Skocz do zawartości

[Tawerna] "Carpe Noctem"


Zegarmistrz

Recommended Posts

Luna przybyła do tawerny później aniżeli chciała. Musiała odwiedzić bibliotekę zamkową, bowiem ostatnie słowa Twilight coś jej przypomniały. Mijając drzwi została poinformowana przez Minotaura, że czeka na nią gość. Zaskoczona, bowiem wyraźnie kazała nikomu nie wchodzić, udała się do głównego pomieszczenia.

Tam widząc dziadka usiadła na swoim miejscu, skrzydłem wskazując siedzenie naprzeciwko.

- Zapraszamy. Księżyc sam jeden wie, że teraz przydało by nam się towarzystwo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj wasza wysokość, zaniepokojony ostatnimi słowami panny Sparkle postanowiłem, że udam się do pani zaczerpnąć kilku informacji. - Wspominając o Twilight na twarzy starca dało się zauważyć smutek, ponieważ obwiniał się o jej śmierć. - Czy wasza wysokość słyszała może o Morulu Krwawym?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luna wzdrygnęła się na samo brzmienie okrutnego imienia.

- Potwór. Opętany rządzą potęgi szaleniec. Wielki Czarny Mag, oby nigdy więcej się taki nie zjawił, który wyrywał dusze kucom. Żywił się nimi, zyskując coraz większą moc. Wiesz kiedy dusza kuca jest najsilniejsza?

Przerwała żeby przełknąć gulę w gardle. Popiła niesmak wodą stojącą nieopodal jej poduchy.

- Kiedy umierający kuc walczy o życie. Morul torturował swoje ofiary. Robił rzecz tak okrutne, że sama śmierć odmówiła zabrania go ze sobą. W końcu odrzucił śmiertelną powłokę, stał się upiorem. Razem z siostrą przepędziłyśmy go z tego planu istnienia. Ale jego ciała nie znaleziono.

Przez chwilę zastanawiała się czy powiedzieć resztę. Ale w tej chwili, kto wie, mogło to zaważyć na wielu rzeczach.

- Ciała potężnych istnień są tak przesiąknięte magią, że nawet po ich śmierci, mogą być artefaktami o wielkiej mocy. Dlatego niektórych rzeczy nie warto odkopywać. Dla bezpieczeństwa wszystkich.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luna spojrzała na dziadka ze zdziwieniem.

- Nie, nie wiemy gdzie mogło by być jego ciało. Niestety, nasz, khm, pobyt na księżycu trochę zakurzył tą wiedzę. Ale z pewnością nasza siostra by wiedziała. W końcu to jej podlegały wszystkie straże w tamtym okresie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem wasza wysokość, koszmar grasuję na wolności. Nierozsądnie byłoby narażać własne życie. No cóż i tak wiele się dowiedziałem. Dziękuję wasza wysokość i proszę się nie obwiniać o tę całą sprawę z wiedźmami. Nastały ciężkie czasy i zło postanowiło wystawić nas na próbę. Wkrótce okaże się czy udało nam się ją zaliczyć. - Powiedział po czym udał się w stronę wyjścia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzała za wychodzącym chcąc jeszcze coś dodać, ale zamilkła. Przesunęła magią materiał na wejściu, by skrył jej oblicze. Maska bezsilności i gniewu, oczy zwężone do rozmiarów szpilki.

Walczyła, oh walczyła. Jak tylko mogła. Ale wiedziała, że jeśli wejdzie teraz do koszmaru, który na nią czekał, to wszyscy przegrają walkę. Dlatego musiała czekać. I liczyć na to, że pozostałe kuce dadzą sobie radę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wichty losu znów zaprowadziły starca, w do tawerny którą jako pierwszą odwiedził, gdy zaczął się cały ten koszmar. Minotaur ponownie otworzył przed nim drzwi, ogier lekko skiną głową w jego stronę. Gdy znalazł się już w środku, powędrował w stronę lady, przystanął po czym żekł do kucyka znajdującego się za kontuarem. - Mam pilną sprawę do jej wysokości księżniczki Luny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, proszę mnie poinformować gdy już przybędzie.

 

Kilka minut po północy starzec ponownie wrócił do karczmy, gdzie miała czekać księżniczka nocy. Rozsiadł się wygodnie, oczekując na to co za chwile miało nastąpić.

Edytowano przez MagiMemNon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tym razem Księżniczka do tawerny przybyła razem z ochroną. Nie żeby jej potrzebowała, wręcz przeciwnie, gwardziści mieli pilnować, by nikt zanadto nie zawracał jej głowy, bowiem jej nastrój można  było wyczuć na odległość rzutu młotem.

Wchodząc spojrzała na miejsce, które zwykle przyszło jej zajmować. Od razu spostrzegła, że ktoś na nią czekał, bowiem nie wierzyła w przypadki. Już nie.

Usiadła zatem na przeciw kuca, zajmując należne sobie miejsce.

- Cóż cię sprowadza? Czegóż szukasz.

W głosie jej dała się słyszeć pustka kosmosu. Niczym szum bezkresu, wywołujący ciarki na grzbiecie. Jej spojrzenie, choć skierowane było na kuca, patrzyło jakby przez niego, jak gdyby księżniczka postanowiła zobaczyć co znajduje się bezpośrednio za nim. Pół państwa dalej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wasza Wysokość. - Starzec skłonił się nisko. - Przyjmij moje szczere kondolencje. - Ogier uczcił pamięć księżniczki Celestii minutą ciszy. - Ale do rzeczy. Przybywam do Was w imieniu moim i moich towarzyszy. Jak Wasza Wysokość wie od początku tego koszmaru staramy się robić wszystko co w naszej mocy, by nie dopuścić do tego aby zło zatriumfowało. Lecz niestety kucyki mają nas za szaleńców, samozwańczych łowców czarownic. Wytykają nas na ulicy, a to nie w porządku. Przecież nie robimy tego dla chorej satysfakcji, dlatego przybywam do Was z wielką prośbą, Wasza Miłość pragnę aby nadała nam pani tytuł Królewskich Inkwizytorów, chcemy działać jako legalna instytucja państwowa. Ja rozumiem, że to tylko tytuł, ale dzięki niemu zyskamy respekt w oczach naszych przeciwników. Jeszcze raz proszę Waszą Wysokość o pozytywne rozpatrzenie mojej propozycji.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rubby Night minęła strażnika tawerny i weszła do środka. Nie wiedziała czy jest tu mile widziana czy nie. Nie obchodziło jej to. Po wejściu odczekała swoje i podeszła do księżniczki. Przez chwilę mierzyła ją wzrokiem nic nie mówiąc. Podczas tej przedłużającej się w nieskończoność chwili w rubinowych oczach klaczy tańczyły ogniki, podobne do tych z jakimi miała doczynienia księżniczka podczas napadu złości Twilight po powrocie do żywych. W końcu batpony sam przerwał milczenie. 

- Czy wyczułaś w swych snach kolejną wiedźmę? Mam też pytanie czy można się przed twoim wyszukaniem obronić nie idąc spać, narażając się na chroniczne niewyspanie? I ostatnie jak na razie po tym wszystkim jak to się skończy wtrącisz mnie do lochu?  

Edytowano przez darkblodpony
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chore polowanie na wiedźmy miało się ku końcowi, a tego dnia tak akurat się stało, że kroki podmieńca powędrowały tam, gdzie zaczęła się jego podróż. Mroczna tawerna Carpe Noctem. To tutaj Alrix poznał Dziadka oraz Doktora, z którym już od dawna nie miał kontaktu. Ale również to w tej tawernie spotkał Księżniczkę Lunę, która objawił mu i jego towarzyszą swoją mroczną wizję, co w rezultacie pchnęło wszystkich do skazania Fluttershy. Ach... nieprzyjemnie było o tym wspominać.

Podmieniec przekroczył próg, wymijając nieprzychylnie patrzącego minotaura  i zniknął w ciemnościach, oblewających kamienne schody tawerny. W środku dostrzegł Rubby oraz Dziadka, a także Księżniczkę Luną wraz ze strażą przyboczną. Głowa państwa wyraźnie nie miała ochotę na czcze gadanie; prawdopodobnie w ogóle nie chciała mieć kontaktu z kimkolwiek, po tym wszystkim co się stało. Jednak wszyscy musieli teraz zacisnąć zęby i doprowadzić to śledztwo do samego końca.

Alrix stanął tuż obok innych kucyków i słysząc pytanie Rubby, postanowił poprowadzić ten wątek dalej.

 

– Księżniczko, żałuję, że doszło do tego wszystkiego, ale musimy dokończyć to, co zaczęliśmy. Ostatnia wizja Księżniczki rzuciła nowe światło na nasze przypuszczenia. Czy Księżniczka byłaby w stanie podzielić się kolejnymi informacjami? – podmieniec pochylił swą głową, wypowiadając każde słowo powoli i ostrożnie, jakby za wszelką cenę nie chciał urazić alicorna przed sobą. A wiedział, że to mogłoby być opłakane w skutkach.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne kuce i nie kuce przychodziły po radę. Radę, której teraz bała się udzielić.

Ale ten podmieniec miał rację. To co zaczęte, trzeba było skończyć.

- Witajcie. Przed nami ostatni już raz. Od niego będzie zależało wiele. Ale zacznijmy od początku. Pamiętacie pierwszy z moich snów?

Luna wyprostowała się bardziej na poduchach, chcąc by wszyscy zebrani słyszeli ją dokładnie.

- Ciemność kompletna, mara złowroga. Niebo pokryte chmurami, w których kłębi się burza. Ptaki spadające z nieba, ich ciała zniszczone głodem. Na końcu zaś za chmur, wyjrzało zaćmienie.

Sięgnęła po butelkę wody goździkowej, którą barman rozsądnie postawił w zasięgu skrzydeł.

- Starałam się wejść głębiej z każdą nocą, lecz ktokolwiek śnił ten sen, teraz nie śni wcale. Kuce śpią, jak powinny, lecz ich sny są dla mnie nieodgadnione. Większość przezywa w śnie koszmar ostatnich stosów.

Odwróciła od nich oczy.

- Do niektórych boję sama się zaglądać...

Barman w międzyczasie pouzupełniał kufle przybyłych, gdy Luna zbierała się w sobie na kontynuowanie przemowy.

- Widzicie, ten pierwszy sen był najczystszy. Najmocniej Wypaczony. To w nim ukryte były wszystkie 4 wiedźmy. A teraz znalazły sposób, żeby się ukryć nawet przede mną.

Spojrzała na dziadka.

- Wykluczone jest byście mieli oficjalną pozycję. Po cały polowaniu chce, żebyście opuścili to miejsce, na jakiś czas. Wszyscy mamy przyjaciół, wszyscy mamy też wrogów. A przyjaciele spalonych mogą okazać się waszymi wrogami. Nie pozwolę żeby łatwiej was było rozpoznać. Jestem wam wdzięczna za wytrwałość w tym całym szaleństwie. Ale tak będzie lepiej.

Potem spojrzenie przeniosła na podmieńca.

- Przynieście mi wskazówki od Zecory, a powiem wam co o nich myślę. Kto wie, może wtedy będę mogła wam powiedzieć coś więcej.,

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

– Dziękujemy Księżniczko – podmieniec skłonił się i odwrócił w kierunku pozostałych. – Ja ruszam dalej. Jeżeli Was to ciekawi, to zmierzam na Wzgórze Ognia. Tam będę przez jakiś czas.

Alrix odszedł w kierunku wyjścia, znikając w ciemnościach tawerny.

Edytowano przez Grento YTP
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Batpony nie odszedł. Czekał i myślał nad kolejnym pytaniem. Po chwili powiedział. 

- Będę się już zbierać. A ta twoja Zecora daje strasznie dziwne poszlaki. Dlatego moje następne pytanie nie potraktuj jako chęć naśmiewania się z ciebie czy coś takiego. Miska z wodą oznacza obudzoną wodę... trochę dziwne nie uważasz? Trochę skarży się także na problemy ze snem, może potrafiłabyś jej pomóc i zesłać w moim imieniu jakiś przyjemny koszmarek? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luna spojrzała na kucoperza jakby ten co najmniej zaczął paradować w koronie Celestii.

- Wiele rytuałów magicznych wykorzystuje żywioły jako wspomagacze, swoiste medium, by osiągnąć to, co normalnie może być poza zasięgiem kuca parającego się magią. W przypadku tej misy, najprawdopodobniej potrzebna była w rytuale zwykła woda, żeby wzmocnić efekt. Tyle. Czegóż więcej oczekujesz zaś po Zecorze? Że wyzna ci skąd pochodziła woda? Można by i zwykłej deszczówki użyć, efekt będzie ten sam.

Luna spojrzała za jednym z odchodzących.

- Wydaje ci się, że nie dość koszmarów mamy teraz? Znajdź choćby jednego mieszkańca, który teraz dobrze sypia.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na ostatnie słowa Luny Rubby chciała zareagować facehoofem widocznie powinna dosłownie powiedzieć, że chce dobry sen dla zebry taki miły koszmarek by mogła odzyskać siły ale trudno. Widocznie pomyliła się na księżniczce i tyle. Batpony miał już odlecieć, jednak wrócił i ponownie usiadł przy księżniczce. 

- Może zagramy w jakąś grę planszową czy coś? Jakoś po wydarzeniach na wzgórzu nie chce mi się wracać do Lyry, zbyt szybko. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Barman podał obu klaczom tależyki na których znajdowało się ciasto jagodowe.

- Z prywatnych zapasów Pani. Wiem że to niewiele. I wiem że nie moim miejscem jest się wypowiadać, ale powinnaś Pani myśleć większym obrazkiem. Nadchodzą ciężkie czasy, a poddani będą potrzebować silnego przywódcy. A raczej przywódczyni.

Mówiąc rozkładał odpowiednie sztućce na stoliku, razem z ciastem i dzbankiem aromatycznej herbaty.

- Trzeba będzie opłakać zmarłych. Zapalić lampy i świeczki. Lecz dopiero po tym, jak walka się skończy. A ty - obrócił się do kucoperza - ty powinnaś nauczyć się jak być taktowna. Nawet jeśli pewne sprawy cię nie dotyczą.

Kuc wrócił na swoje stanowisko, literalnie znikając za barem. Luna spróbowała przyniesionego ciasta, rozważając słowa swego sługi.

- Widzisz, zachowujesz się dziwnie. Z jednej strony na wzgórzu chciałaś głosować bezmyślnie, tak jak krzyknęła większość. Z drugiej natomiast, miałaś swojego własnego kandydata, a sądząc po twojej reakcji, uważasz Lyrę za kogoś specjalnego.

Odstawiła filiżankę,  wpatrując się w towarzyszkę rozmowy intensywnie.

- Boisz się, że Lyra uzna cię teraz za zdrajcę? Może nawet była w tłumie, kiedy rzuciłaś na nią oskarżenia. Zatem pytanie, skoro zebrałaś na nią tyle dowodów, to czemu nie wytłumaczyłaś ich innym?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Batpony odprowadził barmana wzrokiem zapamiętując jego wygląd i kąśliwość dopiero jak zniknął z pola widzenia, klacz spojrzała na księżniczkę. 

- Nie znoszę takich nadętych bufonów wtrącających się do rozmów. Księżniczko ja częściej bywam bezmyślna niż większość tutejszych kucyków. Po prostu jestem narowista i impulsowa. - klacz skosztowała ciasta - Smaczne. Lyra jest dla mnie kimś wyjątkowym i tyle. Może mnie nie pamięta ani nic z tego, ale w innym świecie dużo jej zawdzięczam i żałuję, że dałam się sprowokować. Gadałam od rzeczy. Lyra jest niewinna.

Rubby ukroiła kolejny kawałek ciasta i zjadła go powoli. Było widać, że ta czynność zajmuję jej o wiele więcej czasu niż normalnie. 

- Boję się tego, że ona może być wiedźmą. Zresztą nie ważne czy uzna mnie za zdrajce czy nie, już nią jestem.... Te wszystkie dowody, po prostu nie są na tyle mocne by kogokolwiek przekonać... nawet ja w nie nie wierze.... - powiedziała batpony unikając wzrok księżniczki. Następnie klacz wstała.

- To tyle ja już się będę zbierać. - rzekła po czym udała się ku wyjściu.      

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luna nalała przybyłej herbaty z dzbanka który wciąż stał na stoliku. Po wysłuchaniu zakręconego trochę wyjaśnienia, postanowiła sprawdzić w czym rzecz.

- Zatem coś z tej księgi przeniosło się na kucyka. Nie jestem specjalistką od uroków i klątw. Trochę lepiej wychodzi mi magia oblężnicza. Zresztą, mogliście to ostatnio zobaczyć.

Delikatnie odchyliła płaszcz i przyjrzała się kryształowi. Śmierdział złą magią. Taką, której lepiej nie dotykać. Kryształ zdawał się blokować większość tego, co było w nim zamknięte, ale Luna widziała, jak zawartość powoli wyżera się ze swojego więzienia. Kilka godzin, góra dzień. Potem, cokolwiek zostało tu zamknięte, wylezie na zewnątrz.

- Interesujące. Proste, ale interesujące.

Róg alicorna zalśnił granatem, by pokryć cały kryształ. Zaczęła się dogłębna analiza. Luna musiała tak operować zaklęciem, by to nie zareagowało. W przeciwnym wypadku zawartość przyniesiona przez jej gościa wybuchnie na wszystko wokół. Nie trwało to długo, mimo delikatnego szukania na ślepo, znalazła co potrzebowała. I wiedziała z czym się mierzy.

- No dobrze, po kolei. Klątwa nie jest zabójcza. Nie czyni większej krzywdy aniżeli żywienie się magią i rozsiewanie wysypki, prawdopodobnie zielonej, na ofiary które dotkną księgę bezpośrednio. Znam ten rodzaj magii, bowiem - tu Luna przełknęła ślinę dość głośno - pochodzi ona od koszmaru. Zatem ktokolwiek zaczarował tą księgę, musiał być wiedźmą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...