Skocz do zawartości

Sześcioro[NZ][Adventure]


Recommended Posts

Sesja jeszcze mi się nie skończyła, ale udało mi się przebrnąć przez pierwsze dwanaście rozdziałów, które razem tworzą część I tego opowiadania. Wypadałoby w takim wypadku bym jakoś to skomentował, pomimo, że całe opowiadanie jeszcze nawet nie zbliża się do zakończenia.

 

Najpierw wypadałoby mi określić dlaczego zrezygnowałem z komentowania rozdział po rozdziale jak robiłem wcześniej, a decyduję się komentować całą część. Otóż przy tak krótkich rozdziałach naprawdę ciężko mi to jakoś skomentować ambitnie, ale co też niestety ważne - rozdziały mają charakter komplementarny - ocenianie ich samoistnie wydaję mi się bez sensu. Często w rozdziale dzieje się po prostu za mało by cokolwiek sensownego napisać. Wynika to z samej idei na pisanie tego opowiadania, konkretnie modelu z Austraeoh polegającego na pisaniu jednego krótkiego rozdziału dziennie. Niestety, przynajmniej w tym opowiadaniu takie podejście raczej boli. Dlaczego tak się dzieje?

 

Otóż autor postawił sobie cholernie ambitne zadanie by opowiadanie i w porównaniu do Austraeoh mamy nie jedną, a sześć postaci od pierwszego rozdziału. Sam pomysł oczywiście jest naprawdę dobry, ale w wykonaniu już boli. W I części Sześcioro bowiem bardzo trudno tutaj mówić o tym by te postacie naprawdę dostały odpowiednią charakteryzację przy tak krótkich rozdziałach. W esencji, część I to przede wszystkim dialogi, a charakteryzacja przez dialogi choć jest oczywiście dobra, to powinna być nie jedyną formą przedstawienia postaci. Tą otrzymujemy dopiero pod sam koniec w ostatnich rozdziałach... i również nie jest jakaś spektakularnie wybitna, ale już działa dużo lepiej. Natomiast warte jest podkreślenia, że pomimo naprawdę zdawkowej formy, to cała szóstka postaci przypadła mi do gustu, niektóre mniej, niektóre bardziej, ale wszystkie mi się spodobały. Widzę w nich niezły potencjał i liczę, że w kolejnej części z przedstawieniem ich charakterów będzie lepiej. 

 

Dodać należy również, że między innymi przez bardzo zdawkowe opisy, światotworzenie w tym opowiadaniu właściwie nie istnieje. Powiem szczerze, jeśli już miałbym wybierać "brak worldbuildingu" a "fatalny worldbuilding", to wolę to pierwsze, ale w tym opowiadaniu kreacja świata przedstawionego boli jak diabli i zabiera wiele dobrego z opowiadania. Najbardziej to chyba boli w ostatnim rozdziale:

 

Spoiler
Cytat

– Dwaj zbiedzy z Tartaru – wyjaśnił Geroy – „podbijają” plemiona Zebburydów, kreując się na bogów czy coś w tym rodzaju. Znaleźli największe plemię, pokazali swoją siłę i nakazali wchłaniać mniejsze. Teraz gdzieś na stepie rośnie taka horda złożona z koczowników przeżartych tą piekielną magią.

– Właściwie to nawet wiem gdzie – dodała Sigil. – Na zachodzie. Plemię, które napotkaliśmy, po prostu uciekało. I kolejne idą ich śladami. „Piekielna Orda”, że pozwolę sobie na odrobinę patosu, zmierza na wschód, skąd, wydaje mi się, wszyscy przyszliśmy. Nie wiem, czy ich celem jest sama Equestria, czy Yakyakistan i Greifsdorf również.

– Co?! – krzyknął Druk. – Nie! Nie pozwolę!

– O ile w pojedynkę powstrzymasz całą armię – parsknęła Sigil. – A nie wiem, jak wielkie siły zgromadzili. Mogą ich być tysiące. Nie mam pojęcia, jak wielki jest ten step. Tak czy inaczej, moi drodzy, mamy problem.

 

To miało chyba zabrzmieć jak coś naprawdę poważnego, coś co ma wzbudzić niepokój w czytelniku i zmotywować bohaterów do wspólnej akcji. I kompletnie nie działa, bo nic nie wiemy o wszystkim wymienionych krajach. Szczególnie spektakularnie wali to w mordę jak się przypomni pierwsze zdanie pierwszego rozdziału:

 

Cytat

Świat miał się ku końcowi, a spotkanie ich szóstki było dziełem zwyczajnego przypadku.

 

Nadal nie mam pojęcia dlaczego świat ma się ku końcowi, ale jeśli przyjmiemy, że to prawda, to w takim razie dlaczego mają nas te kraje cokolwiek obchodzić? Bo to brzmi jakby te kraje już nie istniały, miały się ku upadkowi bądź są na równej pochyłej. 

 

Boli też brak geografii, opisów przyrody (mamy że jest to step - no fajnie, coś jeszcze? - bo stepy są bardzo różne), generalnie bieda. Świat nie to, że został przedstawiony źle, tylko po prostu nie został przedstawiony. Jak podałem przykład w spoilerze, naprawdę zabiera to opowiadaniu dodatkowe punkty.

 

Ciężko mi jednocześnie jednak naprawdę mocniej skrytykować to opowiadanie, bo pomimo wszystkiego co wymieniłem powyżej "Sześcioro" czytało mi się naprawdę dobrze. Osobiście uważam, że nasza tytułowa szóstka chociaż nie miała jeszcze czego pokazać, to ich charaktery są ciekawe i ich losy w tym sensie są intrygujące. Brak światotworzenia w porównaniu do słabego światotworzenia ma taką zaletę, że to światotworzenie może pojawić się później i zniwelować tę wadę w dalszej części opowiadania. Innymi słowy - "Sześcioro" w pierwszej części choć nie pokazało jeszcze niczego spektakularnie dobrego, to jednocześnie  nie pokazało też prawie nic naprawdę złego, a to daje możliwość, że w II części opowiadanie zrobi się znacząco bardziej interesujące i bogate.

 

Nie czytałem jeszcze II części, ale na pewno się za nią zabiorę w swoim czasie. W międzyczasie nie pozostaje mi nic innego jak życzyć autorowi powodzenia w pisaniu.

 

Pozdrawiam

 

- Verlax

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam to ponownie skomentować dawno temu, a że bardzo nie chce mi się pisać artykułów, to lecimy z koksem.

 

Co w tym fiku jest najlepsze? Postaci. Czy to dobrze? Moim zdaniem tak, zwłaszcza, że fabuła i forma również są bez zarzutu. Poprzednicy skarżyli się na światotworzenie, ale nie wiem, czy jest ono aż tak bardzo potrzebne w tym fiku. Mimo wszystko liczę na to, że ono jest, ale nie pojawiło się akurat teraz z jakiegoś powodu. Z opisami jest coraz lepiej, jednak wciąż czasami chciałabym by było ich więcej.

 

Moje ulubione postaci to Goldenbeam, Sigil i Geroy. Czemu oni?

Goldie jest fajną kapłanką, przypomina mi nawet trochę jedną z moich larpowych postaci. Poza tym uważam, że całkiem twardo stąpa po ziemi. Nie jest praworządna głupia, zdaje sobie sprawę z grzechów członków drużyny. Poza tym jej blessy działają. Ogółem to taka dobra bohaterka, która nie jest ślepa, a mimo wszystko nie utraciła wiary.

Sig Sig jest inteligentna i pragmatyczna, jak mogłabym jej nie lubić. Do tego złośliwa i sarkastyczna menda. Jest super i fajnie się o niej czyta.

A Geroy? On jest ogarnięty i często odnoszę wrażenie, że jest najgłówniejszym z głównych.

 

Całą resztę też lubię, po prostu mniej. Najmniej to chyba aktualnie Tima. Ma tajemniczą przeszłość, jest nekromantą i pony translatorem. No, w ogóle trzyma się jeszcze bardziej w cieniu niż Shallow Grave, która przez jakiś czas imo robiła za tło.

 

Opowiadanie dalej jawi mi się jak skrzyżowanie baśni z sesją DnD i to jest spoko. Jest klasycznie, jest high fantasy, jest coś innego. I może wolałabym dłuższe rozdziały, ale tak też mi się podoba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Przychodzę z komentarzem, ponieważ rozdział 28 mnie po prostu zachwycił. Czemu? Choćby dlatego, że przedstawia lepiej "tę, która pokona demony" oraz historię zebrocosiów. I to jest świetne. Bardzo klimatyczny, bardzo ciekawy fragment, który rozwija świat przedstawiony utworu. Tak, to jest coś na co czekaliśmy od początku. Więcej takich. Ale w odpowiednim miejscu i czasie.

 

Pragnę również pochwalić te zabawy z językiem pasiaków :3

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Ciekawe, całkiem przyjemne w odbiorze opowiadanie fantasy, bazujące na klasycznym, znanym z wielu gier RPG motywie drużyny zbierającej się w celu wykonania questa. Miła odmiana po pełnych brutalności, spisków i psychopatów powieści fantastycznych pokroju PLiO. Przyjemny styl, fajny klimat, ciekawe postaci. Do tego dzięki krótkim rozdziałom opowiadanie szybko się czyta, można je bez problemu pochłonąć w wolnej chwili. Polecam.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 years later...

Zaiste krótkie rozdziały. 

 

Fik sam w sobie jest niezły. Fabuła jest dość standardowa, a jednak wciąga, natomiast wkurzające na początku postacie da się polubić. Możnaby narzekać, że pewne rozdziały da się połączyć i nawet na tym zyskać, ale to nie problem.

 

Najbardziej rzuca się chyba w oczy aspekt tego, że wszystko jest napisane niczym kampania z Podziemnych Tuneli & Wielkich Jaszczurek. Ma się wręcz czasem wrażenie, że ktoś rzuca kośćmi i to na tym opierają się wydarzenia, a nie na wyobraźni autora. Choć według mnie dodaje to nieco pikanterii. To chyba dobre słowo.

 

Z chęcią jednak zobaczyłbym kontynuację. Przykładowo to jak na razie otwarte zakończenie przygody naszego paladyna zostawiło mnie ż potężnym pragnieniem na kolejną szklankę rozdziałów. Choć nie sądzę, że autor zakończy serię.

 

Ogółem podobało się. Polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...