Skocz do zawartości

[Tawerna] Tawerna pod Pękniętą Lirą


Cipher 618

Recommended Posts

A co do tych ciastek, w miejscu rytuału odnaleziono pewne spleśniałe ciastko. Czy mogło ono pochodzić z tąd? A może pochodziło z innej cukierni. Ponoć według Minuette wasze ciastka mają krótki termin ważności, oraz nie są najleprze w smaku.

Edytowano przez MagiMemNon
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lyra podała starcowi posiłek, powiedziała "smacznego", po czym dodała:

 

- Nasze ciastka mają krótki termin przydatności ponieważ są tworzone "babcinym sposobem", czyli bez żadnych ulepszaczy, polepszaczy i takich tam. To normalne, że szybko je szlag trafia. Szkoda, że nie smakują Minuette, ale co na to poradzić? - wzruszyła kopytem. - Jej gusta, jej sprawa. A co do pytania, to oczywiście że mogło pochodzić z naszej cukierni, ale nie musiało. Przecież równie dobrze mogło pochodzić z każdego innego sklepu, a może zostało przygotowane przez kogoś w domu? Chciałabym pomóc, ale nie za bardzo mogę.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lyra próbowała sobie przypomnieć gości, którzy odwiedzili jej tawernę. 

 

- Hmm... Pamiętam jedynie Starlight oraz Fluttershy. Chciałabym powiedzieć więcej, ale prawda jest taka, że gdy grasz na instrumencie, to skupiasz się na muzyce, a nie otoczeniu. Tym bardziej, że... - zawstydziła się. - Czasami "odpływam" i zamykam w swoim muzycznym świecie. 

 

Klacz poczuła się zażenowana, ale nie miała zamiaru ukrywać niczego, przed nikim. Nie ważne o co ją zapytają, będzie "śpiewać" niczym skazaniec w sądzie Canterlot. 

 

- Tak czy inaczej, w trakcie grania mojego ulubionego utworu usłyszałam jakiś dziwaczny hałas. Okazało się, że na ziemię spadło kilka monet. Podniosła je właśnie Starlight, po czym zapłaciła i powiedziała do Bon Bon: "to mówisz, że coś takiego kupię u Pinkie"? Nie pytałam Bonnie o co chodzi ponieważ jakoś mnie to specjalnie nie interesowało. Teraz żałuję. A co do Fluttershy, to kupiła wielkiego lizaka i dała go Angelowi, który był wyjątkowo nieznośny. Jak pan widzi zapamiętałam osoby, które... jakby to powiedzieć... Wywołały jakiś nietypowy dźwięk, który "wyrwał mnie" ze świata muzyki.    

 

 

 

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... to bardzo ciekawe, proszę się nie obawiać nie jestem tu po to by bezpodstawnie rzucać oskarżenia. Dziękuję za poświęcony mi czas, ale mam jeszcze kilka zpraw do załatwienia. - Starzec powoli wstał z krzesła. - Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy panno Heartstrings rozmowa z panią to czysta przyjemność. - Ogier uśmiechną się po czym udał się w stronę wyjścia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dziękuję i wzajemnie. Mnie również przyjemnie się rozmawiało. Żałuję, że nie mogłam więcej pomóc. Gdyby miał pan jeszcze jakieś pytania, to zapraszam. 

 

Lyra miała mieszane uczucia. Z jednej strony cieszyła się, że starzec nie rzucał bezpodstawnych oskarżeń, ale z drugiej strony liczyła, że dowie się czegoś o wiedźmie. Gdyby tylko mogła, ruszyłaby na poszukiwania. Być może miałaby więcej szczęścia. Co gorsza Bon Bon była gdzieś na drugim końcu Equestrii i nie mogła jej pomóc. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rubby weszła do środka poruszając się bardzo niezwykle. Co kilka kroków podskakiwała niby Pinkie Pie, lecz jej "hopsanie" nie było radosne, lecz bolesne. Klacz podeszła do Lyry i nie mogąc nic powiedzieć wskazała wodę i szklankę. Gdy wreszcie zaspokoiła pragnienie i pozbyła się czkawki odetchnęła z ulgą. 

- To przeklęte miasto. Nawet wody nie chcą mi w tawernie dać. Trudno zawsze mam czkawkę po ciasteczkach z imbirem, mimo to je uwielbiam. Aaa... no przepraszam za spóźnienie zaczerpnęłam języka u paru kucyków.- po chwili dodała - Ale będziemy miały o czym plotkować.   

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lyra była zdziwiona. Jakim cudem można odmówić klientowi podania chociażby szklanki wody? Czyżby dlatego, że była "inna", wyróżniała się? To było jedyne sensowne wytłumaczenie.

 

- Wiesz, moim zdaniem nie chcieli ciebie obsłużyć ponieważ jesteś "nietoperzem". A przecież Fluttershy też nią była. Może boją się, że wszyscy przedstawiciele twojej rasy są niebezpieczni? Tak czy inaczej... aaaAAA!!! - klaczy zebrało się na kichanie. - Tak czy... AAAAAA PSIK! - kichnęła w porę zasłaniając się kopytem. - Wybacz, ale trochę mnie zawiało. No, ale sama jestem sobie winna. Nie powinnam spać przy uchylonym oknie, to nie lato. 

 

Nagle do środka wszedł jakiś brązowy kucyk ziemny i zostawił otwarte drzwi. Klacz zareagowała natychmiast:

- Panie, co pan, w stodole mieszkasz!?  - natychmiast zrobiło się jej głupio - Umm... Mogę w czymś panu pomóc?

- A i owszem. Od rana boli mnie ząb. Szukam dentysty. Nazywa się Mina... Minu... Mine coś tam.

- Pójdzie pan... 

 

Lyra wskazała ogierowi drogę, po czym zwróciła do Rubby:

- Dowiedziałaś się czegoś ciekawego? I czy mogę ci jakoś pomóc?   

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rubby zachowała kamienną twarz. Kichanie jednorożca mocno obciążało Lyre, mogło ją nawet skazać na śmierć, lecz batpony zdążył za bardzo zaprzyjaźnić się z jednorożcem, żeby uznać od razu go za winnego. Choć czy bycie wiedźmą oznaczało winę? Klacz coraz bardziej wątpiła w słuszność polowania. Czy na pewno wiedźmy chcą naszej zagłady? Może całe te zamieszanie to nie ich winna? Może po prostu chciały w spokoju żyć i wybrały złą chwilę? Tyle pytań i tak mało odpowiedzi, kłębiło się w głowie klaczy. 

- Słyszałam, że możesz coś wiedzieć na temat jakiegoś Morulu Krwawego niby to jakiś człowiek czy coś? Wiele kucyków postawiło na to w zakładach. Po za tym nie uwierzysz jakie sny mają ostatnio kucyki - tu Rubby opowiedziała kilka śmiesznych historyjek. - ... A wiesz aż mnie ciekawość gryzie co tobie się śniło?   

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To była najgorsza noc w moim życiu, Rubby! - odparła Lyra. - Najpierw śniło mi się, że pociąg, którym wracała Bon Bon wykoleił się i wszyscy zginęli. Obudziłam się z krzykiem, zlana potem, przerażona. Nigdy w życiu nie śniło mi się coś tak strasznego. Ech, Bon Bon miała rację, najadanie się przed snem to głupota. Z pełnym żołądkiem nie da się normalnie spać. 

 

Lyra ziewnęła, po czym sama napiła się wody. Po chwili dodała:

- A co do pytania o Morula, to słyszałam jedynie legendy. Podobno to jakiś demon, czy tam demoniczny kucyk, który żywił się koszmarami. O ile dobrze pamiętam, to został pokonany, ale jego ciała nigdy nie znaleziono. Na twoim miejscu zapytałabym Sunbursta. W końcu to mol książkowy, może będzie wiedział więcej. No, ale jak dla mnie, brzmi to jak historyjka opowiadana przy ognisku. Nie brałabym tego na poważnie. 

 

Klacz zamyśliła się, wpatrzyła w pustą szklankę, tak jakby ktoś tam coś napisał, po czym dodała:

- Tak sobie myślę... A co jeśli wiedźmami są kucyki, które przeszły jakąś wielką przemianę? No bo tak, załóżmy, że faktycznie zabito wiedźmy. Fluttershy była początkowo pegazem, zaś Twilight zaledwie jednorożcem. Jeśli mam rację, to winnym może być Stygian. Swoją drogą może nie musi to być zmiana "cielesna". A co jeśli może to być zmiana charakteru?  Ech... Ten cholerny koszmar wykończy mnie psychicznie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Na pewno Bon Bon nic nie jest. Tylko z jakiegoś powodu się spóźnia... - klacz milczała chwilę następnie dodała - Zrobię ci gorącą herbatę na ten twój katar. I podkręcę temperaturę byś czasami mi się nie rozchorowała. - Rubby wstała, po czym uśmiechnęła się delikatnie - Eeee... nie wiem czym ogrzewacie. Mam narąbać drewna? Pójść po węgiel czy coś?

Rubby czekając na odpowiedź czuła się bardzo źle. Chciała jak najszybciej oczyścić głowę z podejrzeń dlatego od razu dodała. - Słyszałam, że w któreś tawernie był problem z myszami. To chyba nie u nas prawda?     

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wiem, że Bon Bon nic nie jest. Nie jest spóźniona, wróci dopiero za mniej więcej miesiąc, może wcześniej. Pomaga rodzicom w rozkręceniu nowego biznesu. Aha - spojrzała na Rubby. - Dzięki za propozycję, drewno jest na zewnątrz, po prawej stronie domu. Może zrobimy tak, ty pójdziesz po drewno, a ja zrobię herbatę. Co ty na to? A co do tych myszy, to na szczęście mamy spokój. Wszystkie półprodukty stoją w grubych, drewnianych skrzyniach. Żadna mysz się przez to nie przegryzie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Żaden problem. - rzekła Rubby, po czym wyszła na zewnątrz, poszła na lewą stronę domu, pozbierała drewno, następnie wróciła do środka.

- Sporo tam tego macie.  Same to rąbiecie czy ktoś wam przywozi? - rzekła na głos szukając miejsca gdzie ma położyć szczapy -proszę... proszę... proszę niech ktoś wam przywozi... muszę coś szybko znaleźć na obronę i powstrzymać śledczych zanim będzie za późno.  - pomyślała Rubby, by po chwili się uśmiechnąć - Bardzo się cieszę, że nie macie myszy. Nie chciałam ci tego wcześniej mówić, ale kilka kucyków podejrzewa cię o bycie wiedźmą.       

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie dziwią mnie te podejrzenia. W końcu oskarżyła mnie sama księżniczka Luna. Jeśli jutro na mnie zagłosują... - posmutniała. - To wszyscy przegramy, ponieważ nie jestem wiedźmą. Najbardziej boję się tego, że wybiorą mnie z jakiegoś absurdalnego powodu. Tak jak Fluttershy... Zginęła ponieważ była inna. A co do drewna, to kupujemy od razu porąbane od kucyka, który mieszka na północ od Ponyville. 

 

Po chwili do środka weszła beżowa klacz ziemna. W jej wiśniową grzywę wplątał się pojedynczy, żółty liść. Klacz przywitała się ze wszystkimi, po czym zwróciła do gospodyni:

- Lyra, właśnie dowiedziałam się, że księżniczka Celestia nie żyje. 

- Co!? - jednorożec była w szoku. - Ją też spalili? Zrobili sobie z tego jakieś cholerne hobby, czy co!?

- Nie, nic z tych rzeczy. To był jakiś dziwaczny rytuał, który mógł odbyć się tylko tamtej nocy. Zecora poświęciła Celestię aby wskrzesić Twilight.    

- No, ale kto o tym zadecydował? Rose, kto wybrał kogo? 

- Grupa poszukiwawcza. Posłuchaj, ufam ci. Wiem, że nie jesteś wiedźmą. Inaczej by mnie tu nie było. Potrzebuję kilku rzeczy.

- Jasne - nagle Lyra uświadomiła sobie, że zignorowała nową znajomą  - Jasny gwint, gdzie moje maniery! Rose - zwróciła się do klaczy. - To jest Rubby. Przez ten koszmar musiała zatrzymać się w Ponyville. W zamian za pomoc zamieszkała u nas. 

- Miło mi - Rose uśmiechnęła się do batpony. - Chętnie bym porozmawiała, ale trochę się spieszę. Lyra, zapakuj mi proszę...   

Edytowano przez Triste Cordis
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaraz po wyjściu Rose, do tawerny wszedł brązowogrzywy jednorożec w ciemnym płaszczu. Ogier rozejrzał się po wnętrzu, po czym skierował się do rozmawiających klaczy.

- Witaj Rubby- Zwrócił się do znajomego batponyego, po czym skierował wzrok na miętowego jednorożca.

- Lyra Heartstrings jak się domyślam. Nazywam się Vocal Voice i należę do grupy poszukującej wiedźmy, czy zechciałaby Pani odpowiedzieć na moje pytania? Ciekawią mnie dwie kwestie. Nie zauważyła Pani może aby w ostatnim czasie z lokalu ginęły ciastka, oraz czy ktoś nie grzebał w Pani śmieciach? Proszę odpowiedzieć, to ważne. Jeszcze drugie pytanie, co sądzi Pani o Minuette? Zauważyła Pani może u niej w ostatnim czasie na przykład zmianę nawyków, zmianę zachowania?

Edytowano przez Suchar
  • +1 1
  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy wizycie Rose batpony z ledwością zachował zimną krew. Obawiał się rozpoznania wyskandowania jej imienia i powiedzenia, że to ona zagłosowała jako pierwsza. Jednak nic takiego się nie stało. Klacz popijając herbatę czekała na powrót Lyry, gdy do środka wszedł Vocal Voice i zaczął zadawać pytania jednorożcowi. Rubby przywitała się z ogierem, po czym nie wiedząc co w tej sytuacji zrobić wstała i wskazała Lyrze krzesło. 

- Porozmawiajcie w spokoju, a ja się wszystkim zajmę. Vocal chcesz coś zamówić?  

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dzięki, Rubby - powiedziała Lyra, po czym zwróciła się do gościa. - Vocal Voice? Miło mi. Przejdę od razu do rzeczy. Zacznijmy od tego, że chętnie odpowiem na każde pytanie. Nie mam nic do ukrycia. 

 

Lyra rzuciła okiem na słoje wypełnione różnymi smakołykami.

- Nie mam pewności, ale raczej niczego nie ukradziono. To ciastka, dlatego nie da się powiedzieć na 100% czy nic nie zginęło . W końcu nikt nie zauważy, że ktoś wziął jedno czy dwa. Także możliwe, że ktoś coś ukradł. A co do śmieci...

 

Klacz wstała i podszedła do okna. Zauważyła, że kosz leży na ziemi, zaś śmiecie rozsypały się wokół.

- Co do... - zdziwiła się. - Albo ktoś tam grzebał, albo znowu jakieś szopy się do niego dobrały. Wychodzi na to panie Voice, że ktoś jednak mógł w nich grzebać. Tylko kto? I po co? Miłośnik gnijących obierek i ogryzków?

 

Lyra wróciła na miejsce, po czym kontynuowała.

- Aha, a co do Minuette, to lubię ją, ale nie jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. Niestety praktycznie nie wychodzę z tawerny dlatego nie zauważyłam żadnej zmiany. Czy mogę jeszcze jakoś pomóc?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, darkblodpony napisał:

- Vocal chcesz coś zamówić?  

-Nie, dziękuję ja tu tu tylko na chwilę- Odpowiedział jednorożec, po czym wysłuchał odpowiedzi gospodyni.

[...]

-Albo miłośnik chusteczek...- Powiedział pod nosem ogier.

[...]

-Mhm...- Mruknął Voice notując odpowiedź w notatniku.- Podobno jest Pani chora. Mogę wiedzieć od jak dawna?

Edytowano przez Suchar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Od kilku dni, rozumiem jako, że po rozpoczęciu polowania na wiedźmy? To ważne.-Voice przerwał na chwilę, aby się zastanowić.- A współwłaścicielka tego lokalu Pani... Bon Bon, nie wykazywała objawów choroby? Chodzi mi głównie o katar. Proszę pamiętać, że każdy szczegół jest ważny.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lyra zamyśliła się:

- To była noc w trakcie której spalono Twilight. Nie mogłam zasnąć, pomyślałam, że świeże powietrze dobrze mi zrobi. No i zrobiło... Zrobiło przeziębienie.  Bon Bon co prawda była zdrowa, ale zużyła wiele chusteczek ponieważ dużo płakała, możliwe, że całą noc. Niespodziewanie zmarła jej ukochana babcia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Dobrze, w takim razie będę się zbierał. Dziękuję za poświęcony czas, nie wykluczone, że będę się jeszcze kontaktował.- Po tych słowach wstał i wyszedł. Po opuszczeniu tawerny parę razy zaklął pod nosem, jego teoria wzięła w łeb.- Oby Brown Galion miał coś więcej, bo jak nie to jesteśmy w du...- Udał się na wzgórze ognia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cieszę się, że mogłam pomóc - odparła na porzegnanie. - Zapraszam ponownie.

 

Lyra uświadomiła sobie, że nadszedł ten moment... Już wkrótce kucyki zbiorą się na wzgórzu i zagłosują. Możliwe, że na nią. Możliwe, że przez to przeklęte przeziębienie. Bon Bon powiedziała kiedyś: "nie śpij przy otwartym oknie, bo się doigrasz". Kto by pomyślał, że można stracić przez to coś więcej niż zdrowie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rubby podeszła do tawerny. Nie weszła nie miała odwagi, bała się czy wieści dotarły do Lyry, o tym co robiła, co powiedziała pod wpływem emocji. Batpony gapił się na okna i zastanawiał kogo teraz w jednorożec w niej widzi. Zdrajce? Na pewno.... i to tego z najgorszego rodzaju, tego, który wbija nóż w plecy kiedy trzeba pomóc, przytulić i pocieszyć. 

- Dlaczego jestem taka impulsywna? Chciałaś śledztwa i dreszczyku emocji to masz Rubby, a mogłam nie skracać sobie drogi do Canterlotu. Wtedy chociaż znowu bym jej nie spotkała. Ehhh... życie.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lyra nie spała całą noc, ale nie powinno to nikogo dziwić. Bo kto o zdrowych zmysłach byłby w stanie spać, wiedząc, że mogą to być ostatnie godziny życia? Na szczęście nic takiego się nie stało, nikt po nią nie przyszedł. Klacz czekała na pierwszych klientów, którzy mogliby opowiedzieć jej co się stało, kto zginął. Nie chciała jednak wiedzieć kto na kogo głosował, po prostu wolała żyć w błogiej nieświadomości. 

 

Lyra wiedziała, że będzie ich mniej niż zwykle. Miała jednak stałych bywalców, którzy przychodzili każdego dnia. Jednym z nich był Star Dust, podstarzały, szary jednorożec. Około godziny ósmej, tak jak zawsze przyszedł, przywitał się i zamówił śniadanie. Nagle klacz zauważyła, że jest bardzo smutny, wręcz załamany. Musiało stać się coś strasznego, skoro jeden z najbardziej gadatliwych mieszkańców milczał jak grób. Spojrzał na nią, westchnął, po czym dodał obojętnym głosem:

 

- Przegraliśmy, Lyra... 

- O czym ty mówisz? Spalili kogoś niewinnego? 

- Nie o to chodzi. Nawet jeśli zabijemy wszystkie wiedźmy, a Equestria wygra, to Ponyville przegrało z kretesem. Po tym co się stało, jestem tego pewien. 

- Nie rozumiem - spojrzała mu prosto w oczy. 

- Lyra, przyjaźń przegrała, a czym my, kucyki jesteśmy bez przyjaźni? - nie czekał na odpowiedź. - Jest co raz gorzej. Byłem wczoraj na wzgórzu ognia. 

- Kogo spalili? Tylko nie mów kto na nią głosował - uprzedziła.  

- Wiem, wiem, nie powiem. Wybrali Minuette, ale tym razem było inaczej. Tym razem nie byli jednomyślni. Kłócili się, zmieniali zdanie co chwila, gdyby nie Luna i Zecora przekrzykiwaliby się całą noc. Ale nie to jest najgorsze.

- Nie!? Co może być gorszego? 

- Odwiedziłem ostatnio tawernę Złoty Ząb. To co usłyszałem z ust Minuette... Celestio, zapamiętam te słowa do końca życia. 

- Jakie słowa? - niecierpliwiła się. 

- Powiedziała do jednego z łowców: "Po prostu zagłosuj na nich na wzgórzu i tyle". Masz pojęcie? Powiedziała to ot tak, jakby wskazywała złodzieja worka jabłek. A przecież namawiała do zamordowania kucyka, skazania na śmierć w niewyobrażalnych męczarniach. Ale to nie koniec. Szpiegowała innych, w tym ciebie. 

- To tłumaczy przewrócony kosz. Dust, a kogo miała na myśli? 

- Naprawdę chcesz wiedzieć?

- Mnie, prawda?

- I Pinkie Pie.

- Kurde... Też jestem podejrzana, też mam swoje typy, ale nie namawiam nikogo do niczego. Jak można tak nisko upaść? Wiesz co? Faktycznie... Przegraliśmy. Jeśli przeżyję, to wyjadę z Bon Bon z tego cholernego Ponyville. Zamieszkamy w Kryształowym Królestwie, albo i dalej, i będziemy żyć normalnie. 

- Piękne marzenia. 

- Plany, panie Dust, plany. Rodzice Bon Bon wygrali pięć milionów na loterii. Wystarczy.

- W takim razie życzę powodzenia. No, ale sio do kuchni - odparł żartobliwie. - Gadaniem się nie najem.   

 

Edytowano przez Triste Cordis
  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...