Skocz do zawartości

S.T.A.L.K.E.R. Equestria Girls "Spelniacz Zyczen" RELOADED [Z] [Crossover] [Dark] [Adventure] [Violence] [Mature] [EG] [REMAKE]


Recommended Posts

Rozdział IX część druga to kontynuacja pewnej tendencji omawiania dokładnie przeszłości pewnych nowo wprowadzonych postaci, tak jak to było wcześniej z Likiem (mam nadzieję, że się nie pomyliłem). Codrisd został wprowadzony w rozdziale ósmym po czym przez dwie części rozdziału dziewiątego przybliżano jego relacje z Fluttershy. Część pierwsza rozdziału była moim zdaniem ciekawie napisana, zwłaszcza stany emocjonalne głównej bohaterki.

 

Część druga także jest ciekawa i obejmuje przygotowania do zostania przez Fluttershy stalkerem, pod okiem doktora. Sądzę jednak, że niecałe cztery miesiące poświęcone na trening to jednak trochę zbyt mało na zrobienie z cywila de fakto żołnierza. Poza tym nadal nie daje mi spokoju w jakim właściwie kraju dzieje się akcja. Jeśli to Ukraina to czemu jest Canterlot City, a jeśli jest to świat Equestria Girls to czemu wspomina się Sidorowicza? Stalker był jednak osadzony w konkretnym miejscu co stanowiło o jego wyjątkowości i końcowym sukcesie. Innym przykładem jest np. Agroprom, zbitka języka pozbawiona sensu w języku angielskim, za to będąca popularną zbitką słowną w języku rosyjskim. Wiem, czepiam się szczegółów, ale być może jednak Stalker nie pasował aż tak dobrze do skucykowienia jak Fallout.

 

Nie ma sensu się rozpisywać o fabule, ot Flutterka przechodzi trening i próbuje dostać się do Zony. Mam nadzieję, że w wydarzeniach było jakieś ukryte dno, że autor chciał nam zwrócić uwagę na dziwne rzeczy jak na przykład na to, że Doktor nie uciekł z Fluttershy z posterunku wojska, ale te zależności zostaną pokazane później. Mam po prostu nadzieję, że te rozdziały, w sumie nie jestem pewien czy potrzebne, wnoszą coś więcej niż tylko historię głównej bohaterki i wprowadzają postać, której znaczenia jeszcze się nie domyślamy. Naprawdę, z wyjątkiem rozdziału pierwszego, drugiego i szóstego, mam wrażenie, że ilość tekstu nie współgra z ilością otrzymywanych przez nas nowych informacji.

 

Owszem, piszę ten tekst mając pewne zboczenie: w moim fanfiku jak to ujęła Cahan, nie ma nic zbędnego. Tutaj nie jestem pewien czy naprawdę tak  dokładne przybliżenie postaci się zwróci. 

Edytowano przez Obsede
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozdział X to dla mnie szczególny rozdział. Nie ma tutaj nic zbędnego, wszystko ze sobą współgra i nie mam się czego czepić. Nawet jego długość nie jest tutaj problemem, bo została ona dobrze wykorzystana.

 

Pojawiają się nowi mroczni stalkerzy a niektórych poznajemy nawet lepiej. Zwłaszcza jeden z nich jest ciekawym osobnikiem, który próbuje udawać, że chce pomóc stalkerom.

Pojawiają się tarcia pomiędzy postaciami i są one sprytnie wplecione w fabułę, gdyż podstawy do nich zaczynają się zarysowywać praktycznie od drugiego rozdziału. Jednak bez wiedzy dostępnej czytelnikowi, bohaterowie nie mogą znać ich prawdziwej przyczyny i mogą je złożyć na zupełnie normalne czynniki.

 

Spoiler

W szczególności zostaje wyjaśniony destruktywny wpływ amuletu, który zmienił Rarity w potwora a potem ją zabił, co miało być pierwszym krokiem ku jej przemianie w mrocznego stalkera. I teraz ten cykl zaczyna się powtarzać z Sunset!

 

Brawa dla autora za to i za jeszcze jedną rzecz.

 

Spoiler

Fluttershy okazuje się być lekomanką, która po klęsce wycofania się Czystego nieba z bagien, przeżywa załamanie nerwowe i tylko leki powodują, że może jako tako funkcjonować. Co prawda powstaje pytanie jak sobie radził tak dobrze wcześniej ale może po prostu jej objawy uległy nasileniu po klęsce a osłabiły się gdy nabierała pewności siebie przystosowując się do życia w Zonie.

 

Walki są napisane ciekawie i z pomysłem, podobnie zresztą jak polowanie artefakty. Miałem wręcz przed oczami fragmenty z gry S.T.A.L.K.E.R: cień Czarnobyla gdy opisywano działanie anomalii  i sposób ochrony przed nimi.

Słowem rozdział bardzo popycha fabułę do przodu, wprowadza nowe postaci, wyjaśnia działanie pewne zamierzenia fabularne autora i tak dalej.

 

I widzę tutaj jedną rzecz, która także mi się spodobała a która dotyczy przedstawiania widzowi informacji i postaci.

 

Spoiler

Żwawy jest agentem SBE co wiemy od kilku rozdziałów. Ta wzmianka jest krótka ale wystarcza abyśmy się połapali o czym mówi Deliktywa. Nie musieliśmy wcześniej mieć rozpisanego jak wygląda jego odprawa przed misją, jak został zwerbowany, jak wyglądało jego pierwsze zadanie, jak trafił do Czystego nieba. Nic z tych rzeczy nie jest potrzebne. Dla szybkości akcji takie dawkowanie informacji jest wystarczające, zwłaszcza że Żwawy jest już dość istotną postacią. Dzięki temu nie powstają niepotrzebne dłużyzny. Podobnie jest z Deliktywą, która jst burdelmamą. Nie musieliśmy mieć sceny jak zarządza domem publicznym ale i tak wiemy już mniej więcej co sądzić o danej postaci.

 

Autorze, pisz tak dalej. Ten rozdział mnie całkowicie przekonuje do tego fanfika. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozdział XI to kontynuacja wysokiej formy  rozdziału poprzedniego. Jest tutaj nie tylko mnóstwo akcji, ale też wiele informacji o już wcześniej wprowadzonych postaciach. Jest też zgon zdawałoby się potencjalnie ważnego bohatera.

 

Spoiler

Śmierć Żwawego mnie nie zaszokowała, chociaż była dobrze napisana. Jedyne co mi w niej przeszkadzało było to, że rozpisano ją na raty. Zresztą człowiek, który zostaje wysłany na przeszpiegi porzuca misję główną dla prywatnej wendetty wydał mi się nieodpowiedzialny. Gdyby nie nagła przemiana Rarity, zresztą uzyskana w absurdalny sposób, nigdy by nie wywiązał się ze swego zadania. Chyba jednak cofnę to, że była to dobrze napisana scena śmierci. Raczej zakrawała na tragifarsę, w dodatku trochę niesmaczną.

 

Żwawy nie był postacią napędzającą fabułę. Właściwie świecił on światłem odbitym Sunset. Nie był on tak ciekawy jak Naznaczony, Doktor, Deliktywa, którykolwiek z poznanych lepiej mrocznych stalkerów, Mnich, Sunburst i tak dalej. Jest to postać, w którą władowano nieproporcjonalnie dużo czasu wobec jej realnego wpływu na fabułę. Będę upierał się przy swoim, że był to czas, który można było zagospodarować lepiej. Picie wódki na 10 stronach jest dłużyzną a nie budowaniem klimatu. Ale nie to mnie wkurza najbardziej.

 

Najbardziej wkurza mnie to, że postacie znane z Equestria Girls giną (nie tylko w dosłownym sensie tego słowa, ale to nadal pozostaje kwestią otwartą) tutaj na potęgę. Tylko dzięki temu, że z pewnego powodu wiem, że dwie z nich znajdą się w kontynuacji, ten fanfik może się nazywać Equestria Girls, inaczej powinno być Equestria Girl. Przykro mi to pisać, mnóstwo znanych postaci wywalono na śmietnik historii często po jednym wspomnieniu o nich. No ale Żwawy ma całe strony na picie wódki z Sunset. To jest ogólne zastrzeżenie. W tej chwili, jest to raczej fanfik do Stalkera niż MLP. Jest tutaj świetny klimat Stalkera, ale bardzo mało klimatu Equestria Girls.

 

Poza tym jednak jest świetnie, wydarzenia zaskakują i stawiają wiele pytań.

Spoiler

Przykładowo zastanawia mnie czy Deliktywa, która z Twilight spotkały Doktora w laboratorium nie gra przypadkiem na korzyść Monolitu. Przecież to z jej relacji wiemy co się tam stało i jak nagle się wydostały na powierzchnię. Czy to wtedy Twilight została złapana, poddana regresji umysłu i wypuszczona a Deliktywa rozpowszechniła kłamliwą wersję o cudownym ocaleniu?

 

 

Ponadto sama Deliktywa jest świetną postacią.

 

Spoiler

Zastanawia mnie zwłaszcza jej equestriańska przeszłość z której wynika, że była uczennicą Celestii!

 

Ta postać jest rozwijana relatywnie od krótkiego czasu a ma bardziej zajmującą osobowość a może nawet nie tyle osobowość, ale historię, którą odkrywamy. Ona idealnie pasuje do moich wyobrażeń o tym fanfiku. O tym, jak postacie ze świata kucyków zostają stalkerami i penetrują Zonę. Nie wiadomo czy Żwawy też był kucykiem, który przeszedł przez portal, ale ona się udała a Żwawy tak średnio.

 

Ten rozdział jest dłuższy niż poprzednie, ale nigdy nie narzekałem, że jest zbyt długi. Mam wrażenie, że gdyby był dłuższy wcale by mi to nie przeszkadzało, gdyż jest pełen interesujących treści, które powodują, że chcę wiedzieć jak się zakończy ta opowieść!

Edytowano przez Obsede
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

 

Rozdział 12 część 1 to kolejny interesujący rozdział. Nie popycha on pozornie wydarzeń do przodu skupiając się na postaciach mniej istotnych, lecz czyni to dobrze.

 

Przede wszystkim muszę pochwalić autora za to, że umiejętnie wplótł wydarzenia z rozdziału ,,Droga do Zony” do obecnego. Wszystko zaczęło się fajnie splatać i potwierdziło moje przypuszczenia odnośnie Doktora.

 

Spoiler

Okazuje się, że od samego początku postanowił wykorzystać Fluttershy w swoim eksperymencie. Nie jestem teraz jednak pewien czy faktycznie jest on niewolnikiem monolitu czy też może raczej używa Monolitu jako przykrywki dla swych działań w Zonie. 

Otrzymujemy więcej relacji z przeszłości Polipiusa, który zdaje się być zupełnie wolnym mrocznym stalkerem. 

Co prawda nie ma tutaj spektakularnych walk, ale są momenty bardzo uczuciowe.

 

Przykładowo Żwawy pali pieniądze Flima i Flama, które zarobili za wódkę (?) gwałtu. SPrawia ona, że prostytutki (ale nie tylko) oddają się niby z własnej woli a nie za pieniądze. Szkodzą tym samym biznesowi Deliktywy, ale ta także nie broni postępku młodzieńca, lecz wyjaśnia mu, że pewnie go zabiją i powinien to rozważyć, zanim postąpił tak honorowo. Ktoś powie, że to pragmatyzm, ale zastanawiam się co w takim razie pcha Deliktywę do bycie stalkerą skoro może sobie żyć wygodnie z własnego burdelu? 

 

Zresztą Żwawy, chociaż jest bohaterem bardzo drugoplanowym błyszczy w tym rozdziale. Targają nim silne ale zrozumiałe uczucia. Ma on też ciekawą przeszłość.

 

Spoiler

Poznajemy ją gdy zamawia kobietę do towarzystwa ale na miejscu się okazuje, że jest nią jego matka. Scena jest tragikomiczna, ale świetnie napisana. Moment gdy matka wyrzuca mu, że poszedł do burdelu bez jej zgody a wcześniej, że musi udowodniać, że ma skończone 18 lat są genialne. 

 

Pragnę jeszcze zwrócić uwagę na pewną niekonsekwencję. Młody okazuje się mieć na imię Button Mash. Nie ma tutaj konsekwencji w podejściu do nazewnictwa postaci. Są tacy, którzy noszą stalkerskie ksywki, są tacy, którzy występują pod swoimi własnymi imionami znanymi z MLP. To jest nieco mylące bo wszyscy bohaterowie Equestria Girls mają kolory, które na ogół nie są podobne do koloru ludzkiej skóry. Jak sobie wyobrażę, że wszyscy stalkerzy są tak kolorowi to klimat Zony jakoś znika. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozdział 12 część druga to dalszy spadek tempa wydarzeń. Wyjątkiem jest sam koniec, który zapowiada przyspieszenie akcji w najbliższej przyszłości. 

 

Rozdział opiera się głównie na rozmowach pomiędzy bohaterami, gdzie coraz większą rolę zaczyna odgrywać Polipius. To ciekawa postać, która wydaje mi się jednak tykającą bombą. Do tej pory nie wiadomo kiedy zawodzi regresja umysłu a kiedy się udaje. Nie ma tutaj żadnego spójnego wyjaśnienia. A postać ta jest tym bardziej ważna, że jej opowieść stanowi około ¼ całego rozdziału. Istotną część stanowi również podjęcie planu o wyruszeniu domu publicznego do kordonu a potem być może opuszczenie Zony.

 

Do tej pory nie rozumiem, dlaczego opuszczenie Zony ma być problemem. Co trzyma ludzi na miejscu? Nie znalazłem w tekście wyjaśnienia tego problemu. Czyżby poszukiwanie przez władze? Ale co jest gorsze, bycie w więzieniu poza Zoną czy też być w Zonie? Ja nie mam wątpliwości.

 

Dopiero na końcu powracamy do wątku ucieczki liderów Wolności i Powinności z zasadzki Monolitu. Tym razem jednak większość to opis walki Wilczarza z chimerą. Walka jest ciekawie opisana, tylko skoro Wilczarz jest takim specjalistą to czemu nie dał jej twarożku. 

Podobała mi się także scena w której Fluttershy cierpi na objawy uzależnienia od leków. Prawdopodobnie autor coś jednak wcześniej czytał o tym, gdyż jest to także realistycznie opisane.

 

Mam wrażenie, że można było połączyć dwie części rozdziału 12 w jedną. Skrócić co nieco, gdyż walkę z chimerą nie uważam w tym miejscu za niezbędną, podobnie zresztą jak wynurzenia Polipiusa których było sporo już wcześniej. Jednak nadal rozdział jest całkiem przyzwoity.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozdział 13 część 1 sprawił, że w końcu zrozumiałem praktyczne zastosowanie paradoksu żółwia, którego nie może dogonić rączy Achilles. Im dalej jestem w tym fanfiku, tym więcej mam stron do przeczytania a rosnącej numeracji rozdziałów towarzyszy ich wzrastająca długość. 

 

I tym razem dzieje się całkiem dużo, ale mamy tutaj chyba ciszę przed burzą. Strony zwierają szeregi, szukają ostatnich niezdecydowanych w przededniu ataku Monolitu i jego batalionu czołgów.

Spoiler

Może dlatego paranoja Neighsaya wydaje się taka denerwująca. 

 

Jednak nie ma jeszcze fajerwerków. 

Rozdział koncentruje się głównie na Fluttershy i jej problemach z przedawkowaniem leków. I to jest dobre i ciekawie napisane. Powoli jednak zaczyna mi się przejadać. Praktycznie cały czas jesteśmy na równi pochyłej. Fluttershy się jeszcze broni jako postać, ale zaczynam mieć wrażenie, że coraz mniej mnie ona interesuje. Na szczęście pod koniec rozdziału odkrywa pewną bardzo istotną tajemnicę związaną z celem jej poszukiwań w Zonie. W samą porę. Autor wie kiedy wprowadzić nowy element. 

 

Spoiler

Okazuje się bowiem, że to Żniwiarz, szef mrocznych stalkerów jest bratem Fluttershy. Ta wiadomość jest tym bardziej wstrząsająca, że nic sugerowało, że może łączyć ich cokolwiek a co dopiero pokrewieństwo! Zasadniczo jednak nie wiemy nic o bracie Fluttershy, poza tym, że ma takie samo imię jak w serialu animowanym i że jest dupkiem. Nie takim samym jak w serialu animowanym tylko znacznie gorszym.


Ale chyba w tym miejscu odłożę fanfika na jakiś czas. Przeczytałem już pewnie ponad 500 stron i nie mam wrażenia, że w jakikolwiek sposób zbliżam się do końca. Rozdziałów ubywa ale ilość stron jakby była niezmienna. I cały czas coś się dzieje… i nie piszę, że to coś złego, to bardzo dobrze, ale po prostu końca nie widać…

 

Jednak zobaczyłem koniec, przede mną jeszcze jakieś 345 stron. Oznacza to, że nie tak dawno przekroczyłem połowę. Połowę! 

Nie jest to w żadnej mierze zły fanfik, z pewnością jednak cierpi na dłużyzny. Ktoś napisze, że to dla klimatu. I niewątpliwie fani Stalkera znajdą tutaj dużo z tego co polubili w grach. Ale naprawdę picie wódki na 10 stronach nadwyrężyło moją chęć do czytania. 

 

Póki co mam wrażenie, że początek, gdzie te dłużyzny są najbardziej odczuwalne tak mi się wrył w pamięć, że stałem się wprost przewrażliwiony na najmniejsze spowolnienia akcji. 

 

Spoiler

Naprawdę, moim zdaniem rozdział trzeci jest niepotrzebny, efekty gwałtu chyba nie mają bezpośredniego wpływu na lekomanię Fluttershy, ma na nią natomiast wpływ niepowodzenie w przedarciu się Czystego Nieba poza bagna. Żwawy się nie broni jako postać, Codrisd jest natomiast ciekawy a nie ma nawet połowy czasu jaki poświęcono tamtemu. I o dziwo nie czuć, że znaczenie Codrisda zależy od Fluttershy, Żwawego zależy natomiast od Sunset. On istnieje chyba głównie po to, aby nadać jej motywację do walki z Rarity albo motywację w ogóle do czegoś. O dziwo Sunset wydaje się w tej chwili jedną z mniej interesujących postaci, chociaż ogólnie średnia pod tym względem jest tutaj dość wysoka.

 

Pragnę podkreślić, że nie jest to zły fanfik. Jest to fanfik dla fanów Stalkera bardziej niż MLP czy Equestria Girls. Jeszcze do niego wrócę gdy trochę odsapnę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Bardzo żałuję tego co teraz napiszę, ale nie skończyłem ,,S.T.A.L.K.E.R. Equestria Girls "Spełniacz Życzeń" RELOADED’’. Nie byłem w stanie tego zrobić i nie mogłem się dłużej przekonywać, że jestem po prostu zmęczony tym fanfikiem i gdy trochę od niego odpocznę  napewno mi się spodoba. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że fanfik ten faktycznie mnie zmęczył, dlatego niniejszy tekst dotyczy tylko drugiej części rozdziału XIII, rozdziału XIV i pierwszej z trzech części rozdziału XV. 

 

Na początek wspomnę o plusach, za które można utwór Grento pochwalić. Są nimi ciekawe i wielowymiarowe postacie, szczegółowe opisy walk i nie zdawkowe przedstawienie lokacji. Ponadto autor zna i kocha stworzony przez siebie świat, który nie opiera się tylko na grze wydanej w 2008 r. i dwóch samodzielnych rozszerzeniach do niej. Rozszerzył go o uniwersum gry ,,Chernobylite’’. Jednak Grento i to nie wystarczyło. Przeglądał on wszystkie obietnice autorów ,,S.T.A.L.K.E.R. Cień Czarnobyla’’, i wiele z nich przeniósł do swego dzieła. A często pletli trzy po trzy, obiecując rzeczy, które  nie zawsze są normą nawet dzisiaj. Wszystko to jest bardzo ważne i nie wątpię, że jeśli Grento nadal będzie pisał, to stworzy coś bardzo dobrego. A jednak tym razem nie miałem sił aby dokończyć jego dzieła. Dlaczego?

 

Kiedyś chętnie twierdziłem, że jest to chyba spowodowane długością fanfika, która równa się połowie ,,Fallout: Equestrii''. Czemu do głowy przychodzi mi to porównanie? Pomijając fakt, że oba fanfiki porzuciłem? Cóż, za nieskończenie ,,Fallout: Equestria’’ odpowiada bariera językowa, chociaż słownictwo było dość proste. Także u Grento poszczególne zdania nie są przesadnie rozbudowane i nie trzeba się zastanawiać co autor miał na myśli. 

 

Dialogi są napisane żywym językiem, chyba w tzw. manierze hiperrealistycznej. Bardzo długo odwracały one uwagę od problemów fanfika i pozwalały mi wmawiać sobie, że ten ,,zaraz się rozkręci’’. Faktycznie czasami się rozkręcał ale nigdy na długo. Moim zdaniem głównym powodem mojego zmęczenia fanfikiem można dopatrzeć się w tym fragmencie:

Cytat

 

– Leszy?

Na dźwięk tego przydomku, Polipius drgnął niespokojnie. Już dawno go nie słyszał, już od dawna nikt tak na niego nie mówił. Gdy dołączył do mrocznych stalkerów, nadano mu nowe imię, do którego w końcu się przyzwyczaił. Jednak najwidoczniej stare przezwisko wciąż pozostawało w jego pamięci, skoro zareagował na nie, jak na widok dawno nie widzianego przyjaciela.

 

 

A czemu nie napisać tego w ten sposób?

Cytat

 

– Leszy?

Polipius drgnął niespokojnie, słysząc imię, którego nikt wobec niego nie stosował, odkąd dołączył do mrocznych stalkerów.

 

 

Spójrz, drogi czytelniku. Tracąc niewiele z nastroju emocjonalnego i klimatu utrzymujemy praktycznie tą samą ilość informacji. U Grento zajmuje to 370 znaków a w mojej wersji 129. Prawie trzy razy mniej. To nie jest duży problem, jeśli fanfik ma 300 stron, ale bardzo się on rozrasta jeśli ma on stron 800.

 

Ale to nie wszystko. W oryginalnym zdaniu tak naprawdę tylko wypowiedź, pierwsze zdanie i pierwsza część czwartego zdania, mają wartość informacyjną i coś sobą wnoszą nowego. Drugie zdanie to dosłownie powtórzenie tego samego dwukrotnie. Trzecie zdanie jest raczej oczywiste, gdyż nikt nie nosił by takiego imienia, więc to musi być ksywka, podobnie jak Żniwiarz, Doktor, Naznaczony etc. To jest oczywiste i nie wymaga wyjaśnień. 

 

Ale to nie wszystko. W pierwszej części XIII rozdziału jest opisana dokładnie walka pomiędzy Fluttershy i Żniwiarzem, gdy ci próbują się nawzajem wrzucić do anomalii. Druga część XII rozdziału powtarza tę walkę jeszcze raz, tylko trochę zmieniając jej wynik. Naprawdę, czy trzeba było pisać bardzo podobne rzeczy zamiast zmieścić wszystko w jednym starciu? Ile by to oszczędziło nam stron? Ale właśnie podejmując takie decyzje można by skrócić fanfik o tych 200 stron i uczynić go bardziej przyswajalnym. 

 

To nadal nie wszystko. Takie nieroztropne rozpisywanie się powoduje, że sceny akcji są po prostu tak od siebie oddzielone, że traci się wrażenie, że są jakoś połączone, że jedna doprowadziła do drugiej. Tutaj ta ciągłość zostaje zerwana i to czasami w dość kuriozalny sposób.

 

Piszę tutaj o scenie obumierania świadomości Codrisda (przynajmniej tak mi się wydaje, nie starczyło mi siły woli by sprawdzić czy potem jakimś cudem nie ożył, a są na to maszyny w Zonie), która jest ciekawa, ale zajmuje całe dwadzieścia stron lub coś koło tego. Wpierw myślałem, że to jakieś wspomnienie, ale to chyba jednak jest sen, który przedstawia świat osoby, która nie ma już wpływu na wydarzenia bo nie żyje. Sam koncept jest bardzo ciekawy i ładnie opisany, ale na Lenina, ON SOBĄ NIC NIE WNOSI, NIE POPYCHA AKCJI NAPRZÓD! Naprawdę, sprawienie, że ¼ fanfika to fluff, to klimat, niekoniecznie musi uczynić go lepszym. Takich przykładów podałem przynajmniej kilka w poprzednich komentarzach. Dotyczą one niekiedy postaci mających może i znaczny ale krótkotrwały wpływ na fabułę i chyba zostały wprowadzone tutaj dla wspomnianego już klimatu. Trochę za dużo jest tutaj tego klimatu. 

 

Napiszę to jeszcze raz, gdyby ktoś miał wątpliwości. Grento potrafi napisać coś bardzo fajnego, przynajmniej takie mam doświadczenia po kilku czytaniach ,,Opiumowych Dziewcząt i Kultu Sombry’’ na Bronies Corner 2.0. Grento bardzo się przykłada aby jego fanfiki były napisane zróżnicowanym językiem, oddającym odpowiednio wydarzenia i charakter postaci.  Pod względem samego języka nie mam tutaj mu wiele do zarzucenia, może poza literówkami. A to właśnie strona formalna powoduje, że często dalej brniemy w fanfika. Gdy piszę, że ,,S.T.A.L.K.E.R. Equestria Girls "Spełniacz Życzeń" RELOADED’’ ma problemy, to nie mam na myśli, że jest debilnym selfinsertem o zoofilu Krzysiu, napisanym tak, jakby to był SMS wysłany do kolegi lub koleżanki z klasy. SMS na 300 stron. Można go bowiem uratować na poziomie redakcyjnym. ,,Polacy są wszędzie’’ nie jest w stanie uratować nawet Boże miłosierdzie. 

 

That’s all I have to say today. Go away now. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Dziękuję za tę serię komentarzy. Skorzystam z wolnego czasu, aby po odpowiadać na wszystko, na co będę mógł.

 

Dnia 15.06.2023 o 02:48, Obsede napisał:

Fanfik „S.T.A.L.K.E.R. Equestria Girls” zapowiada się znakomicie. A ponieważ rozdziały są długie będę starał się je recenzować zanim jeszcze przeczytam całość.

Cieszy mnie to, ponieważ, sam początek opowieści był najbardziej zmienną częścią tego dzieła. Nie jestem pewien, ile wersji powstało, ale sporo. Natomiast im dalej w las, tym coraz ciężej było mi to poprawiać. W pierwsze kolejności postawiłem sobie za cel skończenie tego projektu, gdybym tego nie uczynił, gryzłoby mnie to do końca życia (prawdopodobnie). Mając zamkniętą opowieść, mogąc mówić o jakieś całości, mógłbym powiedzieć sobie: „Udało się! Zrobiłem to!”. Jest to też o tyle ważne, że to pierwsze takie dzieło, które udało mi się dokończyć, a więc jest to też świadectwo mojej wytrwałość i rzetelności. No i stanowi też raport z moich umiejętności i pisarstwa ogólnie, to jest ważny punktem wyjścia dla pisarza, który chce się doskonalić. Co do długości rozdziałów, nie pamiętam, czemu wybrałem taką ich długość. Powiem szczerze, że czytanie takich kawałków nie jest dla mnie obecnie zbyt wygodne.

Teraz wiele rzeczy zrobiłbym inaczej i to chyba będzie motyw przewodnie mojej odpowiedzi.

 

Dnia 15.06.2023 o 02:48, Obsede napisał:

Już sam początek, a na początku jest okładka, zdradza, że autor poważnie podchodzi do swego dzieła. Fluttershy wygląda groźnie i nieustępliwie. Najwyraźniej lekcje asertywności ma już za sobą. A przydały się jej w pierwszym rozdziale bardzo.

Podchodziłem poważnie do tego dzieła, na tyle, ile mogłem, mając wtedy z 20 lat. Okładka miała przede wszystkim przyciągnąć czytelników, a było to o tyle ważne, że potrzebowałem jak największej ilości komentatorów, od których mógłbym zebrać feedback. Udało się tak 6/10, ponieważ marzyło mi się więcej komentarzy, ale nawet wtedy to już nie były te czasy fandomowe, gdy nawet średnie opowiadania zdobywały uwagę i uznanie. Przez te wszystkie lata powychodziło też wiele innych świetnych fików napisanych przez utalentowanych ludzi, więc poprzeczka była zawieszona wysoko. Podejrzewam, że gdyby Stalker trafił na forum w przedziale czasowym 2010 – 2015 (w takiej formie, jaka widnieje dzisiaj na forum) to mógłby stać się jednym z tych kultowych.

Okładka nawiązuje do jednej z grafik ze Stalkera, to właściwie wzorowanie tego, co na niej jest:

Spoiler

image.thumb.jpeg.de62ce0e654c2a42d13eeadcce665498.jpeg

 

Dnia 15.06.2023 o 02:48, Obsede napisał:

Na ponad dwudziestu stronach poznajemy bardziej naszą bohaterkę niż świat zony, gdyż jest to fanfik jednak kierowany do osób, które znają grę od GMC World, oraz zapewne „Czyste niebo” i „Zew Prypeci”. Ja sam znam grę tylko z sesji z Ziemniakfordem. I dobrze, bo informacje jakie otrzymujemy są bardzo zdawkowe. Ot jest zona, która się rozrasta, są dobrzy stalkerzy, są źli bandyci i są mega dranie z organizacji zwanej Monolit. Same opisy, które mówią co czym jest niż to opisują, wskazują na to, że widz zna materiał źródłowy a także zna się na broni palnej w ogóle i potrafi odróżnić AK od G37. Nie jest to nic złego, chociaż opis działania anomalii czy też emisji jest treściwy i bardzo sugestywny. Autor potrafi, tylko jest oszczędny w słowach.

 

Właściwie zależało mi na tym, aby po tego fika mógł sięgnąć każdy, nawet ten, kto nie zna uniwersum stalkera. Jednak jest prawdą to, że fik ten miał też zainteresować tych, którzy znają i lubią klimaty wschodniego post-apo, dlatego są tam nawiązania, nazwy własne wzięte bezpośrednio z gry. Ogólnie zadanie polegające na połączeniu świata stalkera z mlp i to jeszcze EG było wyjątkowo karkołomne. To coś, z czym musi się mierzyć pisarz myślący o crossoverze. Każdy świat ma swojej unikalne prawa, klimat itd. i sztuka polega na tym, aby wyekstraktować z jednego i drugiego to, co najlepsze i połączyć to w taki sposób, aby nie przeczyło sobie nawzajem i tworzyło spójną całość. Moim zdaniem trzeba w pierwszej kolejności szukać wspólnych mianowników. Ale to brzmi tak w teorii, którą piszę dzisiaj. Wtedy nie myślałem o tym w ten sposób, no i chciałem stworzyć coś podobnego do Fallout Equestria, ale jednocześnie coś innego. 

 

Dnia 15.06.2023 o 02:48, Obsede napisał:

Zastanawia mnie jednak, że Fluttershy zna swą kucykową tożsamość i nawet wspomina, że Celestia podnosi słońce. Pojawiają się także ksywki stalkerów znane z gier, nowe są utrzymane w tym samym duchu, ale pracują oni np. Sunbersta. Jeszcze bardziej intrygujący jest sam początek, który co prawda nie przypomina mi niczego znanego z gry, ale bardziej z jakiegoś albumu artystycznego artysty, który wykonał rysunki do gier fabularnych „Opowieści z pętli” oraz „Opowieści z powodzi”. Jest to krótki a zarazem bardzo klimatyczny opis.

 

Już w pierwszym filmie EG Fluttershy wiedziała, kim tak naprawdę jest Twilight (ta z portalu), dlatego założyłem, że zna też podstawy działania Equestrii. Wiemy też, że Sunset w późniejszym czasie aktywnie korespondowała z księżniczką Przyjaźni, więc mogła zdawać relacje też z jej przygotowań do objęcia tronu po królewskich siostrach. Co do ksywek, to wyjaśniłem to w ostatniej odpowiedzi. Samiutki początek został zainspirowany intrem do... JOJO Bizarre Adventure Diamond is Unbreakable. Właściwie nie ma tam nic z tego, co pojawia się w samym anime, jednak gdy go zobaczyłem, to pomyślałem: „Cholera, chcę klimatyczne, mroczne wprowadzenie, które zada czytelnikowi lekki mindfuck już na samym początku”.

Ciekawostką jest to, że śnieżące jak ekran telewizora niebo zostało zaczerpnięte z serii Animatrix. Nie oglądałem, ale w komentarzach ktoś wspomniał o tym wszystkim. Nawiązuje to też ładnie do jednej z cutscenek z Czystego Nieba, a właściwie do samej końcówki, gdzie też było śnieżenie telewizorów.

 

Dnia 16.06.2023 o 01:04, Obsede napisał:

Tym razem lepiej poznajemy przeszłość Sunbursta, wprowadzane są postacie Sunset Shimmer i Rarity, z która wiąże się pewna niespodzianka, której jednak tutaj nie zdradzę, zachęcam abyś się przekonał osobiście, szanowny czytelniku.

 

Tym razem akcja nie pędzi aż tak szybko, jest więcej momentów aby odsapnąć, co nie oznacza, że nie ma tutaj scen akcji, są a jedna naprawdę dobrze napisana.

Dnia 16.06.2023 o 01:04, Obsede napisał:

Ponadto mam wrażenie, że pomimo długości rozdziału, wydarzyło się tutaj relatywnie niewiele i skupił się on na ekspozycji. Nie mówię, że to coś złego, ale w głowie co rusz kołatała mi myśl, by akcja przyspieszyła, by się więcej działo. Zastanawiam się czy to przeważy czy też obawy przekreśli misternie kreowany świat. Nadal polecam.

 

Pacing to jeden z fundamentów warsztatu pisarskiego. Rozciąga się on na dwie płaszczyzny: tempo akcji i tempo fabuły, przy czym to pierwsze dyktowane jest przez strukturę i długość samych zdań, równoważników zdań, niedopowiedzeń, proporcji funkcji kardynalnych do katalizmów (czyli takich fragmentów, które są niezbędne dla fabuły, do takich fragmentów, które stanowią jedynie rozwinięcie świata), a to drugie zależy od samej struktury fabuły. W głowie miałem wówczas zakorzenioną strategię wzgórz i dolin, układających się w sinusoidę. Punkty szczytowe to akcja popychająca historię do przodu, depresję to czas na ochłonięcie, ekspozycję, przygotowanie pod kolejną akcję. Ten schemat nie jest zły, zmieszczenie się ramach braku zamulania oraz brak zmęczenia akcją mogłoby zostać osiągnięte tą metodą. 

 

Dnia 17.06.2023 o 01:17, Obsede napisał:

Z jednej strony objaśnienia szefa bandytów dla Sunset, że musi krzywdzić innych aby ci inni nie byli krzywdzeni bardziej są, jakby to ująć… trochę dziwne. A wytłumaczenie, że jego poprzednik był dużo gorszy, zabijał ludzi szybciej niż on, mogą przekonać tylko kogoś takiego jak on sam.

 

  Ukryj treść

W końcu nie widzi on chyba problemu w tym, że sprzymierzył się z monolitowcami, którzy są chyba dwa razy gorsi niż jego poprzednik. Tak, on musiał się z nimi sprzymierzyć, ale hitlerowcy też musieli mordować wszystkich Żydów, bo ci co przeżyli mściliby się na Niemcach, więc musieli zginąć wszyscy, aby niewinni Niemcy, którzy nie wiedzieli o holokauście nie ponieśli niezasłużonej kary za czyny ich rodaków.

 

To trudny temat. Oczywiście w tym wypadku myślę, że można dyskutować, jaka tak naprawdę była ta postawa Mnicha. Piszą jego postać, pragnąłem, aby był kimś w rodzaju Konrada Wallenroda, który niczym Korwin Unię, tak Zakon Krzyżacki pragnął rozsadzić od środka. Niestety jednak w mojej opinie herszt bandytów nie jest świętym władcą absolutny, a wszystko jest czystą kratokracją (tutaj rozumiana jako rządy siły), nie ma żadnej legitymizacji, po prostu rządzą ci najlepiej zaadaptowani do danej sytuacji. Mnich musi balansować na cienkiej linii, z jednej strony nie może za bardzo zdradzać się z tym, że pragnie zahamowywać postępy bandytów-renegatów, ale musi też zachowywać się jak przywódca, aby utrzymać wpływy. Poza tym, zależy mu również za życiu swoim i Rarity, a sprawowanie rządów, choć ryzykowne i wieczne podatne na nóż wbity w plecy, daje bezpieczeństwo. Gdyby został strącony, zabitoby go natychmiastowo, a Rarity zostałaby seksualną niewolnicą na usługach kilkudziesięciu facetów do końca jej, jak mniemam, krótkiego życia. Mnich, obejmując swoją pozycję, pragnął tak pokierować renegatami, aby możliwie jak najbardziej ograniczyć ofiary ludzkie. A gdy przybył Monolit, to cóż... otrzymał propozycję nie do odrzucenia. Nie chciał rozbicia swojej wspólnoty, nawet jeśli byli to bandyci, bo zdążył się zaangażować emocjonalnie, być możne jakoś zżył się z niektórymi bandziorami w racji tego, że nikogo innego nie było i często łączyły ich wspólne problemy. No i była też Rarity, dla której starał się utrzymać ten bastion, niczym rycerz broniący swojej damy.

Koniec końców Mnich spowodował wiele zła, jednak zawsze uważam, że trzeba się przyjrzeć temu, dlaczego do tego wszystkiego doszło.

 

Dnia 17.06.2023 o 01:17, Obsede napisał:

Niestety na zakończenie rozmowy pomiędzy Sunset a przywódcą bandytów ten znowu prosi Rarity aby się nią zaopiekowała. Oczywiście, przecież wiązanie przyjaciółki i trzymanie jej tak cały dzień aż się posika jest trochę krępującą sytuacją ale tak jak zaatakowanie swego chłopaka nożyczkami nie może powodować, że damy to zadanie komuś innemu. Prawda?

 

Zerknąłem ten fragment i nie do końca tak to wyglądało, jednak Mnich i tak zachował się nierozsądnie. Rarity przejęła tacę z jedzeniem, czego bezpośrednio nie widzieliśmy. Nie wiemy, jak wyglądała interakcja miedzy nimi, wiemy, że Mnichowi zależy na Rarity, więc pewnie ma do niej słabość i przebaczył jej wcześniej występki. Tak na marginesie, nawet w serialu mlp widzieliśmy, jak uwodzicielska względem ogierów potrafi być ta postać, więc... włączyła się męska głupota, krew opłynęła od mózgu itd. Dałoby się moim zdaniem to wszystko jakoś wytłumaczyć, ale wciąż, masz rację, że zachował się nierozsądnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 17.06.2023 o 14:59, Obsede napisał:

Zacznijmy od pozytywów. Bardzo lubię Fluttershy. Lubię ją chyba nawet bardziej w tym fanfiku, niż w serialu albo w parodii „Equestria Bitches”, gdzie rozdaje reklamy burdelu dla zwierząt. Wspominałem, że to dzięki Fluttershy powstał mój awatar na Discord? Nie? W takim razie czynię to teraz.

 

A więc udało mi się stworzyć bohaterkę, która budzi sympatię; najs. Nawet udało mi się pobić Letycjusza, a to już coś. 

Dnia 17.06.2023 o 14:59, Obsede napisał:

Miałem pisać o pozytywach, prawda? A zatem dialogi są dobrze napisane i żywe, co więcej, biorąc pod uwagę co się wydarzyło, autor nawet nie nadużywa słowa na „k”, które zaczęło dzięki Bogusławie Lindzie wypierać przecinek z interpunkcji.

 

To było dawno temu, ale akurat pamiętam fakt tego, że starałem się poskromić jakoś język stalkerów, którzy, w mojej opinii, powinni używać zwrotów brudnych, a może wręcz rynsztokowych.

 

Dnia 17.06.2023 o 14:59, Obsede napisał:

Lecz wciąż, było dla mnie szokiem jak można zapełnić 31 kartek słowami i popchnąć akcję do przodu na 5 z nich, gdyż pozostałe same uznają swoją ograniczoną istotność.

 

Tak jak napisałem, pewnie konsekwencje tego rozdziału zostaną pokazane później, albo moc Naznaczonego zostanie wykorzystana później, ale po co poświęcono na to aż tyle stron? Od dwóch rozdziałów zadaję sobie pytanie, dlaczego to musi być tak długie. Dlaczego nie można przyspieszyć wydarzeń? Przecież jakaś ¼ tekstu w tym momencie to mało wnoszące do całości dialogi o życiu. Ani wygłaszające je postacie nie są ciekawe, ani nie są jakieś istotne dla fabuły.

 

Pisząc tę historię, miałem wrażenie, że wszystkie te opisy, sceny i ogólnie tekst okaże się być zbyt lakoniczny. Przesadziłem. Ulegałem złudnemu wrażeniu, że jak akcja pójdzie szybko do przodu, to nie będzie dobrze świadczyć o mojej historii. Jeszcze tłumaczyłem sobie to faktem, że to wszystko przecież ma nas zakorzenić w tym świecie, dać czas na pobycie w tym uniwersum bez żadnych rozpraszaczy i popędzania. Po części miałem rację, ale chyba nie zrobiłem tego tak dobrze, jak powinienem. Powody tego po części wymieniasz; to wszystko wydaje się być zbyt rozwlekłe. A np. taki Hemingway pokazał, że w jednym zdaniu można zawrzeć więcej niż w kilku moich akapitach. To cenna umiejętność. Ale do dziś mam tę obawę, że po prostu przez przesadną zwięzłość ucierpi na tym tempo akcji.

 

Dnia 17.06.2023 o 14:59, Obsede napisał:

Motyw w którym Fluttershy-stalkerka i Fluttershy-zwykła dziewczyna będą w konflikcie daje duże pole do popisu dla autora. Przecież dziewczyna zaadaptowała się do życia w Zonie, ma cel i wykonuje bardzo niebezpieczną pracę, chociaż nieustannie twierdzi, że się do niej nie nadaje. Teraz została dodatkowo obarczona olbrzymią odpowiedzialnością nie tylko za siebie ale też za innych.

 

Jako ciekawostkę dodam, że pierwotnie to Rainbow Dash miała być główną bohaterką. Wydaje się to być oczywiste, bo jej charakter pasuje do kogoś, kto mógłby chcieć przeżywać niebezpieczne sytuacje i wręcz jak Daring Do przemierzać opuszczone podziemia pełne pułapek i potworów. Po namyśle zdecydowałem się na Fluttershy, przez fakt tego, że dużo trudniej byłoby się jej przystosować do Zony i co mogłoby być ciekawsze do obserwowania.

 

Dnia 17.06.2023 o 14:59, Obsede napisał:

Pewne rzeczy jednak wydały mi się dziwne, paradoksalnie włączając w to właśnie powierzenie dziewczynie tak poważnych obowiązków. Uzyskała je ona w sposób demokratyczny ale zarazem irracjonalny, co trochę kłóci się z faktem, że stalkerzy są zmilitaryzowaną organizacją. Jednak taki stan rzeczy przynajmniej znajduje swoje uzasadnienie w ich własnych celach. Jednak wciąż, wybór Fluttershy, która nie ma cech przywódczych jest dla mnie ruchem bardziej spowodowanym wolą autora niż okolicznościami.

 

To nie do końca prawda. Zwierzchnictwo sprawował tam Sunburst, więc nie było mowy o demokracji. Właściwie nie ma czegoś takiego jak demokracja w Zonie, ten ustrój nie sprawdziłby się w takich warunkach przez to, że praktycznie przez cały czas panuje tam stan wojenny pomiędzy różnych frakcjami i między Zoną a ludźmi. No i Czyste Niebo jak i reszta frakcji nie są ugrupowaniami militarnymi, co najwyżej paramilitarnymi. Pod tym względem przoduje Powinność, która w grach wprost jest opisywana jako organizacja paramilitarna. Wolność w tym wypadku to ugrupowanie anarchistyczne, Czyste Niebo właściwie pozostawało z boku tego wszystkiego, bo to byli przede wszystkim naukowy, którzy badali Zonę. Wyjątkiem są Wojskowi, bo to po prostu wojsko na terenie Zony. W tym przypadku objęcie tych obowiązków przez Fluttershy może być naciągane, choć w drugiej strony z tego, co pamiętam, co istniały przesłanki za tym, że mogłaby się tego podjąć. Wszystko to zostało wymienione przez obecnych w scenie stalkerów i było to podsumowaniem jej ostatnich osiągnięć i umiejętności. W ostateczności wszystko sprowadza się do Sunbursta, który ma decydujący głos, oraz do woli samej protagonistki. Być może nie chciała zawieść swojej drużyny albo pomyślała, że to dobra okazja do tego, aby oderwać się do niedawnych incydentów. Tutaj nie jestem pewien; daję pewne pole swobody tym postacią, staram się ich nie hamować.

 

Dnia 19.06.2023 o 02:46, Obsede napisał:

Z drugiej strony wyjaśnienia mutanta stojącego na czele watahy o tym, że zabijają ludzi w samoobronie i dlatego, że ich krew nie jest skażona brzmią nieprzekonująco, zwłaszcza że mogą one po prostu omijać swe ofiary jeśliby chciały. 

 

Mogłyby, ale co by wtedy jadły? Choć wątek o tym, że pijawki tak naprawdę nie są takie złe, nie to końca się klei. Przecież mutanty same w sobie są już skażone, więc żarcie innych mutantów nie powinno stanowić problemu. No ale może ma to jakiś sens, nie jestem pewien. Tak czy siak, pijawki żyją w taki sposób, jakby były typowymi drapieżnymi zwierzętami, więc nie ma co wybrzydzać, kiedy mają okazję najeść się człowiekiem.

 

Dnia 19.06.2023 o 02:46, Obsede napisał:

Pomysł na mutanta o tysiącu twarzach jest świetny, a opisanie walki z bandytami dobrze się czyta.

 

To jest niemalże zrzynka z Dead Space 2, tak zwanego tripoda. Jego wątek miał być rozwinięty, ale fik tak się rozdymał, że już nie miałem siły i ochoty do tego wracać. Nawet ja uznałem, że tego wszystkiego jest już po prostu za dużo. Więc zostawiłem to w sferze teorii spiskowych.

 

Dnia 20.06.2023 o 02:44, Obsede napisał:

Ponadto pęd bandytów przez bagno do bazy Czystego nieba, pęd przez pełne anomalii bagna, wydawał mi się jakiś taki nie klimatyczny, nawet jeśli szli przed nimi zwiadowcy Monolitu. Nie da się iść przed siebie szybko i jednocześnie unikać anomalii. Ale to chyba jedyna wątpliwość w tym komentarzu. Inne wątpliwości mogą zrzucić na stan umysłu w jakim znaleźli się bohaterowie.

 

Z tego, co pamiętam, to oni wbiegli przez otwartą bramę do obozu Czystego Nieba. Chyba nie było opisu, gdzie pędzą przed siebie na pałę przez bagna. Ale mogę się mylić. Ta scena ogólnie miała strzaskać morale bohaterów i czytelników, epatować zapowiedzią czegoś bardzo złego.

 

Dnia 23.06.2023 o 02:56, Obsede napisał:

Czemu jednak Czerwony las nazywa się Everfree? Czy akcja dzieje się w mieście, w którym miała miejsce akcja Equestria Girls? Chyba tak. Ale czemu w takim razie jest tutaj tyle słowiańskich motywów a zwłaszcza wódki?

 

Well, częściowo już odpowiedziałem na to w poprzednim komentarzu. To jest mimo wszystko crossover, więc... no trzeba jakoś to połączyć. Fakt, że i w jednej franczyzie mamy las (czerwony) i w drugiej (Everfree), a do tego to, że oba miejsca kojarzą się z ogromnym niebezpieczeństwem, dały mi do myślenia i po prostu połączyłem te nazwy w jedną. Co do drugiej części, to, no cóż, ponownie, jest to crossover. Ale nie zamierzam się tym usprawiedliwiać. EG bazuje na zachodniej mentalności, a Stalker na wschodniej, można powiedzieć, że na swoim przeciwieństwach, dlatego mamy tutaj taką dziwną mieszankę. W pewnym momencie trzeba chyba wybrać, w stronę czego to wszystko podąrzy.

 

Dnia 23.06.2023 o 02:56, Obsede napisał:

Akurat te dwa wydarzenia powodują, że rozdział wydaje się być bardzo nierówny, gdyż wszystko co najciekawsze dzieje się w jego drugiej połowie, pierwszą pozostawiając interesującą przez zaledwie kilkanaście stron. Ogólnie jednak jest dobrze i czytelnik nadal jest ciekawy co przytrafi się nadużywającej lekarstw Fluttershy.

 

Pomyślałem wówczas, że zwolnienie tempa akcji będzie dobre po finale pierwszego arku historii, ale wydaje mi się, że mogło to być zrobione lepiej, nie musiało to być koniecznie takie zamulające. 

Dnia 23.06.2023 o 02:56, Obsede napisał:

Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Rozdział VIII dzieje się chyba  w nieodległej  przeszłości i sam narrator sugeruje nam to przypominając dzieje dopiero co wprowadzonych postaci. Nie chodzi mi o to, że wybija to z klimatu, nie. Zastanawia mnie dlaczego tego po prostu nie streścić?

 

Hm, no cóż, z tego, pamiętam, miało to przedstawić nam postać Deliktywy w akcji i jeszcze parę innych pobocznych, w tym Menganska. No i były jeszcze te zwyrole z Grzechu, które zostały zainspirowane prawdziwymi seryjnymi mordercami (tymi gówniarzami, którzy zatłukli kilkanaście osób młotkiem w Ukrainie, można bez problemu znaleźć filmik, ale jest dość drastyczny, bo to autentyczne nagranie okrutnego morderstwa).

 

Dnia 23.06.2023 o 21:04, Obsede napisał:

Gdyż w momencie rozpoczęcia akcji fanfika Fluttershy nadal poszukuje swego członka rodziny i przyjaciółki i tego chłopaka, którego znała może dwa miesiące i który uznał, że zamiast przyjść na spotkanie z dziewczyną lepiej pojechać do miejsca gdzie śmiertelność wynosi jakieś 99%.

 

To jakoś inaczej przebiegło. Chłop przed randką wyszedł na spacer z psem. Wtem minęła go trupiarka, z której spadła płachta, odsłaniając dziesiątki zwłok. Kierowcy właściwie wykazali się miłosierdziem, bo mogli go z miejsca zabić, aby nie było świadków. No ale zgarnęli go i zawieźli do Zony. Chłopak ewidentnie był w złym miejscu, o złym czasie.

Dnia 23.06.2023 o 21:04, Obsede napisał:

Oczywiście Fluttershy mogła o tym nie wiedzieć, jednak Doktor sugerował jej,  że warunki opuszczenia Zony są niejasne. I przyznam, że dla mnie motywacja Flyttershy jest nieco, że się tak wyrażę, słaba. Oto zostawia rodziców, będąc technicznie jedynaczką i rusza do Zony, gdzie jak już wiemy, nie czeka ją nic dobrego i dopiero po kilku latach tułaczki trafia na ślad kogokolwiek z poszukiwanych osób, w dodatku także przez przypadek. Co zatem planował Doktor?

 

Fluttershy motywowało parę rzeczy; chęć odnalezienia, spotkania się z bratem i sprowadzenia go z powrotem, aby wszyscy mogli w końcu być razem. Nie będę ukrywać, że dla mnie samo to powinno być legitną motywacją, aby nawet zaryzykować życiem, bo to przecież najbliższa rodzina. Drugi powód, to odnalezienie chłopaka, w którym się zakochała, słabsza motywacja moim zdaniem, ale wciąż jakaś, na pewno rozbudza silne emocje, no i dodałbym do tego jeszcze chęć sprawdzenia się przez Fluttershy, chęć zmiany i rzucenia sobie wyzwania, aby wyjść z tej, jakże uwielbianej przez kołczów, strefy komfortu. Ona robi to też dla siebie, aby zmienić coś w sobie. Chciała postawić się swoim słabościom i zapanować nad strachem. Ale to prawda, że zostawienie rodziców nie było niczym dobry, ale inaczej się nie dało i ona o tym wszystkim wiedziała.

Dnia 23.06.2023 o 21:04, Obsede napisał:

W sumie fakt, że Fluttershy nie skojarzyła od razu Ogryzka z poprzedniego rozdziału i nawet jego właściciela nie świadczy dobrze o jej pamięci. Podejrzewam zresztą, że sam autor mógł wówczas nie wiedzieć o ich istnieniu, gdy zaczynał pisanie nowej wersji i napisał rozdział aby coś wyjaśnić.

 

Chyba wiedziałem. A co do jej pamięci, to nie widziała tego psa od kilku lat. Psy rasy husky mają dosyć charakterystyczny wygląd i raczej tylko właściciele byliby w stanie rozpoznać swojego pupila już z daleka.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...