Skocz do zawartości

[Samhain][Tawerna] Smutny Arlekin


The Silver Cheese

Recommended Posts

Przez wilgotne, lekko różowawe drzwi słychać było wrzaski oraz biesiadę. Za dnia cicho, choć niedobitki się pojawiały, ale w ciągu nocy, teraz, wielu mieszkańców przychodziło w gościnne progi „Smutnego Arlekina”, aby pogrążyć swoje smutki i zmartwienia w przepysznym cydrze sprowadzonego z farmy Apple oraz specjalnych wypiekach od Pinkie Pie. Ta prowadziła lokal 24 na dobę, z niewielką pomocą w postaci kelnerki, próbując nie myśleć o złych rzeczach jakie mogą się stać, po usłyszeniu wieści od Zecory oraz powrotu plugastwa jakie opętało kiedyś Rarity. Chciałaby nie myśleć o tym strasznym miejscu jakim jest Wzgórze Ognia:

 

Spoiler

 

 

* * *

 

Wnętrze tawerny było wszechstronne. Wchodząc przed główne drzwi na wprost dostrzegło się bar, za którym lekko frasobliwa stała i poprawiała gotowe wypieki Pinkie Pie. Przed barem były usytuowane 3 kolumny drewnianych, zrobionych z lipy ław, a każda mogła spokojnie małą grupkę sześcioosobową pomieścić. Gdzieniegdzie były także ustawione okrągłe, bukowe stoliki dla mniejszej brygady uczestników. Na końcu baru, po prawej stronie były drzwi na zaplecze, pewnie do piekarni, gdzie były robione wypieki, według sekretnej receptury gospodyni. Za barem był wejście na 1 piętro, ale te podobno nigdy nie było dostępne dla gości. Patrząc na ściany już lekko poszarzałe, na których prawie można było dostrzec kolorową tapetę z babeczkami, były powieszone obrazy, a na jednym Pinkie, która wraz ze swoimi przyjaciółkami są na pikniku z okazji 110 rocznicy ich pierwszego spotkania. Na suficie wisiał dodatkowo żyrandol, lekko już zdrętwiały, i wypełniony błękitnymi oraz blado-żółtymi świecami. Bywalcy powiadają, że te nigdy nie przestają się święcić. Przy jednej ze ścian stał stolik, na którym pozostawiono gry planszowe oraz kartki z ogłoszeniami. Każdy miał prawo umilić sobie wieczór, nie tylko trunkiem i jadłem, ale też dobrze się zabawić przy dobrej grze, choć Pinkie surowo zabrania hazardu grając w klasyczne karty.

 

1793837__safe_artist-colon-l8lhh8086_oc_

 

Ilekroć ktoś przechodził przez próg, Pinkie, nie ważne jak dobrego lub złego humoru nie miała, zawsze mówiła do nowo przybyłego kucyka: Witaj w Smutnym Arlekinie. Baw się najlepiej jak tylko możesz, w razie kłopotów lub czegoś na ząb, zwróć się do mnie.

Edytowano przez The Silver Cheese
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

DZIENNIK SMUTNEGO ARLEKINA - 11 października

 

Mimo nikłego blasku słońca, w Ponyville panowała duszna atmosfera. Większości trudno było uwierzyć o powrocie Koszmaru, który na dodatek rozdzielił się i stał się częścią tych, którzy żyją wśród nas. Jedzą z nami, piją, rozmawiają, aby pewnej nocy pozbawić kogoś szczęścia i radości.

 

Chciałabym pomóc, ale mam związane ręce. Zecora jest chyba jedyną, której możemy ufać, oraz jedyną która ma na tyle odwagi, aby stawić czoła złu, które wyszło z ciemności. To okrutne, na samą myśl o tym przechodzą mnie dreszcze, momentami chcę płakać. Tylko to jest konieczne. Także i jak muszę stawić czoła przeciwnościom. Dam z siebie wszystko. Trzeba oczyścić raz jeszcze Equestrię z powracającego spaczenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postać w kapturze przekroczyła próg. Chwilę rozglądała się po drewnianych stołach. Była lekko przestraszona. Co było tym powodem, zapewne świat dowie się niebawem. Upewniszy się, że jest sam na sam z gospodynią - różową klaczką ziemną, zajęła miejsce opodal gier plansziwych. Mimo iż jej oczy były skryte w mroku, miżna było wywnioskować, że patrzy się w kuerunku baru i gospodyni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pinkie odpowiedziała nowo przybyłemu już znanym powitaniem. Wraz z czasem i przenikliwym wzrokiem gościa, Pinkie nie mogła lekceważyć dalszego takiego zachowania, gdyż zaciekawiło ją to. Wzięła dwa talerzyki z ciastem, aby podać jedno z nich tajemniczej, zakapturzonej postaci, i zwrócić się do niej słowami:

 

- Powiedz skąd jesteś, gdyż dawno nie było u nas tak mało rozmownego gościa? Pamiętam, że ilekroć ktoś przyszedł to brał od razu muffinkę oraz kufel cydru, po paru godzinach planszówkę, aby się rozweselić ... zresztą to też możemy zrobić, a niedługo kolejny wieczór, to dojdą jeszcze nowe kucyki, a nowe kucyki to zawsze masa frajdy i ....  - Pinkie wciąż wymieniała, aby nagle uświadomić, że gość może być tym nieco zirytowany. Włosy jej lekko opadły, wciąż zachowując lekką sprężystość, aby kontynuować rozmowę: -wybacz, rozkręciłam się. Pewnie nie potrzebnie. Jednak chciałabym wiedzieć po co tutaj przyszedłeś?

 

Po zadanym pytaniu nastała głucha cisza. Gospodyni czekała na odpowiedź nieznajomego. Za ten czas dało się słyszeć szum wiatru oraz za drzwiami tawerny rosnącą gawiedź w Ponyville, która zbierała się i ustalała fakty związane z ostatnimi wydarzeniami.   

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem mieszkanką tego miasteczka. Uśmiechnij się proszę. Chciałabym zibaczyć prawdziwe oblicze Pinkie Pie - Powiedziała wesoło. W końcu hesteśmy.... takie same - Diana ściągnęła kaptur ukazując swoje prawdziwe oblicze. Zapadła cisza i świat jakby zatrzymał się na jrden moment, gdy dwie Pinkie Pie wpatrywały się w siebie.

- Jestem tu aby wam pomóc -:powiedziaĺa cicho

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doceniam twoje chęci Diana, ale ... nie wiesz jak to jest, usłyszeć jak któregoś dnia jeden z moich przyjaciół może spłonąć, bo został ... - PInkie przerwała, bo nie chciała drążyć tego tematu, zwłaszcza jak przyszło na myśl, że winny może być jej ktoś bliski - prowadzę to miejsce, bo dzięki temu mogę o tym wszystkim zapomnieć, nadal próbować zapewnić radość i uśmiech pozostałym w mieście. Wolałabym, aby to się nigdy nie stało, ale ... co ja wiem? Nie wiem jak mogłabym tutaj pomóc. - to mówiąc, Pinkie odeszła od stolika, aby wrócić do stanowiska przy barze, aby obsłużyć nowych gości, których wyczuła swoim zmysłem. Mimo, że jeszcze nikt nie wszedł przez drzwi to czuła, że za niedługo ktoś się pojawi. Jak zawsze PInkie dopnie swego i zapewni wszystko, aby nowy klient był szczęśliwy z obsługi.     

Edytowano przez The Silver Cheese
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starzec znalazł się przed drzwiami do karczmy. Powoli pchną drzwi aby po chwili znaleść się w środku. Za ladą stała różowa klacz. Ogier przemówił. Dzieńdobry młoda damo mam na imię Brown Galion czy niemiałabyś nic przeciwko temu abym zadał pani kilka dręczących mnie pytań. 

Edytowano przez MagiMemNon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję bardzo. - Starzec uśmiechną się po czym kontynuował. - Przybyłem tu z powodu ciastka które zostałoło znalezione w miejscu rytuału. Czy przypadkiem któryś z podejżanych nie zamawiał takiego ciastka.

Edytowano przez MagiMemNon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Byłam u Doktorka gdzie on był w tawerniee Pod Rubinową Gwiazdą. Dostał kolejną ksiege lecz ta mówi o równości. Lepiej  omówimy lecz nie tu. Spotkajmy się jutro rano tam gdzie się spotkaliśmy po spaleniu wiedźmy. A teramz mam pytanie do ciebie Pie. Czyż by nie sprzedałaś komuś babeczki ostatnimo na przykład Twilight?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PInkie doszła do stolika, gdzie siedzieli nowi klienci, przynosząc przy okazji po kawałku piernika. Następnie przysiadła się, nieco nadal z lekkim pochmurnym humorkiem, po ostatniej rozmowie z Dianą. Pinkie rozpoczęła historię:

- Pamiętam, że wielu moich przyjaciół się przewinęło w mojej gospodzie przed pierwszym zebraniem na Wzgórzu. Twilight się zjawiła, w pośpiechu, bo wspominała coś o lekcjach w jej szkole i potrzebowała wiele łakoci. Zajęłam się tym od razu, a przy okazji przyleciała Spitfire w towarzystwie Rainbow, która zachęciła ją aby tu zajrzeć, gdyż dostaję świeżą dostawę cydru. Nie pogardziły także i wzięciem ciasta i babeczek na wynos, choć Spitfire niejednokrotnie krzyczała, na Rainbow, że za duże zjada, i pogorszy swoje wyniki. - Pinkie na chwilę przerwała, wzięła głęboki oddech, aby przy okazji przypomnieć sobie każdą osobę, która się pojawiła przed ogłoszeniem Zecory.

- Tak, pojawiła się też Trixie. Tak bardzo przejęła się swoim występem, że aż poprosiła o podwójną porcję ciasta marchewkowego i parę muffinek. Parę godzin później pojawiła się jeszcze Colgate, która dziwnym trafem wzięła ten sam towar co Trixie., choć w nie aż tak dużej ilości. Potem już przewijały się mniej dla was znane postacie. A skąd wiem, że o te wam chodzi? - zapytała Pinkie, która z lekko opadniętą głową i wytrzeszczem, spojrzała na gości. 

Nastała cisza, klienci lekko się odsunęli od nieco szurniętej gospodyni. Po chwili, Pinkie jakby za dotknięcie czarodziejskiej różdżki, wróciła do pierwotnego stanu z rozmowy, uśmiechnęła się do reszty słuchaczy, po czym odeszła od ławy i skierowała się do baru, dodając:

- Mój zmysł wie wszystko. Powiedziałabym nawet, że się wyostrzył od ... - Pinkie miała dokończyć zdanie, ale się powstrzymała. Radosna opowieść z nieco dziwnym akcentem, przeszła znowu w myśli o niedawno spalonej Fluttershy jak i Wzgórzu. Spochmurniała i usiadła na krześle barowym i zajęła się czyszczeniem blatu. 

Edytowano przez The Silver Cheese
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mi przykro z powodu Fluttershy. - Starzec spochmurniał. - Wiem jak bardzo się przyjaźniłyście, lecz nie było innego wyjścia, stawka jest zbyt wysoka. Nie miej mi tego za złe, że ją oskarżyłem, sam dobrze wiem jak to jest stracić kogoś bliskiego. Pozatym słyszałaś zapewne o zaginięciu Rainbow Dash.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym, aby nikt nie musiał ginąć, ale ... najwidoczniej to jedyny sposób - powiedziawszy to Pinkie uroniła łzę, którą natychmiast wtarła w blat. Zwróciła się potem do drugiego klienta - A babeczki miała z jeden dzień, a potrafią zachować swój smak i aromat nawet do 2 dni. Jakości im nigdy nie brakowało :stare:.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

– A cóż to takiego?

 

Zamyślony podmieniec pchnął drzwi tawerny, wkraczając do środka. Zastrzygł uszami, gdy dotarła do niego wrzawa kilkudziesięciu głosów kucyków, które jadły, rozmawiały między sobą, czasem żywo dyskutując na dany temat. Była to odmiana po odwiedzinach bardziej cichych i mrocznych miejsc. Ta tawerna była inna, stanowiła ostoję bardziej pozytywnych emocji w kontraście do kucyków z miasta, które przybite ostatnimi wydarzeniami, snuły się sennie po ulicach. Podmieniec dostrzegł różowego kucyka, który promieniował energią i entuzjazmem, z jakim się jeszcze nie spotkał. Znane już mu postacie, takie jak Dziadek i oraz Mare, rozmawiały z nią na jakiś temat.

 

A więc to jest gospodyni? Dobra, nie traćmy czasu... – Podmieniec przeszedł przez cały hol i podszedł to kucyków. – Witam, różowa klaczo. Jestem Alrix. Tak... podmieniec. – dodał, uśmiechając się szelmowsko. Następnie zwrócił się do Dziadka oraz Mare. – Widzę, że się nie oszczędzacie, tylko pełną parą idziecie za tropem wiedźm. Dobrze... trochę się dzisiaj wydarzyło. O czym tam plotkujecie? O babeczkach? Nigdy w sumie tego nie jadłem... 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A grałeś w planszówki Arlix? To też jest niezła zabawa. A czuję, że Mare oraz Baron chętnie się dołączą - po tych słowach Pinkie wzięła od Mare złote monety, rozciągliwymi włosami chwyciła za 3 babeczki, aby następnie kopytkiem popchnąć Arlixa - i żadnych wymówek, spodoba wam się to :pinkiehappy:, a te trzecia babeczka na koszt gospody - dopowiedziała, usadowiła podmieńca na ławie, obróciła oraz nieco rozpromieniła gości i szybko wybrała jedną z planszówek z okrągłego stolika.

- Chińczyk wydaje się być oklepaną grą, ale ktoś mi ostatnio przyniósł ciekawą i kolorową grę. Nazywa się "Kanagawa". Wiecie, objaśniłabym wam zasady, ale mam lepszy pomysł - po tych słowach spod ławy wyciągnęła dwie dębowe deski, które odkryły dziwną taflę, która przybierała różne obrazy - poczekajcie, tylko nastawię ... JEST! Obejrzyjcie sobie, moi znajomi ze świata ludzi wam objaśnią wszystko. Aaa i zasuńcie potem belki dębowe jak zobaczycie, ok :pinkieawesome: ? (nie musicie oglądać, to tylko dodatek jak i wizualizacja prawdziwej planszówki)  

 

Spoiler

 

 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Hm... Czyli tu jeden trop się urwał a jam coś bardziej szokujące ale niezbyt mogę tu mówić. Będę jutro o 14 w naszym miejscu zbiórki. Wiecie gdzie co?- uśmiechnęła się pełną brudną buzią- Pyszne są Pie  te babeczki a ty Alrix i starcze co sądzisz o przepysznych wypiekach?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

– Aaaaa! – jęknął podmieniec, gdy klacz akurat usadowiła go na ławie. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zdążył o niczym pomyśleć i odpowiedzieć na akcje gospodarza. Planszówki? Czy to były jakieś plan wojenne ataku na inne państwo, aby skraść ich mieszkańcom ich miłość? Do tej pory to pojęcie znał jedynie pod tą postacią.

 

Alrix popatrzył zaskoczony na różową klacz i spytał:

 

– Aleee... co my mamy robić? Co tu się dzieje...? Nie wiedziałem, że kucyki mogą tak zaskakiwać...

 

Po chwili dębowa belka wylądowała przed nim. Obrazy, które ujrzał, nie mogły już wyjść z jego pamięci już do końca życia...

 

– Właściwie to jak chciałem spytać... szukam informacji. O tym rytuale. – Po czym zwrócił się do Dziadka oraz Mare. – Ufam Waszej mądrości i wiem, że z pewnością udało się Wam coś już ustalić. Ja właśnie wracam od Starlight Glimmer, gdzie spotkałem naszego Doktora. Dowiedzieliście się czegoś ważnego? – popatrzył po swych przyjaciołach oraz nowo poznanej, różowej klaczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...