Skocz do zawartości

Ocalenie [oneshot][Violence][sad][dark]


Recommended Posts

Ktoś kiedyś spytał mnie "czy napiszesz kiedykolwiek coś, co nie jest o Sunset?"... odpowiedź brzmi: tak, jak najbardziej. I to nawet właśnie teraz. 

 

"Ocalenie" to krótka opowieść o niezwykle ważnych wydarzeniach sprzed ponad 1000 lat, gdy Sombra przejął władzę nad Kryształowym Królestwem, zniewolił kryształowe kucyki i wybił rodzine królewską... ale...
Właśnie, jest jedno "ale". Ktoś jednak ocalał z tej tragedii.

 

"Ocalenie"

 

Serdeczne podziękowania dla: KamikDwa, @Midday Shine i Prane'a za korektę i uwagi.

(aha i tak właściwie nie jestem do końca pewien na ile słusznie te tagi przydzieliłem...)

Część "Lyokoverse".

 

Edytowano przez Lyokoheros
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytane.

 

Co mogę powiedzieć - jest to interesująca wersja przejęcia władzy przez Sombrę, mimo że pokazuje praktycznie sam jej finał. Niestety nie wyjaśnia za wiele skąd się on wziął, co nim kierowało i jakim cudem zyskał swoją potęgę - no ale żeby to odkryć potrzeba byłoby nie krótkiego opowiadania a wielorozdziałowego monstrum :D

 

Jak każda z interpretacji Sombry ma swoje wady i zalety. Dodatkowo można przekazywać swoją wizję tego jak wyglądały rządy w dawnym Cesarstwie. Akurat przedstawiona tu wizja do mnie nijak nie przemawia - Cadance musiałaby spędzić ponad 1000 lat jako berbeć albo w najgorszym wypadku nastolatka (co jest niemożliwe, gdyż sfrustrowani opiekunowie na pewno by ją zabili nim minęłoby stulecie :crazytwi: ).  No ale co kto lubi.

 

Najbardziej podobał mi się początek fanfika - walka z Sombrą i ucieczka w celu ratowania Kredens, która nagle stała się persona non grata w swojej ojczyźnie. to wszystko było w porządku i czytało się z przyjemnością. Nieco gorzej wypadł moment kiedy Sombra a dobrze przyjmował swoją porażkę z kopyt Ceśki i Lulu, chociaż wkurzanie ich opisaniem mordu na źrebaku pasuje do stworzonej kreacji i jest całkiem klimatyczne. Natomiast samo zakończenie wypadło w mojej opinii zdecydowanie najsłabiej - zbyt przesłodzone, nie pasuje klimatem do pierwszej części opowiadania.

 

Forma dobra, nie znalazłem rzeczy do których mógłbym się przyczepić (ale pamiętajmy, że nie jestem korektorem), jedynie w jednym miejscu rzuciłem sugestią, która powinna poprawić szyk zdania.

 

Podsumowując - opowiadanie niezłe, chociaż mogłoby być lepsze. Daje szerokie pole do rozbudowy co zawsze jest plusem. Wyższe poziom stanów średnich.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, co mogę o tym powiedzieć - opowiadanie nie było złe, było średnie. Myślę, że mogłoby być dobre gdyby poprawić to i owo, bo pewne rzeczy zabijały klimat oraz dynamikę i to głównie to sprawiło, że nie oceniam go wyżej. Ale może o wadach porozmawiajmy na końcu, bo to co prawda potrzebna, ale zdecydowanie mniej przyjemna część.

 

Jak na moje oko forma jest w porządku i korektorzy oraz autor odwalili kawał dobrej roboty. Co prawda są w tym fandomie bardziej spostrzegawcze osoby niż ja, ale i tak zawsze zwracam na to sporo uwagi. Również formatowanie mi się podoba. Jest porządnie i schludnie.

 

Sam pomysł na fabułę jest ok. Szału nie ma, bo to krótka historia, której koniec mniej więcej był nam znany z serialu. Oczywiście doszło sporo inwencji twórczej autora i to jest jak najbardziej na plus. Z pewnymi małymi wyjątkami.

 

Opisy również wydają się być wystarczające, choć sama preferuję obfitsze. Jedyne co mi tu nie pasowało to pewne słowa, które wybijały z klimatu. To jednak fanfik o przewrocie pałacowym, a nie slice of life. Dlatego w takim tekście lepiej nie używać zdrobnień czy określeń typu "kruszynka".

 

Właściwie to niepasujące słowa i zwroty są największą wadą tego opowiadania - jakby poprawić tę warstwę, to całość stałaby się dużo bardziej klimatyczna i dynamiczna, a to nadałoby całości moc, której brakuje. Do tej części zaliczają się też niektóre wypowiedzi bohaterów, które są zwyczajnie za długie, zważywszy na sytuację. Kiedy się walczy o życie swoje i swojej rodziny, to nie ma czasu na pogaduszki. Wtedy z każdego słowa kapią strach i desperacja. Czasem mniej znaczy więcej.

 

Kolejną rzeczą, do której się przyczepię są pewne niedociągnięcia fabularne. Ogółem pomysł by wsadzić małą do dziupli i liczyć na to, że znajdą ją kuce z wioski, a nie Sombra jest stosunkowo głupi. Jednak w desperacji rodzą się różne rzeczy. W sumie mniej mnie dziwi, że coś takiego mu przyszło do głowy, a bardziej że wieśniak w tamtych czasach potrafił czytać (no dobra, może mają tam inny rozwój świata) oraz że sombryci nie podbili tej wioski.

 

Jeszcze jedno, coś o czym pisałam Ci już na Discordzie - widać, że nie znasz się na broni białej, Lyoko. Nie będę się powtarzać, dodam tylko, że zmieniłabym scenę samobójstwa gwardzisty, bo próba autodekapitacji przy pomocy miecza i skuteczne przerwanie rdzenia kręgowego... To raczej niemożliwe. Jest tyle innych metod by się zabić, na pewno umiesz wymyślić coś lepszego.

 

W sumie patrząc na Twój styl, to powinieneś pisać ciepłe i rodzinne fanfiki Slice of Life, bo wydaje mi się, że to by Ci pasowało. Jeśli jednak chcesz pisać rzeczy mroczne i pełne przemocy, to radziłabym popracować nad pewnymi rzeczami żeby kreować odpowiednią atmosferę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

(Ech, miałem już dawno odpowiedzieć, ale... cóż tak wyszło i na tym w sumie poprzestańmy)

"Ciepłe i rodzinne fanfiki Slice of Life"... może i tak... choć nie mam pewności czy faktycznie bym się w tym tak dobrze odnalazł... 

Zresztą... to nie do końca tak, że "chcę pisać rzeczy mroczne i pełne przemocy"(w zasadzie sam się ciut wahałem czy aby na pewno te tagi być powinny) mi w moim pisaniu bardziej chodzi o to o czym historię chcę opisać - to czy jest ona ciepła i rodzinna, czy też brutalna i mroczna zależy od tego jaką część historii swojego uniwersum chcę opowiedzieć. Na te ciepłe, rodzinne opowieści też jest tam naturalnie miejsce, choć właściwie... patrząc sumarycznie stanowią mniejszość moich koncepcji. Przynajmniej tych w miarę dokładnie wykrystalizowanych, część pomysłów mam ledwie ponapoczynanych, część w ogóle tylko jako koncepcje, albo nawet luźne sceny, które jeszcze nie wiem jak wykorzystać. 

 

Generalnie jednak cieszę się, że w miarę się podobało i jeszcze raz za wszystkie uwagi dziękuje. 

W kwestii wyjaśnienia tego skąd Sombra się wziął, jak zdobył potęgę i co nim kierowało*... owszem to wymagałoby znacznie dłuższego opowiadania. Ale to nie było celem tego opowiadania.

(*Choć akurat to jest po części opisane w najnowszym (17) rozdziale Kodu Equestria, jak mówiłem to jedno uniwersum więc historię mimo swej odrębności i rozłożenia w czasie będą się w naturalny sposób przeplatać.)

Cel był prosty, zawarty poniekąd w samym tytule - pokazać w jaki sposób Cadance ocalała podczas tych wydarzeń. Jako, że miał być właśnie o ocaleniu to osobiście nie wyobrażam sobie by nie miał szczęśliwego, optymistycznego zakończenia. Zakończenie owszem jest mocno słodkie... ale w zasadzie takie ma być - ten kontrast jest w zasadzie w pełni zamierzony, ma on niejako podkreślić, że dla Cadance ten koszmar się w pewnym sensie skończył, że jest bezpieczna i mimo wszystko będzie mogła być szczęśliwa. 

No i po prostu nie lubię smutnych zakończeń. Moim zdaniem cały sens budowy dramatyzmu i tragedii leży w tym, by na koniec zaoferować rozwiązania sprawy, ukojenie, ulgę. 

 

W kwestii wieku Cadance... cóż dla mnie taki wiek był oczywisty odkąd obejrzałem odcinek "Kryształowe Królestwo" po raz pierwszy. 

A jak to konkretnie było... cóż nie jest to specjalnie spoiler, właściwie jest to wiedza w dużej mierze powszechna tak wewnątrz uniwersum nawet(choć i tak znaleźli się tacy cą w prawdziwą wersje wydarzeń nie wierzyli:grumpytwi:), ale jednak jakby co dam to w Spoilerze... w końcu mówi o tym co działo się bezpośrednio po zakończeniu opowiadania

Spoiler

Otóż Cadance najmłodsze lata swojego życia - po tym jak została uratowana przed Sombrą - spędziła właśnie w tej wiosce, dorastając tam jak najzwyklejszy pegaz.

I gdy w wieku 20 lat pokonała złą, kradnącą miłość czarownicę(co jest opisane w książeczce "Twilight Sparkle i Zaklęcie Kryształowego Serca" i co zdecydowałem się włączyć do "swojego kanonu"), zmieniła się w alikorna. Wtedy Celestia i Luna ją odnalazły. Rozpoznały w niej córkę Amory i Crystal Winga, ale - na jej życzenie - nawet po oficjalnej koronacji na księżniczkę pozwolili jej pozostać w wiosce tak długo jak żyli jej przybrani rodzice(i nie podając do publicznej informacji tego gdzie mieszka, by mogła wieść tam spokojne życie tak jak chciała). Często ją też odwiedzały, a i ona składała im wizyty. Uczyły ją magii, opowiadały o biologicznych rodzicach... z czasem wytworzyła się między nimi silna więź, zwłaszcza Celestia była dla niej jak matka.

Po śmierci jej rodziców (tamtych ziemskich kucyków) przeniosła się do Canterlotu i zaczęła się uczyć swych przyszłych obowiązków jako księżniczka(tu trochę analogicznie do Twilight - Twilight na dobrą sprawę pozostaniu księżniczką w dużej mierze prowadzi to samo życie co przedtem, bo ponieważ i tak będzie żyła bardzo długo, więc Celestia pozwala jej nacieszyć się tym czasem z przyjaciółkami i rodziną jaki jej pozostał, dopiero później rozpoczęłoby się takie właściwe szkolenie na księżniczkę i przygotowanie do obowiązków - wiadomo niby jakieś pełni, ale na razie to może w sumie tylko "uśmiechać się i machać"), po buncie Luny była też dla Celestii oparciem i pomogła jej wyjść z załaania (Cadance została odnaleziona około 40 lat przed przemianą Luny w Nightmare Moon). 

Jako Alikorn praktycznie się nie starzejąc cały czas wyglądała bardzo młodo powoli u boku Celestii ucząc się bycia księżniczką i pomagając w sprawowaniu pieczy nad państwem czy reprezentując je na innych dworach, tak by nabrać obycia z tym światem, gdy jej królestwo powróci i będzie musiała zasiąść na jego tronie. 

W międzyczasie ilość magii kumulująca się w Cadance (magia alikorna rośnie z czasem praktycznie stale, dlatego im alikorn starczy tym silniejszy) zdążyła tak urosnąć by nadać jej wreszcie bardziej alikorniej sylwetki, choć jeszcze nie taką magiczną grzywę(i dlatego też Twilight za ten tysiąc lat również tak by zaczęła wyglądać). 

Reasumując - 1000 lat (z kawałkiem) spędziła jako dorosła klacz. 

 

A inwencja... osobiście za swoją inwencję uważam raczej same szczegóły - jak imię męża Amory, krysztalera Cadance, czy przebieg walki i ucieczki oraz sposób w jaki Cadance dostała się do wioski. Reszta de facto albo już była w serialu (lub książeczce "Twilight Sparkle i Zaklęcie Kryształowego Serca"), albo jest po prostu moimi wnioskami z niego. 

 

No i tak po za tym to usunałem tą kruszynkę... po południu jeszcze raz przejrzę pod kątem takich "za słodkich" okresleń. Przejrzałem też wszystkie komentarze i w większości miejsc postarałem się wprowadzić odpowiednie zmiany... choć co do niektórych kwestii jednak nie mam pewności. 

Masz też absolutną rację, że Quick Silver był zdesperowany i dlatego zdecydował sie na taki krok. Choć zostało mu na tyle rozsądku by zmianą kierunku zmylić pogoń. 

Kwestia zdobycia wioski... cóż to faktycznie trochę chyba dziura fabularna... będę się musiał zastanowić jak tą kwestię rozwiązać... choć z drugiej strony... byłą to na tyle mała osada, że mogła po prostu zostać niezauważona... może... Sombra w końcu za długo nie władał... choć to faktycznie nie jest podkreślone... chyba jeszcze będę musiał tam parę kwestii poprawić... 

 

Co się jednak tyczy umiejętności czytania... cóż właściwie od początku rządów Luny i Celestii analfabetyzm właściwie już nie występował. A swoje rządy sprawowały wtedy już ponad 1600 lat. Zaś samo państwo Equestriańskie - czyli III Królestwo Equestrii istniało od ponad 7000 lat, co daje mniej więcej połowę znanej kucykom historii.

Czyli zasadniczo nie było nic dziwnego w wieśniaku umiejącym czytać. 

 

No i ostatnia kwestia, @Cahan, odnośnie samobójstwa tamtego kucyka, który  uratował Cadance... jakoś nie mogę dojść do tego co byłoby najlepszym rozwiązaniem. Oczywiście to musi być coś prostego, a zarazem szybkiego i niezawodnego - tak by nie mogli go uratować by wyciągnąć z niego informacje... podpowiedziałabyś może jakieś opcje? Mam wrażenie, że lepiej się na tym znasz ode mnie...

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 22.04.2018 o 02:24, Lyokoheros napisał:

byłą to na tyle mała osada, że mogła po prostu zostać niezauważona

Przeczesywali las, bo szukali źrebaka, ale przeoczyli wieś. Obawiam się, że no... Tak średnio.

 

Dnia 22.04.2018 o 02:24, Lyokoheros napisał:

podpowiedziałabyś może jakieś opcje?

Cóż, z opcji, które wydają mi się w miarę szybkie i realne, to wbicie sobie noża w oko - jeśli zrobi się to szybko, to powinno dojść do mózgu i zapewnić śmierć na miejscu. To może być wykonalne dla samobójcy. Ewentualnie nadzianie się na własny miecz i przebicie serca, choć tu pewną ochronę zapewnia mostek... Chociaż to kuc, więc mógłby przebić się przez żebra z boku, zaraz pod łopatką. Inną opcją jest rozcięcie sobie brzucha i przejechanie po flakach. Prawdopodobnie natychmiast straciłby przytomność, a zgon nastąpił po paru minutach. Da się też poderżnąć sobie gardło, to jest szybkie, a przecięcie tętnic szyjnych szybko pozbawia mózg tlenu u prowadzi do śmierci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm... z tym przeoczeniem racja... 

Aczkolwiek nieco zmodyfikowałem parę szczegółów i mam wrażenie, że nie odnalezienie Cadance przez Sombrę wypada teraz choć trochę bardziej wiarygodnie. 

 

Co do metod samobójstwa Quick Silvera...rozcięcie brzucha i przejechanie po flakach jest stanowczo zbyt długie. Piszesz zgon po paru minutach, a on chciał uniknąć ryzyka, że zostanie odratowany i Sombra przejmie nad nim kontrolę i zmusi do wyjawienia gdzie jest Cadance... Nie jestem też pewien co do podcięcia gardła - raz w jednej książce czytałem, że to aż takie natychmiastowe nie jest... przebicie serca przebijając się przez żebra od boku byłoby może szybsze, a może nie... ale chyba najlepszą opcją zostanie to wbicie sobie miecza w oko... docierając nim do mózgu powinien paść praktycznie od razu - a o to mu chodziło. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytane. Ogólnie opowiadanie mi się podobało, bardzo lubię fanfiki o przeszłości Equestrii, a to przedstawia dość ciekawy koncept i całkiem dobrze go realizuje. Naprawdę przyjemnie się to czyta, choć parę rzeczy można by zrobić trochę lepiej.

Przede wszystkim całość jest bardzo krótka, co samo w sobie niczym złym nie jest, ale tutaj ma się jednak wrażenie, że czegoś brakuje i wygląda to trochę jak wycinek większej całości. Rozwinęłabym przede wszystkim początek - wiadomo, że na pełną historię dojścia Sombry do władzy raczej nie ma tu miejsca, ale sam atak na zamek można by nieco szerzej opisać.

Zakończenie w sumie uważam za odpowiednie, nie wydawało mi się jakieś bardzo naiwne, to całe zostawienie dziecka i znalezienie przez wieśniaków skojarzyło mi się trochę z greckimi mitami, a Kryształowe Królestwo nieco do starożytnej Grecji nawiązuje, także to mi pasuje. Co bym zmieniła, to sposób napisania tej sceny, bo te wszystkie zdrobnienia i ostatnie zdanie fanfika faktycznie mogą sprawiać wrażenie lekkiego przesłodzenia.

Od strony technicznej jest było dobrze, choć jakieś pojedyncze błędy się znalazły. Miałam tylko wrażenie, że autor momentami tworzy nieco za długie zdania i chyba sam się w nich gubi, przez co były może nie niepoprawne, ale trochę niezgrabne.

Pozdrawiam i czekam na kolejne opowiadania.

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem niniejsze opowiadanie jakiś czas temu, przy okazji jednego z ostatnich spotkań Klubu Konesera Polskiego Fanfika. Tekst nie jest długi (fanfik, nie klub ;P), chyba wszystko co miałem do powiedzenia tak z grubsza zawarłem w moich wypowiedziach na chacie klubowym.

 

Ogólnie rzecz ujmując, tekst jest zrealizowany poprawnie pod kątem językowym (zdrobnienia nie przeszkadzają mi aż tak, nie psują znacząco wrażenia), pod względem stylu, tempa akcji itd. Nie mam zbytnio do czego się uczepić i nawet nie chcę się niczego czepiać, gdyż tekst czytało mi się bardzo dobrze. Niestety, pozostaje spory niedosyt, niemniej należy pochwalić to, że Sombra został wykreowany godnie, na jednorożca nadzwyczaj potężnego, zimnego, bezwzględnego, sięgającego po władzę bez choćby najkrótszej chwili zawahania. Materiał doskonały na przesiąkniętego złem tyrana. Opisy spełniły swoje zadanie.

 

Historia ta zawiera w sobie również postacie pozytywne, które wprawdzie uginają się pod wpływem przerażającej mocy Sombry, ale jednocześnie heroicznie walczą do końca, zaś ktoś doskonale nam znany zostaje w międzyczasie ocalony przed tymże złem. Tak jak sugeruje nam tytuł ;) Owszem, zgrzyta mi nieco, że jest to właśnie Cadance, gdyż wskazuje to na całkiem konkretny wiek tejże postaci, z czym kłóci się nieco historia jaką poznajemy w kreskówce, jej design, te sprawy. Z drugiej strony, jest to autorska wizja Lyokoherosa, zatem jest to możliwe w sensie jego świata, w którym pisze swoje opowiadania, a z tego co się zorientowałem to chyba nawet jest komiks, który by tę wersje potwierdzał? No, nie wiem.

 

W każdym razie, można zerknąć, rzucić okiem, gdyż opowiadanie czyta się wartko, nie wymaga ono wiele czasu, jak się domyślam stanowi ono przedsmak dużo większej przygody przygotowanej nam przez autora i jest tylko jeden sposób aby przekonać się co to jest :)

 

Pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Komiks, który potwierdza ponad tysiącletni wiek Cadance? Ciekawe... bo ja własnie słyszałem raczej o tym by wedle kucyków poznała Shininga wciąż będąc nastolatką... 

Aczkolwiek... nie bardzo widzę w jaki sposób ponad tysiącletni wiek Cadane miałby się kłócić z czymkolwiek co mamy w kreskówce. Co więcej dla mnie był on oczywisty od czasu początku 3 serii. Podczas finału 2 też absolutnie nie zakładałem jakoby miała być młoda... w końcu jest alikornem, alikorn może wyglądać znacznie młodziej niż wygląda. Celestia przez 1000 lat nie postarzała się praktycznie wcale. 

W dodatku we wspomnieniach Twilight, Cadance nie wyglądała na młodszą niż Twilight jest w serialu, a na początku miała już około 20 lat... taki wygląd spokojnie mógł się utrzymywać u Cadance od setek lat... owszem potem widzimy ją już ze znacznie bardziej alikornią sylwetką, ale nie wiemy przecież nic o tempie zmiany ciała alikorna czy tym kiedy to się dzieje, więc na podstawie serialu nijak nie da się wykluczyć ponad tysiącletniego wieku Cadance. A widzieliśmy, że Kryształowe Kucyki ją rozpoznały. 

Spoiler

Inna sprawa, że jeden z ostatnich odcinkó 8 sezonu ustalił kanoniczny wiek Celestii na nieco ponad 1111 lat, co czyniłoby ją... ledwie nieco ponad 50 lat starszą od mojej Cadance... tylko, że moja Celestia ma 2753 lata. A właściwie tyle minęło od jej alikornizacji, nie wymyśliłem w jakim była wtedy wieku.

 

Edytowano przez Lyokoheros
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...