Skocz do zawartości

Recommended Posts

Królestwo Perglande, miasto Jorio. 

image.thumb.png.028801eda9d69f03562837ef26036b86.png

Niewielkie miasteczko, na drodze do jednej z największych bibliotek w kraju znajdującej się w stolicy kraju, Albionie. Podróżowałaś w tym kierunku od kilku tygodni, głównie z powodu usłyszenia pogłosek o szansie na odkryciu informacji na temat potężnej zapomnianej magii. Bo w końcu jak nie 

 

Ośnieżone ulice miast, białe dachy budynków, no i oczywiście wszechogarniające zimno. Tak prezentowały się realia zimy w Perglande

Poszukiwanie potęgi zmuszało cię do podróżowania po świecie, to no i oczywiście bycie bezdomną. Ale taką właśnie wybrałaś ścieżkę, teraz było już zbyt późno, żeby zawrócić. O pięć lat za późno. No ale nie zamierzasz przecież teraz wracać, prawda? 

Ranki były raczej ciemne, co było raczej oczywiste z racji tego, że była zima. Dlatego gdy obudziłaś się około siódmej, w wynajętym przez siebie pokoju w motelu, nie widziałaś zbyt wiele. Dopiero po kilkunastu sekundach twój wzrok przyzwyczaił się do panującej ciemności, pozwalając ci na obserwacje otoczenia. Za oknem padał śnieg. Główną rzeczą jaką czułaś był głód. W końcu była pora śniadaniowa. 

 

Do tego przez okno zaczęły powoli wlatywać pojedyncze promienie słońca. Utrudniając ponowne zaśnięcie, lądując bezpośrednio na twojej twarzy. W zasadzie to nie przeszłaś się jeszcze po mieście, więc w zasadzie nie wiadomo co możesz dziś zrobić. Było sporo możliwości. 

Edytowano przez Mephisto The Undying
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pzysłoniłam lekko oczy dłonią nie chcąc ich od razu otwierać prosto na światło. Następnie przeciągnęłam się kilkukrotnie pomrukując. Usiadłam na łóżku zbierając swoje ubrania z krzesełka obok. Nowy dzień... nowe możliwości...
Ubrałam się w swoje jedyne ubrania które szczerze niezbyt były przystosowane do mroźnej pogody. Szczerze to z początku mi to przeszkadzało ale jakoś przywykłam do chłodu. Magia lodu skopiowana od jednego z magów spotkanych po drodze ułatwiła mi to. Zebrałam swoje rzeczy i wyszłam odnosząc klucz do portierni a następnie ruszyłam do jakiejś taniej knajpy zjeść cokolwiek.

Edytowano przez Exemundis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomimo zimy, pogoda nie była tragiczna. Było to coś co dało się wytrzymać, z racji, że ogólny klimat kraju był raczej umiarkowany, to nie był to arktyczny chłód. Co nie zmienia faktu, że w twoich ubraniach był co najmniej nieznośny. 

Temu też prawie natychmiast po wyjściu z miasta zaczęłaś się trząść. Może wypadało by kupić coś cieplejszego? Nawet jeśli, obecnie i tak marzłaś. A z racji, że nie znałaś planu miasta, musiałaś przez chwilę pochodzić aby znaleźć jakąkolwiek knajpę. Ale wreszcie coś się trafiło. W jednym z budynków na parterze była restauracja, wyglądająca na dość tanią. Po wejściu do środka mogłaś dostrzec kilka osób. Zajęłaś stolik, zamówiłaś, dostałaś jedzenie. Co dalej? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż. Konsumuję zamówiony posiłek. Jeżeli mam okazję zagadać do kelnera/kelnerki/barmana/barmanki to robię to i pytam o lokalizacje: sklepu z ubraniami/krawca, biblioteki, lokalnych gildii oraz ogólnie wypytuję o różne ciekawe osobistości się tu pojawiające lub mieszkające. Zawsze warto wiedzieć na czym się stoi czy raczej na czyim terenie się stoi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbliższa kelnerka spojrzała na ciebie nieco zdziwiona. Była to starsza, na oko czterdziestoletnia kobieta. 

- Cóż słodziutka, sklep z ubraniami jest jakieś jak pójdziesz w tą stronę - pokazała ci kierunek który obrałaś wcześniej idąc tutaj. - I skręcisz w prawo. Co do zaś biblioteki, jest jedna, miejska. Ta jest przy rynku, jak pójdziesz prosto od sklepu z ubraniami to tam pewnie dotrzesz. Ale żadnych gildii tu nie mamy - po tej odpowiedzi odeszła, wracając do swojej pracy. Zostawiając cię samą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatem ruszam do sklepu z ubraniami do którego drogę mi wskazała. Idąc rozmyślam sobie. Hmm.. Miasto bez Gildii... ziemia niczyja innymi słowy... a może by tak zamiast dołączać do gildii założyć własną? Idąc tak rozważałam to ostatnie zadane sobie pytanie. Kierowałam się do wcześniej wspomnianego sklepu ale idąc rozglądałam się uważnie chcąc poznać jak najwięcej szczegółów miasta oraz mieszkańców.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budynki były proste w swojej budowie, nie wyglądało to jakby ktokolwiek starał się jakoś wyróżniać. Większość, była dwupiętrowa, nieliczne trzypiętrowe, lekko spadziste dachy, co do zaś samych ulic, nie były na pewno tak szerokie jak w większych miastach, ale o ile nie były to jakieś boczne alejki, dwa pojazdy mogły spokojnie przejechać. Wykonane z kostki brukowej, wydawały się być całkiem wytrzymałe. Co do ludzi, nie było ich zbyt wielu, a ci którzy byli, ubrani byli w grube ubrania i nieraz zerkali na ciebie z czymś w rodzaju przerażenia i podziwu, zupełnie jakby szokował ich twój ubiór. Po jakiś dziesięciu minutach dotarłaś do wskazanego sklepu. Był to trzypiętrowy budynek, na parterze była wystawa na której było sporo ubrań do wyboru. Gdy weszłaś do środka usłyszałaś dźwięk dzwonka zawieszonego nad drzwiami.

- Dzień dobry - odezwała się kobieta za ladą, ale na razie nie mówiła nic innego mogłaś w spokoju wybierać. 

 

======

 

Był to normalny dzień dla ciebie, na twojej drodze. Co robisz obecnie w Jorio zbyt istotne nie jest, ważne jest jednak to, że świt był już jakiś czas temu, ale ty obudziłeś się dopiero teraz. Wynajęty przez ciebie pokój w noclegowni powoli tracił czas użytkowania co zmusiło cię do wstania i rozpoczęcia dnia. Tylko... jaki jest twój plan na dzień? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David otworzył powoli oczy i spojrzał na sufit. Kolejny dzień i kolejny raz szukanie roboty. Nic nowego. W końcu mężczyzna był wolnym strzelcem. Powoli zwlekł się z łóżka i ruszył do łazienki się umyć. Po jakiś 15 minutach wyszedł odświeżony i ubrany. Spojrzał w lustro. Dalej te same napalone części ciała ale nadal bijąca siła z niebieskich oczu. Ok. Klasyczny płaszcz i podkoszulek był na ciele. Spodnie jak i skórzane buty również. No dobra. Pora na..... jedzenie. W końcu. Zszedł powoli do jadalni, zamówił steka z kartoflami i kuflem piwa. Po chwili namysłu jeszcze raz zawołał kelnerkę. - Przepraszam. Czy ktoś w tym mieście nie potrzebuje pomocy z czymś powiedzmy trudnym do zwalczenia?  Lub trzeba coś znaleźć? Wiadomo misja za pieniądze a z tego co wiem nie macie gildii więc może się na coś przydam?  - zapytał z nienagannym uśmiechem. No może wygląd odstraszać ale głos miał przyjemny dla ucha.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

więc wybieram strój. Czy raczej trzy ubrania które wspomogą moje obecne w tej mroźnej lokacji. Mianowicie ciepłe buty, rękawiczki i płaszcz a raczej coś w stylu peleryny z futerkiem. Jeżeli nie znajduje takowych na widoku to wybieram coś w miarę podobnego. nie chcę zmieniać kompletnie swojego stylu ubioru. Przecież nie zamierzam tu spędzić wieczności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David

 

Chociaż przeciętnym było dla ludzi czucie niepokoju w twojej obecności, kelnerka zdawała się być absolutnie odporna na twój "urok". Jakbyś wyglądał absolutnie normalnie. 

- Jak chcesz znaleźć jakąś robotę powinieneś pójść do ratusza. Oni pewnie mają tam jakieś wywieszone misje - stwierdziła po chwili namysłu. - Ale czy coś jest, nie wiem. Nie było mnie tam dawno - dodała. 

Potem odeszła, absolutnie nonszalancko, niedługo później przynosząc ci twoje zamówienie.

 

Virina

 

Znalezienie peleryny i rękawiczek było bardzo proste. Tych było naprawdę dużo. Z butami było nieco gorzej. Nie mieli tutaj ich aż tak dużo, głównie przez to, że był to krawiec a nie szewc. Ale po dość przedłużonym czasie poszukiwania udało ci się znaleźć wszystko co pasowało by do twoich wymagań. Chociaż buty były nie do końca w twoim stylu. 

Gdy przyszedł czas na zapłatę okazało się, że powoli kończą ci się pieniądze, bo tak oto na ubrania właśnie wydałaś połowę tego co ci zostało. Powoli nadchodził czas na poszukanie jakiejś pracy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cóż... nic nie może trwać wiecznie. W mieście nie ma gildii zatem idę poszukać jakiejś tablicy ogłoszeń na której mogą być zlecenia. Szukam jej na głównym placu miejskim oraz ratuszu. Szukając nadal rozglądam się za bardziej wyróżniającymi się ludźmi. Nucę również cichutko pod nosem pewną melodię

 

Gdy odnajdę tablicę ogłoszeń przeglądam wywieszone na niej zlecenia. Może któreś będzie dobrze płatnym zleceniem w sam raz dla Maga mojego kalibru. A jeżeli nie to chociaż dobrze płatnym...

 

Edytowano przez Exemundis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David uśmiechnął się i podziękował za informacje. Po chwili przyszło jedzenie. Jego oczy się zaświeciły gdy spróbował steka. Same pyszności. Po zjedzeniu mięsa i sporej porcji ziemniaków zajął się opróżnianiem kula. Podniósł go do ust i można było zauważyć jak jego grdyka pracowała. Odłożył kufel dopiero jak ten opustoszał. 

Po chwili siedzenia wstał, podszedł do lady, zapłacił za jedzenie i jeszcze raz podziękował. 

David po jakieś minucie zamyślenia ruszył do ratusza z zamysłem znalezienia pracy. Gdy wyszedł na dwór pierwsze co go uderzyło to lodowaty wiatr ale był do tego przyzwyczajony. Następnie rozejrzał się czy nikogo dziwnego nie ma i ruszył ku budynkowi ratusza. Gdy już był na miejscu chwilę szukał tablicy z ogłoszeniami ale w końcu ją znalazł. Nie zważając na nikogo zaczął przeglądać misje. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Dla obu z was, droga do ratusza nie była drogą trudną, bo przecież co trudnego jest w chodzeniu po zwykłym mieście? Poza oczywiście wymogiem podstawowej orientacji w terenie. Co problemem nie było, więc ostatecznie udało się wam dotrzeć bezpośrednio pod ratusz, gdzie stała tablica ogłoszeń. I wtedy też się spotkaliście. Ale nie był to przecież powód do zmartwień, ot inna osoba oglądająca tablice.

Problem pojawił się dopiero w momencie, w którym okazało się, że większość zadań była nijaka. Poza jednym. Niezwykle dobrze płatne. Podobno jakiś okoliczny szlachcic chciał pomocy z kilkoma rzeczami. Nie napisał jednak z jakimi, napisał jednak nagrodę. Dziesięć milionów klejnotów dla tego kto sprosta każdemu z zadań. Mieszkał ponoć za miastem, w posiadłości, dwa kilometry na południe stąd. Dołączył nawet mapkę. 

Co teraz? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje oczy omiatając ogłoszenia po cenach spoczęły na tym tajemniczym bardzo dobrze płatnym. Damn... ciekawe co to za zadanie będzie. Ręka przy boku widocznie mi drgnęła wykonując jakiś gest palcami. Tik nerwowy który mam już od dawna.
- hmm... mmm... czemu by nie. - mruknęłam pod nosem nieśpiesznie wyciągając dłoń w stronę ogłoszenia. Tak bym sprawiała wrażenie niespecjalnie zainteresowanej. Z doświadczenia wiem że albo za chwile znajdę kogoś do podziału albo ktoś zagada.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

David przeglądał ogłoszenia bez specjalnego zainteresowania. Dlaczego? Bo żadne z nich nie było ciekawe. No poza jednym. Które bardzo go zainteresowało. Szybkim ruchem zerwał kartkę z przed nosa jakieś dziewczyny i z uśmiechem prawdziwego edgy lorda ruszył do zleceniodawcy. Interesowała go szczególnie jedna rzecz w zleceniu. Brak informacji o jaką pracę chodzi. Po chwili tylko wzruszył ramionami w czasie kroku. Pora się dowiedzieć co musi zrobić by być bogatym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy zerwał mi zlecenie tak przed nosem, wyskoczyła mi żyłka na czole. Położyłam mu rękę na ramieniu gdy się odwracał. 
- Hej... A może tak Nie będziesz kradł innym zleceń samolubie? Specjalnie się ociągałam bo chciałam się podzielić. - rzekłam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja należę do osób które się nie dzielą. - odpowiedział i odwrócił się do dziewczyny. Tym razem to nie jego nadpalona skórawracała uwagę a jego niebieskie oczt które świeciły dziwnym blaskiem. Złapał dziewczynę za rękę i ścisnął. -Chcesz stracić rękę? -zaptał. W jego głosie nie było żadnych emocji. Czysta pustka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jego wzrok i chwyt wywołały lekki uśmiech na mojej twarzy. Na dłoni ręki którą ścisnął pojawił się mały mroczny płomyk.
- mogłabym zapytać cię o to samo. - rzekłam bez cienia strachu w głosie patrząc mu głęboko w oczy.
- Jestem Virina. Virina MeruneSleir. a ty? - spytałam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Mężczyzna uśmiechnął się ironicznie. 

- David. David Vildcard. Wolny strzelec - przedstawił się i dmuchnął na rękę. W tym samym momencie dziewczyna mogła poczuć jakby z ciała mężczyzny uleciała energia. Za to jej płomień zniknął. 

- Nie powinnaś być taka pewna siebie. To cię może zgubić. - powiedział krótko ale za to na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech. Nie ironiczny ale raczej szczery. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...