Skocz do zawartości

Gabinet Starlight Glimmer


Starlight Sparkle

Recommended Posts

Starlich szła spokojnie w stronę swojego gabinetu, gdy dostrzegła podlatującego do niej i Merry pegaza.

Rozpoznała w nim Silver Winga i uśmiechnęła się na powitanie.

Gdy wylądował obok i przywitał się z Merry, wysłuchała jego pytań.

- Ahh alicorny. Nic mi nie wiadomo by jakieś istniały przed Celestią i Luną… z podań wiemy, że w tych zamierzchłych czasach zajmowały się tym jednorożce.

- Później przejęły to zadanie alicorny dlatego, że dla jednorożców było to bardzo wyczerpujące prawda?

- Tak Merry — Zachichotała Starlight słysząc małego pegaza próbującego dorzucić swoje kilka groszy.

- Ogiera? Pewnie tak, gdy nadejdzie odpowiedni czas.

- Raz spróbowałam i wyszlo tak, że nasze zainteresowania nie do końca się pokryły… - Starlight pokręciła głową i dodała — Więc tak za bardzo to nie lubię.

Gdy doszli do gabinetu, Starlight spojrzała na niego zdziwiona, słysząc ostatnie słowa i powiedziała sama do siebie, gdyż Silver nie czekając na jej odpowiedź poleciał na spotkanie Rainbow.

- Nie bardzo chce mi się w to wierzyć… I wydaje mi się, że prędzej się jego czar wyczerpie, niż skończy te swoje podróże.

 

- Starlight? - z rogu pomieszczenia doszło ją ciche szlochanie. Starlight obróciła się w stronę asystentki i zdziwiona zapytała.

- Co się stało? Dlaczego jesteś… - Nie zdołała dokończyć, gdyż klacz podbiegła do niej i przytuliła się do Starlight.

- Ohh dziękuję, że chociaż Ty zwracasz na mnie uwagę… - Mówiła roztrzęsionym głosem, po czym opanowała się i odsunęła kilka kroków od Starlight.

- Był tutaj Cheerful… Stałam na środku pomieszczenia, a on wpadł do środka z pochodnią i groził, że wszystko tutaj podpali — Zrobiła ruch kopytkiem, pokazując całe pomieszczenie. - Podszedł do Twojego biurka i chciał je podpalić, a potem się rozpłakał i uciekł…

Starlight słuchała asystentki z uwagą i niedowierzaniem.

- Ale co mu strzeliło do głowy…

- Mówił coś o gloryfikowaniu Youkaia, że służysz Misterpaulsowi i że go upokarzasz…

Szkolna pedagog stała bez ruchu, słuchając tego wszystkiego i nie mogąc w to uwierzyć.

Po chwili przyłożyła kopytko do głowy i śmiejąc się nerwowo, powiedziała cicho — Brawo Starlight… znowu wszystko zepsułaś. Musisz bardziej panować nad sobą.

 

Merry chwilkę się przyglądała, po czym podeszła do biurka i wzięła kartonik z nowymi puzzlami.

- To może ja to zabiorę do sali z zagadkami… - Spojrzała w stronę dwóch klaczy i widząc, że Starlight kiwa jej głową na znak, że się zgadza, wyszła z gabinetu, kierując się w stronę schodów.

  • +1 1
  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po kilku dniach i nocach dalekich wędrówek Cheerful Sparkle dumnie przemierzał korytarze szkoły krocząc wprost do Gabinetu Starlight. Całą drogę szedł tak jakby odmieniony, rozpromieniony, oczyszczony. Biła od niego istna świetlista aura jak w prakucykowych legendach o kucykach - herosach. Cheerful nacisnął klamkę do gabinetu, miło zaskoczony, że uprzednio przez niego wyważone drzwi teraz działają bezbłędnie. 

 

Jednakże gdy przekroczył próg i stanął twarzą w twarz ze Starlight Glimmer zbladł, nogi mu się ugięły, cały jego spokój wyparował i począł się gorączkowo tłumaczyć:

 

Starlight! Znanim coś powiesz... Wiele ostatnio przeszedłem, wiele doświadczyłem, pognałem do księżniczki Twilight zapytać ją o radę w Twojej sprawie, czy zdałaś już egzamin z przebaczania, tak ważny w toku uczenia się o magii przyjaźni, nie, nie chciałem donosić jak Ty zmieniasz tego... mistersa... nieważne! ALE I TAK KSIĘŻNICZKI NIE BYŁO! Spotkałem tylko Spike'a, a on był zdumiony, że widzi człowieka, tzn. MNIE, zapytał czy może coś przekazać, ja powiedziałem, że to prywatne, on powiedział, że to musi poczekać, więc nic nie zostawiłem, tylko pognałem dalej. 

 

Moje kopyta... tzn. nogi skierowały się do baru dla smutnych kucyków, w których przelewane są hektolitry cydru. Z początku wzbudziłem wielką sensację, ponieważ byłem pierwszym człowiekiem, który do takiego baru się udał... Dosiadłem się do starego pegaza, który wyglądał na zaawansowanego w wieku, że się się tak wyrażę... I on wzbudził moje zaufanie, więc się przed nim otworzyłem... Opisałem mu sytuację, a ten podrapał się po swojej siwej grzywie i powiedział mi, że takie tematy, to nie jego broszka, więc jeżeli mi zależy na mądrej odpowiedzi, to powinienem się udać wysoko w Góry Kryształowe, gdzie mieszka pewien kucykowy druid, z którym spotkanie zmieniło już życie niejednego wędrowca... Podziękowałem mu, uścisnąłem kopyto, ucałowałem w czoło, ku zniesmaczeniu innych kuców (za dużo tego cydru wypiłem) i udałem się w kierunku Kryształowych Gór...

 

Trochę mi zeszło...

 

Nie wyobrażasz sobie mojego szczęścia, gdy spotkałem kucykowego druida i on namaścił moje czoło wyciągiem z eukaliptusa, powiedział, że oczyszcza mnie z moich win, poczułem się lżej i rozpalił się we mnie wewnętrzny płomień. Powiedział mi, żebym gnał do Starlight i wyciągnął rękę na zgodę, a dla zachęty dał mi tabliczkę, którą spieszę Ci teraz wręczyć! 

 

Cheerful przekazał tabliczkę, a było na niej napisane...

 

Spoiler

CHEERFUL SPARKLE NIE JEST ŻADNYM PODMIEŃCEM 

 

Zanim Starlight zdążyła cokolwiek powiedzieć Cheerful rzucił się na nią i przytulając mówił:

 

Nie będę już niegrzeczny i nie będę podpalał Twojego gabinetu! Wybacz mi, proszę! Bądźmy przyjaciółmi! Będę chodził zgadywać zagadki do Ciebie i będzie tak miło jak dawniej! 

 

Wyglądało to mniej więcej tak:

 

Spoiler

640?cb=20180506165144

 

Wybaczysz?

 

Kopycio na zgodę? :)

Edytowano przez Cheerful Sparkle
  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słońce już stało wysoko, gdy młoda asystentka panny Glimmer pędziła przez Ponyville ledwo omijając napotkane kucyki.

- O rety, rety… zaspałam — Mówiła do siebie, biegnąc w kierunku budynku szkoły.

Pędziła ile sił  i gdy już miała wbiec na drogę prowadzącą z zamku Twilight do szkoły w ostatniej chwili zauważyła przed sobą Spike’a.

Mały smok nie wiedział o pędzącej na złamanie karku klaczy, więc prawie wszedł prosto pod jej kopyta. Klacz w ostatniej chwili skoczyła w górę, przelatując nad smokiem.

Wpadła przez frontowe drzwi do szkoły, zatrzymując się na holu i rozglądała dokoła, ciężko oddychając.

- Spóźniłaś się…

Usłyszała przelatującą nad sobą Merry, która zaraz wylądowała przed nią.

- Czy Starlight już jest? - Zapytała asystentka, kierując się w stronę schodów i na piętro. Merry szla zaraz obok niej.

- Tak… dzisiaj przyszła wyjątkowo wcześnie i…

- I co? - Zapytała zaciekawiona.

- I nic — zachichotała Merry — Sama zobaczysz…

Asystentka przewróciła oczkami zirytowana i przyśpieszyła kroku.

- Jak coś będę się kręciła po szkole… a później możesz mnie znaleźć w pokoju z zagadkami.

Merry przez chwilę jeszcze jej się przyglądała, po czym poleciała w stronę szkolnej biblioteki.

- Ehh. Coś czuję, że to będzie ciężki dzień — powiedziała z rezygnacją asystentka, patrząc w kierunku gabinetu Starlight.

 

Słońce ledwo wychyliło się zza horyzontu, gdy Starlight weszła do swojego biura.

Oczka klaczy się dość mocno jeszcze kleiły, dlatego też nie zabrała się do pracy, lecz zamiast tego spojrzała w okno na budzące się do życia Ponyville.

Ziewnęła kilka razy, przyglądając się chwilę, jak kucyki zaczynają krzątać się po miasteczku.

Po chwili spojrzała w lewo i unosząc magicznie szklankę wody, zaczęła podlewać kwiaty stojące przy oknach.

Poprowacowała następnie kilka godzin nad dokumentami i nowymi obrazkami do zagadki, po czym wstała od biurka i przechadzając się po gabinecie, mówiła cicho.

- Trzeba będzie się zająć pewną kwestią i dokończyć naszą rozmowę… - Spojrzała na wiszący na ścianie kalendarz, wspominając swoja wczorajszą rozmowę z asystentką.

- Czasu coraz mniej, a sytuacja nie wygląda kolorowo… i jeszcze to zniknięcie Cheerfula. - Pokręciła głową i uniosła wzrok, dodając — Co sobie pomyśli o tym Twilight, gdy się dowie.

 

Starlight już miała opuścić pomieszczenie i udać się do biura swojej asystentki w celu uzgodnienia dalszych losów projektu, gdy usłyszała za drzwiami kroki.

- Czyżby to ona… Ubiegła mnie — Zachichotała i zrobiła kilka kroków w stronę otwierających się drzwi.

- Cześć… czy już — Zaczęła mówić, gdy do pokoju wszedł Cheerful - Cheerful? - Powiedziała cichutko, patrząc na niego szeroko otwartymi ze zdziwienia oczyma.

 

Starlight wysłuchała opowieści Cheerfula i już miała coś powiedzieć, gdy ten rzucił się jej na szyję.

“Duszona” klacz delikatnie poklepała go kopytkiem po ramieniu i uwolniwszy się z jego uścisku, uśmiechnęła się przyjaźnie, mówiąc.

- Oczywiście, że wybaczę — Zachichotała i wyciągnęła kopytko w jego stronę - Kopycio na zgodę.

- Ale w tę tabliczkę i tak nie uwierzę — mówiła, śmiejąc się i nawet nie zauważyła, gdy do pokoju weszła jej asystentka.

 

- Cheerful? - Zdziwiła się, podchodząc do niego i przyglądając mu się przez chwilę.

- Witaj z powrotem, a co tutaj macie?

Zaciekawiona spojrzała na tabliczkę i powstrzymując śmiech, powiedziała najbardziej poważnym głosem, na jaki było ją stać

— Myślisz, że w to uwierzymy? - Patrzyła mu w oczy, po czym nie wytrzymała i roześmiała się, podchodząc do niego i przytulając go po przyjacielsku.

- Dobrze, że wróciłeś…

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hop, hop, jest tu kto? - zawołał znów Youkai, lecz i tym razem nie było żadnej reakcji.
Po chwili westchnął więc przeciągle.
- Hm, mogłem tu przyjść z samego rana, a nie po zapadnięciu zmroku. To przecież oczywiste, że nikogo już nie ma, skoro zajęcia w szkole Twilight kończą się o szesnastej, jak nie wcześniej - młody ogier palnął się w czoło.
Przez chwilę stał jednak zaintrygowany, patrząc się na wejście do mitycznego gabinetu niczym w obrazek. Jeszcze nigdy nie był wewnątrz, bo jakoś nie miał odwagi znaleźć się sam na sam z piękną klaczą. Rzadka obecność Starlight w pokoju, w którym głowił się wraz z pozostałymi nad zagadkami wystarczająco mocno go rozpraszała. Youkai zebrał się jednak na odwagę po tym, jak Cheerful zapewnił go rankiem, że nie chowa doń urazy za wcześniejsze zachowanie młodego jednorożca. Pozostała jeszcze kwestia listu, który niedawno napisał. Youkai postanowił przeprosić Starlight, ale przyszło mu niestety pocałować klamkę.
- Urgh, co ja sobie myślałem - wybełkotał z zażenowaniem na samo wspomnienie listu.
- No cóż - mruknął wreszcie. - innym razem. Szkoda, że na drzwiach nie wisi tabliczka z godzinami otwarcia gabinetu.
Youkai odwrócił się zrezygnowany i powoli ruszył w swoją stronę, samemu nie wiedząc dobrze to dla niego czy źle, że nikt go nawet nie widział.
Chyba...

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... a tymczasem Youkai nie uświadamiał sobie, że Cheerful siedział ukryty w koszu nieopodal gabinetu...

 

[Cheerful wychyla łeb z kosza]

 

Co ten Youkai knuje? -_- Zwariował, żeby o tej porze przychodzić do gabinetu Starlight? MOŻE CHCIAŁ COŚ UKRAŚĆ?! Albo podgląda odpowiedzi do zagadek i dlatego zawsze zna odpowiedzi! - myślał Cheerful.

 

Chociaż nie wiem, nie mam na to żadnych dowodów, ale jego zachowanie jest podejrzane... o co mu może chodzić...

 

Cheerful poczekał aż Youkai się oddali, żeby wyleźć z kosza. 

  • Haha 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Stuk puk]

 

Cheerful Sparkle grzecznie zapukał drzwi, kierowany doświadczeniem w nieprzeszkadzaniu Starlight Glimmer, gdyż mogłaby np. zamieniać człowieka w pegaza, plotkować z Merry o tym, czy ktoś tu nie jest czasem Podmieńcem, lub co gorsza... na jakimś romansowaniu z Youkaiem...

 

Spoiler

Trzecia opcja jest oczywiście najbardziej nieprawdopodobna.

 

Poza tym nie zamierzał ponownie wyważać drzwi. Tego byłoby za dużo.

 

Wezwany do środka, od razu rzucił się w kierunku Starlight, przytulił, poczochrał po grzywie, złapał za łeb i cmoknął w róg nieco zszokowaną klacz zuchwałością i bezpośredniością Cheerfula. 

 

Dzień dobry, dzień dobry! Starlight Glimmer moja ulubiona! (uśmiechał się zawadiacko Cheerful). Od razu mówię, że nie przychodzę z pustymi rękami!

 

[Cheerful wysypuje dwie garści cukierków: krówek, jaskółek i mieszanki krakowskiej]

 

Musimy poważnie porozmawiać... (spoważniał Cheerful)

 

[Gość wziął głęboki wdech]

 

Nie chciałem o tym mówić, ale... 

Ta kwestia nie daje mi spokoju!

 

[Cheerful zawiesił na chwilę głos w niepokojącej pauzie rozdzierającej ciszę]

 

Czemu Youkai zachowuje się ostatnio jakoś dziwnie?! Kpi sobie z Ciebie, rzuca jakieś kompromitujące teksty w Twoją stronę?! Myślisz, że połowa szkoły nie plotkuje o jakimś liściku, który Ci napisał?! Czego on chce od Ciebie?! Czy on Ci jakoś zagraża? I co on u licha robił...

 

[Cheerful zwiesił głos i zreflektował się przez chwilę czy mówić dalej... ]

 

Jednak, gdy sobie przypomniał, że @Youkai20  rozpowszechnił famę o jego rzekomym Podmieństwie, to postanowił sobie nie żałować i wypowiedział potok słów:

 

Co on robił, skradając się po nocy pod Twój gabinet?!

 

Nooo... ja też tam byłem - schowany w koszu :P 

Ale zrozum... Myślałem, że Ci ktoś zagraża... - mówił coraz ciszej Cheerful.

 

... tak jak wtedy, gdy wyważyłem drzwi... - wybełkotał kompromitując się do reszty. 

 

 

  • Haha 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starlight szybko opuściła pokój z zagadkami i szybko wróciła do swojego gabinetu, rozmyślając o tym, co jej powiedział Youkai.

“O czym on chce pomówić w moim gabinecie” zastanawiała klacz, chodząc z kąta w kąt.

Zatrzymała się na chwilę przy oknie, patrząc na zachód słońca.

- Co on kombinuje… i jaki prezent — Myśli kotłowały się w jej głowie. - Czyżby znowu wymyślił coś jak z tym listem? - usiadła za biurkiem, wyciągając pusty pergamin.

- Droga nauczycielko… nie nie inaczej. - Starlight oparła łepek na kopytku, patrząc w pustą kartkę — Jak ja mam to zacząć — Powiedziała sama i już miała kontynuować, gdy rozległo się pukanie do drzwi.

- Czyżby przyszedł? - Starlight zmarszczyła brwi i odłożyła pióro.

- Proszę. - Zawołała.

 

Jak tylko ją puścił, cofnęła się kilka kroków, patrząc to na niego to na wysypywane na biurko cukierki.

Powolutku przesuwała się wzdłuż biurka i kierując w stronę wyjścia, ale nie tak szybko by dać po sobie poznać, że zamierza uciec z tego pomieszczenia.

“Starlight opanuj się… to tylko Cheerful w całej swojej Cheerfulowej osobie.” pomyślała, zatrzymując się w końcu, ale nie spuszczając Cheerfula z oczu.

Gdy przerwał swoją wypowiedź, klacz szybko magicznie zatrzymała go i wybiegła z pomieszczenia.

- Starlight!! Mówiłam Ci opanuj się.. - Gadała sama do siebie, chodząc tam i z powrotem przed drzwiami do swojego gabinetu i co chwila, zerkając na Cheerfula.

- Zaklęcie nie będzie trwał wiecznie… a mogłoby! Nie, nie mogło - Starlight oparła się o ścianę, głęboko oddychając.

- Co ja mam z nim zrobić?!? - Pokręciła głowa i postanowiła wrócić na miejsce, ale przed uwolnieniem go z zaklęcia postawila po lewej i po prawej jego stronie krzesełka.

- Lepiej się zabezpieczyć przed ponownym wybuchem… - Zachichotała, po czym zajęła miejsce i dezaktywowała czar. Cheerful kontynuował, jak gdyby nic się nie stało.

Po chwili słysząc o akcji z koszem, zrobiła wielkie oczy, po czym spojrzała badawczo na Cheerfula i uniosła jedna brew, pytając.

- Wszystko mogę zrozumieć, ale co Ty robiłeś w koszu pod moim gabinetem? - Przechyliła łepek, dodając — Od jak dawna tam siedziałeś?

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Starrrrrrlighttttt - zaświegotał radośnie Youkai już w połowie korytarza prowadzącego do tajemniczego gabinetu.
- Puk, puk - zamruczał wchodząc do wewnątrz bez zaproszenia.
Natychmiast dojrzał siedzącą za biurkiem Starlight Glimmer. Klacz szybko popijała parującą herbatkę. Nie wyglądała na zaskoczoną tak późną wizytą, jednak z jakiegoś powodu na jej czole widniały drobne krople potu.
Youkai uśmiechnął się szeroko.
- Wiedziałem, że tym razem nie pocałuję klamki - mruknął, ignorując kopyto Starlight, wskazujące aby usiadł sobie wygodnie na kanapie.
Zamiast tego Youkai zaczął przechadzać się z wolna po wnętrzu. Przez chwilę podziwiał w ciszy wystrój gabinetu.
- Ale fajny gabinet, aż dziw, że jestem tu po raz pierwszy! - rzekł w końcu, podchodząc do Starlight. Z jakiegoś powodu nie dostrzegł jej świdrującego spojrzenia.
- No więc - zaczął dość niepewnie - ten tego... Pewnie zastanawiasz się o co mi wcześniej chodziło.
- Cóż - mruknął nie czekając na reakcję - chciałem cię przeprosić za ten głupi liścik, który napisałem.
Młody jednorożec poczerwieniał delikatnie i wlepił wzrok w podłogę.
- Aby wynagrodzić ci wszystkie te złośliwe komentarze, śmiechy i spojrzenia, które ci towarzyszą od tamtego dnia przyniosłem ci pewien prezent.
Youkai zamknął oczy i skupił się. Nie dostrzegł więc zaskoczonego oblicza Starlight. Po chwili przed jego głową pojawiły się dwa kawałki papieru. Ogier odetchnął głęboko i przylewitował je na biurko.
- Mam kolegę w Canterlocie, który był mi winny przysługę. Wczoraj mu o niej przypomniałem, mniejsza z tym. Ważne jest to, że załatwiłem ci całodniowe wejście do jednego z tamtejszych muzeów, na którym mają zaprezentować kolekcję wspaniałych latawców. Wiem, że je lubisz, więc mam nadzieję, że się tam udasz.
Youkai podrapał się po grzywie, szukając jakichś następnych słów.
- Bilety są dwa, możesz się więc tam wybrać z Trixie, o ile będzie mogła - rzekł wreszcie.
- Cóż, to tyle, Starlight. Lepiej się stąd zmyję, zanim mnie ktoś zobaczy, powie coś i znów będzie ci przykro.
Starlight Glimmer próbowała coś na to odrzec, lecz była zbyt zaskoczona, aby wystarczająco prędko dobrać słowa. Tymczasem Youkai ponownie skoncentrował się na zaklęciu.
- Raz jeszcze przepraszam - wybąkał ponownie czerwieniejąc i teleportował się szybko Celestia jedna wie dokąd.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starlight cały czas siedziała w uniesionym kopytkiem, by coś odpowiedzieć Youkaiowi, ale ten momentalnie zniknął, pozostawiając klacz patrzącą przed siebie z uniesionym kopytkiem i otwartym pyszczkiem.

- Oni są niemożliwi — odpowiedziała w końcu, kręcąc głowa i spojrzała na bilety.

- Cóż przynajmniej będę miała okazję rozejrzeć się po tym muzeum. Od dawna chodziło mi to po głowie. - Mówiła cicho, magicznie obracając bilety. W końcu wstała od biurka i stanęła przy oknie.

 

- Szkoda, że tak nagle zniknął. Skoro tak dobrze zna się z tamtym kucykiem, to może by załatwił nam jeszcze jeden bilet i razem z Trixie byśmy się w trójkę wybrali… No cóż, to zaproszę Trixie, a może Twilight? - Starlight spojrzała na bilety raz jeszcze tym razem z lekkim zdenerwowaniem.

- Dylematy… czyżbym miała taki sam problem z podjęciem decyzji jak kiedyś Twilight? Tylko że ona dostała bilety na Galę i wszyscy wiedzieli o nich. - Wróciła do biurka i schowała bilety w szufladzie.

 

- A co z Cheerfulem? - spojrzała z niepewnością na drzwi i dodała — Czy on znowu się ukrywa pod drzwiami gabinetu? Ehh Starlight chyba popadasz w lekką paranoję. - Zachichotała nerwowo, dotykając swojego rogu i wspominając wizytę Cheerfula.

- Muszę to przemyśleć… chyba udam się do dziewczyn i zobaczę co u nich słychać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Youkai stanął przed drzwiami gabinetu i zapukał delikatnie.
- Można? - zapytał będąc już jednym kopytkiem wewnątrz.
Szybko władował się zatem do środka, zwyczajowo nie czekając na zaproszenie.
- Starlight - Youkai skłonił się delikatnie, patrząc na swoją idolkę - jak już zapewne wiesz, wreszcie wróciłem po chorobie, i nie mogłem przepuścić okazji, aby znów do ciebie zawitać.
- Sam nie wiem w sumie, po co przyszedłem - młody jednorożec ruszył ku zielonej kanapie. - Niby chciałem o coś zapytać... ale może jednak znacznie bardziej pragnąłem po prostu się z tobą zobaczyć - Youkai zarumienił się delikatnie i rzucił okiem na Starlight Glimmer.
Klacz chyba nie była jednak zła za nagłe najście czy usłyszane słowa, ponieważ młody jednorożec nie usłyszał rugi, której się spodziewał. Na twarzy Starlight kłębił się nawet delikatny uśmiech. Choć przez głowę Youakia przebiegła cierpka nieco myśl o tym, że takim uśmiechem klacz wita każdego przybyłego, a więc nie jest to specjalnie wyjątkowe, i tak wyraźnie się rozluźnił.
- Mam kilka pytań, dotyczących ciebie, szkoły... no i mnie. Poniekąd - rzekł, gdy tylko umościł się wygodnie na kanapie.
- Otóż przede wszystkim słyszałem, jak twoje asystentki trajkotały coś o tym, że zawodnik, który jako pierwszy zdobędzie 10 punktów w twojej wspaniałej zabawie Zgadnij Miejsce, być może otrzyma jakąś specjalną nagrodę. Och, gdyby tak to było to, o czym sobie wówczas pomyślałem - Youkai rozmarzył się.
Po chwili pokiwał energicznie głową, wracając do rzeczywistości.
- Zresztą nieważne, ja i tak nie o to chciałem spytać. Po prostu tamte słowa, choć wówczas sprawiły radość, po zastanowieniu zaczęły napawać mnie dziwnym... lękiem. I teraz pytanie - czy gdy te magiczne dziesięć punktów wreszcie zostanie osiągnięte, zabawa skończy się? Jakoś tak przez ten szklany sufit czuję, że całość ma się ku końcowi. Jeśli tak, to chyba zacznę grać na zwłokę, bo mam już osiem punktów.
- Następne pytanie. Czym się tu właściwie zajmujesz? Tylko nie zrozum mnie źle, wiem, że jesteś pedagogiem ale... Youkai zaczął szukać właściwych słów, lecz ich nie znalazł.
- Urgh.. - warknął więc zirytowany.
- Dobra, zapytam inaczej - rzekł, zamaszystym ruchem kopytka obejmując gały gabinet. - Nie nudzi ci się tu? Bez urazy, ale jakoś nie widzę, abyś miała wielu odwiedzających. Może w Szkole Przyjaźni takie stanowisko jak pedagog jest, jakby to ująć... średnio potrzebne. Nie obraź się, ale chyba dawno już nikt cię w gabinecie nie odwiedził. A skoro tak to...
- ...Może ja bym częściej do ciebie wpadał? - Youkai chciał posłać w stronę Starlight Glimmer swój najlepszy uśmiech, ale wyszła z tej próby raczej błagalna minka.
- A właśnie, mam jeszcze takie pytanie - ogier poczochrał się po grzywie z lekkim zakłopotaniem. - Po co właściwie kazałaś wstawić tu tę kanapę? Nie lepiej umieścić dla odwiedzających krzesło czy dwa po drugiej stronie biurka? Czy to dlatego, że lubisz patrzeć na innych jakoś tak z góry?
Nagle Youkai parsknął  głupiutko. 
- A może ten szeroki i wygodny mebel służy do zupełnie... innych rzeczy? - wymamrotał przez zęby, czując, że tym razem mu się oberwie. Postanowił więc jakoś załagodzić sytuację.
- Tylko się nie obrażaj, tak sobie mruczę po nosem. W każdym razie na koniec chciałem zapytać cię o najważniejsze - młody jednorożec rozejrzał się na wszystkie strony, szczególną uwagę zwracając na stojące w rogach pomieszczenia roślinki, zupełnie jak gdyby przypuszczał, że @Cheerful Sparkle  czai się ukryty na dnie którejś z donic.
- Wybrałaś się do tego muzeum? Jak było?
Po takim nawale gadulstwa Youkaiowi zaschło w gardle. Postanowił więc spokojnie zaczekać na odpowiedzi słuchającej go z uwagą Starlight Glimmer.
- Masz może herbatkę, albo coś... tylko nie kawę? - zapytał jeszcze, licząc na to, że przepłuka gardło.
No i poprzebywa dłużej w towarzystwie swojej idolki.                  

  • Haha 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Starlight wiedziała, że to będzie ciężki dzień już po samej ilości dokumentów do wypełnienia, ale nie przyszło jej do głowy, że odwiedzi ją Youkai.

Jak tylko rozpoczął swoją przemowę Starlight spojrzała na drzwi jak gdyby oczekiwała tylko aż wpadnie przez nie Cheerful śledzący tego ogiera. Gdzież on mógł się tym razem ukrywać i co zamierza zrobić.

 

Klacz wysłuchała go z uwagą, a gdy skończył swą przemowę przeteleportowała do siebie dzban ze świeżym sokiem jabłkowym i napełniwszy, stojący na biurku kubek podała mu.

 

- Raczej nie zapytam, co sobie wtedy pomyślałeś… - zaśmiała się nerwowo, po czym kontynuowała.

- Ten, kto pierwszy uzyska dziesięć punktów to… a zresztą zobaczysz sam. Nie będę zdradzała swoich planów. - Puściła mu oczko.

-  Możesz oczywiście męczyć o to moje asystentki, ale one raczej zasypią Cię swoimi pytaniami i nie uwolnisz się od nich, dopóki nie zaspokoisz ich ciekawości… - Przyłożyła kopytko do pyszczka i dodała ciszej. 

- Ale robisz to na własną odpowiedzialność.

 

Kolejne jego pytanie sprawiło, że klacz spojrzała na niego smutno.

- To prawda, że stanowisko pedagoga w szkolę przyjaźni, jest bardzo mało przydatne, a odwiedzających mam tutaj malutko. Kiedyś odwiedzał mnie Misterpaul i Cheerful, ale i oni widze nauczyli się już wystarczająco dużo i nie potrzebują mnie. - Klacz machnęła kopytkiem.

- Mam jednak sporo pracy z pomaganiem Twilight w prowadzeniu szkoły, a także przygotowuję kilka dodatkowych projektów. - W tym momencie magicznie otwarła szufladę i zgarnęła do środka wszystkie dokumenty, które leżały przed nią.

 

- Co sugerujesz — Zapytała, strzelając iskrami z oczu — Zresztą nieważne… Kanapa jest i zostanie tutaj, a jeśli tak bardzo Ci przeszkadza to poproszę Spike’a i przyniesie tutaj specjalnie dla Ciebie jakiś taboret kuchenny albo inne krzesło — Fuknęła.

 

Starlight spojrzała na niego i odetchnęła, mówiąc cichutko do siebie — Przynajmniej normalne pytanie… - i zaraz dodała już normalnie — Prawdę mówiąc jest to nadal przede mną, gdyż nie mogłam się zdecydować kogo zabrać.

 

- Oczywiście, jeśli chcesz, to odwiedzaj mnie tutaj, kiedy tylko najdzie Cię ochota, a może dzięki Tobie również inni wrócą… - Uśmiechnęła się do ogiera.

Edytowano przez Starlight Sparkle
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tymczasem pijaniutki w sztok Cheerful wpada do gabinetu zataczając się jakby tańczył breaka. W pijackim amoku spojrzał na @Youkai20 i wybełkotał:

a...a...aaa Panu... jusz dzieeeenkujeemy! Po czym wskazał zaskoczonemu Youkaiowi drzwi.

 

Spojrzał na Starlight, oparł się o biurko, patrzył w oczy mocno zaskoczonej klaczy, która odsunęła się od ust Cheerfula, gdyż wionęło od niego jak z gorzelni. 

 

Cheerful stał tak dłuższą chwilę, bo tak zalał robaka, że ledwo pamiętał właściwie po co przyszedł. 

 

ALE SOBIE PRZYPOMNIAŁ i wydusił w końcu pytanie:

 

Star... Glim... ech, nieważne... Mam tylkoooo.... mmmm... jedno, jedno... pytanie! 
CZY 
TY 
CZYTASZ 
W MOICH 
MYŚLACH?!?!

 

Po czym zatoczył się, zawirował i opadł w sam raz na kanapę!

 

@misterspauls wcale nie był lepszy od niego: schlał się na umór i stracił przytomność pod szkołą, chociaż przed tankowaniem chojraczył, że ma mocniejszą głowę od Cheerfula. Ale wyszło szydło z worka - podmie... tzn. Cheerful przetrwał dłużej i zdołał się jeszcze dotoczyć do gabinetu. 

Edytowano przez Cheerful Sparkle
  • +1 1
  • Haha 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Youkai natychmiast poderwał się na kopytka chcąc uchronić biedną Starlight przed nachalnym ogierem, ale powstrzymał się z jakimkolwiek działaniem, gdyż ten z rozmachem runął na wygony mebel. Na twarzy młodego jednorożca zaskoczenie dziwnie mieszało się z drwiącą minką. Co innego wyczytał w spojrzeniu szkolnej pani pedagog - na jej obliczu osłupienie szybko ustępowało miejsca wzburzeniu.
No, no, no, po czymś takim, to Starlight już na pewno będzie moja - pomyślał, patrząc na zaczynającego chrapać kolegę i ledwo powstrzymał się od wybuchu szaleńczego rechotu. Obym tylko nie wylał dziecka z kąpielą.
- A więc już wiem, po co tu ta kanapa. Przynajmniej @Cheerful Sparkle  nie kima na podłodze - mruknął głupio, nie zdając sobie sprawy z tego, że Starlight Glimmer wyraźnie straciła ochotę do żartów.
Wyglądało na to, że los obu gagatków zależy od jej następnych słów...  
  

  • Haha 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Misterspauls jak się dowiedział od uczniów co nagadał na niego Cheerful że go upił od razu pobiegł do gabinetu Starlight.

- Starlight do nie prawda! - zawołał - nie wiem dlaczego Cheerful nagadał głupot na mój temat ale z nim nie piłem - odpowiedział wkurzony - a ty Cheerful nie bądź zadrozny o Starlight po prostu powiedź że ją kochasz i nie rób z scen - powiedział wprost - idę sobie, wiedzę że jestem nie mile widziany w tym gabinecie, więc żegnam państwa -wyszedł z gabinetu zamykając ze sobą dzwi.

  • wtf 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starlight wpatrywała się długo w obu panów, nie wiedząc na początku co powiedzieć. W głowie kłębiły jej się przeróżne myśli i sama klacz była na granicy wybuchu. W końcu zakryła łepek kopytkami i cicho powiedziała.
- Discord proszę… powiedz, że to Ty. Wyjdź z szafy albo z szuflady lub… z doniczki tylko powiedz, że to nie naprawdę oni.

Po chwili ponownie otwarły się drzwi do gabinetu, a do środka wpadły dwie młode klacze.
- Jesteś niezwykła… udało Ci się - Merry podskakiwała zadowolona.
- Ale ja jeszcze nic nie zrobiłam!! - jej przyjaciółka spojrzała za odchodzącym Misterpaulsem.
- A Wy dwie czego tutaj chcecie? - Nagle zapytała je Starlight przyglądając im się uważnie.
- No bo… - zaczęła Merry niepewnie — Twoja asystentka była ciekawa jak się skończy Twoje spotkanie z panem Youkaiem i Cheerfulem. - Merry spojrzała na Youkaia i Cheerfula — Ha! - Wykrzyknęła.
- Więc jednak na kanapie… - roześmiała się druga klacz.
Starlight w tym momencie nie wytrzymała.
- Dziewczynki!! Marsz do obowiązków. - Wskazała im na drzwi — Macie zagadkę do przypilnowania, a jeśli któryś z nich ją rozwiązał to macie za zadanie znaleźć taką zagadkę, że nawet interwencja wszystkich księżniczek nic im nie pomoże.

Młode klacze grzecznie opuściły pomieszczenie, nie chcąc bardziej denerwować Starlight.


- A co do was… - Starlight skierowała swój wzrok na ogiera i jego “kumpla”.
- Mam was dość! - Rzuciła szybkie spojrzenie na śpiącego — Nie dość, że mnie śledzi to jeszcze upija się, robi awantury, niszczy mi drzwi do gabinetu i… - patrzyła na niego zdenerwowana, a gdy usłyszala jego chrapanie — Dość! - Zawołała i w mgnieniu oka teleportowała Cheerfula gdziekolwiek byle poza jej gabinet i Celestia jedna wie, gdzie trafił.
- A Ty… odkąd tutaj przyszedłeś, to starasz się zwrócić moją uwagę i może by Ci się udało, gdyby nie te Twoje — Spojrzała na kanapę i magicznie uniosła Youkaia w powietrze, po czym wymaszerowała z nim na korytarz.
- Tak Ci się nie podobają moje meble? - Rozejrzała się po korytarzu, po czym przywołała na środku najprostszy, najbardziej tandetny stołek, jaki przyszedł jej na myśl, a który gdzieś kiedyś widziała, po czym posadziła na nim Youkaia i wróciła do gabinetu, trzaskając drzwiami.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[PUF]

 

Cheerful runął na ziemię niczym rzucony worek ziemniaków! Ów upadek momentalnie go rozbudził z pijackiego transu... Rozejrzał się po pustkowiu zdumiony i powiedział do siebie:

 

Do stu tysięcy Podmieńców! Na miłość Chrysalis! Gdzie ja do kucyka jestem?! 

 

I rozdziawił ze zdumienia gębę jak bobas widzący coś po raz pierwszy.

 

Ostatni raz piłem tyle cydru... - powiedział i padł na wznak... 

  • +1 1
  • Haha 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A w międzyczasie Youkai znów udał się do mitycznego gabinetu, miał bowiem pilną sprawę. Pomny niedawnego wybuchu złości Starlight Glimmer, tym razem nie wparował jednak jak do siebie, lecz przystanął przed wejściem. Ogier nie chciał spotkać się twarzą w twarz ze szkolną panią pedagog, aby nie przeciągnąć struny i jej dodatkowo nie wpieniać, lecz zapowiedział wcześniej jej asystentkom, że zrobi coś, aby Misterpauls do nich wrócił.
Trochę to trwało, ale Youkai wreszcie wymyślił sobie, jak rozwiązać tę palącą kwestię. Zamiast irytować klacz swoją ciągłą obecnością, po prostu napisał jej klika zdań, które brzmiały tak: 
 

Spoiler

Wiem, że raczej nie będziesz szczęśliwa przez to, że cię tak prześladuję, ale wiem też, że kolega Misterpauls chyba obraził się na mnie i Cheerfula i zapowiedział, że więcej się w szkole nie pojawi. Czy mówił to szczerze nie wiem, ale chyba mam pomysł, który sprowadzi go tutaj z powrotem. Mówiłaś, że wciąż masz wejściówki na wystawę latawców, które Ci dałem, bo nie wiesz z kim iść do tego muzeum. Udaj się tam wraz Misterpaulsem, a może przekona się, że nic do niego nie mamy i wróci... Jutro jest 14 luty, Dzień Serc i Podków, a więc okazja będzie idealna. Oczywiście Trixie pewnie się obrazi, jeśli chciałaś z nią tam pójść, ale jakoś to przeżyje. A z Twilight i tak odradzam wyjście, mój kolega poinformował mnie, że jeśli pojawisz się u nich wraz z jedną z księżniczek, to zaraz zlecą się kucyki, które przez cały dzień nie dadzą Wam żyć, byle tylko zrobić sobie z Wami zdjęcie czy poprosić o autograf. Oczywiście zrobisz jak będziesz chciała.
Youkai   

   Youaki poczuł dziwną pustkę. Sam chciał się udać gdzieś ze Starlight w Dzień Serc i Podków.  Ale choć było mu smutno, postanowił anulować swoje i tak nierealne w świetle ostatnich wydarzeń plany. Młody jednorożec załomotał potężnie w drzwi gabinetu, aby Starlight na pewno go usłyszała, wsunął notatkę przez szparę w drzwiach i zwiał tak szybko, jak gdyby go sam Tirek gonił.

Edytowano przez Youkai20
  • Lubię to! 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Misterspauls poczuł się głupio że tak wybuchł bez powodu.

- Pójdę ich przeprosić za mój wybuch - powiedział zawstydzony

Poszedł od razu do gabinetu Starlight, po drodze padł na niego Youkai.

- Youkai? - zapytał zdziwiony - musimy pogadać ale do zrobimy w gabinecie Starlight.

Youkai nie był pewny ale się zgodził, jak dotarli do gabinetu to Starlight była zdziwiona ich widokiem.

- Starlight musimy pogadać - powiedział poważne - przepraszam was za mój wybuch złości bez powodu i nie złość się na Youkai i Cheerfula chcieli dobrze - zwrócił się do Youkai - Youkai powiedz dla Starlight że ją kochasz i pójdzie razem na wystawę latawców a Trixie zrozumie że pójdziesz z innym osobą, w porządku? - uśmiechnął się - Teraz was zostawię samych żeby na spokojnie porozmawiali.

Uśmiechnął się do nich i przytulił ich na pożegnanie i wyszedł z gabinetu żeby porozmawiali na spokojnie.

Edytowano przez misterspauls
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starlight po ostatnich wydarzeniach nie miała ochoty pracować. Właściwie to nie miała ochoty na nic, co związane było z pracą, szkołą, nauką i tak dalej.

Leżała na swojej kanapie i za pomocą magii żaglowała w powietrzu kilkoma książkami, gdy rozległo się łomotanie do drzwi.

Książki spadły na klacz, a ona sama masując obolałą głowę, spojrzała w stronę drzwi.

 

- Derpy? - szepnęła i podbiegła do wejścia widząc opadającą na podłogę notatkę. Podniosła ją za pomocą magii i odwracając się, ruszyła w stronę biurka, uważnie czytając notatkę.

 

- Jeszcze czego… - zmięła papierek i rzuciła w stronę kosza. - Ja mam go przepraszać za waszą zabawę? - Pokręciła głową, pakując swoje rzeczy.

 

Już miała opuścić pomieszczenie, gdy przez drzwi wszedł Misterpauls prowadząc za sobą Youkaia.

Klacz wysłuchała Misterpaulsa nie zdradzając żadnych emocji. Stała niczym posąg przyglądając mu się i od czasu do czasu zerkając na Youkaia.

Gdy skończył mówić, klacz zamknęła oczy i odetchnęła głęboko.

 

- Niebywałe… - szepnęła, nie otwierając oczu. - ten gabinet będzie służył zadawaniu pytań… przynajmniej do czasu aż nie zmienię zdania. - mówiła powoli i spokojnie.

- Więcej problemów z Twoimi biletami niż sądziłam — uśmiechnęła się przechodząc obok Youkaia i zamykając drzwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Misterspauls zatrzymał Starlight.

- Mogę zadać ci kilka pytań?

1. Czy umówiłabyś się z Youkai jakby cię zaprosił na randkę?

2. Czy lubisz lody warzywne?

3. Jak było w świecie ludzi?

- I o to wszystkie moje pytania - misterspauls zastanowił się - no Starlight nie bądź taka, daj szansę na Youkai, proszę cię jak przyjaciela - spojrzał na nią błagająco.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tego ranka Starlight była wyjątkowo wesoła. Od kilku dni miała spokój od wszelkich adoratorów i ich dziwacznych prób podrywu. Mogła w pełni poświęcić się pracy nad nowym latawcem.
Chciała również zobaczyć jaką nową zagadkę wymyśliły dziewczyny i właśnie tam kierowała swe kroki. Po chwili zatrzymała się, słysząc za sobą znajomy głos. Odwróciła się i ujrzała zbliżającego się do niej Misterpaulsa.

   – Spokojnie Starlight... tylko spokojnie. Na pewno ma jakieś ważne sprawy do Ciebie – Cicho powiedziała sama do siebie i skinieniem głowy dała mu znak, że może podejść do niej i zadać swoje pytania.
Starlight słuchała uważnie jego pytań, a przynajmniej tych, które według niej miały najwięcej sensu. Gdy jednak usłyszała ostatnie zdanie i zobaczyła jego błagalne spojrzenie, to poczuła, jak ogarnia ją wściekłość.
Szybko jednak się opanowała i postanowiła odpowiedzieć na pytania Mistera, ale nie w takiej kolejności jak je zadał.

   – Lody warzywne? Może troszkę... jednak wolę waniliowe. – Odpowiedziała na swoje pierwsze i najłatwiejsze pytanie. Teraz wiedziała, że czekają ją już gorsze rzeczy i musi się skupić nad odpowiedzią.
   – Z Youkai... nie wiem. Może jak się całkiem uspokoję po ostatnich wydarzeniach. – Przewróciła oczkami i spojrzała okno.

No i zostało przed naszą klaczą ostatnie pytanie. To którego się najbardziej obawiała.
   – jeśli chodzi o ludzki świat to... – Już miała odpowiedzieć, lecz nagle usłyszała za sobą znajomy głos.
   – Starlight!!! – Merry wyskoczyła zza rogu i widząc Starlight zaczęła szybko lecieć w jej stronę.
   – Dzięki Celestii... Znaczy, chciałam powiedzieć – Nie zdążyła dokończyć, gdyż Merry zaczęła bardzo szybko wyjaśniać, po co przyszła.
   – Starlight!! Musisz szybko ze mną pójść. Youkai ma flamaster i chce pomalować Twoją asystentkę. Mówił, że to jakaś zemsta. – Merry unosiła się obok Starlight machając kopytkami.
   – Że co chce zrobić?!? – Starlight szybko przeniosła wzrok na Misterpaulsa – Przepraszam, ale wygląda na to, że muszę jak najszybciej spotkać się z naszym Youkaiem... – Starlight pokręciła głową z rezygnacją i zniknęła w błysku światła.

Edytowano przez Starlight Sparkle
  • Haha 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skruszony Cheerful dreptał po pustym korytarzu niemal osuwając się na ziemię, gdyż miał potwornego kaca. Niósł ze sobą herbatę w czerwonym pudełeczku, ciasteczka pod pachą i 1,5 litrową butelkę wody, dla siebie, na suchość w ustach. Dochodził do gabinetu Starlight wzdychając ciężko i by po raz kolejny ukorzyć się przed nią za ostatnie ekscesy. 

 

Zastukał w drzwi (tym razem nie wyważył na szczęście), ale nikt nie odpowiedział.

 

O rety! Nie ma jej! - pomyślał Cheerful. 

 

I bardzo dobrze! Załatwię chybcikiem przeprosiny i mnie nie ma! :laugh: - ułożył sobie pobieżnie chytry plan, nikczemny Cheerful.

 

Tak oto zostawił pudełko z herbatką oraz ciasteczka na biurku Starlight i z dołączonym liścikiem na którym było napisane:

 

Przepraszam za moje ostatnie zachowanie. Obiecuję poprawę. Cheerful <3 

 

Po czym wybiegł ze szkoły jakby go ktoś gonił. 

 

Myślał, że wybiegł niezauważony, ale przypuszczalnie połowa szkoły go widziała jak biegnie sprintem :ming:

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do gabinetu zbliżał się stępa Youkai. Młody ogier nie czuł się najlepiej, miał za sobą kolejną, boleśnie nieprzespaną noc, już trzecią z kolei. Był zmęczony, ale wciąż jakoś trzymał się na kopytkach. Jego grzywa wymagała rozczesania, a przekrwione oczy, do spółki z monotonnym wyrazem twarzy, informowały wszystkie mijane przez ogiera istoty, że bezsenność wyraźnie daje mu się we znaki. Youkai jednak zupełnie nie dbał o swój stan, interesowało go wyłącznie spotkanie ze Starlight Glimmer.
Jak te biedne kucyki ziemskie radzą sobie bez magii? - pomyślał, gdy znów poczuł irytujące uderzenie.
Przewrócił oczami, zezując na niewielką, ozdobną torebkę. Umieszczone pomiędzy zębami ogiera uszy pakunku dzielnie znosiły jego irytację. Choć Youkai był jednorożcem, tym razem postanowił nie używać lewitacji, więc torebka chybotała się na wszystkie strony, co jakiś czas trafiając go w nos.
Po długich minutach ogier stanął wreszcie przed drzwiami do gabinetu szkolnej pani pedagog. Zapukał niezwykle cichutko i wślizgnął się do wewnątrz, myśląc o tym, jak straszna czeka go przeprawa.
Z ulgą odstawił ozdobny pakunek i spojrzał lękliwie na Starlight Glimmer.
- Witaj, Starlight - mruknął i skłonił się delikatnie. - Przybyłem, ponieważ jest mi głupio i czuję wstyd. Przyszedłem cię przeprosić, który to już raz...?
Ogier wlepił wzrok w ziemię i spłonął rumieńcem.
- Wiem jak źle się zachowuję zarówno wobec ciebie, jak i twoich asystentek. Zawsze próbuję być w porządku dla wszystkich ale czasem mi odbija. Często też, jak ostatnio przy twoich asystentkach, zachowuję się niezrozumiale, i albo nikt nie wie o co mi chodzi, albo wszyscy się denerwują.
Jakie to jest trudne - pomyślał Youkai już czerwony jak burak. Zalała go fala goryczy. Przełknął ciężko ślinę.
- Nie mogę tak dłużej, muszę... chyba... - ogier mruczał coś niezrozumiale, nie dbając już nawet o większy sens. 
- Ja po prostu... - zacisnął powieki, szukając właściwych słów - ... po prostu chcę aby wszyscy byli szczęśliwi. 
- Proszę, och, proszę - bełkotał. - Zapomnijmy o wszystkim co wcześniej powiedziałem czy zrobiłem... - Ty, twoje asystentki, nasi koledzy, wszyscy tylko przeze mnie... cierpią.
Youkai oddychał szybko i płytko, jak gdyby przebiegł jakiś maraton. Ledwo odkleił swój zwieszony na kwintę nos od posadzki i przeniósł wzrok na pakunek. Z trudnością aktywował magię, jego róg zrobił się dziwnie nieposłuszny. Ogier po raz pierwszy spojrzał na zupełnie zaskoczoną Starlight. Czuł łzy spływające mu po policzkach i jeszcze bardziej się zawstydził.
- Mam dla ciebie taki mały... podarunek - wychlipał. - Miałem ci dać go w Dzień Serc i Podków, ale może lepiej akurat w tamten dzień nie dawać nic nikomu. Dzień Serc i Podków taki jest... komercyjny.
Youkai nie zważając już na nic wydobył swój prezent z ozdobnej torebeczki. Był nim gustowny, srebrny wisiorek z sową. Ogier wolniutko przeniósł ozdobę ku klaczy i delikatnie umieścił ją na jej szyi.
- Przyjmij proszę tę sówkę, to moje podziękowanie za twoją cierpliwość i empatię. Tak mi imponuje to, jak dzielnie znosisz wszystkie moje wybryki, Starlight - mruczał cicho jak gdyby sam do siebie.
- Jesteś taka mądra, tak inteligentna i miła... niech zatem ten symbol mądrości będzie zawsze dla ciebie kierunkowskazem. I niech cię wspiera podczas gorszych dni.
Youkai znów wlepił wzrok w podłogę.
- Teraz tylko przeproszę twoje asystentki, nawet u nich nie byłem. A potem... chyba na dobre... schowam się... w cień. 
  Młody jednorożec tym razem poczuł się zupełnie wyczerpany, zupełnie jakby miał zaraz zemdleć. Szurając po posadzce, wciąż ze spuszczoną głową, ruszył z trudem ku wyjściu.
Wolniutko, wolniutko...

Edytowano przez Youkai20
  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starlight jak co dzień siedziała w swoim fotelu, lecz dzisiaj nie zajmowała się sprawami szkoły.

Obok niej na biurku leżało drewniane pudełko otoczone magiczną aurą koloru zielonego i kilka karteczek. Starlight nie zwracała na nie uwagi.

Zajęta była czytaniem krótkiego liściku od Cheerfula.

Szybko przeleciała wzrokiem po treści listu i odłożyła go do szuflady, zastanawiając się, czy Cheerful tym razem faktycznie wróci do dawnego siebie, czy może poprawa będzie polegała na czymś innym.

Spojrzała na drzwi do swojego gabinetu i na sofę i pomyślała sobie, że taka poprawa również byłaby bardzo miło widziana.

Otwarła świecące na zielono pudełko i zajrzała do środka. Była bardzo zadowolona z wyników, lecz gdy tylko usłyszała, że ktoś otwiera drzwi do jej gabinetu, szybko zamknęła pudełko i schowała do szuflady.

 

Obejrzała jeszcze raz całe biurko czy niczego nie pominęła i nie znajduje się na nim nic, co by świadczyło o nowym pomyśle pani pedagog, po czym skierowała wzrok na swojego gościa.

 

– Youkai… – Szepnęła do siebie, czekając na to, co ten ogier znowu wymyślił, a nie spodziewała się niczego miłego, widząc jego wygląd.

 

Starlight słuchała jego słów z uwagą, przyglądając się mu z zaciekawieniem.

Klacz musiała przyznać, że nie tego się spodziewała po tym dziwnym, często szalonym i denerwującym ogierze.

Ostatnie jego słowa słuchała, wpatrując się w wisiorek. Srebrny wisiorek jej się bardzo podobał, lecz to, co mówił ogier, zaprzątało jej myśli tak bardzo, że nie mogła się skupić na prezencie.

W końcu oderwała wzrok od sówki i ponownie popatrzyła w stronę ogiera.

 

– Youkai… – Powiedziała, widząc, jak kieruje się do wyjścia. Starlight zeskoczyła z foteli i szybko podbiegła do ogiera stając naprzeciwko niego.

 

– Youkai… ja – Zastanowiła się, co ma mu powiedzieć, po czym spojrzała na niego i kontynuowała – Też Cię przepraszam. Staram się zrozumieć wszystkie kucyki i powinnam pomagać w przyjaźni, a wyszło, jak gdybym nadal była tą dawną mną.

 

Spojrzała w okno. Po dłuższej chwili uśmiechnęła się i przeniosła wzrok na ogiera.

– Chciałam powiedzieć, że… – Odetchnęła głęboko, nie mogąc znaleźć odpowiednich słów. W głowie nadal rozbrzmiewały jej ostatnie słowa Youkaia dlatego też nic już nie powiedziała. Objęła Youkaia i przytuliła.

– Dziękuję… – szepnęła cichutko – Za wszystko. I nie chcę, byś odchodził. Nie gniewam się…

  • +1 1
  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Był już późny wieczór, gdy Starlight przyszła do swojego gabinetu. Spojrzała na tabliczkę przed wejście i magicznie otwarła drzwi. W środku panował półmrok, więc zaraz po zamknięciu drzwi klacz jednym błyśnięciem rogu zapaliła światło i wolnym krokiem podeszła do swojego biurka. Odetchnęła głęboko i na biurku położyła torbę z notatkami, przyszłymi pomysłami i swoimi drobiazgami. Następnie swe kroki skierowała w stronę okna, przez które wyjrzała na pokrywające się ciemnością Ponyville. Zapatrzona daleko w horyzont nie zauważyła, gdy do pomieszczenia cichutko weszła Merry.

 

– Dobry wieczór Starlight – Powiedziała spokojnie młodziutka pegazica i rozejrzała się – Pracujesz jeszcze o tej porze?

 

Starlight odwróciła się w jej stronę i ruszyła w stronę biurka.

 

– W zasadzie to przyszłam tylko uporządkować kilka spraw…

 

Starlight zatrzymała się przy leżącej na biurku torbie i zaczęła przeglądać jej zawartość, wyraźnie czegoś szukając.

 

– Wiesz o tym, że kazałam swojej asystentce przygotować salę do magicznych lekcji prawda? – Spojrzała kątem oka na Merry i kontynuowała, widząc, że ta kiwnęła głową – Więc chciałabym, byś sprawdziła postępy, jakie poczyniła, a gdyby jednak to zadanie przerosło naszą małą czarodziejkę, to użyj, proszę przy niej tego…

 

Starlight podała Merry niewielką, kryształową kulkę.

 

– Co ona robi? – Zapytała Merry oglądając przedmiot z każdej strony i ważąc go w kopytku.

 

– Przeniesie ją bezpośrednio do mnie, gdzie będę mogła omówić z nią sprawy lekcji i ewentualne powody, dla których nie udało jej się wywiązać z zadania – Pogładziła Merry po łepku kopytkiem i dodała – Już późno, wracaj do domu i pamiętaj, by z samego rana jej poszukać.

 

Merry pokiwała łepkiem, po czym niczym Rainbow Dash zasalutowała i schowawszy kulkę do plecaka, wybiegła z pokoju.

 

– Mam tylko nadzieję, że sama jej nie rozbije… sporo mnie kosztowało stworzenie tego przedmiotu. – Starlight spojrzała na swoje rzeczy – Najlepiej, gdyby w ogóle nie musiała tego rozbijać… – Przyłożyła kopytko do pyszczka i zamknęła oczy – Ohh Starlight w coś Ty się znowu wplątała…

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...