Skocz do zawartości

Sześcioro[NZ][Adventure]


Recommended Posts

Poza granicami tego co znane dziwne rzeczy przestają być dziwne. To samo tyczy się kucyków... i nie tylko.

 

Część I: Drużyna

Rozdział 1 'Daleko, daleko od domu'

Rozdział 2 'Imiona'

Rozdział 3 'Wróg mojego wroga'

Rozdział 4 'Decyzja'

Rozdział 5 'Nagły zwrot akcji'

Rozdział 6 'Zebburydzi'

Rozdział 7 'Złe miejsce'

Rozdział 8 'Próba paladyna'

Rozdział 9 'Próba czarownicy'

Rozdział 10 'Dwie porażki'

Rozdział 11 'Kapłańska powinność'

Rozdział 12 'Drużyna'

 

Część II: Cena walki

Rozdział 13 'Zjednoczeni'

Rozdział 14 'Ogień i woda'

Rozdział 15 'Kolejne kroki'

Rozdział 16 'Rozpoznanie walką'

Rozdział 17 'Jak przez dziurkę od klucza'

Rozdział 18 'O żywych i nieumarłych'

Rozdział 19 'Honor nekromanty'

Rozdział 20 'Na zachód'

Rozdział 21 'Piekielna Orda'

Rozdział 22 'Demon'

Rozdział 23 'Powinność paladyna'

Rozdział 24 'Cena walki'


Rozdział 25 'Niespodziewani sojusznicy'

Rozdział 26 'Plemiona'

Rozdział 27 'Ta, która pokona demony

Rozdział 28 'Prawdziwy wróg'

 

Moi kochani! Z przyjemnością prezentuję Wam mój nowy projekt, który mam nadzieję polubicie. Zainspirował mnie trochę Austraeoh (którego tłumaczenie, dzięki uprzejmości Coldwinda możecie przeczytać TUTAJ), a konkretnie jego struktura, czyli duża liczba małych rozdziałów. Postanowiłem wybróbować tę metodę i muszę przyznać, że sprawdza się całkiem nieźle. Chwilowo planuję wydawać jeden rozdział dziennie, ale nie obiecuję, że taki system się utrzyma. Zobaczymy, poeksperymentujemy. A teraz zapraszam do czytania!

 

Serdeczne podziękowania dla @Cahan i @Rarity za prereading i korektę. Bez nich ten fanfik dawałby raka!

Edytowano przez Zodiak
  • +1 4
  • Lubię to! 2
  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak: jestem z  tym fanfikiem na bieżąco (a Zodiak ma niemały zapasik rozdziałów) i muszę przyznać, że jest miodny. Bardzo klimatyczny, przypomina mi trochę baśń skrzyżowaną z klasycznym fantasy, rodem z DnD lub "Władcy Pierścieni". I wiecie co? To bardzo dobrze, bo powrót do korzeni jest paradoksalnie przyjemny i odświeżający.

 

Podoba mi się nasza drużyna pierścienia i jej członkowie, którzy są ładnie zarysowani i interesujący. Da się ich lubić.

Styl i opisy są bardzo klimatyczne. Czasami jest smutno, czasami jest straszno, a czasami bywa zabawnie. Cóż, lubię fiki Zodiaka, po prostu.

 

Napisałabym więcej, ale nie będę na razie spoilerować. Polecam :zecora3:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klasyczne, takie zwyczajne baśnione fantasy to coś co może przejadło się dawno temu kiedy na fali Tolkiena wszyscy się za ten gatunek brali. Tak się jednak składa, że potem przyszła fala fantasy brutalnego, mocno osadzonego w polityce i cholernie edgy. Po przeczytaniu kilku czy kilkunastu dzieł ta konwencja naprawdę zrobiła się skrajnie niestrawna. W pewnym sensie więc powrót do "klasyki" jest naprawdę odświeżający i widząc, że Zodiak, autor "Wiedźmy" postanowił popełnić takie dzieło muszę przyznać, że naprawdę zostałem zainteresowany.

 

Niby ten pierwszy rozdział będący swoistym wstępem czy prologiem nie mówi wiele. Po pobieżnym przeczytaniu wygląda to na zwykłe przedstawienie postaci, naszych głównych bohaterów - tytułowe Sześcioro. Ale jak się okazuje, Zodiak ma dalej swój kunszt i nawet w tak krótkim tekście tutaj pozwolił zabłysnąć i zarzucić naprawdę dobrą przynętę na łakomnego czytelnika. Rozdział 1 wbrew pozorom w swej krótkiej formie stawia czytelnikowi bardzo dużo pytań,na które jeszcze nie ma oczywistych odpowiedzi. "Świat miał się ku końcowi" - witają nas pierwsze słowa, i jako czytelnik jestem naprawdę ciekaw o co chodzi. Czy to wielkie Zło, czy po prostu świat wkracza w nową, mroczną erę? Takich pytań jest zresztą więcej. Czarownica i łotrzyca walcząca z księżniczką Słońca, dlaczego? Jaki grzech paladyn popełnił i dlaczego akurat tarcza mu o tym przypomina? Wreszcie, prolog ten kończy się spotkaniem szóstej postaci o której prawdopodobnie dowiemy się więcej w rozdziale następnym.

 

Jak na pierwszy, krótki rozdział będący początkiem dla dużo dłuższej i rozbudowanej całości muszę powiedzieć, że autor naprawdę dobrze to wykonał i jestem ciekaw odpowiedzi na pytania powyżej jak i gdzie ta opowieść pójdzie.

 

Pozdrawiam

 

- Verlax

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wstępie pragnę podziękować autorowi za zachęcenie ludzi do przeczytania mojego tłumaczenia, ale nie o tym będę tu pisał.

 

Tak, jak i parę osób w klubowej loży wolnopisarskiej, i ja miałem przyjemność wczesnego dostępu do rozdziałów.

 

Pora na ocenę pierwszego z nich. Co dostałem?

 

Niby czuć nieco, że to streszczenie w stylu opisu tego, co działo się w ostatnich odcinkach serialu, ale tak szczerze... nie przeszkadza mi to. Prawdę mówiąc kojarzy mi się nawet trochę z intrami seriali z lat 80'/90'. Jest klimat. 

 

Co do innych aspektów... z ich oceną wstrzymam się do czasu wydania kolejnych rozdziałów. Zostałem jednak zachęcony bardziej niż skutecznie i postaram się jak najczęściej komentować.

 

Pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozdział drugi za mną i doszliśmy już do czegoś co można nazwać konkretną fabułą. O ile rozdział pierwszy ze swym prologiem był tylko swoistym przedstawieniem bohaterów, tak tym razem mamy jakiś konkretny wątek oraz wprowadzenie postaci Tima. Ciężko powiedzieć jeszcze w co się to przerodzi (śledztwo w poszukiwaniu sprawców rzezi?), ale sama idea jest miodna. Muszę przyznać jednak, że co jest dla mnie nieco niecodzienne to fakt, że jest dosyć mało szczegółów tyczących się właściwie otoczenia naszych bohaterów. Wiemy, że jest step, wiemy, że jest mgła, ale mimo wszystko chciałoby się wiedzieć coś więcej. Czy jakieś małe drzewa od czasu do czasu psują monotonię? Czy wiatr trzęsie długą dziką trawą? Czy idą jakąś drogą, wydeptaną ścieżką, czy przez dziką ziemię? Jeden z bohaterów nazywa w myślach tę krainę "monotonną" i niespecjalnie wiem dlaczego tak to zrobił. Z drugiej strony, muszę powiedzieć, że pomimo braku póki co większej akcji to już kreacja bohaterów mi się relatywnie podoba, a mocno przerysowany wojowniczy jak wzbudził we mnie śmiech. 

 

No nic, czekamy z niecierpliwością na kolejne części.

 

Pozdrawiam

 

- Verlax

 

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam przyjemność dokonywać korekty tego opowiadania, dzięki czemu posiadam wcześniejszy dostęp do kolejnych rozdziałów. I niezmiernie mnie to cieszy, ponieważ są świetne! Bardzo podoba mi się ten baśniowy klimat i dość klasyczny problem, z którym musi zmierzyć się sześcioro tytułowych bohaterów. I o ile fabuła jeszcze się na dobre nie rozwinęła, to już mogę powiedzieć, że mocną stronę fanfika stanowią na pewno właśnie jego postaci. Są one zróżnicowane, niesztampowo należące do różnych ras. Każda z nich ma inny charakter, własną historię, a o nawiązujących się między nimi relacjach czyta się z wielką przyjemnością. I choć moją ulubienicą jest Sigil, to (co rzadko się zdarza) tak naprawdę wszyscy bohaterowie zyskali sobie moją sympatię. Na pewno z niecierpliwością będę czekać na opis ich dalszych losów i przygód na dalekim stepie.

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozdziały drugi i trzeci przeczytane.

 

Zaczyna się już rozkręcać właściwa akcja. Powoli zawiązuje się główny wątek powiązany z dosyć interesującą tajemnicą. Nie ma to jak stara dobra przygodówka, oczywiście z klasycznym "przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę". Ponadto zarysowują się też powoli charaktery głównych bohaterów, lecz wstrzymam się z bardziej szczegółowym osądem jeszcze ze dwa, trzy rozdziały. Forma też jest niczego sobie. Opowiadanie czyta się szybko i przyjemnie.

 

Mówiąc krótko: moje zainteresowanie zostało podtrzymane i bardzo się z tego powodu cieszę. Ufam, że dalsza część będzie trzymać, zresztą chyba zaraz zajrzę do kolejnych rozdziałów, by się o tym osobiście przekonać.

 

Pozdrawiam serdecznie!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po rozdziale trzecim.

 

Ciężko w sumie mi coś powiedzieć o tym rozdziale, dowiadujemy się trochę więcej o Timie, mamy jakiś szerszy wątek ze złymi demonami z Tartaru (jakoś nie jest to póki co zbyt pasjonujące). Muszę przyznać, że ciężko mi na razie stwierdzić czy taka forma działa na plus czy na minus dla opowiadania. Jest oczywiste, że autorowi pisze się w ten sposób łatwiej, szybciej i jakoś łatwiej mu się zmobilizować, natomiast zastanawiam się czy miało to jakieś istotne przełożenie na samo opowiadanie. Czytając rozdział trzeci (i w sumie drugi) miałem czasami takie wrażenie, że czasami wystarczyło dodać słownie jedno zdanie do opisu, bo rozdziały wydawały się za krótkie, zdawkowe i bardzo uproszczone. Przy poprzednim rozdziale zwracałem uwagę, że naprawdę mało wiemy o tym gdzie właściwie dzieje się akcja i ten zarzut po części się dalej utrzymuje, dodatkowo mamy przypadek dialogu w którym nie wiadomo co kto mówi (bo nie wiadomo kogo tyczy się epitet "kuglarka"). Być może przeminie to kiedy lepiej się zapoznamy z postaciami. Niezależnie od tego, autor utrzymuje moje zainteresowanie opowiadaniem.

 

Pozdrawiam

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po rozdziale czwartym.

 

Na pewno jest to ciekawa odmiana w tym sensie, że w porównaniu do pierwszych trzech mamy w tym dużo więcej dialogu i charakteryzacji postaci, głównie naszego paladyna i kapłanki. Póki co wiele więcej nie można powiedzieć o niektórych postaciach (taką Shallow Grave póki co najbardziej charakteryzuje nóż, ale nic poza tym - niewiele też z tego wynika póki co). Wydaję mi się, że póki co jednym z większych problemów opowiadania jest fakt, że te 6 OC mamy wrzucone od pierwszych rozdziałów przez co zżycie się z nimi jest trudne. W formie "Sześcioro" nawiązuje do Austareoh w tym sensie, że mamy masy krótkich rozdziałów. Problem polega na tym, że w Austraeoh przynajmniej na początku mamy tylko jedną postać (która jeszcze jest kanoniczna), więc tutaj jest dużo łatwiej, z tytułową Szóstką jest póki co gorzej. Szczęśliwie, wydaje mi się, że z kolejnymi rozdziałami będzie można lepiej się zaznajomić z postaciami i o tym problemie wraz z dalszym czytaniem wspominać nie będę.

 

Pozdrawiam

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem i podoba mi się. Forma krótkich rozdziałów jest specyficzna I ma swoje ograniczenia, ale jak na razie wychodzi to całkiem dobrze. Postacie są dobrze zarysowane, zaczynają pojawiać się różne tajemnice i niedomówienia, no I zawsze mile widziany EPICKI KŁEST :) Forma także bez zarzutu, styl na wysokim poziomie jak to u Zodiaka. Czekam na kolejne rozdziały :)

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytane.

 

Komentarz jest dosyć nietypowy, ponieważ piszę go częściami, po skończeniu lektury każdego kolejnego rozdziału. No to jedziemy z tym koksem.

 

Beware the spoilers!

 

Rozdział 1

Nie jestem pod wrażeniem. Powiem więcej - nie bardzo mi się to podoba. Może to przez odchył Falloutowy, ale spotkanie praktycznie całej drużyny w pierwszym rozdziale? Każda dostała krótki życiorys, otrzymaliśmy również początki dynamiki występującej pomiędzy danymi członkami drużyny i.... tyle. Światotworzenia praktycznie nie ma, ale nie uznaję tego za wielką wadę ze względu na formę publikowania fanfika - podejrzewam, że z tym składnikiem spotkam się później. Co do samych członków drużyny... do jaka było dobrze, ale sposób w jaki on dołączył wywołał wyłącznie parsknięcie - ja rozumiem, że wojownik niejako z założenia jest w drużynie idiotą, ale żeby aż tak? No nic, zobaczymy co będzie jak już spotkają Gandalfa... Yodę... no to zapowiadane na końcu próchno. 0:1

 

Rozdział 2

Jest znacznie lepiej. Co prawda nadal motyw drużyny instant mi bardzo nie pasuje i pewnie będzie mnie to gryzło do końca lektury, ale ponazywanie członków drużyny dało tekstowi nieco tak bardzo potrzebnej głębi. Zodiak pokazał, że tak prozaiczna czynność jak pobudka całej poszczególnych członków drużyny może być napisane interesująco i zabawnie. Tym bardziej, iż pojawiło się więcej interakcji. Co prawda ostatnio nie czytałem za wiele fanfikcji (a i w serialu mam zaległości), ale jeszcze tak dobrze zrobionego Jaka nie widziałem. Udało się zamazać początkowe wrażenie, iż to pozbawiony mózgu mięśniak. Naturalnie znalazłem sobie już bohaterkę która mnie wkurza - chyba nie muszę pisać o kogo chodzi, prawda? No nic, zobaczymy jak się sytuacja rozwinie dalej, kiedy już spotkali starego dziada na pobojowisku. 1:1

 

PS: Jeżeli sobie z punktu zaufają to się załamię...

 

Rozdział 3

Dobra, czyli do paczki dodano nam nekromantę. Który na dodatek wydaje się mieć zerwaną przekładnię na realia - nie dosyć, iż ujawnia sporo swej wiedzy o członkach drużyny, która ledwo go poznała, to jeszcze przyznaje się do uprawiania czarnych sztuk w obecności paladyna i kapłanki. Czyli istot, które z zasady tępią takich jak on. Magiczka w sumie też może go nie lubić. A i jeszcze niejako z góry zakłada, iż pomogą mu wykonać jego cel, lub spróbują go zabić. No nie wiem, dla mnie jego zachowanie balansuje na granicy szaleństwa i chociaż to akurat do nekromanty pasuje, to brak mu popularnie przypisywanych tej klasie postaci przemyślności i przebiegłości. A może jednak nie? Może to część jakiegoś większego planu? Na szczęście w obliczu uciekinierów z Tartaru, pan paladyn postanowił pomyśleć a nie od razu szlachtować złola (rzecz niespotykana u tej klasy, która z zasady składa się z zakutych łbów). Podobało mi się podejście zbrojnego ramienia koalicji - pozostawili decyzję mądrzejszym od siebie. Podsumowując - akcja zaczyna się zawiązywać, bohaterowie nabierają charakteru, a nawet fabuła nieco drgnęła i ruszyła do przodu. Nadal czekam na światotworzenie, ale póki co kolejny dobry rozdział. 2:1

 

Rozdział 4

No i kolejny dobry rozdział. Pod większością względów. Kapłanka okazuje się mieć działający mózg, członkowie drużyny nie bardzo ufają nekromancie, a na dodatek są na tyle rozsądni by nie budzić śpiącego jaka. W sumie ciekawe czy kiedyś popełnili ten błąd - liczę na jakieś retrospekcje. Po raz kolejny rozwijają się postacie i interakcje między nimi. Pod tym względem fanfik zasługuje na ocenę celującą. Akcja nieco nam wyhamowała, ale dzięki temu możliwe było to o czym pisałem przed chwilą, więc to był dobry ruch ze strony aktora. Fabuła póki co się nie rozwija, ale spokojnie daję jej czas - mnie długie rozpędzanie się opowiadania absolutnie nie przeszkadza. Natomiast światotworzenia nadal nie widzę i teraz to już jest wada. Duża. Mimo to rozdział czytało mi się przyjemnie i pewnie jutro sięgnę po kolejne cztery. 3:1

 

Pierwsze podsumowanie:

Postacie - bardzo dobry

Interakcje między postaciami  i dialogi - celujący

Fabuła i akcja (głównie jej szybkość) - dobry

Światotworzenie - niedostateczny

Forma - bardzo dobry/celujący

 

Zobaczymy co będzie dalej

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytana całość

 

Formę komentarza utrzymuje.

 

Beware the spoilers!

 

Rozdział 5

No, to był wyjątkowo krótki rozdział. I ku mojej radości pojawił się jakiś zaczątek świattworzenia - poznaliśmy nową rasę i jej strukturę. Pobieżnie, ale na początek dobre i to. Co dalej... interakcje między postaciami nadal na wysokim poziomie, dodatkowo ujmuje mnie fakt, że drużyna nadal nie zaufała Timowi do końca - to dla niech jakaś nadzieja. Jako-wstawka była miłym, zabawnym przerywnikiem, który udało się idealnie wpasować w klimat - a ten mimo wszystko specjalnie lekki nie jest. No i na koniec plot twist - ekipa została uwięziona. Zobaczymy co z tego wyniknie. 4:1

 

Rozdział 6

Kolejny mini-rozdział, ale ujawnił całkiem sporo. Kapłanka jest jednak idiotką - nie żeby było to specjalne zaskoczenie. Zebburydów lubię - wydają się pragmatycznym ludem, który chce pomocy ale na swoich warunkach. Jakby na końcu jeszcze wrzucili drużynę do kotła w ramach "wdzięczności" to byłoby idealnie, no ale jakoś nie widzę by to się tak skończyło. Światotworzenia brak. Dodatkowo dostaliśmy stwierdzenie, iż pani magiczka ma fetysz zebr - i to mnie zaskoczyło. Jeżeli miało się to tyczyć wspomnienia o orgii w jednym z poprzednich rozdziałów, to nawet jako celowe przejaskrawienie jest za słabe - powinno być takich insynuacji więcej, żeby scena miała pełny sens. 4:2

 

Rozdział 7

Rozdział drogi. I zrezygnowanej obojętności. Idziemy bić demona? Czemu nie? Wbrew pozorom takie podejście pasuje do drużyny, która póki co tak naprawdę nie ma jasno określonego celu. I w sumie nie wiadomo czy tak naprawdę są już drużyną czy tylko grupą postaci idących w mniej więcej tym samym kierunku. Nie podobało mi się jedynie wspomnienie o "dreszczach" w wypadku ujrzenia ceremonii składania ofiar. Znaczy ok, u większości to pasuje ale u zaprawionego w przelewie krwi wojownika? Magiczki, która na pewno swoje widziała? A już najbardziej - nekromanty? Tego, który z zasady raczej takie rzeczy powoduje niż się przed nimi wzdryga? No nie bardzo. Na końcu pojawia się jednak ktoś, kto w końcu może będzie antagonistą i to silnym... zobaczymy. 5:2

 

Rozdział 8

Próba paladyna. W mojej ocenie oblał ją dokumentnie. Ot stoi, rozmawia, niby wszytko w porządku, ale brakuje mu mocy. Rozumiem i pamiętam że on pre-fabularnie dostał upgrade na zgorzkniałego cynika, ale mimo wszystko wyrobione odruchy powinny zadziałać, kiedy stoi przed czymś od czego aura demoniczna wręcz bije po oczach. A niestety zamiast spodziewanych tekstów w stylu "Jam jest tarcza i miecz boga X, Podążam w chwale jego światłości by bronić niewinnych przed złem tego świata bla bla bla" dostałem "jestem paladynem". W sumie po lekturze tego rozdziału już go więcej tak nie nazwę - jak dla mnie jest wojownikiem z pretensjami do świata, bo na miano paladyna nie zasługuje nijak. 5:3

 

Rozdział 9

Czarodziejka poradziła sobie zdecydowanie lepiej. Nie krygowała się, nie kryła za pięknymi słówkami, powiedziała wprost co chce osiągnąć i nawet pośrednio na co jest dla tego gotowa. Taka postawa budzi pewien szacunek. Poza tym sama dyskusja z demonem była znacznie ciekawsza niż w wypadku jej towarzysza - wyraźnie dało się to odczuć. Zdecydowanie lepszy rozdział. 6:3

 

Rozdział 10

Pierwszy rozdział w którym łotrzyca przestała być tłem, bo póki co wyraźnie pełniła wyłącznie rolę wypełniacza, żeby uzasadnić tytuł fanfika. Przynajmniej ja takie odniosłem wrażenie. Nie mówię, ma to swój urok, ale na dłuższą metę jest nużące. Tutaj zaś spanikowała i została odesłana. Tak samo jak kolega jak, z tym że ten przynajmniej wcześniej chciał urządzić demolkę i pokazał się z jak najlepszej strony. Jestem ciekawe jak owo mroczne bóstwo odpłaci mu za wyraźny brak szacunku i "głupotę", bo to może być naprawdę interesujące. 7:3

 

Rozdział 11

A tu pierwsze skrzypce gra kapłanka, która nie trafiła do odmiennego stanu świadomości. Trzeba powiedzieć, że została przedstawiona świetnie - lata od jednej do drugiej postaci cała uwalana krwią. Wszystkie interakcje są jak zwykle na wysokim poziomie, a wyjaśnienie wyglądu kapłanki zabawne. Także końcowa scena idealnie pasuje do klimatu - niby jest ciężkawo i mrocznawo, ale zostaje to częściowo rozładowane serdecznym, naturalnym i świetnie kontrastującym z całością śmiechem. Dobry rozdział. 8:3

 

Rozdział 12

No i podsumowanie pierwszej części zakończone sformowaniem faktycznej drużyny. Dostaliśmy trochę światotworzenia, łotrzyca zaczęła być pełnoprawną postacią, nekromanta dalej śpi po spotkaniu z mrocznym bóstwem i ogólnie wszystko zmierza ku lepszemu. Albo gorszemu... w każdym razie na pewno ciekawszemu niż pierwsza część, a to będzie osiągnięcia, ponieważ ona bardzo wciągała. Podsumowując - chociaż fanfik ma wady (praktyczny brak światotworzenia) to i tak czytało się go przyjemnie i czekam już na kolejne rozdziały. 9:3

 

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...