Starlight... poza tym... gdzie my kurwa wylądowaliśmy? Jak narazie nie wiem dokładnie nic o otoczeniu poza tym iż jestesmy na plaży oraz iż są Fiordy..

Edytowano przez KougatKnave3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja tym bardziej nie wiem. Ta ziemia wyglądała inaczej za moich czasów - rzucił szkielet. - Ale dobra, idziemy do tego fioletu - dodał. 
Po przejściu paru pagórków faktycznie zobaczyłeś Starlight leżącą na ziemi, nieprzytomną. ale oddychała. Szkielet podszedł bliżej i dotknął kościstymi palcami jej klatki piersiowej. Palce delikatnie rozbłysły - Jak to możliwe, że macie takie szczęście? W jej płucach nie ma wody - oznajmił.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podchodzę do niej i po upewnieniu się iż wszystko dobrze z nią, odetchnąłem z ulgą.

- To dobrze - rzekłem i próbuje ją obudzić. Jeśli się nie uda to ją biorę na grzbiet. Tak czy siak spoglądam później na kościstego towarzysza i mówię. - Teraz pozostaje znaleźć jeszcze mojego przyjaciela i wtedy wszyscy z którymi podróżowałem będą obecni. Teraz musimy ogarnąć gdzie Star Hollow mógł wylądować - rzekłem. Ale wpierw Starlight, ona w tej sekundzie jest priorytetem. Tak czy siak staram się ją wybudzić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym czasie szkielet odszedł i zaczął zajmować się czymś w swoim notesie. 
Po paru próbach Starlight zakaszlała i otworzyła oczy. 
- Moon... - burknęła po chwili i zamrugała. Po chwili poczułeś jak przyciągnęła cię do siebie przytulając cię. - Na Celestie jak się martwiłam... - powiedziała po chwili. Po paru sekundach cię puściła zerwała się naglę wycelowała rogiem w szkieleta i wystrzeliła promień. 
Usłyszałeś odgłos jakby coś zostało rozerwane. Gdy magia zniknęła na miejscu szkieleta nie było. 
- Czy tak reagujesz zawsze gdy spotkasz coś czego nigdy wcześniej nie widziałaś?! - zawołał po chwili szkielet stojąc parę metrów za wami. Na co Starlight nagle się odwróciła. 

- Ilekroć widzę potwora z czasów przed panowaniem Celestii, tak! - zawołała. 
- Potwora?! Ja rozumiem, że wy nie lubicie kiedy wasze przeznaczenie spogląda wam w oczy ale czy to naprawdę powód żeby atakować mnie tylko dlatego bo brakuje mięśni?! - zapytał. 
 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ucieszyłem się jak obudziła się. Też lekko zaczerwieniłem się lecz kiedy zareagowała na Raziela, to szybko wbiegłem między dwójkę (wiedząc iz może mnie jebnąć promieniem który wymaże mnie z egzystencji), i mówię.

- Starlight to jest przyjaciel. Nazywa się Raziel i pomagamy sobie nawzajem, ja znaleźć jego... rzeczy a on mi ciebie i Star Hollowa. Nie jest naszym wrogiem - rzekłem i stoje twardo nie okazując strachu... na zewnątrz. Wewnątrz proszę by okazała się mądra bo nie mam zamiaru zostać wymazanym z egzystencji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moolight

Starlight jeszcze przez parę sekund celowała rogiem w szkieleta który zdawał się być gotowy do kolejnego uniku. 
Zauważyłeś, że statyczna elektryczność wokół jej rogu powoli przestała rozbłyskiwać. 
- Raziel... stworzony z kości... chodzący na dwóch nogach... Moon ta istota nie jest normalna - powiedziała. 

- Och błagam. Nie mam powodu by was krzywdzić. Jestem naukowcem, pragnę studiować wasze społeczeństwo, nie was mordować. Jesteście intrygującą rasą, nie moja wina, że spędzenie kilku... zakładam, że mileniów, w podziemiu sprawiło, że nie mam miękkiego ciała jak wy - rzucił. 
- Więc... co jest przedmiotem którego szukasz? - zapytała Starlight. 
- Och, albo moich narzędzi. Albo maski która pozwoli mi przyjąć formę kucyka, żebym mógł bez problemów podróżować. Gdybym miał czyjąś twarz mógłbym też takową stworzyć, ale urwanie twarzy nie jest do końca łatwe i wymaga kogoś martwego - wyliczył na palcach. 
Po chwili Starlight przestała stać w pozycji gotowej do ataku. 
- Dobrze... Ale dlaczego mielibyśmy ci pomóc? - zapytała wreszcie. 
- Bo jestem wybitnie uzdolnionym twórcą magicznych przedmiotów dla którego przemierzenie świata jest akurat po drodze, nasza przyjaźń będzie dla obu stron równie przydatna - stwierdził.
Starlight spojrzała na ciebie.


Blazing Rose


Czasem życie jest złośliwe, czasami, zmusza cię do ucieczki za morze i zamieszkania, nawet jeśli tylko chwilowo, w zupełnie obcym kraju. No i jeszcze zawsze może być gorzej. No i to była mniej więcej taka sytuacja. 

Z początku zdawało się, że i dzisiaj będzie nudny dzień. Ale jak się dziś okazało, nic bardziej mylnego. 
Od jakiejś godziny na dworze, w niewielkim portowym miasteczku, na terenie Cervidas, było niezwykle głośno. Nawet przez zamknięte okno w twoim pokoju w tawernie zdawało się, wielkie poruszenie, dopiero po zatrzymaniu się na moment i wsłuchaniu w rozmowy, dowiedziałaś się, że powodem tegoż chaosu było rozbicie się statku. Podobno nieco na wschód stąd, na plażę wyrzuciło jego szczątki, toteż parę co silniejszych Jeleni zostało zebrane, żeby pójść to zbadać, może pomóc rozbitkom. Donieść żywych, napisać do Equestrii o martwych i takie tam. 

Ale nikt nie powiedział, że nie możesz tam pójść zobaczyć, czy nie ma tam czegoś wartościowego, prawda?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja bym się zgodził. Jak sama mapa pokazuje, jak przekroczymy ten dolinę na południowy wschód od Camelu to dalej według map nie ma żadnego miasta, a może być dopiero coś na Południu The Fringe. po drodze na pewno może nam ulec coś zniszczeniu, a Artifacter... naprawdę się przyda. Poza tym... udało wam się zaprzyjaźnić z Discordem, władcą Chaosu... poza tym twilight raz mówiła... "Nie ocenia się książki po okładce". Ja sądzę iż powinniśmy go zabrać. Chociaż tak czy siak ostateczna decyzja jest tu twoja, bo wkońcu ty przewodzisz - rzekłem. Mam nadzieje iż dałem dużo dobrych argumentów, bo szczerze też mam lekkie obawy co do Raziela...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...