Skocz do zawartości

[Zabawa] Z Octavią przy herbacie


Suchar

Recommended Posts

Nowo powstała kawiarnia w Ponyville nie cieszyła się zbyt dużą popularnością. Znajdowała się na obrzeżach miasteczka w dość dużym, dwupoziomowym domu. Zamysłem założycieli było to, aby ten dośćdługo nie używany budynek stał się miłym miejscem gdzie kucyki chętnie będą przychodzić odpocząć, lub porozmawiać ze znajomymi, przy dobrej herbacie. Specjalnie zainwestowali w jedną z lepszych odmian w Equestrii, aby dodatkowo przyciągnąć klientów... Jednak interes mimo to nie kręcił się. Możliwość wynajmu pokoi na piętrze nieco pomogła, jednak nadal prowadzenie tego miejsca nie było opłacalne. Przyjaciele powoli przymierzali się do zamknięcia kawiarni, jednak pewnego dnia, wpadli na pewien pomysł. Przypomnieli sobie, że w tej samej wiosce mieszka pewna klacz, jednak nie był to zwykły kucyk. Znana w Equestrii wiolonczelistka mogła znacząco pomóc ożywić to miejsce wykorzystując swój talent do gry. Oboje byli zachwyceni swoim pomysłem, na prawdę bardzo zależało im na prowadzeniu tego miejsca i chwytali się dosłownie wszystkiego, co mogłoby uratować ich dobytek. Czar jednak prysł po rozmowie z wiolonczelistką, okazało się, że ma dość napięty grafik wystąpień i nie ma czasu aby grać w kawiarni. Zasmuceni właściciele wrócili do domu.

Kilka dni później gdy wychodzili z domu aby zgłosić w urzędzie likwidację działalności, na drodze stanęła im szara klacz z fioletowym kluczem wiolinowym na boku, zaproponowała wejście z powrotem do środka. Po około godzinie rozmowy wyszła stamtąd uśmiechnięta i skierowała kroki w stronę swojego domu.

Właściciele nie wierzyli w to co się stało, przez następne pięć minut siedzieli przy stole bez słowa rozmyślając nad tym co przed chwilą usłyszeli. Ich kawiarnia mogła zyskać drugie życie. Szarogrzywa klacz po lekkim przeorganizowaniu swojego planu wystąpień znalazła czas aby występować w prowadzonym przez nich miejscu, traktując to jako ćwiczenia i próby przed poważniejszymi występami, ale to nie wszystko. Obiecała również wspomnieć tu i ówdzie o tym gdzie będzie można ją spotkać, robiąc tym samym reklamę miejscu pracy. Zachwycona para przyjaciół od razu wzięła się za przygotowywanie dobytku na przyjęcie wiolonczelistki oraz pierwszych, od dłuższego czasu, gości.

Przez następne tygodnie klacz wedle obietnicy występowała w kawiarni przyciągając klientów oraz doskonaląc nowo poznane melodie. Właściciele w zamian za poświęcony czas wynajęli jej pokój, zupełnie za darmo, aby mogła trzymać w nim najpotrzebniejsze rzeczy i nie musiała biegać po nie do domu.

Ilość klientów powoli wzrastała, jednak nie były to tłumy. Przy stolikach zwykle siedziały trzy, cztery kucyki, czasami więcej i odpoczywały słuchając muzyki i popijając herbatę lub inne napoje. Wszyscy wychodzili zadowoleni, z zamiarem powrotu, aby móc znowu posłuchać spokojnych dźwięków wiolonczeli. Często zdarzało się tak, że klacz po występach siedziała przy pewnym stoliku popijając herbatę, studiując kartki z bliżej nie określoną treścią lub po prostu rozmyślając. Bywało, że dosiadały się wtedy do niej również inne kucyki aby porozmawiać, zapytać się o coś lub pogratulować występu. Klacz zawsze przerywała to co akurat robiła i zajmowała się rozmową z gościem.

 

A czy ty odważysz się podejść do znanej wiolonczelistki? Czy odważysz się usiąść obok artystki, grającej na największych uroczystościach w Equestrii? Czy odważysz się, porozmawiać z Octavią przy herbacie?

 

Informacje:

Spoiler

Cześć wszystkim!

Przedstawiam wam kolejną zabawę, jednak nieco inną niż wszystkie... Zainspirowany poprzednim eventem na forum i tawernami w nim występującymi, postanowiłem przerobić nieco koncepcję i stworzyć coś podobnego w swoim dziale. Zobaczymy jak to wyjdzie:D

Dla osób nie wiedzących czym jest roleplay polecam udać się do archiwów działów postaci i znaleźć tam tematy oznaczone jako "Tawerna". Przykłady:

Spoiler

 

 

 

 

Temat jest na prawdę luźny, możecie rozmawiać z Octavią o czymkolwiek chcecie, nie zabraniam również rozmowy między waszymi postaciami, kiedy wiolonczelistka będzie musiała na chwilę opuścić wasze towarzystwo. Możecie zadawać pytania, rozmawiać o pogodzie, zaproponować spacer lub wyjście gdzieś czy nawet kontemplować sens życia, tematyka jest na prawdę dowolna i ogranicza ją tylko wasza wyobraźnia i kreatywność. Kto wie, może kucykom(lub innym stworzeniom) które polubi załatwi darmowe wejściówki na koncerty:NjdaT:? Temat jest idealny dla osób stawiających pierwsze kroki w roleplayu, lub nawet dopiero raczkujących. Serio to nie jest takie trudne na jakie wygląda, wystarczy krótki opis na początku wybranej postaci i możesz zagadać! Nie jest wymagana żadna karta postaci, a do zabawy można dołączyć w każdym momencie.

To co? Zaczynamy, czy każecie siedzieć Octavii samej przy stoliku?

 

 

Obowiązuje oczywiście regulamin forum

 

Edytowano przez Suchar
  • Mistrzostwo 5
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako pierwszy do kawiarni przybył kucyk który od jakiegoś czasu podróżował po Ponyville. Kiedy usłyszał, że w niedawno powstałej kawiarni koncerty gra obiekt jego westchnień, natychmiast postanowił się tam udać. Otworzywszy drzwi, zdjął swój płaszcz wieszając go na pobliskim wieszaku, przyśpieszonym krokiem udał się do najbliższego wolnego stolika. Zasiadł na krześle wpatrując się w fioletowo-oką piękność. Na jej widok jego serce zabiło mocniej, nie było w całej Equestrii klaczy mogącej konkurować z jej nieziemską urodą. Wsłuchując się w przepiękne dźwięki wiolonczeli ze wzruszenia po policzku pociekły mu łzy. Jej niezwykłego talentu pozazdrościć mógł nawet wielki mistrz Frederick Horseshoepin. Pragną by chwila ta trwała po kres jego dni. Żaden z obecnych tam wtedy kucyków nie odważył się wydać choć najcichszego dźwięku, kiedy grała swój koncert. Po kilku minutach wypełnionych anielskim brzmieniem wiolonczeli nastała absolutna cisza. Szaro-grzywa bogini zakończyła swą grę. Po całej sali rozległ się dźwięk braw i wiwatów na jej cześć, a najgłośniej klaskał pewien niepozorny kucyk siedzący przy stoliku na uboczu. Klacz przechadzając się po kawiarni nagle usłyszała znajomy jej głos. - Witaj panno Octavio, czy mnie pani pamięta? Jedno spojrzenie w stronę ogiera wystarczyło by zalała ją fala strachu i niepokoju.

 

 

Spoiler

Magimercjusz Kwintus Flavius di Stormhold piąty z kolei, najmłodszy syn Charlemunda Syptiona di Stormhold. Urodzony w bogatej rodzinie szlacheckiej, był oczkiem w głowie rodziców. Zawsze dostawał czego chciał. Nie rozumie słowa, nie. Jeżeli czegoś chce to za wszelką cenę będzie próbował to zdobyć. Jeśli nie piękną mową, to manipulacją i podstępem. Większość swego czasu spędza na zabawie, wydając pieniądze na alkohol i klacze do towarzystwa. Ostatnio jednak zakochał się od pierwszego wejrzenia w pewnej wiolonczelistce...

Untitled61.png

 

Edytowano przez Suchar
Obrazek i opis postaci przeniesione do jednego spojlera na prośbę autora
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoiler

Golden Mile - klacz o złotej grzywie i ciemnej sierści. Pegaz, którą nieliczne kuce mogą kojarzyć sprzed kilku lat, kiedy jej wizerunek pojawiał się tu i uwdzie na listach gończych. Oficjalnie nie jest już poszukiwana. Życiowe motto? "Błyszcz. Lepiej dla nich, żeby cię docenili."

Uznaję że ta historia dzieje się przed jej zamieszkaniem w wiosce Houndsmoor razem z resztą moich ocków.

 

Golden to moja OC, ale nie jest moją ponysoną i jej sposób myślenia jest wykreowany na potrzeby fików i roleplaya. 

ages___goldi_by_notsowhiteworld-dcsmg3u.

 

Wieczór jak na razie wydawał się być spokojny. Słońce powoli zaczynało opadać, kiedy do ponyville przybył gość z daleka. Złotogrzywa klacz szła z uniesioną głową, dumna jak zawsze, choć już nie tak skora do tak częstych manifestacji swojej "wyższości". Teraz już nie szukała okazji na ślepo, zwyczajnie znała swoje możliwości. Wiedziała kiedy warto działać i kogo warto poświęcić w imię dążenia do celu. A przynajmniej tak sądziła. Jej kroki skierowały się do kawiarni, w której ponoć miała występować znana wiolonczelistka. Będąc szczerym, tylko to ją tu sprowadzało. Niedługo więc po wejściu poprzedniego kucyka, w sali pojawiła się i ona. Już przekraczając próg sklasyfikowała siedzące tu kucyki - przywykła do tego, w środowisku w którym się wychowała mniej prosperujący mieszkańcy odpadali już w pierwszym etapie selekcji... Lądowali potem w fabryce, lub w innych miejscach nie odznaczających się ani cieniem prestiżu. Według takich jak Ona, "mniej ważni i niezauważani". Klasa robotnicza, oczywiście potrzebna, ale nie warta jej uwagi.

Znała jednak sposób myślenia przeciętnych kucy, toteż ze swoimi przemyśleniami się nie obnosiła. 

Spojrzała w kierunku Octavii. Kultura wymagała wysłuchania koncertu, więc zgodnie z tym, zachowując ciszę usiadła przy kucu, który ewidentnie wpatrzony był w postać na scenie. Ciekawie będzie poobserwować to z boku. Ślepy zachwyt, skupiony na jednej osobie. Taki, który dawał niewyobrażalny potencjał, jaki można było wykorzystać na tyle różnych sposobów. Pragnęła tego, uwagi i podziwu ze strony innych skierowanej w jej stronę, uczucia władzy nad nimi. Możliwości manipulacji, układania wszystkiego zgodnie z jej scenariuszem. Aktorstwo wpisywało się w jej zdolności. Miała predyspozycje, tak sądziła, ale potrafiła się powstrzymać.

Dziś przyszła porozmawiać. I popatrzeć.

Kiedy Octawia zakończyła grę, mogła uchwycić dwa spojrzenia. Należące do jej wielbiciela i drugie, należące do pegaz, która uważała samą siebie za równą wiolonczelistce. Równą, a może bedącą ponad, to się okaże. 

  • Lubię to! 1
  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier spojrzał w stronę nowo przybyłej klaczy. W jej osobie było coś intrygującego, różniła się od tego otaczającego go zewsząd motłochu. Poruszała się dumnym krokiem, z uniesioną głową. Za kogo ona się w ogóle uważa? - Pomyślał. - Postanowił podejść bliżej, przywitać się z tą tajemniczą osobistością. - Uszanowanie piękna damo, nazywam się Magimercjusz Kwintus Flavius di Stormhold, ale ty możesz mi mówić po prostu Magi. Zauważyłem, że posiadasz dość egzotyczną urodę, nie jesteś z tych stron prawda? W takim razie co cię skłoniło do przybycia do tej niewielkiej nieistotnej mieściny. Nie powinnaś przebywać w towarzystwie zebranego tutaj marginesu społecznego. - Ogier spojrzał w jej duże żółte oczy. - A więc tak o mnie myślisz, słaby zaślepiony miłością, łatwy cel manipulacji, dobrze zagrajmy w twoją grę. Tylko żebyś się nie przeliczyła. - Pomyślał oczekując na odpowiedź.

Edytowano przez MagiMemNon
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Octavia będąc na scenie skupiona była na grze i nie zwracała większej uwagi na kucyki znajdujące się wewnątrz lokalu, w przeciwnym wypadku mogłoby to ją nie potrzebnie dekoncentrować co znacząco utrudniałoby grę i zwiększało możliwość pomyłki. Zwykle kierowała wzrok na sufit, przed siebie, unikając wzroku klientów, lub w ogóle zamykała oczy. Czasami jedynie zerkała na pulpit z nutami, jednak grając była w swoim świecie.

Po skończonym występie klacz poukładała kartki z nutami na pulpicie a następnie skierowała kroki do swojego ulubionego stolika znajdującego się w rogu kawiarni, obok okna. Właściciele znali jej upodobania i zwykle ten stolik stał pusty, bez gości siedzących przy nim, widniała na nim jedynie tabliczka z napisem "rezerwacja". Będąc w połowie drogi do tegoż stolika usłyszała znajomy głos, głos który nie kojarzył jej się dobrze i wolała go raczej więcej nie słyszeć. Stanęła w miejscu i obróciła głowę w stronę ogiera. Poznała go, to on od jakiegoś czasu wykazywał... zainteresowanie jej osobą. Nie byłoby to nic dziwnego, czasami zdarzało się, że jakiś ogier podchodził do niej i chciał zagadać i to jej absolutnie nie przeszkadzało. Niektórzy podejmowali również próby flirtu ale tacy zawsze kończyli tak samo, w zależności od poziomu nachalności i/lub zwykłego chamstwa albo kulturalnie prowadziła rozmowę, dając do zrozumienia zalotnikowi, że nic z tego nie będzie, albo zadzierała nos i korzystając z wizerunku wysoko postawionej klaczy odchodziła, nawet nie patrząc na delikwenta. Z tej drugiej metody nie korzystała zbyt często, nie lubiła jej używać, jednak czasami sytuacja tego właśnie wymagała. Zwykle następnego dnia już nie pamiętała o zaistniałej sytuacji, jednak ten jeden ogier był inny... Jego wzrok, jego sposób wypowiedzi sprawiały, że Octavia czuła się przy nim niepewnie. 

- D-Dzień dobry...- Powiedziała z wyraźnym napięciem w głosie. Rozejrzała się nerwowo, po czym dodała wymuszając pod koniec wypowiedzi lekki uśmiech- P-Przepraszam ale nie mam teraz czasu...- Po tych słowach spojrzała jeszcze na złotogrzywą klacz siedzącą obok, a następnie szybkim, nerwowym krokiem odeszła w stronę schodów prowadzących na piętro. Przez tą sytuację nie miała ochoty rozmawiać już z nikim, a już na pewno nie w świadomości, że cały czas jest obserwowana.

Zamknęła się w swoim pokoju, położyła na łóżku i zamknęła na chwilę oczy. Musiała odpocząć po występie oraz się uspokoić.

Edytowano przez Suchar
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dementia Praecox był ogierem ziemskim, o blond grzywie i o wyróżniającym się imieniu. Pytany o jego znaczenie zawsze odpowiadał w ten sam sposób; nie wiem! Choć w prawdzie tylko jedna osoba kiedykolwiek w jego życiu zdążyła go o to zapytać. Swoje prawdziwe dane zachowywał w tajemnicy, a zaczął tak robić odkąd tylko przybył do sympatycznego miasteczka Ponyville. Nie myśla zbyt długo nad nowym imieniem, nie miał głowy do wymyślania takich rzeczy, dlatego też pospiesznie otworzył losową książkę, na losowej stronie i wskazał losowy zestaw słów, które jego zdaniem mądrze brzmiały. Oprócz podstawowej tożsamości, zmienił również swój wygląd, tak, żeby już nikt nigdy nie mógł trafić na jego ślad. W samą porę. Zdarzyło mu się dostrzec patrole strażników, które czujnym wzrokiem skanowały każdym kąt w Ponyville.

 

I tak właśnie blond ogier, Dementia Praecox, mógł beztrosko dreptać sobie środkiem miasteczka, pogwizdując i mijając urocze domki kucyków, które to albo pielęgnowały swoje grządki, albo wychodziły na taras, aby przy parującej herbatce, móc osunąć się wygodnie na leżaku i obserwować świat przed nimi spod leniwie półotwartych powiek. Do uszów Praecoxa dotarło coś nowego. Coś, czego jeszcze nigdy nie słyszał. Jakieś dźwięki, jednak nie takie przypadkowe, a czysta harmonia nieznanego mu instrumentu. To tym bardziej podsyciło jego ciekawość. Zboczył z trasy i przeszedł przed nowo wyglądający budynek; kawiarnię. Niewiele kucyków odpoczywało na zewnątrz, a jeszcze mniej wewnątrz. Być może o tej godzinie ruch nie należał do największych. Tym lepiej. Blond ogier nie przepadał na zatłoczonymi miejscami, a co gorsze; przez większość swojego poprzedniego życia musiał mieszkać w miejscu, gdzie wszędzie się na kogoś natykał. Nigdy nie miał spokoju w domu, czy poza nim, dzięki gromadzie jego sióstr i braci. Dlatego tym bardziej to ośmieliło ogier do tego, aby wreszcie otworzyć drzwi i wejść do środka.

 

Wnętrze kawiarni nie było jakoś specjalnie bogato udekorowane, jednak oni i tak nie zwracał uwagi na takie rzeczy. Interesowała go muzyka. Wcześniej nie słyszał zbyt wiele utworów muzycznych; właściwie to był to jeden z pierwszych. Tym bardziej było mu szkoda, kiedy główna atrakcja kawiarni, bardzo szykowna i elegancka klacz, przerwała swój występ i speszona opuściła główną salę.

 

– Hm, ciekawe do czego tu doszło? – zastanawiał się ogier, podchodząc do sceny, na której jeszcze przed chwilą wiolonczelistka dawał koncert. Widząc ogiera, również nieco zaskoczonego, mógł przypuszczać, że do czegoś pomiędzy nimi doszło. Nie był pewien, jak działają relację pomiędzy kucykami w takich mały miasteczkach. Póki co mógł tylko zasiąść przy stoliku i poczekać na ewentualny powrót klaczy.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golden zwróciła uwagę na poruszenie się na sali, powoli przenosząc wzrok na jeszcze przed chwilą zaopatrzonego w Octavię kuca. 

A więc jednak. I tutaj, w tej, jak to trafnie ujął "niewielkiej mieścinie", przyciąga uwagę kucy. Wysłuchała tego jakże wymyślnego, ubranego w piękne słowa powitania. Jakże to było ryzykowne z jego strony przedstawiać tyle szczegółów o sobie komuś, kogo napotkało się zupełnie przypadkowo. 

Imię brzmiało niecodzienne. Szlachecko, choć nie wyznaczało mu godnego miejsca w rodzinie. Piąty.. Prawdę mówiąc, nie wyznaczało przez to żadnego miejsca. Był w stanie uzyskać tym imieniem tyle, ile każdy wyżej postawiony kuc w Equestrii. 

Był.. "Po prostu Magim."

Tyle w nim było szlachty, ile było kunsztu w tym ostatnim określeniu. W oczach Golden imię rodowe nie stawiało go ponad nią. Nadal była wyżej, a jego pozycjana liście okolicznych osób nie widniała nie gdzie indziej, a pod etykietką "zwracający uwagę". 

Widziała w nim takiego kuca, jakim próbował nie być. Zaślepiony miłością, czy zaślepiony swoim statusem - nie było istotne czym, choć najprawdopodobniej dotkęły go obie te choroby. Zaakcentować należało fakt, że tym zachowaniem wyznaczał sobie kierunek. Kierunek który łatwo będzie zmienić lub wykorzystać, jeśli zajdzie taka potrzeba. 

-Nie jest w dobrym tonie wyrażać się w ten sposób o otaczających Pana kucach, Panie Stormhold. 

Myśleć, to jedno. Wyrażać te myśli na głos to drugie. Odpuściła sobie wzmiankę o tym, iż rozmówca zakwalifikował siebie do tego marginesu. 

-Na Pana miejscu zważałabym na swe słowa, łatwo nimi zjednać sobie kogoś, ale łatwo także skreślić szansę, z której próbuje Pan korzystać. 

Spojrzała w kierunku odchodzącej Octavii. Cóż jeszcze musiał uczynić ten ogier, co zaskutkowało takim jej zachowaniem? 

Głos Goldi był melodyjny i czysty, choć przemawiał przez niego chłód i nuta wyższości nad zbyt nachalnym, zbyt pysznym i zuchwałym kucem. 

-Zwracać się Pan do mnie może Golden. Zaś mój cel wizyty nie powinien znajdować się w kręgu Pańskich zainteresowań. 

Jej wzrok powrócił ku obliczu ogiera. Zdawał się mówić "Golden. I tylko w ten sposób" - jeśli spróbuje skracać jej miano, jego potencjalna wartość spadnie z i tak już niskiego poziomu w oczach złotogrzywej pegaz. Nie ujawniła czy jest to jej imię, czy też nazwisko rodowe. Tyle ile powiedziała wystarczało. Zachowywała swoją anonimowość, zarazem uświadamiając innych o swojej pozycji ponad nimi.

Golden. Złota. Złote dziecko, pierwsza i jedyna ukochana córka wysoko sytuowanych rodziców. Najcenniejszy skarb wielu kucy i zguba równie licznego grona. 

Nie czuła potrzeby odpowiedzi na żadne inne z pytań.

Tymczasem do kawiarni wszedł trzeci kuc. Zdaje się jednak na razie czekał. Teraz, kiedy usłyszał już co nieco mógł włączyć się do rozmowy. Lub wyrobić sobie jakieś zdanie o obecnych tutaj. 

Edytowano przez Stormy Mood
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz po chwili otworzyła oczy, dalej leżąc na łóżku. Rozejrzała się po pokoju nie do końca przytomnie i leniwie zaczęła wstawać, spojrzała przy tym na zegar stojący na stoliku przy łóżku jednak po chwili przetarła oczy ze zdziwienia. Wydawało jej się, że zamknęła oczy jedynie na chwilę, a minęło półtorej godziny.

- Chyba faktycznie powinnam więcej spać...- Powiedziała sama do siebie

Jeszcze parę minut się ogarniała, a następnie zeszła na dół do kawiarni. Podeszła do lady i zamówiła mocną kawę kładąc przy tym kilka złotych monet przed pracownikiem. Nie musiała tego robić, właściciele dali jej możliwość bezpłatnego zamawiania wszystkich produktów z kawiarni, ale ona nie czuła się uczciwie biorąc coś za darmo i zawsze płaciła za zamówione napoje czy ciasta, czasami nawet więcej niż wynosiła ich cena. Stać ją było na to, a wiedziała, że w taki sposób na pewno pomoże w utrzymaniu biznesu. Polubiła to miejsce, za spokój, za atmosferę i za to, że zawsze mogła tu przyjść kiedy musiała odpocząć, lub kiedy Vinyl za bardzo szalała ze swoją muzyką, czuła się tu jak w domu.

Po złożeniu zamówienie skierowała się do ulubionego stolika, nadal nieco zaspana. Usiadła na krześle i położyła głowę na stole. To był dla niej trudny czas, nie wiele spała bo cały czas ćwiczyła, przełożyło się to również na relacje z innymi kucykami. Przypomniała sobie ilu osobom ostatnio powiedziała coś nie do końca miłego, ile razy urywała rozmowę w środku, oraz sytuacje zupełnie nie przemyślane z jej strony. Pomyślała wtedy o ogierze którego ostatnio poznała, który jeszcze tego samego dnia chciał porozmawiać a ona go spławiła przez obawę przed nim. Co jeżeli to wszystko, to nieporozumienie, jeżeli on nie miał złych zamiarów, tylko ona przez przemęczenie źle zinterpretowała jego słowa? Co jeżeli po prostu chciał ją poznać?

Siedziała tak chwilę i rozmyślała. Nawet nie zauważyła kiedy kelner podał jej kawę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem panno Golden nie nalegam by odpowiadała pani na moje pytania. - Dokładnie przyjrzał się rozmówczyni jej gestom i mimice. Przemawiała do niego pięknym, melodyjnym głosem, choć także i pełnym chłodu. - Ona próbuję coś ukryć. Może i ma mnie za nic nie wartego głupca. Jakże strasznie się myli. Nie mogę puścić płazem tej zniewagi. Jeszcze jej pokaże jak powinno się traktować kucyka mego pokroju. - Czując na sobie wzrok klaczy, mimo ogromnych trudności starał się zachować spokój. Odrzekł posyłając jej sztuczny uśmiech. - A więc nie będę pani przeszkadzał. Bene vale! panno Golden. - Oddalił się od złoto-grzywej klaczy, po czym usiadł przy swoim stoliku czekając na przepiękną Octavię. Po upływie półtorej godziny, klacz zeszła na dół. Złożywszy zamówienie skierowała się stolika.

Ogier spojrzał w stronę szaro-grzywej klaczy. Chyba nie czuję się zbyt dobrze. Kierowany troską o jej zdrowie, postanowił zapytać czy wszystko z nią w porządku. Kiedy dotarł do celu, siląc się na jak najmilszy, spokojny ton, odpowiedział. Witaj panno Octavio. Nie wyglądasz najlepiej. - Uśmiechnął się lekko. - Najmocniej przepraszam, chyba nie to chciałaby usłyszeć klacz z ust ogiera. Nie miałem niczego złego na myśli, po prostu martwię się o panią. Czy wszystko w porządku? Mam nadzieję, że tym razem jednak nie uciekniesz. - Odpowiedział posyłając jej serdeczny uśmiech.

Edytowano przez MagiMemNon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Źrebak o puchatej fioletowej sierści wkradł się do kawiarni przez nikogo nie zauważony. Na plecach miał znoszony tornister, a na twarzy klika piegów i zaczątki pierwszych pryszczy. Ogierek znalazł wolny stolik zdjął plecak i wyciągnął książkę zeszyt, oraz długopis. Następnie zajął się odrabianiem lekcji. Z boku było wyraźnie widać, że jednorożcowi zadania idą ciężko i topornie. W końcu ogierek robiąc zrobił kolejne skreślenie i rzucił długopis na zeszyt. Odstawił krzesło głośno szurając, wstał, poszedł do lady i wyłożył dwie srebrzę monety. 

- Po-po-proszę go-gorącą cz-czekoladę z-z ś-ś-śmietaną. - jąkał się źrebak opierając kopytka o blat.  

  • Haha 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

– O proszę! Artystka wróciła!

Ogier wytarł kąciki ust z gofra z bitą śmietaną, którego jadł wcześniej. Nigdy w życiu nie jadł niczego tak słodkiego, ale również tak dobrego. Zatracił się w jedzeniu tak bardzo, że nie zwrócił uwagi na powrót wiolonczelistki, ale również na kucyki siedzące w pobliżu, które z zdziwieniem oraz niesmakiem zerkały, jak ogier pałaszuje deser bez jakikolwiek dobrych manier. Wytarł pysk w serwetkę i zmielił ją w kulkę, pozostawiając talerz, czy sztućce niezgrabnie ułożone. Wstał i podszedł z uśmiechem na twarzy, aby móc wypytać artystkę o szczegóły jej gry na tamtym dziwnym instrumencie. Jednak ubiegł go inny ogier, z którego biła pewność siebie i swego rodzaju królewska aura, kojarząca z kucykami z wyższych sfer.

– No pewnie... – Skrzywił się na twarzy ogier. Poczeka chwilę, aż tamten sobie pójdzie. Od bogatych i wysoko urodzonych wolał się trzymać z daleka. Nie miał z nimi dobrych doświadczeń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Octavia chwilę jeszcze siedziała z głową opartą o stół. Gdy się podniosła, aby zobaczyć gdzie jej zamówienie, zauważyła, że filiżanka już obok niej leży. Wzięła łyk ciepłego napoju, po czym rozejrzała się po lokalu próbując się do końca rozbudzić, zauważyła wtedy znajomego już ogiera idącego w jej kierunku. Poczuła wewnątrz napięcie na jego widok, jednak uznała to za objaw przemęczenia i zignorowała to. Postanowiła być tym razem dla niego miła i wysłuchać co ma takiego do powiedzenia, musiał na prawdę czegoś chcieć skoro przy każdej możliwej okazji ją zaczepiał. Napiła się jeszcze kawy i zwróciła swoją uwagę na ogiera.

- Dzień dobry... Emm.. Nie, nie mam zamiaru uciekać, przepraszam jeżeli ostatnio moje odejście tak wyglądało, mam dużo pracy... z którą się chyba powoli nie wyrabiam... Kim pan jest tak właściwie?

Klacz starała się być jak najmilsza dla gościa, czuła że jest mu to winna, jednak z drugiej strony, cały czas będąc przy nim czuła wewnętrzny niepokój, tak jakby sygnał, że nie powinna z nim rozmawiać. W pewnym momencie zauważyła źrebaka dość głośno wstającego od stołu po drugiej stronie kawiarni i kierującego się do kontuaru. Złożył zamówienie, po czym sprzedawca polecił mu wrócić do stolika i tam czekać, tak zrobił. Wrócił na miejsce i ponownie pochylił się nad zeszytem, wyraźnie coś go trapiło. Octavia pomyślała, że gdy tylko skończy rozmawiać z tym ogierem, podejdzie do źrebaka.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier spojrzał na klacz zakłopotany. - Och najmocniej przepraszam, gdzie moje maniery. Nazywam się Magimercjusz Kwintus Flavius di Stormhold. - Odpowiedział wykonując iście teatralny ukłon. - Niezwykle rad jestem słysząc, że nic pani nie dolega. - Z przeciwległego końca kawiarni, ich rozmowie podsłuchiwała dwójka rosłych kucyków ziemskich, mierząc klacz groźnym spojrzeniem. Magimercjusz widząc lekki niepokój w oczach Octavii odpowiedział wskazując w stronę tajemniczych osobników. - Proszę się nimi nie przejmować, to Otton i Ramsay moi osobiści ochroniarze.(oni są wierni jak czterej pancerni). - Zauważył, że klacz co chwila zerka w stronę niedawno przybyłego źrebaka. - Dobrze, że to tylko źrebak, inaczej ta historia mogłaby potoczyć się inaczej. - Pomyślał. - Proszę, niech pani do niego idzie, nie będę miał Ci tego za złe. - Posłał jej serdeczny uśmiech. - Głupi bachor. - Rozważył w myślach, powstrzymując wściekłość.

 

Edytowano przez MagiMemNon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz nieco się zdziwiła słysząc tak długie imię, nigdy nie nikt nie przedstawiał jej się w taki sposób w dodatku z takim ukłonem. Wyglądało to dla niej trochę jak próba naśladowania najwyższych sfer, arystokracji, jednak nie do końca udana.

3 godziny temu, MagiMemNon napisał:

Proszę, niech pani do niego idzie, nie będę miał Ci tego za złe.

Już myślała co odpowiedzieć, kiedy w pewnym momencie ogier niespodziewanie zwrócił się do niej "na ty". Klacz zmierzyła go wzrokiem, po czym wstała od stołu dopijając kawę.

- Zaraz wracam...- Powiedziała spokojnym głosem. Czuła się już całkiem dobrze, napój faktycznie postawił ją na nogi.

 

Odchodząc dyskretnie spojrzała na barmana przyglądającego się całej sytuacji, wskazując mu wzrokiem ochroniarzy, a następnie schody na górę. Zaraz potem pracownik poszedł na piętro, a po chwili wrócił z parą jednorożców, brązowym ogierem oraz jasnoróżową klaczą. Para właścicieli kawiarni przeszła za ladę razem z pracownikiem i obserwowali rozwój sytuacji słuchając co działo się wcześniej.

 

Wiolonczelistka podeszła do źrebaka z uśmiechem.

- Cześć, mam na imię Octavia.- Spojrzała na książkę i zeszyt - Co to? Zadanie domowe? Jak chcesz mogę spróbować ci pomóc. Fakt, nie jestem jakąś wybitną nauczycielką, ale może razem coś wykombinujemy.- Puściła mu oczko.

 


 

Bonus ode mnie, prowizoryczny plan parteru lokalu. Plan ma charakter jedynie poglądowy, nie jest majstersztykiem projektowania i nie uwzględnia okien. Nie bijcie za te drzwi...

Spoiler

Plan.thumb.png.c0150e51a633cedf94bd46043b92bc31.png

 

Edytowano przez Suchar
  • Lubię to! 1
  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- D-d-dzień d-dobry p-p-ani O-O-Octavio. - przywitał się zaskoczony jednorożec - J-j-je-je... Nazywam się Lost Tone.  

Źrebak posłał uśmiech wiolonczeliśce, po czym wskazał kopytkiem na równe litery zawarte między niebieskimi kratkami. 

- To jest z-zadanie z m-a-t-e-m-a-t-y-k-y-k-i - rzekł przeliterowując ostatnie słowo. - w-wynik wy-wychodzi mi ciągle z-zły. - dokończył odsłaniając zakryte kopytkiem obliczenia. 

Zadanie, które było zapisane na karce było typowym równaniem z jedną niewiadomą, którą była liczba jajek potrzebnych gospodarzowi do upieczenia ciasta. Co druga linijka z wynikami była pokreślona. Znajdowało się tam też takie odpowiedzi jak minus trzy jajka lub trzy czwarte.    

    

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz popatrzyła na zadanie.

- Wiesz co? Poczekaj chwilę.-Powiedziała, po czym poszła na zaplecze. Po dwóch minutach wróciła z młodą, jasnozieloną pegaz w białym fartuchu. - To jest Cupcake Frost, myślę że będzie ci mogła pomócNa prawdę zna się na matmie, poza tym akurat pasuje do treści zadania.- Powiedziała Octavia wskazując na klacz.

- No hej- Przywitała się pegaz

- No, to walczcie. Ja będę tam gdzie zawsze.- Stwierdziła klacz z uśmiechem.

- To pokaż, co tu masz...- Zaczęła, a po chwili już tłumaczyła źrebakowi zadanie.

 

Octavia odwróciła się w stronę swojego stolika, uśmiech natychmiast zszedł z jej twarzy na widok niebieskiego ogiera. Podeszła do stolika i zajęła miejsce

- Przepraszam, już jestem...- Mówiła z dozą powagi.

Edytowano przez Suchar
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać było po ogierze że trudno mu znieść jej spojrzenie. Nie był pierwszym takim i nie będzie ostatnim. Wytrzymał jednak i odszedł od niej. W czasie kiedy kuce w kawiarni czekały na Octavię, złotogrzywa zamówiła herbatę, płacąc monetami wyjętymi z czarnej, pozłacanej sakiewki, którą miała w zwyczaju nosić ze sobą podróżując. Kelner wyjątkowo podszedł do jej stolika, zachęcony pięknym, ciepłym uśmiechem. Taki sam posłała wchodzącemu źrebięciu. Mogło podejść, jeśliby chciało. Bez problemu poradzi sobie z zadaniem dla podstawówki. Całe to zachowanie wyglądało szczerze i naturalnie - ale tylko "wyglądało". Jej wnętrze przepełnione było chłodem. Nie znosiła dzieci. Męczyły ją i denerwowały, jednak nigdy tego nie okazała. Dzieci czasem były bardzo dobrym narzędziem wpływu, choć w tym otoczeniu jako takie narzędzie źrebię zadziałałoby pewnie tylko na Octavię, która faktycznie chwilę później podeszła do młodego. Były także dość dużym procentem populacji, która miała ją wielbić. Wypranie umysłu małym klaczkom nie było trudne, większość z nich chciała zostać piosenkarkami, aktorkami, czy księżniczkami. Ona, piękna i uzdolniona wypełniała miejsce idolki. 

Wracając jednak do sytuacji, Golden obserwowała. Przyszła co prawda porozmawiać z wiolonczelistką, jednak zdaje się, znalazła ciekawsze zajęcie.

Jej uwaga skupiona była na sytuacji pomiędzy Magimercjuszem a szarą klaczą. Zdradził że ma ochronę. Doprawdy głupie posunięcie. Choć z drugiej strony, rada była że popełnił ten błąd. Dwóch typów już wcześniej rzucało się w oczy, ale teraz wiedziała po czyjej staną stronie. Ciekawa była co im zaoferował, że zgodzili się przystać do kogoś kto reprezentuje sobą tak nieodpowiedzialne zachowania. Ona także nie była sama. Jednak jej spojrzenie nawet nie powędrowało ku siedzącemu przy innym stoliku nieco starszemu jednorożcowi. Był tu już wcześniej, najprawdopodobniej jeszcze przed kompanią niewydarzonego szlachcica. Czytał spokojnie gazetę, zdając się nie zwracać uwagi na otoczenie, nie budząc niczyich podejrzeń. Zwykły, szary gość, najwidoczniej przyzwyczajony do burd wśród młodszej części. Nie miała też zamiaru robić mu kłopotu, to nie była jej jedyna osłona przed nachalnymi kucami. Ktoś jej pokroju potrafił radzić sobie z takimi bucami w subtelniejszy sposób. Ni to z nudów przejechała piórkiem po sakiewce, po chwili okrywając ją skrzydłem. Robiło się nerwowo, przybyła ochrona kawiarni. Lepiej mieć to przy sobie. 

Zlustrowała chłodnym wzrokiem Ottona i drugiego osobnika, oceniając jakie mają szanse przeciwko tamtym dwóm jednorożcom, oraz rozważając także odwrotną sytuację. 

W końcu jej wzrok spoczął na ostatnim z obecnych, chociaż nie przybyłym najpóźniej. Zdawał się do tej pory nie uczestniczyć w tym wszystkim. Z niemałym trudem odsunęła wstręt wywołany brakiem manier i przywołała na pyszczek uprzejmy uśmiech sugerujący że jeśli sobie tego życzy, może się dosiąść. Przynajmniej czegoś się o nim dowie, w czasie kiedy Jaśniepan będzie konwersował z Octavią. Nie zmieniało to jednak faktu, iż zamierzała ich uważnie obserwować.

Z pewnością zwróci na niego uwagę pewnym zaufanym kucykom. Jednak dopiero po powrocie w swoje strony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co to za dzieciak, pomyślał ogier, widząc trzęsącego się źrebaka przy ladzie. Był w tym obrazku coś, co poruszyło ogiera i przypomniało mu o jego jego własnym dzieciństwie, które spędzał w nieprzyjemnej atmosferze zaszczucia i śmierci. Ciemnogrzywa wiolonczelistka podeszła do malca, aby pocieszyć go oraz uspokoić. Pogładziła źrebaka po głowie z matczyną czułością, a następnie zajrzała do zeszytu, który przyniósł ze sobą. Jednak najmniej zadowolony z tego wszystkiego wydawał się być inny ogier w asyście dwóch ochroniarzy, którzy stanowili kolejny dowód jego wyższego statusu.

 

Artystka wyszła po chwili za zaplecze, wracając z młodą jasnozieloną pegaz w fartuchu. Czy ten dzieciak nie ma żadnej opieki, zdziwił się ogier. Cóż, po tym, jak już uporała się z zastępstwem nad opieką dla źrebaka, podeszła z powrotem do niebieskiego ogiera. Ogier postanowił podejść do rozmawiających kucyków.

 

– Powitać szanowną artystkę oraz pana...  – Ogier symbolicznie skinął głową. – Nie chcę Wam przeszkadzać. Będę mieć sprawę do Ciebie... Octavio, tak? Póki co, nie będę Wam zawracać głowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W czasie kiedy Octavia rozmawiała ze źrebakiem Magimercjusz, wstając od stolika, skierował się w stronę swoich ochroniarzy. Po drodze przyglądając się złoto-grzywej klaczy. Przez moment ich oczy się spotkały, w jego spojrzeniu dało się wypatrzeć delikatną iskierkę szaleństwa. Kiedy dotarł na miejsce, nachylił się nad jednym z ochroniarzy, szepcząc mu do ucha kilka słów. Ten odpowiedział tylko pojedynczym skinieniem. Ogier wyraźnie zadowolony powrócił na swoje miejsce. W samą porę, ponieważ Octavia właśnie skończyła rozmowę, by powrócić na swoje miejsce. Wszystko by było idealnie gdyby akurat nie przybył do nich pewien kuc. - Witaj. - Odsapnął bez entuzjazmu, po czym zwrócił się do klaczy. - Widzę w twoich oczach, że nie cieszysz się na mój widok. Prius quam exuaudias, ne iudices panno Octavio ja wcale nie jestem taki straszny jak się pannie wydaję. Po prostu uważam panią za niezwykle utalentowaną. W mych licznych podróżach po Equestrii, jeszcze nie spotkałem, tak utalentowanej i jednocześnie przepięknej klaczy. Chciałbym dowiedzieć się o pani trochę więcej. - Ogier zakrzykną. - Barman proszę przynieść nam najlepszego wina. Bonum vinum laetificat cor equus.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dzień dobry. Tak mam na imię Octavia, jeżeli mógłby pan chwilę poczekać, byłabym wdzięczna- Powiedziała do drugiego interesanta lekko się uśmiechając. Po chwili znowu spojrzała na Magimercjusza, jednak już bez uśmiechu, lecz z powagą wysłuchała co ma do powiedzenia.

 

23 minuty temu, MagiMemNon napisał:

- Ogier zakrzykną. - Barman proszę przynieść nam najlepszego wina. Bonum vinum laetificat cor equus.

- Proszę pana, to jest kulturalne miejsce, a nie jakaś knajpa, tu się tak o nie pokrzykuje.- Powiedział poddenerwowany, brązowy jednorożec, jeden z właścicieli, stojący za ladą.- Poza tym nie mamy w tym lokalu wina- Zablefował. Miał przeczucie, że alkohol w połączeniu z takim osobnikiem może jedynie zaszkodzić.- Mogę zaproponować co najwyżej dobrą herbatę...

 

- Miło, że się panu podoba moja gra... Co takiego pana interesuje w mojej osobie? - Zapytała Octavia nie dając się uwieźć, mówiła spokojnie i poważnie.

Edytowano przez Suchar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier nieco podirytowany odpowiedział. - No dobrze niech będzie herbata.

- Masz mnie za idiotę, nie ma wina, jak w ogóle śmiał zatajać przede mną prawdę. - Pomyślał, kryjąc swoją złość. Popatrzył na szarą klacz. - Co interesuje mnie w pani osobie? - Powtórzył jej słowa. - Wszystko, jest pani artystką. Powiem pani szczerze, twa muzyka poruszyła me serce. Tak przepiękna melodia, wyraża to czego słowa nie są w stanie oddać. Wiele kucyków latami dążą do perfekcji, a nie są nawet w połowie tak dobrzy jak pani. Dlatego też mam dla pani mały prezent. - Ogier skinął głową do ochroniarza, po chwili ten przyniósł wielki pakunek. Pozostawiwszy go na stole, oddalił się w stronę swego stolika. - To nowiutka wiolonczela, prosto z warsztatu Antonio Trotadivariego, kosztowała majątek, ale z całego serca pragnę aby ją pani przyjęła, nalegam nie przyjmuję odmowy.

Edytowano przez MagiMemNon
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A ja nie przyjmuję tego instrumentu...- Powiedziała chłodno i stanowczo. Spuściła głowę i zamknęła oczy na parę sekund chcąc zebrać myśli, osobnik ten zaczynał ją denerwować. Po chwili podniosła głowę i kontynuowała zrezygnowana- Co chce pan tym osiągnąć? Uznanie? Podziw? Czy kolejną miłość na pięć minut?- Głos zaczyna narastać- Bo biorąc pod uwagę pana zachowanie wydaje mi się, że to ostatnie.- Mówi stanowczo, lekko podniesionym głosem- Jeżeli myśli pan, że prezentami i komplemencikami zdobędzie pan faktyczne uznanie wśród klaczy, to się pan grubo myli, bo to działa tylko w niektórych kręgach, nie koniecznie szanowanych przez społeczeństwo. To co pan w tej chwili robi, to jest zwykła arogancja, która raczej nie przystoi prawdziwemu arystokracie, a już na pewno nie zdobędzie pan mojego uznania w ten sposób! Żegnam!- Po tych słowach klacz obrażona odwróciła się i skierowała w kierunku schodów. W pewnym momencie przystanęła, odwróciła się i rzekła do Magimercjusza nieco spokojniejszym tonem- Mam taką samą wiolonczelę... Powinien pan to zauważyć, skoro się mną tak interesuje...

Edytowano przez Suchar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golden uważnie prześledziła poczynanie Magimercjusza. Coś szepnął ochronie, co ewidentnie tyczyło się jej.  "Ciesz się póki jeszcze możesz" pomyślała sobie, obserwując dalszy rozwój sytuacji. Przeczesała włosy, piórkiem zakładając jeden z kosmyków za ucho, poprawiając uczesanie. Jednorożec przy stoliku pociągnął łyk ze stojącej obok niego filiżanki z chłodną już herbatą, po czym przewrócił stronę trzymanej gazety. 

Z chłodem, ale i rosnącym zaciekawieniem słuchała dość głośnej rozmowy. Tajemniczy gość jednak do niej nie podszedł, nie miała więc innego zajęcia. Zresztą.. Może to i lepiej. Rozmowa z nim mogłaby się okazać bardzo niekomfortowa. Nie ma wina? Bzdura. Oczywiście że mają wino. Jednak dobrze że kuc się do tego nie przyznał, było to po prostu rozsądne z jego strony. Uchwyciła podirytowanie "szlachty". Cóż, nie wyszło mu. Mało tego, dalej było jeszcze ciekawiej! Wytrzymała do momentu odmowy Octavii, ale kiedy klacz wypowiedziała ostatnie słowa nie potrafiła ukryć uśmiechu. 

Jeśliby teraz na nią popatrzył bez najmniejszego problemu wyczytałby na jej pyszczku ogromną satysfakcję. "A nie mówiłam?" - zdawać by się mogło wyrażała jej mimika. Och, oczywiście że mu mówiła. Ostrzegła go na samym początku, ale był głupcem i jej nie posłuchał. I skończył w miejscu które mu wyznaczyła, najpewniej skreślając szanse na przychylność Octavii. Co za szkoda. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebieski ogier uważnie wysłuchał kierowanych do niego słów. Klacz pełna złości, wstała podążając w kierunku schodów. Magimercjusz nie mogąc pozwolić na to by odeszła, odpowiedział. - Przepraszam panno Octavio, ja nie miałem na myśli niczego złego… - Niestety klacz nawet na niego nie spojrzała. Nie do końca rozumiał jej wybuch wściekłości, przecież wcale nie powiedział niczego złego, po prostu musiał zostać źle zrozumiany. Ale teraz było już za późno. Mógł tylko patrzeć jak odchodzi. Przez kilka minut siedział nieruchomo, obmyślając plan. - A więc to tak panno Octavio, drwi sobie pani z mych uczuć, jeśli nie dasz mi wyboru, będe musiał posunąć się do straszliwych rzeczy, ale jestem w stanie to zrobić.

Amor vincit omnia jeszcze się o tym przekonasz. Rozejrzał się po kawiarni, jego wzrok na ułamek sekundy zatrzymał się na złoto-grzywaj klaczy. - Bawi cię to! Jeszcze zobaczymy komu będzie do śmiechu. - Pomyślał spoglądając na blat stołu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już miała wejść po schodach, kiedy w pewnym momencie wpadł jej do głowy inny pomysł. Zawróciła i nie spoglądając na swojego poprzedniego rozmówcę skierowała się za ladę gdzie stała para właścicieli kawiarni.

 

- Nie za ostro? - Zapytała ściszonym, posmutniałym głosem, aby nikt nie usłyszał ich rozmowy.

- Zrobiła pani to co uważała za słuszne...- Odpowiedział trochę nie śmiało brązowy ogier.

- Już na prawdę możecie darować sobie tą oficjalność. Chciałam poznać waszą opinię, jak to wyglądało z waszej strony...

- Cóż... myślę, że troszeczkę się pośpieszyłaś z tym wybuchem... Ale faktycznie, ten ogier też mi się nie podoba i wydaje mi się, że jest możliwość, że w końcu przeszedłby do... nieco innych propozycji... Widziałaś przecież jak on się zachowywał, kompletny brak szacunku dla kogokolwiek, zachowywał się jakby był u siebie. Według mnie ta sytuacja prędzej czy później skończyłaby się w taki sposób. - Jasnoróżowa klacz próbowała pocieszyć wiolonczelistkę.

- Może masz rację...

- To co się stało już się nie odstanie, trzeba żyć dalej.

 

Po ostatnich słowach właścicielki Octavia lekko się uśmiechnęła, po czym oparła się o ścianę rozmyślając.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...