Skocz do zawartości

[Tawerna] Kawiarnia Osobliwości Madame Lulamoon!


Recommended Posts

– Nie obawiasz się, że wiedźmy mogły chcieć jakoś wpłynąć na tę wskazówkę? No, ale skoro jesteś co do tego przekonany... W takim razie powinniśmy odwiedzić Księżniczkę Twilight. W połączeniu z moimi podejrzeniami wychodzi na to, że to Twilight jest następną wiedźmą, ale to dziwne... podobno ciężko przeżyła śmierć Fluttershy. No chyba, że wiedźma tak dobrze udaje. W każdym razie,  dzięki Tobie, udało nam się zawęzić krąg podejrzanych. Dobra robota Dziadku. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście panie Alrix. Róg jednorożca użyty podczas rytuału należał do pewnego jednorożca potężnego maga, który żył tysiące lat temu, a tylko ktoś na tyle oczytany co księżniczka mógłby wiedzieć gdzie znajduje się jego grobowiec. Księżniczka posiada także wielką moc, w sumie to ona mogła rzucić czar na księgę którą Doktor otrzymał od Sunbursta. Wiem, że później próbowała pomóc nam ją odczarować, wtedy doszło do wybuchu który ranił księżniczkę, ale może ten wybuch był celowy by odwrócić od siebie podejrzenia. Oraz tak jak wcześniej wspominałeś płomień ma kolor fioletu podobnie jak Twilight.

Ponownie zwracam uwagę na ortografię!
~Moon

Edytowano przez Moonlight
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Psie-czajniczki aż zawrzały, widząc nowego, nieznajomego gościa w kawiarni. Bezceremonialnie zostawiły Gloriana, który mrucząc z zadowoleniem, wlał w siebie kolejną filiżankę herbaty. Jeden z nich, z wyraźnymi cechami pudla miniaturowego, pobiegł za ladę i machając z zadowoleniem ceramicznym ogonkiem, podsunął pod nos nowo-przybyłego słoik ze złotym napisem: "co łaska". Pozostała część groteskowych, szczekliwych kelnerów ustawiło się pod kotłem, w którym zdążył już zaparzyć się nowy wywar. 
- Na herbatę, będzie trzeba jaszcze chwilę poczekać, ale czymże jest czas w tak osobliwym towarzystwie - dało się słychać zza lady, mimo że stojąca tam klacz nie poruszyła znacząco pyszczkiem. 
Gospodyni poprawiła swój turban i dostojnym krokiem ruszyła w stronę gościa. Tym razem jej wzrok przepełniony był pewnością siebie. - Jam jest Madame Lulamoon! Ze mną jest sztuka, ze mną są słowa, ze mną jest moc i potęga, ale też ogromna ciekawość! - Stając przed wędrowcem, klacz wyrzuciła w powietrze kolorowe konfetti, który spadając na blat przybrały formę kwiatów rumianku. - Witamy w Kawiarni Osobliwości, panie Alrix. Widzę, że ma pan trochę więcej powściągliwości od pana Galiona, to dobrze. Sztuka nie lubi zbytniego zuchwalstwa, to się potem nieprzyjemnie odbija czkawką. Także upraszam się panów o zachowanie spokoju. Jeśli chce pan dalej uczestniczyć w dyskusji panie Galion, lepiej będzie podejść bliżej. Może i głos Madame Lulamoon jest Wielki i Potężny, ale nie ma ona zamiaru krzyczeć przez całą kawiarnię, by informować o wszystkim jakieś ciekawskie uszy... - klacz magicznie uniosła miotełkę z kolorowych piór i zamiotła stołek obok nowego gościa. - Kolory płomieni bywają różne, a skrzydła nie zawsze muszą łączyć się z rogiem jednorożca, który żył całe dekady przed nami. - Madame uśmiechnęła się i przemieniła miotełkę w bardzo fantazyjną filiżankę, swoją objętością raczej przypominającą kufel. - Mówił pan, że jest pan spragniony wiedzy i herbaty, panie Arlix? W czym Skromna i Czarująca Madame Lulamoon może wam pomóc? - Ponownie dało się słychać szczeknięcie i brzdęk monet, obijających się o szkło, tuż przed nosem gościa.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

– Taak... – mruknął pod nosem, nieco zaskoczony występem Madame Lulamoon. Tak właściwie nie do końca wiedział, czego się spodziewać. – Jestem ciekawy swojej przyszłości, a także tego, jak się zakończy ta cała sprawa z wiedźmami. Czy jesteś w stanie uchylić mi rąbka tajemnicy, który skrywa los tych wszystkich kucyków, albo chociaż mój? Chciałbym sprawdzić na czym polega moc iluzjonistów, magików oraz Twoja moc, Madame Lulamooon. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po tym, jak do wnętrza namiotu dotarły przeraźliwe wrzaski palonego kucyka, Madame Lulamoon bardzo długo stała w ciszy, ignorując pytanie gościa. 
Psieczajniczki zmarkotniały nieco, a pozytywka przerwała grę, atakując uszy głuchą, nieprzyjemną ciszą. 
- Więc nasza rywalka zeszła ze sceny przedwcześnie... - wymamrotała, wbijając ściemniały wzrok w filiżankowy kufel. Stała tak chwilę, a jej podopieczni nie mieli odwagi się poruszyć. 
Patos sytuacji przerwała żywa, wirująca, lawendowa iskierka, która nagle wleciała do namiotu, wpuszczając do niego łagodny zapach mokrych liści. To wyrwało klacz z zamyślenia.
- Zawsze jest iskierka nadziei, a przedstawienie musi trwać, mimo przeciwności losu. - Powiedziała już nieco pewniej i podniosła zeszklone oczy na Arlixa. - Niezależnie od tego, jak zakończy się ta sprawa, musimy próbować żyć z tym jarzmem i uśmiechać się, naprzeciw tragedii. By przywrócić magię... mimo że spłonęła ta, która szerzyła wśród nas przyjaźń.  - Madame wyjęła spod turbanu żółtą chusteczkę i wytarła nimi mokre oczy. - Czym byłaby iluzja, gdybyśmy wszystkim ujawnili rąbka jej tajemnicy? Czyż nie tylko stosem kolorowych kart, chusteczek, kwiatków i brokatu? Zamiast pytać "jak", lepiej dać się temu ponieść i zapomnieć na chwilę o otaczającym świecie. Dać się opatulić magii, tajemnicy, mocy słów i gestów Sztukmistrza. Póki jeszcze mamy okazję, panowie. Póki nie zabiorą nam także tego i zostaniemy pustymi skorupami bez emocji. Przedstawienie musi trwać, a my musimy dokonywać tych okrutnych wyborów, mimo dziur w sercach. Musimy walczyć do końca. Przedstawienie musi trwać. - Madame dmuchnęła na mokrą od łez chusteczkę, a ta zamieniła się brokatem, który obsypał ladę skrzącymi się drobinkami. Ośmielony czajniko-pudel wskoczył do kotła, by po chwili podbiec do gościa, ociekając aromatycznym wywarem i spojrzał na niego, wyczekując zapłaty. 

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rubby weszła do środka i przywitała się z jednorożcem. 

- Witaj. Jak pewnie wiesz jestem jednym z kucyków, któremu przyszło nieszczęście polować na wiedźmy. Dlatego mam kilka pytań. Zacznę od razu by nie przedłużać. Podejrzewasz kogoś? Co ci się ostatnio niezwykłego śniło? Pamiętasz aby coś ciekawego działo się przed tym szaleństwem?  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gospodyni kawiarni obrzuciła nowo-przybyłą spojrzeniem pełnym oburzenia. Zastukała dwa razy w ladę, przywołując do siebie jeden z psichczajniczków, który posłusznie acz niechętnie zeskoczył z blatu i odstawił krzesło dla nowego gościa. - W kawiarni obowiązują pewne zasady, droga pani. Tu się tak po prostu nie wpada i nie obrzuca Madame Lulamoon pytaniami. To tak, jakby wtargnąć komuś do karawany i nanieść błota, bo nie wytarło się kopyt przed wejściem. Jam jest Wielka i Potężna Madame Lulamoon! Ze mną jest jarzmo przeszłości, ze mną jest też iskra nadziei! Wiem, że sytuacja jest napięta, a na zewnątrz dzieją się bardzo złe rzeczy, ale tutaj chcę zapewnić moim gościom swego rodzaju oazę. Ta kawiarnia, choć osobliwa ma być azylem. - Na kolejną komendę zza lady dało się słyszeć nieśmiałe, acz przyjemne dla ucha dźwięki wiolonczeli, do której po chwili dołączył dużo śmielszy kontrabas. -  Jesteśmy tu, by sobie pomóc. Dlatego usiądź proszę, napij się herbaty, a wtedy Madame Lulamoon zobaczy, co może dla Ciebie zrobić, panno polująca na wiedźmy.  

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rubby usiadła, lecz nie sięgnęła po herbatę. Zamiast tego spojrzała prosto w oczy jednorożca i rzekła powoli. 

- Nie obchodzą mnie twoje przechwałki, ani to co potrafisz.  Skoro sobie to wyjaśnilibyśmy to odpowiesz mi na pytania, albo spotkamy się na następnym zgromadzeniu z tobą w roli głównej.

  • +1 1
  • wtf 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj panno Trixie. - Starzec uśmiechając się podszedł bliżej rozmawiających kucyków. - Byłem w pobliżu i usłyszałem waszą rozmowę. Jestem pewny że, panna Rubby tak nie uważa, poprostu wszystkich nas ponoszą emocję. Co pani na to aby spokojnie odpowiedzieć na zadane pytania? 

Edytowano przez MagiMemNon
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Madame patrzyła niewzruszona na grożącą jej klacz, zbierając w sobie resztki drżącej siły woli i słysząc znajomy głos, uśmiechnęła się z wyraźnym zmęczeniem do starca. - Witam pana serdecznie, panie Galion. Madame Lulamoon też targają emocje, ale potrafi przy tym powściągnąć język. Naprawdę nie trzeba komuś grozić, by uzyskać informacje. W końcu od tego jest kawiarnia. To miejsce do spokojnej, podkreślam spokojnej rozmowy. Gdzie się podziała zimna krew poszukiwacza, panno Ruby? To nie jest jakaś pierwsza lepsza oberża, gdzie kuce opijają się cydrem przechwalając się, który pierwszy wrzuci wiedźmę na stos! Spłonęła sama księżniczka słońca! Sytuacja jest poważna. Jak będziemy tak wbiegać i rzucać na lewo i prawo groźbami, to niedługo całe miasto pójdzie z dymem. Sama pani przyzna, że to może odrobinkę nie na miejscu. - Jednorożka zakryła filiżankę peleryną, a w jej miejscu pojawiła się księga oprawiona w liliowy atłas. - To może zaczniemy jeszcze raz. Jam jest Madame Lulamoon, ze mną są słowa, ze mną jest sztuka, ze mną azyl tego miejsca. - Klacz teatralnym gestem poprawiła turban na swojej głowie, a oświetlenie namiotu zmieniło kolory na znacznie cieplejsze, spokojne. - Przed tymi tragicznymi wydarzeniami jedyne, co pamiętam to przygotowywania nowych sztuczek, łatanie namiotu i niezdrowe zainteresowanie mojej asystentki pewną grą. To wszystko było całkiem czasochłonne. Opanowanie sztuki czytania z kryształowej kuli wymaga dużo pracy, nie wychodziłam wtedy zbyt często. Wszystko, co pamiętam to moja karawana i pokój Starlight, gdzie nudziłam się niemiłosiernie. - Gospodyni otworzyła książkę i przekartkowała powoli przed oczami gości strony zapisane notatkami odnośnie poprawy jej gry, które wypisała jej tam przyjaciółka. Pismo było bardzo staranne, acz widocznie pisane w pośpiechu. - Nie byłam zbyt dobra w tę grę, jak widać. - Klacz zamknęła notatnik i podsunęła go w stronę starca. -  Jeśli chodzi o sny, wszystkie sny Madame Lulamoon są niezwykłe. Ostatnio jedyne trochę bardziej chaotyczne i mroczne... przepełnione troską. - Tu klacz spojrzała ponownie na przybyszkę i pieczołowicie zaakcentowała kolejne zdanie. - Troską o przyjaciółkę, która ostatnio woli brać kolorowe pigułki i pić cydr, niż prosić Madame o poradę...  - Jednorożka spuściła wzrok i zaczęła bawić się kryształowym okiem, spinającym jej pelerynę. Kopyta znowu zaczęły jej drżeć. - Zresztą ostatnio nie sypiamy zbyt dużo. Rolą Iluzjonisty jest poprawiać humory, a w takim czasie tym bardziej. Nie możemy się oszczędzać. - Nagle, siedzący przy brzegu lady Glorian zaczął klaskać, wyraźnie pobudzony występem jednej ze skrzyń, co nieco uspokoiło Madame. - I to właśnie robię, zabawiam gości. Jak widzicie, państwo też nimi jesteście, nawet jeśli część z Was nie przyjmuje mojej sztuki... więc teraz zapytam spokojniej. Co jeszcze chcecie wiedzieć? Panie Galion, panno Ruby?  

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panno Lulamoon przybyłem tutaj prosto od Starlight, jak pani wspomniała woli brać kolorowe pigułki i pić cydr, ale ona twierdzi, że był to jednorazowy incydent i żeby się pani o nią nie martwiła. - Ogier zamilkł na chwilę, po czym dodał. - Co gorsze to ona się o ciebię martwi, obiecałem jej, że dowiodę pani niewinności.

Edytowano przez MagiMemNon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Madame stłumiła ziewnięcie i wzniosła wzrok pełen zmęczenia na starszego ogiera. - Dziękuję panu, panie Galion. Skoro moja droga przyjaciółka uważa, że sobie radzi, to jej wierzę. W końcu obiecała mi mówić, gdy coś ją gryzie. Obiecała, że nie będzie tego tłumić w sobie. - Klacz uśmiechnęła się i ponownie wyczarowała filiżankę, tym razem przed sobą. Aż trzy psieczaniczki od razu skoczyły, by nalać wywaru, swojej drogiej pani. Gospodyni pogłaskała je w podzięce za uchem. - To teraz pozostało zająć się kawiarnią i przestawieniem. Wielka i Potężna Madame Lulamoon nie ma czasu na odpoczynek, gdy w kucykach gotuje się strach... Dziękuję panie Galion. - Madame upiła łyk zielonego naparu i wyjęła spod lady miseczkę słodko pachnących orzeszków, przesuwając ją w stronę ogiera. -  Kiedy byłam jeszcze małą klaczą i coś sprawiło mi przykrość, mój ojciec miał w zwyczaju sadzać mnie na puchatej pufie na zapleczu swojej sceny. Zakładał swój magiczny cylinder i pokazywał mi magiczne sztuczki z kartami, aż nie zaczęłam się uśmiechać. Teraz pokazałabym mu znacznie lepsze sztuczki, dużo ćwiczyłam. - W zmętniałych od braku snu oczach, pojawiła się maleńka iskra. - Tak... kiedyś zdarzało nam się tchórzyć... Madame Lulamoon nie zawsze też postępowała właściwie, ale... Swoje już wycierpiała. Jej błędy zostały wybaczone. Teraz chcemy tylko udowodnić innym, że nasza wspaniałość nie jest tylko pustym słowem. Chcemy dać coś od siebie, ale nie chcemy przy tym łamać ustalonych sobie zasad. Nie można wciąż wymagać tylko od siebie, czasem trzeba prosić o to też innych. - Klacz zastukała cicho w blat, a roztańczona iskierka usiadła na jej turbanie, rozświetlając ladę lawendowym blaskiem, który został wzmocniony, przez powierzchnie kryształu. - Chcę tylko odrobiny szacunku i podziwu za mój trud. W końcu jestem Wielka i Potężna, panie Galion.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy pragnie szacunku panno Trixie. - Starzec zamyślił się. - W przeszłości zdarzyło się pani popełnić kilka błędów panno Trixie, ale zmieniła się pani na lepsze z małą pomocą twej przyjaciółki Starlight. Nie powinno się panny spisywać na straty tylko dlatego, że w przeszłości popełniła pani kilka błędów. Nie panno Lulamoon przyznałaś się do błędów i odpokutowałaś za nie i dzięki temu teras jesteś inną osobą, i byćmoże za to należy się pani szacunek. Bo czy jest na świecie kucyk który nie popełnia błędów?... No ale za bardzo się rozgadałem. Zauważyłem, że nauczyła się pani wielu nowych sztuczek. Rozumiem, że magik nigdy nie zdradza swoich sekretów, ale czy mogła by pani uchylić nieco rąbka tajemnicy? Skąd pani to potrafi?

Edytowano przez MagiMemNon
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Batpony uśmiechnął się w duchu. Zamierzony efekt związany z unikaniem ciągłych przechwałek jednorożca utrudniających śledztwo został uzyskany.  Jednak było coś co batponemu nie dawało spokoju, a zbudzało jego wielką ciekawość. Tą rzeczą był turban jednorożca, chętnie poprosiłaby żeby go zdjęła i pokazała co ma pod spodem. Jednak zamiast to zrobić  Rubby postanowiła zapytać o coś zupełnie innego. 

-  Lulamoon mnie nie wystarczą słowa, żeby mi zaimponować. Trzeba czynów, dowodów. Dlatego mam małą prośbę zajrzyj do swojej kuli i powiedz mi kto okradł tawernę Spitfire. 

 

*Oc nazywa się Rubby Night i to drugie b w imieniu nie jest błędem *   

Edytowano przez darkblodpony
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głosy wokół szumiały, a Madame wydawała się być nieobecna, mimo otwartych oczu. Dopiero dziwny krzyk, gdzieś z oddali wybudził ją z drzemki. Choć nie miała pewności, czy słyszała go naprawdę, czy tylko zmęczenie płatało jej figle. - Przedstawienie musi trwać... ale jestem zmęczona. Wybaczcie, jeśli zdarzy mi się na moment zawiesić. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam przerwę... Ostatnie co usłyszałam, to zdanie, że trzeba czynów, nie słów... To właśnie robią iluzjoniści, czynią, by świat zachował w sobie cząstkę dziecięcej radości magii. - Zasłoniła niezdarnie pyszczek, podczas ziewnięcia. - Obawiam się, że duchy przeszłości mogą mieć problem z dokładnym wskazaniem miejsca zdarzenia, którego nie widziały. Niestety, w zaistniałych okolicznościach moc Madame jest bardzo ograniczona. Kryształowa kula wskaże teraz jedynie wydarzenia, które Madame miała szansę widzieć, a od jakiegoś czasu nie rusza się z kawiarni. Nie wiemy, kto mógł napaść na tawernę elitarnej lotniczki. Nie wiemy też, co mógłby tam ukraść. Przed postawieniem namiotu, też nie miałam okazji widzieć tej klaczy. Moja karawana mija się zwykle z występami lotników. Nasze losy się nie krzyżowały. - Smutne oczy jednorożki zwróciły się ku kule, leżącej na stoliku za ladą. Spróbowała ją teleportować na blat, lecz niestety jedynie wywoła swoim rogiem tumany dymu. Westchnęła głośno i przeniosła kryształ tradycyjnym sposobem, próbując rozpędzić dym ogonem. - Niestety nie mogę spełnić twojej prośby, panno Rubby, lecz jeśli potrzebujesz innych dowodów, pytaj śmiało. Madame zrobi, co w jej mocy... z każdą bezsenną nocą Potęga Sztukmistrzyni maleje. Prawdziwa praca zacznie się po polowaniach, gdy kucyki uświadomią sobie, swoje przewinienia. Wtedy podamy pomocne kopytko swojej rywalce, która musiała przejść o wiele większe piekło, niż my w przeszłości. Jeśli będzie nam dane dotrwać...

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Batpony nie był zdziwiony. Właściwie spodziewał się takiej reakcji.

- Cóż jak przychodzi co do czego to zawsze nie umiecie pomóc... a sami ciągle o nią prosicie. Chodźby z tymi wiedźmami. Czy to normalne prosić zwykłe nieznające się kucyki o szukanie i skazywanie na śmierć? Przecież mogliście wezwać specjalistów, którzy by tą zagadkę rozwiązali w trym mi gan... - na twarzy batponego nie dało się odczytać żadnych emocji. - Zresztą ja już jestem martwa i bez sumienia. Zginęłam wczoraj wraz zanim Minuette została spalona. Jednak wracając do naszej rozmowy. Dam ci kolejną szanse. Na wzgórzu była kupka popiołów może umiałaś by ją rozpoznać. Podejrzewam,  że może to być proch ale ja się na tym nie znam, a ty masz z takimi rzeczami doświadczenie. Chyba, że to inna substancja... Jak myślisz?    

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz westchnęła i kolejny raz poprawiła swój turban. - W innej sytuacji Madame stwierdziłaby, że panna Rubby jej schlebia, twierdząc, że Sztukmistrzyni ma cokolwiek do powiedzenia w sprawie rządzenia tą krainą. Gdyby tak było, rozważyłabym pani opcję, lecz nie my tu decydujemy. A na martwą i bez sumienia panna nie wygląda, skoro dalej robi coś w kierunku rozwiązania sprawy i uratowania resztek dobroci, na naszej nieszczęsnej, equestriańskiej scenie. - Jednorożka nagle zachwiała się, lecz w ostatnim momencie uchroniła się przed upadkiem, chwytając się blatu. - To to zmęczenie... kupka popiołów... to zależy jaki zapach miała. Mógł to być zwykły proch, szczątki lub pozostałości po kadzidłach. Bez zapachu i koloru popiołu ciężko Madame cokolwiek określić. Śmierdziało siarką, lawendą, węglem? Myślę, że w tej sprawie powinnyście się udać do tej zebry... jak jej było... Ze... ze...zebola... nie... - Klacz z wyraźnym wysiłkiem próbowała zebrać myśli. - Ah tak! Zecora! Powinniście jej dopytać o szczegóły tego proszku. Mógł to być proch, używany w armatkach, bo raczej nie pomylono popiołu z mąką lub proszkiem do pieczenia. - Madame uśmiechnęła się nieobecnie, układając ciężką głowę na swoim kopytku. - Zjadłabym ciasto marchewkowe.... - Wymamrotała mimowolnie zamykając oczy. 
Postać, nazwana wcześniej Glorianem, przeszła przez bramkę w ladzie i podłożyła śpiącej gospodyni, zabraną z siedzenia, poduszkę oraz szczelnie otuliła ją jednym z leżących na podłodze koców. 
- Madame Lulamoon musi trochę odpocząć, proszę wrócić później, a jeśli dalej nie będzie w stanie odpowiadać... Ja postaram się to zrobić to zrobić. - Powiedział miłym głosem zamaskowany ogier z wyraźnym akcentem z Arabii Siodłowej. - Do tej pory zaopiekuję się Madame, jej przyjaciółka jest o tym poinformowana. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Batpony kiwnął głową. Sen rzecz święta przeszkadzać nie można. Jednak jeśli chodzi o ciasto marchewkowe to można by coś zrobić. Klacz wstała podeszła do dziwnie wyglądającego kucyka i gestem wskazała wyjście z namiotu. Gdy obydwoje byli już na zewnątrz rzekła. 

- Proszę niezwłocznie mnie powiadomić kiedy panna Trixie.... znaczy się Lunamon będzie gotowa do dalszego przesłuchania. Właściwie zanim odlecę mam do pana dwa dziwne pytania. I proszę odpowiedzieć na kilka jak najdokładniej pan umie. Czy zauważył pan jakieś dziwne zachowanie u swojej pracodawczyni? Od dawna ma problemy ze snem? I ostatnie z ciekawości co panna ma pod tym kapturem czy jak to się zwie?   

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na zewnątrz sporego, połatanego namiotu ogier poluźnił nieco bandaże na głowie, odsłaniając lekko uśmiechnięty, fioletowo-błękitny pyszczek. - Madame Lulamoon nie jest naszą pracodawczynią. To czysto przyjacielska przysługa. Żadnych dziwnych zachowań u niej nie spotkałem, jak zwykle prezentowała sztukę na najwyższym poziomie. Madame jest niesamowitą Iluzjonistką, nie spotkałem lepszej i z tego, co pamiętam, jedyne problemy ze snem jakie miała przed tą tragedia... były spowodowane zbyt małą karawaną i zbyt głośną asystentką. - Tu jego uśmiech na moment stał się szelmowski. - Co do wspaniałego turbanu Madame, który dla niej przywieźliśmy... jest jak każdy kapelusz poważanego Sztukmistrza. Mieści w sobie kwiaty, karty, szczyptę magii oraz wszystko, co jest potrzebne do zachwycenia widza podczas występu. Mam nadzieję, że odpowiedzi są do panny satysfakcjonujące - Ukłonił się zamaszyście i ponownie zasłonił pyszczek bandażami. - Niezwłocznie powiadomimy, gdy Madame będzie w stanie kontynuować swoje przedstawienie. Oby wasz trud przyniósł właściwe owoce. - Powiedział wciąż z silnym akcentem i zwrócił się do wnętrza namiotu, z którego dobiegała przyjemna woń arabskiej herbaty. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...