Skocz do zawartości

[Tawerna] Pod Rubinową Gwiazdą


Starlight Sparkle

Recommended Posts

Blask rogu zniknął równie szybko, jak się pojawił. 

-Wiem... pan nie rzuci oskarżeń na kogoś na podstawie plotek albo pomówień. 

Starlight spuściła wzrok i cicho powiedziała. 

-Panie Galion... ja nie wiem, czy bym potrafiła. Zniszczyć tę istotę, która wygląda tak samo, jak ona. W pewnym sensie cieszę się, że to spoczywa na barkach Luny. Panie Galion... proszę sprawdzić Trixie. Musimy się upewnić, musimy ją oczyścić z zarzutów lub może uda nam się ją jakoś uratować. Nie możemy ich wszystkich przekreślać... Póki nie mamy pewności, to jest nadzieja. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście zrobie to dla pani, ja sam również nie wyobrażam sobię spalić istoty która przybrała postać bliskiej mi osoby. Sprawdzę Trixie i obiecuje panno Starlight, że bez dowodów nikt jej nie ruszy, masz moje słowo. Ale gdyby się jednak okazało, że jednak jest wiedźmą, to mam nadzieję że, kiedyś mi pani wybaczy. Niestety niełatwy jest nasz żywot, zmuszeni jesteśmy podejmować ciężkie decyzje. Nie jesteśmy bohaterami tylko przerażonymi szaleńcami którzy ostatnimi siłami próbują ratować życie własne i swoich bliskich. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słowa starca były dla klaczy sporą pociechą. Wiedziała, że może na niego liczyć lub po prostu miała taką nadzieję. Twilight powróciła, leczy czy to samo dałoby się zrobić z Fluttershy? A co z jej przyjaciółką Trixie? Jeśli przywrócenie do życia było tylko jednorazowe to Starlight wiedziała, że nie może dopuścić do śmierci sztukmistrzyni bez przytłaczających dowodów. 
-Dziękuję. Mam nadzieję, że się pan czegoś dowie. Będę czekała z niecierpliwością na te informacje. - Klacz zeskoczyła z krzesła i spojrzała w stronę baru. Silver Night kończyła już obsługiwać ostatnich klientów i coraz częściej z niecierpliwością zerkała w stronę starca i Starlight. 
-Jeśli jednak znajdzie pan coś przeciwko niej... to również proszę o taką wiadomość. Proszę przyjść z tym najpierw do mnie. - Spojrzała na niego z nadzieją, po czym zerknęła na kufelek stojący przed nim.

- To na koszt firmy... - uśmiechnęła się przyjaźnie i dodała szybko. - A teraz proszę mi wybaczyć. Moja Silver zaraz powyrywa nam wszystkie włosy z grzywy, jeśli jej nie pomogę. Liczę, że szybko się zobaczymy i będzie miał pan dla nas dobre wieści... ahh jeszcze jedno - Starlight spojrzała w stronę okna. Księżyc był już wysoko na niebie, co oznaczała, że jest grupo, bo północy.

- Jeśli pan chce panie Galion to mamy tutaj wolny pokój. Nie jest o to może coś najwyższej klasy, ale przynajmniej odpocznie pan i nabierze sił przed kolejnym dochodzeniem. Dysponujemy też niewielką biblioteczką... o tam na piętrze - Wskazała kopytkiem schody - Nasze zbiory nie są tak bogate, jak biblioteka Canterlotu lub zbiory Twilight Sparkle, lecz na pewno znajdzie pan coś interesującego. - Rozejrzała się jeszcze po sali zastanawiając się, czy nie zapomniała o czymś poinformować

- Jeśli zechce pan skorzystać to u Silver można dostać jakąś strawę... to chyba wszystko. - Zrobiła kilak kroków w stronę baru, po czym zatrzymała się nagle i spojrzała raz jeszcze na starca - Aha w razie pytań, to mój pokój znajduje się na końcu korytarza po prawej stronie... Do zobaczenia panie Galion. - Machnęła kopytkiem na pożegnanie i ruszyła w stronę baru ponaglana prychnięciami Silver.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Batpony wszedł do karczmy rozejrzał się i zajął pierwszy wolny stolik. Następnie przejrzał kartę dań, westchnął, zamknął ją i położył na stoliku. 

- Poproszę specjalność dnia. - rzekł, po czym wyciągnął monety i położył na blacie.

Czekając na zamówienie zwrócił się do właścicielki. 

- Podobno kiedyś miałaś inne poglądy i chciałaś śmierci księżniczki Twilight czy coś podobnego. Ja mam podobny problem tylko innego alikorna i do tego zebrę. Niezłych sobie wrogów wybrałam co? Nieważne po prostu chcę wiedzieć jak udało ci się zmienić i wrócić na tą dobrą stronę. Chociaż tak myśląc to może trochę dałam się ponieść emocją.... Zresztą co powiesz na porozmawianie na temat miesiąca. Nie będę kłamała. znasz się na magii to pewnie wiesz jak trudne jest zaklęcie utrzymujące kolorowy ogień w misce. Każdy może go rzucić? A może to nie zaklęcie tylko coś innego podtrzymuje płomień. Może wiesz co to może być?         

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Silver Night przyjęła monety i szybko zniknęła na zapleczu, mamrocząc coś pod nosem o coraz dziwniejszych gościach.

Starlight spędzała ten czas na piętrze w swoim pokoju przeglądając księgę zaklęć Starswirla na temat magii ochronnej. Odkrywszy coś, co uznała za wartościowe zapragnęła podzielić się swoim odkryciem z Silver Night więc raz, dwa zbiegła z pietra. Położyła księgę na barze i spojrzała na wychodzącą Silver Night. Już miała ją zawołać, gdy usłyszała za sobą nowy, nieznany jej głos.
-Ja chciałam śmierci księżniczki Twilight? - Zapytała zdziwiona, odwracając się w stronę nowego gościa.
-Nie moja droga... nigdy nie chciałam zabić Twilight. Chciałam tylko sprawić by nigdy nie weszła mi w drogę... wydawało mi się, że wystarczy, że cofnę się w czasie i powstrzymam ją przed poznaniem przyjaciółek i dzięki temu nigdy nie zostanie alicornem. - Starlight usiadła naprzeciwko dziewczyny. -Jak udało mi się wrócić na dobrą stronę? Nie udało się, a raczej nie udałoby się gdyby nie Twilight. To ona pokazała mi lepsze życie, dała nadzieję i swoją przyjaźń. Gdyby nie ona ten świat byłby zupełnie inny.... wiele jej zawdzięczam. - Uśmiechnęła się niemrawo i dodała po chwili śmiejąc się.-I tak... niezłych sobie dobierasz wrogów moja tajemnicza przyjaciółko. Biorąc pod uwagę, że Celestii już z nami nie ma, a Twilight wykluczyłaś, to mogę powiedzieć, że wybierasz się z motyką na słońce, choć w tym wypadku lepiej powiedzieć, że wybierasz się w motyką na księżyc. Jeśli zaś chodzi o Zecorę to nie wiem o niej za wiele. Jest tajemnicza, dziwnie mówi i Twilight zawsze ją lubiła, bo zebra zawsze pomagała kucykom, a to, co robi teraz... pozwól, że zdanie na ten temat zachowam dla siebie. Dziwie się tylko, że nie pomógł nam Discord... z jego mocą to te wiedźmy już dawno byłyby w lochach Luny albo przestałyby istnieć. - Starlight zamyśliła się. Celestia, jak i Luna kiedyś poprosiły Discorda o pomoc w zlokalizowaniu Tireka wiec, dlaczego nie zrobiły tego samego przy wiedźmach... to byłoby najlepsze i najszybsze rozwiązanie tej sprawy.
-Tak on by szybko to załatwił, a tak to przez jakieś dziwne zrządzenie losu lub kosmiczne wpływy jesteśmy pozbawieni naszego sojusznika.... dziwne to i głupie.
Starlight pokręciła głową, sama nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje, że jeszcze go nie ma i nie naprawia całego tego bałaganu. W pewnym momencie uśmiechnęła się, jej róg zaświecił się jasnym błękitnym światłem i wszystkie pochodnie w karczmie zmieniły barwę na zieloną.
-Kolorowy ogień to proste zaklęcie... Królowa Chrysalis je znała, a i mi nie sprawia problemów. Sądzę nawet, że Twilight, jak i reszta utalentowanych jednorożców potrafi zmienić barwę ognia na dowolną inną. - Kolor ognia wrócił do normy, a róg Starlight przestał świecić.


-Jednak Ty mówisz o innym ogniu. Nie wiem wiele o tym, ale powiem, ile mogę. Zaklęcie czy rytuał potrzebny do tego nie pochodzi ze znanej nam magii. Dawno temu ten rodzaj magii został zakazany, ale dlaczego to chyba trzeba by pytać Luny. Ja troszkę poszperałam tu i tam, gdy Twilight wypędziła mnie z mojej dawnej wioski, i odnalazłam wzmianki o tej szkole czarów. - Starlight spojrzała w okno i po chwili zebrawszy myśli, kontynuowała.


-Praktycznie niemożliwe jest dotarcie do wiedzy o tej magii tutaj w Equestrii, ale co najbardziej mnie przeraża... - Spojrzała w oczy batpony -Ta magia jest połączona z magią zebr...

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Rzucanie się z motyką na księżyc.... znam kucyka, który robił o wiele trudniejsze rzeczy i dawał radę. Ale to nie ja, niestety. - rzekła Rubby poprawiając czarną grzywę z czerwonymi końcówkami sprzed oczu -  Luna i Zecora raczej się ze mną nie zaprzyjaźnią. Pewnie jestem dla nich nic nie wartym pospólstwem. Zresztą na moje, bądź pytania innych odpowiada z niechęcią jakby już się podała i miała już dosyć. Ja zresztą też już jestem zmęczona. Krążę pytam wszystkich o wszystko i wychodzi, że nikt nic nie wie. Jedyne co mam teraz to sen Luny lecz on mi mówi, że już przegraliśmy. - batpony odkaszlnął i rzekł - Ciemność kompletna, mara złowroga. Niebo pokryte chmurami, w których kłębi się burza. Ptaki spadające z nieba, ich ciała zniszczone głodem. Na końcu zaś za chmur, wyjrzało zaćmienie. Moim zdaniem pierwsze zdanie wskazywałoby na Stygian bo jak słyszałam był kiedyś jakąmś marą złowrogą. Drugie zaś na Spitfire, bo jako jedyna ma powiązanie z burzą i chmurami. Trzecie wskazywałoby Fluttershy ale to tylko przeczucie tak samo jak czwarte mówi o Celestii bo jak nie to jestem jednym z pierwszych kucyków, którym udało się skazać alikorna na śmierć i stąpać swobodnie po ziemi. Co o tym myślisz Starligcht? Jestem, aż tak głupia że nie potrafiłam tego wcześniej zauważyć?       

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starlight przysłuchiwała się słowom batpony z uwagą.

-Bardzo dobre spostrzeżenie, ale nie wiem, czy spadające z nieba ptaki odnoszą się do naszej drogiej Fluttershy. Ona dbała o przyrodę jak nikt inny, ale jeśli chodzi o ptaki zniszczone głosem.. - Starlight zamyśliła się i zaczęła przechadzać po tawernie. W ten sposób zawsze lepiej jej się rozmyślało. -Pomyślmy... jeśli Fluttershy miałaby z tym coś wspólnego, to raczej nie wisiałoby nad nami widmo głodu, a tutaj nadal trapią nas problemy z nienaturalnie szybkim gniciem żywności. Zwłaszcza babeczki od pewnej klaczy szybko się psują. Zastanawiam się, czy nikt nie rzucił na nie uroku albo, czy ona... czy ona nie jest wiedźmą, której szukamy. - Starlight nagle się zatrzymała widząc jak Silver Night podchodzi do nich z zamówieniem dla batpony.


-Proszę... specjalność dnia, czyli tortilla z masy kukurydzianej z roztopionym serem. Życzę pani smacznego... a Ty Starlight może byś odkładała swoje zabawki na miejsce? - Zapytała poirytowana klacz, wskazując leżącą na stoliku obok książkę.

 

-Ależ ja... - Starlight odwróciła się w stronę książki. - To nie moje... to ostatni dodatek do mojej gry planszowej. Ta książka stanowi dodatek fabularny do części przygodowej. - Starlight wpatrywała się w książkę, która była w nienaturalnie dobrym stanie. -Wyszło tylko kilka egzemplarzy, ale ten wygląda tak, jakby wyszedł prosto z drukarni. Silver Night kto to tutaj przyniósł?

-Ja... nie wiem. Myślałam, że to Twoja zabawka, ale skoro to nie Twoje..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz ze smakiem zjadła Tortille zastanawiając się nad słowami Glimmer obecnymi i tymi wcześniejszymi. Gdy Rubby skończyła jeść podziękowała za posiłek i poprosiła o szklankę wody. 

- To może na odwrót Flutterschy dotyczy fragment o księżycu a Celestii o głodzie i ptakach? W końcu władając słońcem mogła by spowodować suszę i tym samym głód... chyba, że i tu popełniliśmy błąd i do tej pory samych niewinnych do tej pory skazywali? Jeśli tak to pod postacią głodu mogą kryć się dwoje kucyków. Lyra i Pinki Pie bo tylko one tutaj zajmują się babeczkami prawda? Zresztą ja już sama nie wiem.... Może zamiast szukać wiedźm powinnam dać szanse Lunie? Skoro ty dałaś ją Twilight. 

Batpony spojrzał na dodatek do gry. 

- Czy to nie ta dziwna książka, z którą ktoś ganiał od tawerny do tawerny, a okazała się przeklęta czy coś podobnego? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starzec wszedł do tawerny rozejrzał się i ruszył w stronę stolika, przy którym siedziała jego znajoma Rubby, rozmawiająca akurat ze Starlight.

Powoli udał się w ich stronę. - Witaj panno Rubby oraz ty Starlight, byłem akurat w pobliżu więc postanowiłem zajrzeć. Lecz dziś nie przychodzę do pani jako łowca czarownic, ale jako stary znajomy, który ma na względzie pani dobro.



 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż.. Szlaki grupy poszukiwawczej znowu miały się skrzyżować. Niedługo po wejściu do wewnątrz starca, przed tawerną wylądowała Cindy. Nie wiedziała że w środku jest już dwójka znajomych. Poprawiła płaszcz, zarzucając go na skrzydła i otworzyła drzwi. Wchodząc usłyszała końcówkę rozmowy o grze. 

-Starlight? Powiedz mi, od kogo dowiedziałaś się o tej planszówce? Gdzie i z kim zagrałaś po raz pierwszy? I jeszcze jedno.. Czy wiesz może, czy któryś z kucyków interesował się astronomią, lub astrologią? Którąkolwiek z nich.

Zadając pytanie, powiodła wzrokiem po tawernie. Dopiero teraz zauważyła Rubby i dziadka. 

-Oh.. Witajcie

Poprawiła płaszcz, nie chcąc, aby zauważyli butelkę alkoholu z tawerny Sunbursta. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogie panie skoro już tak tutaj sobie siedzimy, to co byście powiedziały na kufelek cydru z najwyższej półki, skoro świat za chwilę może się skończyć, to co nam szkodzi. Byłbym bardzo szczęśliwy gdyby panie przystały na mą propozycję.

Edytowano przez MagiMemNon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zraz potem do tawerny wszedł Vocal Voice. Widząc znajome postacie przywitał się z nimi i podszedł do stolika. Przepraszam, ale musiałem na parę dni wrócić do domu, sprawy służbowe. Coś mnie ominęło?

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cindy dosiadła się do stolika, po czym skinęła głową. 

-Z Wami moi drodzy przyjemnie będzie się napić. 

Muzyka też by się przydała. Dobra muzyka, albo.. Szczypta magii. 

-Witaj Vocal - uśmiechnęła się do przybysza. Jak na zawołanie.

-Muzyka to dobry pomysł. Ostatnio wszędzie jest zbyt ponuro. Gdyby choć na dzień przywrócić tu weselszą atmosferę..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier widząc znajomego ogiera powitał go skinieniem głowy, po czym dodał. - Witaj panie Vocal absolutnie nic pana nie ominęło, powiem więcej przybył pan w samą porę. - Za wiedźmy i koniec świata, powtórzył ogier nieco głośniej.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Za wiedźmy! - Cindy również wzniosła toast. 

-Drogi Vocalu, czy znasz może jakieś zaklęcie, które sprowadzi nam tu trochę muzyki? 

Dobrze było znowu zebrać się razem. Nawet jeśli wcześniej się trochę poprzekrzykiwali na wzgórzu.

-I za koniec świata

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Voice lekko się zdziwił, nie spodziewał się takiego powitania, jednakże przystał na propozycję napicia się. Ostatnie wydarzenia dały mu mocno w kość.

-Zaklęcia sprowadzającego muzykę nie znam.-Ogier lekko się uśmiechnął.- Teoretycznie można by spróbować odebrać Radio Manehattan, o tej godzinie jest blok z muzyką imprezową, ale nie wiem czy tutaj uda się je złapać. To dosyć duża odległość.

 

Po wzniesieniu toastu, ogier już miał zacząć pić, kiedy Rubby zaproponowała, aby zaśpiewał. Nie miał nastroju na takie rzeczy, zupełnie nie miał dzisiaj głowy do śpiewu.

-Może kiedy indziej. Wolałbym w tym czasie nie nadwerężać głosu. Nie długo mam bardzo ważną audycję w radiu.

Edytowano przez Suchar
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Madame Lulamoon uwielbiała deszcz, nawet ten mocniejszy, mocno tnący falami niezliczonej ilość kropel.  Zmoknięcie nie było dla niej żadną przeszkodą, a parasolkę trzymaną w kopycie,  zabrała ze sobą jedynie ze względu na nadarzającą się okazję. Madame przemierzała wydeptane przez dziesiątki kopyt ścieżki, prowadzące do różnych miejsc; w tym do tawerny Pod Rubinową Gwiazdą, budynku drewnianego z jednym piętrem, wybudowanym w oszczędnym stylu, innym niż te tutaj w Ponyville. Madame Lulamoon stanęła tuż pod kołyszącym się w deszczu szyldem, wiszącym obok drewnianych, okutych żelazem drzwi. Przedstawiał on gwiazdę wiszącą nad drogą, przynajmniej tak jej się wydawało, w każdym razie to miejsce prawie się nie zmieniło od ostatnich odwiedzin; no poza pogodą oczywiście.

 

Klacz pchnęła drzwi przed siebie, a do jej uszu dotarły znajome głosy, które zdążyła już zapamiętać. W barze piło parę kucyków. Banda usadowiła się na krzesła przy ladzie w jednym szeregu i wznosiła toast za... za co to do końca nie wiedziała, gdyż dopiero co wszedła do wewnątrz. Odrzuciła parasolkę w kąt, otrzepała swoją grzywę z pozostałości deszczu oraz podeszła do baru. Usiadła tuż przy kucykach (i nie tylko), z którymi już miała okazję rozmawiać. Przy okazji nie odezwała się ani słowem, choć zerkała w kierunku zebranych z zaciekawieniem i tak, jakby zamierzała zwrócić ich uwagę na siebie. 

 

– Ekhem, ekhem... – odchrząknęła, zadzierając nosek.

 

Ahhh cholercia... nie lubię się zmieniać w klacze, to takie dziwne i zawsze mi czegoś brakuje... Dobra, dzisiaj muszę zdobyć Oscara i zagrać Madame Lulamoon lepiej niż by to zrobiła... Madame Lulamoon?

 

– Och, starcze! – klacz odwróciła się w jego kierunku. – Czy pamiętasz ta nasze wspólne, długie rozmowy przy herbatce i ciasteczku? Coś tam coś tam... ze mną są słowa, za mną jest sztuka, ze mną jest wielkość i potęga! Pamiętasz?

Edytowano przez Grento YTP
  • Mistrzostwo 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Madam Lulamoon czym sobie zasłużyliśmy na ten zaszczyt. Może czcigodna pani dołączy do naszego małego przyjęcia z okazii końca świata. Bylibyśmy zaszczyceni. Oczywiście, że pamiętam była pani wspaniałą towarzyszką do rozmowy.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cindy zastanowiła się. 

-Dobrze byłoby odebrać to radio. Może..

Wtem jednak przerwała i odwróciła się. Na jej pyszczku ukazał się uśmiech.

Lepiej niż by się spodziewała, odwiedziła ich Madame Wielka i Potężna! To może być ciekawy wieczór.

-Witaj o Madame, napij się z Nami? Dziś się bawimy, wbrew koszmarom, Lunie i Zecorze. 

Nalała jej.. Albo jemu w postaci Madame kufel cydru.

 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

– Och, moi drodzy. Chętnie zaprezentuje jakąś sztuczkę... Poproszę jedną kolejkę! Albo nawet trzy, tak na zapas! – podniosła kopyto, czym zwróciła na siebie uwagę zamyślonego karczmarza. Tuż po tym, jak z wonny trunek przelał się z flaszki do szklanych kieliszków, Madame porwała jeden z nich, wychyliła i odstawiła. Był pusty. Tak samo jak pozostałe. Wszystko trwało zaledwie ułamek sekundy. – Tadam! Oto moja sztuczka! – uśmiechnęła się niezręcznie. Dlaczego oni każą mi robić sztuczki? O nieee...

– Nazywam to... Magicznym wyparowaniem! – Madame uśmiechnęła się, widząc jak Cindy podsuwa jej pod nos kolejny kieliszek. No cóż.... jestem spóźniony. Nie ma przebacz... Po czym wychyliła po raz kolejny kieliszek i postawiła go z głośnym stuknięciem na blacie.

– A wiecie, postanowiła odreagować po tym wszystkim... to chyba normalnie. Hehe... i jak tam zbieranie poszlak? Czy stanę się żywą pochodnią pod koniec tygodnia, co? – Madame zachichotała, zamawiając kolejny trunek.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...