Skocz do zawartości

Gabinet Starlight Glimmer


Starlight Sparkle

Recommended Posts

- Ależ dawno tu nie byłem - rzekł Youkai wchodząc do pomieszczenia, które tak lubił.

Starlight Glimmer akurat nie było, ale to go nie speszyło. Wręcz przeciwnie; młody ogier zachichotał z uciechy, zrobił parę kroków i bezceremonialnie władował się na należące do szkolnej pani pedagog wygodne krzesło. Po kilku chwilach położył nawet zadnie nogi na biurku, zaś przednie skrzyżował wygodnie i z tyłu głowy. Nareszcie dowiedział się jakie to uczucie tak siedzieć sobie po drugiej stronie biurka. Czuł się jak pan wszechświata, co znacznie różniło się od uczuć, które paliły go w obecności swojej ulubionej klaczy.

Postanowił na nią poczekać, fantazjując przy tym o stadzie superźrebaków, które na pewno kiedyś tam będą mieli.

Wreszcie usłyszał dochodzące z zewnątrz kroki; do biura wróciła jego właścicielka.

- Co wiesz o planetach i gwiazdach, Star light? - rzekł Youkai zamiast się przywitać.

- Mam dla ciebie superancką niespodziankę! - kontynuował nie czekając na reakcję.

- Niedawno dowiedziałem się o istnieniu konkursu, w którym można nazwać jedną z egzoplanet dowolną nazwą. Dotyczy to również układu, w którym ta się znajduje. Po prostu nadsyła się swoją propozycję, a po pewnym czasie jury wybiera jedną z nich i tak już oficjalnie zostaje. Teraz najlepsze - młody jednorożec aż zachichotał - wysłałem swoją propozycję, oczywiście napisałem, że planeta musi się nazywać "Starlight Glimmer", a gwiazda "Glim Glam". Trzeba to było jakoś uzasadnić, ale napisałem tylko "Starlight Glimmer najlepszym kucykiem". To na pewno wystarczy! - Youkai mrugnął porozumiewawczo.

- I co ty na to, Starlight. Dobre, nie?

 

 

  • Haha 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starlight właśnie weszła do pomieszczenia i pierwsze co jej się rzuciło w oczka, to sposób, w jaki Youkai zajął jej ulubione krzesło. Już miała coś powiedzieć, gdy powiedział jej o swoim wyczynie w jakimś konkursie. Starlight stanęła jak wryta i patrzyła w jego stronę z otwartym pyszczkiem jak gdyby zastygła w połowie wypowiedzi. Jedno kopytko było lekko uniesione w powietrze, najwyraźniej chciała nim wskazać coś, lecz wylądowało na jej pyszczku. Klacz powoli pokręciła głowa, podchodząc wolno do Youkaia. Nie była zaskoczona zwłaszcza po wizytach Discorda, którego była wstanie spotkać wszędzie nawet w swoim własnym kałamarzu.

 

– Youkai wiesz, że Cię lubię i Twoje pomysły, które są bardzo… – Klacz rozejrzała się szybko, szukając odpowiedniego słowa, a wzrok jej padł na stertę książek. Szybko przeleciała tytuły i powoli dodała

– Ciekawe, wyjątkowe, oryginalne, niecodzienne i artystyczne… – Przerwała, zastanawiając się, czy to ostatnie słowo było odpowiednie, ale postanowiła nie zawracać sobie tym głowy.

 

– Ale nic nie jest wstanie się równać z Twoją niepodważalną argumentacją dlaczego akurat na to się zdecydowałeś. – Stanęła obok niego i już miała go dotknąć kopytkiem i przeteleportować na sofę przed biurkiem lecz się rozmyśliła i tylko musnęła kopytkiem grzywkę ogiera.

 

– To gdzie się znajduje ta moja planeta? I skąd pomysł na Glim Glam? – Spojrzała zaciekawiona w jego stronę, szukając w szafce puszki z kakao.

 

W końcu z tryumfem na pyszczku wyjęła brązową puszkę i swój ulubiony kubek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Hałaśliwy odgłos kroków niósł się po pustych korytarzach szkoły. Choć była dopiero środa, Youkai czuł głębokie zmęczenie, zupełnie jakby to był już koniec tygodnia. Miał chęć walnąć się na swoim łóżku i spać choćby i do Nocy Koszmarów, coś jednak sprawiło, że zmierzał właśnie do gabinetu Starlight, zamiast do własnego domu. Młody jednorożec był zirytowany, a jego irytacja balansowała niebezpiecznie na granicy, przed którą widniał znak "MEGAWKURZENIE". Nastrój Youkaia zmienił się z całkiem dobrego w całkiem zły po tym, co wyczytał na pewnej tablicy. 
"Będziesz miał hultaja!" - mruknął, myśląc o  @Cheerful Sparkle  i nawet złowieszczo się uśmiechnął.
Oczywiście Youkai wcale nie był tak naprawdę zły na swego kolegę, wręcz przeciwnie - napis go ubawił, bowiem wiedział, że niezłe z niego ziółko. Postanowił jednak zameldować o tym Starlight, że niby mają tu coś do niego. Liczył na to, że może piękna klacz da mu buziaka na pocieszenie. Szybko wparował do ulubionego pomieszczenia. Niestety, Starlight jak zwykle nie było. 
- Ech, pewnie nasza cudowna pani pedagog znów bryka sobie wesoło z Trixie - mruknął smętnie, po czym ziewnął potężnie.
- Chyba sobie na nią poczekam... - wymamrotał, siadając na kanapie.
Niespodziewanie, ogier zaczął myśleć o Trixie. Iluzjonistka zawsze miała wspaniałe relacje ze Starlight. W końcu była jej najlepszą przyjaciółką.
- Gdybym tak był nią - mruknął z zamkniętymi oczami.
Po chwili wpadł na genialny pomysł. Chciał nawet gdzieś go sobie zapisać, ale jakaś dziwna siła powodowała, że nie mógł się podnieść. Była to siła tajemniczej kanapy, miękkiej i niezwykle wygodniej.
Wielbicielowi wspaniałego mebla gdzieś umknął moment, w którym zaczął chrapać. Bardzo głośno chrapać.
Jak prawdziwy hultaj...       

  • Haha 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starlight do pokoju weszła bardzo cichutko, słysząc już na korytarzu donośne chrapanie.

Z początku zaskoczona czyjąś obecnością w gabinecie, szybko odetchnęła z ulgą, widząc, kto ją zaszczycił swoją obecnością.

Starlight cichutko poruszała się po swoim gabinecie, nie budząc śpiącego. Na początek postanowiła zerknąć najnowszą pocztę.

Lekko poświeciwszy sobie rogiem przejrzała leżące na biurku listy i odłożyła na bok te, które dotyczyły spraw innych niż szkolne, chowając je do specjalnej torby wiszącej obok wejścia. Cały czas zerkała w stronę śpiącego z lekką irytacją i wzdychała, kręcąc głową z rezygnacją.

Budząc śpiącego Youkaia mogła narazić się na jego narzekanie, nadawanie na Cheerfula lub jeszcze inne rzeczy.

Siedząc na krześle, naprzeciwko gościa, przyglądała mu się, obracając magicznie ciepły kubek kakao, który już zdążyła sobie zrobić i rozważając wszystkie za i przeciw.

Wiedziała, że i tak prędzej czy później to nastąpi i będzie musiała zmierzyć się z jego problemem… a może… a może by go tak zamrozić i wynieść gdzieś daleko? A może podrzucić Twilight i niech księżniczka przyjaźni rozwiąże ich spór… istniała jeszcze opcja podrzucenia go CMC i niech nasze specjalistki zajmą się jego problemem, ale on chyba już swój znaczek posiadał, ale… spojrzała w stronę stojącej w rogu miotły… nie mimo wszystko lepiej nie wracać do wydarzeń sprzed spotkania Twilight, ale gdyby tak mu dać inny znaczek, może by sobie z tym poradziła… znaczek pomocnika nie wyglądałby źle.

W końcu upiła łyczek napoju i przymykając oczy, powiedziała sama do siebie.

 

   - Starlight… pamiętaj czego Cię nauczyła Twilight… jest dobrą i miłą klaczą nawet dla hultajów.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śpiący od wielu godzin Youkai zaczął bardzo gwałtownie rzucać się przez sen. Machał kopytkami na wszystkie strony, a jego powieki zacisnęły się kurczowo. Przez moment ruszał ustami, zupełnie jak gdyby próbował krzyknąć: "Podmieńce atakują!".
Nagle jednak przestał, niczym pod wpływem zaklęcia. Młody jednorożec uspokoił się. Po chwili ziewnął potężnie, nie unosząc powiek.
- Na szczęście to był tylko sen - rzekł cicho, z niechęcią otwierając oczy.
Widok, który dostrzegł, tak go zaskoczył, że energicznie potarł powieki - to Starlight Glimmer wpatrywała się w niego, a jej świdrujące spojrzenie  z jakiegoś powodu zdradzało delikatne zaniepokojenie.
- A jednak wciąż śnię - wybełkotał Youkai ledwo zdając sobie z tego sprawę i zamrugał.
Starlight nie zniknęła. Przez jej twarz przemknął dziwny, ledwo dostrzegalny cień, jakby ślad ulgi czy rozluźnienia, lecz w oczach widniała nuta delikatnej irytacji. Youkai szybko coś zrozumiał.
- SZLAG! - wrzasnął nieładnie, po czym zerwał się jak oparzony na kopytka.
- Ja... chciałem... tylko... - wymamrotał panicznie, unikając wzroku Starlight.
- Nie chciałem tu... - próbował jakoś się wytłumaczyć, wskazując to na klacz, to zaś na mebel, z którego właśnie wyskoczył.
Niestety ogier akurat teraz nie potrafił wypowiedzieć choćby jednego składnego zdania. Wyraźnie jednak czuł palący gorąc olbrzymich rumieńców, które natychmiast wystąpiły na jego policzkach.
Załamany postanowił dać dyla z gabinetu, zanim zrobi lub powie coś, co zupełnie pogrąży go w oczach Starlight. Jak on mógł zasnąć w jej gabinecie? Youkai był pewny, że szkolna pani pedagog nie omieszka odbyć z nim rozmowy. Chyba po raz pierwszy taka perspektywa go nie radowała.
Zrobił w tył zwrot i pognał przed siebie wciąż wrzeszcząc "przepraszam". Jeśli Starlight akurat chciała coś mu powiedzieć, straciła okazję. Za młodym łobuzem aż się kurzyło...     
    

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starlight niemal zgłupiała. Jego reakcja zaskoczyła klacz do tego stopnia, że z początku nic nie powiedziała, a gdy ogier zdołał opuścić pomieszczenie, cicho wyszeptała do siebie.

- Czy… czy ja zrobiłam coś nie tak? - Starlight dłuższą chwilę patrzyła za młodym ogierem, zastanawiając się, co się tak właściwie stało.

- Ohh Starlight… może to nie jest najlepsze miejsce dla Ciebie - Przeniosła wzrok na kakao i powoli mieszała w kubeczku.

Odetchnęła głęboko i szybko podeszła do biurka. Zajęła się przeglądaniem różnych dokumentów i nawet nie zauważyła, gdy do gabinetu wparowała jej pomocnica.

- Starlight… to się nie sprawdza! - Młoda klacz szła podenerwowana stukając kopytkami o podłogę.

- Zrobiłam dokładnie, o co prosiłaś… - uniosła jedno kopytko, zatrzymując się. - Zapisałam zagadkę i do tego niezbyt trudną. Czekałam na jakiegoś chętnego do jej rozwiązania i wiesz co? - Klacz stuknęła uniesionym kopytkiem w podłogę i już miała dodać coś, gdy Starlight jej przerwała.

- Zapewne nikt się nie zjawił… 

- Tak! - Fuknęła i przeszła się po pomieszczeniu - Jak mogli tak zignorować Wielki i Potężny pomysł na Wielką i Potężną zagadkę…

- Nie udawaj Trixie - Zachichotała rozbawiona Starlight 

Młoda klacz popatrzyła w jej stronę, machnęła kopytkiem od niechcenia i usiadła na kanapie.

- Przynajmniej wiemy, że nas nie zignorował Youkai… 

- Skąd ta pewność? 

- A stąd moja droga, że… - Starlight wskazała w jej stronę kopytkiem

- Jeszcze 5 minut temu spał smacznie na tej kanapie.

- ooo… ooo… OOO! - Mała klacz patrzyła chwile na kanapę podnosząc głos.

- To może powinnam tutaj przyjść razem z Tobą i wyrecytować mu to do uszka!!

Uderzyła kopytkiem w kanapę i spojrzała na otwarte drzwi.

- Czy on właśnie… 

- Tak

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Youkai szedł w stronę gabinetu nadspodziewanie pewnym krokiem. Tym razem nie w głowie mu było uciekanie czy zacinanie się w pół zdania. Załatwił wszystko co chciał w mijającym tygodniu i był z siebie niezwykle zadowolony. Od jakiegoś czasu pragnął zrobić krok naprzód w swoich przedziwnych relacjach ze Starlight Glimmer, a zbliżające się wielkimi krokami święto uznał za doskonałą ku temu okazję. W ostatnich dniach był zabiegany, spędził mnóstwo czasu na rozmowach z licznymi kucykami w Ponyville i nie tylko. Był nawet w Canterlocie, wszystko po to, aby jego mały planik wypalił. Większość rzeczy, które sobie zaplanował szczęśliwie udało nu się załatwić, pozostawała wszakże jeszcze jedna kwestia - sama szkolna pani pedagog, której Youkai nigdy nie zdołał rozgryźć. Jak zwykle wszystko zależało od niej. Młody jednorożec stanął przed drzwiami gabinetu i odetchnął głęboko. Było sobotnie popołudnie, więc liczył na to, że klacz nie będzie akurat zajęta jakimiś swoimi obowiązkami. Po chwili poprawił grzywę choć sam nie wiedział dlaczego i po jakie licho, zapukał delikatnie i po prostu wparował do pomieszczenia jak to miał w zwyczaju.
Starlight siedziała za biurkiem zawalonym jakimiś papierzyskami, ale ogierowi zdawało się, że nie zajmuje się nimi, bowiem spokojnie piła parujące kakao. Uśmiechnął się szeroko.
- Cześć Starlight! - zaświergotał głośno i podszedł ku niej. - Pewnie zastanawiasz się w jakiej sprawie nachodzę cię w sobotę. Spokojnie, tym razem nie zamierzam wpaść w histerię ani opowiadać jakichś głupot. Tym razem zamierzam cię o coś... poprosić.
Zerknął na Starlight. Zaciekawiona klacz delikatnie zwęziła powieki, Youkai nie wiedział czy to dobrze, czy źle. Jego pewność siebie zaczynała ulatywać. Musiał się pośpieszyć.
- Zauważyłaś pewnie, że ostatnio dość dziwnie się zachowywałem. Byłem nerwowy, bo musiałem czegoś się o tobie dowiedzieć i to tak, abyś niczego się nie domyśliła - zachichotał nerwowo.
- Ale to już przeszłość, wiem, co wiedzieć chciałem. Dzięki temu zaplanowałem coś wielkiego specjalnie dla ciebie. Coś co ci się na pewno spodoba... Ale wszystko zależy wyłącznie od ciebie.
Youkai odetchnął głęboko choć nie było to łatwe. Czuł, że płoną mu policzki. Mimo tego spojrzał Starlight prosto w oczy.
- Więc może... może - wyciągnął ku niej kopytko - spędzisz ze mną tegoroczną Noc Koszmarów? - wysapał na wydechu.
Zrobił to. Jednak dał radę. Wreszcie zaprosił piękną klacz na jakieś wspólne wyjście. I to na całą noc. Teraz wszystko już zależało do niej...   

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Tego dnia Starlight zjawiła się wyjątkowo wcześnie.

Miała zająć się sprawami szkolnymi i organizacją zajęć dla uczniów, ale zamiast tego jej myśli zajmowało coś zupełnie innego. 

Starlight wspominała jak jakiś czas temu wpadł do jej biura Youkai zapraszając ją na wspólne spędzenie Dnia Koszmarów.

 

"Oczywiście, że chętnie z Tobą pójdę…” Wspominała swoje słowa, które padły nie podczas odwiedzin, a nieco później już po szkole, gdy udało jej się złapać ogiera, nim ten opuścił budynek.

Była bardzo podekscytowana i przejęta. Nigdy nie spędzała tego święta z kimś innym niż jej przyjaciółki lub okazjonalnie z Sunburst.

 

- Ohh Starlight skup się dziewczyno… - Klacz pokręciła głową i stuknęła kopytkiem o biurko.

Była na siebie zła, ale z drugiej strony… nie mogła się powstrzymać od powrotu do tamtych chwil, gdy razem brali udział w zabawach.

Najbardziej podobały jej się zabawy, które zorganizowała na ten czas księżniczka Luna.

Pani nocy potrafi w wyjątkowy sposób oddać atmosferę Nocy Koszmarów… W końcu kto lepiej nie zna się na straszeniu kucyków niż klacz, która dawniej była samą Nightmare Moon.

 

Starlight podeszła do okna, przy którym stał jej latawiec, który zrobiła specjalnie na okazję tego święta.

Latawiec wykonany był z czarnego materiału i przypominał kucyka wampira. Do latawca przyczepiony był pluszowy pajączek, którego wygrał dla niej Youkai w jednym z konkursów.

Klacz delikatnie uniosła go magiczną mocą i położyła sobie na kopytku.

 

- Ty wariacie… - wyszeptała, gdy powędrowała wspomnieniami do tamtej chwili, gdy jej towarzysz wykazał się nie lada zdolnościami akrobatycznymi, a przy tym rozbawił połowę miasteczka, ale mu się udało i z dumą wręczył jej swą zdobycz. 

Po chwili wpatrywania się w niewielkiego pluszaka Starlight wplotła go sobie w grzywę i ruszyła w stronę biurka, mając pewność, że może tym razem uda jej się zająć pracą.

Po drodze minęła swoje leżące na krześle przebranie. Wysoki czarny kapelusz z zieloną wstążką, długa czarna szata, zdobiona nićmi w tym samym kolorze co wstążka i drewniany kostur w kształcie kostura, którym odbierała kucykom znaczki.

Kostur zwrócił jej uwagę, gdyż nie zapomni chyba do końca życia miny Twilight, gdy ujrzała ją w pełnym stroju rzucającą zaklęcie iluzji, które wyglądało identycznie jak to które niegdyś odbierało kucykom znaczki. 

 

- W zasadzie mogłam użyć prawdziwego zaklęcia… skoro Lunie wolno to dlaczego nie mnie? Zwłaszcza że zaraz po zabawie bym im wszystkie znaczki oddała — Mówiła cichutko, by nikt nie mógł jej usłyszeć.

 

- Więc dlaczego tego nie zrobiłaś?

 

Usłyszała za sobą głos i odwróciła się jak oparzona. Na kanapie przed nią leżała zaspana asystentka, przecierając oczka kopytkami, patrzyła w stronę swojej nauczycielki.

 

- Na skrzydła Celesti! CO TY TUTAJ ROBISZ? - Starlight niemal wykrzyczała to, patrząc to na swoją asystentkę to na zegarek, który wskazywał godzinę szóstą rano.

 

- Przepraszam… musiałam zasiedzieć się nad zagadką i zasnęłam — mała klacz rozejrzała się, jak gdyby oceniała, gdzie się znajduje. - i nawet coś wymyśliłam… położyłam to… - rozejrzała się naokoło siebie i wyciągnęła spod łebka zmiętą kartkę.

— O.. Jest! - Podała swojej nauczycielce, która spojrzała na bazgroły i powoli ruszyła dalej w stronę biurka.

 

- Całkiem niezłe… może się sprawdzić. - Mówiąc to, odwróciła się tylko po to, by zobaczyć, że jej asystentka ponownie zasnęła. Starlight podeszła tym razem cichutko do niej i zabierając płaszcz ze swojego przebrania, przykryła dziewczynę.

Edytowano przez Starlight Sparkle
  • +1 1
  • Mistrzostwo 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Youkai szedł dziarskim krokiem w stronę gabinetu Starlight. Skończyły się czasy, gdy nie miał odwagi nawet zapukać do drzwi pomieszczenia zajmowanego przez szkolną panią pedagog. Młody jednorożec czuł się już pewnie, tak pewnie, że nie zapukał nawet aby oznajmić swoje przybycie. Po prostu wparował do środka.
Starlight siedziała za biurkiem, pisząc coś na pergaminie.
Czyżby to nowa zagadka? A może korespondencja od Trixie? - pomyślał.
Gdy klacz przeniosła na niego wzrok skłonił się aż do parkietu, nie gorzej, niż gdyby miał przed sobą samą księżniczkę Celestię.
- Starlight - mruknął przeciągle, wracając do swojej zwyczajowej pozy. - Mam kilka pytań, oświeć więc swego najwierniejszego sługę wiedzą! - mrugnął przyjacielsko. - Otóż:

- Mamy już grudzień, nie? Znaczy zbliża się Wigilia Serdeczności. I powiem ci, że uważam to święto za festiwal komercji i sztucznych uśmiechów. Wg mnie wszyscy są wtedy dla siebie mili, bo tak wypada. Nie lubię Wigilii Serdeczności. A jak według ciebie z nią jest?
- W sumie to powiem więcej - moją ulubioną bohaterką jest Snowfall Frost, i to sprzed jej magicznej przemiany. Znaczy... - młody jednorożec spalił delikatnego buraka... - wiadomo, że to TY jesteś moją idolką i autorytetem, no ale ty jesteś, no, prawdziwa. Czy masz jakichś ulubionych bohaterów czy bohaterki, na których się wzorujesz? Albo czy masz jakąś swoją ulubioną historyjkę czy bajeczkę?
Youkai odetchnął spokojnie i zabrał się do zadawania dalszych pytań.
- Ostatnio trochę tu - zakręcił kopytkiem, szukając właściwego słowa - monotonnie. Mówię o tym, że kiedyś wpadały do ciebie różne istoty, a teraz nic, tylko ja i Cheerflul. Nie sądzisz, że fajnie by było, gdyby tak przyciągnąć tu kogoś z powrotem? Może mały konkursik z okazji pierwszych śniegów? Oczywiście wychwalający twoją wspaniałość!
- Przy okazji - rzekł po chwili przeciągle - wiesz, że ostatnio zostałem... świnią? Czy to znaczy, że muszę już zacząć wcinać żołędzie, czy co tam wcinają świnie w swoim wolnym czasie? I czy przygarniesz mnie do chlewika, jak mi się zrobi smutno?
Nie wiedzieć czemu, Youkai zarechotał rubasznie. Nagle pod wpływem tego radosnego pytanka przyszło mu bowiem do głowy, aby zadać jeszcze jedno. Z wielkim bananem na twarzy zapytał:
- Dasz mi się pocałować w kopycio? Albo w oba? We wszystkie! Lubię kopycia, o taaakkkk...      
 

Edytowano przez Youkai20
  • Haha 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WTEM NAGLE CHEERFUL ZNIENACKA SPUŚCIŁ SIĘ PO LINIE NICZYM NINJA ALBO ZAWODOWY SZPIEG!!! :ninja:

 

Ja Ci dam hultaju całowanie kopytek! - krzyknął teatralnym basem, po czym zgrabnym chwytem odwrócił Youkaia i grzmotnął go kopytem w zadek, aż nieszczęśnik wyleciał kilka metrów za drzwi. 

 

Dumny i silny Cheerful stanął wyprostowany, wskazał palcem wskazującym na swoją ofiarę i rzekł: Nikt nie będzie zadzierał z klaczą Cheerfula! :angry:

 

Po czym odwrócił się do Starlight, pokłonił się i powiedział: Pokorny sługa melduje wykonanie zadania! 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starlight jak dobrze zauważył ogier, od dłuższego czasu przesiadywała nad swoimi papierkami, które doprowadzały klacz niemal do pasji. Najchętniej wywaliłaby to wszystko przez okno wprost na głowy kucyków, które ciągle narzekają, a nic nie zmieniają w ich małej miejscowości i może taki zderzenie z faktami dałoby im coś do myślenia.

Gdy jednak wparował do jej gabinetu, oderwała się od morderczych myśli i skupiła całą swą uwagę na nim.

Od dawna nikt nie chciał zadać jej jakiś konkretnych pytań toteż uradowana, odstawiła papierki na bok i spojrzała prosto na ogiera, opierając kopytka o biurko.

Po wysłuchaniu wszystkich pytań ogiera zaczęła niepewnie i powoli pocierać jedno kopytko o drugie zastanawiając się, jak może uniknąć odpowiedzi na ostatnie pytanie… a może by tak odpowiadać w swojej własnej kolejności i zyskać troskę czasu… pomyślała klacz i tak też postanowiła zrobić.

 

- Każdy przeżywa Wigilię serdeczności na swój sposób. Owszem jest bardzo dużo sztucznego dobra i uśmiechów, ale jednak jak zapewne już nieraz się przekonałeś, siła prawdziwej przyjaźni wciąż jest bardzo duża… w końcu Windigowie jeszcze do nas nie zawitali — Klacz zachichotała, wypowiadając ostatnie słowa.

- Monotonia nie wkradła się do nas ostatnio, a jest już tu od dłuższego czasu… - Starlight spojrzała w okno… patrzyła gdzieś w dal nieobecnym i smutnym wzrokiem. - Ciężko powiedzieć co mogłoby odmienić nasz los… z jednej strony nie widać chęci do podejmowania przez kucyki czy inne istoty jakichś prób odmiany aktualnej sytuacji, jak również zauważyłam, że zwyczajnie w świecie coraz mniejszej ilości istot chce się cokolwiek robić lub w jakikolwiek sposób wysilać… pomyślę nad Twoim pomysłem — Uśmiechnęła się, kierując wzrok na ogiera.

- Świnią? - spojrzała na niego rozbawiona wyobrażając sobie jak Twilight lub inna klacz faktycznie na jakiś czas zmienia go w świnkę, a ta świnka zostaje oddana pod opiekę Applejack.

W końcu doszło do ostatniego pytania… pytania, na które odpowiedzi klacz nie chciała udzielać i szukała wszelkich sposobów, by odłożyć je na później.

W końcu jednak nadszedł czas na odpowiedzieć i już miała coś powiedzieć, gdy do komnaty wpadł Cheerful.

 

Starlight aż zaniemówiła widząc co też podmieniec/kucyk wyczynia w jej gabinecie.

Gdy jednak Youkai wyleciał już za drzwi, a dzielny i rycerski podmieniec odwrócił się w stronę klaczy Starlight zyskała pewność co do swoich przypuszczeń.

Żaden kucyk nie posiada palców wskazujących…

- Odbijacie sobie mnie, jak bym już do kogoś należała… - zachichotała nerwowo i zasalutowała Cheerfulowi — Dziękuję sierżancie za wykonanie tego arcytrudnego zadania!

 

- Jednak — zaczęła niepewnie - Youkai miał sporo racji w tym, co mówił… A w ogóle to od kiedy tutaj siedzisz i… - machnęła kopytkiem — zresztą nieważne. Jak myślisz? Przydałoby się zrobić jakiś konkurs, a może masz inny, konkurencyjny pomysł? - Zapytała stworka i przechyliła łepek, wpatrując się w niego.

 

 

W tym samym czasie korytarzem w stronę gabinetu szła asystentka pani pedagog razem ze swoją najlepsza kumpelą Merry.

Merry kilka dni temu wróciła z bardzo długich wakacji i non stop opowiadała swojej przyjaciółce o wszystkim, co przeżyła i widziała.

Właściwie to od kilku dni pyszczek młodej klaczy nie zamykał się. Widząc jednak jak Youkai wylatuje lotem koszącym z gabinetu i ląduje wprost na stojącą przed gabinetem ławkę, a połową siebie na ścianie rzuciły się sprawdzić, czy mu się nie stało.

Pierwsza dotarła do niego Merry. Klacz zawisła nad Youkaiem wpatrując się w niego z typową dla siebie podejrzliwością.

- Co zrobiłeś? - zapytała, mrużąc swoje śliczne oczka.

- Co zrobił!! - Wykrzyknęła druga klacz, dobiegając do poszkodowanego. - Youkai na pewno padł ofiarą podłej napaści, ale… - Spojrzała w stronę gabinetu i zauważyła kłaniającego się Cheerfula — Właściwie to chyba wszyscy wiemy, o co chodzi…

- Tak chyba masz rację… druga wojna szkolna się rozpoczyna — Merry pokręciła głową i wylądowała. - Chyba nic mu nie będzie prawda? - spojrzała z troską na ogiera i kilka razy szturchnęła go kopytkiem — Żyjesz?

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Niezłą fakturę ma ta ściana. Dobry kryształ, taki mocny - wysapał bez sensu Youkai. - No i jaki smaczny kurz ją pokrywa, taki... kurzowy - dodał wyraźnie zdezorientowany.
Nie wiedział do końca co się przed sekundą czy dwiema stało, ale był pewny, że @Cheerful Sparkle miał w tym swój udział. Młody ogier zastanowił się czy boli go bardziej zadek, czy głowa. Uznał, że chyba jednak głowa. Nieźle mu się w niej kręciło po namiętnym tete-a-tete z pancerną ścianą. Czuł się zupełnie jakby przez dobrą godzinę bawił się w dziurawienie dorodnych kokosów przy pomocy rogu.
- Nghhhhhh... - jęknął, wreszcie na poły odlepiając się od ściany.
Wylądował na ławce w pobliżu gabinetu. Gdy zakręcił dynią, próbując dojść do siebie, dobiegł go jakiś hałas. Niemal w tej samej chwili usłyszał szereg piskliwych pytań. Zamrugał raz i dwa. To chyba asystentka Starlight chciała wiedzieć, czy jest cały.
Youkai już miał jej odpowiedzieć, że tak, ale coś mu tu nie pasowało. Czyżby zaczął widzieć podwójnie?!
- Nie wiem, Bella, a to ciebie jest dwie? - wymamrotał głupiutko parząc na obie, zupełnie jakby zapomniał, że przecież doskonale zna i drugą klacz.
Z pewnym trudem powstał na kopytka.
I wówczas coś zrozumiał. Kopycia. Cheerful tak go grzmotnął w zadek, że aż wyleciał z gabinetu! Jednorożec spróbował zrobić zaciętą minę, ale efekt jego starań był raczej komiczny. Postanowił nic już nie mówić. Po prostu zignorował koleżanki.
Po chwili zaczął oddalać się chwiejnym ni to stępem, ni też kłusem od gabinetu Starlight.
- Już ja mu dam...! - sapał z irytacji pod nosem. - Tylko potrzebuję czegoś, czym też go grzmotnę...!
Nie zauważył nawet osłupiałych spojrzeń klaczy.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Youkai siedział sobie na ławeczce gdzieś w pobliżu Szkoły Przyjaźni. Nie miał siły iść dalej, tak się nafutrował świątecznymi daniami. Postanowił chwilkę pomyśleć. Tuż obok niego, w świetlistym nimbie magii, unosił się sporych rozmiarów pakunek. Początkowo młody ogier zamierzał odwiedzić Starlight, lecz uznał, że to nawet lepiej, że jednak nie zawita dziś u niej. Szkoła i tak świeciła pustkami, klaczy zapewne nie było w gabinecie. Tak czy owak miał dla niej prezent, który upatrzył sobie już jakiś czas temu. Pochylił się nad karteczką i w bladym świetle latarni koślawo nabazgrał parę słów:

Spoiler

"Dla JEJ MAGNIFICENCJI, WSPANIAŁEJ STARLIGHT GLIMMER xoxo"

Nie podał kto przysłał podarunek, ponieważ czuł, że klacz w mig się tego domyśli. Po chwili skupił się niego bardziej, ucałował pakę samemu nie wiedząc po co i teleportował ją wprost na biurko Starlight.
Młody ogier miał nadzieję, że prezent przypadnie szkolnej pani pedagog do gustu. Żałował tylko, że nie zobaczy jej miny, gdy wyciągnie z pudełka...
 

Spoiler

prism-kites-mantis-p1-flying-sky-iris.thumb.jpg.9915977bb469cb90e6e4e83edc617713.jpg

 

Edytowano przez Youkai20
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- “The fire of friendship lives in our hearts

As long as it burns, we cannot drift apart”  

 

Starlight słuchała, jak dwie młode klacze nucą sobie po cichu, idąc obok niej.

Szkoła na święta oczywiście opustoszała, a Starlight wróciła do niej tylko po to, by zabrać kilka swoich rzeczy, które w całym tym świątecznym zamieszaniu zostawiła na biurku.

 

- “We are a circle of pony friends

A circle of friends we'll be to the very end”

 

- Podobało wam się przedstawienie? - zapytała, otwierając drzwi swojego gabinetu.

 

- Tak! Widziałyśmy to już wiele razy, ale nadal uważamy, że najlepsza była Twilight w roli Clover the Clever od początku wiedziała, o co chodzi i jak to naprawić! - Odpowiedziały klacze, ale zaraz Merry dodała - A Commander Hurricane miała świetną zbroję… chciałabym kiedyś wziąć udział w tym przedstawieniu.

 

- Dlaczego nie… - odpowiedziała Starlight wchodząc do gabinetu - mogę porozmawiać z Twilight i może się zgodzi…

 

- Zrobiłabyś to? - Merry podleciała zaraz przed pyszczek Starlight i zapytała niedowierzając - Jesteś super! - wykrzyknęła mała pegazica i uwiesiła się szyi pani pedagog.

 

- Ejj! Ja też chcem wziąć udział w tym przedstawieniu… I chcę zagrać Private Pansy! - Druga klacz tupnęła kopytkiem zatrzymując się.

 

- Ale nie możesz, bo to była pegazica, a Ty jesteś jednorożcem! - Merry z tryumfem oznajmiła koleżance. Mała klacz zrobiła naburmuszoną minę i podeszła do okna nic się nie odzywając.

 

- Dwie paczki? - Starlight zdziwiła się, podchodząc do biurka i patrząc na zapakowany prezent, a także na kartonowe pudełko, w którym schowała swoje rzeczy.

 

- Dwie? - zapytała zdziwiona Merry i przyjrzała się drugiej paczce - ale ta wygląda na prezent!

 

- Może to od Sunburst’a? - Zapytała asystenta, podbiegając do nich.

 

- Nie wiem… Otwieramy? - Zapytała, patrząc na dziewczynki i widząc ich wielce zainteresowane pyszczki, otwarła prezent, wyciągając zawartość.

 

- Latawiec!!! - Wykrzyknęła młoda klacz, stojąc obok Starlight.

 

- Od kogo? - Dopytywała się Merry grzebiąc w paczce za jakąś karteczką czy liścikiem.

 

- Nie wiem… nie jest podpisany!

 

- Tutaj również nic nie ma… - Merry praktycznie zdewastowała paczkę, przeglądając każdy jej zakamarek.

 

- Ładny… - Starlight cicho szepnęła, oglądając go z każdej strony, a następnie magicznie uniosła go nad siebie i uczepiła pod sufitem.

 

- Może go wypróbujemy? - zapytały klacze - Mamy ich kilka i każda może mieć swój!

- A może zaprosimy Youkaia i Cheerfula!

 

- To pewnie któryś z nich… - powiedziała Merry przyglądając się latawcowi.

 

- Pewnie masz rację i chyba domyślam się, który z nich zrobił go dla mnie… - Starlich uśmiechnęła się, po czym podając pudełko swojej asystentce, zdjęła go z zawieszki i chwilkę się zastanawiając, zabrała również kilka innych latawców.

- Wiecie co… zabiorę je do domu i jak nam pogoda pozwoli, wybierzemy się na wspólne puszczanie latawców… No i zaprosimy naszych nicponi!

 

- Mam nadzieję, że zima nie potrwa długo! - Asystentka Starlight zamknęła drzwi do gabinetu i pobiegła za oddalającą się panią pedagog i małą pegazicą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

- Puk, puk... - mruknął Youkai po wejściu do gabinetu Starlight.
Dawno już nie odwiedził szkolnej pani pedagog, więc uśmiechnął się szeroko na jej widok. Klacz podlewała akurat jakąś roślinkę.
- Chyba przybyło tu nieco... zieloności, hm? Cóż to takiego? - wskazał na umieszczoną na biurku Starlight zieloną roślinę o liściach słusznej wielkości. - Czyżbyś odnalazła się w... ogrodnictwie? Wpływ Applejack, czy co? - wymamrotał niby pod nosem, ale zdecydowanie zbyt głośno.
Po sekundzie czy dwóch chrząknął znacząco.
- Postanowiłem znów cię odwiedzić bo, cóż, stęskniłem się za to... - Youkai wybałuszył oczy jakby zobaczył ducha - y... za tooooąąąąąłłłłłłł szkooooołłłłąąąąąłłłł, tak! - uratował się, po czym zarechotał wesoło.
Wziął głęboki wdech, aby nieco się uspokoić.
- No więc... ten, tego... - yyy, tak naprawdę chodzi o to, że po prostu chciałem zadać ci kilka pytań... O WSZECHWŁADNA KSIĘŻNICZKO GABINETU - Youkai mrugnął do Starlight nad wyraz łobuzersko. 
Był w doskonałym humorze z powodu czegoś, czym się oczywiście zamierzał pochwalić pięknej klaczy, ale najlepsze postanowił zachować na koniec. Najpierw chciał zadać pytania.
- Tak więc dostałem jakiś czas temu książkę traktującą o Elementach Harmonii i tak sobie pomyślałem - mamy reprezentantkę Lojalności, Magii, Dobroci itd. - wiadomo. Ale co, gdyby było ich więcej? Stąd pytanie do ciebie - którym Elementem byś została, gdybyś tylko mogła zostać powierniczką Elementów Harmonii? Według mnie reprezentowałabyś Odwagę, jakby był taki Klejnot Harmonii, bo zawsze robisz to, na co nie odważyłaby się Twilight. No i jesteś taka śmiała i w ogóle super - ogier znów mrugnął do swej słuchaczki.
- Chciałabyś być księżniczką? Bo ja bym chciał, żebyś była - dodał przez zaciśnięte zęby.
- Czy odwiedzasz czasem swoich znajomych z tej wioski, której byłaś szefową? Pewnie nie, co? Ja bym się trochę wstydził tam chodzić na twoim miejscu... Ale ja wielu rzeczy się wstydzę. Choć w sumie ty pewnie wolisz raczej odciąć się od przeszłości... od tamtej przeszłości.
- Nie było ci smutno w Dzień Serc i Podków? Bo mi trochę było... Spędziłem ten dzień, cóż, po prostu jak każdy inny - nagle Youkai wlepił wzrok w podłogę - ...bo zabrakło mi odwagi, aby zaprosić... pewną klacz... na jakieś wspólne wyjście.
- Ale nie ma tego złego - ogier uśmiechnął się szeroko. - pokażę ci coś, co dorwałem.
 Skupił magię w rogu, tuż przed nim pojawiła się się pewna gazeta. Podszedł do klaczy, otwierając ją zawczasu na właściwej stronie. Jego twarz zdradzała nadchodzący wybuch śmiechu, którego nie mógł powstrzymać.
- Patrz tylko - wskazał na pewną reklamę... po czym ryknął śmiechem:
 


- Niezła, przyznaję - wybełkotał, gdy się nieco uspokoił. - Muszę powiedzieć, że ty to jednak jesteś klaczą o wielu talentach - choć Youkai nie miał nic złego na myśli, w jego rozbawionym głosie wybrzmiała nuta słodkiej uszczypliwości. Pedagog, zielarka, krawcowa... jestem pod wrażeniem. To tłumaczy, dlaczego tak rzadko się widujemy - jesteś po prostu zajęta projektem kolejnej pościeli swojego autorstwa! Uszyjesz mi kołderkę w gwiazdki, hm? Kurka, nigdy nie sądziłem, że będę miał własną Starlight Glimmer - ogier znów zarechotał. - Nawet jeśli tylko w formie poszewki!
Dzięki czemu teraz mogę się wtulać w Starlight przez cały czas.... pomyślał sobie zaraz po tym.
Czy może raczej to tylko jemu zdawało się, że tak... pomyślał?
Tak czy owak, nawet tego nie zauważył. Czekał na jakiś komentarz... 

  • Haha 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Starlight w najlepsze pogwizdując sobie, nawet nie zauważyła, że ktoś wszedł do gabinetu. Zareagowała, dopiero gdy ogier się odezwał. Obejrzała się za siebie i powitała go przyjaznym i szczerym uśmiechem.

- Właściwie to nie... sama nie wiem — Spojrzała na konewkę unoszącą się przed nią — Chyba po prostu chciałam spróbować czegoś nowego... o zobacz — Starlight uniosła magicznie leżącą na biurku książkę o domowych roślinach.

- Zainteresowała mnie ta książka... pamiętałam moją i Trixie wyprawę w czasie której widziałam bardzo dużo, bardzo dziwnych roślin i chciałam je poznać, a że niektóre pięknie zakwitają, to postanowiłam, że przyozdobię nimi gabinet. - klacz skończyła podlewać roślinkę i odstawiła konewkę obok biurka.

- A to... - zerknęła na roślinkę o dużych liściach — To jest Monstera... nie pytaj skąd ta nazwa — Zachichotała i popatrzyła na roślinę, przechylając łepek to na prawo, to na lewo.

 

- Ja? Księżniczką... cóż — Starlight przeszła się po pomieszczeniu, zastanawiając się nad odpowiedzią.

- Powiem szczerze, że czasem nachodzą mnie myśli, o tym, co by było, gdybym dostąpiła tego zaszczytu, ale z drugiej strony nie wiem, czy miałabym wtedy czas na swoje pasje, czy dla swoich przyjaciół. Księżniczka ma bardzo dużo na głowie i jej grafik jest strasznie napięty... Wystarczy spojrzeć na Twilight i jej sposób bycia. - Odetchnęła, patrząc na stertę papierów w rogu pomieszczenia. 

- Choć mój nie jest lepszy... jeśli jednak pytasz o mój element... nigdy nie myślałam o tym... czy ja w ogóle reprezentuje jakiś element? - Spojrzała na niego pytająco, lecz nie czekała na odpowiedź

- Niektórzy jak np Sun pewnie by powiedzieli, że mogłabym być elementem życzliwości... - Wzruszyła ramionami — Lecz ja nigdy nie zapuściłam się w te rejony wyobraźni...

- A jeśli bym się taką księżniczką stała... to już wiem na kogo barki zwalić część obowiązków, bo kto takie pragnienia rozsiewa po świecie... - zachichotała i dotknęła kopytkiem jego pyszczka

- Byłbyś bardzo zapracowany, gdyby do tego doszło...

 

- Oczywiście, że ich odwiedzam... co zrobiłam to już przeszłość i choć chciałabym... albo nie — Zastanowiła się chwilę

- Nie chciałabym tego cofnąć... Bo kim bym wtedy była? Spotkałabym Twilight i dziewczyny? Zaprzyjaźniłybyśmy się czy może nigdy nie doszło do naszego spotkania? - Podeszła do okna i spojrzała gdzieś w dal w stronę stojącego wozu 

- Mogłabym nigdy nie spotkać Trixie ani nikogo innego kto jest mi bliski... Nie... choć jest to smutne, to powinno zostać, tak jak jest. - odwróciła głowę i spojrzała smutno na niego - może to i samolubne, ale pozwól mi na tę odrobinę samolubności kosztem innych.

 

Starlight spojrzała na gazetę i o mało nie wybuchła śmiechem.
- O nie... odkryłeś moją tajemnicę — Spojrzała, udając przerażenie — teraz już wiesz i nie ma sensu tego ukrywać. Jestem sekretną uczennicą Rarity i razem przygotowujemy nową linię pościeli, która zdominuje Equestrię! - W końcu klacz nie wytrzymała i wybuchła śmiechem — A co do dnia serc to mnie nie było w miasteczku. Postanowiłam wyjechać i odwiedzić kilka osób.

- Wróciłam jakiś czas temu i — Przytuliła ogiera — Dziękuję, że mnie odwiedziłeś. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Youkai czuł się dziwnie. Nie był ani pobudzony, ani znudzony. Ani szczęśliwy, ani nieszczęśliwy. Ani wesoły, ani smutny. Nie potrafił zdefiniować swoich uczuć, ale wiedział, że nie czuł się tak dziwnie od miesięcy, jak nie lat.
Coś go niby dręczyło... ale nie martwiło. Niby przygnębiało... a jednak czuł też coś na kształt ulgi – aczkolwiek delikatnej. Sam nie był pewien co to było, ani nawet co począć ze sobą dalej, a w takich sytuacjach zwykł radzić się swojej mentorki i przyjaciółki. Tak... przyjaciółki.
Westchnął przeciągle, zmierzając do gabinetu Starlight. Po chwili po prostu wszedł do środka, choć nie omieszkał również kulturalnie zapukać.
Starlight Glimmer siedziała za biurkiem zamyślona, lecz uśmiechnęła się nieco widząc go. Młody ogier usiadł wygodnie naprzeciw niej. Spojrzał w jakąś nieokreśloną dal, próbując zebrać myśli.
– A więc nie ma już zabawy „Zgadnij miejsce”, tak? – bardziej stwierdził smętnie niż zapytał.
– Muszę przyznać, że jestem zaskoczony. No dobra, jestem... i nie jestem. Nie było mnie w mieście raptem tydzień, przychodzę, a tu po klasie z zagadką hula wiatr.
Youkai pochylił się do przodu, położył przednie kopyta na biurko i oparł na nich głowę.
– Szkoda... bardzo szkoda – mruknął cicho, jakby do siebie.
– Nie będę ukrywał, że była to zabawa, która sprawiała mi kupę radości. Oczywiście odgadywałem jedną zagadkę za drugą, czasem w ekspresowym tempie, ale to mnie radowało głównie na początku. Dobrze wiemy, że nie o wynik tu chodziło... zresztą, czy w ogóle wciąż była jakaś punktacja? – ogier westchnął cicho.
– Całkowicie mniejsza z nią, jeśli tak. Chodziło o samą radość odgadywania. No i rywalizację z Cheerfulem... a w zasadzie to i to nawet nie. Po prostu przyjemnie się z nim bawiło. Jak sobie przypomnę te wszystkie nasze utarczki słowne, wspólne wybryki... od razu śmieje mi się micha. Eeeeeech – przeciągnął Youkai i w końcu spojrzał na Starlight.
– Ponownie, wielka szkoda... ale rozumiem taką decyzję. Nie ukrywajmy – od miesięcy nikt już nie interesował się zabawą „Zgadnij miejsce”, od miesięcy nikt nie odwiedził Merry czy Belli. Nawet Cheerful. To i ja się już prawie nie pokazywałem, niestety. Ech, a już myślałem, że Cheerful jednak zacznie się pojawiać, tak jak dawniej... Cóż, ja, taaaak... nawet ja, w końcu też zacząłem odczuwać delikatny bezsens dalszego uczestnictwa. Może cię to zdziwi, ale – Youkai spojrzał Starlight prosto w oczy – po ukończeniu ostatniej zagadki miałem powiedzieć twoim uroczym asystentkom, że nie mam już ochoty na dalszą zabawę. Potrzebowałem jednak chwili, musiałem od niej odpocząć, zebrać myśli. A kiedy już przyszedłem, okazało się, że zabawy już nie ma. Ponownie muszę przyznać, że pomimo wszystko jestem zaskoczony. I zasmucony. Nie żebym się tego nie podziewał, jak wspomniałem, sam chciałem już podziękować.
Nagle młody ogier poderwał się z miejsca.
– Ach, właśnie... podziękowania –  uśmiechnął się tak szeroko, jak tylko był w takiej chwili w stanie... choć był to uśmiech pełen bólu.
– Serdecznie ci dziękuję, Starlight, za tę wspaniałą zabawę. Naprawdę się w niej odnalazłem, naprawdę sprawiła mi nieopisaną radość! Ile ja się nagłówkowałem nad niektórymi miejscami, wbrew temu, że czasem od razu wiedziałem o które chodzi! Ile miałem satysfakcji, gdy moja odpowiedź była poprawna! I, ponownie wbrew temu, jak mi szło... nie raz i nie dwa po prostu strzelałem.
Youkai przygryzł wargę. Miał wrażenie, że zbierają mu się łezki w oczodołach.
– I przede wszystkim, zabawa „Zgadnij miejsce” od miesięcy, wielu miesięcy stanowiła główny powód, dla którego tu przychodziłem. Naprawdę była jakby częścią mojego życia. A teraz już jej nie ma. I nie ma Belli, nie widziałem nigdzie Merry... jak mi ich szkoda, nawet się nie pożegnałem! A przecież one również zasługują na szacunek, za pracę którą wspólnie wykonały! Co tam zresztą „pracę” – machnął kopytkiem.
– Za świetną robotę, za wspólną, wspaniałą zabawę!
Youkai westchnął ciężko. Czuł, że siły go opuszczają, że nie jest już niemal w stanie nic powiedzieć, nic dodać, nic zrobić.
– Wygląda na to, że mam już powodu, aby przychodzić do Szkoły Przyjaźni... może w ogóle przestanę odwiedzać okolicę.
Siąknął nosem, z trudem panując nad wybuchem płaczu.
– Naprawdę nie wiem, co mam teraz ze sobą zrobić. Mam tylko jedno pytanie... Przytulisz mnie?

Edytowano przez Youkai20
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...