Skocz do zawartości

[Tawerna] Pod skrzydłami Shadowbolts


Sosna

Recommended Posts

Spitfire jeszcze dłuższą chwilę stała w osłupieniu po tym, jak usłyszała mrożący krew w żyłach krzyk, gdy ocknęła się z otępienia zauważyła, że taca, w której niosła zamówienie dla poprzednich gości wypadła jej z rąk. - No cóż trzeba tu posprzątać- stwierdziła, po czym poszła na zaplecze po miotłę i szufelkę. Gdy już posprzątała powiedziała do siebie: - muszę spytać pierwszego kuca, który teraz wejdzie, co właściwie się dzieje. To nie jest normalne.

Po dłuższej chwili, do tawerny wszedł podstarzały kuc. - Ten kuc może będzie w stanie odpowiedzieć na moje pytania. W końcu podróżuje obecnie po Equestrii, zatem będzie wiedział co aktualnie się tam dzieje. - Pomyślała Spitfire po czym powiedziała: 

- Witam ww tawernie "Pod skrzydłami Shadowbolts" komandorze, - po czym zasalutowała. Z przyjemnością odpowiem na pańskie pytania, jeżeli najpierw zgodzi się pan odpowiedzieć na kilka moich. - rzekłą, po czym nie czekając na odpowiedź starusza zaczęła zadawać pytania:

- Czym był ten rozdzierający ciszę nocną krzyk tak niekuczy, a jednocześnie brzmiący, jakby kogoś żywcem palili, sprzed paru godzin? Czemu wszyscy podejrzanie się na mnie patrzą, jakbym była jednym z tych tajemniczych bytów, o których wszyscy mówią? I wreszcie co do siana dzieje się w Ponyville, tak naprawdę? - powiedziała ognistogrzywa po czym zaczerpnęła oddech i w milczeniu oczekiwała na odpowiedź gościa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Fluttershy spłonęła na stosie? Mówisz, że ja też jestem podejrzana o bycie jednym z tych bytów? Ale jak? Dlaczego? Z jakiej przyczyny?- potok pytań Spitfire zdawał się nie mieć końca, na szczęście jednak w porę się opamiętała i zdenerwowana rzekła do przybysza: - Mówiłeś, że chcesz odpowiedzi na kilka pytań, komandorze. Chętnie na nie odpowiem, o ile będę umiała i jeśli okażę się pomocna. - Powiedziała kapitan, po czym zwróciła wzrok bezpośrednio na gościa.

Edytowano przez Sosna
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi przyjaciele byli już u pani, zapewne słyszałaś o zaginięciu Rainbow Dash. Pióro znalezione w miejscu rytuału miało niebieski kolor, ale jak się okazuję nie należy ono do Rainbow. Jedyny kucyk jaki mi przychodzi do głowy o podobnej barwie upierzenia to Soarin. Być może to pióro należy do niego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Pióro prawdopodobnie należy do Soarina? - zdziwiła się Spitfire, po czym rzekła - nie może być, Soarin nie jest typem kuca, który gubi swoje pióra. Raczej jest on typem, który który skrupulatnie dba o swoje skrzydła.

Chyba, że... - Spitfire zamilkła w pół zdania, jakby nad czymś intensywnie myślała, po czym spytała się podstarzałego kuca: - to pióro znalezione w miejscu rytuału było puchowe, czy było lotką? - spytała, po czym wyczekiwała odpowiedzi od komandora.

Edytowano przez Sosna
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż prawdopodobnie jest to pióro, które faktycznie należało do Soarina. Powiem więcej, prawdopodobnie było to jedyne pióro należące do Soarina, które dobrowolnie oddał. Kilka lat temu Soarin dał mi jedno swoje pióro, w ramach podziękowania za uratowanie mu skóry z łapsk mantykory, nie chciałam nic za to, jednakże on uparł się, że koniecznie muszę coś otrzymać, bo gdyby nie ja, jego już by nie było. Zatem oddał mi swoje pióro w szklanej gablotce ze specjalną dedykacją. Od tego czasu pióro to leżało na honorowym miejscu, w moim gabinecie. Niestety zostało ono skradzione ponad dwa tygodnie temu. Oczywiście zgłosiłam to odpowiednim służbom i co prawda powiedzieli mi, że się tą sprawą zajmą, jednakże wątpiłam, czy je znajdą, w końcu było to pojedyncze pióro, w dodatku takie, które miało sporo wartości sentymentalnej, a nieszczególnie przedstawiało jakąkolwiek wartość materialną. Wtedy mocno zdziwiło mnie, że sprawcę kradzieży nie interesowały różne liczne medale, puchary, czy inne wartościowe przedmioty, tylko zainteresował się małym, puchowym piórkiem, z którym wiążą się tylko i wyłącznie wspomnienia moje i Soarina. - powiedziała Spitfire, po czym dodała: - kto mógł dokonać tej kradzieży, tego oczywiście nie wiem. Mój gabinet nie był zamykany na klucz, a i przewinęło się przez niego całkiem sporo kucy, więc dosłownie każdy mógł je wziąć. Od sprzątaczek, innych członków grupy, aż po bardziej znane postacie, które przewinęły się przez mój gabinet na długo przed tym, jak cała ta heca się zaczęła.

Edytowano przez Sosna
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Zamyślił się starzec. - A więc moje podejżenia były słuszne. Szkoda tylko, że niewiadomo kto mógł je zabrać, ale nie poddam się tak łatwo. Będę musiał dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat. Jeszcze raz dziękuje pani kapitan za udzielenie ważnych informacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kilku dni w tawernie nie było żadnych gości, zatem Spitfire postanowiła się pokręcić po Ponyville i dowiedzieć się co nieco  o tym, co aktualnie dzieje się w mieście. I tak dowiedziała się, że na dzisiaj planowana jest dalsza część makabry na wzgórzu ognia, a także tego, że poszukiwacze wiedźm sami skazali w ubiegłym tygodniu Fluttershy na straszliwą śmierć, poprzez spalenie na stosie. Dowiedziała się także, że oprócz niej podejrzewają jeszcze więcej osób, w tym samą księżniczkę Celestię. - To straszne- powiedziała do siebie pani kapitan, po czym pomyślała: - Żaden z podejrzanych nie może spać spokojnie w obawie o swoje życie... -nie dokończyła jednak myśli, po czym nerwowo rozejrzała się dookoła. - Myślę, że bezpieczniejsza będę u siebie w tawernie, jednak w godzinie linczu muszę udać się na wzgórze ognia. - Dodała w myślach, po czym odleciała bezpośrednio do tawerny.

Edytowano przez Sosna
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka minut po powrocie lotniczki do drzwi uchyliły się powoli, tak jakby duch Fluttershy przybył i chciał odwiedzić tawernę, ale bał się wejść do środka. W końcu, gdy przejście było na tyle duże, by zmieścił się w nim dorosły kuc do środka wszedła klacz batpony o rubinowych oczach i szarej sierści. Po przekroczeniu progu z takim samym pietyzmem zamknęła drzwi, po czym podeszła do pierwszego wolnego stolika usiadła i schowała głowę w kopytkach. Po chwili dało się słyszeć ciche łkanie.    

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ledwo drzwi tawerny się zatrzasnęły, a już niczym duch zjawił się kolejny gość. Tym razem była to batpony o rubinowych oczach, wyglądająca na mocno przybitą. Po tym, jak klacz usiadła zakryła głowę kopytami i zaczęła cicho łkać. Widząc to Spitfire podeszła do niej i spytała, co się stało. Nie uzyskawszy odpowiedzi i widząc brak reakcji, kapitan zostawiła ją samą sobie. Po kilku godzinach w tym stanie ognistogrzywa stwierdziła, że musi się udać na lincz, a jej gościowi chyba nic nie będzie, skoro nie drgnęła od kilku godzin.

Po powrocie z linczu Spitfire wyglądała na zrezygnowaną, a w jej oczach nie było widać nic, poza straszliwą pustką. W kopytach trzymała butelkę "Smoczej Whisky". Widząc, że jej gość jeszcze nie opuścił tawerny i znajdował się w dokładnie takiej samej pozycji, w jakiej Spitfire ją zostawiła, podeszła do baru, wzięła dwie szklanki, po czym przysiadła się do gościa, nalała sobie i gościowi trunku i spytała: - napijesz się ze mną?- rzuciła z pustym wzrokiem bardziej w przestrzeń, niż do siedzącego obok gościa.

  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie- odpowiedziała krótko i sucho Spitfire, po czym nalała sobie kolejną szklankę Smoczej. Widać było po niej, że nie ma najmniejszej ochoty rozmawiać o wiedźmach, końcu świata i innych okropieństwach, które wiedźmy sprowadziły na Ponyville. Jednak po chwili wzdrygnęła się i pomyślała, że mimo, iż nie wie, kto mógłby być wiedźmą zdecydowanie należy pomóc w ich odnalezieniu, w końcu to przez nie widziała na własne oczy okrucieństwo księżniczki Luny i jej gwardzistów wobec Twilight, to przez nie każdy chodził zlękniony nawet w biały dzień. Po czym rzekła - Nie wiem, kto mógłby być wiedźmą, jednak jeśli mogę jakoś pomóc, chętnie to zrobię - powiedziała, po czym upiła łyk trunku ze swojej szklanki

Edytowano przez Sosna
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rubby z łatwością odczytała emocje dręczące lotniczkę. Wypiła zawartość szklanki. 

- Ja czasami mam dość tego zwariowanego życia... i myślę... o... myślę... nie ważne o czym myślę. - zakończył gwałtownie batpony, po czym chwycił alkohol napełnił kieliszki, po czym odróżnił do połowy własny kieliszek. - Wiesz jak to jest pamiętać i nie móc zapomnieć? Po prostu ja nie mogę... cokolwiek się zdarzy i tak będę pamiętać każdy szczegół, wydarzenie, które będzie miało miejsce. To takie bez sensu... Ale co ja tu będę o sobie opowiadał. Może ty masz coś ciekawego do powiedzenia, może o tym co się działo przedtem. Tak by nie gadać o wiedźmach.      

Edytowano przez darkblodpony
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A o czym chciałabyś pogadać?- Spytała zadawkowo Spitfire, po czym upiła kolejny łyk trunku - tematem numer jeden są te przeklęte wiedźmy. Zanim przybyły do Ponyville wszystko było takie normalne i zwykłe. A to kończyliśmy treningi i każdy rozjeżdżał się na przerwę, a to ktoś złożył mi wizytę w gabinecie. Ot normalne życie sportowca absolutnie nic ciekawego, o czym można byłoby pogadać na dłużej. - powiedziała kapitan, po czym dodała - w porównaniu z tym, co dzieje się teraz, czas sprzed pojawienia się wiedźm wydaje mi się być dziwnie beztroskie i piękne. A teraz? - Fluttershy nie żyje, Nawet księżniczka przyjaźni została beztrosko skazana na śmierć, pomimo tego, że była osobą powszechnie szanowaną i lubianą. Te pieprzone wiedźmy zmieniły kuce w potwory- rzekła, coraz bardziej drżącym głosem ognistogrzywa

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Batpony upił łyk trunku. 

- Mama nadzieje, że jest jak mówisz, a nie jest tak, że to tylko pretekst by wydobyć z każdego z nas potwora. Zresztą ja nawet nie jestem pewna czy wiedźmy chcą nas zabić... Nic osobiście nam takiego nie powiedziały, ani nie groziły... a my od tak tylko za to że są chcemy je spalić... - klacz wzięła kolejny łyk, po jej pyszczku było już widać pierwsze rumieńce - to tak jakby mnie chcieli spalić bo jestem batponym. - Ehe... ale nie rozumień jednego dlaczego przestałaś być sportowcem i naglę przerzuciłaś się na tawernę? 

 

Edytowano przez darkblodpony
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie przestałam być sportowcem, co to to nie. Po prostu znalazłam klucz do tego budynku i stwierdziłam, że tawerna  dla przyjezdnych może być dodatkowym źródłem finansowania działalności akademii, dlatego podczas jesiennej przerwy w treningach otwarłam ją na próbę i pomyślałam, że jednak coś z tego może być. Teraz widzę, że nie był to najlepszy pomysł na świecie, bo jakoś dziwnym trafem otwarcie tawerny zbiegło się z niedawnymi wydarzeniami. Może to ta nazwa przyciąga nieszczęścia? - Spytała jakby sama siebie Spitfire- po czym dodała, - Trzeba było zostawić ten budynek w spokoju, albo jeszcze lepiej na zawsze się go pozbyć.

Edytowano przez Sosna
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Był późny wieczór. Co prawda nocleg miała już zarezerwowany gdzie indziej, ale Cindy przed pójściem spać postanowiła odwiedzić jeszcze jedno miejsce. W ciszy na zewnątrz o jej przybyciu mogło świadczyć ledwo słyszalne stuknięcie kopytkami o ziemię. Niedługo potem, drzwi do tawerny otworzyły się, aby wpuścić do środka jedną z łowczyń. Cigarette powiodła spojrzeniem po wnętrzu. Ponownie zastała tu tylko dwa kuce.. Poprzednio była to Spitfire i Diana. Tym razem Spitfire i Ruby. Choć oczywiście, jeśli Ruby pójdzie spać, pegaz nie będzie miała jej tego za złe. Każdy chyba już był zmęczony... 

Powolnym krokiem dowlekła się do stolika, przy którym siedziała właścicielka tawerny, aby też zająć tam miejsce. Tym razem Cigarette chciała po prostu zobaczyć, jak płomienna klacz się czuje. Sądząc po whisky, raczej kiepsko. Wyraz pyszczka Cindy był obojętny, tak, jak za pierwszym razem kiedy się tu zjawiła. Dzisiaj, było to jednak spowodowane zwyczajnie zmęczeniem. 
-Poprzednio zbyt szybko opuściłam to miejsce.. - mruknęła jakby sama do siebie, markotniejąc. Powinno ją ciekawić czy kapitan zidentyfikuje ją jako tę, która wydała wyrok na Fluttershy. Jednak nie myślała już o tym. Nie w kontekście tego, że mogłaby się pomylić. "Rozpamiętywanie tego co minęło niszczy kucyki". Tak jej ktoś kiedyś powiedział i może było w tym trochę prawdy. Teraz już trzeba było założyć, że Shy była winna stuprocentowo. Jeśli nie - i tak są skazani na porażkę. A więc odpowiedź brzmi tylko "tak, była wiedźmą". A Twillight.. Z nią sprawa była bardziej skomplikowana. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Myszy tu nie ma, a pokój zaraz przygotuję powiedziała Spitfire, po czym zamierzała się udać na górę, jednak w trakcie do tawerny wkroczyła Cigarette i dosiadała się do stolika, przy którym siedziały Spitfire i Ruby. Po jej pyszczku widać było zmęczenie i obojętność. Po chwili mruknęła do siebie. - cóż rozumiem już dlaczego tak szybko opuściłaś to miejsce. To w końcu wtedy miał się odbyć pierwszy lincz na wzgórzu. Nie byłam wtedy świadoma, że jestem podejrzewana o bycie jedną z wiedźm, ani też co grozi tym, których wskazujecie, że tymi wiedźmami są. Widziałam straszne rzeczy na wzgórzu, w tym bestialskie traktowanie księżniczki Twilight przez księżniczkę Lunę. Nie spodziewałabym się, że rozkazy księżniczki będą wykonywane z tak bezwzględną stanowczością.- powiedziała Spitfire, po czym dokończyła picie whisky, a następnie dodała: - przepraszam cię na moment, ale muszę przygotować pannie Ruby jej sypialnię, więc  oddalę się na górę. - po czym lekko chwiejnym krokiem oddaliła się od siedzących przy stoliku kucy.  Ruby przenocowała w tawernie dwa dni, po czym udała się na lincz. razem z nią wyszła Cigarette. Spitfire postanowiła, że uda się na lincz zaraz po tym jak obie klacze opuściły tawernę. Po tym co ognistogrzywa zobaczyła na wzgórzu, długo nie mogła dojść do siebie. Najbardziej zszokował ją widok żyjącej Twilight, która to, jak dowiedziała się Spitfire powróciła do świata żywych za sprawą nekromancji, lecz w zamian za nią zdecydowano poświęcić  księżniczkę Celestię. ( Wybaczcie taki rozrzut czasowy, ale długo nie odpisywałem a zdarzenia, które się w międzyczasie działy były zbyt ważne, żeby ich nie uwzględnić)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kilku dni w tawernie nie było żadnego gościa. Spitfire postanowiła zatem po raz ostatni udać się na wzgórze ognia, po to by być świadkiem ostatniego stosu. - Nie jest to coś, w czym chcę uczestniczyć, ale czuję, że tak po prostu trzeba i nie ma innej opcji. Po prostu muszę się tam zjawić- powiedziała ognistogrzywa, po czym udała się na wzgórze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...