Skocz do zawartości

[Tawerna] Pod Rubinową Gwiazdą


Starlight Sparkle

Recommended Posts

Po tym jak Starzec wraz z Silver poszli na górę ogier wrócił do stolika przy którym pierwotnie siedział. Nie miał siły, zwyczajnie mu się się chciało tam wchodzić. Wolał poczekać na dole na wieści jakiekolwiek by były. Powoli zaczynał się godzić z myślami, że już więcej nie zobaczy pięknej klaczy. Na Manehattanie mieszkał sam. Co dzień wracał do pustego mieszkania, gdzie mógł co najwyżej porozmawiać z własnym odbiciem. Fakt miał znajomych, całkiem dobrych z resztą, jednak nawet najlepszy przyjaciel nie zastąpi tego kucyka, który zawsze na ciebie czeka, któremu na tobie zależy, do którego możesz wrócić. Fakt, praca dawała mu satysfakcję, robił to co lubi, na co dzień był otoczony kucykami, ale co z tego skoro kojarzył ich tylko z widzenia, ewentualnie z krótkich rozmów między audycjami. Znał ich ale nie wiedział kim są. Bywały również sytuacje, że był rozpoznawany po głosie na ulicy, w sklepie czy w ulubionej kawiarni o którą zawsze zahaczał w drodze do pracy. Ale co z tego, skoro brakowało tej atmosfery przy rozmowie, tego błysku w oku. Z niewiadomych przyczyn właśnie przy rozmowie ze Starlight pierwszy raz doświadczył tego uczucia. Poczuł "to coś" co świadczyło o tym, że to właśnie ona. Nie potrafił tego wytłumaczyć, mimo, że próbował i to kilka razy. Nie wiedział, czym zauroczyła go klacz, która przedtem tylko parę razy obiła mu się o uszy, a poza tym nie wiedział o niej nic.

Teraz siedział przy stole z łbem opartym o blat i rozmyślał co dalej.

W pewnym momencie z góry dało się usłyszeć słowa Browna Galiona "A więc ona żyje!". Vocal momentalnie się zerwał. Podniósł głowę, tak gwałtownie, że stół lekko zadrżał. I nasłuchiwał. Słyszał nie wiele, jedynie fragmenty wypowiedzi. W tym momencie przyszła mu do głowy pewna myśl- A co jeśli ona chce cofnąć czas? Jeśli tak, to jak bardzo? Tylko do momentu sprzed spalenia Trixie, czy może sprzed całego koszmaru? Co jeśli to drugie i to wszystko nigdy się nie stanie? Niby, to by oznaczało, że koszmar nigdy nie będzie miał miejsca, jednak z drugiej strony, wtedy nie poznam Cindy, Rubby, Alrixa i Galiona, a co gorsza... Nie poznam Starlight.- Chwilę później wyrzucił tą myśl z głowy, bo wydawała mu się niedorzeczna.- Jest w ogóle możliwość cofnięcia czasu?- Myślał

Siedział dalej i czekał na wieści.

Edytowano przez Suchar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier zwrócił się w stronę Silver. - Tak wracajmy, niechaj nie czekają dłużej. - Starzec wraz z Silver Night powoli zeszli schodami na parter. Przy stoliku Cindy wraz z Rubby grały w grę planszową. Galion popatrzył w stronę Vocala po czym przemówił. - Dość już tych smutków panie Vocal, Starlight żyję, co więcej ma plan. - Ogier uśmiechnął się radośnie. - Jak w ogóle mogliśmy pomyśleć, że zginęła. Przecież ona nie ustępuje tak łatwo, nawet w tak beznadziejnej sytuacji ma siłę do dalszej walki. Więc może i my nie powinniśmy się poddawać. Być może wkrótce nadejdzie koniec, ale my powinniśmy walczyć dalej, ponieważ gdy jesteśmy razem nic nie jest w stanie nas powstrzymać.

Edytowano przez MagiMemNon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płomyk nadziei rozgorzał ponownie w sercu podmieńca. Musiał czekać na dalsze informacje, a czekanie to było bardzo uciążliwe. Dla niektórych ten stan bywał najgorszym odczuciem, czymś zawieszonym pomiędzy strachem, a oczekiwaniami, które mogły się nie ziścić. Bardzo męczące i stresujące były te chwilę, jednak Alrix mógł wtedy jedynie nasłuchiwać. Oby się okazało, że i tym razem czarodziejka Starlight wykazała skłonność do przesady. Cofnięcie czasu zdawało się być szalony pomysłem dla podmieńca. Ingerowanie w czasoprzestrzeń było jedną z najpotężniejszych form magii, zdolnych kształtować całą rzeczywistość wedle czyiś upodobać. Pod ciele podmieńca przeszedł zimny dreszcz. Aż strach pomyśleć do czego byłby zdolny szaleniec, który uzyskał taką potęgę. Tak samo aż strach pomyśleć, do czego może być zdolna klacz, która kierują skrajne emocje. Klacz taka jak Starlight...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Silver przystanęła, by posłuchać tego, co Galion właśnie mówił.
Jak w ogóle mogliśmy pomyśleć, że zginęła. Przecież ona nie ustępuje tak łatwo, nawet w tak beznadziejnej sytuacji ma siłę do dalszej walki. Więc może i my nie powinniśmy się poddawać. Być może wkrótce nadejdzie koniec, ale my powinniśmy walczyć dalej, ponieważ gdy jesteśmy razem nic nie jest w stanie nas powstrzymać.” Te słowa rozbrzmiewały w jej głowie niczym uderzenia dzwonu…
-Pięknie powiedziane panie Galion. Sama księżniczka przyjaźni nie zrobiłaby tego lepiej. Mimo wszelkich przeciwności losu i wszystkiego, co się wydarzyło, całego tego nieszczęścia, jakie spadło na kucyki… w panu nadal tli się iskierka magii przyjaźni. - Klacz patrzyła na starca z podziwem w oczach. -Jestem pewna, że jeśli ciemność zaleje ten świat i przyjdzie nam się mierzyć z nią samotnie, to dzięki takim kucykom jak pan światło nigdy nie zgaśnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cindy słuchała przyjaciół, dzieląc uwagę pomiędzy rozgrywkę a to, co do niej docierało. Czyli Starlight żyła, ale jeśli..
Nagle dotarło do niej co się stanie, jeśli cofnie się w czasie i zmieni przyszłość. Oderwała się na chwilę od gry.
-Jeśli zaingeruje w czasoprzestrzeń, to niedobrze. - stwierdziła. Na jej pyszczku pojawił się wyraz troski.

-My.. Spotkaliśmy się dopiero podczas polowania. Jeśli ono się nie odbędzie.. - na chwilkę zamilkła. Zakręciła na skrzydle kosmyk włosów, po czym przychyliła się bliżej do siedzących, czekając aż dziadek też tu wróci.
-Jeśli ktoś z was zatrzymałby wspomnienia, dawniej, kiedy trzymałam się jeszcze z grupką osób z mojej wioski, wymyślaliśmy sekretne podpisy. Moim był rysunek stokrotki z wpisaną literą C. Może to głupie wspomnienie z dzieciństwa, ale wiedzieli to wyłącznie moi przyjaciele. Jeśli coś miałoby sprawić że nie zapamiętam tych wydarzeń, po tym na pewno rozpoznam kim jesteście.
Wróciła do gry, przesuwając swoją postać naprzód, zgodnie z kostką.
-Obym jednak się myliła.. Cokolwiek by się stało, nie chcę was stracić.

  • Mistrzostwo 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier uważnie słuchał tego co do powiedzenia ma jego przyjaciółka Cindy, niestety jeśli Starlight zaingeruje w czasoprzestrzeń to nigdy nie pozna swoich przyjaciół, Starzec wyciągnął coś z kieszeni swojego płaszcza, po czym rozdał każdemu ze swych przyjaciół. - To są kryształy komunikacyjne, kiedyś używałem ich do wydawania rozkazów poszczególnym kapitanom mej floty. Teraz pragnę ofiarować je wam, na wypadek gdyby siły zła jakimś cudem próbowały nas rozdzielić. Aby z nich skorzystać wystarczy wziąć je w kopytko i głośno wypowiedzieć imię tego z kim chcesz porozmawiać.Te kryształy wiele razy ratowały mi życie. Mam nadzieję, że i wam się przydadzą.

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Batpony rzucił kostką, ruszył pionkiem do przodu, po czym podał kość Cindy. Uważnie wysłuchał słów przyjaciółki i zapamiętał sekretny podpis klaczy. Stokrotka z literą C. Rubby uśmiechnęła się do reszty. Batpony wiedział, że to jej w nieprzyjemnej okoliczności cofnięcia czasu przypadnie ponowne zapoznanie łowców czarownic. Jednak klacz wolała nie dzielić się tą wiedzą. Zazwyczaj, gdy to robiła musiała dużo tłumaczyć dlaczego to potrafi, albo opowiadać o wszystkich wspomnieniach. Koniec takich opowieści był zawsze taki sam. "Powinnaś udać się do wariatkowa."  - słyszała z ust kucyków, którzy po tej rozmowie przestawali uważać klacz za godną uwagi przyjaciółkę. Dlatego też batpony zachęcony pomysłem Cindy i po otrzymaniu kryształu od Galiona postanowił zachęcić resztę do podzielenia się sekretami. W końcu dzięki temu w razie wypalenia planu Starlight znacznie łatwiej będzie jej "ponownie" poznać przyjaciół.   

- Moim sekretem jest szrama na lewym skrzydle. - rzekła Rubby unosząc nietoperzowe skrzydło pod światło - Jest mała i jedynie dobrze widoczna pod światłem. - klacz wskazała kopytkiem środkową część błony, gdzie po uważnym skupieniu można było zobaczyć zgrubienie w kształcie litery v.    

Edytowano przez darkblodpony
  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po słowach starca brązowy jednorożec lekko się uśmiechnął. - Faktycznie, dosyć tego użalania się nad sobą, trzeba coś wymyślić. Klacz mająca możliwość manipulacji czasem i do tego będąca pod wpływem silnych emocji, to na pewno nie jest dobre połączenie.- Myślał. Chwilę później przyjaciele zaczęli się dzielić przedmiotami i sekretami mającymi sprawić, że zapamiętają się. Wydawało mu się to trochę nie logiczne, jeśli założyć, że Starlight faktycznie cofnie czas, zostaną cofnięte wszystkie wydarzenia, łącznie z przekazywaniem sobie przedmiotów i informacji. - Chociaż, w sumie... W sumie, nie mam nic do stracenia... A jeżeli faktycznie coś w tym jest?- Pomyślał, po czym zwrócił się do towarzyszy. - Skoro dzielimy się sekretami czy znakami szczególnymi, to powiem coś o sobie.- Ogier odsunął nieco grzywę, ukazując w pełni swój róg, jednocześnie wskazując na średniej długości, wąską rysę znajdującą się właśnie na rogu.- Kiedyś, podczas zabawy upadłem na tyle nieszczęśliwie, że doprowadziło to do pęknięcia rogu. Nie było to nic poważnego i wszystko się zrosło, ale ślad pozostał.- Po chwili dodał- Miejmy nadzieję, że Starlight się opamięta i nie zrobi nic czego potem wszyscy będziemy żałować. Nie wątpię, w jej zdolności magiczne, jednak według mnie nikt nie powinien brać się za manipulację czasem. Może to przynieść więcej szkody niż pożytku.

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starzec dokładnie zapamiętał sobie słowa Rubby oraz rysunek Cindy, następnie wyciągnął z kieszeni płaszcza szkarłatne pegazie pióro. - Opowiem wam pewien sekret. - Ogier spojrzał na pióro. - Zawsze noszę je przy sobie, należało ono do mojego przyjaciela Thunderbolta. - Brown Galion przysiadł się do stolika. - Który kiedyś uratował mi życie, a było to tak. Dawno temu gdy służyłem na statku kapitana Sea Hulla, poznałem pegaza imieniem Thunderbolt, to były początki mojej kariery w Marynarce Wojennej. Bardzo się z nim zaprzyjaźniłem, niestety ta przyjaźń nie trwała długo ponieważ pewnego razu na Południowym Oceanie Luny, podczas rutynowej misji patrolowej, wpłynęliśmy w bardzo gęstą mgłę. Na początku nie wiedzieliśmy, że to będzie najgorsza rzecz która mogła nam się przydarzyć. Mgła była tak gęsta, że nie zauważyliśmy w porę zbliżającego się okrętu. Pierwsze spojrzenie na kolorowe żagle wystarczyło, by cała nasza załoga wpadła w panikę. Wiedzieliśmy do kogo należy ten statek, wiedzieliśmy też, że żagle te były tak kolorowe ponieważ uszyte były ze skór kucyków, które miały nieszczęście stanąć na drodzę straszliwemu kapitanowi Zabracowi. Słyszałem o tej zebrze wiele legend. Podobno przybijał on kapitanów zdobytych okrętów do steru, po czym wycinał im serce, by je następnie zjeść podobno wierzył, że dzięki temu zyska siłę pokonanego. To był bardzo szybki abordaż, zebry natychmiastowo wyrżnęli większość załogi. Wtedy go zobaczyłem przeklęty potwór z uśmiechem na ustach zbliżał się w naszą stronę. Ja oczywiście stanąłem obok mego przyjaciela chcąc mu pomóc, lecz on tylko zwrócił się w moją stronę i powiedział. - Nie...zostaw to mnie ty przecież masz klacz którą kochasz, pomyśl jak by się czuła dowiadując się, że nie żyjesz. Nie możesz tutaj teraz zginąć musisz uciekać. - Ja tylko odpowiedziałem. - Przecież cię tu nie zostawię. - On wtedy popatrzył na mnie ze smutkiem w oczach i odpowiedział. - Dobra skoro tego chcesz. - Po czym kopnął mnie w brzuch, ja chwiejąc się ostatnimi siłami chwyciłem go kopytkiem za skrzydło, chcąc złapać równowagę. Niestety wyrwałem mu tylko pióro po czym wpadłem do wody. Chwyciłem się z całych sił beczki. Prąd morski porwał mnie z dala od statku. Nie wiem jak długo dryfowałem w ocenie. Gdy już myślałem, że to koniec wtedy na horyzoncie zauważyłem statek. Mój przyjaciel uratował mi życie kosztem swojego. Nikt oprócz mnie nie przeżył tej masakry. Od tamtej pory zawszę noszę jego pióro. Gdyby nie on nie byłoby mnie tutaj. Tak samo od tamtej pory znienawidziłem zebry. I jak na ironię losu, wiele lat później mój syn również zginął z ich kopyt.

Edytowano przez MagiMemNon
  • +1 1
  • Mistrzostwo 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cindy zabrała jeden z kryształów. Może się przydać.. Jeśli Starlight cofnie czas pewnie zostanie go pozbawiona, ale do tego czasu, oraz jeśliby jednoróżka miała inny plan, warto mieć ze sobą coś takiego. Nieważne czy przegrali, czy wygrali z koszmarem, kucyki i tak będą pewnie na nich wściekłe. Za stosy, za palenie żywcem mieszkańców wioski. Kto wie, kiedy ktoś wpadnie w kłopoty. Co prawda kurs samoobrony w wiosce zaliczyła na piąteczkę, ale wtedy to była tylko teoria. Czy udałoby jej się to zastosować w realnej sytuacji zagrożenia? Nie wiedziała. Ale wolała o tym nie myśleć. Lepiej nie wywoływać wilka z lasu. 

Zapamiętała co mówiła o sobie reszta z łowców. Wydała z siebie ciche "oh", przykładając końcówkę skrzydła do pyszczka, słysząc Galiona. Nie wiedziała że starzec... To była straszna historia. I jednocześnie, pokazywała jak silna jest przyjaźń. Thounderbolt bezsprzecznie zasługiwał na takie miano. 

Mimowolnie jej myśli uciekły na chwilę w stronę Seabreeze, znajomej z Houndsmoor. Ona też wiązała życie z oceanem. Cigarette pomyślała sobie, że lepiej żeby nie spotkała Zebrican na swojej drodze. Oczywiście że lepiej.. Mimo że znajoma pływała pod czarną banderą i krwawymi żaglami, więc najpewniej jej załoga potrafiłaby się obronić, stworzyłoby to niepotrzebne ryzyko. I tak już zbyt wiele ryzykowali podejmując się takiego zajęcia jakim było piractwo. 

Z drugiej jednak strony, Cindy wiedziała, że mimo że (jak chyba prawie każdy z tej nieszczęsnej wsi) Seabreeze miała dużo na sumieniu, nie dopuściłaby się takiego okrucieństwa. Jeńcy z jej okrętu zazwyczaj przeżywali. A przynajmniej dawano im taką możliwość, porzucając najczęściej gdzieś na morzu, w pobliżu któregoś z brzegów, lub wręcz na nabrzeżu. Jednak czy takie zachowanie odkupiało winy tych kucyków? 

Odsunęła od siebie te myśli, wracając do przyjaciół. Rzuciła kostką i przesunęła postać na następne pole w grze.. Przeczytała co oznaczało miejsce na którym wylądowała i odpowiednio się do tego zastosowała, po czym podała kość Rubby. 
-Racja - zwróciła się do Vocala. -Ale może Starlight wymyśliła jakiś inny plan.. 

Spojrzała na jego róg. Miał dużo szczęścia. Jedna z sióstr Mood swój róg straciła. Nauczyła się kontrolować magię mimo tego - była bardzo zdolna. Dziedziczyła przecież potencjał po przodkach.. Ale to nie była już ta sama magia. Ani pełnia jej możliwości. Miała problem z zaklęciami wymagającymi dużej precyzji, a jej czary kierowały się bardziej ku sianiu kontrolowanego chaosu. 

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Silver Night słuchała opowieści kucyków i przyglądała się, jak wymieniają między sobą czarodziejskie kryształy. Zastanawiała się co się stanie z jej życiem, gdy Starlight faktycznie dopnie swego i postanowi cofnąć czas. Do tej pory słyszała tylko o dwóch kucykach, które się porwały na coś tak szalonego, jak próbę zmiany przeszłości. Pierwszym kucykiem była Twilight próbująca przestrzec samą siebie, ale jej zaklęcie nie było tak potężne i pozwalało przebywać w przeszłości zaledwie kilka minut. Drugą osobą, która na coś takiego się porwała była Starlight. Zmodyfikowała ona zaklęcie Starswirla i dzięki swojej magii mogła przebywać w przeszłości dowolny czas. I jedna i druga próba nie przyniosły jednak oczekiwanych rezultatów, z czego ta druga o mało nie sprowadziła zagłady.

-Ale zdajecie sobie sprawę, że jeśli to, co mówicie, jest prawdą i ona faktycznie wszystko zmieni, to te wydarzenia nigdy nie nastąpią? Kryształy nadal będą znajdowały się w kieszeni Galiona, a wasze sekrety nie ujrzą światła dziennego? Za to obudzicie się jak gdyby nigdy nic w swoich domach, a ten cały koszmar nawet nie będzie wspomnieniem czy złym snem.

Spojrzała na planszę — Pierwsze wydanie gry… Starlight mi o nim opowiadała. Wciągające, ale jak ona to określiła — Zastanowiła się, przykładając kopytko do pyszczka — Powtarzalne. Dużo bardziej odpowiadała jej kolejna edycja, która była grą wojenną z elementami rpg. - odetchnęła i przeczesała grzywę kopytkiem — ale jeśli już wszyscy opowiadamy o swojej przeszłości, to może i ja powinnam coś powiedzieć. W przeszłości mieszkałam na Manehattanie. Wraz z grupką moich powiedzmy przyjaciół, prowadziłam dość dobrze prosperujący biznes. Mieliśmy wielu klientów — Zrobiła pauzę, jak gdyby zastanawiała się nad doborem słów — Niektórzy nawet nie wiedzieli, że zaangażowali się w rozwój naszej małej działalności. Niestety jak to z dobrym interesem bywa… biznes się rozrastał, klientów przybywało, a pewne nieprzychylne nam grupy zaczynały rzucać nam kłody pod kopyta. W końcu nie wytrzymałam stresu i postanowiłam odejść. Chyba w samą porę bowiem wkrótce doszły mnie wieści, że moi przyjaciele również nie wytrzymali i jeden po drugim się posypali. Ja błąkałam się trochę po Canterlocie i okolicach Ponyville aż spotkałam Starlight. Zaproponowała mi poprowadzenie wraz z nią tego miejscamachnęła kopytkiem, wskazując całą tawernę A ja z uwagi na brak innej perspektywy przyjęłam tę robotę… chociaż teraz jak sobie o tym pomyślę, to mogłam jednak odrzucić i udać się dużo dalej poza granice Equestrii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Zgadzam się z Silver Night- Stwierdził Vocal- Cofnięcie czasu to nie podróż, gdzie nasze umysły pozostają niezmienne, lub lekko zmienione. Ten moment będzie niezauważalny dla nas. W jednej chwili będziemy rozmawiać tutaj, a zaraz potem będziemy zupełnie gdzie indziej, robiąc zupełnie coś innego, zupełnie się nie znając. Można to porównać do filmu. Leci sobie film i nagle, bez żadnej zapowiedzi, bez żadnego przejścia zmienia się fabuła i bohaterowie, jakby ktoś nagle zmienił kanał, nie odczujemy tego. Równie dobrze w przyszłości ktoś mógłby cofnąć czas do tego momentu, dokładnie tego w którym mówię to zdanie. Mogło nas cofnąć z zupełnie innej sytuacji, z innego zakątka Equestrii a my tego nie zauważymy i pozostaniemy nieświadomi.

-Pracowałaś na Manehattanie? W których rejonach? Czym się zajmowałaś w tym "biznesie"? Dopytuję, bo jestem stamtąd, to znaczy, nie urodziłem się tam, ale od kilku lat tam mieszkam i pracuję. Może obiło mi się o uszy.- Lekko się uśmiechnął.

Edytowano przez Suchar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier wysłuchał słów klaczy bardzo uważnie, po czym dodał. - Oczywiście, że zdaję sobię sprawę z tego, że jeśli panna Starlight wszystko zmieni to, to wszystko się nie wydarzy, ale kryształy podarowałem moim przyjaciołom na wypadek gdyby, koszmar próbował nas rozdzielić w tej rzeczywistości, gdyby panna Starlight jednak nie cofnęła się w czasie.

Edytowano przez MagiMemNon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-W większości w dokach, ale w interesach podróżowałam i głębiej w okolice słynnych butików. - od niechcenia otwarła instrukcje do gry planszowej -A co robiłam? Zajmowałam się sprzedażą trudno dostępnych towarów po okazyjnej cenie. - Puściła mu oczko — Czasem sprowadzałam specjalny towar na zamówienie…

Spojrzała na starca.
- Któż przewidzi, co siedzi w głowach magików.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cindy spojrzała w kierunki Silver. Tak.. Może nie będą pamiętać. Ale może będą mieć jakieś przeczucia, będą mieli wrażenie że kogoś skądś znają? Coś jak deja vu? Wspomnienia większości z nich najpewniej się cofną, ale nadal będą tymi samymi istotami. Cindy nie była ani religijna, ani nie przykładała wagi do duchowości, ale słyszała co nieco o duchach kucyków. A co jeśli taki duch mógłby zabrać ze sobą jakąś formę pamięci? Nie zastanawiała się czy to były informacje prawdziwe, czy tylko zmyślone niegdyś przez kogoś, po prostu chwytała się każdego pomysłu, który mógłby mieć chociaż cień szansy na ocalenie tego.

A może tylko jej się wydawało i próbowała sobie to tłumaczyć, aby odsunąć myśli od faktu, że mogłaby zostać rozdzielona z Łowcami. 

-Sam Koszmar też mógłby pokusić się o takie działanie. No wiecie, usunięcie pamięci tym, którzy chcieli mu przeszkodzić... Lepiej mieć jakiś sposób powrotu, nawet jeśli miałby nie zadziałać..

W takiej sytuacji, Ci z grupy którzy nie doświadczą skutków działania tworu Luny, będą mieli możliwość przypomnienia reszcie kim są.

-Magia to potężna moc. Zaklęcie cofnięcie czasu może mogłoby zostawić po sobie jakiś ślad? Nie skontaktuję się teraz z Rose, szkoda.. Ona wiedziałaby więcej o tym. Może nawet byłaby zdolna wyśledzić, czy Starlight faktycznie użyła czegoś w tym rodzaju. 

Przypomniała sobie wizerunek jednej z dwóch najzdolniejszych jednorożców w jej wiosce. Ostatnio kiedy ją widziała, minęły się tylko w milczeniu. Czy Rosi by pomogła? Nie wiedziała. Powinna bardziej dbać o swoje relacje z mieszkańcami Houndsmoor... 

Edytowano przez Stormy Mood
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rubby rzuciła kostką i wykonała swój ruch. Następnie przeczytała napis na polu. "Zgubiłeś sakiewkę. Cofasz się o trzy pola". Klacz wzruszyła kopytkami i wykonała polecenie na planszy. 

- Twój ruch Cindy. - rzekła, po czym dodała z uśmiechem - Tylko nie wyrzuć pięciu oczek bo wygrasz.

Rubby nadal uważnie słuchała wywodów przyjaciół, jedynie komentując całość w głowie.

- Silver, żebyś wiedziała ile razy się już tak budziłam, cała drżąca i pokryta potem z krótkim oddechem oraz mętlikiem w głowie. Świadoma wydarzeń, które zdarzyły się tylko w innej linii czasowej. Jak już się coś raz stało tego już nie można cofnąć. Cofając czas i zmieniając decyzję nie sprawiasz, że tamtej nigdy nie było. Bo tamto zdarzyło się chociaż raz chodźby po to byś miała powód żeby zmienić decyzję.  

  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pewnym momencie ogier przypomniał sobie o jednej rzeczy.

-A co z Księżniczką Twilight?- Zwrócił się do ogółu.- Ktoś widział co robiła po... wybuchu? Nie wiem na ile moje informacje są prawdziwe, ale słyszałem, że już kiedyś była podobna sytuacja, że Starlight próbowała zmienić przeszłość i wtedy właśnie Księżniczka ją przekonała aby tego nie robiła. Wiem, że teraz, po nekromancji jest mówiąc delikatnie... inna, ale czy została wyprana z absolutnie wszystkich uczuć? Nie zależy jej na losach Equestrii? A nawet jeśli została całkowicie pozbawiona uczuć, to czy wspomnienia nie mogły mieć wpływu na ponowne ich wykształcenie, choć w niewielkim stopniu? Bo te jej chyba zostały... Co jeżeli tam, na wzgórzu "poszła" za Stalight i właśnie ją próbuje przekonać, aby nie robiła tego co chce zrobić?

Edytowano przez Suchar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zachichotała słysząc tekst z karty Rubby.
-Nie jestem dobra w te klocki, wiec uwierzę Ci na słowo. Jeśli jednak chciałabyś o tym podyskutować to najodpowiedniejszą osobą byłaby Twilight lub Starlight. - Chciała coś dodać, ale powstrzymała się za to zapytała o coś, co ją zainteresowało w wypowiedzi Rubby.
-Mówisz o liniach czasowych? Czyżbyś również podróżowała w czasie albo używała tego typu magii?

Spojrzała pytająco na kuca.

-nie często opuszczam to miejsce od czasu tego wariactwa… co się tam stało, że tak mówisz? Czyżby Twilight również zniknęła?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemniczy kryształ mocy, podarowany przez Galiona był pierwszym magicznym artefaktem, który Alrix mógł trzymać w tym kopytach, a gdy tylko go dotknął, przez jego ciało przeszedł dziwny dreszcz. Tak, z pewnością ten przedmiot to nie podróbka. Podmieńce mogły to wyczuć, dzięki nie tylko wyostrzonym zmysłom, ale również dzięki dodatkowemu, który mógł podpowiedzieć takiemu osobnikowi o wibracjach w strukturze magii. Kryształ zdolny skomunikować ich w dowolnej chwili wydawał się być genialnym pomysłem, wręcz przełomowy, którzy mógłby rozwiązać wiele problemów komunikacji, a dziedzin, które chętnie by przyjęły takie rozwiązanie z pewnością byłoby sporo. Lepiej to ukryć przed złodziejami. Przed kimkolwiek. Podmieniec wcisnął kryształ do mieszka, który zwisał z jego pasa. Znając siebie od tej pory będzie go sprawdzać obsesyjnie co kilka sekund. Z pewnością będzie zmuszony zainwestować w lepszą ochronę.

 

Kryształ, kryształem, jednak równie interesują była gra, w która zaczęli grać jego przyjaciele. Alrix również znał parę gier w które grał, zwłaszcza w dzieciństwie. A polegały one najczęściej ma rozrywaniu kłami kukieł kucyków, deptanie ich, czy krwawe starcia z jego rówieśnikami. Roje podmieńców podzielone był na szczepy, a młode larwy podmieńców z poszczególny szczepów często napuszczano na siebie. Ze starannością pielęgnowano tę gorącą nienawiść, aby mogła raz po raz kłaść trupem słabsze jednostki. Młodzi nie mieli wyboru. Pod surowym okiem swych opiekunów nie byli wypuszczani ze specjalnie przygotowanych aren. Z tego miejsca mogła wrócić tylko określona liczba podmieńców. Równie dobrze z areny mógł nie wrócić już nikt. Czasem tak bywało. W roczniku Alrixa zebrano krwawe żniwa i nikomu nie było z tego powodu przykro, a przynajmniej na to wyglądało. Być może innym podmieńcom, które przeżyły masakrę, było z tego powodu smutno, przez co później tak bardzo nienawidziły świata. Alrixowi było smutno, ale tego nie okazywał, bo nie mógł, tak samo jak inni kadeci, wiec mógł tylko przypuszczać, że mogli czuć to samo co oni.

 

Zebrało mu się na te wspominki, o których wolał zapomnieć, ale to już nigdy go nie opuści. Już nic nie zmieni faktu, że był mordercą własnych sióstr oraz braci, a kto wie, czy też nie paru niewinnych kucyków. Nic już tego nie zmieni.

 

– No cóż... ja też chciałbym się czymś podzielić, bo nie miałem jeszcze okazji, nikogo godnego zaufania, żeby to zrobić.

 

Westchnął z trudem rozpoczynając swoją spowiedź. Łatwiej by było mu się wspiąć na najwyższą górę, niż o tym opowiadać.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Silver spojrzała w stronę podmieńca z zaciekawieniem. Nigdy wcześniej niedane jej było poznać historii jakiegokolwiek podmieńca poza oczywiście historią Thoraxa. Jednak jego historia była dla niej zbyt ogólnikowa i przez większa część czasu skupiała się na jego życiu w kryształowym królestwie. O życiu w roju wspominał nie wiele, a w szczególności o panujących tam zasadach i władzy, jaką roztaczała królowa.
-Jak wspominasz tamten okres? Jaka była Chrysalis dla was… jej dzieci?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

– Było bardzo ciężko... – westchnął podmieniec, patrząc na kość rzucana przez kucyki turla się po planszy. – Nasze codzienne zajęcia skupiały się na patrolowaniu, wyrabianiu włóczni oraz treningach. Pharynx, starszy brat Thoraxa, naszego wodza, był dowódcą komanda, potem całego szczepu, do którego należałem. Był bardzo srogi...  a nasz dzień był dokładnie rozplanowany. Nie było czasu na przyjemności, czy takie tam. Podmieńce raczej traktowały się oschle. Nie było więzi rodzinnych, takie pojęcia były abstrakcyjne. Często dochodziło do bójek, po których w różnych zakamarkach można było znaleźć martwe ciała podmieńców, zmaltretowane. Nieczęsto wyciągano z tego konsekwencje, bo panowała kultura śmierci oraz tak zwane "prawo dżungli".  Mówiono, że nie ma nikogo nie zastąpionego, że na miejsce jednego podmieńca i tak zaraz pojawi się pięciu kolejnych. Thorax zdecydowanie przeżył jedynie dzięki opiece swojego brata, który był wysoko postawiony. A jeżeli chodzi o matkę too...

 

Alrix zamarł na moment i przewrócił oczami. Szkoda, że nie miał nic do picia po kopytem. Czegoś mocniejszego.

 

– Naszą matkę można było zobaczyć równie dobrze raz, podczas wyklucia, a potem już w ogóle. Zajmowała się nami przez bardzo krótki czas, potem byliśmy segregowani do różnych obowiązków i jakoś się to życie toczyło, albo i nie. Przypominała raczej szefową, a nie rodzicielkę w rozumieniu kucyków. Ale to taką bardzo niedobrą, despotyczną szefową... 

 

Po czole Alrixa spłynęła strużka potu. 

 

Dobrze, że to już za nami... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Silver, która nigdy nie słynęła z odpuszczania chciała koniecznie dowiedzieć się co też podmieniec uważał o swojej królowej. Zastanawiała się jak go podejść, by wydusić kilka innych informacji.
-Czyżby było aż tak źle? A może podmieńce nie wykazywały hmm należytego oddania władzy? Mówisz, że panowało prawo dżungli… Może to był powód, dla którego zachowywała się tak, a nie inaczej - Zastanowiła się - Może inaczej nie dało się zapanować nad taką armią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

– Trudno powiedzieć... – Zamyślił się podmieniec. – To pytanie o naszą naturę; czy moja rasa jest naturalnie zła, czy dobra... Wydaje mi się, że to zależy od warunków i od tego, co się wpoi młodemu podmieńcowi. Po tym względem bylibyśmy chyba podobni do Was. Kto wie jak, jakie byłby kucyki, gdyby pierwszą rzeczą z jaką by się spotkały w swoim życiu, byłaby nienawiść i odraza do świata. Podziała na słabych, którzy zginą oraz na tych silnych, którzy będą panować. Ale to nie wszystko. My byliśmy rojem, który miał żerować. Tylko my się liczyliśmy, to my mieliśmy panować, a cała reszta stanowiłaby dla nas pożywienie w postaci miłości oraz wszelkich pozytywnych uczuć. A przynajmniej tak uważała Chrysalis i nie zmieniła poglądów do tej pory...

 

Alrix westchnął i poprawił się na krześle, spoglądając na plansze do gry.

 

– Było źle. Nie podobało mi się tam. To surowe prawo wprowadziła tak, aby grało z jej ideologią. Chorym spojrzeniem na świat. A podmieńce... raczej były jednomyślne. Wiesz... były kontrolowane od narodzin. Chrysalis nie mogła sobie pozwolić na jakiekolwiek rozłamy w swoim roju. Najwidoczniej nigdy nie udało jej się stłumić dobra, które mieliśmy w sobie, dlatego też w ostatniej godzinie władzy mojej byłej królowej, podmieńce zwróciły się przeciwko niej i zdołały się przemienić. 

 

Podmieniec, zamyślony i przypominający sobie urywki z tamtego okresu, nawet nie zauważył kiedy zaczął bawić się serwetką.

 

– Jednak co by nie było... mam na swoim koncie zbrodnie, których już nic nie zmaże. Co by nie było... jednak byłem sprawcą. Mam nadzieje, że chociaż to tutaj odpokutuję... Proszę, żeby się tak stało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz słuchała go, ale jednocześnie raz po raz spoglądając na planszę. Była ciekawa, kto wygra, ale nie aż tak bardzo, jak opowieści podmieńca.
-Więc to tak… Twierdzisz, że od zawsze było w was dobro i tylko żelazne rządy Chrysalis tłumiły to wszystko. Teraz gdy królowa odeszła możecie wykorzystać w pełni swój potencjał i żyć tak jak sami tego chcecie… hm a co jeśli Chrysalis wróci? -

Wskazała podmieńca kopytkiem.

- Co wtedy zrobi Thorax i reszta podmieńców? wszyscy jesteście... zgoni czy znowu nastąpi rozłam i część z was stanie po jej stronie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podmieniec był zaskoczony nagłą ciekawością ze strony Silver. Czyżby miała zamiar napisać o jego rasie jakąś książkę? Jednak nie widział w tym nic złego. Sam był ciekawski świata kucyków, chętnie by wypytywał, gdyby oczywiście miał jeszcze więcej znajomych, zamiast przypadkowych mieszkańców Equestrii, którzy bez namysłu daliby mu w pysk.

– Nastroje podmieńców po przemianie Thoraxa były różne. – Rozpoczął swoja opowieść, przy okazji zamawiając cydr. – Niestety, ale tryb życia, który wpoiła Chrysalis, która sączyła niczym truciznę do naszych umysłów, była tak mocno zakorzeniony, że niektórym niełatwo było z tym zerwać. Przez całe życie wierzyli tylko w jedną ideologię i życie było idealnie poukładane. Z jednym momencie to wszystko znikło, a ich wiara w rządy Chrysalis okazała się być pusta. Byli zdezorientowani i nie wiedzieli co ze sobą zrobić. Ja również nie wiedziałem, ale całe szczęście z czasem znalazłem sobie różne zajęcia, które to Thorax zaplanował dla nas.

 

Alrix oparł swoją głowę o kopyto, spoglądając to po przyjaciołach i po Sliver.

 

– Wydaje mi się, że gdyby nie nagła zmiana naszego przywódcy, to w roju doszłoby do rozpadu. Jednak coś na niego wpłynęło. Pojechał do Ponyville, żeby odwiedzić tego małego smoka. Czyżby to on go nauczył jak rządzić? – mruknął pod nosem, po czym się uśmiechnał, kręcąc głową. – Nie. To niemożliwe. Taki malec nie mógłby tego zrobić, chociaż smoki są twarde i równie okrutne. W każdym razie po tym przekonał większość, w tym także mnie, a później całą resztą. Oprócz jednego... swojego brata. Ale i na niego przyszła pora, gdy panna Starlight oraz Trixie odwiedziły Thoraxa w jego klanie. To one pomogły całkowicie odmienić naszą społeczność, za co jesteśmy wdzięczni. Teraz rój stał się jednością. Bardziej spójną i twardą, niż kiedykolwiek. Tak więc póki co nie widzę ryzyka rozłamu. No chyba, że Chrysalis wróci, przebudzając mroczne żądze, które się gdzieś skrywają w naszych ciałach...

Edytowano przez Grento YTP
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...